To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Forum biblijne
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE. ZAPRASZAMY www.biblia.webd.pl

Wyznania i ruchy postrussellowskie - Świadkowie Jehowy v. AJWRB

ebed - 2008-07-06, 23:53
Temat postu: Świadkowie Jehowy a kwestia krwi
Coroczne czerwone żniwo transfuzji
czyli AJWRB ma krew na rękach


Zamieszczam pierwszy z serii artykułów ukazujących oszukańcze praktyki stosowane przez Zjednoczenie AJWRB w sprawie: Świadkowie Jehowy a kwestia krwi. Ponieważ AJWRB chce uchodzić (i w mediach uchodzi) za dobrze poinformowane i opozycyjne wobec ŚJ źródło informacji o kwestii krwi, warto zapoznać się z krytyką poczynań, poglądów i argumentów wysuwanych przez AJWRB.


W artykule Coroczne „czerwone żniwo” opublikowanym przez Zjednoczenie AJWRB Polska w sierpniu 2003 na www.brooklyn.org.pl/corocznezniwa.htm roku anonimowy autor usiłuje dociec „ilu Świadków Jehowy rocznie niepotrzebnie umiera z powodu odmowy transfuzji” krwi. Wg zaprezentowanych tam obliczeń, takich zgonów co roku miałoby być „ponad 1200”.

Jak Zjednoczenie AJWRB dochodzi do owej „domniemanej” liczby?

Zdając sobie sprawę z niemożności podania jakichkolwiek danych oficjalnych AJWRB posługuje się spekulacjami. Ale nie owymi spekulacjami będziemy się w niniejszym artykule zajmować. Zgódźmy się więc, że wyliczenie liczby „poważniejszych operacji chirurgicznych w USA” zostało przez AJWRB wyliczone poprawnie i rzeczywiście „jakieś 20.600 takich operacji przeprowadzono na Świadkach [Jehowy]”. Ustalając dalej odsetek „niepotrzebnych śmierci” Świadków Jehowy na poziomie 1%, wylicza się niniejszym liczbę „niepotrzebnych zgonów” ŚJ w USA na 203 osoby. Wychodząc dalej z założenia, że na całym świecie ŚJ jest 6 razy więcej niż w USA Zjednoczenie AJWRB dochodzi właśnie do liczby 1200.

Zadajmy jednak zasadnicze pytanie: Na podstawie jakiego źródła Zjednoczenie AJWRB ustaliło ów „odsetek niepotrzebnych śmierci” na 1 %?

Oto fragment wypowiedzi AJWRB:
„Towarzystwo zgadza się także z badaniami, które wykazują, że odmowa przyjęcia krwi podczas zabiegów chirurgicznych powoduje śmiertelność w przybliżeniu w 1%. (Materiał opublikowany w 'The American Journal of Medicine', wydanie z lutego 1993 roku, ukazuje, że prace opisujące 1,404 operacji głównie schorzeń sercowo-naczyniowych oraz stawu biodrowego przeprowadzone na Świadkach Jehowy [ŚJ] z wyłączeniem użycia krwi ujawniają, iż 1,4 procent ogólnej liczby pacjentów zmarło z powodu niepodania krwi, co stanowiło główną lub pośrednią przyczyną śmierci). Oznacza to, że za każdym razem, gdy ŚJ poddaje się „bezkrwawej chirurgii”, szansa na jego zgon podnosi się o 1%. Innymi słowy, na każde 100 operacji dochodzi do jednej niepotrzebnej śmierci.”

Widać więc, że AJWRB ustaliło ów odsetek na 1% na podstawie wypowiedzi pochodzącej z czasopisma medycznego The American Journal of Medicine, wydanie z lutego 1993 roku. I choć, jak widać, AJWRB samo podaje w streszczeniu tego artykułu najpierw ów odsetek w wysokości 1,4% to potem (zapewne po zaokrągleniu) ustala ten wskaźnik na 1 %. Ok. I z tym się zgódźmy.

Jednak okazuje się, że Zjednoczenie AJWRB nie przytoczyło w swoim komentarzu tego, co rzeczywiście napisano w przywołanym czasopiśmie medycznym. A przecież cytat z owego periodyku medycznego został przytoczony we wskazanej przez AJWRB Strażnicy z 15 października 1993, s.32* gdzie czytamy:

„Wydaje się, że wskutek decyzji Świadków Jehowy, by podczas dużych zabiegów chirurgicznych nie podawać im krwi, ogólne ryzyko operacyjne zwiększa się o 0,5% do 1,5% zgonów. Mniej jasna jest kwestia, ilu zachorowań i zgonów unika się dzięki temu, ale wskaźnik ten prawdopodobnie przewyższa ryzyko związane z niepodaniem krwi" (dr Craig S. Kitchens, "The American Journal of Medicine" luty 1993)

Jak więc dr Kitchens ocenia stopień ryzyka związany z nieprzyjęciem krwi wobec przyjęcia krwi?

Wyraźnie widać, że jego zdaniem, ryzyko związane z transfuzją „PRAWDOPODOBNIE PRZEWYŻSZA ryzyko związane z niepodaniem krwi”! Ale anonim z AJWRB ani pisnął na ten temat. Po prostu zmanipulował sensem wypowiedzi dr Kitchens'a i zmienił jego wymowę, aby obarczyć ŚJ odpowiedzialnością za „niepotrzebną śmierć” 1200 osób. Niesłychane!

Podsumujmy:
Jeśli liczba ofiar odmowy transfuzji wzrasta o 1 % przy stosowaniu „bezkrwawej chirurgii” i liczba ta wynosi 1200, to ile niepotrzebnych ofiar pochłania przyjmowanie transfuzji krwi podczas operacji, skoro wg przywołanego przez AJWRB źródła z The American Journal of Medicine ten odsetek jest wyższy niż 1%?

Posłużmy się dokładnie takim samym sposobem liczenia, jakie obmyśliło sobie AJWRB:
Skoro w USA dokonuje się „w przybliżeniu 5,6 miliona przypadków” poważnych zabiegów chirurgicznych, w czasie których używa się krwi i przyjmując odsetek śmiertelnych ofiar na poziomie wyższym choćby o 0,1% ponad poziom śmiertelności ŚJ (które AJWRB ustaliło na 1%), oznacza to, ze w samych Stanach Zjednoczonych niepotrzebnie umiera ok. 5600 pacjentów tylko dlatego, że podano im w czasie operacji krew! (odsetek wynoszący 0,1% należy pomnożyć przez liczbę zabiegów czyli 5,6 mln). A na świecie? Stosując sposób liczenia wymyślony przez AJWRB stwierdzamy: w USA jest ok 280 mln. ludzi , czyli ok. 21 razy mniej niż na świecie (6 mld). Jeśli teraz liczbę 5600 śmiertelnych ofiar transfuzji w USA pomnożymy przez 21 otrzymamy zastraszającą liczbę corocznego „czerwonego żniwa transfuzji krwi” na poziomie 117.600 ludzi! I to tylko przy minimalnym założeniu 0,1%! Aż strach liczyć, ile więcej było by tych ofiar transfuzji przy założeniu np. 0,5% albo nawet 1% dodatkowo...

To dopiero „coroczne czerwone żniwo” transfuzji, do którego rękę przykładają członkowie i sympatycy Zjednoczenia AJWRB!

Ci ludzi plamią sobie ręce krwią setek tysięcy ofiar transfuzji, których można by uniknąć, gdyby transfuzji nie stosowano.


ebed

*Cały artykuł ze Strażnicy z 15 października 1993 s. 32 można przeczytać tu:
http://niusy.onet.pl/nius...ia&aid=29642646
gdzie został zamieszczony przez rzecznika AJWRB, pana Marka Boczkowskiego, po tym, jak po raz pierwszy opisałem powyższy proceder mataczenia wypowiedzią dr Kitchens`a przez AJWRB w artykule opublikowanym na grupie dyskusyjnej pl.soc.religia dnia 15 marca 2004:
http://niusy.onet.pl/nius...ia&aid=29623569
Pan Boczkowski obiecał, że do sprawy wróci i „wnioski z wypowiedzi Ebeda wkrótce” zamieści. Mija już ponad 4 lata a rzecznik milczy. Ponadto ten kłamliwy artykuł AJWRB wciąż znajduje się na stronie Brooklyn sp. bez odpowiedzialności prowadzonej obecnie przez niejakiego Lantisa, który przejął schedę po Iszbinie. Rozumiem więc, że zgodnie z nazwą swojej witryny panowie nie czują się „odpowiedzialni” na ów kłamliwy artykuł.

ebed - 2008-09-01, 12:47
Temat postu: Oszustwo AJWRB
Oszustwo AJWRB czyli spreparowana Księga Pamięci Ofiar Strażnicy


Znacie praktykę wpisywania na listy wyborcze tzw. "martwych dusz"?

Polega ona na tym, że na listy poparcia dla kandydatów na stanowiska polityczne (lub poparcia jakiś idei) wpisuje się nazwiska osób, które wcale takiego poparcia nie udzielali. Inną formą tego oszustwa jest wpisywanie nazwisk osób zmarłych. Praktyka ta jest przestępstwem oraz naganna moralnie.

Ale Zjednoczenie AJWRB nie ma żadnych skrupułów by tą ostatnią praktykę stosować!

Na swojej stronie internetowej [url="http://www.ajwrb.prv.pl/"]http://www.ajwrb.prv.pl/[/url] AJWRB zaprezentowało tzw. Księgę Pamięci Ofiar Strażnicy. W założeniu autorów owa Księga ma przypominać o tych Świadkach Jehowy, "którzy zmarli na skutek organizacyjnych dekretów zakazujących transfuzji krwi" oraz innych przypadków śmierci ŚJ, "za które odpowiedzialność można przypisać Towarzystwu Strażnica".

Z tej deklaracji wynikałoby, że wymienione w Księdze osoby - które dotyczy kwestia transfuzji - zmarły, ponieważ odmówiły przyjęcia krwi; nie otrzymały jej i dlatego w końcu zmarły.

Jak się jednak za chwilę przekonamy, AJWRB zastosowało na tej liście praktykę wykorzystywania "martwych dusz". Np. na miejscu 2. owej Księgi znajdujemy następujące nazwisko:

Cytat:
Leland Anthony Thomas
Świadek Jehowy, 19 lat, zmarł 8 marca 2002 roku w Grady Memorial Hospital, Atlanta, po odmowie przez jego rodziców będących ŚJ niezbędnej mu po samochodowym wypadku transfuzji krwi. ŹRÓDŁO (media publiczne): Fulton County Daily Report z 15.04.2002 MORE"


AJWRB sugeruje więc, że ów chłopiec zmarł, bo nie otrzymał koniecznej mu transfuzji krwi. W końcu przecież jego nazwisko znalazło się w owej Księdze jako przykład śmierci "na skutek" odmowy przyjęcia krwi.

Co jednak wiemy o przyczynach śmierci Lelanda? Niestety link do źródła tej wiadomości jest obecnie (wrzesień 2008) już nie aktualny. Ale kiedy jeszcze był dostępny, znajdowało sie tam następujące doniesienie (fragmenty tłumaczenia polskiego):

"Kiedy jego [Lelanda] rodzice przybyli tam jakieś 2 godziny po wypadku, dowiedzieli się, że chirurdzy, którzy nie wiedzieli o przynależności religijnej Lelanda, podali mu trzy jednostki krwi. Powiedział również [jeden z chirurgów], że szpital w dalszym ciągu podawał ich synowi krew i że prawnicy Grady zabiegali o nakaz sądowy upoważniając ich do czynienia tego. Pomimo powtarzających się próśb Thomasów, szpitalni lekarze w dalszym ciągu podawali Lelandowi Thomasowi krew. Według oświadczenia Willie Thomasa, Salomone powiedział, że nadal będzie podawać Lelandowi krew, dopóki sąd nie nakaże mu tego zaprzestać. Pomimo ciągłego stosowania transfuzji, stan Thomasa pogarszał się".

Oprócz tego doniesienie o śmierci Lelanda pojawiło się na stronie Stowarzyszenia Effatha w następującej treści:
[url="http://www.effatha.pl/sektynews/arch/020507/sj.php:"]http://www.effatha.pl/sektynews/arch/020507/sj.php:[/url] (niestety i ten link jest juz nieaktualny).

Cytat:
---USA, 7 maja 2002---
"Leland Thomas (syn) odniósł ciężkie obrażenia w czasie wypadku drogowego w hrabstwie Jackson 4 marca 2002. (..) Jak podają rodzice lekarze znali przynależność religijną chłopca, ale mimo to udzielili mu transfuzji. Pomimo kolejnych sprzeciwów rodziców lekarze kontynuowali podawanie krwi (...). Niestety mimo dokonania transfuzji syn państwa Thomasów zmarł kilka dni później".


Widać więc bardzo wyraźnie, że Lelandowi od początku podawano krew, mimo sprzeciwów rodziny, i nie zaprzestano tego z powodu decyzji sądu, pozwalającego na stosowanie transfuzji krwi. I chłopiec właśnie zmarł, mimo podawania krwi a nie dlatego, że mu jej nie podano! Lelandowi więc po prostu podawano krew, chłopiec zmarł... a AJWRB uznało, że "odpowiedzialność [za jego śmierć] można przypisać Towarzystwu Strażnica"! Niesłychane!

Jakim więc prawem AJWRB wstawiło jego nazwisko na listę osób, które miały umrzeć, bo nie przyjęły transfuzji krwi?

Jakim prawem? No, prawem przestępczej praktyki "martwych dusz"...

Właśnie takie kłamstwa rozpowszechnia publicznie organizacja AJWRB.

Ebed
wrzesień 2008


PS. Zjednoczenie AJWRB oraz jego przedstawiciel na Polskę pan Marek Boczkowski są w pełni świadomi opisanych faktów.
Po raz pierwszy zwrócono im uwagę artykułem pod tym samym tytułem dnia 4 Maja 2004, opublikowanym tu :
[url="http://groups.google.pl/group/pl.soc.religia/msg/46f0be1ed809a964"]http://groups.google.pl/group/pl.soc.relig...6f0be1ed809a964[/url]
a więc ponad 4 lata temu.

Ponowne przypomnienie miało miejsce 8 listopada 2005
patrz [url="http://watchtower.org.pl/forum/index.php?showtopic=416&mode=linear"]http://watchtower.org.pl/forum/index.php?s...amp;mode=linear[/url]
i tym razem przedstawiciel AJWRB nabrał wody w usta.

Do dzisiaj (wrzesień 2008) nazwisko Lelanda Thomasa na 2. miejscu Księgi nadal wprowadza w błąd czytelników.

and - 2008-09-01, 21:30

na forum http://watchtower.org.pl/...?showtopic=5355 też to zamieściłeś.
ebed - 2008-12-24, 08:33
Temat postu: Świadkowie Jehowy v. AJWRB
Czy dzieci Świadków Jehowy rzeczywiście umierają z powodu odmowy transfuzji krwi?
czyli manipulacje Zjednoczenia AJWRB


Na stronach internetowych Zjednoczenia Świadków Jehowy na rzecz Reform w kwestii Krwi (dalej AJWRB) http://ajwrb.org/polish i http://ajwrb.org/polish/basic/children.html postawiono takie oto dramatyczne pytania:

Te dzieci ŚJ zmarły przedwcześnie czy wiesz, dlaczego?
Jakie były powody?


Nie ma wątpliwości, o które dzieci chodzi Zjednoczeniu AJWRB, gdyż strona zawiera fotografie kilku młodych ludzi wraz z podanymi nazwiskami, imionami i wiekiem. Są to:

Adrian Yeattes, 15 lat
Lenae Martinez, 12 lat
Lisa Kosack, 12 lat
Wyndham Cook, 15 lat
Dan Christian Andersen, 15 lat*

Jakiej odpowiedzi udziela AJWRB?
Twierdzi się tam, że owe dzieci "umarły, aby poprzeć politykę" Świadków Jehowy w kwestii krwi. Nazywa się je tam "męczennikami polityki Towarzystwa Strażnica" i odpowiada, że przyczyna leży w tym, iż owe dzieci, jako Świadkowie Jehowy (ŚJ), nie zgodziły się na transfuzje krwi.

Skąd jednak AJWRB czerpie informację, iż te dzieci umarły właśnie z tego powodu, że nie otrzymały krwi?

AJWRB podaje:
"Z tragicznymi historiami tych młodych ofiar Strażnicy możesz zapoznać się czytając czasopismo Przebudźcie się! z 8 czerwca 1994 roku"
Innymi źródłami, na które powołuje się AJWRB są: Przebudźcie się! z 8 listopada 1991 roku, opisujące przeżycia 15-letniego Wyndhama Cooka oraz Strażnica z 1 lutego 1996 roku, dotycząca Dana Christiana Adersena.
Strona AJWRB zamieszcza owe relacje na swojej internetowej stronie: http://ajwrb.org/polish/rozne/Awake94.html

Zatem zachęceni do lektury zajrzyjmy do owych publikacji i zobaczmy, czy te artykuły potwierdzają tezę wysnutą przez AJWRB, jakoby owe dzieci umarły właśnie dlatego, ze nie otrzymały transfuzji krwi.
(cytaty z publikacji zostały wyróżnione pogrubiona czcionką; kursywą zaznaczono parafrazy wypowiedzi z owych publikacji; jednocześnie podaję numery stron i akapitów dla osób dysponujących drukowanym wydaniem owych czasopism).

Adrian Yeattes:

U Adriana rozpoznano białaczkę. "W tej sytuacji doktor Jardine uznał, iż Adrian może przeżyć jedynie dzięki bardzo intensywnej chemioterapii, skojarzonej z przetaczaniem krwi". Jednak Adrian się na to nie zgodził. "Rozpoczęto więc chemioterapię bez krwi"(s.5 ak.1). Jednak po paru dniach odpowiednie władze zwróciły się do sądu o wydanie postanowienia pozwalającego przetoczyć chłopcu krew. I rzeczywiście zebrał się Sąd Najwyższy Nowej Fundlandii, któremu przewodniczył sędzia Wells (s.5 ak.2,3). Co ujawnił przewód sądowy? Czy udowodniono, że transfuzja krwi rzeczywiście jest jedynym sposobem uratowania życia Adriana? Bynajmniej! Po zakończeniu rozprawy "sędzia Wells ogłosił werdykt, który zamieszczono później w periodyku prawniczym Human Rights Law Journal z 30 września 1993 roku" (s.6 ak.6). Co w nim czytamy?

"Na podstawie poniższego uzasadnienia oddala się wniosek dyrektora Departamentu Opieki nad Dzieckiem - nie zachodzi potrzeba ochrony dziecka, nie dowiedziono konieczności przetoczenia krwi bądź iniekcji krwi albo jej składników, a w tym konkretnym wypadku mogłoby się to nawet okazać szkodliwe. Jeśli wskutek zmiany okoliczności nie okaże się niezbędne wydanie dalszego orzeczenia, zabrania się stosowania krwi lub jej składników w leczeniu tego chłopca" (s.6 ak.7 i s.7 ak.1).

Z powyższego orzeczenia osoby najbardziej zorientowanej w sprawie a więc sędziego Wellsa, słuchającego obu stron (lekarzy i obrońcy Adriana) wynika niezbicie, iż nie ma żadnych dowodów, jakoby transfuzja krwi była konieczna: tego "nie dowiedziono" a wręcz przeciwne, "mogłoby to się okazać szkodliwe". Rzecz ważna: Sędzie nie odrzucił całkowicie możliwości użycia krwi w leczeniu Adriana, ale obwarował to warunkiem „zmiany okoliczności”. Jednak 'okoliczności się nie zmieniły' w związku z czym później również ‘nie okazało się niezbędne’ nakazanie przetoczenia dziecku krwi. Co więcej, sędzia Wells uznał, iż śmierć Adriana mimo transfuzji jest ‘wysoce prawdopodobna’ (s.8).

Oznacza to więc, że Adrian wcale nie umarł z powodu odmowy transfuzji krwi!

Na jakiej więc podstawie nazwisko i zdjęcie Adriana Yeatsa znalazło się na stronach AJWRB? Ocenę pozostawiam czytelnikom.
Jeszcze dobitniej przeciwko tezom AJWRB świadczy następny przykład:


Lenae Martinez:

Dziewczynka ta również zachorowała na białaczkę. "Lekarze uznali, że natychmiast trzeba jej przetoczyć masę czerwonokrwinkową i płytki krwi oraz rozpocząć chemioterapię" (s.9 ak.4). Jednak dziewczynka odmówiła. Lekarze wielokrotnie nalegali, aby zgodziła się na transfuzję krwi. Lenae stanowczo odmawiała. Czy wiec jej późniejszą śmierć należy przypisać odmowie transfuzji krwi? Nic podobnego! Co ujawniła jedna ze szczerych rozmów Lenae z lekarzami?

"Kiedy pozostali z nią sam na sam, oznajmili, że umiera na białaczkę, po czym dodali:
- Ale dzięki transfuzjom mogłabyś trochę pożyć. Jeżeli jednak nie przyjmiesz krwi, za parę dni umrzesz.
- Gdybym dostała krew - zapytała Lenae - to jak długo mogłabym pożyć?
- Trzy do sześciu miesięcy - odrzekli."
(s.10 ak.4)

Nie ma więc mowy o śmierci z powodu odmowy transfuzji krwi! Co prawda transfuzja mogłaby jej - być może - na krótko przedłużyć życie, ale i tak by go nie uratowała, co wyraźnie jej powiedziano; więc jej odmowa nie przyczyniła się do tego, że dziewczynka zmarła.

Oczywiście ktoś może zapytać, dlaczego Lenae nie zdecydowała się na leczenie choćby dla owych trzech do sześciu miesięcy?
Intencja zawarta w pytaniu jest jest jak najbardziej słuszna... ale w ustach ludzi zdrowych. Z takiego punktu widzenia decyzja Lenae wydaje się być nierozsądna. Ale posłuchajmy, co na ten temat sądzą ludzie na co dzień stykający się z podobnymi przypadkami: z chorymi, którzy mają tak pesymistyczne rokowania zdrowotne, jak Lenae.

"U pacjentów z chorobą nowotworową, z rakiem, odmowę leczenia spotyka się na co dzień. Nie chcą chemioterapii, nie chcą radykalnych operacji. Z odmową leczenia ze strony pacjenta stykam się w codziennej praktyce i wcale się o to nie obrażam" (Prof. Mark E. Boyd - Ordynator Oddziału
Ginekologicznego, Royal Victoria Hospital, Quebec, Kanada).**

Widać więc, że takie odmowy leczenia w podobnej sytuacji nie dotyczą jedynie ŚJ i nie są uzależnione od wyznawanego światopoglądu. A żeby to jeszcze lepiej zrozumieć (zrozumieć co myślą i czują ludzie w takiej sytuacji) można spróbować porozmawiać z takimi chorymi. Wtedy "na żywo" poczujemy tragizm owych sytuacji.

Rozumiemy więc już lepiej, dlaczego nazwisko i podobizna Lenae zupełnie bezpodstawnie używane jest przez AJWRB jako przykład śmierci z powodu odmowy transfuzji krwi.

Jeszcze więcej światła na powyższą sprawę rzuca przypadek Lisy Kosack.


Lisa Kosack.

"Dziewczynka zachorowała na ostrą białaczkę szpikową - chorobę w większości przypadków śmiertelną, niemniej zdaniem tamtejszych lekarzy szanse wyleczenia wynosiły 30 procent. Zalecali wielokrotne przetaczanie krwi oraz intensywną chemioterapię". Lisa się na to nie zgodziła. Więc i w tym przypadku "szpital wystąpił do sądu o upoważnienie do przeprowadzenia transfuzji" (s.12 ak.4). W trakcie rozprawy Lisa niedwuznacznie ponownie odmówiła poddania się leczeniu poprzez transfuzje krwi, a sędzia David R. Main uszanował jej wole.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że przynajmniej w tym przypadku śmierć Lisy można przypisać odmowie transfuzji krwi. Ale taki wniosek byłby przedwczesny. Choć AJWRB tego nie podaje, to przypadek Lisy Kosack został znacznie obszerniej opisany w innym, wcześniejszym numerze Przebudźcie się!, mianowicie w wydaniu z datą 8 lipca 1988 roku (wydania polskiego). I jest całkowicie zrozumiałe, dlaczego AJWRB nie wskazuje na owo źródło: artykuł tam zawarty absolutnie zaprzecza lansowanej przez AJWRB tezie, jakoby Lisa zmarła, bo odmówiła transfuzji krwi.

Jak czytamy w Przebudźcie się! z 8 lipca 1988 roku: "Lekarze w Winnipegu zalecili intensywną chemioterapię i wielokrotne przetaczanie krwi". (strona 17 ak.4). A czego domagała się Lisa i jej rodzice?

"Lisa i jej rodzice domagali się innej, równorzędnej metody leczenia. Z uzasadnionych biblijnie powodów nie chcieli się zgodzić na transfuzję. (...) Ponadto obawiali się wycieńczających skutków ubocznych intensywnej chemioterapii oraz związanych z nią cierpień". (s.17 ak.4)

Jak sędzia Main, prowadzący rozprawę ocenił zasadność i skuteczność sposobu leczenia zaleconego przez lekarzy? W pisemnym uzasadnieniu czytamy:

"Kuracja, którą opisali lekarze zaznający przed sądem jest intensywna i wyniszczająca organizm, przy czym może się ciągnąć bardzo długo. Ponadto przewiduje się, że do utrzymania pacjentki przy życiu byłyby konieczne wielokrotne transfuzje krwi" (s.17 ak.7).

Sędzia jeszcze dodał:
"Od kiedy Lisa obejrzała film dokumentalny o tej chorobie, nie zgadza się na żadną chemioterapię ani transfuzje krwi. Zajmuje takie stanowisko nie tylko dlatego, że te ostatnie godzą w zasady jej wiary - a jestem przekonany, że istotnie tak jest - lecz również dlatego, że nie chce znosić bólu ani męczarni towarzyszących tej kuracji. (...) Odmawiam wydania wyroku, który by skazywał to dziecko na takie cierpienia. Wniosek o poddanie jej takiej metodzie leczenia uważam za zupełnie nie do przyjęcia" (s.19 ak.4).

Czyż trzeba powyższe stwierdzenia sędziego komentować? Chyba tylko jasnym stwierdzeniem, że to nie odmowa transfuzji była przyczyną śmierci dziecka. Ta przyczyna jest bardziej złożona i dotyczy tragicznej w swej wymowie sytuacji chorego dziecka. Czy takie odmowy leczenia w podobnej sytuacji dotyczą jedynie ŚJ i są uzależnione od wyznawanego światopoglądu? Bynajmniej. Przywołajmy jeszcze raz ten sam cytat:

"U pacjentów z chorobą nowotworową, z rakiem, odmowę leczenia spotyka się na co dzień. Nie chcą chemioterapii, nie chcą radykalnych operacji. Z odmową leczenia ze strony pacjenta stykam się w codziennej praktyce i wcale się o to nie obrażam" (Prof. Mark E. Boyd - Ordynator Oddziału
Ginekologicznego, Royal Victoria Hospital, Quebec, Kanada)**.

Ale czy odmowa transfuzji krwi oznaczała, że Lisa w ogóle zrezygnowała z leczenia tylko dlatego, że związane ono było z kwestią krwi i nie można było jej leczyć innymi metodami, których domagali się rodzice?
Oto odpowiedź:

"Dwaj kanadyjscy publicyści zajmujący się tematyką medyczno-prawną L.E i F.A. Rozovsky napisali w Canadian Health Facilities Law Guide (Poradnik prawny dla kanadyjskiej służby zdrowa): '(...) W przypadku Lisy sąd uznał, że w interesie pacjentki leży inny, równorzędny sposób leczenia'." (s.20 ak.2) oraz dodali: „W przypadku tej grupy pacjentów cierpiących na raka i pokrewne schorzenia zrezygnowanie z transfuzji krwi wcale nie oznaczało pogorszenia jakości opieki medycznej”.

Jakim więc prawem AJWRB umieszcza Lisę Kosack jako przykład śmierci spowodowanej odmową transfuzji krwi? Ocenę pozostawiam czytelnikom.

I tutaj kończy się lista dzieci, których tragiczne losy zostały opisane w Przebudźcie się! z dnia 8 czerwca 1994 roku.

Ale w tym samym numerze opisano także takie przypadki, które pokazują, iż nie zawsze, kiedy lekarze stanowczo twierdzą, że transfuzja krwi jest konieczna do uratowania życia, to tak jest w istocie. Lekarze twierdzili tak w przypadku niejakiej:

Crystal Moore.

Dziewczyna ta zachorowała na wrzodziejące zapalenie jelita grubego. „Członkowie zespołu leczącego Crystal byli przekonani, że jej stan wymaga transfuzji. Jeden z lekarzy oświadczył bez ogródek: - „Jeżeli do czwartku 15 czerwca Cystal nie dostanie krwi, to w piątek 16 czerwca będzie już martwa!”. O tym, że nie było to tylko „straszenie” jakiegoś nadgorliwego lekarza świadczy fakt, że „lekarze zwrócili się do Sądu Najwyższego Stanu Nowy Jork o upoważnienie ich do przetoczenia krwi bez jej zgody”(s.11 ak.2), mimo, iż Crystal Moore miała już 17 lat, a więc o wiele więcej niż Lenae Martinez, która miał 12 lat a jej lekarze do sądu się w podobnej sprawie nie zwrócili. Lekarze Crystal byli tak pewni konieczności transfuzji i zdecydowani jej dokonać, że jeden z nich przed sądem oświadczył, iż „jeśli Crystal będzie stawiać opór, to przywiąże jej ręce i nogi do łóżka, a krew i tak przetoczy” (s.11 ak.3). Makabra!

I cóż się okazało? „Podczas zabiegu utraciła niecałe 100 mililitrów krwi” i choć „zdaniem lekarzy niezbędna mogła się okazać transfuzja pooperacyjna (...) inny lekarz nie uważał tego za konieczne. Od 13 lat rutynowo leczył podobne przypadki bez krwi i nigdy nie zaszła potrzeba wykonania takiej transfuzji.” (s.11 ak.6). Ostatecznie „transfuzja nie była jej wcale potrzebna, toteż ani razu nie dostała krwi” (s.11 ak.7). Słusznie więc Przebudźcie się! na stronie 12 ak. 2 konkluduje:

„Kiedy lekarze zwracający się do sądu o natychmiastowe zezwolenie na podanie krwi uparcie utrzymują, iż bez niej pacjentowi grozi śmierć, warto im przypomnieć przypadek Crystal Moore”.

Jednak to nie koniec listy dzieci, które umieszczono na stronie AJWRB a które rzekomo zmarły z powodu odmowy transfuzji krwi. Następny jest:

Wyndham Cook.

Przypadek Wyndhama został opisany w Przebudźcie się! z 8 listopada 1991 roku (wydania polskiego) na stronach 13-15:

Wyndham chorował na „żylaki w przełyku, które czasami powodują krwotok wewnętrzny. Co gorsza cierpi też na pewną odmianę hemofilii” (s.13 ak.4). To właśnie owe żylaki i nie dające się zatrzymać krwawienie z nich były przyczyną choroby chłopca. Stopniowo poziom hemoglobiny spadał do 6,6 grama na 100 mililitrów, potem do 4,3 , a w końcu do rekordowego poziomu poniżej 2,0 (s.15 ak.1). Już przy poziomie 2,9 lekarze zwrócili się do sądu o zgodę na podanie krwi wbrew woli pacjenta i jego rodziców. Z jakim wynikiem? „Sąd odmówił wydania nakazu przeprowadzenia transfuzji” (s.14 ak.5). Mimo to Wyndham nie umarł. Po zastosowaniu odpowiedniego leczenia „w ciągu 3 tygodni poziom hemoglobiny wzrósł do 6,2 a po 6 tygodniach do 11,5” (s.15 ak.2).

Dlaczego jednak potem Wyndham zmarł? Oczywiste jest, że poprawa zdrowia chłopca nie oznaczała wyleczenia z choroby żylaków w przełyku. W dalszym ciągu chłopcu groziło krwawienie. „Od tamtej pory Wyndham pomyślnie zniósł jeszcze dwa silne krwotoki” (s. 15 ak.4), jednak „kolejny krwotok okazał się dla Wyndhama śmiertelny” (przypis na stronie 15). A czy nie uratowałaby życia tego chłopca transfuzja? A od kiedy to transfuzja krwi leczy żylaki w przełyku?! No to może podanie krwi zapobiegłoby w jego przypadku wykrwawieniu? W tej sprawie posłuchajmy kilku cytatów, które mówią, co jest konieczne w przypadku krwawienia:

"Po pierwsze trzeba od razu zatrzymać krwawienie" (Prof. Edwin A. Deitch - Kierownik Oddziału Chirurgicznego, Szpital Uniwersytecki w Newark, USA)**
"W razie krwotoku wszystko inne schodzi na dalszy plan" (Doc. Dr Nicholas Namais - Specjalista chirurg, Jackson Memorial Hospital, USA)**

Jeśli więc lekarzom nie udało się zatrzymać krwawienia, to podanie krwi nic by nie pomogło, a przecież właśnie „kolejny krwotok okazał się dla Wynadhama śmiertelny”. Warto bowiem zauważyć, że wszystkie problemy Wyndhama brały się właśnie stąd, iż lekarzom nie udawało się zatrzymać krwawienia: „krwotok nie ustawał” (s.13 ak.6), mimo zastosowani specjalnej rurki „chłopiec ponownie zaczął krwawić” (s.13 ak.10); „Wyndham stale krwawił” (s.14 ak.4). Chłopiec wcześniej nie zmarł przy poziomie hemoglobiny poniżej 2,0 g/100 ml. Najwidoczniej więc to właśnie nie zatrzymany krwotok wewnętrzny był przyczyną śmierci Wyndhama Cooka, a nie to, iż nie otrzymał transfuzji krwi. Jeśli bowiem krwotok by nie ustawał, to nawet podawania krwi nic by nie pomogło, a to z tego powodu, że nowo podana krew nie od razu przejmuje swoje funkcje transportowe tlenu. Nie można bez konsekwencji bez końca z jednej strony upuszczać krew a z drugiej ją podawać.

Więc i przypadek Wyndhama Cooka nie miał prawa znaleźć się na liście dzieci, które miały umrzeć z powodu odmowy transfuzji krwi.

Ostatni na liście AJWRB jest:

Dan Christian Andersen.

Co o jego przeżyciach wiadomo? Tyle, co napisano w Strażnicy z 1 lutego 1996, strona 15.
Czyli niewiele. Wiadomo, że zmarł, ale nie wiadomo, jakie w jego przypadku były okoliczności. Nie można więc ich ocenić. Czyż nie mogło być tak, jak w przypadku Adriana Yeattes'a, Lenea Martinez, Lisy Kosack czy Wyndhama Cooka? Mogło. Tego nie wiem ani ja, ani AJWRB. A jeśli tego nie wiadomo, to nie wolno szermować argumentem, że ów chłopiec na pewno zmarł z powodu odmowy transfuzji. Bo zawsze pozostaje kardynalny problem: Jeśli ktoś odmawia transfuzji a potem umiera, to czy to automatycznie oznacza, że umiera z powodu tej odmowy? Nieprawda! Bo co z przypadkami, kiedy ktoś przyjmuje transfuzję krwi i też umiera? Czy to oznacza, że umarł z powodu przyjęcia krwi? Jak widać, sam fakt śmierci po odmowie przyjęcia krwi nie oznacza, że ta śmierć nastąpiła właśnie dlatego. To trzeba wykazać, udowodnić. Jeśli się takiego niezbitego dowodu nie ma, nie wolno stawiać tak kategorycznych twierdzeń.

Podsumowanie:
Powoływanie się Zjednoczenia AJWRB na przypadki śmierci dzieci opisanych w Przebudźcie się! z 8 czerwca 1994, z 8 listopada 1991 czy jakiejkolwiek innej publikacji ŚJ jako dowodu na śmierć z powodu odmowy transfuzji krwi jest bezpodstawne. Te dzieci nie umarły z tego powodu. W przypadku Adriana Yeattes'a transfuzja nie była 'konieczna', mogła być nawet 'szkodliwa'. Lenae Martinez nie miała, niestety, szans na wyleczenie. 'W interesie' Lisy Kosack leżał 'inny, równorzędny sposób leczenia'. Lekarzom Wyndhama Cooka nie udało się zatrzymać krwawienia. Niewiele wiadomo o chorobie i jej przebiegu Dana C Andersena.

Zjednoczenie AJWRB po raz kolejny wyczytuje z publikacji Świadków Jehowy coś, czego tam tak naprawdę nie ma. Stosuje metodę wmawiania czytelnikom skrzywionej interpretacji treści wypowiedzi zawartych w publikacjach ŚJ. W ten sposób czytelnicy padają ofiarą manipulacji autorów strony AJWRB. To niegodziwe. Ale "kłamstwo ma krótkie nogi".

Zacytujmy więc pogląd nie demagogów i anonimów ze Zjednoczenia AJWRB, ale specjalistów:

"Twierdzenie, że ktoś zmarł z powodu odmowy transfuzji jest - moim zdaniem - bardzo mylącym uogólnieniem" (Dr Aryeh Shander - Ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Englewood Hospital and Medical Center, USA)**
"Jest to znaczne spłycenie tragicznego wydarzenia" (Prof. Mark E. Boyd - Ordynator Oddziału Ginekologicznego, Royal Victoria Hospital, Quebec, Kanada)**

"Bardzo mylącym uogólnieniem" dyplomatycznie nazywa dr Shander to, co my nazywamy KŁAMSTWEM. Kto kłamstwo owo rozpowszechnia? Właśnie Zjednoczenie AJWRB, jego propagandyści a następnie nieuważni czytelnicy, którzy uwierzyli, że dzieci wspomniane na stronach AJWRB umarły z powodu odmowy transfuzji krwi.

Zjednoczenie AJWRB, które uważa, że "cieszy się błogosławieństwem" Boga, i ze jest "kierowane Jego świętym duchem" nie powinno kłamać, kręcić, wprowadzać w błąd czytelników. Bóg nie kłamie i nie mataczy. Zjednoczenie AJWRB tak właśnie robi***.

ebed

*Strona główna zawiera jeszcze zdjęcie chłopca o niepodanym nazwisku. Wiadomo jedynie, że był to syn niejakiej Mary. O nieprawdopodobieństwie opisanej przez Mary historii http://ajwrb.org/polish/experiences/mary.html
a bardziej o niegodziwym wykorzystywaniu tego przypadku przez AJWRB czytelnik może przeczytać w artykule pt. "Śmierć dziecka pożywką dla AJWRB czyli słówko o hienach"
http://niusy.onet.pl/nius...ia&aid=33980108

**Wypowiedzi lekarzy przytoczono za dokumentalnym filmem video pt. "Żadnej krwi - medycyna podejmuje wyzwanie"; Copyright C 2002; Watch Tower Bible and Tract Society of Pennsylvania.

***I nie jest to jedyny przykład mataczenia, fałszywych wniosków, naginania sensu cytatów w wykonaniu Zjednoczenia AJWRB; inny opisałem w wątku:
"Coroczne czerwone żniwo' transfuzji czyli AJWRB ma krew na rękach"
http://biblia.webd.pl/forum/viewtopic.php?t=1912
A w artykule "Oszustwo AJWRB czyli spreparowana Księga Pamięci Ofiar Strażnicy" zamieszczonym tu: http://biblia.webd.pl/forum/viewtopic.php?t=1978 czytelnik dowie się, jak AJWRB podaje kolejne kłamliwe przykłady rzekomych śmierci dzieci SJ z powodu odmowy transfuzji krwi.

Olaf - 2008-12-24, 11:30

Dopiero teraz przeczytałem ten post. Naprawdę ciekawy. Zwłaszcza dla mnie który uważa, że zakaz spożywania krwi, nie musi wykluczać jego użycia w medycynie. Ale mniejsza o mnie.

Jednak gdyby powyższe wyliczenia zminimalizować tylko do obrębu Świadków Jehowy, to w takim razie według wspomnianych opinii medycznych, gdyby ŚJ nagle zaczęli wszyscy przyjmować krew, to uniknięto by 1200 ofiar rocznie. A uzyskano by liczbę 1320 ofiar wśród ŚJ, lecz tym razem z powodu podania krwi. I to tylko przy minimalnych założeniach. Rzeczywiście, tak proste i pobudzające do przemyślenia.

Ps. Mimo mojego odmiennego zrozumienia nakazu biblijnego co do krwi, z chęcią czytam pasjonatów w danej dziedzinie. Zwłaszcza tak rzeczowych.

Olaf - 2008-12-24, 11:46

A to ciekawe. Coś kojarzę, że post był już gdzieś w sieci. Czy była już jakaś odpowiedź na ten post? Chyba, że się mylę. Ale będę śledził tutaj odpowiedzi. Zwłaszcza, że jestem osobą, która w zakazie spożywani krwi z I wieku, nie widzi konieczności zakazu transfuzji krwi w dobie obecnej. To jednak interesuje mnie uczciwość/nieuczciwość pewnych grup internetowych.
ebed - 2009-03-31, 13:33

Szanowny kolego Sivis Amariama.
Kiedy otworzysz ten wątek zauważysz, ze nie ma tam twojego komentarza. Moderator go usunął, bo był nie na temat. Na moją zresztą prośbę. "Jam ci to - nie chwaląc się - sprawił".
Ale skoro już wszedłeś w ten wątek to może odniesiesz się do mojego artykułu, zamiast bezradnie zmieniać temat? Wszak, jak widzę "kwestia krwi" u ŚJ mocno cię zajmuje, a teksty AJWRB obficie nam tu cytujesz, ze wszystkimi zresztą błędami i przeinaczeniami?

Sivis Amariama - 2009-03-31, 16:28

Spoko, przeniosę tego posta gdzie indziej. Mnie osobiście wiązał się z tym, o czym tu mowa. Ale cóż.

Co myślę o Twoim artykule? Nie wgłębiając się bardziej w temat, uważam, że dobrze zrobiłeś sprawdzając, czy tak się rzeczy mają, i dzieląc się swoimi spostrzeżeniami na forum :-)

Pozdrawiam

Liberal - 2009-04-20, 18:46

ebed napisał/a:
może odniesiesz się do mojego artykułu, zamiast bezradnie zmieniać temat? Wszak, jak widzę "kwestia krwi" u ŚJ mocno cię zajmuje, a teksty AJWRB obficie nam tu cytujesz, ze wszystkimi zresztą błędami i przeinaczeniami?

Ponieważ Ebedowy "artykuł" skierowany był przede wszystkim do mnie, więc podaję linka gdzie na niego odpowiedziałem:
http://brooklyn.org.pl/fo...c.php?f=11&t=13

Napisałem tam, bo tam go wcześniej zauważyłem niż tu. Nie będę się powtarzał, dlatego zainteresowanych tematem proszę o skorzystanie z powyższego odnośnika.

Pzdr.

ebed - 2009-05-04, 20:28

Liberal napisał/a:
ebed napisał/a:
może odniesiesz się do mojego artykułu, zamiast bezradnie zmieniać temat? Wszak, jak widzę "kwestia krwi" u ŚJ mocno cię zajmuje, a teksty AJWRB obficie nam tu cytujesz, ze wszystkimi zresztą błędami i przeinaczeniami?

Ponieważ Ebedowy "artykuł" skierowany był przede wszystkim do mnie, więc podaję linka gdzie na niego odpowiedziałem:
http://brooklyn.org.pl/fo...c.php?f=11&t=13

Napisałem tam, bo tam go wcześniej zauważyłem niż tu. Nie będę się powtarzał, dlatego zainteresowanych tematem proszę o skorzystanie z powyższego odnośnika.

Pzdr.

I ja zapraszam do przeczytania mojej odpowiedzi Liberalowi. Oto link:
http://brooklyn.org.pl/fo...f=11&p=167#p167

Quster - 2009-05-19, 22:12

coś w temacie AJWRB z Przekroju > TUTAJ przynajmniej na to wygląda
Musashi - 2009-05-19, 22:54

quster napisał/a:
coś w temacie AJWRB z Przekroju > TUTAJ przynajmniej na to wygląda



Mnie najbardziej rosmieszaja teksty w gazetach typu:
Cytat:
Ich doktryna opiera się na odczytywaniu i stosowaniu wprost nauk Pisma Świętego.


Juz abstrachujac od znaczenia tego twierdzenia, jakze absurdalnego, to tego typu charakterystyke mozna znalesc w gazetach odnosnie jakiejkowliek grupy chrzescijanskiej (moze nie katolickiej)... slynne i jakze wymowne odczytywaniu i stosowaniu wprost nauk Pisma .
Autor nie ma pojecia o czym pisze stawiajac takie tezy.

Jesli chodzi o krew, to kompletnie sie nie zgadzam ze stanowiskiem Straznicy (trudno winic o takie myslenie nominalnego czlonka Straznicy, jesli takowe myslenie zostalo narzucone mu przez zarzad organizacji), aczkolwiek jesli ktos falszuje dane (jesli rzeczywiscie tak jest) , aby oczernic, to jest to naganne i godne potepienia. ,,Walczymy'' uczciwie!

Pozdrawiam

ebed - 2009-05-20, 07:16

quster napisał/a:
coś w temacie AJWRB z Przekroju > TUTAJ przynajmniej na to wygląda


Ciekawe, czy "Przekrój" zamieściłby mój artykuł o krętactwach "reformatorów" ze zjednoczenia ajwrb?* Czy Pan Ryciak wie, ile razy "reformatorzy" manipulują danymi, wyciągają fałszywe wnioski, kręcą , albo po prostu najzwyklej kłamią? Do Pana Ryciaka "dossał" się jakiś "reformatorek" i robi mu wodę z mózgu. A oto skutek łyknięcia wszystkiego co mu "balcerki" (zwolennicy ajwrb) podsunęły:

Pan Rycia pisze:
"Ani nasz rozmówca, ani nikt z jego bliskich nie stanął przed dramatycznym wyborem: transfuzja i życie czy nakazy religijne i śmierć."
Komentarz ten ujawnia niemal fanatyczną, bezkrytyczną wiarę w jedyno-skutecznoć transfuzji: Panu Ryciakowie w głowie nie mogła zaświtać myśl, że transfuzja może oznacza śmierć a odmowa transfuzji może oznaczać życie. No, ale cóż: jak się ma takich "reformatorów"...

* Niniejszym wyrażam zgodę na przedruk moich artykułów o krętactwach AJWRB w tygodniku "Przekrój". Honorariów nie chcę.

ebed - 2009-05-20, 07:21

Musashi napisał/a:
esli chodzi o krew, to kompletnie sie nie zgadzam ze stanowiskiem Straznicy (trudno winic o takie myslenie nominalnego czlonka Straznicy, jesli takowe myslenie zostalo narzucone mu przez zarzad organizacji),

"Takie myślenie" nie zostało narzucone "nominalnemu członkowi Strażnicy" ponieważ, "takie myślenie" przyjmuje się ZANIM zostanie sie "członkiem strażnicy" a nie PO zostaniu nim. Ty piszesz: "
Musashi napisał/a:
kompletnie sie nie zgadzam ze stanowiskiem Straznicy
i dlatego nie mógłbyś zostać "członkiem Strażnicy". A ja się zgadzam ze stanowiskiem Strażnicy i dlatego zostałem jej "członkiem" - używając tych kolokwializmów.
ebed - 2009-05-21, 07:32

Do moderatorów:
Czy jako autor wątku moge baaardzo prosic o interwencję w tym wątku i usunięcie wszystkich wpisów nie związanych z tematem, który dotyczy AJWRB? Ewentualnie można by pozostawić posty na temat artykułu z Przekroju, bo wiążą się z AJWRB. Tymczasem znowu rozwija się dyskusja o tym, czy słuszne jest przyjmowanie krwi czy nie. Niechże przynajmniej ten wątek będzie ściśle ograniczał się do tematu.
Mogę liczyć na pozytywne załatwienie mojej prośby?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group