Forum biblijne Strona Główna Forum biblijne
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE. ZAPRASZAMY www.biblia.webd.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Piekło
Autor Wiadomość
Gwardian
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-25, 17:29   PIEKŁO...

Szanowni, Czcigodni i Wielebni!
Siostry i Bracia apologeci, którzy takie macie tu piekielne dylematy, pomóżcie mi, skromnemu zakonnikowi bractwa ateistianów i agnostianów zrozumieć pewną religijną paranoję, która, choć oczywista i oczywistością swą bijąca po oczach - nie jest nigdy i nigdzie dyskutowana.
Po lekturze tak zwanego „słowa bożego” nijak nie mogę pojąć takiego oto mechanizmu tak zwanej sprawiedliwości (?) bożej czyli wiekuistej. Nie mówiąc już o nieograniczonym miłosierdziu.
Wiadomo wszem i wobec, co zresztą głosi Kościół święty - iż największym wrogiem Boga jest Szatan. Z niczego tak się ten zRokiciały Belzebub nie cieszy jak z choć jednej odwiedzionej od Waszego Boga duszy człowieczej. Już tylko z mojej ma niezwykłą radość. Tenże zwiedziony jest jego najlepszym przyjacielem i - co oczywiste - śmiertelnym, potępionym wrogiem Waszego Boga. I cóż się z (na wszelki wypadek pozagrobowej zemsty oczywiście nieśmiertelną!) duszą takiego jak ja potępieńca dzieje?
Bóg ekspediuje ją do... piekła, aby tam Szatan - serdeczny przyjaciel i spiritus movens apostazji tej duszy ową wiekuiście smażył w smole i męczył piekielnym ogniem oraz innymi dolegliwościami. Więc Wasz Bóg - nie może inaczej być - to nikt inny tylko związany z Diabłem umową, na wskroś dwulicowy kontrahent, który z jednej strony gra rolę diabelskiego wroga (i vice versa!), a z drugiej ma w stosunku do niego oczywiste zobowiązania wynikające z jakiejś kaducznej "umowy o dzieło" karania zwolenników Diabła... jego własnymi rękami!
No nijak inaczej być nie może. To tak, jakby nie przymierzając Georgie Debilju Bushmen schwytanych Talibów i wahabitów z Al-Kaidy dawał bin Ladenowi do osądzenia i przykładnego ukarania - smołą, ogniem, prądem i wszelakimi rodzajami tortur fizycznych oraz psychicznych!
NA WASZEGO BOGA, Siostry i Bracia Mili, TO WSZYSTKO SIĘ NAWET KACZEJ KUPY NIE TRZYMA, a co dopiero ŚWIĘTOBLIWEJ LOGIKI!
Toż rzeczony bin Laden owszem, przyjąłby ich, synów swoich i córki swoje bez reszty mu oddane, ale z otwartymi ramionami, całym swoim wielbłądzim serem zbrzuchacił i kubkiem koziego mleka na dodatek by ich spoił, a radości ich nie byłoby końca - ale w żadnym przypadku mąk i tortur by im nie zaaplikował, bo za co - za zasługi?
Już widzę te szalone zabawy, strzelający pod sklepienie piekieł, tryskający szampan, hulanki i swawole, jakie się muszą w czeluściach onych odbywać na koszt... Waszego Boga, który nie widząc całego debilnego absurdu zawartej umowy śle tam bez opamiętania zwolenników Szatana a swoich przeciwników, i jeszcze pewnie całość tego bałaganu sponsoruje, w kotły co jakiś czas się przepalające ale chyba od bimbru na piekielne potrzeby pędzonego wyposaża, ubezpieczenia zdrowotne, ogniowe i od nagłych erupcji smoły, a także ZUS i szkodliwe płaci, tetryk jeden!
OTO, CO SWOIMI NIEDOWAŻONYMI DOGMATAMI NA OCZACH NASZYCH I PRZODKOW WASZYCH ZROBIŁ Z BOGA ŚWIĘTY, APOSTOLSKI KOŚCIÓŁ, POZA KTÓRYM NIE MASZ ZBAWIENIA... I Z PRZYCZYN KTOREGO WIĘKSZEGO PIEKŁA NA ZIEMI, NIŻ JEST ONO Z JEGO WOLI I CHOREJ FANTAZJI POD ZIEMIĄ.
Czyżby ten Naczelny Lucyfer nie wiedział jaki jego czeka rychły i marny koniec?
AMEN!
PS. Dlatego, szarpany rozterkami w tej jakże ważnej materii, na której zawisła cała misternie tkana sfera "pewnej sprawiedliwości wymierzanej nam/wam po śmierci" przez bosko-diabelski tandem pokornie pytam - to jak to właściwie z tym piekłem jest, bo "jak to ze lnem było" - wszyscy wiemy, ale to dużo za mało, by na tym budować absolutność naszą transcendentną a wiekuistą...
 
 
kato

Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 472
Wysłany: 2007-05-28, 07:28   

Żar godny rewolucjonisty. Ciekaw jestem, jak długo w nim wytrzymasz? Nie staram się być złośliwym, ale nie jesteś tu pierwszym i zapewne nie ostatnim, który coś takiego pisze. W każdym razie trzymam kciuki.
 
 
Gwardian
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-28, 18:59   

kato napisał/a:
Żar godny rewolucjonisty. Ciekaw jestem, jak długo w nim wytrzymasz? Nie staram się być złośliwym, ale nie jesteś tu pierwszym i zapewne nie ostatnim, który coś takiego pisze. W każdym razie trzymam kciuki.

Czcigodny!
Na razie jakoś trwam - mam nadzieję że i rydzykową Trwam w tym postanowieniu przetrwam. Trzymanie kciukow to chyba jakiś pogański zabobon... że niby co? Że życzysz mi pomyślności czy moze powrotu na jakieś jedyie słuszne ścieżki?
To już żadnych modlitewnych intencji nie ma w zwyczaju?
 
 
EMET 

Wyznanie: Świadkowie Jehowy w Polsce
Pomógł: 248 razy
Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 11186
Wysłany: 2007-05-28, 20:19   

Lee napisał/a:
Esther napisał/a:
Tak, Maju
Tak czy inaczej wiele Pism wskazuje na to, ze miejsce wiecznej męki istnieje i nie ma to znaczenia, czy jest nim piekło czy jezioro ogniste. Ważne, aby zrobić wszystko, aby tam nie trafić...



Esther, polecam artykuly na temat piekla itp.
Nie zaszkodzi kiedy zobaczysz inna strone medalu, czy raczej inna opcje co do wiecznej kary.
Ja osobiscie nie wierze w ,,wieczne meczenie/torturowanie potepionych''

Oto linki
Torturowanie diabła - Objawienie 20,10
http://www.arekwis.republ.../mekiobjaw.html
Dusza
http://www.arekwis.republ...duszazenek.html
Czym jest śmierć?
http://www.arekwis.republ...klo/smierc.html


Nie znam autorow tych teskstow, ani nie wiem skad sa. Artykuly poszerzyly moja wiedze i umocnily mnie w mojej niepewnosci co do status quo w temacie ,,piekla''.
Jesli bedziesz miala chwile aby przeczytac chociaz jeden artykul, prosze napisz czy dal ci on do myslenia.


Pozdrawiam
Lee




EMET:
W MPiK-u kupiłem książkę pt. "Jak powstawało PIEKŁO śmierć i zadośćuczynienie w świecie starożytnym oraz początkach chrześcijaństwa", autor Alan E. Bernstein, Wydawnictwo LIBRON, Kraków
www.libron.pl

Dziwne, że na okładce jest tytuł "powstało", natomiast dalej "powstawało"...(?)


Stephanos, ps. EMET
 
 
leopard
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-28, 21:20   

Ostatnio w jakimś niedzielnym katolickim programie ( na jedynce czy dwójce) zwrócono uwagę na homilię Benedykta XVI, w której zdystansował się on wobec nauczania Jana Pawła II, który twierdził, iż piekło nie jest literalnym miejscem, ale raczej opłakanym stanem oddalenia od Boga. Konserwatywny Ratzninger woli wersję standardową piekła z jego wszystkimi ognistymi atrakcjami :-P Wersję "Steam hot!" powiedziałbym :mrgreen:
 
 
Gwardian
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-28, 21:22   

Czcigodni i Wielebni!
Siostry i Bracia!

Nie ma lepszego "lekarstwa" na piekielne wrażenia jak Ćwiczenia Ignacego Loyoli - tego od jezuitów.
Ćwiczenia duchowne Ignacego Loyoli (wydaje się że musiał mieć coś z głową) stały się dla milionów katolików podstawowym podręcznikiem chrześcijańskiej ascezy. Nie były one bowiem pisane wyłącznie dla „współtowarzyszy", ale i dla szerokich rzesz katolików, którzy wraz z Towarzystwem Jezusowym mieli współpracować w budowaniu nowego ładu chrześcijańskiego. Porównywano Ćwiczenia z praktykami medytacji joginów. Metody są zbieżne: chodzi o opanowanie wyobraźni, tej sprężyny ludzkich uczynków, i podporządkowanie jej racjonalnym decyzjom woli. U joginów ćwiczenia prowadzą do stopienia się z nirwaną, u Ignacego — do jak największej mobilizacji energii ludzkiej celem ujrzenia piekła.
Plan Ćwiczeń przewiduje cztery tygodnie rozmyślań, spędzonych w najdogodniejszych warunkach, w izolacji od gwaru i codziennych zajęć. Są to więc dni świętobliwego skupienia, „rekolekcji", które od czasów Ignacego stały się nieodzowną częścią katolickiego programu wychowawczego.
Pierwszy tydzień poświęcony jest samookreśleniu się człowieka wobec Boga Stwórcy: są to klasyczne rozmyślania o celu życia człowieka „stworzonego, by Bogu przynosić chwałę". Uświadomienie celu ma wyrobić ducha ,,obojętności". Nie jest to jednak stoicka apatheia, beznamiętność, lecz świadomość, że ,,obojętne" jest wszystko, co nie prowadzi bezpośrednio do celu. Taki jest sens aforyzmu głoszącego, że „cel uświęca środki", aforyzmu często przez samych jezuitów wypaczanego i mogącego prowadzić do skrzywienia podstawowych zasad moralności ludzkiej.
Do świętej obojętności skłaniają dwa rozmyślania: jedno nad potęgą „grzechu". Tu Ignacy każe sobie dokładnie wyobrazić, czym jest piekło, odór siarki, żar ognia, wycie diabłów i dusz potępionych. Należy imaginację ludzką przejąć strachem do tego stopnia, by nie imała się jej pokusa. Medytacje ignacjańskie nie mogą poprzestawać na ogólnikach. Każdy punkt, każda sytuacja musi być dokładnie przeanalizowana, odtworzona w wyobraźni, aby stała się niemal dotykalna dla umysłu, konkretna, realna. Jednocześnie Ćwiczenia określają dokładnie sposób odprawiania medytacji, normują liczbę kroków, pozycję ciała, jadłospis i charakter otoczenia.
Drugi tydzień należy poświęcić medytacjom nad Królestwem Chrystusa. Przed oczyma wyobraźni mają przesuwać się kolejno sceny z Ewangelii. Medytujący ma tak nad nimi rozmyślać, jakby sam był żywym świadkiem opowieści ewangelicznych. O historycznej autentyczności biblijnych opowiadań Ignacy nie wątpi i nie może wątpić jego uczeń. Tam gdzie Ewangelia nie podaje szczegółów, należy je sobie uzupełnić wyobraźnią: a więc jak wyglądał żłobek, jaka była szerokość stajenki betlejemskiej itp. Chodzi o to, by pamięć wierzącego nasycona detalami opisów ewangelistów wciąż kierowała uwagę medytującego ku osobie Jezusa.
W drugim tygodniu należy również odprawić słynną medytację „o dwu sztandarach" - jednym Chrystusa, a drugim Lucyfera. Jest to nowa wersja augustiańskiej teorii o dwóch państwach: państwie Bożym i państwie szatańskim. To, co u Augustyna było historiozofią, u Ignacego staje się konkretnym problemem osobistego wyboru. Ignacy wyjaśnia istotne sprężyny ludzkiej decyzji - jest to jeden z pierwszych traktatów prakseologii, zadziwiający nowoczesnością niektórych spostrzeżeń, a jednocześnie przygnębiający swym fanatyzmem. Ważne jest dla człowieka - powiada Ignacy - zastanowienie się, czy jego decyzja jest odwołalna czy nieodwołalna. W sprawach religii - rzecz jasna - dla Loyoli może istnieć tylko decyzja nieodwołalna. Wybierając sztandar Chrystusa człowiek rezygnuje z dalszej możliwości zmiany postanowienia; wszelka później podjęta zmiana decyzji będzie zawsze poczytana za zdradę i grzech.
W ciągu trzeciego tygodnia należy rozmyślać o męce Pańskiej, w sposób równie realistyczny, jak i w poprzednich medytacjach. Jednocześnie rozmyślający ma ćwiczyć swą wolę, opanowywać zachcianki, ćwiczyć się w umartwianiu.
Wreszcie ostatni tydzień, okres „radości", ma wzbudzić w rozmyślającym optymizm i wiarę w zwycięstwo kościoła wojującego. Nie sposób, oczywista, oddać w paru słowach klimatu tej przedziwnej książeczki. Wiele w niej naiwnych uwag, które świadczą, jak głęboko jeszcze Ignacy tkwił w średniowiecznym świecie pełnym fantazji rycerskiej i religijnej wyobraźni.
Ćwiczenia wskazywały, jak wykształcić ludzi na głęboko wierzących i całkowicie, bezkrytycznie i bezwolnie posłusznych członków katolickiego kościoła rzymskiego. Psychiatria wie jakie mogą być tego skutki.
Ciekawym zatem waszych piekielnych wrażeń, bo mnie nic z tego nie wychodzi – nawet po kilku wzmocnionych drinkach.
Do zobaczenia za 4 tygodnie.
 
 
CZEK0LADA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-28, 21:39   


Gwardian, pisz krócej, bo może wtedy przebrnę przez jakis twoj post.

Póki co mogę dołaczyc do tematu "Piekło" z małą refkeksją.
Z mojego osobistego doświadczenia wiem, ze są dwa rodzaje piekła.

Jedno piekło -jest w nas. Przed nim uciec nie można, jak nie mozna uciec przed śmiercią, ani przed miloscią, ani przed Duchem Pańskim.

Dawid pisał:
"Dokąd ujdę przed Duchem twoim Panie?"

To piekło człowiek świadomy swojej grzeszności ( o ile jej nie wyparł w nieświadomość), bedzie nosil wszędzie ze sobą, dopóki nie doświadczy smierci i ponownego narodzenia. Dopóki nie umrze dla złej pożądliwości i pychy, która zawsze "chodzi przed upadkiem".
Pieklo nosimy w sobie, jesli pozwalamy aby namiętność toczyła nasze członki jak robak.
Nienasycone serce, któremu mało i mało.
Nie zagłuszy tego alkohol, ani narkotyki, ani kolejne związki seksualne.
To "pieklo" - nie ma dna.

Drugie piekło - to "śmierć druga", kiedy nie skorzystamy z oferty jaką przynosi Ewangelia Jezusa Chrystusa.
Tej śmierci jeszcze nie znam i wierzę, że jej nigdy nie ujrzę.
 
 
Gwardian
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-28, 21:46   

CZEK0LADA napisał/a:

Gwardian, pisz krócej, bo może wtedy przebrne przez jaiś twoj post.
Póki co mogę dołaczyc do tematu "Piekło" z małą refkeksją.
Z mojego osobistego doświadczenia wiem, ze są dwa rodzaje piekła.
Jedno piekło -jest w nas. Przed nim uciec nie można, jak nie mozna uciec przed śmiercią, ani przed miloscią, ani przed Duchem Pańskim.
Dawid pisał:
"Dokąd ujdę przed Duchem twoim Panie?"
To piekło człowiek świadomy swojej grzeszności ( o ile jej nie wyparł w nieświadomość), bedzie nosil wszędzie ze sobą, dopóki nie doświadczy smierci i ponownego narodzenia. Dopóki nie umrze dla złej pożądliwości i pychy, która zawsze "chodzi przed upadkiem".
Pieklo nosimy w sobie, jesli pozwalamy aby namiętność toczyła nasze członki jak robak.
Nienasycone serce, któremu mało i mało.
Nie zagłuszy tego alkohol, ani narkotyki, ani kolejne związki seksualne.
To "pieklo" - nie ma dna.
Drugie piekło - to "śmierć druga", kiedy nie skorzystamy z oferty jaką przynosi Ewangelia Jezusa Chrystusa.
Tej śmierci jescze nie znam i wierzę, z ejej nigdy nie ujrzę.

No jak krócej skoro tyle wyłożył święty Ignacy?
Nie idzie tego skrócić, chyba że ograbiczyć te ćwiczenia "duchowne" do dwóch tygodni i zaraz po ujrzeniu piekła zgłosić się do psychiatry dobrowolnie... albo do egzorcysty.
No właśnie. Powiadasz że są dwa piekła. To które jest z tymi kotlami i gorącą siarką w ktorych pławią się te grzeszne dusze a te diabły wala tymi widłami co b y żadna z tego kotla nie wyskoczyła?
Czyżby Kościól święty już od tej wizji odszedł?
Nie rob mi tego zawodu. Moja pra=babcia umarla w przekonaniu że do takiego piekla nie trafi bo była bardzo bogobojna i uczciwa... Poczciwa i łatwowierna też była. To znaczy łatwo wierzyła swojemu proboszczowi.
 
 
EMET 

Wyznanie: Świadkowie Jehowy w Polsce
Pomógł: 248 razy
Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 11186
Wysłany: 2007-05-30, 13:15   

nike napisał/a:
:-)



EMET:
Sz. Budny w edycji swojego Przekładu z 1572 roku tak oddaje "Przypowieści Salomonowe 3:5" ---
"Ufay na Jehowe wszem sercem twoiem / a narozum twoy nie spuszczay sie."


Stephanos, ps. EMET
 
 
Gwardian
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-30, 13:26   

EMET napisał/a:
nike napisał/a:
:-)



EMET:
Sz. Budny w edycji swojego Przekładu z 1572 roku tak oddaje "Przypowieści Salomonowe 3:5" ---
"Ufay na Jehowe wszem sercem twoiem / a narozum twoy nie spuszczay sie."


Stephanos, ps. EMET

Tylko, że ten rozum u wielu przez te ponad 400 lat przerósł już to biblijnie kultywowane "ufanie na Jehowie". U wielu podkreślam - bo u wielu niestety trwa na tym samym poziomie. Oczywiście poziomie intelektualnym.
Wiara, zawieszona nad otchłanią absurdów, ani na chwilę nie przestaje się uśmiechać do własnych urojeń.
W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić? Nietsche (Bałwany zostawmy bałwanom)
 
 
EMET 

Wyznanie: Świadkowie Jehowy w Polsce
Pomógł: 248 razy
Dołączył: 04 Wrz 2006
Posty: 11186
Wysłany: 2007-05-30, 16:44   

Gwardian napisał/a:
EMET napisał/a:
nike napisał/a:
:-)



EMET:
Sz. Budny w edycji swojego Przekładu z 1572 roku tak oddaje "Przypowieści Salomonowe 3:5" ---
"Ufay na Jehowe wszem sercem twoiem / a narozum twoy nie spuszczay sie."


Stephanos, ps. EMET

Tylko, że ten rozum u wielu przez te ponad 400 lat przerósł już to biblijnie kultywowane "ufanie na Jehowie". U wielu podkreślam - bo u wielu niestety trwa na tym samym poziomie. Oczywiście poziomie intelektualnym.
Wiara, zawieszona nad otchłanią absurdów, ani na chwilę nie przestaje się uśmiechać do własnych urojeń.
W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić? Nietsche (Bałwany zostawmy bałwanom)



EMET:
Z reakcją tłumu-motłochu -- przez innych nasterowanego -- zetknął się Jezus, Piłat, apostoł Paweł i inni.

Gdy czytamy np. Dzieje Apostolskie, dostrzec możemy jak podatne były na 'podpuszczenia'
tłumy: od euforii - graniczącej wręcz bałwochwalczym uniesieniem - do postawy morderczej: por. np. Dzieje Ap 14:18 /i wcześniejsze/ i w. 19.
A z Jezusem jak było? Najpierw słali mu gałązki i błogosławili, żeby niedługo później krzyczeć: "Na krzyż z nim!" /ew.: "Na pal z nim!"/.

Co się tyczy bogów wymyślonych przez człowieka, to czytamy:
"Bogowie, którzy nie stworzyli nieba ani ziemi, znikną z ziemi spod tego nieba." [Jeremiasza 10:11b, BW].
Zarówno owych wymyślonych bogów jak i tych, którzy im ufają, czeka niechlubny koniec, gdyż czytamy:
"Niech zostaną zawstydzeni wszyscy, którzy służą jakiemuś rzeźbionemu wizerunkowi, ci, którzy się chełpią nic niewartymi bogami." -- Psalm 97:7, NŚ.


Stephanos, ps. EMET
 
 
Gwardian
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-30, 20:53   

EMET
Cytat:
Co się tyczy bogów wymyślonych przez człowieka, to czytamy:
"Bogowie, którzy nie stworzyli nieba ani ziemi, znikną z ziemi spod tego nieba." [Jeremiasza 10:11b, BW].
Zarówno owych wymyślonych bogów jak i tych, którzy im ufają, czeka niechlubny koniec, gdyż czytamy:
"Niech zostaną zawstydzeni wszyscy, którzy służą jakiemuś rzeźbionemu wizerunkowi, ci, którzy się chełpią nic niewartymi bogami." -- Psalm 97:7, NŚ.

Czcigodny!
Wyznawcy Zeusa i jego panteonu w ówczesnej Helladzie - na dlugo przed Jahwe też eliminowali "wymyslonych bogów".
Czy Ty myslisz że wasza świeta księga zwana Biblią jest bardziej święta od innych świętych ksiąg? Wszyscy bogowie żyją tak dlugo jak długo mają wyznawców. Bógów Słowian wyparli chrześcijanie - odeszli w mroki Mitologii. Jahwe też tam wraz ze swoją Trójcą (czy Czworcą) odejdzie - już niedługo - może za 500 - 1000 lat.Takie są niestety - a moze stety - koleje ludzkich losów i ich wierzeń. Bogowie Indian też już śpią snem wiecznym. Po Jahwe powstaną inni bogowie, bo nigdy nie będzie na ziemi tak - żeby "panował" jeden. Nigdy - bo nigdy tak nie było.
Bóg jest najwznioślejszym wymysłem homo sapiens. Najdonioślejszym wynalazkiem człowieka, jest kapłan. Ale najwartościowszym odkryciem człowieka jest uświadomienie sobie, że posiada ROZUM.
Trudno dociec początków wiary człowieka w istnienie bóstw. W różnych kulturach, na różnym etapie ich rozwoju istniała wiara w "coś" co jeszcze nie było nazwane "bogiem". Wpierw czczono siły przyrody, zjawiska i twory natury: kamienie, drzewa, grzmot, błyskawice; to wszystko, co człowieka otaczało i czego doświadczał; to, co napawało go strachem i radością na przemian. Złe i dobre bóstwa wyłoniły się z przyrody. Słońce, księżyc, gwiazdy, woda, ogień, itd., to były elementy pozytywne z natury swej rzeczy, na które człowiek spoglądał przychylnie. To, co jemu szkodziło i było nieprzyjemne, wrogie oraz przerażające (grzmoty, zimno, ulewy, susza lub błyskawice), było złe.
Grecki myśliciel Ksenofenes (z Kolofonu) krytykując religijny antropomorfizm, pisał: "Gdyby byki, konie i lwy posiadały ręce i mogły nimi malować i posągi tworzyć jak ludzie, to konie malowałyby postacie bogów podobne do koni i takież ciała im dawały, a byki podobne do byków, takie dając im kształty, jakie dany gatunek właśnie posiada. Etiopowie twierdzą, że bogowie ich są czarni i płaskonosi, a Trakowie, że są niebieskoocy i rudowłosi."
Pierre Simon de Laplace francuski matematyk, astronom i fizyk w roku 1796 wydał dzieło "Mechanika nieba", w którym przedstawił naukową hipotezę kosmogoniczną. Cesarz Napoleon I zapoznawszy się z jego pracą, zapytał uczonego, dlaczego w swojej teorii nie wspomniał o bogu?
- Sire, je n'avais besoin de cette hypothese* - odpowiedział uczony.
-----------------------------------
* Najjaśniejszy Panie, nie potrzebowałem tej hipotezy
 
 
Henryk 

Pomógł: 453 razy
Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 10237
Wysłany: 2009-05-03, 12:40   

t.ostry napisał/a:
Henryk: nie napisala nigdzie czegos takiego... pieklo Biblia opisuje jako Druga Smierc czyli wieczne odlaczenie od Boga...

Dziękuję za odpowiedź i...przepraszam!
 
 
Arius 
badacz Biblii


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 25 Lut 2008
Posty: 4947
Skąd: kosmopolita
Wysłany: 2009-05-03, 15:01   

t.ostry napisał/a:
pieklo Biblia opisuje jako Druga Smierc czyli wieczne odlaczenie od Boga...


W Biblii nic nie pisze o PIEKLE, druga śmierć to inaczej gehenna, o której również Biblia mówi, nie mam pojęcia skąd ci się wzięło 'Druga Smierc czyli wieczne odlaczenie od Boga', gdyż wydaje mi się, że nie czytałem o tym nigdzie w Biblii. Może wskażesz mi namiary na jakieś teksty?
 
 
t.ostry

Dołączył: 11 Kwi 2009
Posty: 377
Wysłany: 2009-05-03, 20:02   

W objawieniu jest napisane ze Diabel wraz ze wszystkimi zlymi beda spaleni w kazni ognia wiecznego... tlumacz to sobie jak chcesz ale dla mnie oczywiste jest ze wieczne odlaczenie od Boga jest calkowitym wymazaniem mojej osoby... Zastanow sie dlaczego Biblia opisuje dwie smierci; jaka smiercia umarl jezus na krzyzu; kiedy Diabel z aniolami i wszystkimi ludzmi beda unicestwieni i gdzie wtedy beda... moze to pomoze Ci zrozumiec ze nie ma roznicy miedzy pieklem a druga smiercia - calkowitym unicestwieniem
_________________
Zbawieni to nie CI, ktorzy bezgranicznie wierzyli KŁAMSTWU, ale CI, ktorzy uwierzyli PRAWDZIE...
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 11