Forum biblijne Strona Główna Forum biblijne
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE. ZAPRASZAMY www.biblia.webd.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Na czym opierasz swoją ufność?
Autor Wiadomość
romanszewczuk3 
romanszewczuk3


Wyznanie: protestant
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 62
Wysłany: 2006-07-12, 08:08   Na czym opierasz swoją ufność?

Ja od wielu lat fascynuje sie Slowem Bozym. Nie wyobrazam sobie rozpoczecia dnia bez Biblii.Czytam dosc duzo, zachlannie , lapczywie, doslownie rzucam sie jakbym od dawna nie jadl.
Byl na obozie wykladowca Karl, ktory wedlug mnie dosc dziwnie czytal Biblie. Siedzial w koncu sali pod oknem przed nim lezala rozlozona wielka Biblia a on wedlug mnie wlasciwie jej nie czytal tylko obserwowal wchodzacych i wychodzacych. To byl wynik moich obserwacji. Czy tak bylo naprawde. Chyba na drugi dzien zaproponowal on tym, ktorzy uwazaja ze maja problem z dluga modlitwa, spotkanie. Zawsze uwazalem, ze nie tak modle sie jak powinienem, poza tym dlaczego nie doswiadczac nowych rzeczy i
badac czy sa wlasciwe. I albo przyjac albo odrzucic.Karl nazajutrz opowiedzial jak on czyta Biblie- czyta ja malutkimi wersetami, czyta werset i modli sie i rozwaza; co dzisiaj mowisz Panie do mnie w tym Slowie, czego oczekujesz? ku czemu prowadzisz. Zaproponowal abysmy na nastepny dzien sami przeczytali 10 rozdzial ewangelii Jana. Czytalem tak okolo godziny modlac sie i rozwazajac i odkrylem , ze przeczytalem zaledwie 18 wersetow, zaledwie. Ale ile z nich odczytalem?
Zaczalem tak robic stale az do dzisiaj.Dzisiaj czytalem i rozwazalem psalm 37. I wiecie co tam odkrylem?
Bezbozny czyha na sprawiedliwego i szuka sposobu, aby go zabic. PAN NIE ZOSTAWI GO W REKU JEGO I NIE DOPUSCI BY PRZEGRAL SPRAWE W SADZIE.
A ja tak wiele razy czytalem na pewno ten werset i gdzies w natloku innych przelecial przez moj umysl. Gdybym czytal Biblie tak jak zasugerowano mi to na pewno ten werset bylby mi podpora w czasie tej moje sprawy, uchwycilbym sie go, wyznawal. Bylby mi skala w ciagu tych 2 lat troski.
 
 
tessa

Pomógł: 5 razy
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 4116
Wysłany: 2006-07-12, 20:30   

Choćby się kilkadziesiąt lat czytało Biblię,zawsze znajdzie się w niej coś nowego.
Ja osobiście bardzo lubię czytać księgę Psalmów.Buduje ona zaufanie do Boga.
Na przykład Psalm 144 w przekładzie Nowego Świata:
"Błogosławiony niech będzie Jehowa moja Skała,
który przyucza moje ręce do walki,
palce moje do boju;
moja lojalna życzliwośc i moja twierdza
moje bezpieczne wzniesienie i Sprawca ocalenia mego,
tarcza moja i Ten u którego się schroniłem,
Ten ,który mi poddaje ludy.."

Czytając ten Psalm zwróciłam też uwagę na słowa z wersetu 144:9
"Boże,zaśpiewam ci pieśń nową..."
I zastanawiając się nad tym ,co to za nowa pieśń,spędzę na wertowaniu Biblii następne dni.
 
 
ewa161op034
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 14:11   

W moim krótkim, aczkolwiek niełatwym życiu był okres, że nie ufałam nikomu i niczemu. Bóg i Jego Słowo było dla mnie czymś odległym i nieosiągalnym- tzn. Bóg był gdzieś tam...-w górze, a Słowo Boże co prawda było w domu, ale ...drobnym druczkiem...
Obecnie mam możność czytać Biblię i dzięki temu zbliżam się w jakiś sposób do Boga. Bogu i Jego Słowu ufam bez granic, ale ludziom...-wcale... Czy to jest możliwe- ufać Bogu i Pismu Św. , a ludziom nie? Nie wiem, czy tak można, ale ja tak właśnie czuję. Proszę o pomoc i w miarę szybką odpowiedź...
 
 
Wojtek37 

Wiek: 59
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 686
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2007-07-05, 14:46   

ewa161op034 napisał/a:
Bogu i Jego Słowu ufam bez granic, ale ludziom...-wcale... Czy to jest możliwe- ufać Bogu i Pismu Św. , a ludziom nie? Nie wiem, czy tak można, ale ja tak właśnie czuję. Proszę o pomoc i w miarę szybką odpowiedź...


Odpowiedź jest prosta, a zawarta w Biblii.

1J 4:20 BT
"Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi."


Dla mnie jest to niemożliwe, kochać Boga, a bliźniego nie. Chociaż cały czas uczę stę właśnie miłować bliźniego, a wszczególności mych nieprzyjaciół, w myśl zasady...

Mt 5:46-48 BT
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?. Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.


Tak więc - odwagi !. Staram się pokładać ufność w Moim Bogu i Zbawcy, Panu Jezusie.
_________________
Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
 
 
 
ewa161op034
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 15:38   

Wojtek37 napisał/a:
Odpowiedź jest prosta, a zawarta w Biblii.

1J 4:20 BT
"Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi."



Zgadzam się z tym, co mi Sz. Pan odpowiedział, ale sądzę, że nie zrozumiał mnie Pan... Cóż zaufanie ma wspólnego z miłością? Ja ludzi szanuję, nie życzę im źle, i na swój sposób kocham ich...-Przecież nie jestem Bogiem i nie dam rady wszystkich objąć miłością, bo wszystkich nie znam- tak więc to jest nie możliwe u ludzi kochać wszystkich na raz. Staram się kochać i szanować ludzi ze swojego otoczenia, jednakże nie ufam im, gdyż odczuwam swego rodzaju strach przed tym, że ktoś mnie wykorzysta, czy oszuka... Nie wiem- kocham, ale nie ufam- nie umię zaufać niczemu i nikomu, prócz Słowa Bożego i samego Boga...
 
 
tessa

Pomógł: 5 razy
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 4116
Wysłany: 2007-07-05, 20:23   

ewa161op034 napisał/a:
Zgadzam się z tym, co mi Sz. Pan odpowiedział, ale sądzę, że nie zrozumiał mnie Pan... Cóż zaufanie ma wspólnego z miłością? Ja ludzi szanuję, nie życzę im źle, i na swój sposób kocham ich...-Przecież nie jestem Bogiem i nie dam rady wszystkich objąć miłością, bo wszystkich nie znam- tak więc to jest nie możliwe u ludzi kochać wszystkich na raz. Staram się kochać i szanować ludzi ze swojego otoczenia, jednakże nie ufam im, gdyż odczuwam swego rodzaju strach przed tym, że ktoś mnie wykorzysta, czy oszuka... Nie wiem- kocham, ale nie ufam- nie umię zaufać niczemu i nikomu, prócz Słowa Bożego i samego Boga...


Czy potrafiłabyś Ewo kochać swojego męża nie ufając mu?
 
 
ewa161op034
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 20:44   

tessa napisał/a:
Czy potrafiłabyś Ewo kochać swojego męża nie ufając mu?


Sz. Pani: wyszłam za mąż z miłości, ale od kiedy mój mąż jest przeciwny PRAWDZIE, to już mu nie ufam...- tym samym z miejsca straciłam zaufanie do wszystkich, co nie przeszkadza mi kochać... Pokładam ufność jedynie w Bogu i Jego Słowie, gdyż tylko tyle mi zostało...- przecież odebrano mi możliwość bycia we wspólnocie szczerych i oddanych PRAWDZIE ludzi... Ja nawet nie mam możliwości nauczenia się ufać ludziom z właściwego dla mnie kręgu, bo broni się mi Ich spotykać... Więc ludziom przestałam ufać, a oddałam swe serce Bogu iSłowu Bożemu i tylko Bogu ufam... Nie wiem jakie mechanizmy mną targają, wiem jednak, że to, co piszę, to jedna wielka sprzeczność...- bo przecież jak można ufć Bogu i Biblii, a ludziom nie? Niestety to właśnie się ze mną dzieje... I z nikąd pomocy...
 
 
Lucyfer
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 21:20   

ewa161op034 napisał/a:
tessa napisał/a:
Czy potrafiłabyś Ewo kochać swojego męża nie ufając mu?


Sz. Pani: wyszłam za mąż z miłości, ale od kiedy mój mąż jest przeciwny PRAWDZIE, to już mu nie ufam...- tym samym z miejsca straciłam zaufanie do wszystkich, co nie przeszkadza mi kochać... Pokładam ufność jedynie w Bogu i Jego Słowie, gdyż tylko tyle mi zostało...- przecież odebrano mi możliwość bycia we wspólnocie szczerych i oddanych PRAWDZIE ludzi... Ja nawet nie mam możliwości nauczenia się ufać ludziom z właściwego dla mnie kręgu, bo broni się mi Ich spotykać... Więc ludziom przestałam ufać, a oddałam swe serce Bogu iSłowu Bożemu i tylko Bogu ufam... Nie wiem jakie mechanizmy mną targają, wiem jednak, że to, co piszę, to jedna wielka sprzeczność...- bo przecież jak można ufć Bogu i Biblii, a ludziom nie? Niestety to właśnie się ze mną dzieje... I z nikąd pomocy...
Mich. 7:5-7
5. Nie wierzcie bliźniemu, nie ufajcie przyjacielowi! Strzeż bramy swoich ust przed tą, która leży na twoim łonie!
6. Bo syn lekceważy ojca, córka powstaje przeciwko matce, synowa przeciwko teściowej, a właśni domownicy są nieprzyjaciółmi człowieka.
7. Lecz ja będę wypatrywał Pana, będę wyczekiwał Boga mojego zbawienia. Mój Bóg mnie wysłucha!
(BW)

Teraz jest taki czas a przyjdzie jeszcze trudniejszy gdzie w społeczności będą się nanawidzieć i wzajemnie wydawać. Każda religia upadnie a Bóg będzie znami.
Mat. 24:10
10. I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić.
(BW)

Nadchodzi taki czas. Wszystkich to spotka za chwilę.
 
 
ewa161op034
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 21:42   

Lucyfer napisał/a:
Mich. 7:5-7
5. Nie wierzcie bliźniemu, nie ufajcie przyjacielowi! Strzeż bramy swoich ust przed tą, która leży na twoim łonie!
6. Bo syn lekceważy ojca, córka powstaje przeciwko matce, synowa przeciwko teściowej, a właśni domownicy są nieprzyjaciółmi człowieka.
7. Lecz ja będę wypatrywał Pana, będę wyczekiwał Boga mojego zbawienia. Mój Bóg mnie wysłucha!
(BW)


Mi 7:6 BT "Bo syn znieważa ojca, córka powstaje przeciw swej matce, synowa przeciw swej teściowej: nieprzyjaciółmi człowieka są jego domownicy."

Ten fragment Biblii to jakby powielenie z Księgi Micheasza. Z tego, co Sz. Pan napisał może więc wynikać, że mam prawo nie ufać ludziom, a Słowu Bożemu i Bogu tak?
 
 
tessa

Pomógł: 5 razy
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 4116
Wysłany: 2007-07-05, 21:49   

ewa161op034 napisał/a:

tessa napisał/a:

Czy potrafiłabyś Ewo kochać swojego męża nie ufając mu?



Sz. Pani: wyszłam za mąż z miłości, ale od kiedy mój mąż jest przeciwny PRAWDZIE, to już mu nie ufam...- tym samym z miejsca straciłam zaufanie do wszystkich, co nie przeszkadza mi kochać... Pokładam ufność jedynie w Bogu i Jego Słowie, gdyż tylko tyle mi zostało...- przecież odebrano mi możliwość bycia we wspólnocie szczerych i oddanych PRAWDZIE ludzi... Ja nawet nie mam możliwości nauczenia się ufać ludziom z właściwego dla mnie kręgu, bo broni się mi Ich spotykać... Więc ludziom przestałam ufać, a oddałam swe serce Bogu iSłowu Bożemu i tylko Bogu ufam... Nie wiem jakie mechanizmy mną targają, wiem jednak, że to, co piszę, to jedna wielka sprzeczność...- bo przecież jak można ufć Bogu i Biblii, a ludziom nie? Niestety to właśnie się ze mną dzieje... I z nikąd pomocy...


Doskonale cię rozumiem Ewo,bo sama to przechodzę co dnia.Jednak znalazłam grono zaufanych przyjaciół wśród ŚJ.Im naprawdę mogę zaufać.Mam trzy wierne przyjaciółki do których mogę w każdym czasie pójść i zwierzyć się ufając że mi pomogą.
Są mi nawet bliższe niż rodzona siostra która nie jest ŚJ.
Oczywiście zaufanie do Boga jest najważniejsze.Mój ulubiony werset Przysłów 3:5-6 zawsze podtrzymuje mnie na duchu.
Aby komuś zaufać ,trzeba tego kogoś dobrze poznać .Nie wierzę ,że wogóle nie można ufać ludziom.Znam z własnego doświadczenia ludzi ,na których się nie zawiodłam nigdy.
Pomimo ,że nie popierają moich przekonań ,utrzymuję z nimi serdeczne przyjacielskie stosunki.Są to moi rodzice.Na nich zawsze mogę polegać w życiu.
Ostatnio zmieniony przez Esther 2007-07-06, 07:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Lucyfer
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 22:30   

ewa161op034 napisał/a:
Lucyfer napisał/a:
Mich. 7:5-7
5. Nie wierzcie bliźniemu, nie ufajcie przyjacielowi! Strzeż bramy swoich ust przed tą, która leży na twoim łonie!
6. Bo syn lekceważy ojca, córka powstaje przeciwko matce, synowa przeciwko teściowej, a właśni domownicy są nieprzyjaciółmi człowieka.
7. Lecz ja będę wypatrywał Pana, będę wyczekiwał Boga mojego zbawienia. Mój Bóg mnie wysłucha!
(BW)


Mi 7:6 BT "Bo syn znieważa ojca, córka powstaje przeciw swej matce, synowa przeciw swej teściowej: nieprzyjaciółmi człowieka są jego domownicy."

Ten fragment Biblii to jakby powielenie z Księgi Micheasza. Z tego, co Sz. Pan napisał może więc wynikać, że mam prawo nie ufać ludziom, a Słowu Bożemu i Bogu tak?

Nie Pan tylko Lucyfer. Tak, trzeba mieć zaufanie tylko do Boga. Z ludźmi trzeba ostrożnie postępować i nie wszystko im mówić bo za chwilę będą przeciwko nam, nawet najbliżsi i tacy po których nikt by się nie spodziewał że będą przeciwko nam.
Ja to przeszedłem i wiem jakie mechanizmy działają. Jest tak jak Jezus powiedział, kto straci rodzinę, przyjaciół ze względu na niego, zyska stokrotnie więcej. Dlatego warto zaufać tylko Bogu, no i Jego Synowi bo dowiódł że warto mu zaufać.
A czy warto mieć zaufanie do przywódców religijnych? Nie!, też się o tym przekonałem.
Ps. 146:3
3. Nie pokładajcie ufności w książętach Ani w człowieku, który nic może pomóc!
(BW)Izaj. 2:18-22
18. A bożki doszczętnie zginą.
22. Dajcie sobie spokój z człowiekiem, który wart tyle, co tchnienie w jego nozdrzach! Bo za co można go uważać?
(BW)


Zaufanie człowiekowi że dobrze tłumaczy Biblię w religii to bałwochwalstwo.
Za co można człowieka uważać? Za jakieś ciało kierownicze? To bałwochwalstwo, i wszyscy się o tym przekonają gdy przyjdzie nasz Pan.
 
 
CZEK0LADA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 06:11   


Miła Ewo!
Doskonale Cie rozumiem. Nawet to Forum jest przykladem tego, ze ludzie wolą spierać sie o słowa i jego wyklanię, niz patrzeć w duchu, na człowieka, ktory dramatycznie potrzebuje wsparcia, miłości bezwarunkowej, pomocnej dłoni, zrozumienia i przede wszystkim empatycznego słuchania.

To prawda, że tudno jest ufać ludziom i trudno kochac ich nie ufając im.
Jedynie Bóg Wszechmogący i Syn Boży - Nasz Pan Jezus Chrystus jest w stanie to uczynić.
Z tego właśnie powodu i ja także mogę ufać w 100 procentach jedynie Bogu.

Ufałam ludziom, i bardzo się na nich zawiodłam.
Tak naprawdę, to nie była ich wina - ale moja ( jeżeli juz rozpatrywać to w kategoriach winy).
Dlaczego więc , nie ich, ale moja?
Dlatego, ze nikt z nas nie jest SKAłĄ. I kazdy z nas jest zawodny, bo w swej ludzkiej nieodrodzonej naturze - prochem jesteśmy.
Oczywiście Ci, którzy doświadczyli Nowego Narodzenia - wydawaloby się, ze powinni byc godni zaufania. Jednak tak nie jest.

Dlaczego?
Poniewaz nikt z tych, ktorzy służą Bogu - NIE JEST DOSKONALY.
POMIMO TEGO, NASZ BOG , KTORY JEST JEDYNIE doskonaly używa tych niedoskonałych ludzi.

Ewo, ja wiem, że w tak trudnych i traumatycznych przezyciach, przez jakie przechodzi wielu z nas, ważne jest aby nauczyc sie ufać takze SOBIE. A może raczej Temu, który w NAS mieszka.
Czyli ufam Bogu, ktorego Miłośc rozlana jest w sercu moim przed Ducha Swietego , który jest nam dany.
A przeciez Bog daje Ducha bez miary.
No i przecież : "WSZYSTKO JEST MOZLIWE DLA WIERZACEGO"

ILEKROĆ SZUKAŁAM WSPARCIA, POCIESZENIA, PODTRZYMANIA W TYM, CO BYŁO POZA MNA, NA ZEWNATRZ MNIE ( W LUDZIACH - nawet wierzacych - tylekroć zawodziłam się i to bardzo, bardzo boleśnie,.)

Jednakże trudno jest ufac Bogu, który jest daleki. Mogę zaufac tylko Bogu, ktory jest tak bliski, ze zamieszkal w moim duchu. Tylko Jemu, ktory poprzez swoj cichy łagodny głos przemawia do mnie nieustannie, chociaż nie zawsze dobrze słysze Jego głos.

Ilekroć mówię wiarę, ilekroć skladam świadectwo, jak wielki i potęzny jest Pan, i czego dokonuje w zyciu ludzi, jestem pomawiana o pychę i zero pokory i to przez ludzi wierzacych.
A przecież wiara jest pewnością, tego czego, się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy.

Jeżeli nasz Pan, był kuszony we wszystkim i przeszedl każdą próbę, to o ilez bardziej my?
Czy jest sługa nad Pana? Ten, ktory przeszedł przez cierpienia z pewnością może pomóc tym, ktorzy przez nie przechodzą.
On doświadczył zdrady od tego, ktory z nim maczał chleb w jednej misie. Czy nie tak jest w naszych domach, w naszch zborach, kosciołach.

Jednak, Bóg w swoim wielkim miłosierdziu zawsze da nam pocieszenie i Pocieszyciela.

"Kto chodzi w ciemnosci i nie jasnieje mu promień światła, niech zaufa swemu Bogu " - pisze prorok w ST.

" Chociaż siedzę w ciemnosci - jednak Pan jest moją światłością" - mówi inny prorok w ST.

Miła Ewo - uwierz w SIEBIE - bo w Boga i Bogu już wierzysz. Teraz uwierz w siebie, bo jesteś cenna w Jego oczach i drogo kupiona, a Pan da Ci, czego zyczy sobie sobie serce twoje".

 
 
Wojtek37 

Wiek: 59
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 686
Skąd: Gdynia
Wysłany: 2007-07-06, 08:46   

ewa161op034 napisał/a:
tessa napisał/a:
Czy potrafiłabyś Ewo kochać swojego męża nie ufając mu?


Sz. Pani: wyszłam za mąż z miłości, ale od kiedy mój mąż jest przeciwny PRAWDZIE, to już mu nie ufam...- tym samym z miejsca straciłam zaufanie do wszystkich, co nie przeszkadza mi kochać... Pokładam ufność jedynie w Bogu i Jego Słowie, gdyż tylko tyle mi zostało...- .


O jakiej prawdzie myślisz?.

Podam zatem inny przykład, relacja między dzieckiem ,a matką, czy Ojcem. Dziecko bezgranicznie ufa, a zatem kocha swych rodziców, pomimo, że jak czasem coś zbroi zostanie ukarany. Lub nawet kiedy rodzice źle zinterpretują dany czyn. Tak więc się składa, iż dziecko kochając - ufa bezgranicznie, mówię o tych małych, bo te starsze czasem już są za cwane i potrafią manipulować. :mrgreen:
_________________
Bardzo mało modli się ten, co przywykł modlić się tylko wtedy, gdy klęczy
św. Jan Kasjan
 
 
 
ewa161op034
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 11:11   

Wojtek37 napisał/a:
mówię o tych małych, bo te starsze czasem już są za cwane i potrafią manipulować. :mrgreen:


Czy sz. Pan sugeruje, że ja jestem cwana i manipuluję? Otóż jeśli tak- to jest Pan w dużym błędzie... Nie jesterm cwana i nie znam żadnych manipulacyjnych praktyk. Piszę o swoich problemach z zaufaniem innym oraz o problemach jakie sprawia mi przyjmowanie wiedzy biblijnej... Piszę o tym wszystkim, aby z odpowiedzi, które uzyskam, wyłuskać coś dla siebie- coś, co mi pomoże. Ja jestem raczej osobą myślącą i nie przyjmuję wszystkiego, co mi ludzie powiedzą i napiszą... Zresztą...- mam wrażenie, że akurad Pan źle odczytuje moje intencje. Czuję swego rodzaju dystans...-i dobrze, gdyż takiego dystansu to ja bym się chciała nauczyć...
 
 
Lucyfer
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 11:36   

ewa161op034 napisał/a:
Wojtek37 napisał/a:
mówię o tych małych, bo te starsze czasem już są za cwane i potrafią manipulować. :mrgreen:


Czy sz. Pan sugeruje, że ja jestem cwana i manipuluję? Otóż jeśli tak- to jest Pan w dużym błędzie... Nie jesterm cwana i nie znam żadnych manipulacyjnych praktyk. Piszę o swoich problemach z zaufaniem innym oraz o problemach jakie sprawia mi przyjmowanie wiedzy biblijnej... Piszę o tym wszystkim, aby z odpowiedzi, które uzyskam, wyłuskać coś dla siebie- coś, co mi pomoże. Ja jestem raczej osobą myślącą i nie przyjmuję wszystkiego, co mi ludzie powiedzą i napiszą... Zresztą...- mam wrażenie, że akurad Pan źle odczytuje moje intencje. Czuję swego rodzaju dystans...-i dobrze, gdyż takiego dystansu to ja bym się chciała nauczyć...
Dystans trzeba mieć też do tych którzy twierdzą że nauczają prawdy Bożej. Można z takimi ludźmi oczywiśćie rozmawiać i przyjaźnić się tylko chodzi o to by nie ufać zbytnio bo napewno przyjdzie taki czas że się zawiedziemy. Z tego co piszesz wynika że zbytnio ufasz w tak zwaną prawdę religijną i to jest przyczyną twoich problemów. Żadna religia nie głosi prawdy, są jedynie religie które głoszą częściowe prawdy, jedne mniej drugie więcej i lud Boży jest teraz w tym Babilonie w tym zamieszaniu pojęć na temat Boga.
Czysta prawda będzie dopiero ogłoszona jak dwóch świadków z Apokalipsy otrzyma moc, wtedy usłyszysz prawdę o Bogu, o tym świecie, o religiach i o przyszłości.
Narazie trzeba zadowolić się częściową prawdą i nie angażować się w ruchy religijne bo to szkodzi zdrowiu i rodzi niepotrzebne nikomu problemy.
Bóg nie mieszka w salach królestwa czy kościołach, On mieszka tam gdzie Go ktoś przyjmie.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 11