Forum biblijne Strona Główna Forum biblijne
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE. ZAPRASZAMY www.biblia.webd.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
rozwód i powtórne małżeństwo
Autor Wiadomość
Liberal 


Dołączył: 20 Lip 2006
Posty: 21
Wysłany: 2009-04-25, 17:32   

Yarpen Zirgin napisał/a:
Liberal napisał/a:
Nawet nie wiem, czy u nich istnieje coś takiego jak rozwód, bo wszędzie piszą "unieważnienie małżeństwa".

Nieprawda. Wszędzie piszą "stwierdzenie nieważności".

E tam. W Kodeksie Prawa Kanonicznego są np. takie zdania:
Kan. 1077 - § 2. Tylko najwyższa władza kościelna może dodać klauzulę unieważniającą małżeństwo.

A poza tym, jaka to różnica, skoro tak i tak nie można rozwiązać małżeństwa na podstawie zdrady współmałżonka?
_________________
Marek B.
 
 
 
Yarpen Zirgin 
Katolik


Wyznanie: Kościół katolicki
Pomógł: 16 razy
Wiek: 46
Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 15743
Wysłany: 2009-04-25, 17:37   

Nic nie "e tam". To wypadek szczególny, zarezerwowany dla papieża. Niżej da się jedynie stwierdzić, że małżeństo nie zostało ważnie zawarte.
_________________
Udowadnia się winę, a nie niewinność.

Aha... Nie licz na moją odpowiedź na złośliwości, szyderstwa i próby zmiany tematu.
 
 
kato

Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 472
Wysłany: 2009-04-25, 20:56   

Yarpen Zirgin napisał/a:
Niżej da się jedynie stwierdzić, że małżeństo nie zostało ważnie zawarte.


Mam pytanie. Czy dzieci z takiego unieważnionego związku są nieślubne?
 
 
Yarpen Zirgin 
Katolik


Wyznanie: Kościół katolicki
Pomógł: 16 razy
Wiek: 46
Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 15743
Wysłany: 2009-04-25, 22:14   

Zapytaj proboszcza. Nie mam wiedzy w tej materii.
_________________
Udowadnia się winę, a nie niewinność.

Aha... Nie licz na moją odpowiedź na złośliwości, szyderstwa i próby zmiany tematu.
 
 
kato

Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 472
Wysłany: 2009-04-27, 07:07   

Cytat:
Zapytaj proboszcza. Nie mam wiedzy w tej materii.


Szkoda. Bo jeśli są nieślubne, to rodzice mają grzech przeciwko szóstemu przykazaniu. Jeśli ślubne, to znaczy, że małżeństwo było jednak legalne...
Można się zamotać. Ale tak to jest, jak zbytnio próbuje się kontrolować człowieka.
 
 
Yarpen Zirgin 
Katolik


Wyznanie: Kościół katolicki
Pomógł: 16 razy
Wiek: 46
Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 15743
Wysłany: 2009-04-27, 09:28   

kato napisał/a:
Szkoda. Bo jeśli są nieślubne, to rodzice mają grzech przeciwko szóstemu przykazaniu. Jeśli ślubne, to znaczy, że małżeństwo było jednak legalne...

"Ślubność" nie definiuje grzechu. Jeżeli małżeństwo zostało zawarte w dobrej wierze, jeżeli dwoje ludzi nie wiedziało o przeszkodach zrywających ważność małżeństwa, to nie ma grzechu, ponieważ grzechem jest świadome wykroczenie przeciwko przykazaniom.

kato napisał/a:
Można się zamotać. Ale tak to jest, jak zbytnio próbuje się kontrolować człowieka.

Mota wyłącznie nieznajomość nauczania Kościoła Katolickiego.
_________________
Udowadnia się winę, a nie niewinność.

Aha... Nie licz na moją odpowiedź na złośliwości, szyderstwa i próby zmiany tematu.
 
 
kato

Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 472
Wysłany: 2009-04-28, 07:18   

Cytat:
Mota wyłącznie nieznajomość nauczania Kościoła Katolickiego.


Może lepiej obchodzić tę naukę z daleka? Chyba za bardzo usiłuje sterować wszystkim.
 
 
Płaskowicki Rys
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-28, 07:31   

bardzo słuszny i budujący wniosek
pozdrawiam
 
 
Yarpen Zirgin 
Katolik


Wyznanie: Kościół katolicki
Pomógł: 16 razy
Wiek: 46
Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 15743
Wysłany: 2009-04-28, 09:48   

kato napisał/a:
Może lepiej obchodzić tę naukę z daleka? Chyba za bardzo usiłuje sterować wszystkim.

Ci, którzy obchodzą z daleka nie mają potem wiedzy i tworzą dziwne rzeczy twierdząc, że tak właśnie brzmi to nauczanie. Natomiast nie ma "za bardzo sterowania" w rozstrzygnięciach co do tego, jak to jest z małżeństwami.
_________________
Udowadnia się winę, a nie niewinność.

Aha... Nie licz na moją odpowiedź na złośliwości, szyderstwa i próby zmiany tematu.
 
 
Bobo 


Pomógł: 551 razy
Dołączył: 03 Mar 2007
Posty: 13647
Wysłany: 2009-04-28, 10:23   

Cytat:
Ci, którzy obchodzą z daleka nie mają potem wiedzy i tworzą dziwne rzeczy twierdząc, że tak właśnie brzmi to nauczanie. Natomiast nie ma "za bardzo sterowania" w rozstrzygnięciach co do tego, jak to jest z małżeństwami.


Ci, którzy mają 'wiedzę' o nauczaniu KK to potem odchodzą wlaśnie z kościola. Wszakpowszechnie wiadomo, że wiedza nie sprzyja kierowaniu. Popatrzeć choćby jakieś 100, 200 lat temu. Świadomość i oczytanie ludzi było znacznie mniejsze niż obecnie. Jednak kościoły wtedy były pełne a ludzie posłuszni, czołobitni przed księdzem itp. Dzisiaj dostep do wiedzy jest nieporównywalnie wiekszy. I co...? Ludzie wychodzą z kościoła. Swobodnie mogą sobie porownać owe 'nauczanie KK' z logiką, innymi faktami, z życiem twórców owego nauczania itd.

Albo choćby tu, na forum... mamy Sivisa mamy Yarpena. Wydaje się, że dla nich nauczanie KK nie kryja najmniejszych tajemnic. Ale kogo tym przekonali? Naczytali się stosy książek, cytują KPK wręcz z pamięci i... co?
Daje się zauważyć jakąś dziwną zależność, wzrost wiedzy na temat nauczania KK jest proporcjonalny do wzrostu czupurności, czepliwości, uszczyliwości, tonów gburowatych, niechęci rozmowcom, wytykalstwu, waleniu po głowie. Ale nic nowego... wszak Biblia ostrzega: 'wiedza nadyma'. Mamy tu klasyczne przykłady takiego zachowania.
Spróbujmy spokojnie porozmawiać z takim katolikiem na jakiś tam temat. Po prostu nie można. Patrzę na to forum już ze dwa lata i... niektórzy chyba nawet jednego postu z zyczliwości nie napisali. Tak oto, do czego doprowadza owa wiedza i nauczanie KK.
Natomiast, wiedza nadyma... ale miłość buduje! A Jezus wskazał, że po miłości mają być rozpoznawani uczniowie Jezusa. Gdyby tak zapytać YZ czy Sivisa, gdzie ujawnia się ow przebłysk tego przymiotu w ich rozmowach? Tonie? Stylu pisania?
Nie mogę się oprzeć wrażeniu że z ich postów mamy tylko w tle stwierdzenia:

"...A ten tłum nie znający Prawa to ludzie przeklęci..." (Jana 7:49)

Kto naśladuje owych uczonych? Kto wciąż wygarnia nieuctwo? Brak znajomości? I to brak znajomości czego? Nauczania KK a nie Biblii. Wiadomo, że to nie jedno i to samo...

Czytajcie ludzie, czytajcie.... ale nie łudźcie się, że zawstydzicie takiego pisarza ;-)
 
 
Ghost 

Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 13
Wysłany: 2009-08-28, 14:52   

a ja jestem żonaty ale chcę wziąść rozwód. nie zdradziła mnie ale nie pracuje przez nią mam m.in. duże rachunki tel. ma np problem z regularnym praniem. tak czy inaczej nie kocham jej już nie mam zamiaru pytać się kogoś czy mogę wziąść rozwód. jestem nie szczęśliwy i nikt nie stanie mi na drodze do szczęścia
 
 
nike 

Pomogła: 135 razy
Dołączyła: 05 Sie 2006
Posty: 10689
Wysłany: 2009-08-28, 14:55   

A jak sie żeniłeś to ją kochałeś?
_________________
http://biblos.feen.pl/index.php
 
 
1 Kor 4,6
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-28, 16:15   

Ghost napisał/a:
a ja jestem żonaty ale chcę wziąść rozwód. nie zdradziła mnie ale nie pracuje przez nią mam m.in. duże rachunki tel. ma np problem z regularnym praniem. tak czy inaczej nie kocham jej już nie mam zamiaru pytać się kogoś czy mogę wziąść rozwód. jestem nie szczęśliwy i nikt nie stanie mi na drodze do szczęścia


Twoja żona ma problem z regularnym praniem? A może macie wspólny problem z równym podziałem obowiązków u siebie w domu? Ja i moja żona dzielimy się pracami domowymi po połowie i dzięki temu nie ma w naszym małżeństwie konfliktów na tym tle (na innym tle też zresztą nie ma ;-) ).
Nie chcę bagatelizować Twoich problemów, ani mówić Ci, że powinieneś czuć coś czego nie czujesz. Tyle że miłość małżeńska to coś więcej niż tylko uczucia. Gdyby związki małżeńskie opierały się tylko na porywach uczuć, to rozpadałyby się po kilku latach, kiedy to na ogół opadają pierwsze emocje. :-) Miłość generalnie polega na tym, że jest się z kimś na dobre i złe - wtedy gdy otrzymuje się wiele od swego życiowego partnera, ale również i wtedy, gdy trzeba mu dużo więcej ofiarować, niż się samemu zyskuje.
 
 
IzajaszSobotnik
[Usunięty]

Wysłany: 2009-08-28, 16:52   

Ghost napisał/a:
a ja jestem żonaty ale chcę wziąść rozwód. nie zdradziła mnie ale nie pracuje przez nią mam m.in. duże rachunki tel. ma np problem z regularnym praniem. tak czy inaczej nie kocham jej już nie mam zamiaru pytać się kogoś czy mogę wziąść rozwód. jestem nie szczęśliwy i nikt nie stanie mi na drodze do szczęścia


Biblia, ba sam Jezus na to pozwala. Twierdzenie, że rozwody są przez Biblię zakazane to zwiedzenie szatana. Bóg nie karze nikomu męczyć się na siłę. Przy czym, czy spojrzałeś na siebie jaki Ty jesteś? Czy tylko widzisz wady drugiej strony?
 
 
Yarpen Zirgin 
Katolik


Wyznanie: Kościół katolicki
Pomógł: 16 razy
Wiek: 46
Dołączył: 22 Maj 2006
Posty: 15743
Wysłany: 2009-08-28, 16:54   

Ghost napisał/a:
jestem nie szczęśliwy i nikt nie stanie mi na drodze do szczęścia

Pytanie: Czy jestesteś chrześcijaninem?
_________________
Udowadnia się winę, a nie niewinność.

Aha... Nie licz na moją odpowiedź na złośliwości, szyderstwa i próby zmiany tematu.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Strona wygenerowana w 0,47 sekundy. Zapytań do SQL: 10