kim jest chrzescijanin..? wyznawca milosci do blizniego..

Rozważania nad tekstami biblijnymi, zagadnienia doktrynalne, takie jak Trójca, nieśmiertelność duszy

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

kim jest chrzescijanin..? wyznawca milosci do blizniego..

Post autor: ata333 »

czy wyznawca doktryn..?

czyli MILOSC czy WIEDZA..?


czyli znowu: religia..czy duch i prawda..?

czy jestem chrzescijanka..gdy dam szklanke wody potzrebujacemu w imie wiary i milosci do Jezusa Chrystusa..? (wtedy daje przeciez samemu Jezusowi)..

czy raczej..najpierw musze zostac wyznawca religii..czyli doktryn..?

co jest PRAWDA..a co zluda RELIGIJNOSCI..?
co naprawde odroznia wiec jedna denominacje od drugiej..?

i w czym ma upodobanie Bog..?

mysle..ze temat mimo banalnego tytulu..jest gleboki i zahacza o samo sedno ludzkich podzialow..czyli destrukcji..zamiast budowania w duchu jednosci .. ;-)

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Jestem przekonany, że każdy człowiek jakość własnego chrześcijaństwa odkrywa po owocach w swoim życiu oraz zmianach, jakie dokonują się w jego myleniu, postawach i zachowaniach.

W Biblii znajdujemy opisy owoców Ducha Św. Wszyscy je znamy, ale niewiele osób zastanawia się, jak dotrzeć do tego miejsca, aby wydawanie owoców Ducha św., było w życiu człoweika wierzacego, czymś naturalnym i oczywistym. Większości (takie mam przekonanie) wydaje się, ze osiąganie duchowych standardów wskazywanych przez Biblię, polega na chodzeniu do kościoła, czytaniu Biblii oraz modleniu się. Nie mam nic przeciw tym aktywnościom ale osiąganie standardów nazywanych wydawaniem owoców Ducha Św. polega na przemianie myślenia. Człowiek, którego myślenie nie ulega zmianie, jest jak jałowiec zasadzony na pustyni - zawsze taki sam, aż do śmierci.
Mam taki zwyczaj, który zapoczątkowałem w 1996 roku. Zapisuję myśli, koncepcje, pytania, do których wracam po wielokroć. W ten sposób dostrzegam zmiany, które dokonują się w moim myśleniu. Dzięki temu widzę korelacje pomiędzy zmianami w moim myśleniu, a zmianami w relacjach z ludźmi, szczególnie osobami mi najbliższymi.
W ten sposób zrozumiałem dlaczego i jak bardzo toksyczne jest prawo, nazywane przez wielu prawem bożym. Wiele o tym pisałem. Zobaczyłem, że grzech to zbłądzenie powodujące skażenie myślenia człowieka, że sprawiedliwość wynikająca z prawa i sprawiedliwość Boga to dwa odmienne i antagonistyczne rodzaje sprawiedliwości, że osądzanie to jedna z postaw, która najbardziej niszczy miłość w relacjach.
Do zmiany myślenia prowadzi człowieka Jezus, jeśli ten jest skłonny uznać w Nim swojego Mistrza. Tu jednak na przeszkodzie stoją kościoły reprezentujące określone religie i uzurpujące sobie prawo wyłączności do interpretowania nauczania Jezusa. Stąd teologie, dogmaty i cała sfera rytuałów, liturgii i tradycji, i wielka rzesza ludzi wierzących, często wierzących bardzo szczerze ale nie potrafiących wznieść się ponad kościół w którym praktykują. Ludzi, którzy nie rozumieją przekleństwa stagnacji w której grzęzną, którzy nie rozumieją, ze jeśli coś się nie rozwija z definicji, to należy od tego uciekać.
Jednym z moich pierwszych, duchowych odkryć, była świadomość, ze Bóg jest kreatywny i ciągle stwarza rzeczy nowe. Zatem konserwatyzm, wyrażający się w stagnacji jest niezdolny do reprezentowania Boga, a taka jest właśnie większość kościołów, w szczególności wszystkie te wielkie.

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

RM pisze:Jednym z moich pierwszych, duchowych odkryć, była świadomość, ze Bóg jest kreatywny i ciągle stwarza rzeczy nowe. Zatem konserwatyzm, wyrażający się w stagnacji jest niezdolny do reprezentowania Boga, a taka jest właśnie większość kościołów, w szczególności wszystkie te wielkie.
jak zawsze genialne spostrzezenia..:)

piekny post..:)

zawsze mnie zastanawia..dlaczego ludzie tkwia w tradycji..czyli w stagnacji..dlaczego nie daja Bogu mozliwosci bycia kreatywnym..?

bo sami nie lubia zmian..?

moze sie boja..?
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Teresa
Posty: 201
Rejestracja: 02 paź 2012, 12:57

Post autor: Teresa »

ata333 pisze:czy jestem chrzescijanka..gdy dam szklanke wody potzrebujacemu w imie wiary i milosci do Jezusa Chrystusa..? (wtedy daje przeciez samemu Jezusowi)..
Dz. Ap.11R 26W "a gdy go znalazł, przyprowadził go do Antiochii. I tak się ich sprawy ułożyły, że przez cały rok przebywali razem w zborze i nauczali wielu ludzi; w Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami."

Nie jest napisane, że uczniowie Jezusa sami nazwali się Chrześcijanami ale, że tak ich nazwano.

Od tamtej pory wyznawców nauk Jezusa tak nazywano.


Od dawna wiadome jest, że Bóg lituje się i obdarza łaską tych, którzy się Go boją(chodzi o bojaźń, a nie lęk) . Strach i bojaźń Boża to dwie różne rzeczy.

Ps 103 11W "Bo jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią, tak można jest Jego łaskawość dla tych, co się Go boją.

13W Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją.
17W Lecz łaska Pana od wieków na wieki Dla tych, którzy się go boją,”


Jezus nie używał żadnej nazwy podczas swego pobytu na ziemi. Boga nazywał Ojcem, a swoich uczniów i tych wszystkich, którzy pełnią wolę Ojca braćmi, siostrami itp.
Potrzebujących( biednych)jest wielu na tym świecie i b. mile jest widziana pomoc dla nich. Jednak czy o nich mówił Jezus w Ew. Mat. 25R ?

Ew. Mat.25R40W „ A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.”.

Jezus wyraźnie tu mówi o braciach(Ew. Mat 12R 50W „ Albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest moim bratem i siostrą, i matką.)
Uczniowie Jezusa opuszczali wszystko, co posiadali. Szli w nieznane, czyhały na nich wszystkie możliwe, trudne sytuacje. Znamy to, co ich spotykało, dlatego tak ważne było i jest aby uczynić dla nich cokolwiek. Należą do ciała Chrystusa więc cokolwiek czyni się dla nich czyni się dla Jezusa.

Są tylko dwie drogi . Zarówno na jednej jak i drugiej miłosierdzie jest dobrze widziane. Jednak na szerokiej drodze, to cokolwiek nie czyni się dla Jezusa. Po prostu dla ludzi ze współczucia, aby pomóc lub pokazać swoje miłosierdzie. Nie mniej nigdy nie wiemy, kto staje na naszej drodze, przyszłe dziecko Boga, czy sługa Jego przeciwnika.

Zatem ogólnie wszyscy ochrzczeni nazwani są chrześcijanami, ale tylko Bóg wie kto należy do Niego.
Mogę się w tym wszystkim mylić, ale na dzień dzisiejszy tak to rozumiem.

Teresa
Iz. 55R 8W " Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan."

Awatar użytkownika
Krystian
Posty: 5082
Rejestracja: 17 gru 2011, 15:31

Post autor: Krystian »

Teresa pisze:Dz. Ap.11R 26W "a gdy go znalazł, przyprowadził go do Antiochii. I tak się ich sprawy ułożyły, że przez cały rok przebywali razem w zborze i nauczali wielu ludzi; w Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami."

Nie jest napisane, że uczniowie Jezusa sami nazwali się Chrześcijanami ale, że tak ich nazwano.

Od tamtej pory wyznawców nauk Jezusa tak nazywano.
ciekawe, że nie nazwano ich Świadkami Jehowy?
Kłamstwo CK:
"Co najważniejsze, czasopismo to umacnia zaufanie do danej przez Stwórcę obietnicy, że zanim przeminie to pokolenie pamiętające wydarzenia z roku 1914, nastanie nowy świat, w którym zapanuje pokój i bezpieczeństwo" ( Przebudźcie się 8 stycznia 1991 nr 1 )

Teresa
Posty: 201
Rejestracja: 02 paź 2012, 12:57

Post autor: Teresa »

RM pisze:Jednym z moich pierwszych, duchowych odkryć, była świadomość, ze Bóg jest kreatywny i ciągle stwarza rzeczy nowe. Zatem konserwatyzm, wyrażający się w stagnacji jest niezdolny do reprezentowania Boga, a taka jest właśnie większość kościołów, w szczególności wszystkie te wielkie.
L Hebr. 13 8W „ Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.”
Iz. 55R 8W " Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan."

Teresa
Posty: 201
Rejestracja: 02 paź 2012, 12:57

Post autor: Teresa »

Krystian pisze:ciekawe, że nie nazwano ich Świadkami Jehowy?
:aaa:
Iz. 55R 8W " Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan."

Awatar użytkownika
Eliot
Posty: 4160
Rejestracja: 22 sie 2011, 10:37

Post autor: Eliot »

ata333 pisze:czy jestem chrzescijanka..gdy dam szklanke wody potzrebujacemu w imie wiary i milosci do Jezusa Chrystusa..? (wtedy daje przeciez samemu Jezusowi)..

czy raczej..najpierw musze zostac wyznawca religii..czyli doktryn..?
To pierwsze :-)

ata333 pisze:co naprawde odroznia wiec jedna denominacje od drugiej..?
Doktryna :-P
ata333 pisze:i w czym ma upodobanie Bog..?
Bóg ma upodobanie w tym co powiedział Jezus:

Mk 12:30-31 bw "(30) Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. (31) A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz."

Pozostaje pytanie: jak miłować Boga?
Odpowiedź można znaleźć np. tu:

1J 5:3 bw "(3) Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe."

A jakich to przykazań trzeba przestrzegać?
W sumie to już wymieniłem ;-)
Ale jeszcze coś można dodać:

Mt 7:21 bw "(21) Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie."

Jaka to wola?
Ano trzeba ją chyba poznać?

J 17:3 bw "(3) A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś."

Poznanie! Pierwszym krokiem ku zbawieniu jest POZNANIE. Następnie miłość do Boga, którego znam czyli przestrzeganie Jego przykazań :-)
"Sławiłem więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości, i by to go cieszyło w jego trudzie za dni jego życia, które pod słońcem daje mu Bóg." (Ecc 8:15 bt)

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Teresa pisze:Zatem ogólnie wszyscy ochrzczeni nazwani są chrześcijanami, ale tylko Bóg wie kto należy do Niego.
Mogę się w tym wszystkim mylić, ale na dzień dzisiejszy tak to rozumiem.
oczywiscie Tereso rozumiem co masz na mysli..:)

ja tylko pragne dotrzec do samej istoty chrzescijanstwa,,

kim tak naprawde jest chrzescijanin..?

nie mialam na mysli.tego iz chrzescijaninem jest kazdy kto jest milosierny wobec potzrebujacego.. ;-)

ale napisalam ze kazdy kto wspiera blizniego w imie Jezusa Chrystusa,,

czyli najwazniejsza rzecza jest wiara w Tego..ktory daje nam sile..do bycia zrodlem zycia dla blizniego....(bo sam przeciez nim jest dla kazdego z nas) choc DOBRY tak naprawde jest tylko Ojciec..:)

moim zdaniem..skoro najwazniejsze jest wielbienie w Duchu i Prawdzie..(nie duchu religijnosci,,czyli ofiar i celebry)..a w duchu Milosci do blizniego..to znaczy,,iz Bog najbardziej ceni nasze uczynki..ale nie te nakazane Prawem Mojzesza..ale uczynki milosci (milosierdzia) wobec drugiego czlowieka..


jeszcze raz podkresle..iz najwazniejsza rzecza jest oczywiscie przyjecie Chrystusa jako swego Pana i Mistrza..
uznania Jego ofiary jako pelnomocnej i efektywnej..
i podpiecie sie pod te ofiare..czyli poczucia osobistej potrzeby jej przyjecia..
a wiec swej grzesznosci..

to jest bowiem skrucha..

ale co potem..?

rytual,,celebra,,doktryny..dogmaty..czy wlasnie Milosc..do blizniego..nie tylko do brata..ale do kazdego czlowieka..

co jest glownym celem chrzescijanstwa:

gloszenie ewangelii i uznanie tego za glowny przejaw Milosci do blizniego..( S.J)..

czy rowniez celebrowanie Milosci wobec drugiego czlowieka..kazdego czlowieka potzrebujacego pomocy..(chory..glodny..uwieziony)..itd..

co bardziej podoba sie Bogu..?

jak pomozemy biednej wdowie..czy damy kawalek chleba glodnemu..
czy wystarczy tylko ..gloszenie..dobrej nowiny..i to zalatwia cala religijnosc chrzescijnstwa..?
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Awatar użytkownika
Eliot
Posty: 4160
Rejestracja: 22 sie 2011, 10:37

Post autor: Eliot »

ata333 pisze:gloszenie ewangelii i uznanie tego za glowny przejaw Milosci do blizniego..( S.J)..

czy rowniez celebrowanie Milosci wobec drugiego czlowieka..kazdego czlowieka potzrebujacego pomocy..(chory..glodny..uwieziony)..itd..

co bardziej podoba sie Bogu..?
A co robił apostoł Paweł? :-P

-----

Wg mnie pierwsze należy czynić i o drugim nie zapominać :-D
"Sławiłem więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości, i by to go cieszyło w jego trudzie za dni jego życia, które pod słońcem daje mu Bóg." (Ecc 8:15 bt)

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

AEliot pisze:
ata333 pisze:czy jestem chrzescijanka..gdy dam szklanke wody potzrebujacemu w imie wiary i milosci do Jezusa Chrystusa..? (wtedy daje przeciez samemu Jezusowi)..

czy raczej..najpierw musze zostac wyznawca religii..czyli doktryn..?
To pierwsze :-)

ata333 pisze:co naprawde odroznia wiec jedna denominacje od drugiej..?
Doktryna :-P
ata333 pisze:i w czym ma upodobanie Bog..?
Bóg ma upodobanie w tym co powiedział Jezus:

Mk 12:30-31 bw "(30) Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. (31) A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz."

Pozostaje pytanie: jak miłować Boga?
Odpowiedź można znaleźć np. tu:

1J 5:3 bw "(3) Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe."

A jakich to przykazań trzeba przestrzegać?
W sumie to już wymieniłem ;-)
Ale jeszcze coś można dodać:

Mt 7:21 bw "(21) Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie."

Jaka to wola?
Ano trzeba ją chyba poznać?

J 17:3 bw "(3) A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś."

Poznanie! Pierwszym krokiem ku zbawieniu jest POZNANIE. Następnie miłość do Boga, którego znam czyli przestrzeganie Jego przykazań :-)
AEliocie alez dyplomacja i poczucie humoru.. :-P

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

AEliot pisze:Bóg ma upodobanie w tym co powiedział Jezus:

Mk 12:30-31 bw "(30) Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej. (31) A drugie jest to: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. Innego przykazania, większego ponad te, nie masz."

Pozostaje pytanie: jak miłować Boga?
Odpowiedź można znaleźć np. tu:

1J 5:3 bw "(3) Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe."

A jakich to przykazań trzeba przestrzegać?
W sumie to już wymieniłem
Ale jeszcze coś można dodać:

Mt 7:21 bw "(21) Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie."

Jaka to wola?
Ano trzeba ją chyba poznać?

J 17:3 bw "(3) A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś."

a mnie zastanawia rzecz nastepujaca:
iz w tych fragmentach nie ma nic o milosci do Boga..:)

Przekład Dosłowny (2002)


Ga 5:14-15 bpd

"(14) Gdyż całe Prawo spełnione jest w jednym słowie, mianowicie: [Będziesz kochał swojego bliźniego tak, jak samego siebie]
.

Przekład Dosłowny (2002)

Rz 13:8 bpd

"(8) Nikomu nic winni nie bądźcie prócz wzajemnej miłości; bo kto kocha drugiego (człowieka), spełnił (to, czego wymaga) Prawo."



czyli mozna powiedziec,,i cale Prawo Boze streszcza sie jednak w milosci do blizniego..

bo czyz milosc do blizniego nie jest okazaniem Milosci Bogu..?

oczywiscie milosc do blizniego w imie Jezusa..czyli jako chrzescijanina..(wierzacego w Chrystusa ),,,

czy Bog potzrebuje osobnego oddania Jemu czci..

czy ta czcia w duchu i prawdzie jest wlasnie owa milosc do drugiego czlowieka..?

nigdy nie podejrzewalam Boga o megalomanie..wiec stad takie moje wnioski..:)

widze Boga w osobie Jezusa..skromnego,,cichego czlowieka..ktory nie potzrebowal choldow ani specjalnej czci..a jedynie chcial milosci czlowieka do czlowieka..(oczywiscie wliczam w to rowniesz gloszenie ewangelii jako jej przejaw)

bo jakby nie patzrec na Jezusa..byl odbiciem natury Boga.. ;-)

AEliot pisze: A co robił apostoł Paweł?

-----

Wg mnie pierwsze należy czynić i o drugim nie zapominać
no tak ..ale wtedy byl czas poczatkow kosciola..

kosciol aby przetrwac i musial sie rozrastac..

a pierwsi uczniowie..byli przekonani o rychlym powrocie Pana..:)

wiec ewangelizacja szla pelna para..:)

ale pytanie brzmi..czy jest to nadal glowny cel kosciola i glowny przejaw milosci chrzescijanina do blizniego..?

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Krystian pisze:
Teresa pisze:Dz. Ap.11R 26W "a gdy go znalazł, przyprowadził go do Antiochii. I tak się ich sprawy ułożyły, że przez cały rok przebywali razem w zborze i nauczali wielu ludzi; w Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami."

Nie jest napisane, że uczniowie Jezusa sami nazwali się Chrześcijanami ale, że tak ich nazwano.

Od tamtej pory wyznawców nauk Jezusa tak nazywano.
ciekawe, że nie nazwano ich Świadkami Jehowy?
Krystianie ja w swojej Biblii wyczytalam iz,,chrzescijanie maja byc swiadkami Jezusa.. ;-)

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Teresa pisze:L Hebr. 13 8W „ Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.”
jest taki sam..w swej Milosci..do stworzenia..ale uwazam.ze przejawy tej milosci sa rozne w roznym czasie..:)

stagnacja Bogu jest chyba obca..a kreatywnosc widze,,np..w objawianiu czlowiekowi milosci do niego ( do czlowieka.)....albo w formie przekazu Prawa Bozego..:)

wszystko to Bog dostosowuje do mentalnosci i mozliwosci poznawczych czlowieka w kazdym czasie..:)

ja to wyraznie dostzregam..

dla mnie niezrozumiale jest dopuszczanie w tamtych czasach poligamii..i rozwodow..ale widocznie Bog poszedl na kompromis z tamtymi ludzmi.,,jak podaje pismo,,ze wzgledu na zatwardzialosc ich serc..

owczesne czasy..wymagaly od czlowieka..grubej skory-jakbysmy to okreslili dzisiaj.. i twardego serca..

takie byly realia..zycie nie bylo czyms wyjatkowym i cennym..

dzis dzieki Jezusowi..czyli objawieniu pelni milosci Bozej.. wiemy..jak cenna to rzecz..tak cenna,,ze Jezus zaleca oddawanie swego zycia za zycie blizniego..:)

sam dal tego przyklad..:)

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Teresa pisze:L Hebr. 13 8W „ Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki.”
Ten sam, czyli jaki? Wg mnie taki, którego istota wyraża się w kreatywności, tworzeniu rzeczy nowych, nie w powielaniu schematów ale w rozwoju. "Ten sam" niekoniecznie musi oznaczać, że od zawsze taki sam.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusje teologiczne”