Ci, którzy obchodzą z daleka nie mają potem wiedzy i tworzą dziwne rzeczy twierdząc, że tak właśnie brzmi to nauczanie. Natomiast nie ma "za bardzo sterowania" w rozstrzygnięciach co do tego, jak to jest z małżeństwami.
Ci, którzy mają 'wiedzę' o nauczaniu KK to potem odchodzą wlaśnie z kościola. Wszakpowszechnie wiadomo, że wiedza nie sprzyja kierowaniu. Popatrzeć choćby jakieś 100, 200 lat temu. Świadomość i oczytanie ludzi było znacznie mniejsze niż obecnie. Jednak kościoły wtedy były pełne a ludzie posłuszni, czołobitni przed księdzem itp. Dzisiaj dostep do wiedzy jest nieporównywalnie wiekszy. I co...? Ludzie wychodzą z kościoła. Swobodnie mogą sobie porownać owe 'nauczanie KK' z logiką, innymi faktami, z życiem twórców owego nauczania itd.
Albo choćby tu, na forum... mamy Sivisa mamy Yarpena. Wydaje się, że dla nich nauczanie KK nie kryja najmniejszych tajemnic. Ale kogo tym przekonali? Naczytali się stosy książek, cytują KPK wręcz z pamięci i... co?
Daje się zauważyć jakąś dziwną zależność, wzrost wiedzy na temat nauczania KK jest proporcjonalny do wzrostu czupurności, czepliwości, uszczyliwości, tonów gburowatych, niechęci rozmowcom, wytykalstwu, waleniu po głowie. Ale nic nowego... wszak Biblia ostrzega: 'wiedza nadyma'. Mamy tu klasyczne przykłady takiego zachowania.
Spróbujmy spokojnie porozmawiać z takim katolikiem na jakiś tam temat. Po prostu nie można. Patrzę na to forum już ze dwa lata i... niektórzy chyba nawet jednego postu z zyczliwości nie napisali. Tak oto, do czego doprowadza owa wiedza i nauczanie KK.
Natomiast, wiedza nadyma... ale miłość buduje! A Jezus wskazał, że po miłości mają być rozpoznawani uczniowie Jezusa. Gdyby tak zapytać YZ czy Sivisa, gdzie ujawnia się ow przebłysk tego przymiotu w ich rozmowach? Tonie? Stylu pisania?
Nie mogę się oprzeć wrażeniu że z ich postów mamy tylko w tle stwierdzenia:
"...A ten tłum nie znający Prawa to ludzie przeklęci..." (Jana 7:49)
Kto naśladuje owych uczonych? Kto wciąż wygarnia nieuctwo? Brak znajomości? I to brak znajomości czego? Nauczania KK a nie Biblii. Wiadomo, że to nie jedno i to samo...
Czytajcie ludzie, czytajcie.... ale nie łudźcie się, że zawstydzicie takiego pisarza