Chronologia po raz kolejny

Badacze Pisma Świętego, Świadkowie Jehowy, Świecki Ruch Epifania i inne grupy wyznaniowe zapoczątkowane przez naukę Ch.T.Russella

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
doulos achreios
Posty: 751
Rejestracja: 22 lut 2009, 1:32
Lokalizacja: Dolnośląskie

Post autor: doulos achreios »

t.ostry pisze:re da:

ja bym sie chetnie dowiedzial na jakiej podstawie pojawia sie rok 1914 i co ta data objawia.

do kogo zatem prorokowal Henoch? I dlaczego uzyles czasu przeszlego w tej wypowiedzi?
Zanim zdążyłem Ci odpowiedzieć, zrobił to Bobo - i wyjaśnił moim zdaniem klarowniej, niż zdołałbym ja. To ws. czasu przeszłego.
Co do roku 1914, sprawa jest właściwie tak znana i była 'wałkowana', żem pomyślał, że wykładnię Świadków znasz. Jakby co, zechciej spojrzeć TUTAJ. Nawiasem: czy nie zastanawia brak takiej wykładni w innych "denominacjach" [inni: "wyznaniach" :-) ]?
Doprawdy, celem tego nakazu jest miłość z czystego serca i z dobrego sumienia, i z nieobłudnej wiary. Odstąpiwszy od tych rzeczy, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie, chcąc być nauczycielami prawa, lecz nie pojmując (...) (1Tm1:5-7)

Awatar użytkownika
Quster
Posty: 3417
Rejestracja: 26 maja 2006, 23:37
Kontakt:

Post autor: Quster »

Bobo pisze:... okazuje się, że rozgoryczenie zaczyna wpływać także na to, żei inne rzeczy również się kwestionuje które, do tej pory nie nasuwały wątpliwości.

Jak to się mówi? Teraz na siłę we wszystkim dopatrujmy się zwodzenia. ...

... Dziwne, że jeden nierozwiązany problem potem rzutuje na inne. ...
To jest ocena jednostronna i moze w jakiś tam przypadkach trafna, ale...

wytłumaczenie jest proste i nie ma co sie dziwić Bobo... otóż...

jeśli np zauważysz, że zrobili cie w konia w jednej sprawie, np w kwestii krwi, albo roku 1914... to naturalną koleją rzeczy jest zadawanie sobie pytania czy przypadkiem w innych tematach nie zrobili mnie w konia...

i dopiero teraz, zaczynasz badać i i sprawdzać, czegoś czego wcześniej nie robiłes bo naiwnie wierzyłeś w nieomylność CK... wierzyłeś że CK bada i podaje wszystkie informacje, a to bujda niestety...

jeśli chodzi o ten konkretny przypadek obecność czy przyjście, to Mateusza 24 rozdział wyraźnie opisuje sprawę, chociażby w kontekście niewolnika, że to dopiero po PRZYJŚCIU PANA wydarzy sie powierzenie majętności, a nie po obecności...

Ja sam dopiero gdy zacząłem badać Biblię a nie strażnice to zobaczyłem że jest inaczej w tej sprawie, a raczej Bóg dał mi to poznać... jest mowa o tym że Pan Jezus jest obecny od I wieku, a ma powtórnie PRZYJŚĆ, księga Objawienia mówi też o tym wydarzeniu i inne wersety, oczekiwanie uczniów itd...

A to że gdzieś było o tym, to tylko próba obrony czegoś w co musicie wierzyć, bo tak mówi CK, a nie dlatego że tak jest w Biblii, wybacz...

także więc to nie jakiś dziwne że jeśli jedna nauka okaże sie fałszywa to z nimi nagle idą inne, to jest naturalny proces, bo system nauk SJ jest jak domek z kart... wyciągniesz jedna, a wali się cała ta "budowla"...

kiedyś jak to przeżyjesz to zrozumiesz... a przeżyjesz to kwestia czasu...
... wiara, która jest czynna ... Gal. 5:6

NIEBO - Chrześcijanie tyle mówią o niebie, ponieważ Nowy Testament głosi niebo jako nadzieję dla wierzących (1 Piotra 1:4; Kolosan 1:5; Hebrajczyków 3:1). Mówienie o niebie nie wyklucza wiary w życie na ziemi, ponieważ niebo jest tam, gdzie jest Bóg. Gdy Bóg zstąpi między ludzi i zamieszka wśród nich, to tam będzie też niebo (Objawienie 21:1-5). Wielu komentatorów uważa, że niebo i ziemia staną się jednym.

DUSZA NIEŚMIERTELNA - Ks. Wincenty Granat napisał: "Tylko Bóg jest nieśmiertelny z całej istoty swego bytu, tj. nigdy nie może przestać istnieć; wszystko poza Nim jest przygodne, może tedy zniknąć, a więc z tej racji jest śmiertelne. Mówiąc o nieśmiertelności duszy ludzkiej mamy na uwadze jej naturę nie zawierającą w sobie pierwiastków wewnętrznego rozkładu, czyli z tego względu nie podlegającą śmierci. Mimo to dusza ludzka jako byt przygodny mogłaby przestać istnieć, jeśli Bóg nie powstrzymywałby jej stale w bytowaniu i działaniu" ("Eschatologia", s. 79).

Obrazek

"Bo wasze myśli nie są moimi myślami (...) jak niebiosa przewyższają ziemie, tak (...) moje myśli – wasze myśli." Izajasza 55:8-9

"W (...) dyskusji jest mnóstwo sloganów, które nie powinny zastępować myślenia" LB

Awatar użytkownika
Quster
Posty: 3417
Rejestracja: 26 maja 2006, 23:37
Kontakt:

Post autor: Quster »

doulos achreios pisze: Co do roku 1914, ... czy nie zastanawia brak takiej wykładni w innych "denominacjach" [inni: "wyznaniach" :-) ]?
a niby dlaczego inne mają nauczać czegoś co jest ludzką interpretacja wersetów co o tym nic nie piszą ? :-D
... wiara, która jest czynna ... Gal. 5:6

NIEBO - Chrześcijanie tyle mówią o niebie, ponieważ Nowy Testament głosi niebo jako nadzieję dla wierzących (1 Piotra 1:4; Kolosan 1:5; Hebrajczyków 3:1). Mówienie o niebie nie wyklucza wiary w życie na ziemi, ponieważ niebo jest tam, gdzie jest Bóg. Gdy Bóg zstąpi między ludzi i zamieszka wśród nich, to tam będzie też niebo (Objawienie 21:1-5). Wielu komentatorów uważa, że niebo i ziemia staną się jednym.

DUSZA NIEŚMIERTELNA - Ks. Wincenty Granat napisał: "Tylko Bóg jest nieśmiertelny z całej istoty swego bytu, tj. nigdy nie może przestać istnieć; wszystko poza Nim jest przygodne, może tedy zniknąć, a więc z tej racji jest śmiertelne. Mówiąc o nieśmiertelności duszy ludzkiej mamy na uwadze jej naturę nie zawierającą w sobie pierwiastków wewnętrznego rozkładu, czyli z tego względu nie podlegającą śmierci. Mimo to dusza ludzka jako byt przygodny mogłaby przestać istnieć, jeśli Bóg nie powstrzymywałby jej stale w bytowaniu i działaniu" ("Eschatologia", s. 79).

Obrazek

"Bo wasze myśli nie są moimi myślami (...) jak niebiosa przewyższają ziemie, tak (...) moje myśli – wasze myśli." Izajasza 55:8-9

"W (...) dyskusji jest mnóstwo sloganów, które nie powinny zastępować myślenia" LB

Awatar użytkownika
doulos achreios
Posty: 751
Rejestracja: 22 lut 2009, 1:32
Lokalizacja: Dolnośląskie

Post autor: doulos achreios »

Greg pisze:
doulos pisze:Np. tutaj - samym sposobem zadania pytania sugerujesz, że ta nauka (a więc poniekąd chronologia jako taka) pojawiła się nie w Biblii, tylko "u ŚJ", w dodatku jeszcze miałby ją wprowadzić konkretny człowiek - taki swoisty 'papież'.
Pisząc to domyślałem się, że może się podnieść taki zarzut więc starałem się to jak najbardziej neutralnie napisać, widać nie wyszło, przepraszam ;-)
Nie chciałem nic sugerować. Napisałbym może tak: kiedy i przez kogo zostało owo proroctwo odczytane ? O to mi chodziło, mam nadzieję, że teraz ładniej zapytałem :-)
Greg,
nie masz powodu przepraszać - ja nie jestem zbytnio łasy kurtuazji. Chodziło o coś innego. Krótki mój, co prawda, staż na tym Forum nauczył mnie, że niejeden dyskutant zadając pytanie nie oczekuje wyjaśnienia. Niektórzy je znają, ale nie przyjmują i pytając, chcą się jedynie podroczyć.
Za to szczerym rozmówcom nieraz niełatwo cokolwiek wytłumaczyć w publicznym obszarze Forum - nie temu on zresztą służy.
Już więcej można spokojnie wyjaśnić na PW. A co do nauczania Biblii przez Świadków - żadnym problemem nie jest prośba o domowe studium Biblii - w miejscu i czasie dogodnym dla Ciebie. :-)
Np. na Forum pojawiają się notorycznie aktywni odstępcy od chrześcijańskiego zboru Świadków Jehowy. Rozmowa na tematy biblijne w ich - swego rodzaju - obecności przypominałaby to, o czym donosi relacja z sytuacji, w której uczeń Jezusa usiłował nauczać osobę szczerze zainteresowaną chrystianizmem. Z boku zaś dogadywał i sączył jad fałszywy prorok. Ów uczeń nie mógł prowadzić nauczania, dopóki tamten nie został usunięty z drogi. Opis tego wydarzenia możesz przeczytać w Dz 13:6-12.
We wpisie powyżej dałem link do post-u wyjaśniającego rok 1914; niestety okraszonego 'komentarzami', które możesz zignorować. Zapoznaj się i napisz, jak to odbierasz.
Pozdrawiam!
Doprawdy, celem tego nakazu jest miłość z czystego serca i z dobrego sumienia, i z nieobłudnej wiary. Odstąpiwszy od tych rzeczy, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie, chcąc być nauczycielami prawa, lecz nie pojmując (...) (1Tm1:5-7)

Awatar użytkownika
doulos achreios
Posty: 751
Rejestracja: 22 lut 2009, 1:32
Lokalizacja: Dolnośląskie

Post autor: doulos achreios »

Greg pisze:
doulos achreios pisze:Zaś Twoje podejście do całości kwestii interpretowania proroctw ma tu kluczowe znaczenie; dlatego też zadałem Ci moje powyższe pytania - nie żeby się droczyć.
Widzisz, nie wiem jak to wytłumaczyć. Załóżmy jeśli powiem, aby nie odczytywać tych proroctw samodzielnie, tj. bez łączności z Kościołem, który trwa niezmiernie od czasów Chrystusowych, Ty zaprzeczysz (jeśli nie to mnie popraw). Ale sądzę, że tu już będzie zbaczanie z tematu.
Dlatego równie ważne dla mnie jest dowiedzieć się kiedy pojawiło się owo proroctwo u ŚJ...
Poruszyłeś dwie rzeczy. Po pierwsze, kiedy wykładnia jest "prywatna", a kiedy nie. Po drugie, czy źródło właściwej wykładni ma związek z tzw. 'sukcesją apostolską'. I to należałoby rozstrzygnąć najpierw, bo od odpowiedzi na pytanie - kto ma biblijnie uzasadnione prawo dokonać wykładni proroctwa - zależy odpowiedź na pytanie pochodne - tzn. jak do tej wykładni dochodzi.
Jak rozumiem, jesteś zdania, że Kościół [inni:zbór] trwa niezmiennie 'od czasów Chrystusowych'. Czy jednak jest to przekonanie uzasadnione w świetle wypowiedzi samego Jezusa, a potem apostołów, zapowiadającego okres wielkiego odstępstwa oraz przywrócenie czystego wielbienia Boga dopiero w okresie "dni ostatnich"?
:mysli:
Doprawdy, celem tego nakazu jest miłość z czystego serca i z dobrego sumienia, i z nieobłudnej wiary. Odstąpiwszy od tych rzeczy, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie, chcąc być nauczycielami prawa, lecz nie pojmując (...) (1Tm1:5-7)

Awatar użytkownika
Quster
Posty: 3417
Rejestracja: 26 maja 2006, 23:37
Kontakt:

Post autor: Quster »

doulos achreios pisze: Np. na Forum pojawiają się notorycznie aktywni odstępcy od chrześcijańskiego zboru Świadków Jehowy. Rozmowa na tematy biblijne w ich - swego rodzaju - obecności przypominałaby to, o czym donosi relacja z sytuacji, w której uczeń Jezusa usiłował nauczać osobę szczerze zainteresowaną chrystianizmem. Z boku zaś dogadywał i sączył jad fałszywy prorok. Ów uczeń nie mógł prowadzić nauczania, dopóki tamten nie został usunięty z drogi. Opis tego wydarzenia możesz przeczytać w Dz 13:6-12.
a nie sadzisz ze przesadzasz ?
... wiara, która jest czynna ... Gal. 5:6

NIEBO - Chrześcijanie tyle mówią o niebie, ponieważ Nowy Testament głosi niebo jako nadzieję dla wierzących (1 Piotra 1:4; Kolosan 1:5; Hebrajczyków 3:1). Mówienie o niebie nie wyklucza wiary w życie na ziemi, ponieważ niebo jest tam, gdzie jest Bóg. Gdy Bóg zstąpi między ludzi i zamieszka wśród nich, to tam będzie też niebo (Objawienie 21:1-5). Wielu komentatorów uważa, że niebo i ziemia staną się jednym.

DUSZA NIEŚMIERTELNA - Ks. Wincenty Granat napisał: "Tylko Bóg jest nieśmiertelny z całej istoty swego bytu, tj. nigdy nie może przestać istnieć; wszystko poza Nim jest przygodne, może tedy zniknąć, a więc z tej racji jest śmiertelne. Mówiąc o nieśmiertelności duszy ludzkiej mamy na uwadze jej naturę nie zawierającą w sobie pierwiastków wewnętrznego rozkładu, czyli z tego względu nie podlegającą śmierci. Mimo to dusza ludzka jako byt przygodny mogłaby przestać istnieć, jeśli Bóg nie powstrzymywałby jej stale w bytowaniu i działaniu" ("Eschatologia", s. 79).

Obrazek

"Bo wasze myśli nie są moimi myślami (...) jak niebiosa przewyższają ziemie, tak (...) moje myśli – wasze myśli." Izajasza 55:8-9

"W (...) dyskusji jest mnóstwo sloganów, które nie powinny zastępować myślenia" LB

t.ostry
Posty: 367
Rejestracja: 11 kwie 2009, 16:00

Post autor: t.ostry »

Nikt mi nie wyjasnil dlaczego uzyles czasu przeszlego odniosnie Henocha...

Odnosnie roku 1914... to nie znam tej wykladni, ale obilo mi sie o uszy ze jest ona wzieta z Daniela 4 rozdzialu... jesli tak to wporzadku... odpowiadajac dlaczego tego roku nie ma w innych denominacjach to dlatego ze jest to bledna interpretacja... chyba ze ta wykladnia jest inna to chetnie sprawdze co to za wykladnia.

Juz przeczytalem... przepraszam ze to powiem, ale macie bujna wyobraznie i nie wiecie jakiego ducha jestescie. Nawet nie czytalem komentazy ale podejrzewam ze sa calkiem sluszne. Jakbyscie studiowali Biblie to najdluzszy okres proroczy jaki w niej znajdujemy to 2300 dni-lat...


Po drugie, to proroctwo sie wypelnilo na tym komu bylo dane... a bylo dane Nebuhadnesarowi a nie Jerozolimie ludzie... co ciekawe wedlug was Jerozolima zaczela byc deptana w 607 roku, a sen Nebukandesara jest grubo kilkadziesiat lat pozniej... wiec niezle proroctwo ktore swoj poczatek ma daleko w tyle.

Jakbyscie sie przypatrzyli jak sa konstuowane prorocta dotyczace przyszlosci to nie popelnialibyscie takich bledow... Biblia tak wyraznie oddziela proroctwa dotyczace wypelnienia czasu w przyszlosci od typowych wyznacznikow czasu dla osob/narodow, ze nie sposob tego nie widziec...

No ale wporzadku, juz wiem dlaczego moj kolega SJ z ktorym rozmawialem dosc dlugo w koncu zrezygnowal ze mna rozmawiac, bo co on bedzie rzucal perly przed swinie... Najciekawsze w tym wszystkim jest to, ze zawsze mi dogryzal mowiac ze w kosciele SJ panuje jednosc, bo wszyscy wierza tak samo... zastanawia mnie ile tych osob w tym kosciele studiuje Biblie. Nie chce tu nikogo obrazic, ale naprawde jestescie w bledzie z tym proroctwem.
Zbawieni to nie CI, ktorzy bezgranicznie wierzyli KŁAMSTWU, ale CI, ktorzy uwierzyli PRAWDZIE...

Awatar użytkownika
Bobo
Posty: 16709
Rejestracja: 03 mar 2007, 17:12

Post autor: Bobo »

i dopiero teraz, zaczynasz badać i i sprawdzać, czegoś czego wcześniej nie robiłes bo naiwnie wierzyłeś w nieomylność CK... wierzyłeś że CK bada i podaje wszystkie informacje, a to bujda niestety...
Dziwne dziwności, bo wypisujesz to tak, jakby ŚJ skladali się tylko z niedoinformowanych albo doinformowanych tylko upartych, skoro wciąż są ŚJ.
Nawet nie zakładasz, że po pojawieniu się wątpliwości jakiś SJ faktycznie siada i od nowa studiuje Biblię (a na pewno znasz takich multum) i... wciąż pozostaje SJ.
Żaden domek z kart.
Każdy SJ uczony jest o... omylności CK. Przyznaj się, gdy z kimś studiowałeś biblię w jakim świetle stawiałeś CK i niewolnika? Jako omylnego czy nie? Trudno zostać ochrzczonym pominąwszy tą kwestię. Więc jeśli uczyłeś że jest omylny, co przecież jest zgodne z prawdą i co jakiś czas literatura o tym przypomina, to znaczy, że... dobrze uczyłeś i tak wychowany SJ bierze margines korekt. Będzie się z nimi liczył. Bzdury na resorach piszesz, że ŚJ jest wychowywany w duchu 'nieomylnego' niewolnika, co, zauważyłem, coraz częśćiej pada tutaj na forum, nawet przez byłych SJ.
A jesli uczyłeś, że niewolnik jest nieomylny to... widać mocno w to wierzyłeś i sam o siebie się rozbiłeś.
Uważam, że świadomość omylności 'niewolnika' i właściwe podejście do tego pozwala mi wciąż być ŚJ.
Istnieje coś takiego jak... alternatywa. Szukałem Chrystusa i... znalazłem. Zbór ŚJ mi w tym pomógł. I to bardzo.
Ludziska wypisują o religiach, organizacji, zborze, denomonacji itd. jako czymś co najmniej neutralnym, z ostrożnością a nawet jakąś niechęcią. Do mnie to w ogóle nie trafia. Tym bardziej, że ci, co tak piszą siedzą w denominacach po uszy :-D
A SJ przynajmniej uczciwie głoszą innm aby zostali ŚJ. Bo być ŚJ to nie tylko przynależność religijna ale... przede wszystkim styl życia i ogromny przywilej. Ja to mam.
Bobo

Awatar użytkownika
Quster
Posty: 3417
Rejestracja: 26 maja 2006, 23:37
Kontakt:

Post autor: Quster »

Bobo pisze: Dziwne dziwności, bo wypisujesz to tak, jakby ŚJ skladali się tylko z niedoinformowanych albo doinformowanych tylko upartych, skoro wciąż są ŚJ.
ok, a jesteś ? to wymień wszystkie dowody historyczne przemawiające za rokiem 587 pne jak rokiem zburzenia Jerozolimy za Sedekiasza z krótkim omówieniem o co chodzi i dlaczego jest to dowód.

to tak na początek...

zresztą wnioskuje to na podstawie tego co sam przeżyłem i tego co tutaj SKJ wypisują o innych...

zresztą Bobo, ty mi nowiny nie mówisz, kilka lat temu to z taka samą pewnością napisałbym to co teraz ty napisałeś ;-)
Bobo pisze:Nawet nie zakładasz, że po pojawieniu się wątpliwości jakiś SJ faktycznie siada i od nowa studiuje Biblię (a na pewno znasz takich multum) i... wciąż pozostaje SJ.
hmmm, owszem znam... o ich wewnętrznej duchowości wypowiadać sie nie bedę bo nie znam, ale zazwyczaj to jest tak, że odrzucają pewne nauki, np krew, rok 1914, i inne ale nic o tym nie mówią, a jak dochodzi do konfrontacji to tak mówią aby nie być posądzeni o niezgadzanie sie z niewolnikiem, wiem to bo mi opowiadali niektórzy, szczególnie ci co bronią organizacji jako takiej.

część z nich jest krypto ateistami, agnostykami, a i znam takiego starszego, co nadal jestr na przywileju, a ma poglądy bardziej w stronę katolicką niż ewangelicką, i to jest ewenement, którego ja nie rozumiem, ale nadal udaje SJ bo boi sie mamy ( jest dorosły już), sam tak mówi, że boi sie mamy, ukrywa przed nią... jak kiedyś rozmawialiśmy prrzez telefon i weszla jego mama do pokoju to zaczął udawać inną rozmowę, żenada... ale nie wiem dlaczego tak robi, domyślam sie ale to nie ważne teraz....

większość tych co znam co pozostają w organizacji to z powodu, rodziny, znajomych i z powodu ze dla nich sprawy religijności to tak naprawdę są mniej ważne, bo ja nie potrafiłem wbrew sobie kłamać innych i udawać że jest ok... nie chcę siebie tutaj wybielać, ale tak teraz jest, też miałem okres gdy chciałem wszystko odrzucić...

Nikt Bobo po rzetelnym zbadaniu dowodów historycznych nie przeszedł wobec tego obojętnie, jeden powiedział np coś takiego: że to szatan poumieszczał te dowody historyczne, a pousuwał przeciwne, aby zwieść...

co do rzetelnej analizy przez SJ ktorzy pozostaja SJ to mam zdanie w z którym sie nie zgodzisz wiec nie ma co tego ciągnac, uważam że nie zbadali rzetelnie, tylko tak aby pasowało do założeń, mialem taki okres w swoim życiu wiem jak to jest...

NP list do Rzymian 11 o Izraelu jest tak wymowny, że pewien mój znajomy SJ kiedyś jak mu pokazałem to nic nie powiedział, przyznał racje, ale tego nie rozważał więcej.

Ja rozumiem pewne kontrowersyjne nauki co do których toczy sie polemika tych chrześcijańskich, ale nauka o dwóch nadziejach, o latach 1914, 1918 itp..., krew i z tym zwiazane, Izrael etniczny, pozycja Pana Jezusa, nauka o Niewolniku, usprawiedliwienie z wiary dla każdego, nowonarodzenie.... o tym Biblia mówi wprost...

i dla mnie jeśli Paweł pisze że Bóg nie odrzucił Izraela, to ja tego nie zmieniam, jeśli pisze w Rzymian, Efezjan... o usprawiedliwieniu i nadziei jednej dla WSZYSTKICH, to jeśli badający SJ czyta i tego nie widzi to jest po prostu zaślepiony tak aby nie zobaczyć światła Ewangelii bo mu ktoś zaślepia...
Bobo pisze:Żaden domek z kart.
niestety, to potwierdzają inni, a że ty nie to mnie to nie dziwi... kiedyś jak przyjdzie na ciebie czas inaczej porozmawiamy... już tutaj rozmawiałem kiedyś z takiem SJ i dzisiaj juz widzi to czego wtedy nie widział, a co jest w Biblii...

to jest też do ciebie Bo Pan Jezus zna swoich, których mu dał Ojciec, i jesli ty nim jesteś to sie "upomni" o Ciebie... ja w to wierzę...
Bobo pisze:Każdy SJ uczony jest o... omylności CK.
uczony to moze jest ale praktyka pokazuje co innego, bo jesli nie mozesz kwestionować czegos to musisz to przyjac jak cos nieomylnego.

U katolików jest tak że papież jest nieomylny, ale jeśli ktos to kwestionuje dla siebie to nikt mu głowy nie urywa, jest wielu teologów katolików, którzy maja nie oficjalną naukę i nic sie KrK nie dzieje z tego powodu. U SJ jest odwrotnie, niby mówia że omylni, ale raczej jest to nieomylna omylność. Mówie poważnie, bez sarkazmu...
Bobo pisze:Przyznaj się, gdy z kimś studiowałeś biblię w jakim świetle stawiałeś CK i niewolnika? Jako omylnego czy nie? Trudno zostać ochrzczonym pominąwszy tą kwestię. Więc jeśli uczyłeś że jest omylny, co przecież jest zgodne z prawdą i co jakiś czas literatura o tym przypomina, to znaczy, że... dobrze uczyłeś i tak wychowany SJ bierze margines korekt. Będzie się z nimi liczył.
Oj łykacie retorykę jednej osoby, a to jest błedna retoryka... to że byliśmy tego uczeni, to ja pamietam czego... ale też pamietam jak były sytuacje gdzie próbowałem w tej niby wolności sie wypowiadać i jak byłem traktowany, a to filozof, a to ze za bardzo myśle, a to że doszukuje sie błedów, że niewolnik sie nie myli... Bobo SJ mówia że CK jest omylne tylko wtedy gdy sie zarzuca nieomylność CK, ale w praktyce to traktują wypowiedzi CK jako nieomylne. A to że CK uczy że jest omylne to tylko dlatego aby mieć furtkę do wprowadzania zmian, pod pretekstem nowego światła, zrozumienia.

SJ maja tak to wpojone ze nawet przez usta im nie przejdzie wypowiedz że CK myliło sie w tym lub w tamtym, zawsze mówia że to lepsze zrozumienie, pełniejsze (nowomowa, Orwell sie kłania)...

Sam odpowiedz: Czy CK SJ błędnie o czymś nauczało kiedyś ?

Jedno zdarzenie, kiedyś w NSK pojawiło sie sprostowanie do ksiazki "Czego naprawdę...." chodziło o zdanie w dodatku dotyczącym Wieczerzy Pańskiej, w książce wydrukowano z błedem, a korekta do tego zdania brzmiała jakoś tak: " że świeto Pamiatki jest w 14 dniu po nowiu Księżyca..." w książce bło jakoś inaczej błednie... i gdy miano odczytać to sprostowanie na ogłoszeniach to ten SJ wyszedł, i odczytując dodał zdanie: "Bracia uściślili..." on nie powiedzial ze bracia pomyłkowo napisali, ale uściślili, a to była bzdura, bo to nie uściślenie, a błąd. I nic by sie nie stało gdyby tak powiedział, ale że bracia sie nie mylą to powiedział tak jak powiedział. Takich opowiastek mam kilka.

Także ja tego nie łykam co napisaleś... byłem uczony jednego i jak chciałem według tego postępować to byłem karcony, bo Niewolnik sie nie myli on uściśla, lub podaje lepsze nowe zrozumienie...

bobo ja byłem starszym i nie jedną kawę wypiłem z SJ z komitetu oddziału, wiec wiem jak jest i jak było... chociaż przyznam że ten nacisk co do CK jest bardziej oddolny i od NO, ci to dopiero funkcjonariusze... w życiu tylko jednego spotkałem takiego od serca i wiarą....

Większośc tak naprawdę kryje sie z tym co naprawdę myśli, ja dopiero jak zacząłem poznawać tą EXSJ stronę, to zacząłem sobie przypominać rozmowy z niektórymi, co pewne hasła wypuszczali dla obadania jak zareaguję, a że byłem człowiekiem uważanym za oddanego, to się wstrzymywali przy mnie, bo myśleli żem moher...
Bobo pisze:Bzdury na resorach piszesz, że ŚJ jest wychowywany w duchu 'nieomylnego' niewolnika, co, zauważyłem, coraz częściej pada tutaj na forum, nawet przez byłych SJ.
Bobo SJ są tak uczeni że jest to często odwzorowaniem tego dwójmyślenia, o którym pisałem....
Bobo pisze:A jesli uczyłeś, że niewolnik jest nieomylny to... widać mocno w to wierzyłeś i sam o siebie się rozbiłeś.
wnioskowanie na błednym założeniu...

probujesz zwalić winę na mnie, a to normalne, ze każdy SJ w zetknięciu z exSJ zwala winę na niego, a to niemoralność, a to ze głosić sie mu nie chcialo, a to że uparty, zarozumiały... nawet sam nie widzisz że powtarzasz to co zostało ci wbite do głowy prze studium straznicy...

sam przed soba sobie odpowiedz, mi nie musisz... czy nie jest tak ze na kazdego exSJ patrzysz jak na kogoś tredowatego ? czy nie jest tak że to patrzenie usprawiedliwia ci wewnetrznie myślenie o exSJ jako o niegodziwcach, bo napewno maja cos na sumieniu ?

ja nie mówie tutaj o jakis oszołomach co byli SJ i teraz wojuja z organizacja, ale tak naprawdę nie mają nic, o ateistach, hedonistach itd... ludzie odchodzą od róznych organizacji...

ja mówie o osobach, które szukając Boga odeszly, bo sumienie i Biblia nie pozwoliły im żyć w tym co oferują SJ... mówie o prawdziwie wierzących...

Tak jak ten temat o wykluczeniach, ja uważam że zbór ma prawo wykluczać, ale to jak to sie przedstawia i stosunek do tych osób u SJ jest niebiblijny, bo wbrew nauce Chrystusa

Bobo pisze:Uważam, że świadomość omylności 'niewolnika' i właściwe podejście do tego pozwala mi wciąż być ŚJ.
Ale Bobo, ja też tak patrzyłem, dla mnie CK było kimś kto pracuje i dba, o resztę, ale gdy sie przyjrzałem podstawom doktrynalnym tej "wladzy" jaka ma CK to stwierdziłem ze przesadzili... no i u mnie kwestia przeszczepów i krwi, bo uważam że nikt w Boga "bawić sie" nie powinien...

Zresztą tak jest u ciebie do momentu aż nie zaczniesz mieć innego zdania na jakiś temat, wtedy odczujesz tą nieomylna omylność od innych braci...
Bobo pisze:Istnieje coś takiego jak... alternatywa. Szukałem Chrystusa i... znalazłem. Zbór ŚJ mi w tym pomógł. I to bardzo.
Sam widzisz, pomógł ci to masz i czujesz dług wdzięczności, ale nie mylmy tego z tym co pisze w Biblii.

To ciekawe, bo wielu SJ tak motywuje swój pobyt u SJ bo mi pomogli... a jak spotykają kogoś kto odszedł to pewnie dlatego że ktoś mu krzywdę zrobił, zraził sie... zgorszył...

ja w organizacji przezyłem dobre i zle rzeczy, a to ze spotkalem sie z pewnymi negatywnymi sytuacjami było tylko potwierdzeniem że ten system jest taki sam jak inne...

W każdym kosciele, zborze, społeczności spotkasz cos nie tak... i to ze CK jest tym kim nie powinno być, to tez spotkasz czasem ewangelicznym gdzie pastor jest panem i władcą, a zborownicy czasami zdradzaja taka samą mentalność jak szeregowi SJ...

Ja szukałem Chrystusa i znalazłem, ale nie dlatego że ktos mi pomógł, bo mi nikt nie pomógł, tylko Bóg...
Bobo pisze:Ludziska wypisują o religiach, organizacji, zborze, denomonacji itd. jako czymś co najmniej neutralnym, z ostrożnością a nawet jakąś niechęcią. Do mnie to w ogóle nie trafia. Tym bardziej, że ci, co tak piszą siedzą w denominacach po uszy
wybacz ale wiwisekcji nie chcę robić, ale kolejny raz stwierdzam, nie po tym tylko poście, że bardziej jesteś u SJ dla grupy niż dla czegoś co według mnie powinno być na pierwszym miejscu. Ja to rozumiem bo i ja w pewnym momencie życia pragnalem akceptacji, szukalem kogoś kto myśli podobnie jak ja i znalazłem akurat SJ.

Ostatnio myślałem o swoim chrzcie u SJ i stwierdziłem ze zrobiłem to miedzy innymi dlatego, ze przez wielu młodych wtedy byłem traktowany na dystans, chrzest dał mi wejście do tej grupy... wiem ze to zła pobudka, ale byłem młody i inny niż moi rówieśnicy świeccy, wiec potrzebowałem akceptacji, jak każdy młody... to był błąd i to wiem dzisiaj. Dlatego śmieszy mnie pisanie że ktos świadomie zostaje SJ, moze tacy są, ale dla mnie Słowo jest tam wykręcone...

Ty natomiast będziesz tego bronił, bo gdybyś sory za kolokwializm, "napluł" na tą rękę co do ciebie kiedyś została wyciągnieta, to byś sie podle czuł i wiesz co inny by powiedzieli... to nie nie pozwala ci kwestionować tego co nawet można kwestionować...

SJ boi sie cos kwestionować, bo wie ze jak jedna zakwestionuje to reszta poleci.... i leci, wielu to wypiera, i staje sie taka masa siedząca tylko od czasu do czasu na zebraniach.

Ja osobiście bardzo boleje nad tym ze wielu byłych odchodzi do życia bez Boga, albo nadal walczy z tymi "demonami" z którymi walczył jako SJ... albo są i tacy co tylko walczą z SJ...
Bobo pisze:A SJ przynajmniej uczciwie głoszą innym aby zostali ŚJ. Bo być ŚJ to nie tylko przynależność religijna ale... przede wszystkim styl życia i ogromny przywilej. Ja to mam.
ehh Bobo stereotypy, i zdania klucze, ileż to razy to słyszałem na zebraniach w różnych konfiguracjach....

głoszą, styl życia, przywilej... boisz sie ze poza SJ to juz tylko czarna dziura i sie nie dziwię...

i tak sobie myślę na koniec... że mam świadomść że są osoby, których lepiej nie uświadamiać, bo ich odejscie ewentualne od SJ grozi katastrofą dla ich życia, sami sobie nie poradzą, albo wpadna w coś gorszego... albo zle skończą...

dlatego byłem i jestem przeciwny wyciaganiu dla wyciagania, kiedys pewna kobieta SJ zadzwoniła i chciala aby jej podac argumenty aby zagiela starszych, bo cos tam miala z nimi na pienku, ja podziekowalem i powiedzialem ze jak cos ma przeciw doktrynalnie to niech Biblie weźmie i sama to od siebie wyjaśni, bo ja nie jestem handlarzem "bronią i amunicją"

jeśli Chrystus nie pociaga do Siebie, to albo to jeszcze nie czas, albo pozostaje nam sie modlić...

Dużo mi rozjaśniłeś Bobo, pozdrawiam... ty nie musisz bo i tak nie pozdrowisz ;-) ale jesteś swój chłop....
... wiara, która jest czynna ... Gal. 5:6

NIEBO - Chrześcijanie tyle mówią o niebie, ponieważ Nowy Testament głosi niebo jako nadzieję dla wierzących (1 Piotra 1:4; Kolosan 1:5; Hebrajczyków 3:1). Mówienie o niebie nie wyklucza wiary w życie na ziemi, ponieważ niebo jest tam, gdzie jest Bóg. Gdy Bóg zstąpi między ludzi i zamieszka wśród nich, to tam będzie też niebo (Objawienie 21:1-5). Wielu komentatorów uważa, że niebo i ziemia staną się jednym.

DUSZA NIEŚMIERTELNA - Ks. Wincenty Granat napisał: "Tylko Bóg jest nieśmiertelny z całej istoty swego bytu, tj. nigdy nie może przestać istnieć; wszystko poza Nim jest przygodne, może tedy zniknąć, a więc z tej racji jest śmiertelne. Mówiąc o nieśmiertelności duszy ludzkiej mamy na uwadze jej naturę nie zawierającą w sobie pierwiastków wewnętrznego rozkładu, czyli z tego względu nie podlegającą śmierci. Mimo to dusza ludzka jako byt przygodny mogłaby przestać istnieć, jeśli Bóg nie powstrzymywałby jej stale w bytowaniu i działaniu" ("Eschatologia", s. 79).

Obrazek

"Bo wasze myśli nie są moimi myślami (...) jak niebiosa przewyższają ziemie, tak (...) moje myśli – wasze myśli." Izajasza 55:8-9

"W (...) dyskusji jest mnóstwo sloganów, które nie powinny zastępować myślenia" LB

Awatar użytkownika
Bobo
Posty: 16709
Rejestracja: 03 mar 2007, 17:12

Post autor: Bobo »

ok, a jesteś ? to wymień wszystkie dowody historyczne przemawiające za rokiem 587 pne jak rokiem zburzenia Jerozolimy za Sedekiasza z krótkim omówieniem o co chodzi i dlaczego jest to dowód.

to tak na początek...
To tak na koniec. Wystarczy, że poczytałem twoją przepychankę z Petroniuszem i... wciąż nie jestem przekonany, choć pewnie wyciągnąłeś prawie wszystkie argumenty.
hmmm, owszem znam... o ich wewnętrznej duchowości wypowiadać sie nie bedę bo nie znam, ale zazwyczaj to jest tak, że odrzucają pewne nauki, np krew, rok 1914, i inne ale nic o tym nie mówią,
Czyli nieszczerzy. Kolejna grupa składająca się na ogół SJ?
część z nich jest krypto ateistami, agnostykami, a i znam takiego starszego, co nadal jestr na przywileju, a ma poglądy bardziej w stronę katolicką niż ewangelicką, i to jest ewenement, którego ja nie rozumiem,
Godne ubolewania. Jednak my nie tym. Zły SJ nie sprawia, że być w ogóle SJ to też źle. To jego osobisty problem a nie społeczności jako takiej.
większość tych co znam co pozostają w organizacji to z powodu, rodziny, znajomych i z powodu ze dla nich sprawy religijności to tak naprawdę są mniej ważne
Więc chyba obracałeś się w złym towarzystwie. Sam pewnie nauczałeś, że nawet w zborze nalży sobie starannie takie dobierać. To też nie zmienia wg. mnie mojego spojrzenia na to czy mam być lub nie być SJ. Uwierz mi lub nie... sam jestem SJ i... wcale się nie uważam za jakiegoś tam ostatniego (ależ skromność, nie? :-D ) i dostrzegam to i owo. Ale zamiast odchodzić ze zboru idę do delikwenta i... koryguję. Jeśli się da. Przecież i ja i on dobrze wiemy, że być SJ należy z zupełnie innych pobudek. Choćby takich jak ja. Wciąż nie mam powody przestawać być SJ. Już szybciej uznałbym, że delikwent nie powinien.
Nikt Bobo po rzetelnym zbadaniu dowodów historycznych nie przeszedł wobec tego obojętnie,
Nie twierdzę, że mamy być obojętni. Tylko w którą stronę owa reakcja ma pójść? Jeśli ktoś na powrót siada i bada chronologię to mogą być dwie reakcje: 1. taka jak twoja 2. jeszcze bardziej się utwierdzi w tym, że warto być SJ. Ale nie obojętność i nie sugeruj, że ponowne zbadanie tematu musi mnie skierować tam, gdzie ty jesteś. Jakoś wielu wykluczonych czy odłączonych nie przyłacza się do twojej, ewangelicznej opcji. Czyżby utknęli w połowie drogi? Z jednej strony przestali być ŚJ (50% sukcesu choć dla niejednego to już całe 100%) ale nie poszli nigdzie dalej.
odczytując dodał zdanie: "Bracia uściślili..." on nie powiedzial ze bracia pomyłkowo napisali
U mnie powiedzieli: wkradła się pomyłka. Wtedy byś nie odszedł? Jak powinien brzmieć komunikat CK nie narzuciło. Czepiasz się treści komunikatu, bo chciałbyś aby powiedziano tak a tak. Czuję że ciężko byłoby z tobą współpracować w zborze, gdybyś w moim był starszym. Jesli takie masz problemy.
Tylko, że znów wywlekasz przykładzik świadczący o... czym? Że z tego powodu nie warto być SJ??? Co za myślenie...
co do rzetelnej analizy przez SJ ktorzy pozostaja SJ to mam zdanie w z którym sie nie zgodzisz wiec nie ma co tego ciągnac, uważam że nie zbadali rzetelnie, tylko tak aby pasowało do założeń, mialem taki okres w swoim życiu wiem jak to jest...
Wciąż powtarza się: albo niedoinformowani albo nieszczerzy albo uparci, co? Za to quster zna prawdę. Piszesz: 'wiem jak to jest. miałem taki okres.' Więc co sugerujesz np. mi Bobo? Że byłeś fatalnym ŚJ. Bo powinieneś mieć wiedzę. Oczywiście piszesz o ŚJ w ogóle i dziwię się, że tak oceniasz wszystkich.
dla mnie jeśli Paweł pisze że Bóg nie odrzucił Izraela, to ja tego nie zmieniam, jeśli pisze w Rzymian, Efezjan... o usprawiedliwieniu i nadziei jednej dla WSZYSTKICH, to jeśli badający SJ czyta i tego nie widzi to jest po prostu zaślepiony tak aby nie zobaczyć światła Ewangelii bo mu ktoś zaślepia...
Do listy cech SJ, widzę, dodajesz: zaślepieni. Lista się wydłuża, nie?
uczony to moze jest ale praktyka pokazuje co innego, bo jesli nie mozesz kwestionować czegos to musisz to przyjac jak cos nieomylnego.
Nie napiszę, że kłamiesz bo się obrazisz. Nie mów o praktyce innej niż nauczanie. Jeśli SJ jest uczony, że niewolnik JEST omylny to jest omylny. A przyjmowanie pokarmu od niewolnika i nasuwające się wątpliwości nie ma nic współnego z traktowaniem go jako nieomylny. Jeśli, będąc SJ, miałeś takie poglądy jak teraz tu wyraziłeś to... chyba jakiś koszmar, że mogłeś być starszym :-D Cały czas piszę o marginesie korekty, dopuszczalności zmian i czekaniu na takowe, rozwiewaniu ich. Ty tego nie przeszedłeś bo odszedłeś. Ale mnostwo SJ przeczekało kryzys i... doczekało się. Np. twoja ulubiona kwestia: przeszczepy. Oplacało się poczekać a nie odchodzić. Świadomość korekt mnie osobiście zachęca do wytrwałego czekania.
niestety, to potwierdzają inni, a że ty nie to mnie to nie dziwi... kiedyś jak przyjdzie na ciebie czas inaczej porozmawiamy
Duża doza pewności przebija przez ciebie. na ujmę to inaczej. Jak przyjdzie na mnie czas to... doczekam się tego, iż odczuję kierownictwo Boże. Ty wykluczasz wtedy moje pozostanie w zborze SJ, prawda? A ja nie. Mój czas może zastać mnie w zborze właśnie SJ. Przekonałem się o tym wiele razy, gdyż takich czasów miałem już kilka za sobą ;-)
ale też pamietam jak były sytuacje gdzie próbowałem w tej niby wolności sie wypowiadać i jak byłem traktowany, a to filozof, a to ze za bardzo myśle, a to że doszukuje sie błedów, że niewolnik sie nie myli...
Wątpię, żeby mówili iż 'niewolnik się nie myli', przecież zakasowałbyś takiego jednym zdaniem z broszury SJ w XX wieku :-D

Inna sprawa jak sobie pofolgowałeś w tej wolności. Znam brata, który ma różne ciekawe i sensacyjne wnioski. Ale wyraża je w tak umiejętny sposób, że nikt mu nie zarzuca, że jest filozofem, że za dużo mysli, że doszukuje się błedów. Nie wiem jak ty to przedstawiałeś więc zamilknę. Jednak znając ten przypadek wcale nie uważam, że wątpliwości czy nawet stawianie wniosku na 'krawędzi' powoduje okrzyknięcie kogoś heretykiem. Ten brat wciąż jest SJ i to gorliwym. Ty pewnie okrzykniesz: więc zaslepiony. Uwierz albo i nie: wiele jego wniosków do dziś odnajduję w korektach podawanych przez niwolnika. Wiem że sporo pisał do 'góry'. Czekał i się doczekał. na pewne rzeczy wciąż czeka. Ale nie zarzeka się, że one muszą być opublikowane. Skromy człeczyna... nie zamierza zastępować 'niewolnika' swoją osobą. A jak mu się nie spodoba nowa denominacja (po odejściu od ŚJ) to sobie znajdzie inną... bo tak zaczęłoby się szukanie swego. jak nie w tej to w innej religii. Aż wyląduje w tzw. kościele... domowym. Bo tu najlepij. Wąskie grono to i różnicy w poglądach mało. A jeśli jestem mężem i ojcem to i zarazem głową owego kościoła :-D ;-)
Sam widzisz, pomógł ci to masz i czujesz dług wdzięczności, ale nie mylmy tego z tym co pisze w Biblii.
Widzę, że chcesz przypisać mi interesowność w wielbieniu Boga...
Nie myl tego, co dali mi SJ z tym, że odbieram to jako pomoc od Boga. Bo to, że Bóg pociaga do siebie to wiesz i ty i ja. Z tym, że ja przekonałem się, że Bóg pociagnął mnie poprzez zbór SJ. MIałem znajomych zielonoświątkowcow ale nic. Sąsiedzi byli baptystami i... nic. Moja zona nawet prowokowała aby powiedzieli coś o swoim wyznaniu. Coś tam burknęli i pozostawili nas na 'pastwę' SJ :-D
Nie wierzę w pociągnięcie takie jakie ty i inni na forum sugerujesz. 'Bóg zna swoich'... hasła wytrych, bo... jak to pociągnięcie ma wyglądać? Dlaczegożby nie inaczej jak przez głosicieli... precedensów w Biblii masz co nie miara.
I nie wart spłycać, że inni też starają się głosić... zostawiają to raczej duchowi św.
W każdym kosciele, zborze, społeczności spotkasz cos nie tak... i to ze CK jest tym kim nie powinno być, to tez spotkasz czasem ewangelicznym gdzie pastor jest panem i władcą, a zborownicy czasami zdradzaja taka samą mentalność jak szeregowi SJ...

Ja szukałem Chrystusa i znalazłem, ale nie dlatego że ktos mi pomógł, bo mi nikt nie pomógł, tylko Bóg...
I chyba tutaj, tym ostatnim twoim cytatem, warto zakończyć te wywody. Skoro, jak wszędzie można spotkać to, co spotkałeś u ŚJ więc po co coś miałbym zmieniać. Bo widzisz... ja też szukałem Chrystusa i Boga i ich znalazłem. A SJ mi pomogli. Nie dlatego zostalem potem ŚJ ale dlatego, że dostrzeglem zasadę: Bóg posługuje się ludźmi. Paweł też pisał o niewierzącym, ktory, gdy wejdzie na spotkanie chrześcijan, widząc ów porządek wśród nich ma wykrzyknąć: Bóg jest wśród was! Widać coś dobrego ze strony ludzi tam go spotkało. Albo Hebr. 13 : wyśwwiadczajcie dobro, bo takie ofiary podobają się Bogu. Ktoś kiedyś mi takie dobro wyświadczył i co... spłycasz, że ze względu na moją korzyść zostałem ŚJ bo mam dług wobec ludzi?
Byłeś chyba złym ŚJ i chyba złym starszym. Źle osądziłeś całą społeczność a teraz próbujesz innym, nawet ich specjalnie nie znając to samo wmówić. Jesteśmy niedouczeni, nieszczerzy, kryptoateistami, nieuczciwi, interesowni i zaślepieni. Bój się Boga quster...

Gdzie ja już o tym spojrzeniu czytałem...? Chyba w Hioba 1. Tylko, kto tak postrzegał Hioba...? ;-)

Awatar użytkownika
doulos achreios
Posty: 751
Rejestracja: 22 lut 2009, 1:32
Lokalizacja: Dolnośląskie

Post autor: doulos achreios »

t.ostry,
Nieładnie to brzmiało - rzekłbym, nie w Twoim stylu. No, ale spróbujmy.
t.ostry pisze:Nikt mi nie wyjasnil dlaczego uzyles czasu przeszlego odniosnie Henocha...
Chodziło o czas przeszły w wypowiedzi Henocha. Nie znaczyło to, że Jehowa przyszedł z aniołami na sąd bezbożnych, zanim Henoch wypowiedział te słowa. Było to bowiem proroctwo, a czas przeszły podkreślał, że spełnienie się go jest niezawodne. Użycie takiej figury stylistycznej jest w Biblii raczej powszechne.
t.ostry pisze:proroctwo sie wypelnilo na tym komu bylo dane... a bylo dane Nebuhadnesarowi a nie Jerozolimie
Jak z pewnością wiesz, wiele biblijnych proroctw miało kilkakrotne spełnienie, przy czym kolejne miało szerszy zakres niż pierwsze. Czy zatem to proroctwo mogło mieć drugie - szersze spełnienie?
1. Księga Daniela wśród ksiąg biblijnych jest tą, która omawia kwestię prawa do władzy. Właściwie niemal cała jest poświęcona temu tematowi.
2. Jej liczne fragmenty (choćby rozdz. 2, 4, 7, 9, 11 i 12) dotyczą władzy nad Ziemią, ujętej globalnie i "eschatologicznie"). Zobacz choćby nawiązania do 'czasu końca'(Dn 8:19; 11:35, 40; 12:4, 9). Jezus mówiąc o nim, nawiązał dwukrotnie: Mt 24:15 do Dn 11:31, Mt 24:21 do Dn 12:1.
3. Element czasu gra ważną rolę w wizjach Daniela, wydarzenia i mocarstwa występują w określonej kolejności (przeanalizuj choćby Dn 2:36-45; 7:3-12, 17-26; 8:3-14, 20-25; 9:2, 24-27; 11:2-45; 12:7-13).
4. Myśl przewodnia, która przewija się w tych proroctwach to ustanowienie powszechnego i wiecznego Królestwa, pod władzą "Syna Człowieczego"(Dn 2:35, 44, 45; 4:17, 25, 32; 7:9-14, 18, 22, 27; 12:1).
5. Czas przekazania wizji to punkt zwrotny dziejów - okres usunięcia reprezentującej władzę Boga dynastii królów, czyli właściwie początek ziszczania tejże wizji.
6. Osoba, której przekazano omawianą wizję to król, którym Bóg posłużył się do rozpoczęcia realizacji jej treści.
7. Elementy wizji czytelne w świetle innych proroctw (choćby "drzewo"), nadto Dn podaje proroctwo dotyczące roku pojawienia się Mesjasza ("o 70 tygodniach"). Logicznie - podaje też rok 'koronacji' Mesjasza.
Podsumowując: gdyby to wszystko było li tylko przypadkiem, coś go za dużo. Niejedna wypływająca z Biblii nauka, której nikt nie kwestionuje, jest zarysowana w niej mniej wyraźnie, niż ta.
Co Ty na to?
Doprawdy, celem tego nakazu jest miłość z czystego serca i z dobrego sumienia, i z nieobłudnej wiary. Odstąpiwszy od tych rzeczy, niektórzy zwrócili się ku czczej gadaninie, chcąc być nauczycielami prawa, lecz nie pojmując (...) (1Tm1:5-7)

t.ostry
Posty: 367
Rejestracja: 11 kwie 2009, 16:00

Post autor: t.ostry »

Tylko dla lubiacych czytac dlugie wypowiedzi.

re DA:
Chodziło o czas przeszły w wypowiedzi Henocha.
Wporzadku... on zyl w przeszlosci prorokujac o przyszlych wydarzeniach... o jakich to juz kazdy wie.


Wracajac do Daniela... widze ze koniecznie chcesz to walkowac... no dobra sprobuje teraz ja:

Daniel 1:
- Najazd Babilonczykow
- Pierwsze uprowadzenie, w ktorym znajduje sie Daniel z towarzyszami.

Historia opisuje probe 4 przyjaciol, co jest prosta lekcja na przyszlosc dla kazdego czlowieka... Pawel nawet dobitniej jeszcze podkresla ta nauke w jednym ze swoich listow.

Daniel 2:
- Sen Nebukadnesara i jego wyklad

Pierwszy proroczy rozdzial mowiacy o terazniejszosci i przyszlosci. Tresc snu wskazywala na bieg wydarzen jaki zaistnieje w swiecie. Zaczyna sie od czasu terazniejszego[/] i ciagnie sie do konca koncow...

Juz tutaj mozna zauwazyc jak proroctwo jest konstruowane... zaczyna sie od czasow terazniejszych poprzez przyszle... Nie cofa sie by potem isc naprzod.

Nauka z tego: prosta i przejrzysta - Bog ma wszystko pod kontrola.


Daniel 3:
- Zloty posag

Histroycy niektorzy uwazaja ze jest to okres kiedy Jehojachin zostaje wezwany do Babilonu a jego miejsce zajmuje Sedekiasz.

Nauka: historia lubi sie powtarzac co sugeruje nam 13 rozdzial Objawienia.


Daniel 4:
- Sen Nebukadnesara, ale tym razem sni o sobie samym

Sen sie wypelnia doslowanie na nim... co zostaje potwierdzone. Co ciekawe nauke z tego wyciaga sam krol: "Teraz ja Nebukadnesar wywyzszam i wyslawiam Krola Niebios, gdyz wszystkie jego dziela sa prawda i jego sciezki sa sprawiedliwoscia. Tych zas, ktorzy pysznie postepuja moze ponizyc" - nauka ta jest po dzien dzisiejszy aktualna

Teraz chwila kontemplacji... juz na dzien dobry widzimy ciekawa roznice miedzy rodzialem 2 i 4...

2.45: "Wielki Bog objawil krolowi co potem sie stanie..."


4:17-19: "Drzewo ktore widziales (...) to jestes ty, krolu"
4.21: "Taki jest wyklad, krolu i takie jest roztrzygniecie Najwyzszego o krolu, moim panu"
4.25: "To wszystko wydarzylo sie Nebukadnesarowi"

Roznica jest chyba zasadnicza. Dodac mozemy jeszcze jeden znaczacy fakt, ktory wyjdzie przy kazdym innym rozdziale "proroczym" ksiegi Daniela: Sen z drugiego rozdzialu jest w drugim roku panowania Nebukadnesara, wiec juz po rzekomym zburzeniu Jerozolimy. Nastepnie mamy posag ze zlota, ktory ewidentnie musi byc po tych wydarzeniach (w koncu musial sobie krol zaczeprnac skads ten pomysl ;) ) a nastepnie mamy 4 rozdzial ze snem... Ciekawe jest to, ze Aniol nie podaje zadnego innego wyjasniania jak rowniez nie daje nawet wskazowek od ktorego czasu takowe wyjasnienie nalezaloby zaczac liczyc (co jest klarowne w kazdym innym rozdziale proroczym). Podaje nam jednak Biblia jak co do joty sen Nebukadnesara wypelnia sie na nim 12 miesiecy pozniej.


Rodzialy 5 i 6:
- ja tu nie widze zadnych proroczych snow czy wizji, jedynie mozna z tych rozdzialow czerpac odpowiednie nauki.


Rozdzial 7:
- Podany jest czas kiedy jest wizja
- wizja 4 zwierzat i Synu Czlowieczym

Podany jest poczatek wizji (zaczyna sie od krolestwa Babiloni poprzez kolejne) jak i jej koniec. Az sie idzie pokusic o stwierdzenie, ze wizja ta jest rozszerzeniem wizji z drugiego rozdzialu.

Nauka plynaca dla mnie z trego rozdzialu: znalesc sie we wlasciwej grupie.


Rozdzialy 8:
- Podany czas kiedy wizja miala miejsce
- wizja barana i kozla oraz wyjasnienie Gabriela

Tym razem wizja dotyczy krolestwa Medoperskiego i dalszych i siega konca 2300 proroczych dni.

Jesli sie dobrze przyjrzec to jedynie co jest wiadomo w tej wizji to ze poczatek znajduje sie gdzies za panowania krolestwa Medoperskiego a konczy za 2300 dni proroczych. Jesliby wziac pod uwage literalne dni to niestety nie jestesmy w stanie sie zmiescic nawet w czasie panowania medopersow. Dlatego logiczne jest ze nalezy wziac pod uwage 2300 lat.


Mala pauza... nie wiadomo kiedy jest poczatek, a Daniel jest przerazony tym wszystkim i wogole nie wie co myslec... Przygnieciony tym co widzi nagle przyswieca mu mysl, ze 70 lat niewoli ma przeciez dobiec konca... i co robi? Ano zaczyna rozmawiac z Bogiem... patrzac na te wizje nie potrafi w nich dostrzec swojego narodu... gdzie on sie tam znajduje? Co z nimi? Przeciez Bog obiecal... jaka role ma narod Daniela w tym calym bajzlu... i Bog odpowiada i mowi:

Rozdzial 9:
24: 70 tygodni wyznaczono twojemu ludowi i twojemu swietemu miastu az dopelni sie zbrodnia (...)
W oryginalnym tlumaczeniu jest tutaj slowo ODCIETE. Czyli 70 tygodni zostalo odciete z czegos dla ludu Daniela. Zauwazmy ze koncowka 8 rozdzialu to choroba Daniela... wizja nie zostala do konca objawiona. Brakuje dokladnego poczatku, bo koniec bedzie oczywisty... Dlatego wedlug mnie rozdzial 9 jest przedluzeniem rozdzialu 8 gdzie dokladnie jest podany poczatek wizji o 2300 wieczorach i porankach.

25 werset mowi dokladnie kiedy takowa wizja ma swoj poczatek. No ale to juz inna bajka.


Ogolnie rzecz biorac i porownujac rozdzialy, ktore maja znaczenie przyszlociowe to jest oczywiste ze sa to rozdzialy 2 i od 7 w gore... Jest to przekazane Danielowi czarno na bialym. W przeciwienstwie do 4 rozdzialu, gdzie nie ma zadnej nawet wzmianki o jakiejkolwiek przyszlosci poza przyszloscia Nebukadnesara.


Wybacz mi ale nie moge sie zgodzic na Twoja interpretacje bo uwazam ze nie jest konsekwentna do tego co Biblia podaje.

Podaj mi teraz jak proroctwa Daniela mialy kilkakrotne wypelnienie...

P.S. Quester i Bobo wybaczcie ale nie bylem wstanie przebrnac przez wasze teksty...
Zbawieni to nie CI, ktorzy bezgranicznie wierzyli KŁAMSTWU, ale CI, ktorzy uwierzyli PRAWDZIE...

Awatar użytkownika
Quster
Posty: 3417
Rejestracja: 26 maja 2006, 23:37
Kontakt:

Post autor: Quster »

Bobo

he jesteś bardzo emocjonalny i za dużo emocji wkladasz w zrozumienie moich słów... więc pozwolisz...
Bobo pisze:choć pewnie wyciągnąłeś prawie wszystkie argumenty.
skomentuje tylko ten fragment... nie ruszyłem argumentów archeologicznych, historycznych itp... tamten temat to trochę inna opowieść wiec tutaj nie będę tego rozwijał, mam swoje zdanie po lekturze niektórych userów, a to nie dotyczy tutaj nas. Więc to nie wszystkie argumenty były...
Bobo pisze:Czyli nieszczerzy. Kolejna grupa składająca się na ogół SJ?
widzisz dopatrujesz sie juz podtekstów w moim pisaniu, to przeszkadza ci zrozumieć sens wypowiedzi...

większość byłych SJ jakich znam do są osoby w kościołach ewangelicznych, nawet dzisiaj zapytałem tez exa znajomego, aby on policzył ile zna osób takich i takich co wątpia a są i wyszło że zna 12 osób w ewangelicznych i około chyba 5 co są nadal ale wątpia.

Zapomniałem też dodać jeden fakt: bo czesto exSJ są oskarżani że tylko sie tematem SJ zajmują. Otóż zapomniałem powiedzieć, że dużą liczbę exSJ jaką znam to są osoby, które nie zajmują sie netem, żyją w rodzinach, chodzą do kościołów ewangelicznych, a temat SJ wypływa tylko wtedy gdy sie spotkaja z kimś kto miał styczność, albo jest na wyjściu i chce rozmawiać, albo maja w rodzinie i z racji czasem odwiedzin pewne tematy wypływają.

Wnioskujesz że nieszczerzy? tak niektórzy tacy są, ale nie wszyscy... większość opuszcza organizację, a nie próbuje tam wegetować... niektórzy natomiast wierza w reformy, ze nadejdą, ale gruntowne, nie jakieś pobiezne…

A większość wskazuje raczej na kontekst towarzyski, niż przekonanie po przebadaniu. Owszem są i tacy co doktrynę popierają, i badali... Przecież nie tylko SJ tacy są co maja podobne poglądy. Np badacze podobnie, są tematy (chociażby ten 1914) i nadal w to wierzą. Ale chcesz czy nie chcesz, ja juz po rozmowach z paroma SJ i badaczami, zauważyłem że żaden z nich nie przebadał wszystkich dostępnych źródeł. Jak zamieściłem książkę badacza co proponuje weryfikacje roku zburzenia... to nikt tego do dzisiaj nie skomentował. Nawet (nie chcę tutaj prowokować rozmowy z tymi osobami) osoby co ta publikacja dotyczy bezpośrednio, potrafili powiedzieć, że niby czytali i nie widzą w tej ksiązce nic przeciwnego co twierdził Russell... dla mnie to śmieszne, bo ten ktoś ośmiesza siebie i każe mi wierzyć ze coś z nim nie tak. Nie wiem dlaczego... może to zaślepienie, manipulacja, nie wiem... Ale publikacja pisze bardzo dużo o roku 587 pne jako roku zburzenia, a ktoś stwierdza że tam nie ma nic przeciwnego...

Może powiesz mi ty dlaczego tak niektórzy reagują ? jaki powód jest tego ? że nie widzą tego co tam jest ? nie żeby zaraz sie z tym zgodzili, ale żeby potrafili rzetelnie to przeanalizować.
Bobo pisze:Zły SJ nie sprawia, że być w ogóle SJ to też źle. To jego osobisty problem a nie społeczności jako takiej.
Dwa błędy w moim mniemaniu:
1. w swoim poście myślałem że dałem wyraźnie do zrozumienia, że to nie był i nie jest powód mojego rozbratu z SJ. Nigdzie nie twierdziłem że skoro jakiś SJ, jest zły to wszyscy są źli, nigdzie i proszę nie przypisuj mi tego i wyciągaj takich wniosków z moich słów.

2. Społeczność składa sie z osób, wiec to poszczególne osoby świadczą o całości.
Bobo pisze:Więc chyba obracałeś się w złym towarzystwie. Sam pewnie nauczałeś, że nawet w zborze należy sobie starannie takie dobierać.
napisałem że większość tych co wątpią a pozostali, znam kilku że zostają i sie nie wychylają bo rodzina, mama itp... mówię ci tylko o moim doświadczeniu..
Bobo pisze:To też nie zmienia wg. mnie mojego spojrzenia na to czy mam być lub nie być SJ. Uwierz mi lub nie... sam jestem SJ i... wcale się nie uważam za jakiegoś tam ostatniego (ależ skromność, nie? :-D ) i dostrzegam to i owo. Ale zamiast odchodzić ze zboru idę do delikwenta i... koryguję. Jeśli się da. Przecież i ja i on dobrze wiemy, że być SJ należy z zupełnie innych pobudek. Choćby takich jak ja. Wciąż nie mam powody przestawać być SJ. Już szybciej uznałbym, że delikwent nie powinien.
ale ja nie napisałem tego jako powód że trzeba odejść, tak jak juz mówiłem: złe postępowanie kogoś nie jest powodem aby obrażać sie na całość... chyba że cos staje sie pewna patologią i pewne zło wypływa z systemu nauczania, ale to inna sprawa...

ale jeszcze raz pragnę powtórzyć, nie odszedłem bo zobaczyłem zło ludzi, nie uprzedzam sie do niedoskonałości ludzi
Bobo pisze:Nie twierdzę, że mamy być obojętni. Tylko w którą stronę owa reakcja ma pójść? Jeśli ktoś na powrót siada i bada chronologię to mogą być dwie reakcje: 1. taka jak twoja 2. jeszcze bardziej się utwierdzi w tym, że warto być SJ.
Uważam że rok 1914 jest błędem, a za tym idzie szereg innych nauk, wiec nie widzę innej reakcji jak moja, chociażby dlatego że jak wątpisz i robią ci komitet, to pierwsze pytanie jakie zadają to: "czy uznajesz niewolnika... ?" a jeśli powiesz że Chrystus nie powrócił w 1914 i nie ustanowił "niewolnika" to znaczy ze go nie uznajesz.

Mój znajomy inny został wykluczony za poglądy, a zaczęło sie od tego że domagał sie aby jeden starszy który przeklinał - i było kilku świadków tego którzy zeznawali przed starszymi - został pozbawiony przywileju. Przywileju nie został pozbawiony, nadal był nadzorca przewodniczącym... a ten meczył każdego nowego NO aby sprawę załatwić, pisał do Nadarzyna... ale w jednej z rozmów nieopatrznie powiedział, że uważa że nie tylko z organizacji będą zbawieni... NO który z nim rozmawiało sprawie tamtego przeklinającego, powiedział że skoro tak uważa o tych zbawionych, to znaczy ze będą musieli sobie porozmawiać i miał najpierw rozmowę, a potem odrazu komitet... tam szczerze powiedział jakie ma wątpliwości, i za swoja szczerość został wykluczony. Slyszałem jego komitet odwoławczy bo go nagrał ( zostawmy to czy powinien czy nie) ale w tym komitecie nie powiedział nic złego, nie mędrkował, nie wyzywał tylko prosił aby mu wytłumaczyli oni powiedzieli tylko że nie są tutaj do tego aby rozważać jego wątpliwości, tylko do tego aby stwierdzić czy nadal popiera niewolnika i go uznaje. Powiedział to co mi ty mówisz omylności niewolnika i wiem jak skończył. A zapewniam cie że ten wykluczony w podstawowych poglądach uważa tak jak SJ, czyli trójca, obecność, piekło, dusza... ostatnia jego refleksja to była tak: może lepiej było siedzieć cicho i nic nie mówić, udawać że wierzy sie tak jak trzeba... ale on podkreśla że jego obłuda zniechęciła i że nie żałuję że został wykluczony, a ten starszy Przekliniak jest nadal starszym... tak sprawiedliwość... to nie było jedno słówko, ale wiązanki codzienne... razem pracowali gdzieś i słyszeli, rozmawiali itd... zgodnie z procedurą, ale NO kolejni umywali ręce... pominę juz dlaczego tak robili według tego wykluczonego, bo to tutaj już nic nie wniesie. Ale mówię ci o tym dlatego aby pokazać ile jest warte stwierdzenie że niewolnik jest omylny.
Bobo pisze:Ale nie obojętność i nie sugeruj, że ponowne zbadanie tematu musi mnie skierować tam, gdzie ty jesteś. Jakoś wielu wykluczonych czy odłączonych nie przyłącza się do twojej, ewangelicznej opcji. Czyżby utknęli w połowie drogi? Z jednej strony przestali być ŚJ (50% sukcesu choć dla niejednego to już całe 100%) ale nie poszli nigdzie dalej.
tak uważam utknęli w połowie drogi... zatrzymali sie, bo tacy albo pozostają u SJ i ignorują dowody, albo odchodzą w sina agnostyczna dal, albo staja sie wierzącymi w Chrystusa.

Bo jakiś procent tych co są w necie to teraz ateiści, agnostycy… w realu znam chyba trzech z takim podejściem

Ja nie chcę powiedzieć w tym że uważam że wszyscy i ty SJ to są niewierzący w Chrystusa, chodzi mi o co innego. Chodzi mi o to że jeśli ktos poznał dowody i przyznał im racje ( bo inaczej nie można, bo jest ich mnóstwo na rok 587 pne) to nie pozostanie obojętnym.

Dla przykłady na forum Poznawanie Boga (22 czerwca jest likwidacja forum) jest wątek w śmietniczku, mój wątek "rok 607 w moim życiu) i tam sie wypowiadał jeden SJ o tej sprawie, on zbastował bo widział ze ten rok jest nieprawdziwy, powiedział że nie chce mieć problemów i kończy rozmowę, problemów w zborze, poczytaj... takich sytuacji ja mam wiele... scenariusz rozmowy jest podobny, jeśli ktos odważy sie rzetelnie zbadać, ale zbadać, a nie po łebkach, to stanie oko w oko z prawdą inną niż sie propaguje w publikacjach SJ.

A rozmawiałem i z takimi co wierzą twardo w pogląd SJ, ale te rozmowy to zazwyczaj sytuacje że ktoś mi pisze, a kompletnie nie słucha tego co do niego ja piszę, ignoruje, wykręca i w tym wykręcaniu okazuje nieznajomość podstawowych zagadnień, nawet tych co sa opisane chociażby we "Wnikliwych..." o chronologii świeckiej.

Jest i taka grupa, która uczepi sie jednej interpretacji o tym okresie 70 lat, w brew Biblii i każdy dowód ignoruje i zbywa. Bobo podważanie argumentów, nie dając innych argumentów jest uciekaniem od faktów, umysłowo i religijnie. A dowodów archeologicznych na rok 587pne jest wiele...
Bobo pisze:
odczytując dodał zdanie: "Bracia uściślili..." on nie powiedzial ze bracia pomyłkowo napisali
U mnie powiedzieli: wkradła się pomyłka. Wtedy byś nie odszedł? Jak powinien brzmieć komunikat CK nie narzuciło. Czepiasz się treści komunikatu, bo chciałbyś aby powiedziano tak a tak.
błędnie wnioskujesz i nie ma ten komunikat nic wspólnego z moim odejściem, wierz mi nie jestem człowiekiem, który uważa że wszystko wie najlepiej. Ja ci tylko opisałem pewien efekt wychowania na literaturze i przez innych SJ.
Bobo pisze:Czuję że ciężko byłoby z tobą współpracować w zborze, gdybyś w moim był starszym. Jesli takie masz problemy.
przez ponad 8 lat byłem cenionym i stawianym za wzór, nigdy nikt nie powiedział mi że ciężko sie ze mna współpracuje, a byłem tam gdzie miałem starych wyjadaczy co mi potrafili różne moje potknięcia wytknąć, ja sie nigdy na to nie obrażałem, wiec to jest nietrafiony wniosek... trochę teraz uprzedzenia twoje wychodzą Bobo ;-)
Bobo pisze:Tylko, że znów wywlekasz przykładzik świadczący o... czym? Że z tego powodu nie warto być SJ??? Co za myślenie...
Bobo czy ty myślisz że ja jestem taki płytki i taki infantylny ? Moje przykłady te negatywne o SJ świadczyć co najwyżej mogą o jednym: że nie jesteście niczym szczególnym, że wasza organizacja nie jest czymś najwspanialszym i najdoskonalszym na świecie, że jesteście takimi sami ludźmi jak inni, nie lepszymi nie gorszymi... a literatura SJ przedstawia inaczej. Ale o tym jeszcze dalej...

Powód żeby nie być SJ jest inny. Według mnie jest prosty, organizacja nie uczy prawdy. Uczy "innej Ewangelii" i "innego Chrystusa"... To tak w wielgaśnym skrócie.
Bobo pisze:Wciąż powtarza się: albo niedoinformowani albo nieszczerzy albo uparci, co? Za to quster zna prawdę. Piszesz: 'wiem jak to jest. miałem taki okres.' Więc co sugerujesz np. mi Bobo? Że byłeś fatalnym ŚJ. Bo powinieneś mieć wiedzę. Oczywiście piszesz o ŚJ w ogóle i dziwię się, że tak oceniasz wszystkich.
Bobo ja uważam że SJ rozważani jako osoby są tacy sami jak inni, moralność jest na poziomie taki jak inni (mówię o wierzących osobach)...

Mówisz czy ja znam prawdę ? Prawda jest w Panu Jezusie i On mi sie dał poznać, nowonarodzić... dla ciebie są to frazesy wiec co ja mam ci pisać ?

A prawdą jest że jako SJ byłem niedoinformowany, w jakiś sposób przez organizacje ograniczony. Ja uważam że system SJ zniewala i wypacza, ty uważasz inaczej wiec nie ma co sie licytować. Ani ja ani ty nie przekonamy sie w tym temacie.
Bobo pisze:Do listy cech SJ, widzę, dodajesz: zaślepieni. Lista się wydłuża, nie?
skupiasz sie na tym co nie trzeba a sedno wymyka ci sie z rąk... pytałeś wiec ci powiedziałem, przecież nie napisze czegoś czego nie uważam za prawdę. Sparafrazowałem werset który znasz...
Bobo pisze:
uczony to moze jest ale praktyka pokazuje co innego, bo jesli nie mozesz kwestionować czegos to musisz to przyjac jak cos nieomylnego.
Nie napiszę, że kłamiesz bo się obrazisz. Nie mów o praktyce innej niż nauczanie.
Nie da sie nie mówić o praktyce bo wiem jak było i jakie są moje doświadczenia. Masz inne ? ok...

Ale literatura jeśli mówi z jednej strony o omylności, a z drugiej o tym że Ojciec, Syn ufa niewolnikowi, a wiec my powinniśmy BEZGRANICZNIE UFAĆ NIEWOLNIKOWI, to nie każ mi widzieć w tym zdaniu czegoś czego tam nie ma...

BEZGRANICZNIE, to jest BEZ GRANICY, jeszcze polski znam...

Bobo ty nie potrafisz najwyraźniej zrozumieć faktu że literatura raz pisze tak, a raz przeczy sobie i tak jest z ta niby omylnością niewolnika. Zapodawałem zapisy rozpraw i tam też jest to wyraźnie ukazane.

SJ ma wierzyć że tak jak CK mówi to Bóg mówi, bo niewolnik jest kanałem Bożym, innej nauki niema, a to co próbujesz przedstawiać to wersja dla przeciwników i nowych adeptów... w praktyce nie możesz kwestionować niczego co CK zarządzi.
Bobo pisze:Jeśli SJ jest uczony, że niewolnik JEST omylny to jest omylny.
no właśnie widać niestety skutki nauki... aż mi żal czytać... jeśli CK powiedziało ze jest nieomylne to ma SJ tak wierzyć i juz... ale jeśli zakwestionuje coś co uczy CK to wtedy ta omylność bokiem wychodzi... aż mnie dziwi ze nie widzisz w tym swoim argumencie sprzeczności...
Bobo pisze:A przyjmowanie pokarmu od niewolnika i nasuwające się wątpliwości nie ma nic wspólnego z traktowaniem go jako nieomylny.
masz dążyć niewolnika BEZGRANICZNYM ZAUFANIEM, i nie kwestionować, bo jesli coś ma być zmienione to tylko niewolnik uzna kiedy jest na to czas... znasz takie podobne zdanie ? bo to parafraza ze strażnicy...
Bobo pisze:Jeśli, będąc SJ, miałeś takie poglądy jak teraz tu wyraziłeś to... chyba jakiś koszmar, że mogłeś być starszym
Bobo nie będziemy sie licytować, ludzie sie zmieniają dorośleją, mądrzeją i doznają objawienia :lol: ale proszę przestań mnie oceniać przez pryzmat swoich myśli... bo byś sie zdziwił jak było...
Bobo pisze:Cały czas piszę o marginesie korekty, dopuszczalności zmian i czekaniu na takowe, rozwiewaniu ich. Ty tego nie przeszedłeś bo odszedłeś.
tak podchodząc to nie powinienem odejść od KrK, powinienem czekać...
Bobo pisze:Ale mnóstwo SJ przeczekało kryzys i... doczekało się.
ale to nie jest kwestia doczekanie, ja uważam że organizacja jako twór jest tworem ludzkim w którym system jest zły i nauki...

Zresztą miałem taki okres że chciałem przeczekać, ale Bóg sie upominał i sumienie mi spokoju nie dało... Słowo Boże było silniejsze od chęci przeczekania... a nadzieja zbyt cenna z uwagi kto i dlaczego i w jaki sposób ją dał, aby ją zignorować.
Bobo pisze:Np. twoja ulubiona kwestia: przeszczepy. Oplacało się poczekać a nie odchodzić. Świadomość korekt mnie osobiście zachęca do wytrwałego czekania.
nawet jesli jutro powiedza ze transfuzja jest sprawa sumienia, to nie mialem zamiaru czekać, bo nie będę popierał czegoś i usprawiedliwiał, co uważam że poważny grzech: "zabawa w Boga"

Jedynie szczere nawrócenie i wyznanie winy przez CK i powrót do Prawdziwego Chrystusa mogło by zmienić moje podejście do organizacji, i tego tak naprawdę chciałbym ja i wielu tych co odeszło ze względu na sumienie... i nie chodzi tutaj o nasze aby było na wierzchu, ale o tych przyjaciół co zostawiliśmy, czas, wysiłek, prace, serce... banał ? wierz mi że nie...
Bobo pisze:
niestety, to potwierdzają inni, a że ty nie to mnie to nie dziwi... kiedyś jak przyjdzie na ciebie czas inaczej porozmawiamy
Duża doza pewności przebija przez ciebie.
to nie moja pewność, to pewność obietnic Bożych
Bobo pisze:...ujmę to inaczej. Jak przyjdzie na mnie czas to... doczekam się tego, iż odczuję kierownictwo Boże. Ty wykluczasz wtedy moje pozostanie w zborze SJ, prawda? A ja nie. Mój czas może zastać mnie w zborze właśnie SJ. Przekonałem się o tym wiele razy, gdyż takich czasów miałem już kilka za sobą
Bobo tylko Bóg wie co i jak będzie, może nawrócenie globalne, może dostaniesz cos do serca co sprawi, że wszystkie te nasze tutaj rozmowy ujrzysz w innym świetle...
Bobo pisze:Wątpię, żeby mówili iż 'niewolnik się nie myli', przecież zakasowałbyś takiego jednym zdaniem z broszury SJ w XX wieku
a jednak byli tacy co mówili...
i powiedz mi jaki procent czyta literature SJ ? ja to kiedyś badałem w zborze w ktorym byłem... zaskoczyć cię ? chyba nie muszę... jako grono czesto o tym rozmawialiśmy, ja rozmawialem z wieloma i wiem jaki był ich stan wiedzy i znajomość literatury... mówie nie o wszystkich...

a mozesz zacytować tą broszurę, bo mi świta ale chciałbym słowo w słowo zobaczyć...
Bobo pisze:Inna sprawa jak sobie pofolgowałeś w tej wolności.
wniosek z kosmosu Bobo... i potem budujesz dalsze myślenie na tym wniosku... błąd

moje doszukiwanie sie błedów np to kiedyś pokazałem ksiażke "Izajasz..." w wersji angielskiej w jednym miejscu jest dwa lata, a wersji polskiej dwa miesiące, skwitowałem, ze jest błąd... na co ktos mi powiedzial ze doszukuje sie błedów.. ni z gruchy ni z pietruchu, zdanie było z mojej strony zdawkowe, a otrzymałem takie zdanie. Ale tylko raz mnie to spotkało i podobne schizy, ale tylko od jednej pary osób. Odszedłem bez burzy i wywlekania jakiś ale...
Bobo pisze: nie zamierza zastępować 'niewolnika' swoją osobą.
o widzisz i tutaj jest bład... "zastępować niewolnika" to jest jedna z tych przyczyn że niewolnik ma role ponad tą jaka biblia daje komukolwiek...

to zdanie wyklucza powiedzenie że "niewolnik sie myli" wyobrażasz sobie takiego SJ który na zebraniu powie: "według mnie niewolnik sie myli, ale ja będe czekał i nie będę kruszył kopi"

każde kwestionowanie niewolnika jest interpretowane jako zastępowanie niewolnika, czyli w podtekście że ktos sie wywyższa, bo uważa że niewolnik źle uczy, a on wie lepiej. Czyż nie tak ?

z innej strony... widzisz i ja nie jestem taki aby tłuc pięścia w stół, czytając Biblie doszedlem do takich wniosków ze CK nie uczy prawdy, i odszedłem...
Bobo pisze:A jak mu się nie spodoba nowa denominacja (po odejściu od ŚJ) to sobie znajdzie inną... bo tak zaczęłoby się szukanie swego. jak nie w tej to w innej religii. Aż wyląduje w tzw. kościele... domowym. Bo tu najlepiej. Wąskie grono to i różnicy w poglądach mało. A jeśli jestem mężem i ojcem to i zarazem głową owego kościoła
ten twoj sarkazm, jest typowym mylnym wyobrażeniem ktorego jestescie uczeni i teraz powiedz jak ja mam nie pisać ze jesteście niedoinformowani ?

W wykładzie popamiatkowym, wklejałem link do nagrania na forum, mówca mówi że wszystkie religie twierdzą że tylko ich jest prawdziwa, a to nieprawda... wiec jak był poinformowany ?

Literatura uczy was czegoś czego chce uczyć, aby siebie jako organizacje wywyższyć. A w rzeczywistości jest tak ze nie znacie tego jak jest w innych społecznościach i piszesz o wędrowaniu szukaniu od religii do religii... to totalna pomyłka...

to że ktos zmienia zbory to nie znaczy ze zmienia religie. Biblia nie uczy o jedynej prawdziwej religii, biblia uczy o prawdziwie wierzących w Chrystusa...

Bobo jeśli zamierzasz coś oceniać to najpierw to poznaj bo tak wychodzimy na niedouczonych.

A to że szydzisz z kościołów domowych to dowód na to że jeszcze długa droga przed tobą, wszyscy wszak sie uczymy...

SJ postrzegaja świat jako ich organizacja prawdziwa i inne co też to twierdzą ale takie nie są... jesteście karmieni fałszem o świecie chrześcijańskim, nieprawdą... i tak jest w wielu tematach.

Człowiek szukający... powinien szukać CHRYSTUSA a nie religii... nawet podstawowych spraw nie rozumiesz, wiec co sie dziwisz ze pisze ze jesteście niedoinformowani ?
Bobo pisze:Widzę, że chcesz przypisać mi interesowność w wielbieniu Boga...
chyba nie zaprzeczysz ze kierujesz sie też wdzięcznością ? i to miałem na myśli a ty zaraz widzisz czarne chmury
Bobo pisze:MIałem znajomych zielonoświątkowcow ale nic. Sąsiedzi byli baptystami i... nic. Moja zona nawet prowokowała aby powiedzieli coś o swoim wyznaniu. Coś tam burknęli i pozostawili nas na 'pastwę' SJ
To Biblia powinna decydować, a nie to kto sie mna zainteresował, jak by przyszli akurat Mormoni to zostałbyś mormonem ?

Zarówno w KZ, Baptystów, SJ są osoby co im raczej mało zależy na dzieleniu się... wiec rewelacji nie powiedzialeś... letniość jest wszędzie...
Bobo pisze:Nie wierzę w pociągnięcie takie jakie ty i inni na forum sugerujesz. 'Bóg zna swoich'... hasła wytrych, bo... jak to pociągnięcie ma wyglądać?
bóg zna swoje drogi nie ograniczaj Go...
Bobo pisze:Dlaczegożby nie inaczej jak przez głosicieli... precedensów w Biblii masz co nie miara.
a Paweł ? Bóg to nie jedna metoda... a skąd wiesz że to co ja ci mówie nie zakiełkuje kiedyś ? czyli też przez głosiciela... a skąd wiesz czy ktoś kiedyś nie przyjdzie do ciebie, albo trafisz w życiu kogoś ? i bedzie to głosiciel ? niezbadane są drogi Pańskie... nie ograniczaj Boga, Bobo...
Bobo pisze:I nie wart spłycać, że inni też starają się głosić... zostawiają to raczej duchowi św.
przesadzasz, taki poglad nie jest tożsamy, a juz napewno nie rozumiesz go tak do konca... skoro tak go opisujesz
Bobo pisze:Skoro, jak wszędzie można spotkać to, co spotkałeś u ŚJ więc po co coś miałbym zmieniać.
Bo Mateusza 11:27 bo nadzieja którą Bóg wkłada do serca, bo Chrystus...

wszędzie to można spotkać błędy i grzeszki... ale nie wszędzie wielbią prawdziwego Chrystusa...
Bobo pisze:Bóg posługuje się ludźmi.
nie zawsze, ale tak w moim przypadku też ludzie sie przyczynili... w jakimś stopniu... Ale to Syn objawia Ojca...
Bobo pisze:Ktoś kiedyś mi takie dobro wyświadczył i co... spłycasz, że ze względu na moją korzyść zostałem ŚJ bo mam dług wobec ludzi?
nic nie spłycam, ale tak to moze opowiedzieć mnóstwo osób w różnych denominacjach i opowiada...
Bobo pisze:Byłeś chyba złym ŚJ i chyba złym starszym.
chyba... wiesz bobo, jak to przeczytałem to mi sie szkoda ciebie zrobiło... bo aż do takich rzeczy musisz sie uciekać aby bronić sie psychicznie przez faktami... nie tobie to oceniać...
Bobo pisze:Źle osądziłeś całą społeczność a teraz próbujesz innym, nawet ich specjalnie nie znając to samo wmówić.
organizacja to monolit, rozmowy z wami sa bardzo przewidywalne... wiadomo jakich argumentow użyjecie i wiadomo co powiecie...

co do pobudek to juz pisalem wielokrotnie wiem ze chcecie być szczerzy wobec Boga, napewno ty taki jesteś...
Bobo pisze:Jesteśmy niedouczeni, nieszczerzy, kryptoateistami, nieuczciwi, interesowni i zaślepieni.
Bobo to nie są obelgi, to są myśli dla refleksji, Biblia mówi że razy przyjaciela sa jak plaster miodu, czy jakoś tak... ja wam prawdę mówie, trudną, ale prawdę może sie przebudzi ktoś...

Zresztą nie jeden ortodoksyjny SJ tak nazywa tych co wątpia a są nadal.
To że SJ żyja w swoim świecie to fakt w wielu przypadkach, odbieraja świat tylko przez pryzmat tego co ich nauczono o tym świecie. Sami zarzucacie często że ktoś opisuje SJ nie znając ich, a ja cię zapewniam, że wy oceniacie świat, a zwłaszcza ten ewangeliczny też nie znając realiów. Mijacie się z prawdą, twierdząc często to czego nikt nie twierdzi.
Kryptoateiści, no niestety, jeden z moich dobrych znajomych powiedział mi ze jego sprawy religii nie interesują, ale uważa że organizacja dużo dobrego w jego zyciu zrobiła to jest i ja mu się nie dziwię bo ma całą rodzinę, rodziców itd. U SJ wiec wykluczenie, odejście może mu skomplikować bardzo życie. Interesowni ? a jak wielu mówi wielbić Boga to będziesz żył w raju ? to nie jest interesowność ? Ja jak mówiłem o miłości do Boga, o uczuciach, to od filozofów byłem wyzywany.
Zaślepieni ? no niestety Biblia mówi w odniesieniu gorliwych osób, ale nie według poznania…
... wiara, która jest czynna ... Gal. 5:6

NIEBO - Chrześcijanie tyle mówią o niebie, ponieważ Nowy Testament głosi niebo jako nadzieję dla wierzących (1 Piotra 1:4; Kolosan 1:5; Hebrajczyków 3:1). Mówienie o niebie nie wyklucza wiary w życie na ziemi, ponieważ niebo jest tam, gdzie jest Bóg. Gdy Bóg zstąpi między ludzi i zamieszka wśród nich, to tam będzie też niebo (Objawienie 21:1-5). Wielu komentatorów uważa, że niebo i ziemia staną się jednym.

DUSZA NIEŚMIERTELNA - Ks. Wincenty Granat napisał: "Tylko Bóg jest nieśmiertelny z całej istoty swego bytu, tj. nigdy nie może przestać istnieć; wszystko poza Nim jest przygodne, może tedy zniknąć, a więc z tej racji jest śmiertelne. Mówiąc o nieśmiertelności duszy ludzkiej mamy na uwadze jej naturę nie zawierającą w sobie pierwiastków wewnętrznego rozkładu, czyli z tego względu nie podlegającą śmierci. Mimo to dusza ludzka jako byt przygodny mogłaby przestać istnieć, jeśli Bóg nie powstrzymywałby jej stale w bytowaniu i działaniu" ("Eschatologia", s. 79).

Obrazek

"Bo wasze myśli nie są moimi myślami (...) jak niebiosa przewyższają ziemie, tak (...) moje myśli – wasze myśli." Izajasza 55:8-9

"W (...) dyskusji jest mnóstwo sloganów, które nie powinny zastępować myślenia" LB

Awatar użytkownika
Quster
Posty: 3417
Rejestracja: 26 maja 2006, 23:37
Kontakt:

Post autor: Quster »

t.ostry pisze: P.S. Quester i Bobo wybaczcie ale nie bylem wstanie przebrnac przez wasze teksty...
nie ważne to co piszemy to raczej miedzy nami, a ty tez ciekawą dyskusje prowadzisz
... wiara, która jest czynna ... Gal. 5:6

NIEBO - Chrześcijanie tyle mówią o niebie, ponieważ Nowy Testament głosi niebo jako nadzieję dla wierzących (1 Piotra 1:4; Kolosan 1:5; Hebrajczyków 3:1). Mówienie o niebie nie wyklucza wiary w życie na ziemi, ponieważ niebo jest tam, gdzie jest Bóg. Gdy Bóg zstąpi między ludzi i zamieszka wśród nich, to tam będzie też niebo (Objawienie 21:1-5). Wielu komentatorów uważa, że niebo i ziemia staną się jednym.

DUSZA NIEŚMIERTELNA - Ks. Wincenty Granat napisał: "Tylko Bóg jest nieśmiertelny z całej istoty swego bytu, tj. nigdy nie może przestać istnieć; wszystko poza Nim jest przygodne, może tedy zniknąć, a więc z tej racji jest śmiertelne. Mówiąc o nieśmiertelności duszy ludzkiej mamy na uwadze jej naturę nie zawierającą w sobie pierwiastków wewnętrznego rozkładu, czyli z tego względu nie podlegającą śmierci. Mimo to dusza ludzka jako byt przygodny mogłaby przestać istnieć, jeśli Bóg nie powstrzymywałby jej stale w bytowaniu i działaniu" ("Eschatologia", s. 79).

Obrazek

"Bo wasze myśli nie są moimi myślami (...) jak niebiosa przewyższają ziemie, tak (...) moje myśli – wasze myśli." Izajasza 55:8-9

"W (...) dyskusji jest mnóstwo sloganów, które nie powinny zastępować myślenia" LB

Awatar użytkownika
Bobo
Posty: 16709
Rejestracja: 03 mar 2007, 17:12

Post autor: Bobo »

Quster... ależ tasiemce piszesz! Ale rozumiem twoją potrzebę uzasadnienia swojego odejscia. To chyba będzie twój temat do końca życia :-D

Jak zwykle... po kilku postach kończę. Nie lubię, jak uzywa się 'niby' argumentów polegających na faktach, a tak naprawdę posty są okraszane przypadkami wynikającymi z błędu ludzkiego. Ich nie usprawiedliwiam ani nie pochwalam.
Kwestie chronologii są wciąż kwestiami a twoje stawianie to nic innego jak tylko wmawianie czytelnikom, że twoje wnioski są słuszne.
Piszesz o wykluczaniu za kwestionowanie niewolnika? Dziwę się, że były starszy tak dziwnie pisze coś czego sam ani nie powinien kiedyś nauczać w zborze a teraz powołuje się na takie 'kwiatki' jakby nauczał. Bezgraniczne zaufanie do niewolnika dla SJ nie wynika z jego nieomylności, panie kolego. Biblia podaje, że niewolnik jest wierny a nie doskonały. O tym powinieneś przekonywać jako starszy. 'Kwestionowanie niewolnika' to pojęcie dość szerokie. Co to znaczy? Że ktoś taki w ogóle nie istnieje? Że nawet jesli istnieje to jest omylny? Kłamie? Albo, że jest nam niepotrzebny? Odcieni owego kwestionowania jest sporo. Więc nie pisz, że samo w sobie kwestionowanie jest podstawą do wykluczenia. Oczywiście jakieś nagrania, ukryte kamery itp. to sprawa dla agentow FBI ale nie dla poważnych ludzi.

Na koniec... przemycasz w swoich postach pewne śladowe sygnały dot. swojej bytności w zborze. Z jednej strony oceniasz sam siebie jako dobrego starszego, oddanego niegdyś sercem sprawie. Ale z drugiej sam przyznajesz, że odbierano cibie jako: filozof, dopatrujący się błędów itp. itp.

Nie chcę robić rysu psychologicznego. Ale... jestem skłonny raczej dostrzec coś, co w moich doświadczeniach powtarzało się wiele razy. Osoby mające ciekawe przemyslenia, dostrzegające coś więcej niż napisano czarne na białym, z inicjatywą i towarzyszącą im właściwą mądrością i pokorą są w pewnym stopniu... 'postępem' w zborze SJ. Ich wnioski są brane pod uwagę i coś tam idzie do przodu. Dobrze wiesz rownież i to, że tzw. 'nowe światło' to nie tylko myśl ktora zrodziła się w umyśle pomazańcow i CK. Szary głosiciel w zborze rownież może mieć na nią wpływ. Alejak zaznaczam, takie osoby SĄ postepem. Natomiast inne osoby z podobnymi przemysleniami tylko MOGŁY BY BYĆ postępem, ale niestety, nie są. To, comogłoby okazać się pozyteczne i dobre dla zboru, potrafią podać, przekazać, zademonstrować czy zamanifestować (inni: wykrzyczeć), że forma 'spala' treść.
Nie obraź się, ale tak też postrzegam ciebie. Jak dla mnie, jesteś odwrotnym przykładem wielu, ale to b. wielu ŚJ których znam. MOże to twoja niecierpliwość, nie wiem i nawet mnie to aż tak nie kręci. Gdybym chciał zweryfikować to, co o sobie piszesz i twoją sprawę to... jakiż to problem pojechać do zboru w którym działałeś? To, co dobrego (lub zlego) tam zrobiłeś, na pewno pozostało. Ale...
... na co to komu?
Nie mogę wciąż oprzeć się wrażeniu, że twoje pisanie na tym forum i tematy okołoŚJ to swoiste 'katharsis'. Żadne tam głoszenie prawdy i szlachetne obnażanie obłudy u SJ.
Po prostu chcesz aby ludzie Tobie wierzyli... kompleks? Sorry...
Bobo

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wyznania i ruchy postrussellowskie”