EMET:wuka pisze:
Przepraszam za zamieszanie. Już nie będę zadawać niewygodnych pytań.
PS. Nie jestem katoliczką. To znaczy w ich księgach jestem, ale od dziesiątków lat nie mam z nimi nic wspólnego. Nie mam też żadnej denominacji i właściwie ciągle poszukuję swojego miejsca. Mam też poważne przesłanki, aby dojść do wniosku, że miejsca dla siebie nie znajdę, bo z natury rzeczy, ale i z wyboru jestem zdeklarowaną samotniczką. Lubię ludzi, ale z daleka. Lepiej wychodzą mi relację z czworonogami, także dzikimi, takimi z lasu
Jakie znowu "niewygodne", 'wuka'/'wuko'?
Sam posiadam w swoich zbiorach książkę "Bądź wola Twoja" i... Zapodaj, z którego ona jest roku i czy te oznajmienie - z tejże 'książki' - jest takim samym w aktualiach roku 2019? Czy znasz owe AKTUALIA, 'wuko'?
Dlaczego tylko atakujący Świadków Jehowy - tudzież Ich publikacje [treści w tychże] - dają sobie prawo do jednostronnego podejścia ofensywnego [wręcz propagandowo antyświadkowego], podobnym sumptem nie pomieszczając ze swoich archiwaliów: pośmialibyśmy się wspólnie...
Dlaczego, kiedy przed laty zaproponowałem jednemu z antyświadkowców - etatowemu wręcz antyświadkowcowi - żeby: takim samym sumptem - i nadto bez wyrywania z kontekstu - zechciał zapodawać również w sensie pozytywnym z publikacji Świadków Jehowy [jak ja to robię, przytaczając z materiałów katolickich], ów jegomość - z rozbrajającą szczerością - odrzekł: "A, co [!]: mam propagować literaturę Brooklynu!?". Jednak, zastanówmy się,... Czy przywoływanie w sposób obiektywny -- z publikacji nawet Adwersarzy -- jest propagowaniem czy to samego tego Wyznania [jako takiego], czy literatury tego Wyznania, czy...? Jest to, po prostu, coś takiego, jak przy podejściu zastosowanym w pracy naukowej, kiedy 'bezemocjonalnie' - jakżeby inaczej - przywołuje się kogoś pogląd - nawet, kiedy jest z przeciwnego "bieguna wyznaniowego" [o ile w tym to obszarze]
Zatem... raz jeszcze zachęcam do obfitego zapodawania np. z katolickich materiałów [niekiedy nie aż tak archiwalnych, jak np. z epoki Średniowiecza] i pośmiejemy się wspólnie: bo czemu by nie?
Dlaczego to miałby być reakcja tego typu, jak kiedyś mnie jeden z ultrakatolików oznajmił: "Znamy, znamy; / czynnik ludzki; / a u Was biją Murzynów" itp. itd.?
Czyż dla siebie samych zawarowując wpływ "niedoskonałego czynnika ludzkiego", komuś takowe oddziaływanie - niedoskonałe ludzkie - chciałoby się odebrać i wykluczyć owe? Jakoś to tak... resztę proszę sobie dopowiedzieć...
Stephanos, ps. EMET