Czy Einstein wierzył w Boga?

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

askaou
Posty: 444
Rejestracja: 19 lis 2009, 17:53
Lokalizacja: Maroko

einstein

Post autor: askaou »

Einstein nie byl ateista ale deista. Poniewaz deizm jest podkategoria teizmu to z pewnoscia nie jest to ateizm.

Dymensja
Posty: 1865
Rejestracja: 27 paź 2008, 22:19

Re: einstein

Post autor: Dymensja »

askaou pisze:Einstein nie byl ateista ale deista. Poniewaz deizm jest podkategoria teizmu to z pewnoscia nie jest to ateizm.
Też tak piszę że ludzie myślą czemu.... a poważnie to o co tu chodzi, Einstein musiał wierzyĆ W Boga

askaou
Posty: 444
Rejestracja: 19 lis 2009, 17:53
Lokalizacja: Maroko

Post autor: askaou »

Nie musial, ale jesli twierdzil, ze wierzy w bezosobowego Boga, ktory nie ingeruje w swiat czlowieka to mozna powiedziec, ze byl deista.

Awatar użytkownika
Anowi
Posty: 10038
Rejestracja: 02 wrz 2007, 14:28
Lokalizacja: Bóg wie

Post autor: Anowi »

jyakkudesu pisze:
AiCanBelive pisze:Myślę że muł jest świetnym przykładem działania mechanizmów ewolucji.
Nauka obserwuje konia i osla jako dwa osobne gatunki, ty zas spekulujesz, ze kiedys byly jednym gatunkiem. Zreszta masz prawo tak przypuszczac. Ja napisalem, ze mul nie jest dobrym przykladem, bo potrzebna jest ingerencja czlowieka ktora wskazuje na inteligencje i planowe dzialanie. Ty jednak do tego sie nie odniosles, poniewaz ewolucja nie moze wytlumaczyc istnienia inteligencji ktora asystowala by jej procesowi.
sex
nie jest bogaty ten, kto posiada wiele,
tylko ten, kto niewiele potrzebuje.

Dymensja
Posty: 1865
Rejestracja: 27 paź 2008, 22:19

Post autor: Dymensja »

askaou pisze:Nie musial, ale jesli twierdzil, ze wierzy w bezosobowego Boga, ktory nie ingeruje w swiat czlowieka to mozna powiedziec, ze byl deista.
Teraz rozumiem, dziękuję :-D

rafalJG
Posty: 931
Rejestracja: 21 kwie 2009, 11:32

Post autor: rafalJG »

romanszewczuk3 pisze:Darwin na łożu śmierci przyznał się do oszustwa. On zmieszał p[o prostu część kości ludzkich ze zwierzęcymi aby uwiarygodnić swoją teorię. Powiedział, że był tak przekonany o swojej racji, że odkrycia archeologiczne potwierdzające jego teorię są tylko próbą czasu. W 1980 roku w Chicago odbył się światowy zjazd ewolucjonistów, którzy uchwalili tezolucję odrzucającą teorię Darwina. Media przemilczały ten fakt. Zresztą był to gorący czas zdarzeń w obozie komunistycznym, zaczynał rozpadać się ten ustrój i komu było w głowie ewolucja czy kreacja.
Kopernik na łożu śmierci przyznał się do oszustwa. Słońce kręci się wokół Ziemi, a ta jest płaska. W 1981 roku w Nowym Yorku odbył się światowy zjazd astronomów, którzy odrzucili teorię Kopernika... Media przemilczały ten fakt, choć Przegląd Psychiatryczny opublikował obszerny materiał na ten temat...

Awatar użytkownika
Anowi
Posty: 10038
Rejestracja: 02 wrz 2007, 14:28
Lokalizacja: Bóg wie

Post autor: Anowi »

rafalJG pisze:Kopernik na łożu śmierci przyznał się do oszustwa. Słońce kręci się wokół Ziemi, a ta jest płaska. W 1981 roku w Nowym Yorku odbył się światowy zjazd astronomów, którzy odrzucili teorię Kopernika... Media przemilczały ten fakt, choć Przegląd Psychiatryczny opublikował obszerny materiał na ten temat...
babcia mi opowiadała jak jeden z jej wnuczków widząc wróbla mówił, że to bocian i nie dał się przekonać, Kopernik był mądrzejszy bo nie dyskutował z "mędrcami" - macie rację - bocian
nie jest bogaty ten, kto posiada wiele,
tylko ten, kto niewiele potrzebuje.

kmen112
Posty: 109
Rejestracja: 19 gru 2012, 2:13

Post autor: kmen112 »

Einstein kiedyś chyba powiedział, że bliski mu był panteizm Spinozy.

a_tom70
Posty: 352
Rejestracja: 30 gru 2012, 18:56

Post autor: a_tom70 »

Rok przed śmiercią Einstein tak oto pisał:

"Słowo „Bóg” nie jest dla mnie niczym więcej, niż wyrażeniem, wytworem ludzkiej słabości, zaś Biblia – zbiorem poważanych, choć prymitywnych podań, które w dodatku są dosyć dziecinne. Nie zmieni tego żadna interpretacja, bez względu na to, jak subtelna by nie była. (…) Religia żydowska, tak jak inne religie, to dla mnie wcielenie najbardziej dziecinnych przesądów".

http://lysakowski.wordpress.com/2008/05 ... in-o-bogu/

a_tomie70, a to mie bardzo dziwi, że nie wiesz jak zaznacza się cytaty.
Cytaty zaznaczamy: kursywą czyli klikamy i
lub
kolorem , lub korzystamy z quote. Dziękuję za uwagę.
Ostatnio zmieniony 23 sty 2013, 22:01 przez a_tom70, łącznie zmieniany 1 raz.
vanitas vanitatum...

Awatar użytkownika
Parmenides
Posty: 2011
Rejestracja: 10 sie 2011, 14:53
Kontakt:

Post autor: Parmenides »

Mamy list Einsteina i napisane przez niego słowa. To fakt. Najpierw jednak przypomnę słowa Hegla: „tym gorzej dla faktów”. Następnie nasuwa mi się czytana niegdyś myśl (chyba u Prousta), że prawda nie jest czymś wyodrębnionym, czymś niezależnym od całości, musi pasować i „przylegać” do kontekstu/zespołu pojęć z którego pochodzi. I dla tego nie uwierzę że Einstein będąc w pełni władz umysłowych (nie znam dokładnie jego biografii, ale w podeszłym wieku może to być dyskusyjne – i wtedy nie ma tematu) wypowiada się w tej formie o Bogu a w szczególności, że Biblię traktuje jak zbiór prymitywnych podań. Takie określenia po prostu nie pasują do człowieka tego formatu - to mogą mówić osoby pokroju p. Dody. Nie pasują do tego, co sobą reprezentował. Ten fakt (a ściślej jego dosłowne przez nas rozumienie) nie przystaje do całości wiedzy o tym człowieku i jego poziomie.

Ale nawet to uważam za rację drugorzędną. Dostrzegam coś znacznie istotniejszego. Einstein był Żydem. Musiał znać Torę (Biblię). Nie bardzo sobie wyobrażam, aby Żyd na tym poziomie wypowiadał się tak o Słowie Boga, nawet jeśli w niego nie wierzył. Bo byli przecież także Żydzi niewierzący, ale zawsze silnie związani za swoją tradycją. To też absolutnie nie przystaje do tego człowieka. I na pewno miał pojęcie o kabalistyce, przynajmniej w podstawowym zakresie. Dalej - był fizykiem i praktycznie również matematykiem. Nie mógł nie spostrzec, że Pismo stanowi skomplikowana strukturę matematyczną – chociaż wiedza o tym nie jest dzisiaj powszechną. Einstein musiał o tym wiedzieć i nigdy nie użył by absurdalnego określenia „dziecinne podania”. Bo dzieci np. nie umieszczają w pierwszym zdaniu swoje „legendy” liczby „pi” z dokładnością do czwartego miejsca po przecinku i nie operują liczbami o czterdziestu dwóch cyfrach (ja nawet nie wiem jak je nazwać). Więcej – podejrzewam (rzecz jasna nie wiem na pewno), że „natchnienie” (nie wiem też, czy jeśli tak, to w jakim zakresie) czerpał właśnie z Biblii, aczkolwiek inaczej odczytywanej niż jest to dzisiaj ogólnie stosowane. I również z tego powodu jest niemożliwe, aby taka wypowiedź mogła znaczyć to, co dziś rozumiemy czytając jego list.

A jakie można znaleźć wyjaśnienia tego faktu? Nasuwają mi się trzy.
1. Nie był w pełni władz umysłowych. Na starość jego geniusz blakł. Nawet znacznie wcześniej, nie przyjmował np. do wiadomości teorii kwantów i był mocno atakowany w kręgach naukowych za konserwatyzm. Znane jest zwrócenie się do niego przez Bohra słowami: "Ty nie myślisz, jesteś tylko logiczny."
Z drugiej strony znane też są powiedzenia Einsteina: „Bóg nie gra w kości” czy „Chcę znać myśli Boga, reszta to szczegóły”.
2. List stanowi rodzaj szyfru, a właściwe znaczenie kontrowersyjnych słów znane było tylko wtajemniczonemu odbiorcy.
3. W zborze opowiadań s-f „Kroki w Nieznane”. Waraszawa 1973 było opublikowane krótkie opowiadanie pt „Zakaz” - autor Dymitr Bilenkin. Najznakomitszy naukowiec/fizyk i największy autorytet naukowy – profesor Gordon (odpowiednik Einsteina) utrzymuje i podpiera całym swoim autorytetem fakt, że lewoskrętne fotony nie istnieją. I (prawie) nikt tego nie kwestionuje – no bo przecież jeśli profesor Gordon coś twierdzi, to to musi być prawdą - i nie prowadzi się badań w tym kierunku. On sam odkrył te fotony dawno temu, ale uważa, że ogłoszenie tego przyniesie szkodę ludzkości, więc przez cale życie robi wszystko, aby zablokować tę wiedzę, stawiając tamę ze swej pozycji w świecie nauki. Może Einstein też uważał, że zbyt wnikliwe badanie Biblii ujawni wiedzę, która ujawnioną być nie powinna? Może nałożyły się na to pewne obawy, czy nie do końca racjonalne wizje starszego człowieka? I może wydało mu się nagle, że deprecjonując Jej wagę, przeszkodzi głębszym badaniom nad Jej treścią

Awatar użytkownika
Queza
Posty: 6162
Rejestracja: 30 mar 2012, 17:52
Lokalizacja: Bieszczady

Post autor: Queza »

a_tom70 pisze:Rok przed śmiercią Einstein tak oto pisał:

"Słowo „Bóg” nie jest dla mnie niczym więcej, niż wyrażeniem, wytworem ludzkiej słabości, zaś Biblia – zbiorem poważanych, choć prymitywnych podań, które w dodatku są dosyć dziecinne. Nie zmieni tego żadna interpretacja, bez względu na to, jak subtelna by nie była. (…) Religia żydowska, tak jak inne religie, to dla mnie wcielenie najbardziej dziecinnych przesądów".

http://lysakowski.wordpress.com/2008/05 ... in-o-bogu/
On to się dziecinnie zachowywał i to w dosyć już poważnym wieku: język wystawiał, włosy nastraszał i Zespół Aspergera miał podobno.
Słowa Pańskie - to słowa szczere (Psalm 12:7)

a_tom70
Posty: 352
Rejestracja: 30 gru 2012, 18:56

Post autor: a_tom70 »

Parmenides pisze:Mamy list Einsteina i napisane przez niego słowa. To fakt. Najpierw jednak przypomnę słowa Hegla: „tym gorzej dla faktów”. Następnie nasuwa mi się czytana niegdyś myśl (chyba u Prousta), że prawda nie jest czymś wyodrębnionym, czymś niezależnym od całości, musi pasować i „przylegać” do kontekstu/zespołu pojęć z którego pochodzi. I dla tego nie uwierzę że Einstein będąc w pełni władz umysłowych (nie znam dokładnie jego biografii, ale w podeszłym wieku może to być dyskusyjne – i wtedy nie ma tematu) wypowiada się w tej formie o Bogu a w szczególności, że Biblię traktuje jak zbiór prymitywnych podań. Takie określenia po prostu nie pasują do człowieka tego formatu - to mogą mówić osoby pokroju p. Dody. Nie pasują do tego, co sobą reprezentował. Ten fakt (a ściślej jego dosłowne przez nas rozumienie) nie przystaje do całości wiedzy o tym człowieku i jego poziomie.

Ale nawet to uważam za rację drugorzędną. Dostrzegam coś znacznie istotniejszego. Einstein był Żydem. Musiał znać Torę (Biblię). Nie bardzo sobie wyobrażam, aby Żyd na tym poziomie wypowiadał się tak o Słowie Boga, nawet jeśli w niego nie wierzył. Bo byli przecież także Żydzi niewierzący, ale zawsze silnie związani za swoją tradycją. To też absolutnie nie przystaje do tego człowieka. I na pewno miał pojęcie o kabalistyce, przynajmniej w podstawowym zakresie. Dalej - był fizykiem i praktycznie również matematykiem. Nie mógł nie spostrzec, że Pismo stanowi skomplikowana strukturę matematyczną – chociaż wiedza o tym nie jest dzisiaj powszechną. Einstein musiał o tym wiedzieć i nigdy nie użył by absurdalnego określenia „dziecinne podania”. Bo dzieci np. nie umieszczają w pierwszym zdaniu swoje „legendy” liczby „pi” z dokładnością do czwartego miejsca po przecinku i nie operują liczbami o czterdziestu dwóch cyfrach (ja nawet nie wiem jak je nazwać). Więcej – podejrzewam (rzecz jasna nie wiem na pewno), że „natchnienie” (nie wiem też, czy jeśli tak, to w jakim zakresie) czerpał właśnie z Biblii, aczkolwiek inaczej odczytywanej niż jest to dzisiaj ogólnie stosowane. I również z tego powodu jest niemożliwe, aby taka wypowiedź mogła znaczyć to, co dziś rozumiemy czytając jego list.

A jakie można znaleźć wyjaśnienia tego faktu? Nasuwają mi się trzy.
1. Nie był w pełni władz umysłowych. Na starość jego geniusz blakł. Nawet znacznie wcześniej, nie przyjmował np. do wiadomości teorii kwantów i był mocno atakowany w kręgach naukowych za konserwatyzm. Znane jest zwrócenie się do niego przez Bohra słowami: "Ty nie myślisz, jesteś tylko logiczny."
Z drugiej strony znane też są powiedzenia Einsteina: „Bóg nie gra w kości” czy „Chcę znać myśli Boga, reszta to szczegóły”.
2. List stanowi rodzaj szyfru, a właściwe znaczenie kontrowersyjnych słów znane było tylko wtajemniczonemu odbiorcy.
3. W zborze opowiadań s-f „Kroki w Nieznane”. Waraszawa 1973 było opublikowane krótkie opowiadanie pt „Zakaz” - autor Dymitr Bilenkin. Najznakomitszy naukowiec/fizyk i największy autorytet naukowy – profesor Gordon (odpowiednik Einsteina) utrzymuje i podpiera całym swoim autorytetem fakt, że lewoskrętne fotony nie istnieją. I (prawie) nikt tego nie kwestionuje – no bo przecież jeśli profesor Gordon coś twierdzi, to to musi być prawdą - i nie prowadzi się badań w tym kierunku. On sam odkrył te fotony dawno temu, ale uważa, że ogłoszenie tego przyniesie szkodę ludzkości, więc przez cale życie robi wszystko, aby zablokować tę wiedzę, stawiając tamę ze swej pozycji w świecie nauki. Może Einstein też uważał, że zbyt wnikliwe badanie Biblii ujawni wiedzę, która ujawnioną być nie powinna? Może nałożyły się na to pewne obawy, czy nie do końca racjonalne wizje starszego człowieka? I może wydało mu się nagle, że deprecjonując Jej wagę, przeszkodzi głębszym badaniom nad Jej treścią
Dużo kwestii poruszyłeś. Dzisiaj nie dam rady do wszystkiego się ustosunkować, ale chociaż jeden temat poruszę - Boga. Reszta jutro.
Ostatnio zmieniony 23 sty 2013, 21:31 przez a_tom70, łącznie zmieniany 1 raz.
vanitas vanitatum...

a_tom70
Posty: 352
Rejestracja: 30 gru 2012, 18:56

Post autor: a_tom70 »

Einstein tak wypowiadał się o "biblijnym bogu". Tenże "bóg" dla wielu nie jest Bogiem, a nawet jeżeli jest, to nagromadzenie antropomorfizmów degraduje Go do rzędu bożków babilońskich, greckich czy słowiańskich. Einstein nie traktuje Biblii poważnie, stawia ją między innymi mitologiami. Stąd taka forma przekazu. To rzecz temperamentu, taktu itp. W podobnym tonie o biblijnym bogu mówił nasz S. Lem, tyle że zdecydowanie delikatniej. Natomiast L. Kołakowski kpił szyderczo z mitów biblijnych, ale im bliżej był swego kresu, tym jego wypowiedzi na temat Boga (nie tego biblijnego) bardzo zelżały w zestawieniu z narratorem "Klucza niebieskiego...".
Wracając do Boga. O Tymże, jeżeli istnieje, nie możemy niczego powiedzieć. Prócz tautologii: Bóg to Bóg. Zdefiniować Boga nie możemy, gdyż definicja powstaje przez stwierdzenie genus proximum (rodzaju najbliższego), to jest kolejnego, wyższego gatunku, oraz differentia specifica, czyli różnicy gatunkowej. Skoro Bóg jest rozumiany jako Najwyższa Zasada, Jego zdefiniowanie nie jest możliwe. Podobnie rzecz ma się z definicjami cząstkowymi, które należy rozumieć jako wypowiedzi odnoszące się do istoty jakiegoś przedmiotu i określające coś, co jest dla tego przedmiotu cechą konstytutywną i koniecznie z nim związaną, co go jednak nie definiuje całościowo. I tak – wypowiedź, że człowiek jest obdarzony rozumem, jest częścią definicji człowieka, gdyż jest on istotą żyjącą, mającą rozum. Częściowa definicja Boga jest niemożliwa, gdyż musiałaby ona zakładać, iż Bóg jest złożony z części, nie byłby On więc jednym w ścisłym tego słowa znaczeniu. Natomiast pojęcie jedności wyklucza jakąkolwiek wypowiedź, ponieważ ta ostatnia jako połączenie podmiotu z orzeczeniem stanowi już dwoistość i zawiera w sobie mnogość określeń pojęciowych. Bóg złożony z części byłby albo podzielny, jak każde złożenie, i byłby dlatego doczesny, albo Jego różne atrybuty byłyby tak samo wieczne, jak całość, przez co jedność Boga byłaby zniesiona i doszlibyśmy do wielobóstwa.
vanitas vanitatum...

a_tom70
Posty: 352
Rejestracja: 30 gru 2012, 18:56

Post autor: a_tom70 »

Queza30 pisze:
a_tom70 pisze:Rok przed śmiercią Einstein tak oto pisał:

"Słowo „Bóg” nie jest dla mnie niczym więcej, niż wyrażeniem, wytworem ludzkiej słabości, zaś Biblia – zbiorem poważanych, choć prymitywnych podań, które w dodatku są dosyć dziecinne. Nie zmieni tego żadna interpretacja, bez względu na to, jak subtelna by nie była. (…) Religia żydowska, tak jak inne religie, to dla mnie wcielenie najbardziej dziecinnych przesądów".

http://lysakowski.wordpress.com/2008/05 ... in-o-bogu/
On to się dziecinnie zachowywał i to w dosyć już poważnym wieku: język wystawiał, włosy nastraszał i Zespół Aspergera miał podobno.
No i co z tego? Pierwsze to konwencja, drugie znamieniem geniuszu, tak-tak, być może.
vanitas vanitatum...

Awatar użytkownika
Dezerter
Posty: 3631
Rejestracja: 16 sie 2009, 22:50
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: Dezerter »

Wierzył, ale nie w Boga Biblii, nie w osobowego, takiego, który odpowiada na modlitwy i czyni cuda.
Jego Bóg mógł być Stwórcą /Poruszycielem/Praprzyczyną/Konstruktorem/Prawodawcą powstania i urządzenia świata - Einstein widzi obecność Boga świecie, ale jego wyznanie jeśli miałbym próbować zdefiniować to nazwałbym - panenteizmem
Panenteizm (gr. pán en theós – wszystko w bogu) – pogląd religijno-filozoficzny, który wyznaje połączenie deizmu z panteizmem. W deizmie Bóg jest odseparowany od świata, zaś w panteizmie immanentnie istnieje w świecie. Aby połączyć ze sobą te dwa poglądy panenteiści wskazują na element łączący obie tezy: Bóg zawiera w sobie cały świat, ale świat go nie wyczerpuje.
za wiki definicja
a wiem to wszystko z któregoś z wykładów Copernicusa, ale nie pamiętam z którego
szukajcie sami:
http://www.youtube.com/playlist?list=PL572D3D7D9E56F03C
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie
http://zchrystusem.pl/

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateiści i agnostycy”