Bo jest napisane!!!
Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy
Bo jest napisane!!!
Przyszedłem do Boga będąc ateistą. Niewiele wiedziałem o Bibli, słyszałem, że jest coś takigo ale nigdy jej nie widziałem. Po raz pierwszy zobaczyłem ją będąc już dorosły. Nie pamiętam już w jakich okolicznościach. Nie bardzo wiedziałem co z nią robić. Pamiętałem tylko, że czasmi gdy oglądałem jakieś filmy to ludzie szukali w Niej odpowiedzi w swoich problemach. Myślałem, że to coś w rodzaju jakiegoś sennika czy coś podobnego. A byłem zaangażowany w horoskopy, imienniki, numerologię itp. paskudztwa. Więc na bazie swoich doświadczeń pomyślałem coś i otworzyłem Biblię szukając w niej odpowiedzi. Nic, ciemna masa, nic zrozumiałego. Ponowiłem próbę, powertowałem Biblię i ... Znowu nic. Wybaczcie ale dziś myślę inaczej ale wtedy pomyślałem: to jakieś bzdury. Horoskopy chińskie już są lepsze.
Wiele lat później gdy miałem kontakt ze chrześcijanami dostałem od nich "gedeonitkę" i chętnie i dużo z niej czytałem. To bardzo mnie interesowało. Gdy miałem jakieś pytania z dziedziny chrześcijaństwa pytałem nowych znajomych aby powiedzieli dlaczego jest tak a nie inaczej. BO TAK JEST NAPISANE. Acha, robiłem dobrą minę ale to nie było dla mnie żadnym argumentem. Napisać można wszystko. Gdyby cokolwiek mi powiedzieli przyjąłbym ale nie NAPISANE. Już od pierwszych dni dzieliłem się tym czego jeszcze sam nie miałem Jezusem. Byłem jak Apollos z Efezu Dz. ap 18.24-28. Tylko mi nikt niczego nie tłumaczył. Pewnego razu gdy ewangelizowałem kolegę na jego pytanie odpowiedziałem BO TAK JEST NAPISANE. Dla niego też to nie było argumentem i doskonale go rozumię ale ja uśiadomiłem sobie znaczenie tego co powiedziałem. Na argument powołałem Słowo Boże. I od tego dnia tak je traktowałem. Kilka dni później poznałem Jezusa jako swojego osobistego Zbawiciela. A Biblia jest moją wielką radością. Nieraz dziękuję za nią modląc się Boże to jest dar dla ludzkości na miarę Darczyńcy.
Wiele lat później gdy miałem kontakt ze chrześcijanami dostałem od nich "gedeonitkę" i chętnie i dużo z niej czytałem. To bardzo mnie interesowało. Gdy miałem jakieś pytania z dziedziny chrześcijaństwa pytałem nowych znajomych aby powiedzieli dlaczego jest tak a nie inaczej. BO TAK JEST NAPISANE. Acha, robiłem dobrą minę ale to nie było dla mnie żadnym argumentem. Napisać można wszystko. Gdyby cokolwiek mi powiedzieli przyjąłbym ale nie NAPISANE. Już od pierwszych dni dzieliłem się tym czego jeszcze sam nie miałem Jezusem. Byłem jak Apollos z Efezu Dz. ap 18.24-28. Tylko mi nikt niczego nie tłumaczył. Pewnego razu gdy ewangelizowałem kolegę na jego pytanie odpowiedziałem BO TAK JEST NAPISANE. Dla niego też to nie było argumentem i doskonale go rozumię ale ja uśiadomiłem sobie znaczenie tego co powiedziałem. Na argument powołałem Słowo Boże. I od tego dnia tak je traktowałem. Kilka dni później poznałem Jezusa jako swojego osobistego Zbawiciela. A Biblia jest moją wielką radością. Nieraz dziękuję za nią modląc się Boże to jest dar dla ludzkości na miarę Darczyńcy.
To, że nie istnieje.kato pisze:Yarpen, skoro Boga nie mozna zwazyć, zmierzyć... itd., to co tu udowadniać?
Skoro twierdzi, ze "wie", iż Bóg nie istnieje, to proszę o podanie przesłanek za tym przemawiających.Ateista nie musi udowadniać, że nie jest wielbłądem.
Czegoś, co poważy wiarę, która (uwaga) nie wymaga dowodu.
Nie musi, ponieważ chrześcijanin wierzy, a wiara, jak to napisałem wyżej, dowodów nie potrzebuje.To chrześcijanin MUSI mu udowodnić, że Bóg jest i że chrześcijański styl życia jest najlepszy. Czlowiek rodzi się ateistą! :)
Natomiast tego, czy człowiek rodzi się ateistą niestety się nie dowiemy, ponieważ jakoś nie udało się nawiązać konwersacji z niemowlęciem i niestety, nie mamy informacji na ten temat,
tylko jedno małe ale...kradzież mieszkania jest faktem,dowodem realnym,a jeżeli chodzi o Boga,to te przesłanki ,które dla wierzącego są istotne,ateista podważa lub nie uznaje...więc dla niego tego faktu jak w przypadku kradzieży NIE MAwit pisze:Okradziono mi mieszkanie!
Sprawców nie wykryto...
Czyżby nie istnieli?
Kiedyś słyszałem o pewnym "ateiście", który wiele lat swojego życia poświęcił na argumentowaniu i udowadnianiu, że Boga nie ma. To nie był ateista. To tak naprawde był człowiek niepewny wiary. Ja byłem prawdziwym ateistą. Boga nie ma więc po co szukac i zastanawiać sie nad czymś czego nie ma. To jakbym chciał udowodnić światu, że nie ma ludzi z np 4rema nogami. Takich nie ma i już. A jak ktoś w to wierzy to jego problem. Zaznaczam , że to są moje poglądy przed nawróceniem.