RN pisze:Wspaniałe jest min. to, że zwalnia od przesądów. Deizm nie wymaga jakiegoś większego podporządkowania. Wręcz przeciwnie, stawia na indywidualność.
Przeczytałem Twój post. Z tego co napisałeś wynika, że deizm jest w zasadzie niedefiniowalny, a zatem nieokreślony. Ogromna dowolność myślenia, wykluczająca jedynie tradycyjny pogląd na Boga. I tu mi się natychmiast nasuwa pytanie: dlaczego deizm nie jest przesądem? Bo odniosłem wrażenie, jakoby deizm od przesądów uwalniał. Czy nie jest przesądem dlatego, że nazwał przesądem to, czego nie uznaje? To jest jedynie stygmatyzacja, czyli klejenie łatek na treści, które zwalczamy, po to, aby treści, które promujemy wyglądały.
Być może odpowiesz, że deizm jest nowoczesnym poglądem, bo postępuje za nauką i w zgodzie z nią. Tylko, że nauka (fizyka) dotarła do swojej intelektualnej granicy, której już nie przekroczy. Dlaczego? Ponieważ nie da się sięgnąć poza granicę, poza którą niedostępne są instrumenty pomiarowe, ani też nie da się stworzyć metodologii badawczej. Fizyka staje się teraz dziedziną intuicyjną i wizjonerską. Natomiast tradycyjny pogląd, uznawany (jak zrozumiałem) za przesąd, określa to, że istnieje granica której ludzki intelekt nie przekroczy, ponieważ poza nią jest jest przestrzeń stanowiąca wyłączny atrybut Boga.
W ostatnim akapicie piszesz o panteizmie, czyli o jeszcze większej dowolności pojmowania deizmu, a zatem (chyba) zupełnej niemożliwości zdefiniowania.
I tu nawiąże do postu Wybranej. Bardzo ważną składową organizacji społeczeństwa jest moralność, a w ostateczności etyka. Tradycyjnie ukształtowane społeczeństwo czerpie świadomość moralności z religijnego przekazu, z tzw. świętych ksiąg, z wiary w Boga, czyli z zabobonów - jak rozumiem Twój pogląd. Co tutaj mają do zaproponowania Deiści? Bo przecież tradycyjną moralność powinni wyeliminować wraz z zabobonami. Jeśli zaczną obserwować florę i faunę jako grunt do rozważań o moralności, to odkryją kult siły, przemoc, eksterminację słabych i chorych... . Mam nadzieję, że w tą stronę nie pójdą. Jeśli odwołają się do pokładów dobra w człowieku uwolnionym od zabobonów, to staną w opozycji do nauki, np. do eksperymentów społecznych P. Zimbardo, a także do historii. Jeśli spróbują zdefiniować jakieś uniwersalne dobro, to wielce jestem ciekaw jak.
Nieodmiennie mam przekonanie, że deizm się sam zaorze, jeśli spróbuje wyjść poza schematy stereotypów i haseł, a porwie się na uszczegółowienie swoich poglądów. Bo wszystko wygląda dobrze, dopóki jakaś filozofia rozwija się na tkance społecznej, która została ukształtowana na fundamencie "zabobonów" i rola tejże filozofii sprowadza się do krytyki porządku społecznego i promowania chwytliwych, acz niezobowiązujących haseł. A ja chciałbym tak: stworzyć niezależną i niepowiązaną z tradycyjnym społeczeństwem społeczność Deistów i dać im 20 lat czasu na praktyczne zmierzenie się z własnymi poglądami. A potem przyjść i zobaczyć co słychać. To by mi deizm bardzo uwiarygodniło, gdyby powstało coś sensownego.