O to bym się nie martwił. Jeśli Laura będzie mieć o coś żal do KK to... dlaczego wykluczasz, że będzie on nieuzasadniony? Jeśli miała pytania natury duchowej a jej proboszcz ją skwitował, albo udzielał wymijających odpowiedzi to... czy żal nie powinien zaistnieć?jfs300 pisze:Jednak niebezpieczeństwo istnieje ze pobudki Laury przestaną być czyste i budować się tylko na poznaniu ,
ale buodwane na żalu do katolików
A co jeśli Laura się dowie, że jej kościół zachęcał do wojny a i nawet teraz nie widzi nic złego w błogosławieniu wojny to... dlaczego nie może mieć o to żalu?
A jesli Laura się przekona, ze faktycznie jej KK nie pomógł jej poznać Biblii, a co za tym idzie, prawdę np. o Imieniu Boga, albo o 'przekręcie' w 10 Przykazaniach to... jak powinna ocenić ten kościół? Grzeszny czy oszukańczy?
To nie ja sprawdzę, ale miejscowi SJ, którzy mają z nią bezpośredni kontakt.jfs300 pisze:Jak sprawdzisz czy jej intencje są czyste i dąży do lepszego poznania Boga?
Laura może mieć inne zdanie.niema.
A KK ją z tego błędu nie wyprowadzi, ani Ty ani Twoi 'bracia w wierze'. Nikt nie kiwnie palcem w tej sprawie. Zakład?
W ten oto sposób sankcjonujesz bałwochwalstwo naiwnie mówiąc, że nie jest uprawiane. Podam ci przykład:też pod warunkiem ze czczą , a nie czczą Chrystusa a ikona i figura jest tylko jego przypomnieniem.
Hiszpańskie miasto Sewilla jest widownią fanatycznej rywalizacji między czcicielami dwóch „Matek Boskich”: Virgen de la Macarena i Virgen de la Esperanza. W katedrze Notre Dame w Chartres (środkowa Francja) znajdują się aż trzy Marie Panny — Madonna z Kolumny, Madonna z Krypty i Madonna „Belle Verriere” (z Pięknego Witrażu), przy czym każda z nich ma swoich zwolenników. Wierni najwyraźniej są przekonani, że ich wizerunek pod jakimś względem góruje nad pozostałymi — a przecież wszystkie trzy przedstawiają tę samą osobę! Widać więc jasno, iż hołdu nie składa się żywym pierwowzorom, lecz ich odwzorowaniom.
A zatem to, co kościół katolicki usprawiedliwia jako cześć pośrednią, często okazuje się w istocie kultem przedmiotu. Subtelności teologiczne znaczą bardzo niewiele w zestawieniu z tym, co przez wieki działo się w praktyce.
W 1893 roku nastała posucha na Sycylii. Daremnie urządzano procesje, palono świece po kościołach i modlono się do obrazów. Zniecierpliwieni wieśniacy jedne posągi odarli z szat, inne obrócili twarzą do ściany, a niektóre nawet powrzucali do sadzawek dla koni! W miejscowości Licata rzeźbę przedstawiającą „świętego” Angelo rozebrano do naga, skuto kajdankami i obrzucono wyzwiskami, grożąc jej powieszeniem. W Palermo wyniesiono podobiznę „świętego” Józefa do wypalonego słońcem ogrodu, by tam czekał na deszcz.
Wydarzenia te, które opisał sir James George Frazer w książce pt. Złota Gałąź, nasuwają niepokojące wnioski. Wynika z nich mianowicie, że zarówno rzekomi naśladowcy Chrystusa, jak i niechrześcijanie zapatrują się w zasadzie identycznie na przedmioty kultu. W obu wypadkach wierni traktowali je jako środki mające zapewnić kontakt ze „świętym” lub bóstwem. Ciekawe, że jedni i drudzy próbowali skłonić opieszałych patronów do działania, każąc im znosić takie same niewygody, jakie dokuczały ich czcicielom!