Pomagając innym w kryzysie małżeńskim

Tutaj nie polemizujemy, tutaj dzielimy się dowodami Bożego działania w naszym życiu; piszcie to, co zbuduje wszystkich w wierze w Boga.

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Annet
Posty: 13
Rejestracja: 28 cze 2014, 1:01
Kontakt:

Pomagając innym w kryzysie małżeńskim

Post autor: Annet »

Nie wiem czy znacie jakieś małżeństwa, które przechodzą trudny czas. Dwie bliskie mi osoby, były w takich tarapatach. Często w takich okolicznościach nie wiemy co zrobić, jak pomóc i pokrzepić osoby w trudnym związku – ostatnio udało mi się pomóc jednemu małżeństwu, które tylko włos dzielił od rozpadu – a może nawet można powiedzieć, że byli już w rozsypce, nie mieszkali ze sobą, mąż nie odzywał się do żony, ukrywał przed nią istotne sprawy, żona myślała, by usunąć męża ze swojego życia całkowicie i żyć sama z córką (wszyscy tak jej zresztą doradzali, mówiąc, że dała już wystarczająco szans swojemu mężowi). Rozmawiając z żoną, próbowałam przymusić ją do modlitwy o męża – i choć żona jest bardzo gorliwie wierzącą osobą – powiedziała, że nie może tego zrobić (to jest typowe zachowanie – diabeł okłamuje małżonków, że nie mogą się o siebie nawzajem modlić, bo to ich za bardzo boli i za dużo kosztuje – diabelska strategia - sama przechodziłam przez ten etap i nie należy oceniać osoby, która ma taki problem, ale ją wesprzeć!). I tu jest rola dla nas. Zaproponowałam mojej znajomej, że mam na sercu, by się razem z nią modlić o jej męża – i o dziwo, choć jak ją przymuszałam wcześniej do modlitwy – to stawiała opór – to, gdy zaproponowałam jej, że będę razem z nią to robić – chętnie się na to zgodziła. Pomyślałyśmy, by więcej osób poprosić o wsparcie w modlitwie. Poprosiłyśmy kilkanaście osób o usilną modlitwę sprawiedliwego przez tydzień. Prosiłam, by znajoma zaangażowała też swoją córkę do walki o tatę.

O co się modliliśmy?

Dobrze jest zidentyfikować problem na samym początku. Możemy wiedzieć o złych zachowaniach, niecnych postępowaniach, pogardliwych i obraźliwych słowach – to wszystko to tylko rezultat problemu a nie problem. Problemem jest utrata bliskiej relacji z Bogiem, a jak nie żyjemy blisko Boga to nasze serca stają się twardsze i twardsze – i to właśnie jest korzeniem problemu, o który musimy stoczyć bój. Bój toczymy nie z krwią i z ciałem ale z nadziemskimi mocami. Myślę, że skuteczniejszą jest modlitwa, by w życiu męża i żony Bóg zajął Jemu należne miejsce, by się nawrócili do Niego, niż modlitwa, by mąż lub żona stała się lepszą osobą. Jeśli Bóg jest na właściwym miejscu, to wszystko inne zacznie 'wpadać' na właściwe tory i każdy z nas stanie się 'lepszy'.

Pierwszego dnia modlitwy moja znajoma była na spotkaniu modlitewnym i tam poprosiła o modlitwę za męża – ludzie modlili się gorliwie, wypowiadając prawdy, które tylko Bóg im mógł objawić, bo z ludzkiego punktu widzenia nie mogli mieć o tym żadnego pojęcia. Rezultat był taki, że gdy tego wieczora córka przyszła do taty – to ten jej nie otworzył jej drzwi – był płacz i rozpacz! Dzielna mama wytłumaczyła, że Bóg do taty przemawia a on go zagłusza, więc dlatego tak jest. Czasem na początku może być gorzej zanim przyjdzie zwycięstwo. Następnego dnia było już lepiej – mąż odezwał się do żony po raz pierwszy od jakiegoś czasu, a ona pomyślała: 'jak ja bardzo za nim tęsknię'. Bóg zaczął pracę także w jej sercu!

Kilka dni po tym moja znajoma podczas jazdy zobaczyła, że ma przebitą oponę. Wyszła z samochodu i wtedy zobaczyła swojego męża, który na jej widok przyśpieszył, nie myśląc, by się zatrzymać. Po paru minutach zdecydowała się do niego zadzwonić o pomoc. On przyjechał i pomógł – był nawet miły i zaczęli ze sobą rozmawiać. Zaproponował jej wtedy, że razem mogą pojechać po córkę na obóz, następnego dnia. Pojechali i byli dla siebie mili. Po paru kolejnych dniach przeprowadzili poważną rozmowę, gdzie były i przeprosiny i pojednanie i chęć życia razem. Wydarzył się cud! Modlitwa sprawiedliwego może odnieść wielki skutek (List do Jakuba 5:16).

Jeśli macie znajomych, którzy borykają się z problemami małżeńskimi, nie odsuwajcie się i nie zostawiajcie ich – ale módlcie się z nimi – zachęćcie ich do wspólnej, gorliwej modlitwy. I oczekujcie cudu!

Ta wygrana bitwa w życiu moich znajomych to dopiero początek, dalej muszą kontunuować przybliżanie się do Boga a wtedy też będą bliżej siebie.

Zachęcam także do przeczytania mojej historii: https://chrzescijanskiemalzenstwonawert ... press.com/
Chrześcijańskie małżeństwo na wertepach https://chrzescijanskiemalzenstwonawert ... press.com/

ODPOWIEDZ

Wróć do „Świadectwa działania Boga”