Życie po śmierci ciała

Tematy NIEZWIĄZANE z Biblią, wiarą i religią, a nie pasujące do poniższych działów.

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ZAMOS
Posty: 2161
Rejestracja: 19 paź 2012, 10:26
Lokalizacja: Wieś pod Warszawą

Życie po śmierci ciała

Post autor: ZAMOS »

Napiszę tutaj troszkę o tym jak przeżyłem własną śmierć. Napiszę też co mówili mi ludzie których poznałem, którzy też taką śmierć przeżyli, a na początek odpowiem na pytania z wątku o korona wirusie i tak:
wybrana pisze:
03 lis 2020, 13:03
ZAMOS, miałeś możliwość bycia poza swoim ciałem. Ukazane zostało ci piękne życie. To, że ci je ukazano, nie oznacza, że ty byś tam mógł przebywać. Ukazano ci, byś wiedział jaki jest cel twojego życia i gdzie masz podążać.
Wybrana odpisuję tutaj, ponieważ ten wątek będzie bardziej odpowiedni.
Niestety mnie nie zrozumiałaś. Mi nie pokazano. Ja tam byłem i trwało to (licząc naszym widzeniem, czy postrzeganiem czasu) w tamtej rzeczywistości bardzo długo. Mógłbym o tym opowiadać 50 lat i tak nie wyczerpałbym wszystkiego do końca. Oczywiście były też obrazy z mego życia, które minęło i jak się zachowywałem żyjąc. Mało tego to widziałem co by się stało jak podjąłbym inne decyzje. To się działo na wielu poziomach rzeczywistości. Wszystko było bardzo realne chodź się tak naprawdę się nie zdarzyło bo zdecydowałem inaczej. Widziałem też co się ze mną stanie jak na ziemię wrócę. Nie mogli mnie do tej decyzji zmusić. „Troszkę” pokłamali i ja sam zdecydowałem o powrocie.
„Misiek” który mnie do tej decyzji namawiał sporo nakłamał. Moje życie potem nie było takie jakie miało być. Nie chcę tu tego w szczegółach opisywać ponieważ to zbyt osobiste, ale dzisiaj wiem, że to był pewnego rodzaju fortel by mnie zwieźć, bym chciał wracać na ziemię. Dzisiaj już mam wiedzę o tym jakie sztuczki stosują i na następną inkarnację mnie nie namówią.
Natomiast jeżeli chodzi o to, że wszyscy idą w to samo miejsce to chyba nie. "Chyba" dlatego, ponieważ to bardzo rozległy temat. Znam jedną panią po podobnych przeżyciach i ona trafiła w inne miejsce. Przywitał ją Jezus i to on ją namówił by wracała. Poszło mu, więc bardzo łatwo. Dzisiaj ta pani i ja wiemy, że nie był to żaden Jezus, choć takim imieniem się przedstawił. Rozmawiając z innymi ludźmi którzy też mieli takie przeżycia doszliśmy do wniosku, że już żadne z nas nie pozwoli na takie manipulacje i my na pewno inkarnować w materii nie będziemy. Wszyscy wiemy, że jest coś nie tak, jak być powinno. Szczególnie chodzi mi tutaj o bezsensowne cierpienie ludzi chorych w tym niepełnosprawnych. Ja rozumiem to że mamy się uczyć doznań wszystkiego, ale czego nauczy się człowiek, który nie widzi, nie słyszy i nie chodzi, a mam takiego znajomego, znaczy znam dobrze jego rodziców.

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wybrana »

No właśnie ZAMOS, Niebo, to nie jedno miejsce, nie jeden stan duchowy. Być może Ci, co cię namawiali chcieli, by twoje wieczne miejsce w Niebie było na jeszcze lepszym poziomie. Bo być może to miejsce w którym byłeś było takie pośrednie. Opisz, co ty tam widziałeś? Czy czułeś się w pełni szczęśliwy? Czy byłeś tam zakłopotany?
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

ZAMOS
Posty: 2161
Rejestracja: 19 paź 2012, 10:26
Lokalizacja: Wieś pod Warszawą

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: ZAMOS »

wybrana pisze:
06 lis 2020, 11:14
No właśnie ZAMOS, Niebo, to nie jedno miejsce, nie jeden stan duchowy. Być może Ci, co cię namawiali chcieli, by twoje wieczne miejsce w Niebie było na jeszcze lepszym poziomie. Bo być może to miejsce w którym byłeś było takie pośrednie. Opisz, co ty tam widziałeś? Czy czułeś się w pełni szczęśliwy? Czy byłeś tam zakłopotany?
Niestety muszę cię rozczarować. To jakby jedno miejsce, a i wiele miejsc, ale tak jakby wszystko jest jednym. To nie jest biblijne, ani chrześcijańskie niebo. Tam nie ma bogów, królów i władców. Nikt nie śpiewa psalmów i nie trzeba modlić się do żadnego boga, czy oddawać czci świętym. Jak ja się tam znalazłem to pierwsze co zobaczyłem to zielona równiutka łąka. Było jasno, a kolory bardzo soczyste i oprócz barwy emitowały światło. Było jasno i czysto. Podeszła do mnie moja babcia z dziadkiem, którego zamordowało NKWD, więc go nie znałem, ale wiedziałem, że to on. Przeszło też kilka innych bliskich mi osób. Bardzo ciepło mnie przywitali. Jak pojawił się "Misiek" (tak żartobliwie będę nazywał tego co mnie zwiódł) to bliskie mi osoby odeszły i nas zostawiły. Misiek zapytał czy może mnie ogarnąć swoim światłem co miało nam ułatwić komunikację. Zgodziłem się i jego światło mnie oplotło. Cała rozmowa trwała krócej niż milisekunda. Wszystkie myśli i słowa jakie z nich wynikały wraz z obrazami błyskawicznie przeleciały. Jak miałem z czymś problem ze zrozumieniem ta postać mi to natychmiast wyjaśniała. Misiek był niezwykle jak mi się wydawało przyjazny i zatroskany tym co się stało. Tłumaczył mi, że miałem wypadek, który nie powinien się zdarzyć i, że to jeszcze nie jest czas na moje tu przybycie. W chwili jak jego światło mnie ogarnęło on wiedział o mnie wszystko. Widział każdą mą myśl i czyn. Dobre uczynki i te, które mnie troszkę martwiły i tutaj była pewnego rodzaju manipulacja, która polegała na wzmocnieniu poczucia mej winy w dziwny sposób. Otóż Misiek mnie usprawiedliwiał mówiąc, że niby nie było tak źle i że mogłem zrobić znacznie gorzej. Wprawdzie mi się wydawało, że zawsze robiłem wszystko tak by nikogo nie krzywdzić, ale i tak czasami wychodziło na to, że kogoś skrzywdziłem. Mógł mi przecież powiedzieć, że to nie była moja wina, jednak takich słów nie powiedział. Już wtedy zaniepokoiło mnie to, że Misiek wszystkich swych myśli i czynów nie pokazał, a jak go zapytałem dlaczego to ukrywa to dostałem informację, że mógłbym jego czynów dobrze nie zrozumieć. Myślę, że kłamał. Zadziwiające jest to, że tam kłamać nie można, ani normalny człowiek nic ukryć w czasie połączenia światła nie może. On to jednak potrafił zrobić i zrobił. Ja gdy się upierałem by udostępnił mi tą wiedzę to się wycofał i zmniejszył zasięg światła tak, że już nie byliśmy jednym. Podejrzewam teraz, iż zwyczajnie obawiał się, że tą jego zasłonę przeniknę. Wtedy jeszcze nie zgodziłem się by wracać i pomyślałem, że chcę Porozmawiać z moją babcią i w tej samej chwili znalazłem się przy niej. Babcia jak zwykle była uśmiechnięta. Nie była już stara. Zapytałem co mam zrobić, a ona odpowiedziała, że sam muszę zdecydować. Bardzo trudno jest mi wyjaśnić dlaczego niby są różne miejsca, a jednocześnie jest to miejsce jednym. To ogromny świat i jak chcesz być sam/sama to nikt nie ma do ciebie dostępu. Ja tam sobie wykreowałem miejsce do rozmyślań. Wystarczyło, że pomyślałem jak ma wyglądać mój dom i jego otoczenie to natychmiast tak się stało. Długo myślałem o tym co się stało i naprawdę nie wiedziałem czy mam wracać, czy tu/tam zostać. Wiedziałem jak bardzo mój wypadek zdruzgotał rodziców, szczególnie ojca i jeszcze żyjącą jego matkę, a moją wtedy żyjącą drugą babcię. Widziałem ją jak płacze przy moim łóżku w szpitalu. Była już po dziewięćdziesiątce i czuwala przy moim łóżku przez cały mój tam pobyt. Nie było argumentów by ją wygonić do domu i to spowodowało, że zgodziłem się wracać.

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wybrana »

ZAMOS pisze:
16 lis 2020, 18:03
wybrana pisze:
06 lis 2020, 11:14
No właśnie ZAMOS, Niebo, to nie jedno miejsce, nie jeden stan duchowy. Być może Ci, co cię namawiali chcieli, by twoje wieczne miejsce w Niebie było na jeszcze lepszym poziomie. Bo być może to miejsce w którym byłeś było takie pośrednie. Opisz, co ty tam widziałeś? Czy czułeś się w pełni szczęśliwy? Czy byłeś tam zakłopotany?
Niestety muszę cię rozczarować. To jakby jedno miejsce, a i wiele miejsc, ale tak jakby wszystko jest jednym. To nie jest biblijne, ani chrześcijańskie niebo. Tam nie ma bogów, królów i władców. Nikt nie śpiewa psalmów i nie trzeba modlić się do żadnego boga, czy oddawać czci świętym. Jak ja się tam znalazłem to pierwsze co zobaczyłem to zielona równiutka łąka. Było jasno, a kolory bardzo soczyste i oprócz barwy emitowały światło. Było jasno i czysto. Podeszła do mnie moja babcia z dziadkiem, którego zamordowało NKWD, więc go nie znałem, ale wiedziałem, że to on. Przeszło też kilka innych bliskich mi osób. Bardzo ciepło mnie przywitali. Jak pojawił się "Misiek" (tak żartobliwie będę nazywał tego co mnie zwiódł) to bliskie mi osoby odeszły i nas zostawiły. Misiek zapytał czy może mnie ogarnąć swoim światłem co miało nam ułatwić komunikację. Zgodziłem się i jego światło mnie oplotło. Cała rozmowa trwała krócej niż milisekunda. Wszystkie myśli i słowa jakie z nich wynikały wraz z obrazami błyskawicznie przeleciały. Jak miałem z czymś problem ze zrozumieniem ta postać mi to natychmiast wyjaśniała. Misiek był niezwykle jak mi się wydawało przyjazny i zatroskany tym co się stało. Tłumaczył mi, że miałem wypadek, który nie powinien się zdarzyć i, że to jeszcze nie jest czas na moje tu przybycie. W chwili jak jego światło mnie ogarnęło on wiedział o mnie wszystko. Widział każdą mą myśl i czyn. Dobre uczynki i te, które mnie troszkę martwiły i tutaj była pewnego rodzaju manipulacja, która polegała na wzmocnieniu poczucia mej winy w dziwny sposób. Otóż Misiek mnie usprawiedliwiał mówiąc, że niby nie było tak źle i że mogłem zrobić znacznie gorzej. Wprawdzie mi się wydawało, że zawsze robiłem wszystko tak by nikogo nie krzywdzić, ale i tak czasami wychodziło na to, że kogoś skrzywdziłem. Mógł mi przecież powiedzieć, że to nie była moja wina, jednak takich słów nie powiedział. Już wtedy zaniepokoiło mnie to, że Misiek wszystkich swych myśli i czynów nie pokazał, a jak go zapytałem dlaczego to ukrywa to dostałem informację, że mógłbym jego czynów dobrze nie zrozumieć. Myślę, że kłamał. Zadziwiające jest to, że tam kłamać nie można, ani normalny człowiek nic ukryć w czasie połączenia światła nie może. On to jednak potrafił zrobić i zrobił. Ja gdy się upierałem by udostępnił mi tą wiedzę to się wycofał i zmniejszył zasięg światła tak, że już nie byliśmy jednym. Podejrzewam teraz, iż zwyczajnie obawiał się, że tą jego zasłonę przeniknę. Wtedy jeszcze nie zgodziłem się by wracać i pomyślałem, że chcę Porozmawiać z moją babcią i w tej samej chwili znalazłem się przy niej. Babcia jak zwykle była uśmiechnięta. Nie była już stara. Zapytałem co mam zrobić, a ona odpowiedziała, że sam muszę zdecydować. Bardzo trudno jest mi wyjaśnić dlaczego niby są różne miejsca, a jednocześnie jest to miejsce jednym. To ogromny świat i jak chcesz być sam/sama to nikt nie ma do ciebie dostępu. Ja tam sobie wykreowałem miejsce do rozmyślań. Wystarczyło, że pomyślałem jak ma wyglądać mój dom i jego otoczenie to natychmiast tak się stało. Długo myślałem o tym co się stało i naprawdę nie wiedziałem czy mam wracać, czy tu/tam zostać. Wiedziałem jak bardzo mój wypadek zdruzgotał rodziców, szczególnie ojca i jeszcze żyjącą jego matkę, a moją wtedy żyjącą drugą babcię. Widziałem ją jak płacze przy moim łóżku w szpitalu. Była już po dziewięćdziesiątce i czuwala przy moim łóżku przez cały mój tam pobyt. Nie było argumentów by ją wygonić do domu i to spowodowało, że zgodziłem się wracać.
A dlaczego uważasz, że możesz mnie rozczarować. Niebo to jest życie. Życie ludzi w pełnym szczęściu, w pełnym dobrobycie, w wielkiej radości. Tam stajemy się wolni. Wypełnia się wszystko o czym tylko pomyślimy i zamarzymy. Tam nic nie ogranicza naszego szczęścia. Niebo to poziom duchowy do jakiego przechodzimy i w którym żyjemy wiecznie. Jednak tak jak Jezus powiedział - W domu mego Ojca jest mieszkań wiele. Tam są domy, pałace, flora i fauna. To jest świat pierwotny naszego stworzenia. To jest nasz pierwotny dom, do jakiego powinniśmy pragnąć wrócić. Wyzwolić się z ziemskiej egzystencji i żyć dalej w pełni szczęścia w szczęśliwym świecie - w domu naszego Ojca. Jaki jest warunek? - Kochać Boga i bliźniego swego. Trwać w dobru i miłości, a przede wszystkim mieć wiarę i ufność w Bogu objawionym nam w swoim Synu Jezusie. ZAMOS, ty byłeś w przedsionku nieba. Doświadczyłeś jego skrawki. Dane ci było doświadczyć i zobaczyć pewne obrazy. Ty tam jeszcze prawdziwie nie zamieszkałeś. Bóg jest tam uwielbiony w każdym Synu i Córce, którzy tam zamieszkają. Człowiek odrodzony w Duchu Bożym, staje się połączoną jednością z Bogiem. Ty wizualnie nie widzisz Boga, ale każda twoja część, każdy zmysł był połączony duchowo z Bogiem. Człowiekowi z pogranicza śmierci dane jest ujrzeć pewne obrazy, które pomogą mu w dalszym życiu.Te doświadczenia czemuś służą. Nawet każda twoja myśl, pragnienia, zamiary, czyny - są pod kontrolą. Nawet każdy twój włos jest policzony. Duchy dobre i duchy złe - obserwują nas i jedne wspomagają a drugie szkodzą. Nie mogą jednak zawładnąć naszą wolą, bo to jest naszą konstytucyjna wolność. Duchy złe mogą zwódzic nasze myśli, ale to nasza wola decyduje na ile mają wpływ na nasze życie. Ta postać którą nazwałeś (Misiek) to Jezus. Jezus jest naszym pośrednikiem. Wyraźnie ci powiedział, że Twój czas jeszcze nie nadszedł. Przyjmij to co doświadczyłeś jako naukę, by pragnąć iść do tego świata, bo ten świat jest celem naszego życia. Twoje życie było ocenione z perspektywy praw nieba, a nie twojego ludzkiego rozumowania. Jeżeli piszesz na forach, że ta postać cię zwiodła, to nie jest dobre. Nikt ci nie dał pewności, że ponownie przy śmierci ciała tam zamieszkasz. Otrzymałeś więcej niż inni ludzie. To powinno wzmocnić twoją wiarę, twoje pragnienia życia w Bogu. Pomysł, jak Twoja śmierć 20 letniego chłopaka wpłynęła by na życie twojej rodziny. Pomyślałeś o ich rozpaczy? My tu żyjemy po coś i widocznie twój cel nie był osiągnięty.
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wuka »

Jaki jest warunek? - Kochać Boga i bliźniego swego. Trwać w dobru i miłości, a przede wszystkim mieć wiarę i ufność w Bogu objawionym nam w swoim Synu Jezusie.
Czepiam się i mam pytanie.
Naprawdę odpowiedz, bo to wazne i zasadnicze dla całej populacji, która żyje w dobru i miłości, ale nie wyznaje Jezusa.
I po drugie: dlaczego są relacje ludzi, który u progu śmierci spotykają swoich religijnych przywódców? To znaczy: buddysta spotyka Buddę, chrześcijanin spotyka Jezusa, Mahomet wita swoich, a ateistę witają jego bliscy i przewodnicy duchowi itd. To są fałszywe postaci, czy nie? Jak rozpoznać prawdziwych?
Ja mam nieco inną wiedzę w temacie na podstawie relacji osób, które otarły się o śmierć, a także z sprawozdań osób biorących udział w badaniach z Instytutu Monroe pod kierownictwem dr Warren w latach 90-tych.

efroni
Posty: 2552
Rejestracja: 11 kwie 2013, 8:15

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: efroni »

ZAMOS , Twój Opiekun to nie kłamca tylko "prorok" , który powiedział dwudziestolatkowi, że jego czas jeszcze nie nadszedł , że masz jeszcze coś do zrobienia w tym świecie [ Co miał Ci powiedzieć ? O cierpieniu, które stanie się Twoim udziałem ? ] .

Twój powrót to była Twoja decyzja [zawsze tak jest ]. Spójrz za siebie , spójrz na swoje życie i powiedz czy chciałbyś coś zmienić w swoim życiu?
Znam Cię na tyle na ile zechciałeś nam tu [na tym forum] siebie objawić . Masz wspaniałą żonę, wspaniale dzieci i wnuki , Twoje, takie a nie inne koleje losu sprawiły, że jesteś wspaniałym nie tylko mężem , ojcem , dziadkiem ale przede-wszystkim wspaniałym człowiekiem, człowiekiem, który pomógł/pomaga [zupełnie bezinteresownie] wielu ludziom .
To dobro , które dokonałeś i które doświadczyłeś [ dobro rodzi dobro] a które stało się za się za Twoją sprawą [ dobro, które dokonałeś , sprawiło i to, że zapomniałeś o tym co złe , o cierpieniu ( nie tylko tym powypadkowym), o ranach na ciele ] , dokonało by się gdybyś nie wrócił ?
...ten lud zbliża się do mnie swoimi ustami i czci mnie swoimi wargami, a jego serce jest daleko ode mnie, tak że ich bojaźń przede mną jest wyuczonym przepisem ludzkim...

Nie wierz w ani jedno moje słowo ale sam(a) badaj , sprawdzaj , doświadczaj czy się rzeczy
aby tak mają

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wuka »

Mogę się podpisać pod powyższym wpisem.
ZAMOS, byłeś bardziej potrzebny wszystkim, także nam, tutaj, niż w tamtym czasie w Zaświatach.

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wybrana »

wuka pisze:
17 lis 2020, 9:42
Jaki jest warunek? - Kochać Boga i bliźniego swego. Trwać w dobru i miłości, a przede wszystkim mieć wiarę i ufność w Bogu objawionym nam w swoim Synu Jezusie.
Czepiam się i mam pytanie.
Naprawdę odpowiedz, bo to wazne i zasadnicze dla całej populacji, która żyje w dobru i miłości, ale nie wyznaje Jezusa.
I po drugie: dlaczego są relacje ludzi, który u progu śmierci spotykają swoich religijnych przywódców? To znaczy: buddysta spotyka Buddę, chrześcijanin spotyka Jezusa, Mahomet wita swoich, a ateistę witają jego bliscy i przewodnicy duchowi itd. To są fałszywe postaci, czy nie? Jak rozpoznać prawdziwych?
Ja mam nieco inną wiedzę w temacie na podstawie relacji osób, które otarły się o śmierć, a także z sprawozdań osób biorących udział w badaniach z Instytutu Monroe pod kierownictwem dr Warren w latach 90-tych.
Ci co żyją w dobru, żyją w prawdzie Chrystusowej. Jezus przyszedł, by dać nam świadectwo wiary. To znaczy nauczył nas jakie są najważniejsze wartości i najważniejsze priorytety w życiu człowieka. Jeżeli ktoś żyje w dobru, to znaczy, że propaguje te wartości. Jeżeli tyczy się sprawa widzeń z pogranicza śmierci, to Ci świadkowie twierdzą, że wyszła im na przeciw świetlista postać. Każdy według własnej religii nazywa tego przewodnika światła. Dla chrześcijan będzie się nazywał Jezus, a wyznawcy innej religii będą nazywać tą postać własną znaną nazwą. Nie słuchałam świadectw wyznawców innych religii, więc trudno mi stwierdzić jak nazywali tą świetlistą postać. Oglądałam świadectwo Muzulmanki, która mówiła, że spotkała Jezusa i nawróciła się po tym doświadczeniu do Jezusa. Raczej świadectwa jakie oglądałam świadczyły o spotkaniu Jezusa. Nie spotkałam świadectwa, by ktoś twierdził, że spotkał Mahometa czy Buddę. Nawet w książce Romualda Modego nie spotkalismy się z inną nazwą świetlistej postaci, a tam są zawarte liczne świadectwa.
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wuka »

wybrana pisze:
17 lis 2020, 13:27
wuka pisze:
17 lis 2020, 9:42
Jaki jest warunek? - Kochać Boga i bliźniego swego. Trwać w dobru i miłości, a przede wszystkim mieć wiarę i ufność w Bogu objawionym nam w swoim Synu Jezusie.
Czepiam się i mam pytanie.
Naprawdę odpowiedz, bo to wazne i zasadnicze dla całej populacji, która żyje w dobru i miłości, ale nie wyznaje Jezusa.
I po drugie: dlaczego są relacje ludzi, który u progu śmierci spotykają swoich religijnych przywódców? To znaczy: buddysta spotyka Buddę, chrześcijanin spotyka Jezusa, Mahomet wita swoich, a ateistę witają jego bliscy i przewodnicy duchowi itd. To są fałszywe postaci, czy nie? Jak rozpoznać prawdziwych?
Ja mam nieco inną wiedzę w temacie na podstawie relacji osób, które otarły się o śmierć, a także z sprawozdań osób biorących udział w badaniach z Instytutu Monroe pod kierownictwem dr Warren w latach 90-tych.
Ci co żyją w dobru, żyją w prawdzie Chrystusowej. Jezus przyszedł, by dać nam świadectwo wiary. To znaczy nauczył nas jakie są najważniejsze wartości i najważniejsze priorytety w życiu człowieka. Jeżeli ktoś żyje w dobru, to znaczy, że propaguje te wartości. Jeżeli tyczy się sprawa widzeń z pogranicza śmierci, to Ci świadkowie twierdzą, że wyszła im na przeciw świetlista postać. Każdy według własnej religii nazywa tego przewodnika światła. Dla chrześcijan będzie się nazywał Jezus, a wyznawcy innej religii będą nazywać tą postać własną znaną nazwą. Nie słuchałam świadectw wyznawców innych religii, więc trudno mi stwierdzić jak nazywali tą świetlistą postać. Oglądałam świadectwo Muzulmanki, która mówiła, że spotkała Jezusa i nawróciła się po tym doświadczeniu do Jezusa. Raczej świadectwa jakie oglądałam świadczyły o spotkaniu Jezusa. Nie spotkałam świadectwa, by ktoś twierdził, że spotkał Mahometa czy Buddę. Nawet w książce Romualda Modego nie spotkalismy się z inną nazwą świetlistej postaci, a tam są zawarte liczne świadectwa.
Tak szczerze mówiąc to ja w internecie nie wysłuchałam jeszcze ani jednego świadectwa kogokolwiek.
Ja mówię o czymś innym, ale widocznie nie chcesz odpowiedzieć, bo podajesz mi kaszankę, a ja wolę schab ;-)

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wybrana »

Ja wysłuchałam wiele świadectw na youtube i szczególnie te ci bardzo polecam - bardzo ciekawe https://youtu.be/K_hkBXzdIfM
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wuka »

wybrana pisze:
17 lis 2020, 13:44
Ja wysłuchałam wiele świadectw na youtube i szczególnie te ci bardzo polecam - bardzo ciekawe https://youtu.be/K_hkBXzdIfM
Dzięki, ale ja wolę słowo drukowane. Ogrom książek, dokumentów itp. jest dla mnie wystarczającym dowodem.
Jak znajdę czas to posłucham, ale mam już taką kolejkę :xhehe: :hehe:

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wybrana »

wuka pisze:
17 lis 2020, 13:51
wybrana pisze:
17 lis 2020, 13:44
Ja wysłuchałam wiele świadectw na youtube i szczególnie te ci bardzo polecam - bardzo ciekawe https://youtu.be/K_hkBXzdIfM
Dzięki, ale ja wolę słowo drukowane. Ogrom książek, dokumentów itp. jest dla mnie wystarczającym dowodem.
Jak znajdę czas to posłucham, ale mam już taką kolejkę :xhehe: :hehe:
Naprawdę szczerze cię zachęcam. To jest wyjątkowe i bardzo wartościowe świadectwo.
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: wuka »

wybrana pisze:
17 lis 2020, 14:12
wuka pisze:
17 lis 2020, 13:51
wybrana pisze:
17 lis 2020, 13:44
Ja wysłuchałam wiele świadectw na youtube i szczególnie te ci bardzo polecam - bardzo ciekawe https://youtu.be/K_hkBXzdIfM
Dzięki, ale ja wolę słowo drukowane. Ogrom książek, dokumentów itp. jest dla mnie wystarczającym dowodem.
Jak znajdę czas to posłucham, ale mam już taką kolejkę :xhehe: :hehe:
Naprawdę szczerze cię zachęcam. To jest wyjątkowe i bardzo wartościowe świadectwo.
Zaczęłam oglądac. Ja znam ten film, nawet mam go w ulubionych w Pocket. On jedynie potwierdza to, co już wiem od lat, z książek :-)
Jest naprawdę ciekawy i wart obejrzenia.

Awatar użytkownika
amiko
Posty: 3608
Rejestracja: 09 wrz 2006, 12:40

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: amiko »

Ten chłopiec udowodnił, że 80 lat temu był pilotem. Nikt mu nie wierzył, ale potem wszystko okazało.(się prawdą)

https://www.youtube.com/watch?v=wmoSRik ... C5%9Bwiata

Pewnego dnia mały chłopiec ze Stanów Zjednoczonych zaczął szczegółowo wspominać swoje poprzednie życie, twierdząc że prawie 80 lat temu był pilotem wojskowym. Z początku nikt mu nie uwierzył, ale ostatecznie okazało się, że miał rację!
Bo ja nie wstydzę się ewangelii chrystusowej o obecnym w nas wszystkich Chrystusie,Słowie Bożym (Kol.1.24-28).Jest On bowiem mocą i Mądrością Bożą (1 Kor.1.24) ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka.

veteran
Posty: 1133
Rejestracja: 04 wrz 2014, 21:07

Re: Życie po śmierci ciała

Post autor: veteran »

Bzdura.
Łk. 15:19
I nie jestem godzien więcej być nazywany synem twoim, uczyń mię jako jednego z najemników twoich.
(BG)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ogólne forum dyskusyjne”