Umysł uwarunkowany - umysł swobodny

Biblijne aspekty ducha, duszy i ciała człowieka. Możemy zamieszczać u teksty mówiące o wszystkim, co dotyczy człowieka w jego podstawowym prawie do życia w zdrowiu zarówno fizycznym jak i duchowym

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

AKTY CZĘŚCI DYSKURSYWNEJ UMYSŁU
Gdy umysł staje się spokojny rozpoznaje w sobie 3 rodzaje własnego działania. Logicznie pierwszym aktem jest pamięć czyli gromadzenie, zachowywanie wrażeń, co odpowiada pożądliwości ciała. Drugim jest interpretacja czyli zabarwianie, utreściowienie zgromadzonej zawartości pamięci, co odpowiada pożądliwości oczu oraz sugestywność czyli przekonanie, narzucanie się, nachalność poglądu jako prawdy, co jest pychą życia.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

PAMIĘĆ
Gdy uwaga dostatecznie mocno zbliży się do procesu zapamiętywania zauważysz jego mechaniczność. I to właśnie od razu spowoduje w tobie odrazę, bo gdy na poziomie duchowym poprzez czysty, tzn. spokojny umysł widzi się mechaniczną powtarzalność, dostrzega się jednocześnie ciemność i śmierć. Nasza pamięć magazynuje wszystkie napotkane wrażenia jak leci. Porównać to można do kontenera na śmieci, z tym że ten kontener cały czas nosimy ze sobą. Jesteśmy śmieciarzami. Śmieci te zaś w naszym umyśle fermentują, gniją, powodując degenerację, siermiężność, ciasnotę, małostkowość, którą można porównać do otępienia starczego, zdziecinnienia, albo człowieka z otyłością olbrzymią, który nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

INTERPRETACJA
Ponieważ JA bardzo szybko nudzi się samymi nazbieranymi wrażeniami, przystępuje do ich interpretacji, tzn. zaczyna przestawiać półki, koloryzuje, łączy, rozdziela, kojarzy, kojarząc tworzy nowe. Jest to gimnastyka umysłu, gdzie modułem napędzającym to działanie jest ucieczka od pustki, którą zawiera treść pamięci.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

SUGESTYWNOŚĆ
Koniec wieńczy dzieło. Gdy wszystko, co umysł zebrał, zinterpretował, poupiększał, wyświechtał i zatwierdził uważa za swoje dzieło doskonałe, to to dzieło staje się od tego czasu źródłem jego wszelkich działań na zewnątrz. Tzn. umysł układa całe swoje postrzeganie wg wzoru tego dzieła. Wszystko przejmuje jego woń, koloryt, smak, sugestywność. Tak więc dla umysłu cała rzeczywistość ostatecznie staje się jego dziełem. To on stworzył nową rzeczywistość wg wzoru własnej pustki. Staje się jakby bogiem, kreatorem i jednocześnie czcicielem tego co stworzył.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

PODSUMOWANIE
Jeśli chodzi o stopień trudności uchwycenia tych procesów w umyśle to fałsz sugestywności jest najłatwiej zauważalny. Jest ona jednak na samym końcu drogi utożsamiania, identyfikacji. Trudniejszym jest zobaczenie iluzji interpretacji, gdyż jest ona ciągłą ucieczką od nudy, pustki, którą sama jest więc jest to niejako zaklęty krąg. Najtrudniej jest ujrzeć mechaniczność i bezinteligentność pamięci, bo działa ona mechanicznie i jest to zachowanie umysłu bardzo uwarunkowane, utwierdzone, którego człowiek nieuważny nigdy nie kwestionuje. Jednocześnie jest to początek i koniec konfliktu. Tak więc:
JEŚLI UMYSŁ JEST NA TYLE SPOKOJNY I UWAŻNY, ŻE POTRAFI DOSTRZEC MOMENT, GDY MYŚL SIĘ POJAWIA, NIE „JAK?” SIĘ POJAWIA, NIE „DLACZEGO?” SIĘ POJAWIA, ALE PO PROSTU SAM CZYSTY FAKT, MOMENT POJAWIENIA SIĘ MYŚLI (WERBALNEJ, OBRAZOWEJ, ODCZUCIOWEJ, EMOCJONALNEJ), TO TEN MOMENT UWAGI, ZAUWAŻENIA (NIE MYLIĆ ZE SKUPIENIEM) JEST PRAWDZIWĄ, NIEUWARUNKOWANĄ NICZYM WOLNOŚCIĄ PIERWOTNĄ PRZYPISANĄ NATURZE LUDZKIEJ. W TEJ WOLNOŚCI KRYJE SIĘ RADOŚĆ, MEDYTACJA, EKSTAZA, SZCZĘŚCIE CZŁOWIEKA. DZIEJE SIĘ TAK WTEDY, GDY CZŁOWIEK WIDZI CAŁY ZAMKNIĘTY PROCES KONFLIKTU I GO NIEJAKO ROZUMIE.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

WOLNOŚĆ – ANARCHIA
Szukamy wolności? Tzn. nasz umysł szuka wolności? Oczywiście, że nie. To czego on szuka ubrał w piękne i dostojne słowo wolność. Tak naprawdę umysł jest zainteresowany tylko i wyłącznie anarchią. Kochamy ją prawda? Jej dzikość, swobodę, nieobliczalność. Ciało musi się pilnować bo przez anarchię może stracić życie, to oczywiste. Umysł dyskursywny też chciałby wypowiadać słowa nienobliwe, oszczercze, samolubne. Możemy to zauważyć wtedy, gdy np. puszczają nam nerwy i na chwilę tracimy kontrolę nad sobą. Tu boimy się wykluczenia społecznego. Żeby zobaczyć czym ta anarchia jest nie możesz dopuścić do jej uwolnienia się na zewnątrz, bo gdy ona się uwalnia, cała jej energia zostaje rozproszona na zadziałanie, zostaje utożsamiona z JA i nie może nastąpić bezpośrednie zetknięcie się z nią.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

ZACHĘTA
Kimkolwiek jesteś, jeśli wyczuwasz, że coś z tego, co piszę łapie twój umysł, to proszę cię bądź z tym co tu jest napisane. Podejrzewam, że możesz wyczuwać w tym jakiś podstęp. To jest normalny i wręcz zdrowy odruch. A więc dlaczego zachęcam cię do uczestnictwa w tym co piszę. Po pierwsze ze swoim umysłem użeram się już tak na poważnie trochę ponad 20 lat i uważam, że co nieco wiem. Chciałbym przede wszystkim zaoszczędzić tobie rozczarowań i niepotrzebnego tracenia czasu. Po prostu kierowanie się pewnymi drogowskazami, na drodze na której ktoś wcześniej przeszedł. I tu moje takie przemyślenie. Byli tacy, którzy przeszli duchową przemianę, którzy twierdzili, że do prawdy nie prowadzi żadna ścieżka (szczególnie Krishnamurti). Takie coś uważam, za niekonsekwentne. Bo skoro nie można na nic wskazać, to po co ta paplanina? Dla zabicia czasu? Są i byli tacy wyzwoleni, którzy próbowali to przekazać, ale jakby po czasie. Dopiero, gdy się przebudzili zaczęli się tym spontanicznie dzielić. To niestety bardzo osłabiało ich przekaz bo jakby niechcący zapominali ich udręki i błędy (doskonale ich rozumiem). Tak było też z J. Krishnamurtim. Taki wtręt: powołuję się na niego, bo właściwie to on mi towarzyszył (już teraz nie) od 15 lat i właściwie tylko na jego przykładzie mogę coś porównywać. Niestety właśnie tak na prawdę J.K. to zaczął głosić (tzn. zaczęto notować na różnych nośnikach) długie lata po tym jak zrozumiał prawdę. Co niestety uczyniło go mało przydatnym bo na dodatek słowa, które wypowiadał były tak piękne, że same w sobie przyciągały słuchaczy, jednak nic praktycznego z tego nie wynikało. A więc czemu możesz wierzyć moim zachętom? Twierdzę, że nie jestem oświeconym. Twierdzę też, że najwyższą wartością w moim życiu jest prawda, bo tylko ona zaspokaja moje pragnienia i dążenia w momencie jej odkrywania. I twierdzę też, że posiadam abstrakcyjny aparat wyrazu na tyle bogaty, że wielu może mnie zrozumieć (stąd też używam tak wiele określeń tego samego). Wreszcie doświadczam przebłysków prawdy jako całości. Trudno to mi wyjaśnić. Po prostu w 1 sekundzie widzę całość. Oczywiście troszeczkę trzeba się natrudzić, żeby twój umysł przyzwyczaił się i zaczął prawidłowo translatorować moje słowa na własne potrzeby, ale to tylko na początku. Piszę tą zachętę tylko dla tych, którzy się wahają. Jeśli stwierdzisz u siebie „to już było” to świetnie, wyprzedziłeś moje poznanie i możesz iść spokojnie swoją drogą. Obyście wszyscy mnie wyprzedzili, ja zadowolę się nawet ostatnim miejscem. Mam jednak głębokie przeczucie, że idę dobrą drogą i w miarę krótką, dlatego twierdzę, że warto mi zaufać, tym bardziej, że ostatnio czuję gwałtowne przyspieszenie zbliżania się do prawdy. Mogę się też mylić i nigdy nie zrozumieć czym jest prawda. Tu jest pewne ryzyko dla was, ale nie jest to pułapka, jedynie ryzyko. Idźmy więc razem póki możemy, bo przecież gdzie 2 albo 3 spotyka się w imię prawdy, tam prawda jest pośród nich. Zastrzegam sobie tylko jedno. Jeśli przestanę pisać to dalej idźcie sami. Ja już nic więcej nie będę miał do powiedzenia. To może stać się za chwilę, albo za ileś tam lat, tego nie wiem.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

PRAWDA
Czym jest prawda? Nie czym jest słowo prawda, ale co się za tym słowem kryje. Czy postawiliście sobie kiedykolwiek to pytanie tak na poważnie? A uważam, że jest to pytanie fundamentalne. Ludzie pokroju Piłata infantylnie pytają: a cóż to jest prawda?, umywają ręce od poszukiwań sztucznie uspakajając swój strach i wracają do swoich infantylnych ścieżek ucieczki – przyjemności. I to jest ich odpowiedź. Prawdą jest ślepa przyjemność. Inni ludzie tak samo traktują to pytanie infantylnie, z tym że, aby poczuć się ludźmi wyższej kategorii, wyższej moralności, prawdę traktują jako ideę. Np. bardzo poważnie traktują słowo oświecenie. Oto powstaje ścieżka śmierci: najpierw jest idea. Mówią, że ktoś, jakiś nadzwyczajnie moralny, mądry człowiek to osiągnął, zrozumiał źródło cierpienia i tym podobne. Teraz następuje kult tej idei. Przejawia się on w tym, że człowiek idealizuje tą ideę, czyni ją czymś ponad nim, czyni z niej wartość samą w sobie i wreszcie doprowadza do totalnego absurdu traktując ją jako nieosiągalną. Tym bardziej traktuje absurdalnie tych, których uznaje za oświeconych, traktuje ich jako przewodników, guru, nauczycieli, wsłuchując się w każde ich słowo nabożnie, z kultem dla tych słów (często wbrew intencjom mówiących). Ale czym jest prawda? Odpowiedź wynika z ośrodka, lub raczej poziomu człowieka, z którego to pytanie pada. Przede wszystkim samo pytanie implikujące poszukiwanie, ścieżkę dochodzenia do prawdy jest absurdalne i infantylne. Można to porównać do człowieka, który pyta: co to jest moje istnienie? Widzicie tutaj ten absurd? Pytający oddziela się od tego, co go konstytuuje, poprzez stworzenie idei. A dlaczego tak czyni? Bo chce być tym czymś co go odróżnia od samego siebie. Pożąda czegoś więcej niż to kim lub czym jest. Tworzy pustkę dla czegoś więcej. A ponieważ pustka sama w sobie nie jest czymś bo pustka jest pustką, niebytem w aspekcie fizycznym, metafizycznym, dlatego dla podtrzymania tej pustki człowiek musi zacząć w nią wierzyć. Inaczej ona znika. A więc pustkę podtrzymuje wiara. Chodzi mi tu o wiarę stworzą przez człowieka, tzn. coś co on uznał za godne wiary. Nie mówię tu o wierze tzw. nadprzyrodzonej tzn. niepochodzącej od człowieka, która wg mnie istnieje, ale to jest tylko moje „wiem”, dlatego nie będę tego aspektu tu rozpatrywał. Tak więc mówię o wierze stworzonej przez człowieka na własne potrzeby. A więc potraktujmy słowo „prawda” poważnie. Wg mnie nieuczciwym jest powiedzenie, że prawda to to, co jest. Ponieważ to stwierdzenie pada z określonego poziomu poznania człowieka, zawężając całość rzeczywistości do granic własnych możliwości pojmowania, do granic poznania danego poziomu aparatu poznawczego człowieka. Ja bym tak to określił: dla ciała prawdą jest to co w jego zasięgu, czyli: kształt, położenie, dźwięk, jego wysokość, częstotliwość, kolor, temperatura itp. Dla psychiki prawdą są emocje, które uruchamiają odpowiednie hormony. Dla ducha prawdą jest istnienie dobra. Co natomiast jest nieprawdą. Dla ciała nieprawdą jest to co mu się wydaje być złym lub dobrym, np. podoba mi się ten przedmiot (prawdą jest: ten przedmiot ma taki a taki kształt, wielkość, kolor czyli coś co go odróżnia od innych bytów), lubię tą muzykę (prawdą jest: te dźwięki mają taką a taką głośność, wysokość czyli częstotliwość), ten kwiat pięknie pachnie (prawdą jest: ten kwiat wydziela woń inną niż inne kwiaty, niż inne przedmioty). Dla psychiki nieprawdą są wszelkiego rodzaju uczucia, a więc emocje zabarwione interpretacją chciane-niechciane. Dla ducha fałszem jest istnienie zła (w sensie moralnym nie bytowym – trudno to szczegółowo określić niestety). Jest więc prawda tym faktem, który jest poznawany przez dany poziom poznania człowieka całkowicie, kompletnie, w ramach swoich możliwości. Dlatego też prawda zawsze, ale to zawsze dla niedoskonałego podmiotu poznającego ma charakter subiektywny i nieprzekraczalny jego zdolności poznawczych. Zapyta ktoś: co to ma wspólnego z praktyką dnia codziennego? Owszem i bardzo wiele. Jeśli chcesz oczyścić swojego ducha, swoją psyche, swoje ciało z fałszu zacznij traktować dostępną ci rzeczywistość tak jak ona ci się jawi. Np. widzisz samochód o którym marzysz. Jeżeli posiadasz odpowiednią dyscyplinę postrzegania, to będziesz widział tylko kształt, kolor tego samochodu, będziesz rozpoznawał barwę warkotu jego silnika i to wszystko. Nie ma nadbudowy, interpretacji. Czy chwytasz to? Albo np. pojawia się w twojej głowie myśl. W rzeczywistości myśl jest tylko przepływem, przeskokiem energii między neuronami, czysto materialne, fizyczne zjawisko i nic więcej. Nie ma myśli „o czymś”. Właśnie to jest prawda, twoja prawda. Wymaga to podejścia bardzo prostego, bezpośredniego. Ale już sama intencja takiego patrzenia na rzeczywistość jest niesamowicie rewolucyjna, wyzwalająca. Nie wymaga to żadnego wysiłku, a jedynie intencji. Wtedy właśnie ta prosta prawda ciebie wyzwala, stajesz się prawdziwie pokorny i niewinny. Nie wiem czy zdajesz sobie drogi czytelniku sprawę z tego o jak bezwarunkowej wolności tutaj mówię i jak blisko ciebie ona jest? Jest na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko po nią sięgnąć.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

DROGA, KTÓRĄ MUSISZ PRZEBYĆ SAM
Przede wszystkim zetknięcie się umysłu dyskursywnego (ono z konieczności jest w porządku logicznym jako pierwsze) z tym co napisałem o prawdzie musi być przyjęte przez tą część umysłu jako absurdalne. Tak musi być dopóki dyskursywna część umysłu jest wyznacznikiem całego pojmowania rzeczywistości przez człowieka. Im człowiek bardziej ma nierozwiązany wewnętrznie problem swojego uwarunkowania, tym gwałtowniej odrzuci to co napisałem. Są inni ludzie, którzy przyjmują to na logikę. I to jest dobre, bo jest zgodne logicznie a więc prawdziwe na poziomie czystej logiki. Jest to jednak za mało. Do ciebie należy podjęcie istoty problemu, która jest tu kluczowa. Mianowicie trywializując musisz sam nabyć umiejętność rozpoznania co jest czystą reakcją, a co jest już interpretacją. Tego nikt ciebie nie nauczy, w tym ci nikt nie pomoże, bo jest to niemożliwe. Np. jeśli ci powiem (zakładam, że jesteś mężczyzną), że kiedy po ujrzeniu atrakcyjnej kobiety następuje u ciebie najpierw reakcja czysto emocjonalna, uwalniająca całą maszynerię hormonalną, ale kiedy będziesz chciał zatrzymać tą przebogatą emocję na dłużej musi zaistnieć uczucie, czyli podtrzymywanie tej emocji za pomocą pamięci. I że kiedy to ode mnie słyszysz, to potrafisz to już rozróżnić i umiesz zapobiec konfliktowi, który pojawia się w momencie interpretacji? Nie, ponieważ ta umiejętność jest zbyt subtelna, żeby ją można było opisać słowami, żeby dostrzec ten moment, to wymaga uwagi, czuwania, precyzji. Umiejętności zatem odróżnienia emocji od uczucia nie można nauczyć się od kogoś. Ale oprócz tego musisz nauczyć się lub raczej, użyję słowa nabyć, umiejętności cierpliwości wobec nachalności, narzucania się tobie interpretacji, treści, szczególnie na początku. Tego też nikt za ciebie nie zrobi, nie przekaże ci tej umiejętności. Nikt ci też nie wytłumaczy, że słowo „piękno” jest uwzniośleniem przyjemności. Piękno jest fałszem i jest zinterpretowaniem pełni. Nie wierzcie nikomu, kto mówi wam: dostrzeż w tym piękno. Natomiast godnym zaufania jest człowiek, który mówi: dostrzeż w tym bogactwo. A więc drogą, którą musisz przejść jest podróż od brzegu poszukiwania różnorodności wrażeń do brzegu precyzji dostrzegania tego co „jest” i jego bogactwa. Prawda pojawia się zawsze w jednej chwili i jest poza czasem, którego używa umysł chcący ją zatrzymać.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

PRECYZJA – AKTYWNOŚĆ
Ważnym jest zrozumienie czym jest precyzja uwagi, świadomości. Nie jest to skupienie, koncentracja; wręcz przeciwnie. Im bardziej ktoś skupia się na problemie tym bardziej od niego się oddala. Dlatego napisałem, że dopóki umysł dyskursywnie nie jest spokojny, nieruchomy nie postąpisz ani na milimetr w duchowym wymiarze poznania prawdy. Zauważ, że kiedy mówię: prawda objawia się w jednej chwili, poza czasem psychologicznym, to umysł dyskursywny natychmiast pyta: a co dalej się dzieje? Widzisz ten największy przekręt umysłu, który nieustannie wystawia cię do wiatru? Umysł dyskursywny domaga się ciągłej narracji rzeczywistości, nieustannej interpretacji. Tak więc co jest w twoim zasięgu? Nic oprócz tej jednej chwili, w której prawda się objawia. Lepszym jest pytanie, co „robić”, żeby nic nie robić w momencie tego fenomenu? Kiedy bowiem prawda objawia się niepostrzeżenie i nie spotyka na swojej drodze centrum, JA, wtedy ona sama jest narracją ponadczasową, w której nie ma mnie, a jest tylko ona.
Dlatego też każde działanie na zewnątrz jest zatrzymaniem narracji prawdy. Tzn. jeśli twój umysł mówi ci: „W związku z tym, że odkryłem to i to, to muszę zmienić to i to”. Np. masz szefa, którego nie znosisz, masz pracę, której nie znosisz i nagle odkryłeś, że jesteś oświecony, albo że poznałeś wyższą prawdę i w związku z tym chcesz zmienić pracę, a szefa idziesz zrugać za wszystkie niesprawiedliwości to wiedz, że jesteś godnym pożałowania tak samo jak ktoś kto znosi to wszystko z zaciśniętymi zębami z braku zaradności, a być może i bardziej. Zmiana jeśli ma nastąpić musi wydarzyć się sama, bez cienia konfliktu z czymkolwiek.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

UMYSŁ UWARUNKOWANY – UMYSŁ SWOBODNY
To o czym teraz chciałbym napisać nawet mi wydaje się dość absurdalne, ale opiszę to tak jak mi się to przedstawia. Kiedy wcześniej opisywałem, że precyzja przychodzi wraz z nieporuszonym umysłem w jego części dyskursywnej, wyobraźnia podpowiada nam, że skoro tak, to w umyśle powinny ustać wszelkie reakcje. Dowodem na to, że ogromna większość ludzi tak to rozumie jest oczywisty fakt budowania systemów, ścieżek, opisów jak osiągnąć cel. Ten sposób rozumowania istnieje na dosłownie wszystkich poziomach ludzkiej aktywności jako jedyny możliwy. Technik musi umieć posługiwać się matematyką, humanista zasadami tworzenia języka, psycholog ustalonymi typami zachowań ludzkich i wreszcie człowiek wyznający jakiś system jako ideę tzw. zasadami moralnymi. Zajmę się tym ostatnim przypadkiem, bo ta kategoria ludzi najmocniej przywiązana jest do wartości najwyższych dla człowieka. Czym więc kieruje się idealista? Aby uciszyć umysł, który w oczywisty sposób w swoim nieprzewidywalnym i nieokiełznanym działaniu przeczy wyznawanej przez niego idei, która jest wzorem, czymś stałym, czymś nieporuszonym, czymś idealnym, to co czyni taki człowiek, aby uniknąć konfliktu w relacji tego co wyznaje z tym co jest? Kieruje się mianowicie nakazem, przykazaniem, zasadą. A więc cała ścieżka jego życia obraca się wokół słów i jego znaczeń. Tu zaznaczam, że słowo wymyślił on sam, człowiek. Tak więc jeśli jest przykazanie, to jak człowiek je interpretuje? Jeśli człowiek chce wypełnić przykazanie musi się nim stać, bo musi się całkowicie do niego dostosować. A ponieważ w swojej świadomości stawia na równi swoją moralność z moralnością przykazania następuje konflikt z tym co jest, bo człowiek w żaden sposób nie jest istotą doskonałą. W momencie więc odstępstwa od przykazania szuka wymówki i mówi, że jest niedoskonały (co gorsza, w domyśle „jeszcze”). Czy widzicie ten dualizm? Człowiek podejmuje się zadania niemożliwego, którego wie, że nie jest w stanie wykonać, jednak z uporem maniaka ufa, że w końcu tego dokona. Pytam się: kto tu jest schizofrenikiem? My ludzie całym naszym życiem wodzimy wzrokiem za tym co wymyśliliśmy. Kiedy czytasz przykazanie wodzisz wzrokiem za podążającą literą. To litera wyznacza kierunek w którym patrzysz. Podobnie jest ze słowami, które odczytujesz na tym blogu. Kiedy piszę np. o interpretacji umysłu traktujesz ją pejoratywnie, a ja przecież użyłem tego słowa jako kontrastu (przynajmniej taka była moja intencja), aby odróżnić prawdę od fałszu. Więcej powiem: ani prawda ani fałsz nie mają tu wartości dobrej czy złej. Chodzi tu o to, aby zobaczyć ten mechanizm, a nie żeby go oceniać. Takie podejście jest ślepe i nie odniesie zamierzonego skutku. Zobacz co jest, a rozwiązanie samo się wybierze i określi. Czyż nie wierzysz w prawdziwość dobra? Patrzysz na palec pokazujący szczyt, nigdy nie patrzysz na szczyt. Powstaje pytanie czy idea, przykazanie jest złe? Przecież ideały wyznaje chyba każdy człowiek. Oczywiście, że nie. Problemem nie jest idea, ale to w jaki sposób ją traktujemy, do niej podchodzimy. Mianowicie idea jest znakiem, świadectwem dla nas ukazującym coś czego na co dzień nie realizujemy. I to wszystko. Idea nie mówi nam rób tak i tak, to my ją tak zinterpretowaliśmy. Idea mówi nam tylko: „robisz źle”. My dołożyliśmy swoją interpretację, swój bagaż, swój ciężar i żeby było jasne, sami to uczyniliśmy i czynimy tak cały czas. A dlaczego? Bo nie chcemy poszukiwać, nie chcemy burzyć idealnego obrazu, mniemania o sobie. Jesteśmy wszyscy hipokrytami, sprytnymi hipokrytami. I chyba dlatego jesteśmy tak skorzy do wymyślania nowych idei.
Działając więc wg tej ścieżki próbujemy osiągnąć to o czym wyżej napisałem, że skoro stan idealnej ciszy, spokoju pojawia się wraz z nieporuszonym umysłem w jego części dyskursywnej, to w umyśle powinny ustać wszelkie reakcje. A więc odrzucamy wewnętrznie wszelkie reakcje umysłu. Stajemy się cenzorami. Uciszamy umysł na siłę, choć pod spodem wszystko wrze. Niektórzy ludzie wymyślają systemy, żeby ominąć tego cenzora a jednocześnie uspokoić umysł odwracając jego uwagę od swojej niemoralności. Są to wypowiadane rytmicznie słowa, systemy kontroli oddechu, specyficzne ćwiczenia fizyczne jak joga. Prawdopodobnie chodzi tu o to, żeby umysł zobaczył to czym jest przez podobieństwo. Np. oddycham rytmicznie a każdy wdech i wydech symbolizuje każdą akcję na umysł i reakcję tegoż na bodziec. Tak samo jest z mechanicznie powtarzanym słowem, medytacją wyobrażeniową itp. Ja osobiście nie oceniam tego w żaden sposób, bo jakie miałbym do tego prawo? Jednak twierdzę, że takie podejście nie rozwiązuje problemu całościowo i ostatecznie, a takie mnie tylko interesuje. Tak więc ostatecznie nie zachowujemy przykazania nie dlatego, że nie potrafimy, tylko dlatego, że tak je pojmujemy, według własnej intencji.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

INTENCJA
Na wystąpienie reakcji nie masz żadnego wpływu. Na intencję identyfikacji z reakcją lub też jej brak masz całkowity wpływ.
Jak już wcześniej pisałem nasze życie składa się z nieustannych reakcji. Sama reakcja jest bardzo złożonym procesem w sensie bogactwa jej oddziaływania. Człowiek, który swoim umysłem nieustannie tkwi w materialnym postrzeganiu świata będzie wymyślał różne sposoby jak ustosunkować się do tych reakcji, jak je zinterpretować. Dlatego też w momencie wystąpienia reakcji człowiek ów dołącza tą reakcję do systemu, który stworzył, a który jest interpretacją. Odcięte zostaje całe bogactwo doświadczenia i pozostaje pustka interpretacji. Intencja jest kwestią wolnej woli, dlatego też jest całkowicie bezwysiłkowa i nie potrzeba tu żadnej wiedzy nabytej.
Jednak dzisiejszy świat zajął świadomość człowieka wieloma nieistotnymi problemami, tzn. „nauczył” go wszystko interpretować (Będziecie jako Bóg). Dlatego też jeśli na prawdę chcesz ujrzeć to Królestwo Pokoju i Wolności po pierwsze musisz zrozumieć o czym tu piszę. Po drugie musisz zdobyć się na wysiłek poszukiwania wewnętrznego żeby tego samemu doświadczyć. I wreszcie po trzecie, aby to własne doświadczenie nie stało się martwe stając się cechą pamięci jako wspomnienie musisz codziennie medytować w taki sposób aby to doświadczenie się odnawiało. Taka jest bowiem rola prawdziwej medytacji: przeżycie ponowne transcendentnego doświadczenia. Tak więc medytacja kończy się w momencie tego doznania i spełniła już swoją rolę. U jednego zajmie to kilka chwil u innego potrzeba dłuższego czasu dochodzenia. Ważna jest systematyczność. Taka medytacja nie wymaga wysiłku bo już wtedy nie jest medytacją. Tak więc ostatecznie można powiedzieć, że medytacja to odnawianie intencji.

kodak27
Posty: 1235
Rejestracja: 16 kwie 2012, 18:55

Post autor: kodak27 »

μετανοια - bycie w duchu ponad myślą
Nic innego jak reinkarnacja i te sprawy.., a może i plagiat czyjś się kłania? Ela, ela, elaboraty.., po woli i na raty ;-)

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

REAKCJA UMYSŁU – PIERWSZE I OSTATNIE PORUSZENIE
Prześledźmy drogę reakcji umysłu. Gdy pojawia się bodziec dla umysłu następuje krytyczny moment dla człowieka. Mianowicie umysł ponieważ działa czysto mechanicznie nadaje określony kierunek tej reakcji. Jest on zawsze skierowany ku pamięci, wiedzy. Chodzi o to, że umysł nie akceptuje stanu zawieszenia, niepewności. Wynika to z głębokiego utożsamienia się człowieka jako istoty duchowej z własnym organem fizycznym – mózgiem. Nadanie tego kierunku ku pamięci następuje w oka mgnieniu. U człowieka nieświadomego w ogóle to spostrzeżenie nie występuje. Ale jak to pisałem niżej o naturze uzależnienia jest to najważniejszy i najwyższy akt człowieczeństwa związany z jego duchowością. Dopóki nie zauważysz tego mechanicznego aktu, który pojawia się w twoim życiu cały czas nie odkryjesz drogi, która prowadzi do życia, choćbyś interpretował rzeczywistość na tysiące sposobów.
Załóżmy zatem, że tak dobrze „wykalibrowałeś” swoją uwagę, że dostrzegasz tą chwilę. Co wtedy? Wtedy wydarza się ten niesamowity cud. Nagle spostrzegasz z jasnością niespotykaną dotychczas w swoim życiu, jakim niebezpieczeństwem dla twojego szczęścia, dla twojej wolności jest interpretacja. Wkraczasz na ścieżkę Boskiej Mądrości, której nie musisz się już uczyć. Ta mądrość jest odkrywaniem mistyczności rzeczywistości. A więc gdy nachodzi twoją świadomość jakiś brak, odczucie braku lub utraty w danej chwili, to na Boga, bądź cicho!!! Błagam, daj się „wypowiedzieć” temu stanowi, niech on trwa.

Vandersky
Posty: 813
Rejestracja: 22 sty 2016, 0:19
Kontakt:

Post autor: Vandersky »

EMOCJE – UCZUCIA
Emocje możesz zaobserwować, uczuć już nie. Gdy powstało uczucie to znak, że sięgnąłeś do pamięci emocjonalnej (chciane – niechciane). To właśnie dlatego ludzie nie wstępują na ścieżkę duchowego poznania, gdyż nie chcą sięgać głębiej niż uczucie. Uczucie jest osobowe, którego podstawą jest psychologiczne JA. Emocja jest bezosobowa tzn. doświadczenie bez doświadczającego podmiotu, a więc współuczestnictwo w Boskim JESTEM. Dlatego Jezus mówi o ciasnej bramie wiodącej do Królestwa Niebieskiego. Ta ciasność to niebywała precyzja percepcji wychwycenia emocji w momencie jej powstania jako reakcji. Musisz być ostry jak laser jeśli poważnie myślisz o życiu wg ducha. Człowiek infantylny nie będzie miał pojęcia o czym teraz piszę. Jest to pewnego rodzaju wskazówka do przebudzenia, wydoroślenia.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Duchowe rozterki”