Odrzucić pisma
Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy
- Metanoia
- Posty: 642
- Rejestracja: 09 cze 2016, 17:54
- Lokalizacja: Osobowość z Pogranicza
RN - nie rozśmieszaj mnie. Ty przecież sam nie rozumiesz tego co cytujesz.
Paszko - nie masz racji. Objawienie Jakuba Boerne /XVw./ było tak samo poza obrazowe i to było objawienie od Chrystusa. Wszelkie maryjne cudeńka, wszelkie widzialne obrazy Chrystusa płyną z ciała.
To wynika z konstrukcji człowieka. Świat Chrystusa jest poza obrazami.
A i jeszcze jedno czego chyba nie rozumiecie.
Nie przyszłam was nawracać.
Przyszłam po Vandersky'ego ale on jeszcze musi dojrzeć.
Za to znalazłam RM i na tym mogę zakończyć moje wypowiedzi.
Bo tak jak pisałam znam wielu osób uważających się za gnostyków ale znam tylko trzy osoby, które otrzymały Gnozę.
Reszta i ścieranie się na cytaty biblijne kompletnie mnie nie interesuje bo to nie ja decyduję to Gnoza was wybierze albo i nie. A jeśli nie wybrała to próżny mój trud.
Ja mam zamiar rozwijać i pogłębiać to co wiem. Potrzebuję aby ktoś ofiarował mi swoją Gnozę a ja ofiaruję mu swoją.
Paszko - nie masz racji. Objawienie Jakuba Boerne /XVw./ było tak samo poza obrazowe i to było objawienie od Chrystusa. Wszelkie maryjne cudeńka, wszelkie widzialne obrazy Chrystusa płyną z ciała.
To wynika z konstrukcji człowieka. Świat Chrystusa jest poza obrazami.
A i jeszcze jedno czego chyba nie rozumiecie.
Nie przyszłam was nawracać.
Przyszłam po Vandersky'ego ale on jeszcze musi dojrzeć.
Za to znalazłam RM i na tym mogę zakończyć moje wypowiedzi.
Bo tak jak pisałam znam wielu osób uważających się za gnostyków ale znam tylko trzy osoby, które otrzymały Gnozę.
Reszta i ścieranie się na cytaty biblijne kompletnie mnie nie interesuje bo to nie ja decyduję to Gnoza was wybierze albo i nie. A jeśli nie wybrała to próżny mój trud.
Ja mam zamiar rozwijać i pogłębiać to co wiem. Potrzebuję aby ktoś ofiarował mi swoją Gnozę a ja ofiaruję mu swoją.
Ostatnio zmieniony 26 lip 2016, 13:52 przez Metanoia, łącznie zmieniany 1 raz.
- RN
- Posty: 6211
- Rejestracja: 25 paź 2013, 19:49
- Lokalizacja: Ziemia Łódzka
Nie denerwuj się Matanoia.Metanoia pisze:RN - nie rozśmieszaj mnie. Ty przecież sam nie rozumiesz tego co cytujesz.
Odpowiedz lepiej, czy nadal twierdzisz, że Jezus nie stawia ( stawiał ) żadnych warunków.
No i oczywiście, czy Ty, jako Jego potencjalna uczennica spełniasz wymienione z cytatu warunki.
WYŁĄCZ TELEWIZOR - WŁĄCZ MYŚLENIE
-
- Posty: 10663
- Rejestracja: 09 lis 2008, 20:55
- Lokalizacja: Śląsk
A przecież znacznie dawniej Bóg przez Mojżesza powiedział/przekazał :RN pisze:EWANGELIA ŁUKASZA 14. 26. BIZTBMetanoia pisze: Tak jak pisał RM, wy nie znacie Jezusa.
Nie wiecie co to wolność
On nie stawia żadnych warunków.
.
'' Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.
Wj 20:12
12. Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
(BT)
Czyżby Bóg sobie samemu zaprzeczał ???
Właściwym oddaniem jest "nie ma w mniejszej czci "
* staropolszczyzna "się kłania" -sprawdźcie: nawidzieć /nienawidzieć
(36) Ale powiadam wam, iż z każdego słowa próżnego, które by mówili ludzie, dadzą z niego liczbę w dzień sądny; (37) Albowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwiony, i z mów twoich będziesz osądzony. Ew. Mat.12 rozdz.
- RN
- Posty: 6211
- Rejestracja: 25 paź 2013, 19:49
- Lokalizacja: Ziemia Łódzka
Jachu pisze:A przecież znacznie dawniej Bóg przez Mojżesza powiedział/przekazał :RN pisze:EWANGELIA ŁUKASZA 14. 26. BIZTBMetanoia pisze: Tak jak pisał RM, wy nie znacie Jezusa.
Nie wiecie co to wolność
On nie stawia żadnych warunków.
.
'' Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.
Wj 20:12
12. Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
(BT)
Czyżby Bóg sobie samemu zaprzeczał ???
Właściwym oddaniem jest "nie ma w mniejszej czci "
* staropolszczyzna "się kłania" -sprawdźcie: nawidzieć /nienawidzieć
KSIĘGA KAPŁAŃSKA 19. 17. BIZTB
"Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego.
To jak to się stało, że Jezus, który twierdził, że mówi tylko to co słyszy od Ojca, każe mieć w nienawiści min. brata, kiedy Ojciec w ST. zabrania chować nienawiść w sercu swoim do brata swego
Czy może w tym przypadku słowo ''nienawiść '' ma inne znaczenie
Inny przykład.
PSALM 97. 10. BIZTB
"Wy, którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło!
Jeżeli słowo ''nienawiść'' ma oznaczać mniejsze miłowanie, mniejsze czczenie, to czy na podstawie tego wersetu zło mamy darzyć mniejszą czcią, czy w ogóle od niego stronić i je odrzucać
WYŁĄCZ TELEWIZOR - WŁĄCZ MYŚLENIE
- RN
- Posty: 6211
- Rejestracja: 25 paź 2013, 19:49
- Lokalizacja: Ziemia Łódzka
Skoro ścieranie na cytaty biblijne Ciebie kompletnie nie interesuje, to dlaczego ciągle powołujesz się na Jezusa.Metanoia pisze:
Reszta i ścieranie się na cytaty biblijne kompletnie mnie nie interesuje
Przecież właściwie wszystko co o Nim wiemy pochodzi właśnie z Biblii.
Zapamiętałaś parę krzepiących wersetów z rzekomymi wypowiedziami Jezusa i nimi szermujesz, bo one są Ci wygodne.
Natomiast o pozostałych rzekomych wypowiedziach nie słyszałaś ( albo nie chcesz słyszeć ) i tym samym pomijasz niewygodną, bo fanatyczną część Jego nauk.
Piszę celowo fanatyczną, bo jeżeli wszystko to co zostało napisane, to Jego autentyczne mowy, wtedy staje się oczywiste, że pewien fanatyzm temu człowiekowi nie był obcy.
Oczywiście sprawą dyskusyjną jest, czym ten fanatyzm był podyktowany.
Wiele nauk biblijnego Jezusa, nie tylko, nie da się pogodzić z resztą Biblii, ale nawet w obrębie ich samych występują nie do przebrnięcia sprzeczności.
Tak więc, Twój Jezus jest takim Jezusem trendy.
Przywołujesz Jego osobę, bo to jest modne, to robi wrażenie.
Gdybyś nigdy nie słyszała o Jezusie, pewnie przeżywała byś to samo co teraz opisujesz, jednak myślę, że '' królowałby w Tobie kto inny''.
WYŁĄCZ TELEWIZOR - WŁĄCZ MYŚLENIE
- Paszko
- Posty: 453
- Rejestracja: 31 maja 2016, 11:39
Napisz więcej o tym Jakubie Boerne, nie mogę go znaleźć w necie (wyskakuje głównie Jason Bourne ), a temat jest ciekawy.Metanoia pisze: Paszko - nie masz racji. Objawienie Jakuba Boerne /XVw./ było tak samo poza obrazowe i to było objawienie od Chrystusa. Wszelkie maryjne cudeńka, wszelkie widzialne obrazy Chrystusa płyną z ciała.
To wynika z konstrukcji człowieka. Świat Chrystusa jest poza obrazami.
Kimkolwiek by jednak nie był, uważam że gdyby - podobnie jak Ty - urodził się w Głogowcu, gmina Świnice, Anno Domini 1905 w dwunastoosobowej rodzinie, jego wrażliwość, umysł, uczuciowość i duchowość byłyby zgoła odmienne.
Nie deprecjonowałbym też obrazowości w objawieniach mistycznych - czy Jezus, przebywając na Pustyni Judzkiej, nie ujrzał w widzeniu Świątyni Salomona? I czy Kefas, Jan i Jakub, "zmorzeni snem" nie ujrzeli Jezusa rozmawiającego z Mojżeszem i Eliaszem?
Ponadto nie jestem przekonany do postawy negatywnej, która wyklucza różne rodzaje duchowości, przedkładając ponad nie "jedyny słuszny". Różne drogi prowadzą do Ojca, a "drzewa przynoszące dobre owoce" nie mogą być złe, zaś kto "nie jest przeciwko nam, ten jest z nami". Wprawdzie nie jestem fanem Faustyny, ale ją szanuję, tak samo jak szanuję Anneliese Michel, gnostyków, mistyków i wielu innych, w tym Forumowiczów z niniejszego forum, bez oglądania się na podziały. Za dużo bowiem jest podziałów wśród chrześcijan. Co dobrego może wyniknąć z tworzenia kolejnych?
Ewangelia Tomasza, logion 72:
"Rzekł jakiś człowiek do Niego: "Powiedz mym braciom, by podzielili się ze mną dobrami mego ojca". Odrzekł mu: "O człowiecze, kto mnie uczynił tym, który dzieli?" Zwrócił się do swych uczniów mówiąc im: "Czy jestem tym, który dzieli?"
ΛΕΓΕΙ ΙΗΣΟΥΣ ΟΥΚ ΕΣΤΙΝ ΤΕΘΑΜΜΕ
ΝΟΝ Ο ΟΥΚ ΕΓΕΡΘΗΣΕΤΑΙ ☩
ΝΟΝ Ο ΟΥΚ ΕΓΕΡΘΗΣΕΤΑΙ ☩
-
- Posty: 10663
- Rejestracja: 09 lis 2008, 20:55
- Lokalizacja: Śląsk
RN pisze:KSIĘGA KAPŁAŃSKA 19. 17. BIZTB
"Nie będziesz chował w sercu swoim nienawiści do brata swego.
To jak to się stało, że Jezus, który twierdził, że mówi tylko to co słyszy od Ojca, każe mieć w nienawiści min. brata, kiedy Ojciec w ST. zabrania chować nienawiść w sercu swoim do brata swego
Czy może w tym przypadku słowo ''nienawiść '' ma inne znaczenie
Inny przykład.
PSALM 97. 10. BIZTB
"Wy, którzy miłujecie Pana, miejcie w nienawiści zło!
Jeżeli słowo ''nienawiść'' ma oznaczać mniejsze miłowanie, mniejsze czczenie, to czy na podstawie tego wersetu zło mamy darzyć mniejszą czcią, czy w ogóle od niego stronić i je odrzucać
http://www.staropolska.pl/slownik/?nr=0 ... E6&id=1200
Nienawiść skierowana ku złu,jest właściwym odczuciem.
Nie nawidzieć należy zła,a nigdy grzesznka.
(36) Ale powiadam wam, iż z każdego słowa próżnego, które by mówili ludzie, dadzą z niego liczbę w dzień sądny; (37) Albowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwiony, i z mów twoich będziesz osądzony. Ew. Mat.12 rozdz.
-
- Posty: 10663
- Rejestracja: 09 lis 2008, 20:55
- Lokalizacja: Śląsk
Jezus Jako Mądrość od Boga takie słowa przez Salomona wypowiada:
Przyp. 8:12-14
12. Ja, mądrość, mieszkam z roztropnością, umiem udzielać dobrej rady.
13. Bać się Pana - znaczy nienawidzić zła; nienawidzę buty i pychy, złych postępków oraz przewrotnej mowy.
14. U mnie jest rada i zdrowy rozsądek; mam rozum, mam także moc.
(BW)
1 Kor. 1:30
30. Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem,
(BW)
Przyp. 8:12-14
12. Ja, mądrość, mieszkam z roztropnością, umiem udzielać dobrej rady.
13. Bać się Pana - znaczy nienawidzić zła; nienawidzę buty i pychy, złych postępków oraz przewrotnej mowy.
14. U mnie jest rada i zdrowy rozsądek; mam rozum, mam także moc.
(BW)
1 Kor. 1:30
30. Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem,
(BW)
(36) Ale powiadam wam, iż z każdego słowa próżnego, które by mówili ludzie, dadzą z niego liczbę w dzień sądny; (37) Albowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwiony, i z mów twoich będziesz osądzony. Ew. Mat.12 rozdz.
-
- Posty: 68
- Rejestracja: 20 mar 2014, 11:08
20 Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; 21 aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. 22 I także chwałę8, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. 23 Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. 24 Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. 25 Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. 26 Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich»..
Po przeczytaniu usera metanoi, nie wiem czemu przyszedł mi na myśl ten fragment, który oddaje jaką nature rzeczywistości w pełni ukazał Jezus i ukazywa sprzed tysięcy lat i mówił nawet o tych którym tę część natury przekazał i przekazywać będzie. Polecam głębiej zastanowić się nad tym tekstem, gdzie religijni zapewne odrzucą i powiedzą w sobie że ''wiedzą'', bo w kościele tak mówimy lecz nie przykładamy do tego uwagi.
Po przeczytaniu usera metanoi, nie wiem czemu przyszedł mi na myśl ten fragment, który oddaje jaką nature rzeczywistości w pełni ukazał Jezus i ukazywa sprzed tysięcy lat i mówił nawet o tych którym tę część natury przekazał i przekazywać będzie. Polecam głębiej zastanowić się nad tym tekstem, gdzie religijni zapewne odrzucą i powiedzą w sobie że ''wiedzą'', bo w kościele tak mówimy lecz nie przykładamy do tego uwagi.
- Paszko
- Posty: 453
- Rejestracja: 31 maja 2016, 11:39
@Metanoia
Skoro miałaś na myśli Jakoba Böhme, tworzącego w XVI w., to wydaje się że to potwierdza moją tezę o istotnym kulturowo podłożu duchowości. Böhme bowiem był teologiem luterańskim, niemożliwe więc, by jego stany mistyczne przeczyły reformatorskiemu ikonoklazmowi, tak samo jak niemożliwe jest, aby wizje Faustyny, polskiej katoliczki, wolne były od słowiańskiego (jeszcze przedchrześcijańskiego) swoistego kultu obrazowości.
Co do kultowego wykorzystania obrazów, to nie wiemy, co o tym myślał Jezus, natomiast wiemy, że jemu współcześni myśliciele żydowscy... nie mieli nic przeciwko . Można o tym poczytać w moim wątku o sprzecznościach (okazuje się, że najczęściej pozornych) między Prawem a praktyką kultową w judaizmie (tutaj link do wątku).
Skoro miałaś na myśli Jakoba Böhme, tworzącego w XVI w., to wydaje się że to potwierdza moją tezę o istotnym kulturowo podłożu duchowości. Böhme bowiem był teologiem luterańskim, niemożliwe więc, by jego stany mistyczne przeczyły reformatorskiemu ikonoklazmowi, tak samo jak niemożliwe jest, aby wizje Faustyny, polskiej katoliczki, wolne były od słowiańskiego (jeszcze przedchrześcijańskiego) swoistego kultu obrazowości.
Co do kultowego wykorzystania obrazów, to nie wiemy, co o tym myślał Jezus, natomiast wiemy, że jemu współcześni myśliciele żydowscy... nie mieli nic przeciwko . Można o tym poczytać w moim wątku o sprzecznościach (okazuje się, że najczęściej pozornych) między Prawem a praktyką kultową w judaizmie (tutaj link do wątku).
ΛΕΓΕΙ ΙΗΣΟΥΣ ΟΥΚ ΕΣΤΙΝ ΤΕΘΑΜΜΕ
ΝΟΝ Ο ΟΥΚ ΕΓΕΡΘΗΣΕΤΑΙ ☩
ΝΟΝ Ο ΟΥΚ ΕΓΕΡΘΗΣΕΤΑΙ ☩
- Andżelika_FS
- Posty: 549
- Rejestracja: 02 lip 2016, 23:20
- Lokalizacja: Dornach/Kruszewnia
Chwila chwila, to chyba nieuprawnione uproszczenie. Ja mało rozumiem z tego, co pisze Metanoia, ale jeśli cokolwiek wydaje mi się oczywiste, to właśnie fakt, że ona przekracza urodzenie i wychowanie w katolickiej Polsce, a to, co uważa za własne doświadczenie Gnozy stoi w jaskrawej sprzeczności z bieżącą linią teologii KRK. Heglowska przemiana tezy z antytezą w syntezę opiera się przecież właśnie na istotnej różnicy pomiędzy punktem wyjścia a punktem dojścia. Jak możesz z warunków początkowych (teolog luterański) wysnuwać fakt, że nie mógł wyjść poza nie (stany mistyczne potencjalnie przeczące ikonoklazmowi). Zapośredniczenie w syntezie tezy i antytezy nie oznacza przecież zgodności z nimi (bo nie może być zgodna z oboma jednocześnie) tylko właśnie odmienność godzącą (pozorny) spór.Paszko pisze:Böhme bowiem był teologiem luterańskim, niemożliwe więc, by jego stany mistyczne przeczyły reformatorskiemu ikonoklazmowi
- Paszko
- Posty: 453
- Rejestracja: 31 maja 2016, 11:39
Masz rację, dopuściłem się nieuprawnionego uproszczenia. Tak naprawdę i Böhme, i Faustyna, mogli uwolnić się od swojego zaplecza kulturowego - a założyłem że nie mogli dlatego, że tego nie zrobili.
Zresztą, gwoli ścisłości, na wiki napisano, że protestanci mieli problem ze zgodnością pism Böhmego z teologią luterańską, ponieważ... jego dzieła były napisane tak niejasnym, "pytyjskim" językiem, że nie wiadomo było, kiedy jest zgodny, a kiedy nie :
Another place where Böhme may depart from accepted theology (though this was open to question due to his somewhat obscure, oracular style) was in his description of the Fall (cytowane prawdopodobnie za: F. von Ingen, Jacob Böhme in Marienlexikon, Eos, St. Ottilien 1988, 517).
Nieco podobnie z Faustyną - KRK miał kłopot z jej klasyfikacją, teologicznie nie pasowała do doktryny i gdyby nie papież Polak, to z całą pewnością nie byłoby dziś kultu Bożego Miłosierdzia w ramach KRK w różnych egzotycznych zakątkach świata.
Co do Metanoi, to nie wiemy, czy jej gnoza przekracza konkretnie akurat polską katolickość. Wspominanie Böhmego może wskazywać na zaplecze ewangelickie, choć to, rzecz jasna, jedynie luźne skojarzenie.
Osobiście bardziej od filozoficzno-teologiczno-astrologicznych traktatów Böhmego czy tchnących represyjnością zapisków Faustyny, wolę nauczanie Jezusa: jest proste, egalitarne, intuicyjnie zrozumiałe, sugestywne, inspirujące, mądre i pełne Miłości. Tymczasem gnostycy uciekają od prostoty i egalitarności ku wiedzy tajemnej (Böhme inspirował się m.in. alchemią i Paracelsusem) i elitarności - i wtedy pojawia się pytanie, ale jako to? To Ewangelia nie jest dla wszystkich? A tymczasem Jezus nauczał: "co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach" (Mt 10,27).
Zresztą, gwoli ścisłości, na wiki napisano, że protestanci mieli problem ze zgodnością pism Böhmego z teologią luterańską, ponieważ... jego dzieła były napisane tak niejasnym, "pytyjskim" językiem, że nie wiadomo było, kiedy jest zgodny, a kiedy nie :
Another place where Böhme may depart from accepted theology (though this was open to question due to his somewhat obscure, oracular style) was in his description of the Fall (cytowane prawdopodobnie za: F. von Ingen, Jacob Böhme in Marienlexikon, Eos, St. Ottilien 1988, 517).
Nieco podobnie z Faustyną - KRK miał kłopot z jej klasyfikacją, teologicznie nie pasowała do doktryny i gdyby nie papież Polak, to z całą pewnością nie byłoby dziś kultu Bożego Miłosierdzia w ramach KRK w różnych egzotycznych zakątkach świata.
Co do Metanoi, to nie wiemy, czy jej gnoza przekracza konkretnie akurat polską katolickość. Wspominanie Böhmego może wskazywać na zaplecze ewangelickie, choć to, rzecz jasna, jedynie luźne skojarzenie.
Osobiście bardziej od filozoficzno-teologiczno-astrologicznych traktatów Böhmego czy tchnących represyjnością zapisków Faustyny, wolę nauczanie Jezusa: jest proste, egalitarne, intuicyjnie zrozumiałe, sugestywne, inspirujące, mądre i pełne Miłości. Tymczasem gnostycy uciekają od prostoty i egalitarności ku wiedzy tajemnej (Böhme inspirował się m.in. alchemią i Paracelsusem) i elitarności - i wtedy pojawia się pytanie, ale jako to? To Ewangelia nie jest dla wszystkich? A tymczasem Jezus nauczał: "co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach" (Mt 10,27).
ΛΕΓΕΙ ΙΗΣΟΥΣ ΟΥΚ ΕΣΤΙΝ ΤΕΘΑΜΜΕ
ΝΟΝ Ο ΟΥΚ ΕΓΕΡΘΗΣΕΤΑΙ ☩
ΝΟΝ Ο ΟΥΚ ΕΓΕΡΘΗΣΕΤΑΙ ☩
- Andżelika_FS
- Posty: 549
- Rejestracja: 02 lip 2016, 23:20
- Lokalizacja: Dornach/Kruszewnia
OK, odczekałam chyba na tyle długo, żeby nie kłócić się o słowa, tylko przynajmniej podjąć próbę zrozumienia. No to na spokojnie wyjaśnię, bo pewnie przekazałam co myślę zbyt chaotycznie.Metanoia pisze:Demiurg nie jest psychopatą [...] Im więcej zła w Tobie tym demiurg jest bardziej zły.
Mam w sobie dualizm, którego nie potrafię scalić. Z jednej strony ciało, które potrzebuje powietrza, jedzenia, które wydala, jest czasem dostarczycielem bólu, a w innych sytuacjach rozkoszy. Jest wehikułem, w którym podróżuję przez życie, któremu maluję paznokcie i rozczesuję włosy, ale nie mylę go z ego, samoświadomością, jaźnią, nazywajmy dowolnie. Choćbym jednoczyła się z kimś cieleśnie, to nigdy nie zjednoczyłam się z nikim... jak to nazwać... duchowo? Jaźniowo?
Dlatego też szukam rozróżnienia planów, tego fizycznego na którym doświadczeniem jest smak czekoladowych lodów czy rozkoszne rozleniwienie po seksie oraz tego niematerialnego gdzie dominantą staje się przeczytany passus Jana od Krzyża czy wysłuchanie fragmentu Requiem Fauré. Ja nie potrafię przeskoczyć ponad szczeliną wymienionych rzeczy, więc zakładam, że mają zupełnie odmienną naturę. I tutaj potrzebny mi jest demiurg w opozycji do Boga. Nie dlatego, że jestem mocno przekonana, że tak własnie wygląda świat. Raczej dlatego, że jest to proste tłumaczenie, które zdejmuje ze mnie konieczność dociekania co pięć minut "jak jest naprawdę".
Uważam za bardzo atrakcyjny pogląd, że ta moja wewnętrzna, niematerialna ale odczuwalna istotność (ego, jaźń) jest okruchem nieosobowego i nieingerującego w świat Boga-stwórcy, sondą kosmiczną mającą zbierać obserwacje "z doświadczenia", a po śmierci wrócić do centrali i wszystko opowiedzieć. A ciało to właśnie pojazd, którym poruszam się w ramach stworzonego przez demiurga namacalnego świata. Ja lubię swoje niezbyt doskonałe ciało i cały świat materialny, więc demiurga nie próbuję klasyfikować jako "psychopaty". Po prostu pasuje mi pogląd, że w powodu wyżej opisanego (dość niezręcznie, przyznaję) dualizmu, z którym nie potrafię sobie poradzić, brzytwą Ockhama nie potrafię ciachnąć ani jednej strony, ani drugiej. Więc roboczo zakładam, że obie istnieją (w sensie ontologicznym).
Staram się tego mojego podejścia nie nazywać szumnie postawą czy religią, bo to tylko przypuszczenie, które chwilowo wydaje się atrakcyjne. Ale ponieważ nie mam innego, to już niech będzie. Właśnie w to wierzę.
I przy okazji - dziękuję, Paszko, że przyznałeś mi tę drobną rację. Ja nie próbowałam wchodzić w znaczenie Twojego postu (bo jest dla mnie zbyt trudny), a wskazywałam tylko miejsce, gdzie przeskoczyłeś we wnioskowaniu zbyt szybko/daleko. Miło czytać kogoś, kto nadal broniąc swych racji potrafi najnormalniej w świecie przyznać, że się zagalopował (choćby nie zmieniało to sensu tego, o czym pisał). Pokój z Tobą.
EDIT: uściślenia, literówki, żadnych zmian w istocie.
-
- Posty: 3679
- Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37
Metanoia pisze: Jezus posługuje się ideami.
Oczywiście, a podstawowym błędem większości, w próbach zrozumienia jego wypowiedzi, jest branie pojedynczego fragmentu i interpretowanie go.
Np.:
Skąd pochodzi w/w myśl? Gdzie ma swoje źródło? Jak ją rozumieć?RN pisze:Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.
W Rodz. 2, 24 jest napisane: Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją... Tu po raz pierwszy w pismach jest wskazana pewna zasada. Budowanie czegoś nowego, kreowanie innej rzeczywistości, wymaga oddzielenia się od przeszłości, opuszczenia starego porządku. Ta idea w pismach jest przywoływana wiele razy, np. podczas powoływania Abrama, Bóg mówi do niego, aby opuścił dom swojego ojca. Jezus akcentuje znaczenie tej zasady mówiąc m. in. o młodym winie, którego nie należy nalewać do starych bukłaków i łacie z nowego płótna, której nie przyszywa się do starego ubrania.
We fragmencie zacytowanym przez RN, poza tym, że słowo 'nienawiść' jest tam wyjątkowo chybionym tłumaczeniem, chodzi o podążanie za Jezusem, które oznacza po prostu, kreowanie zupełnie nowej rzeczywistości. Chcąc to robić, uczeń nie może za sobą ciągnąć bagażu w postaci, nawet bliskich osób, które chcą pozostać w starej rzeczywistości i oczekują, że raczej Jezus wróci do nich, niż oni pójdą za nim. Jezus w tym fragmencie mówi po prostu o jednej z podstawowych zasad prawdy, że kto przykłada rękę do pługa i wstecz się ogląda, nie nadaje się do KB. Zasada opuszczenia przeszłości. Ale jeśli kto z tego fragmentu wyciąga wniosek, że Jezus wymaga porzucenia bliskich, to po prostu nie rozumie pism.