Bóg, a nauka

Biblijne aspekty ducha, duszy i ciała człowieka. Możemy zamieszczać u teksty mówiące o wszystkim, co dotyczy człowieka w jego podstawowym prawie do życia w zdrowiu zarówno fizycznym jak i duchowym

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

kwant
Posty: 1196
Rejestracja: 15 lis 2008, 7:51

Bóg, a nauka

Post autor: kwant »

Takiego wyobrażenia, że Stwórca podczas stwarzania wszechświata, z zapałem sprzedawcy cukrowej waty, nawijał materię na palec, by gotowe gwiazdy i planety umieścić w przeznaczonym z góry miejscu, nie mam. Tym niemniej własne zamiary w swej twórczej pracy wypełniał aktywnie.

Być może, że wystarczyłoby zapodać jedynie określone warunki i wprowadzając co dopiero powstałą z energii materię w ruch, obserwować jak to się wszystko zmienia zgodnie i według woli Stwórcy, ale naukowcy w swej teorii materii natrafili już na tyle dylematów, że nawet w wypadku teorii materii nieożywionej ingerencja Boża w kilku przypadkach była konieczna. A to, by wywołać entropię wbrew uczonemu Rudolfowi Clausiusowi, że powstaje samoistnie. Zapewne przez wywołanie warunków wynikających z teorii inflacji, które wytrąciłyby materię z jednorodności w entropię i umożliwiły tworzenie galaktyk i ich gromad.

A to, by zapobiec defektom topologicznym, przewidzianym Teoriami Wielkiej Unifikacji, a dotychczas nie zaobserwowanym.

Największy jednak problem, jak wyjaśnić zaistnienie materii w idealnej próżni. Bo przecież zafalowanie jej, by powstała materia i antymateria wymaga jednak energii, choćby w równowadze, a próżnia, to brak wszystkiego, nawet jej kwantu. Jak jednak wynika z rozważań teoretycznych i doświadczeń, połączenie się takich anty i koinomaterii promieniuje znaczną ilością energii, co dowodzi, że do ich powstania jest ona równie niezbędna. Na przeszkodzie słuszności tej teorii stoi również brak antymaterii we wszechświecie w takich proporcjach, by teoria była choćby prawdopodobna. Obserwacje kosmosu nie potwierdziły tego, by gdziekolwiek występowało promieniowanie wynikające z kontaktu na styku skupisk owych anty i materii.

Ostatnio jednak, bo od 1970 r. istnieje teoria strun, co jakiś czas rozwijana i udoskonalana. Tyle, że tak nieweryfikowalna, iż nie tylko nie można jej obalić, ale co najgorsze, udowodnić. Co by jednak nie było, to i ona potrzebuje do istnienia materii takiej energii, która wprowadziłaby struny w drganie.

I tu widać, jak na dłoni konieczność uznania istnienia Stwórcy, który nie tylko dałby energii, ale i pomysłu, jak ją przetworzyć w materię i zorganizować we wszechświat. Kolejny problem, to skąd się Stwórca wziął. Myślę, że już nie tyle kreacjonistów, co szukających dziury w całym.
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, będą też niedobory żywności i trzęsienia ziemi w jednym miejscu po drugim.
8 Wszystko to jest początkiem dręczących boleści.
Mat.24:7,8; NW

Pius
Posty: 656
Rejestracja: 01 sie 2009, 20:13

Post autor: Pius »

przed stworzeniem nie istniało NIC nawet ta idealna próznia .
Przestrzeń i czas zostały stworzone

kwant
Posty: 1196
Rejestracja: 15 lis 2008, 7:51

Post autor: kwant »

Pius pisze:Przestrzeń i czas zostały stworzone
Zamiast apodyktyzmu, prosiłbym o uzasadnienie.
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, będą też niedobory żywności i trzęsienia ziemi w jednym miejscu po drugim.
8 Wszystko to jest początkiem dręczących boleści.
Mat.24:7,8; NW

Pius
Posty: 656
Rejestracja: 01 sie 2009, 20:13

Post autor: Pius »

zgodnie z fizyką próżnia posiada energię i paradoksalnie wypełniona jest wirtualnymi cząstkami materii i antymaterii. Tak więc jeśli przyjmujemy z stworzenie z "niczego" to próżnia też jest stworzeniem

kwant
Posty: 1196
Rejestracja: 15 lis 2008, 7:51

Post autor: kwant »

Pius pisze:zgodnie z fizyką próżnia posiada energię i paradoksalnie wypełniona jest wirtualnymi cząstkami materii i antymaterii.
Taki stan przestrzeni, gdzie nie ma niczego, absolutnie niczego, to próżnia absolutna. Jeżeli można mówić w takim przypadku o przestrzeni. Jak oznajmia Jana 1:3 „Przez Niego wszystko się stało”, a więc przedtem nic nie było, prócz Boga i Logosa. Ani próżni technicznej, ani kwantowej, ani żadnej o takim stężeniu jakichkolwiek cząstek, czy fal, którą można uznać, jako próżnię, bo istnieje w kosmosie, lub jest zrobiona w wyniku ludzkich możliwości. Ludzie często godzą się na kompromisy, kiedy zdają sobie sprawę, że lepiej nie można. Nie są w stanie zrobić takiej próżni, by nie było w niej całkowitego braku czegokolwiek. To z tego powodu nazywają próżnią coś takiego na co się powołujesz. Nie obrażaj Boga, że też musiał się zdać na taką niedoskonałość i umniejszyć swą chwałę o kilka atomów, lub fal, z których i tak nie powstał by, bez Niego, samoistnie wszechświat. To tylko ludzie tak sobie spekulują, by dawać sobie radę z sumieniem, które im krzyczy, że Stwórca jest!
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, będą też niedobory żywności i trzęsienia ziemi w jednym miejscu po drugim.
8 Wszystko to jest początkiem dręczących boleści.
Mat.24:7,8; NW

Bilberry
Posty: 396
Rejestracja: 10 cze 2008, 13:25

Post autor: Bilberry »

kwant pisze:
Pius pisze:Przestrzeń i czas zostały stworzone
Zamiast apodyktyzmu, prosiłbym o uzasadnienie.
tutaj nauka w pełni popiera ideę niebytu przed powstaniem czasu i przestrzeni
trochę trudno to zrozumieć, bo dla nas każdy wybuch wybucha w jakiejś przestrzeni, ale wedłu teorii wielkiego wybuchu, ten wybuch nie rozprzestrzenia się w przestrzeni, ale to przestrzeń rozszerza się wraz z tym wybuchem, tak więc wg tej teorii przed wielkim wybuchem nie było przestrzeni, nie było też czasu, bo czas należy do przestrzeni zwanej czaso-przestrzenią (4-wymiarowej)
Tak więc możemy np. powiedzieć, że sekundę po wielkim wybuchu przestrzeń była (wg pewnych wyliczeń) takiej a takiej wielkości, ale nie można powiedzieć, że sekundę przed wielkim wybuchem, bo nie było wtedy czasu, ani nie można powiedzieć, że w takim a takim miejscu przed wielkim wybuchem, bo jak nie było przestrzeni nie było też miejsc w przestrzeni.

kwant
Posty: 1196
Rejestracja: 15 lis 2008, 7:51

Post autor: kwant »

Pierwszy werset Księgi Rodzaju wyjaśnia i potwierdza to, co wcześniej napisałem, że wszechświat razem z ziemią został stworzony przez Boga (Rodz.1:1). Niebo, czyli to, co się znajduje ponad atmosferą ziemi i ziemię – kolebkę ludzkości. Dalsze opisy wydarzeń dotyczących nieba są opisane z pozycji obserwatora znajdującego się na powierzchni ziemi. Przecież Biblia została spisana dla ludzi.
Podana kolejność, najpierw niebo, potem ziemia, potwierdza naukowe dociekania na temat następstwa wydarzeń w tworzeniu wszechświata. Najpierw skupiska galaktyk, gwiazdy i potem wokół nich planety ze stygnącą na nich powierzchnią. A jedną z planet stanowiła ziemia.

Rodz.1:2 Teraz jest informacja, jak wyglądała powierzchnia ziemi w czasie stabilizowania się panujących na niej warunków. Istniejącą na niej ciemność wywołuje przesiąknięta parą i aerozolami popiołów wulkanicznych z wielu kraterów, atmosfera. Kratery zaś, to efekt kurczącej się skorupy ziemskiej, którą oblewa jednolita warstwa wrzącej kipieli wodnej. Tylko gdzieniegdzie pojawiały się rozbłyski wyładowań elektrycznych, jako przejaw istnienia energii Bożej, powodującej twórcze zmiany.

Rodz.1:3 Wzmianka o decyzji Bożej, by powstało światło, bynajmniej nie sugeruje takich zmian w promieniowaniu słońca, by stało się widzialne. Raczej nastąpiły warunki oczyszczające atmosferę ziemską. Coraz bardziej regularna konwekcja spowodowała skraplanie się pary wodnej i opady, które z wolna oczyszczały atmosferę z gazów i pyłu, pozwalając na pojawienie się jaśniejących powierzchni na czarnym nieboskłonie praatmosfery.

Rodz.1:4 Wnikające w atmosferę światło, odbijając się od aerozoli i z samej natury pary wodnej, początkowo stanowiło jednolitą jasność w całej atmosferze, mimo obracania się ziemi wokół własnej osi. Kiedy jednak stężenie zanieczyszczeń zmniejszało się, wzrastały proporcje między światłem bezpośrednim, a rozproszonym, co w końcu zaakcentowało różnicę między stroną oświetloną, a znajdującą się we własnym cieniu. By jednak mogło się to stać w miarę szybko, lub w ogóle, potrzebne było oddziaływanie Boga. Wenus przecież jeszcze do dziś spowija warstwa atmosfery słabo przepuszczającej słoneczne światło. Co prawda takie warunki potęguje bliska odległość od słońca, ale pozostawienie jej samej sobie w naturalnym stanie, utworzyło swoisty skansen pod tym względem. Do takich działań na ziemi zdopingowało przekonanie, że światło słoneczne jest niezbędne do zaistnienia na ziemi życia.

Rodz.1:5 Teraz Bóg podsumował zaistnienie doby składającej się z pory jasnej, nazwanej przez Niego Dniem i ciemnej - zwanej Nocą.
Trzeba podkreślić, że absurdem jest twierdzenie, iż pierwszy dzień stwarzania miał 24 godziny. Zanim na ziemi zaznaczył się podział na dzień i noc, ujęty w pełnym obrocie ziemi wokół własnej osi, takich dób, zanim podział się ujawnił, z całą pewnością było dużo więcej. Proces oczyszczania atmosfery wymagał przemian o czasie trwania dużo dłuższym, niż doba. Jak z tego wynika, dzień stwarzania, to czas potrzebny na wprowadzenie pomysłu do realizacji. Co ciekawe, cały okres stwarzania nieba i ziemi też nazwano dniem (Rodz.2:4). Był to więc całkowity czas na wykonanie stwórczego dzieła Bożego, jak się oblicza, mogący trwać wiele miliardów lat.
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, będą też niedobory żywności i trzęsienia ziemi w jednym miejscu po drugim.
8 Wszystko to jest początkiem dręczących boleści.
Mat.24:7,8; NW

kwant
Posty: 1196
Rejestracja: 15 lis 2008, 7:51

Post autor: kwant »

Bilberry pisze:tutaj nauka w pełni popiera ideę niebytu przed powstaniem czasu i przestrzeni
Teoria niebytu zakłada również nie istnienie Stwórcy. Jego świadomość wymaga istnienia czasu, inaczej nie mógłby zaobserwować przemian akcentujących zmianę czasu. Jego myśli nakładałyby się na siebie i, albo przez nieskończenie małą chwilkę powstałaby ich nieskończona ilość, lub w ogóle nie powstałyby, bo ich zaistnienie uwarunkowane jest trwaniem w czasie.
Na marginesie dodam, że do takiego wniosku, jaki przedstawiasz, skłoniło filozofów ludzkie przemijanie. Nieuchronność śmierci zrównano z istnieniem czasu. A przecież to nie czas jest bezpośrednio odpowiedzialny za śmiertelność ludzi, ale grzech. W stanie bezgrzesznym, mimo upływu czasu, człowiek żyłby wiecznie, nie podlegając śmierci. Byłby nieśmiertelny. Tak samo, jak Bóg, który nie starzeje się, mimo upływu czasu. Jest jednak różnica między Stwórcą, a każdym stworzeniem. Tylko Bóg jest niezniszczalny, bo nie do pomyślenia jest, by Bóg nie potrafił zdemontować tego, co skonstruował, a Stwórca jest tylko jeden, jak tylko jeden jest prawdziwy Bóg (Jana 17:1,3).
Co do przestrzeni, to prawda. Dopiero istnienie w niej energii, w różnej zresztą formie, ujawnia jej istnienie.
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, będą też niedobory żywności i trzęsienia ziemi w jednym miejscu po drugim.
8 Wszystko to jest początkiem dręczących boleści.
Mat.24:7,8; NW

kwant
Posty: 1196
Rejestracja: 15 lis 2008, 7:51

Post autor: kwant »

Rodz.1:6-8 Dotychczas atmosfera była jednolitą masą nasyconej pary wodnej, no i zanieczyszczeniami. Oziębianie się jej z zewnątrz i wychładzanie wód okalających skorupę ziemską na wskutek coraz częstszych opadów, spowodowało pojawienie się na pewnej wysokości od powierzchni wody, warstwy powietrza o wilgotności względnej mniejszej niż 100%. Z czasem warstwa ta była coraz grubsza, oddzielając coraz bardziej powierzchnię wody od powłoki przesyconej parą wodną, tworzącą jednolitą warstwę chmury naokoło globu. Wyraźne pojawienie się takiej warstwy wymagało gwałtowniejszego oziębiania się górnych warstw atmosfery, a to wymagało interwencji Bożej.
W efekcie utworzył się nieboskłon z grubej warstwy chmury ponad powierzchnią praoceanu. Jak wynika z opisu, nieboskłon zwany przez Boga niebem, został tak nazwany, ponieważ oddaliwszy się od powierzchni ziemi, stał się bliższy niebu w relatywnej ocenie istot, które w przyszłości będą zamieszkiwać ten glob.

Rodz.1:9,10 Wyziębiające się wody wychładzały coraz bardziej skorupę ziemską. Ta jednak, z powodu nierównomiernego ogrzewania się z wnętrza ziemi, miała nierówną grubość. Nacisk ustabilizowanej, o niższej temperaturze, wody, spowodował w osłabionych obszarach zapadanie się i wypełnianie nią coraz większego obszaru i głębokości. W innych miejscach skorupa zaczęła się wypiętrzać ponad powierzchnię, by tworzyć coraz większe połacie suchego lądu.
Każde zbiorowisko wód Stwórca nazwał morzem, a suchy ląd, ziemią. Taki proces ocenił pozytywnie, bo coraz lepiej adaptował środowisko dla bytowania w nim istot żywych.

Rodz.1:11-13 Pierwszymi kolonistami lądu stały się rośliny. To one, od traw, po owocujące drzewa, zajmowały coraz większy obszar, by zaspokoić w pokarm żywe stworzenia, jakie się tu pojawią. Efekt, jaki został tym sposobem osiągnięty, Stwórca ocenił pozytywnie.
Trzeba dodać, że roślinność w tych warunkach korzystała z dwutlenku węgla, przetwarzając go na tlen, upodabniając atmosferę coraz lepiej do współczesnej.

Rodz.1:14-19 Roślinom do egzystowania wystarczał półmrok. Teraz, prócz tlenu, który istniał w coraz większych ilościach, potrzeba było więcej światła. Czy przez zmniejszenie gęstości warstwy chmur nad nieboskłonem, czy ich perforacji, zaczęły się pojawiać coraz wyraźniej okrągłe kształty słońca, księżyca i świecące punkty gwiazd. To w ten sposób Stwórca tworzył możliwości dla wykorzystywania ich do określania czasu przez rozumne stworzenia. To przecież im głównie te warunki miały służyć.
Kiedy rezultat działania spełnił oczekiwania, Stwórca ocenił to pozytywnie.
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, będą też niedobory żywności i trzęsienia ziemi w jednym miejscu po drugim.
8 Wszystko to jest początkiem dręczących boleści.
Mat.24:7,8; NW

Bilberry
Posty: 396
Rejestracja: 10 cze 2008, 13:25

Post autor: Bilberry »

kwant pisze:
Bilberry pisze:tutaj nauka w pełni popiera ideę niebytu przed powstaniem czasu i przestrzeni
Teoria niebytu zakłada również nie istnienie Stwórcy. Jego świadomość wymaga istnienia czasu, inaczej nie mógłby zaobserwować przemian akcentujących zmianę czasu. Jego myśli nakładałyby się na siebie i, albo przez nieskończenie małą chwilkę powstałaby ich nieskończona ilość, lub w ogóle nie powstałyby, bo ich zaistnienie uwarunkowane jest trwaniem w czasie.
teoria niebytu odnosi się do niebytu materii i wszystkiego co materialne
Bóg nie jest częścią tego materialnego świata, czas jest częścią tego materialnego świata, bo jako czwarty wymiar czas należy do czasoprzestrzeni, Bóg jako Stwórca tej czasoprzestrzeni jest ponad to (być może Bóg żyje w przestrzeni więcej wymiarowej niż nasza), wyjaśniałoby to dlaczego nie możemy odpowiedzieć na pytanie, kiedy Bóg zaczął istnieć, bo pytanie o czas nie ma sensu, gdy pytamy o moment zanim czas zaczął istnieć

kwant
Posty: 1196
Rejestracja: 15 lis 2008, 7:51

Post autor: kwant »

Bilberry pisze:teoria niebytu odnosi się do niebytu materii i wszystkiego co materialne
Bóg nie jest częścią tego materialnego świata, czas jest częścią tego materialnego świata, bo jako czwarty wymiar czas należy do czasoprzestrzeni, Bóg jako Stwórca tej czasoprzestrzeni jest ponad to (być może Bóg żyje w przestrzeni więcej wymiarowej niż nasza), wyjaśniałoby to dlaczego nie możemy odpowiedzieć na pytanie, kiedy Bóg zaczął istnieć, bo pytanie o czas nie ma sensu, gdy pytamy o moment zanim czas zaczął istnieć
Ale jakoś zahacza o Boga, odmawiając Mu prawa do trwania w czasie. Biblia nie popiera tych filozoficznych prób ubezwłasnowolnienia Go. Nawet przed zaistnieniem swego dzieła Bóg był. „Ojcze, otocz mnie przy sobie tą chwałą, którą miałem przy tobie, zanim był świat.” (Jana 17:5) Sam już czasownik ‘miałem’ potwierdza, że trwał w czasie tak, jak Jego Syn. Podczas stwarzania czasownik ‘uczynił’ daje świadectwo istnienia w czasie (Rodz.1:1). Bóg nie powstał razem z wszechświatem, On go stworzył. By tak się stało, trzeba było przygotowań w czasie. Co prawda jego wymiar jest inny, niż ludzki, bo „u Jehowy jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat - jak jeden dzień.” (2Pio.3:8), ale czas służy mu, odmierzając trwanie swym szczególnym sposobem.
Na koniec dodam, że czas, to zjawisko, nie stworzenie. Zjawisko pojawia się wraz ze stworzeniem. Co do Boga, to Jego czas towarzyszy Mu od nieskończonego istnienia w osobliwej istocie.
7 Powstanie bowiem naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu, będą też niedobory żywności i trzęsienia ziemi w jednym miejscu po drugim.
8 Wszystko to jest początkiem dręczących boleści.
Mat.24:7,8; NW

izraelita
Posty: 1245
Rejestracja: 07 kwie 2009, 9:39
Kontakt:

Post autor: izraelita »

http://unitarianie.pl/polemika/128-wiara-i-nauka
Ciekawa opinia w temacie wątku.

Pius
Posty: 656
Rejestracja: 01 sie 2009, 20:13

Post autor: Pius »

kwant pisze:Nie są w stanie zrobić takiej próżni, by nie było w niej całkowitego braku czegokolwiek. To z tego powodu nazywają próżnią coś takiego na co się powołujesz. Nie obrażaj Boga, że też musiał się zdać na taką niedoskonałość i umniejszyć swą chwałę o kilka atomów, lub fal, z których i tak nie powstał by, bez Niego, samoistnie wszechświat. To tylko ludzie tak sobie spekulują,
i to dowodzi że mnie nie zrozumiałeś .Przed stworzeniem nie było nic ani próżni ,ani przestrzeni ani czasu

Pius
Posty: 656
Rejestracja: 01 sie 2009, 20:13

Post autor: Pius »

kwant pisze:Pierwszy werset Księgi Rodzaju wyjaśnia i potwierdza to, co wcześniej napisałem, że wszechświat razem z ziemią został stworzony przez Boga (Rodz.1:1). Niebo, czyli to, co się znajduje ponad atmosferą ziemi i ziemię – kolebkę ludzkości. Dalsze opisy wydarzeń dotyczących nieba są opisane z pozycji obserwatora znajdującego się na powierzchni ziemi. Przecież Biblia została spisana dla ludzi.
próbujesz połaczyć przesłanie biblii ze współczesną kosmologią , to bez celowe !

Pius
Posty: 656
Rejestracja: 01 sie 2009, 20:13

Post autor: Pius »

kwant pisze:Co do Boga, to Jego czas towarzyszy Mu od nieskończonego istnienia w osobliwej istocie.
jesli miała być to prawda to Bog byłby Istota zmienną i podlegał czemuś

ODPOWIEDZ

Wróć do „Duchowe rozterki”