Cierpienie - czy ma sens ?

Biblijne aspekty ducha, duszy i ciała człowieka. Możemy zamieszczać u teksty mówiące o wszystkim, co dotyczy człowieka w jego podstawowym prawie do życia w zdrowiu zarówno fizycznym jak i duchowym

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

i jeszcze pytanie do ciebie..tabasz :dlaczego Pawel chlubil sie najbardziej glupim zwiastowaniem krzyza czyli cierpietniczej smierci Jezusa )..?.. ;-)
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 19:13 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

tabasz

Post autor: tabasz »

To teraz interesuje cie moje zdanie :-D
(2) Chociaż ucierpieliśmy i - jak wiecie - doznaliśmy zniewagi w Filippi, odważyliśmy się w Bogu naszym głosić Ewangelię Bożą wam, pośród wielkiego utrapienia. (3)

(3) Albowiem ta jest wola Boża, to jest poświęcenie wasze, żebyście się powściągali od wszeteczeństwa; (4) A żeby umiał każdy z was naczyniem swojem władać w świętobliwości i w uczciwości, (5) Nie w namiętności żądzy, jako i poganie, którzy nie znają Boga; (6

To się bowiem podoba Bogu, jeżeli ktoś ze względu na sumienie uległe Bogu znosi smutki i cierpi niesprawiedliwie. Co bowiem za chwała, jeżeli przetrzymacie chłostę jako grzesznicy? - Ale to się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami (1P 2,19-21).

Cierpienie i poświęcenie ze względu na wiarę w Jezusa..
Inne cierpienia są bezsensu(podtrzymuje) :-)
btw.Sama śmierć nie wystarczy ;-)
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 17:48 przez tabasz, łącznie zmieniany 1 raz.

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

http://biblista.pl/index.php?option=com ... Itemid=458

I UKRZYŻOWALI JEZUSA...


Krzyż mówi o wielorakim złu, które ciąży nad człowiekiem i zagraża mu. Może ono w różny sposób wkroczyć na drogę ludzkiego życia i podjąć walkę z człowiekiem. Przychodzi jako cierpienie zgotowane przez innych, jako zdrada, przewrotność, nienawiść oparta na kłamstwie. Przypomina człowiekowi jego małość i skłonność do czynienia zła, które spada na barki i:i innych, jako ciężki krzyż. Daje świadectwo o nędzy człowieka, który może i ukrzyżować swojego brata – tak jak ukrzyżowali Jezusa.

Krzyż zawiera w sobie najpełniejszą naukę o miłosierdziu: czyli:


miłości, która jest potężniejsza od śmierci, od każdego grzechu i zła

miłości, która dźwiga człowieka z największych upadków i wyzwala z największych zagrożeń

miłości wychodzącej na spotkanie tego, co stanowi sam korzeń zła w dziejach człowieka: na spotkanie grzechu i śmierci

miłości, która dotyka najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka

miłości, wiernej aż do końca

miłości zapowiadającej „niebo nowe i ziemię nową” (Ap 21,1), kiedy Bóg otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie, ani żałoby ni krzyku, ni trudu (Ap 21,4)

miłości, która nie tylko tworzy dobro, ale doprowadza człowieka do wspólnoty życia z Bogiem.




Krzyż Chrystusa mówi, że również w świecie XX-go wieku jest obecna miłość, która jest potężniejsza od każdego zła, w które uwikłany jest człowiek, ludzkość i świat.



Krzyż Chrystusa wskrzesza w sercu człowieka nadzieję. Najpierw dlatego, że cierpiący nie jest sam. Beznadzieja rodzi się z głębi osamotnienia. Wydawać by się mogło, że Bóg Ojciec opuścił Chrystusa wiszącego na krzyżu, ale przecież słowa Ukrzyżowanego ,,Boże mój...” nie trafiają w pustkę. Są dialogiem, którego podsumowaniem jest dzieło Boga: wskrzeszenie z martwych Chrystusa. Po wtóre Jego cierpienie jest wielkim dziełem miłości i przynosi człowiekowi wszystkich epok ocalenie: krzyż – symbol tego cierpienia – wskazuje człowiekowi jego własną wartość. Człowiek jest tak wielki, że dla niego poświęca się Chrystus. Prawda ta chroni człowieka od rozpaczy. Z drugiej strony – człowiek jest tak nędzny, że trzeba było aż tak wielkiej ofiary, aby wyrwać go z krainy zła. Prawda ta chroni człowieka przed pychą. Pascal mówi, że „w Chrystusie człowiek poznaje własną nędzę i własną wielkość”. Najwyraziściej w Chrystusie Ukrzyżowanym.


Chrystus cierpiący na krzyżu – przemawia nie tylko do ludzi wierzących. Również człowiek niewierzący potrafi w Nim odkryć całą wymowę solidarności z ludzkim losem, a także doskonałą pełnię bezinteresownego poświęcenia dla sprawy człowieka: dla prawdy i miłości. Krzyż przemawia do każdego człowieka, tak jak do każdego człowieka przemawia miłość, chyba że napo- I tyka na swej drodze ludzi bez serc, bez ducha. Nikogo nie obraża. Każdemu krzyż Chrystusa dodaje sił w zmaganiach ze światem, z życiem. J. Joyce pisał:

"W jednym człowieczym dniu jest czasu suma cała...

Między świtaniem a nocą jest historia

uniwersalna. Z nocnego urwiska

widzę u moich stóp ścieżki Hebrajczyka,

Kartaginę zrównaną z ziemią, Piekło i Glorię.

Panie, odwagą i radością obdarz nas

dla pokonania góry tego dnia”.


Na krzyżu Chrystus dokonuje przemiany „piekła” śmierci i zła w glorię Życia i dobra.
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 18:04 przez ata333, łącznie zmieniany 2 razy.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

tabasz pisze:To się bowiem podoba Bogu, jeżeli ktoś ze względu na sumienie uległe Bogu znosi smutki i cierpi niesprawiedliwie. Co bowiem za chwała, jeżeli przetrzymacie chłostę jako grzesznicy? - Ale to się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami (1P 2,19-21).

Cierpienie i poświęcenie ze względu na wiarę w Jezusa..
Inne cierpienia są bezsensu(podtrzymuje)
btw.Sama śmierć nie wystarczy
a ja tabaszu myslalam,,ze caly czas rozmmawiamy o cierpieniach chzrescijan..?.. :mrgreen:

powtarzam: wtracasz swoje tzry grosze nie czytajac watku.. ;-)

kazde cierpienia chrzescijanin..dzieki mocy Bozej moze przekluc w dobro..
nawet smierc swojego dziecka..dzieki Milosci moze przeobrazic sie w pomoc dla innych dzieci..
moze uwrazliwoc na cierpienie innych..

w chrzescijanstwie przeciez chodzi o milosc do blizniego...nawet za cene swojego ego...
a nawet literalnego zycia..jesli ono moze przyczynic sie dla DOBRA innych..

pamietam Swiadkowie swego czasu przytaczali taka wizje (opowoastke) o poswieceniu zycia czlowieka na rzecz innych ..wiem ,,ze chodzilo tm o pociag zmierzajacy ku katastrofie...

czlowiek ten poswiecil siebie dla ratowania ludzi w pociagu..
;-)
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 19:13 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

tabasz

Post autor: tabasz »

myslalam,,ze caly czas rozmmawiamy o cierpieniach chzrescijan..
A kto idzie śladami Chrystusa? Szataniści?
Zresztą w tym temacie była mowa o cierpienu ogólnym :roll: (twoje bajania pomijam)
Każde cierpienie ze względu na wiarę będzie wynagrodzone..
Jakieś przeistoczenia nie wchodzą w grę :-) To jakieś bajki..
powtarzam
Nie powtarzaj się ;-)
Nie będziesz mi rozkazywać :-D dobrze się czujesz?
Już sama nie wiesz za co się złapać :-/
nawetsmierc swojego dziecka..dzieki Milosci moze przeobrazic sie w pomoc dla innych dzieci..
no a druga Matka znienawidzi Boga!
Znam takie przypadki..weź się ogarnij :-)
swiat to nie bajka..ani wizja fantasy..
w chrzescijanstwie przeciez chodzi o milosc do blizniego...nawet za cene swojego ego...
a nawet literalnegozycia..jesli ono moze przyczynic sie dla DOBRA innych..

pamietam Swiadkowie swego czasu przytaczali taka wizje (opowoastke) o poswieceniu zycia czlowieka na rzecz innych ..wiem ,,ze chodzilo tm o pociag zmierzajacy ku katastrofie...

czlowiek ten poswiecil siebie dla ratowania ludzi w pociagu.. ;-)
bla bla bla
Pamiętam była jesień..

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

tabasz pisze:Znam takie przypadki..weź się ogarnij
tabasz rozmowa z toba to sama przyjemnosc...

argumenty powalajace..daruje sobie wybacz... :-D

nie ten poziom... ;-)
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 19:11 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

tabasz

Post autor: tabasz »

tabasz rozmowa z toba to sama przyjemnosc...
Czytanie twych fantazji czasami też jest przyjemne
i przede wszystkim zabawne :-)
argumenty powalajace..daruje sobie wybacz... :-D
z życia wzięty a nie własnych fantazji..więc się nie dziwie
że ci nie pasuje :-D
nie ten poziom... ;-)
Masz racje polecam ci
forum.tolkien.com.pl/‎
lub
www.wladcapierscieni.fora.pl itp
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 19:12 przez tabasz, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Anna01
Posty: 4971
Rejestracja: 20 maja 2006, 10:03
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Anna01 »

"Cierpienie - czy ma sens?"

Niejednokrotnie ma.
Uczy nas pokory.

"Cierpienie" - "pojemne" pojęcie i dlatego jedno "cierpienie" - ma sens, a drugie nie ma sensu.
Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
Rzym. 13:10

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

tabasz pisze:Cytat:
tabasz rozmowa z toba to sama przyjemnosc...

Czytanie twych fantazji czasami też jest przyjemne
i przede wszystkim zabawne
Cytat:
argumenty powalajace..daruje sobie wybacz...

z życia wzięty a nie własnych fantazji..więc się nie dziwie
że ci nie pasuje

Cytat:
nie ten poziom...

Masz racje polecam ci
forum.tolkien.com.pl/‎
lub
www.wladcapierscieni.fora.pl itp
a mowia ,,ze to kobiety sa zbyt emocjonalne... :-P
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 19:12 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

tabasz

Post autor: tabasz »

Jak już pisałem targają mną dzikie emocje :crazy:
a tobą fantazje...Wróć lepiej do ignorowania mej treści. ;-)
Wielką radość mi sprawisz a do tego cierpienia będzie mniej :-)

Co do tematu
dalej twierdze że cierpienie jest bezsensu :-)
Co prawda niesie ze sobą to pewne następstwa(w przypadku wiary) ale ogólnie jest bezsensu :-D

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Anna01 pisze: Niejednokrotnie ma.
Uczy nas pokory.

"Cierpienie" - "pojemne" pojęcie i dlatego jedno "cierpienie" - ma sens, a drugie nie ma sensu.
Aniu mysle,,ze tutaj mamy odpowiedz...

naprawde gleboki pzrekaz..
choc wiem,,ze niektozry strywializuja bezrefleksyjnie tylko dlatego..ze jego autorem jest JPII.. ;-)



Sens cierpienia w świetle męki Chrystusa

Odkupienie dokonane przez Chrystusa za cenę męki i śmierci krzyżowej, jest wydarzeniem przełomowym w dziejach ludzkości. Jest ono przełomowe i decydujące nie tylko, gdy chodzi o cały Boski plan sprawiedliwości i miłosierdzia. Jest ono przełomowe również, gdy chodzi o nowe znaczenie cierpienia w świadomości człowieka. Nie ma zaś problemu, który ciążyłby bardziej nad człowiekiem, nad całokształtem Jego stosunku do Boga oraz do własnego bytowania na ziemi, jak właśnie cierpienie. W pewnej mierze stanowi ono synonim zła, z którego obecnością w świecie człowiek nie może się pogodzić.
Krzyż Chrystusa — Jego cierpienie i męka — rzuca na ten problem zupełnie nowe światło. Ukazuje inny sens cierpienia ludzkiego w ogóle.
W Starym Testamencie cierpienie bywa na ogół uważane za karę, którą człowiek musi ponosić za swe grzechy ze strony sprawiedliwego Boga. Jednakże, pozostając w obrębie takiego horyzontu myślowego, który ma swoją podstawę w Bożym objawieniu, człowiek musi napotkać na nieprzezwyciężalną trudność, gdy chodzi o każdy fakt cierpienia niezawinionego. Ten problem znalazł swój „klasyczny” wyraz w Księdze Hioba. Niemniej już w Księdze Izajasza jest ukazany w nowym świetle, gdy postać Sługi Jahwe w szczególny sposób zdaje się przygotowywać do tajemnicy paschalnej, w której centrum znalazł się „Mąż boleści”, cierpiący człowiek wszystkich czasów i narodowości.

Chrystus, który cierpi, jest — wedle słów współczesnego poety — „Świętym, który cierpi”, i dlatego cierpienie Jego posiada głębię niewymowną — jest z pewnością najbardziej niewinny, najbardziej bezgrzeszny pośród wszystkich Hiobów, pośród wszystkich cierpiących bez własnej winy. Tylko Chrystus jest naprawdę bez grzechu, więcej — nie może w żaden sposób popełnić grzechu. Jest przeto Tym jedynym, który absolutnie nie zasługuje na cierpienie. Równocześnie najwyraźniej przyjmuje to cierpienie — przyjmuje dobrowolnie i z miłością. Dlatego pragnie kielich boleści „wypić do dna” (por. J 18,11); jak powie apostoł Jan: „za grzechy nasze, i nie tylko nasze, ale za grzechy całego świata” (por. 1 J 2,2). Poprzez takie pragnienie i poprzez takie cierpienie bez winy Chrystus dokonuje odkupienia świata. Moc odkupieńcza cierpienia tkwi w miłości.
W ten sposób, za sprawą Chrystusa zmienia się radykalnie sens cierpienia. Nie wystarczy w nim widzieć karę za grzechy. Trzeba dostrzec moc odkupieńczą, moc zbawczą miłości. Zło cierpienia w tajemnicy Odkupienia Chrystusowego zostaje przezwyciężone, a w każdym razie przemienione: staje się ono mocą do wyzwolenia od zła, do zwycięstwa dobra. Każde cierpienie ludzkie „dopełnia” tego, czego „nie dostaje cierpieniom Chrystusa, dla dobra Jego Ciała” (por. Kol 1,24); a Ciałem tym jest Kościół jako uniwersalna wspólnota zbawcza.

W swoim nauczaniu przedpaschalnym Chrystus nieraz dawał poznać, że rozumienie cierpienia wyłącznie jako kary za grzech jest niewystarczające, a nawet niewłaściwe. Tak na przykład, gdy doniesiono Mu o Galilejczykach, „których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar”, Chrystus powiedział: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? […] Albo myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy?” (Łk 13,1-4). Chrystus wyraźnie kwestionuje ten sposób myślenia, który był powszechnie przyjęty, wskazując, że nie można cierpienia, nieszczęścia, rozumieć wyłącznie jako karę za grzechy. „Bynajmniej” — mówi Jezus, i dodaje: „lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie” (por. Łk 13,3.5). W kontekście słów poprzednio wypowiedzianych, należy te ostatnie rozumieć jako konieczność unikania grzechu, gdyż sam w sobie jest on złem, a zważywszy na solidarność, która łączy ludzi, jest ostatecznym korzeniem wszelkiego cierpienia. Nie wystarczy unikać grzechu tylko z obawy tego zła, jakim jest kara. Trzeba się z niego „nawrócić” na dobro, tak aby w myśl solidarności, idącej w odwrotnym, właściwym już kierunku, cierpienie człowieka połączone z cierpieniem Chrystusa mogło wywierać pozytywny wpływ na innych członków rodziny ludzkiej.
W tym samym kierunku wskazują słowa, jakie Chrystus wypowiada przy uzdrowieniu niewidomego od urodzenia. Gdy uczniowie zadają Mu pytanie: „Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym — on czy jego rodzice?”, Jezus odpowiada: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9,2-3). Przywracając wzrok niewidomemu, Chrystus daje poznać te „sprawy Boże”, jakie miały się objawić w tym nieszczęśliwym, cierpiącym od urodzenia człowieku, z pożytkiem dla niego i dla tych, którzy mieli się o tym dowiedzieć. Samo cudowne przywrócenie wzroku jest „znakiem”, który pozwala uzdrowionemu uwierzyć w Chrystusa, a w duszach innych zasiewa zbawienny niepokój. W wyznaniu wiary objawia się istotna „sprawa Boża”, zbawczy dar, jaki uzdrowiony otrzymuje wraz z darem widzenia. „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego? […] A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył? […] Jest Nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie. […] Wierzę, Panie!” (por. J 9,35-38).
Na tle tego wydarzenia wypada jeszcze dodać, iż sąd o cierpieniu jako karze za grzech jest przeciwny miłości człowieka. Widać to było już w wypadku rozmówców Hioba, którzy go oskarżają opierając się w swej argumentacji na takiej koncepcji sprawiedliwości, w której nie istnieje otwarcie na miłość (por. Hi 4,7 n.) Widać to w wypadku niewidomego od urodzenia: „Kto zgrzeszył? On czy rodzice jego, że się ślepy urodził?” Cierpienie stanowi nie tylko udrękę fizyczną, ale — w kręgu tego sposobu myślenia — prowadzi do napiętnowania w znaczeniu moralnym: cierpi, a więc musiał zawinić! Trzeba było, aby objawiło się w sposób radykalny cierpienie Niewinnego i Świętego, „Męża boleści”, aby temu ciasnemu, niesprawiedliwemu sposobowi myślenia położyć kres. Od czasu, kiedy to nastąpiło — od czasu krzyża na Golgocie — wszyscy, którzy cierpią, zwłaszcza, którzy cierpią niewinnie, mogą spotkać się z obliczem cierpiącego Chrystusa. W Jego męce znajduje się pełna prawda o cierpieniu, jego dogłębny sens i znaczenie.
Wszyscy cierpiący są przez tę prawdę wezwani do uczestniczenia w dziele Odkupienia dokonanym przez krzyż. Uczestniczyć w krzyżu Chrystusa — to znaczy wierzyć w zbawczą moc ofiary, którą każdy cierpiący może składać wraz z Odkupicielem. Cierpienie wówczas zostaje wyzwolone z poczucia bezsensu, zyskuje swój twórczy sens i wymiar. Schodzi niejako na dalszy plan jego wyniszczająca moc, skoro tajemnica Odkupienia świadczy, że właśnie cierpienie wydaje szczególne owoce. Sam Chrystus mówi o tym w takich słowach: „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12,23-24). Od krzyża do chwały!

Łączy się z tym drugi aspekt, który w Ewangelii Chrystusowej znajduje mocny wyraz: „Jezus — mówi Mateusz — […] głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości” (Mt 9,35). Łukasz z kolei podaje, że Jezus, kiedy był pytany o właściwe znaczenie przykazania miłości, odpowiedział przypowieścią o dobrym Samarytaninie (por. Łk 10,30-37). Z tych wypowiedzi wynika, że zdaniem Jezusa, cierpienie winno w sposób szczególny pobudzać do miłości bliźniego, do posług samarytańskich. Taka miłość i takie posługi — w każdej możliwej formie — stanowią podstawowe dobro moralne, które niejako „towarzyszy” cierpieniu. Mówiąc o Sądzie Ostatecznym, Chrystus w szczególny sposób uwydatnił, że każda taka posługa, każdy uczynek miłości w stosunku do cierpiącego człowieka, jest równocześnie spełniony w stosunku do samego Odkupiciela: „byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25,35-36). Te słowa stanowią bazę całej etyki chrześcijańskiej w odniesieniu do posług, również w wymiarze społecznym, i wyrażają w sposób ostateczny wartość cierpienia przyjmowanego w świetle krzyża.
Czyż nie to właśnie stanowi odpowiedź, na którą czeka dziś ludzkość? Odpowiedź, jakiej może udzielić tylko Chrystus ukrzyżowany, „Święty, który cierpi”, który potrafi dotrzeć do samego sedna ludzkich problemów, stoi bowiem u boku wszystkich cierpiących, którzy proszą Go, aby natchnął ich nową nadzieją.

Jan Paweł II
9.11.1988
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Awatar użytkownika
leszed
Posty: 3616
Rejestracja: 08 sie 2009, 15:11
Lokalizacja: dostępny tylko na pw/www
Kontakt:

Post autor: leszed »

Anna01 pisze:"Cierpienie - czy ma sens?"

Niejednokrotnie ma.
Uczy nas pokory.

"Cierpienie" - "pojemne" pojęcie i dlatego jedno "cierpienie" - ma sens, a drugie nie ma sensu.
Rozterkowy temat.

1 List Piotra
3:(17) Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle.

Cierpienie jest wszechogarniające. Najlepiej w ogóle nie cierpieć (jesli taka wola Boża). No to jaka jest ta wola Boża?

Ew. Jana

17:(24) Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.

Obojętnie gdzie, byle z Jezusem, choćby cierpiąc- też z Jezusem. Jednoczesnie Jezus chroni swych uczniów podczas, gdy był pojmany i mówił by pozwolono im odejsć. Zapowiedział im też wczesniej, że wszyscy Go opuszczą. Tak, ale wcale nie było to dobre z ich strony jak to zrobili uczniowie. A Piotr? Ten to miał zagwozdkę. Co tu w takim razie robić? Więc poszedł za Jezusem lecz niejawnie i zaparł się Go. To nie było z jego strony gotowoscią na cierpienie, z drugiej strony był skołowany całą sytuacją, bo myslał "po ludzku". Trafić w TO cierpienie potrafił tylko Jezus, i wypełnił całkowicie wolę Ojca. Ta wola wypełnia się niezależnie od wszelkich naszych niedoskonałosci (J3:16). No i też Chrystus był przeznaczony na tą ofiarę już przed założeniem swiata (1P1:20). Abstrakcja.

wyjasnienie:

1 List Piotra

2:(19) albowiem to jest łaska, jeśli ktoś związany w sumieniu przed Bogiem znosi utrapienie i cierpi niewinnie. (20) Bo jakaż to chluba, jeżeli okazujecie cierpliwość, policzkowani za grzechy? Ale, jeżeli okazujecie cierpliwość, gdy za dobre uczynki cierpicie, to jest łaska u Boga. (21) Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.

A więc czeka nagroda na wzór tej, którą otrzymał Jezus. Ale nie chodzi o cierpienie dla cierpienia.

1P4:(1) Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, uzbrójcie się też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu, (2) aby pozostały czas doczesnego życia poświęcić już nie ludzkim pożądliwościom, lecz woli Bożej. (3) Dość bowiem, że w czasie minionym spełnialiście zachcianki pogańskie oddając się rozpuście, pożądliwości, pijaństwu, biesiadom, pijatykom i bezecnemu bałwochwalstwu.

A więc wola Boża potrafi prowadzić ku cierpieniom by potem z nich wyprowadzić. Sens cierpienia i zmartwychwstania. Jezus autentycznie mocno przeżył smierć swojego przyjaciela a potem go wskrzesił.

1P5:(1) Starszych więc, którzy są wśród was, proszę, ja również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić

(8) Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. (9) Przeciwstawcie mu się, mocni w wierze, wiedząc, że te same cierpienia są udziałem braci waszych w świecie.
(10) A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni, na trwałym postawi gruncie
. (11) Jego jest moc na wieki wieków. Amen!
Szymon Piotr: Chrystus, Syn Boga Żywego
Jezus: Szymonie ty jesteś Kamień i na tej skale zbuduję Kościół Mój
Piotr (Kamień): Pan- przystąpcie do Niego, do Kamienia Żywego
i wy sami jako Kamienie Żywe
Kamieniem węgielnym… wzgardzili… niewierzący… budowniczowie
i skałą zgorszenia

Awatar użytkownika
Manna z nieba
Posty: 3453
Rejestracja: 28 mar 2013, 21:43

Post autor: Manna z nieba »

"Cierpienie - czy ma sens?"

Niejednokrotnie ma.
Uczy nas pokory.

"Cierpienie" - "pojemne" pojęcie i dlatego jedno "cierpienie" - ma sens, a drugie nie ma sensu.
To prawda.
Jednak jest takie cierpienie, którego sensu nigdy nie zrozumiemy.
Myślę, że sprawcą tego cierpienia jest po prostu diabeł.
Inaczej wyjaśnić tego nie umiem.
Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające.

Jachu
Posty: 10663
Rejestracja: 09 lis 2008, 20:55
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Jachu »

Hbr 5:6-10
6. jak i w innym /miejscu/: Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.
7. Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości.
8. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał.
9. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają,
10. nazwany przez Boga kapłanem na wzór Melchizedeka.
(BT)
(36) Ale powiadam wam, iż z każdego słowa próżnego, które by mówili ludzie, dadzą z niego liczbę w dzień sądny; (37) Albowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwiony, i z mów twoich będziesz osądzony. Ew. Mat.12 rozdz.

Awatar użytkownika
leszed
Posty: 3616
Rejestracja: 08 sie 2009, 15:11
Lokalizacja: dostępny tylko na pw/www
Kontakt:

Post autor: leszed »

Manna z nieba pisze: Jednak jest takie cierpienie, którego sensu nigdy nie zrozumiemy.
Myślę, że sprawcą tego cierpienia jest po prostu diabeł.
Inaczej wyjaśnić tego nie umiem.
Dokładnie tak też myslę.

jw. 1P5:8-9.

Ale też szatan nie może lub też nie chce sprawiać tylko cierpienie. Oczywiscie jest m.in. zabójcą od początku. Uspienie zamiast cierpienia, które czasem wprowadza, bywa bardziej destrukcyjne niż zabicie ciała czy udręki duszy. Człowiek pozostawiony sam sobie to ktos zagrożony samouwielbieniem i malkontenctwem. Obojętnosć to wstęp do martwoty. Po cichu przychodzi zagłada, bez bólu i bez poczucia bólu.

Bóg mówi jasno o okresowej koniecznosci cierpienia (do czasu).
Szymon Piotr: Chrystus, Syn Boga Żywego
Jezus: Szymonie ty jesteś Kamień i na tej skale zbuduję Kościół Mój
Piotr (Kamień): Pan- przystąpcie do Niego, do Kamienia Żywego
i wy sami jako Kamienie Żywe
Kamieniem węgielnym… wzgardzili… niewierzący… budowniczowie
i skałą zgorszenia

ODPOWIEDZ

Wróć do „Duchowe rozterki”