ZAMOS pisze:
W niedzielę na HBO była premiera filmu na podstawie tej książki i film ten oglądałem. Naprawdę jest poruszający i żona mało na nim nie płakała ze wzruszenia. HBO powtarza filmy dość często, więc jak chcesz to obejżyj. Co jednak mi się nie zgadza w tym filmie to to, że jak mi przydarzył się taki "odlot" to ja tam nie wiedziałem żadnych starców i tam na filmie też to dziecko tak mówi, jednak ja nie wiedziałem tam również dzieci. wszyscy byli w wieku coś miedzy 25, a 30 lat. Drugiej książki nie znam i zaraz się za nią biorę, a jak przeczytam to skrobnę parę słów.
Maluch mówiąc o swoim pradziadku opisał go jako młodego człowieka. Rodzina po powrocie małego na ziemie szukała specjalnie zdjęcia pradziadka na którym był młody. Takie zdjęcie się znalazło. Pradziadek był na zdjęciu z trzema osobami. Maluch bezbłędnie rozpoznał postać pradziadka.
Jak miałem 11 lat to tez przydarzyło mi się coś dziwnego. Na głębokiej wodzie spadłem z dmuchanego materaca a że jeszcze w tedy nie umiałem pływać - topiłem się.
Po jakiejś chwili topienia się, przeniosłem się gdzieś, gdzie był jakby ekran którego właściwie nie było, była to raczej przestrzeń. Na tym ekranie pojawił się jakby film. Było to całe moje dotychczasowe życie. Tylko nie jak u innych co opisują, że film oglądają od początku swojego zaistnienia, przez lata dziecinne, młodzieńcze aż do chwili teraźniejszej. Mnie film pokazywał moje życie w przeciwnym kierunku, od chwili teraźniejszej w kierunku najwcześniejszych moich lat. Niestety nagle, chyba w połowie, film się urwał, bo jakaś ręka wyciągnęła mnie z wody. Czasem myślę, że szkoda, że trochę dłużej nie posiedziałem pod wodą, bo dowiedział bym się dużo więcej, ale najwyraźniej Stwórca podjął taką decyzję i nie pokazał mi wszystkiego.
Piszesz, że nie widziałeś tam dzieci tylko osoby o podobnym wieku niż twój, za drugim razem pewnie też. Niektóre pisma przeważnie apokryficzne opisują niebo składa się z 10 poziomów. Siedzibą Boga jest najwyższy poziom. Być może byleś na innym poziomie.
Mnie w tym wszystkim zawsze zastanawiało, czym jest "srebrna nitka". Może jest tym tunelem przez który dusza przedostaje się ze świata materialnego do duchowego. Nić łączy ciało z duszą. W momencie kiedy ta nić znika następuje śmierć ciała. Natomiast do póki nić łączy się z ciałem i duszą powrót na ziemię jest możliwy. Czytałem, że niektórzy mnisi buddyjscy poprzez medytację, są w stanie wywołać u siebie stan zwany samadhi przy którym dusza opuszcza ciało ale jest cały czas połączona z ciałem srebrną nitką. Ciało w tym czasie ulega jakby skamienieniu ( jest twarde jak skała). Podobno w tym stanie mnisi mogą przebywać dowolny czas ziemski - setki tysięcy lat. Nie wiem ile jest w tym prawdy ale wyczytałem to w jakiejś książce.