Login pisze:Unicestwienie jest wtedy kiedy przestajesz isntnieć.
Słusznie, teraz tylko bądź konsekwentny.
Jak długo „trwa” unicestwienie?
Co wspólnego z unicestwieniem mogą mieć słowa „i będą męczeni we dnie i w nocy, na wieki wieków.”?
Unicestwienie to akt, dokonujący się w „mgnieniu oka”. Gdy już ktoś jest unicestwiony nie może odczuwać mąk, jak więc może być męczony we dnie i w nocy skoro został unicestwiony?
Może tylko wtedy gdy „jest” i jest żywy. Dlatego śmierć, pierwsza czy druga, jest nie tyle unicestwieniem co zakończeniem jakiegoś stanu istnienia rzeczy.
Pierwsza jest bezpowrotnym rozstaniem się z cielesnym ciałem (ciało umiera, a nie duch), drugą śmierć Biblia definiuje jako wieczne (trwające w czasie, i nigdy nie kończące się) oddzieleniem od obecności bożej.
Wieczne unicestwienie jest wtedy kiedy nie ma powrotu od tego stanu. Dla ciebie może to być błędem językowym, ale wynika to tylko z twoich przekonań.
Nie zupełnie tylko moich przekonań.
A jaki senes Twoim zdaniem ma powiedzenie "wieczna śmierć"?
To masło maślane.
Śmierć to koniec, a koniec to koniec, to nie koniec "na razie", nie koniec "na dwa lata" to ostateczny czyli wieczny koniec.
Zatem jeśli sama śmierć oznacza już "wieczny koniec" dodawanie do słowa "śmierć" słowa "wieczna" jest zwyczajnie pozbawione sensu.
Ja wierzę, że śmierć=unicestwienie i stan ten nie jest wieczny jeśli dochodzi do zmartwychwstania.
To w co Ty tak naprawdę wierzysz?
Jeśli śmierć=unicestwienie, to nie ma zmartwychwstania, bo zmartwychwstanie może odnosić się tylko do "czegoś" (tego czegoś co umarło) a nie do czegoś co nie istnieje.
Jeśli by zmartwychwstanie było aktem powstania czegoś co wcześniej nie istniało (zostało unicestwione) to byłby to raczej akt stworzenia, a nie zmartwychwstania jako takiego.
Zatem jeśli wierzysz w zmartwychwstanie dowodzisz, świadomie bądź nie, że nie wierrysz iż śmierć to unicestwienie.
Dopiero śmierć druga jest na zawsze = wieczne unicestwienie.
To jest właśnie przykład własnych przekonań.
Biblia musiałaby się posługiwać w takim przypadku jednym słowem „śmierć”, które miałoby różne znaczenie w różnych sytuacjach.
Raz śmierć byłaby unicestwieniem a drugi raz nie.
To jest założenie życzeniowe, tak w rzeczywistości nie jest.
Czyli słowa "Sodoma i Gomora są przykładem kary wiecznego ognia" oznacza wg ciebie, że ludzi którzy żyli w tych miastach płoną ogniem w tej chwili i będą tak płonąć przez wieczność?
Zdaje się że nie rozumiesz co mówi Pismo.
Czytaj list Judy co najmniej od wer 5 a najlepiej od wer 4. Zobaczysz wtedy (mam nadzieję) że Juda od samego początku mówi o „potępieniu”.
Najpierw o słusznym potępieniu niepobożnych ludzi w czasach post-Chrystusowych, potem niedowiarków z narodu Izraelskiego za czasów wyjścia z Egiptu, potem samych Aniołów „którzy nie zachowali pierwszego stanu swego” aż w końcu o ludziach Sodomy Gomory i okolicznych miast.
Werset 7 rozpoczyna słowo „Jako”, zatem widać że jest tu mowa o porównaniu do czegoś. I Pismo porównuje występek Aniołów do występku Sodomczyków, i powiada że tak jak Aniołów zachował na wielki dzień sądu, tak i Sodomczyków ta sama kara oczekuje.
Fizyczna zagłada miast Sodomy i Gomory jest tu obrazem kary wiecznego ognia, która się jeszcze nie dokonała, której przecież jeszcze oczekują Aniołowie. A że jest to obraz rzeczy a nie rzeczy same przez się toteż mówi Juda „ wystawione są na przykład”. Zatem Juda nie mówi że ktokolwiek się już teraz pali ogniem, lecz że dzień sądu i słuszna kara wiecznego ognia nieuchronnie dosięgnie bezbożników.
Zapewne używa on tutaj tej samej transpozycji czasu jaką posługiwał się Paweł, który mówił że już jesteśmy w niebie w Chrystusie mimo iż niezaprzeczalnie przecież zwracał się do tych którzy byli ciągle na ziemi.
Jak byś zdefiniował śmierć w oparciu o biblię. Bo ja innej definicji jak ta, że przestaje się istnieć nie znam. Żyjesz = jesteś, umierasz = nie ma cię.
To nie jest definicja biblijna, tylko własna, bardzo uproszczona, bardzo nie ścisła.
Już samo pojęcie (biblijne przecież) drugiej śmierci przeczy Twoim poglądom.
Gdyby bowiem śmierć oznaczała „niebycie” (umierasz = nie ma cię) i cóż miałoby jeszcze ponosić drugą śmierć? Widzisz więc (mam nadzieję), że Twoja definicja nie pracuje.
Myślę że o śmierci należy rozumieć tak jak napisałem wyżej:” śmierć, pierwsza czy druga, jest nie tyle unicestwieniem co zakończeniem jakiegoś stanu istnienia rzeczy”.
Biblia wyraźnie w apokalipsie mówi, że kara wiecznego ognia to śmierć druga. Z twojej interpretacji wynika, że ci ludzie tak naprawdę nie umrą tylko będą wiecznie cierpieć.
To umrą, czy nie umrą?
Ależ sam odpowiadasz sobie na własne pytanie już w pierwszym zdaniu.
Zacytuję ci je: „Biblia wyraźnie w apokalipsie mówi, że kara wiecznego ognia to śmierć druga.”
Czy zatem jest druga śmierć?
Jest karą „wiecznego [trwającego nieprzerwanie, nigdy się nie kończącego] ognia”.
Jest końcem [nieodwołalnym, wiecznym], oddzieleniem od Boga, jego miłości.
Żeby taką karę odbierać należy tę separację odczuwać, a to jest możliwe tylko w tedy gdy się żyje, nie jest to możliwe gdy się nie istnieje.
Zatem, aby odpowiedzieć na Twoje pytanie: „To umrą, czy nie umrą?”,
należy powiedzieć:
1. Oczywiście że umrą, jeśli tylko rozumiemy że ta śmierć oznacza oddzielenie od Boga,
oraz
2. Oczywiście że nie umrą, jeśli śmierć utożsamia się z unicestwieniem.
Pozdrawiam.