Jeden z tematów rozwazań:
„Z prochu ziemi”
Jedynie nieskończona mądrość i potężna siła Stwórcy mogła w sposób właściwy połączyć różne pierwiastki chemiczne ziemi w odpowiednich proporcjach i składzie umożliwiającym uformowanie organizmu człowieka. Dawid powiedział o sobie, że był stworzony w sposób „straszny i wspaniały” (Psalm 139:14, tłum. z Biblii angielskiej) i im więcej dowiadujemy się o organizmie człowieka, tym pełniej wnikamy w prawdę tego proroczego określenia.
Poza złożonością organizmu ludzkiego cudowny jest sposób, w jaki organizm został ożywiony. Nigdy i nigdzie nie określono tego dogłębniej jak w opisie mówiącym o tchnięciu tchu żywota w oblicze stworzonego człowieka, który „stał się duszą żywiącą”.
Wielkie prawdy zwykle są proste. Jesteśmy skłonni do przeoczenia rzeczywistych faktów w niepotrzebnym poszukiwaniu ukrytego znaczenia zjawisk, które nie istnieją lub są stwarzane przez naszą wyobraźnię. To że organizm ludzki jest stworzony z prochu ziemi, jest faktem potwierdzonym naukowo. Podobnie dech jest uznany jako niezbędny element życia. Nauka nie kłóci się z Biblią w tym względzie. Obecnie właściwe zrozumienie Biblii jest w harmonii ze wszystkimi potwierdzanymi stwierdzeniami naukowymi dotyczącymi istoty ludzkiej.
W tej końcowej części naszego rozważania spojrzymy na punkt widzenia charakterystyczny dla ortodoksyjnych filozofów religijnych. Nauka nigdy nie może być w zgodzie z większością filozofii religijnych, które fałszywie utrzymują, iż oparte są na Biblii.
Teologia utrzymuje, że człowiek jest czymś więcej nad to, co mówi o nim Biblia. Stwierdza się, że istnieje coś więcej ponad dech żywota. Pan Bóg jakoby umieścił w istocie ludzkiej coś nieokreślonego, zwanego „duszą nieśmiertelną”, która jakkolwiek przebywa w ciele, po śmierci ciała kontynuuje życie. A zatem, twierdzą teologie, człowiek jest sam w sobie nieśmiertelny, nie może umrzeć, a więc i śmierć nie istnieje.
Ta filozofia jest zarówno nienaukowa jak i niebiblijna. Pan Bóg zachowuje dla siebie tajemnicę życia tak, że nie jest dla nas możliwym, aby zrozumieć, w jaki sposób połączenie tchu żywota z ciałem tworzy duszę żyjącą. Niemniej jednak, jasnym jest, że te dwa czynniki są niezbędne do stworzenia duszy żyjącej. Dusza nie jest czymś odrębnym. Nie ma naukowego ani też biblijnego powodu, by uważać, że Stwórca umieścił w ludzkim organizmie coś dodatkowego, niezbędnego do życia, czego nie udzieliłby niższym formom życia na ziemi.
Właściwe oddanie oryginalnego tekstu z 1 Mojż. 1:30 wskazuje, że zwierzęta niższego gatunku są tak samo jak człowiek duszami żyjącymi. Wszystkie one zostały uczynione z prochu i wszystkie otrzymały dech żywota. Naukowcy zgodzą się z tym twierdzeniem. Kaznodzieja Salomonowy 3:19-21 potwierdza tę fundamentalną prawdę Pisma Świętego wskazując, że człowiek i zwierzęta posiadają tego samego ducha i w ich śmierci nie ma różnicy.
Naukowcy mogą się nie zgodzić z myślą, że człowiek umiera, ponieważ jest grzesznikiem, przestępcą Bożego prawa, lecz uznają oni fakt, że śmierć to rzeczywistość. W porównaniu z nimi może nieliczni tylko teologowie skłonni są zaakcentować w tej kwestii naukę Pisma Świętego. Mogą się oni zgodzić, że człowiek jest grzesznikiem, ale nie zgadzają się z twierdzeniem, że człowiek umiera z powodu grzechu. Śmierć, utrzymują oni, jest jedynie przejściem do innego życia. Kiedy Biblia mówi o śmierci jako karze za grzech, oni utrzymują, że oznacza to jedynie odłączenie od Pana Boga, a nie literalną śmierć, ustanie życia. Tak więc w tym szczególnym aspekcie zagadnienia zgadzamy się bardziej z naukowcami niż z teologami.
Nie jest rzeczą dziwną, że Biblia sięga dalej niż odkrycia i wyjaśnienia naukowe. Przede wszystkim Biblia (jako objawienie Bożych zamiarów przy stworzeniu człowieka) mówi nam nie tylko o jego stworzeniu, ale także o jego przyszłości. Naukowcy mogą powiedzieć, że pewnym przeznaczeniem człowieka jest śmierć. Biblia jednak mówi, że nadejdzie wskrzeszenie umarłych (Dzieje Ap. 24:15; Mat. 19:28).
Prorok Ijob zapytuje z naukową wręcz poprawnością: „Gdy umrze człowiek, izali żyć będzie?” – Ijoba 14:14. Gdyby Ijob był współczesnym teologiem, powinien byłby zapytać raczej: „Kiedy człowiek wydaje się umierać, czy umiera on naprawdę?” Ijob wiedział, że kiedy człowiek umiera, staje się martwym. Z tym zgadza się nauka. Ijob miał też wiarę, że umarły człowiek ożyje. Pan Jezus potwierdza jego wiarę w swym stwierdzeniu do Marty, kiedy mówił o śmierci jej brata Łazarza: „...choćby też umarł, żyć będzie” – Jan 11:25.
Tylko wtedy, gdy przyjmujemy nauki Pisma Świętego dotyczące rzeczywistej śmierci, możemy zrozumieć Boży plan względem przywrócenia życia ukaranemu śmiercią rodzajowi ludzkiemu. Kiedy Pan Bóg stworzył człowieka, ustanowił nad nim prawo, które było proste. Jego prostota jest najlepszym dowodem Bożego autorstwa. Kiedy ludzie ustanawiają prawa, niezbędni są prawnicy do ich interpretacji. Rzadko spotkać można prawnika zdolnego do interpretacji wszystkich praw, które regulować mają życie. Boże prawo przekazane Adamowi było proste. Nie było żadnych nieporozumień, tak więc kiedy Adam złamał to prawo, było to świadome przestępstwo i żądanie kary śmierci.
Teraz, jeżeli człowiek nie umiera, nie może być zmartwychwstanie z umarłych; wielka nadzieja zmartwychwstania ukazana w Piśmie Świętym jest nicością. Jeżeli zapłatą za grzech nie jest śmierć, nie byłoby potrzeby, by Pan Jezus umarł i w ten sposób uratował ludzkość od śmierci. Jeżeli człowiek nie umiera, nie ma potrzeby daru życia wiecznego w „Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (Rzym. 6:23).
Być może, ktoś powie, że musi być w człowieku coś, co nie umiera, gdyż inaczej nie byłoby życia pozagrobowego. Trudność tych ludzi polega na tym samym, co trudność naukowców. Oni nie wierzą (być może, nie są w stanie uwierzyć) w cuda.
Źródło: Na Straży 1989/2/05, str. 37