EMET:
Odpowiadam Userowi 'Blyy' ---
Dowodów dalej
nie dostrzegam, Userze 'Blyy'.
Ba, rozmawialem dzisiaj nawet telefonicznie z jednym z czytających [nie piszących] post/y/ na Forum i zapytałem Go: Czy w post/ach/ 'Blyy' dostrzegłeś jakieś DOWODY proszabatowe - wg wcześniejszych kryteriów 'zawężąjących'? On odpowiedział, że... NIE.
Zamiast tego, dalej stosujesz, niestety, metodą wypominkowo / połajankową; poprzez uskoki: "A wy, a Oni, a...".
Przypomnieć zatem chcę, iż Świadkowie Jehowy
nie świętują żadnego dnia w tygodniu i w roku: poza jednym jedynym - Pamiątka Śmierci Jezusa oraz Wieczerzy Pańskiej: 14 Nisan - wg pierwszowiosennej jerozolimskiej pełni księżyca.
Każdy inny dzień ŚJ uważają za
jednakowo ważny. Jeżeli korzystają z dnia wolnego -- np. w niedzielę [chociaż i z tym, jak wiadomo, różnie bywa...] -- wynika to z prostego faktu: jest to dzień prawnie uznany za wolny i zaznaczony w kalendarzu na czerwono. Ilu tak naprawdę podchodzi do zagadnienia tak, iż w niedzielę
świętuje, a ilu po prostu korzysta z faktu, że jest to dzień prawnie wolny? Nikt nikogo nie pyta nawet czy świętował jakoś specjalnie niedzielę: wg kryteriów świętowania / jako świętowania. Tak też i np. ŚJ wykorzystują niedzielę - z racji dnia ustawowo wolnego [o ile sami akurat nie pracują...] na zebrania, głoszenie, odpoczynek, odwiedzanie rodzin i Braci itp.
A przecież - wg idei początkowej i dalej - wszak i szabat czemuś miał służyć; nieprawdaż? To nie chodziło o jedynie dzień wolny od 'mozołu' pracy, nie chodziło o tzw. 'błogie lenistwo' czy tp. Intencjonalnie - miano ku Bogu się ukierunkować i ku Bożym sprawom: samemu oraz z rodziną [o ile się takową miało] czy ze współwyznawcami.
Dlatego też bardziej chodzi nie o to, czy ja i jacyś Inni świętujemy jakiś konkretny dzień - np. sobotę, niedzielę czy inne; co o dowodzenie, jak to ze <świętowaniem szabatu> było: wg kryteriów, które zapodałem. Też
nie o tendencje mnie chodzi: owe były różne. Tym sposobem, to ma miejsce przywoływanie np. z patrystyki tego, co komuś pasuje, przy pominięciu tego, co raczej... Jedni - za sobotą; drudzy - za niedzielą; jeszcze inni - za jakimś innym dniem czy w ogóle za nie świętowaniem jakiegokolwiek dnia w tygodniu, np.
Dlatego też uskoki typu: "Wy, ŚJ; Wy, Katolicy" - są bardziej... pretensją [typu: "wy to nie lepsi; twój ojciec..."], niż argumentowaniem
do rzeczy.
Ja przecież NIE MAM pretensji do świętujących szabat! To raczej 'Owi / proszabatowi' mnie misjonarsko nachalnie uświadomić chcą; przy okazji stosując osąd, wypominanie, 'wchodzenie na ambicję' itp.
Tak się składa, że nie jestem przed jakimś 'trybunałem osądzającym': "czemu tak, a czemu nie?", lecz wobec dyskusyjnego Forum internetowego.
No, ale jeśli ktoś z 'misją' tutaj, to i reaguje jak reaguje.
Osobiście mam podejście: <
Pobudzanie do myślenia Innych, samemu będąc - przez tych Innych - do myślenia pobudzanym>. Nadto dodaję: co zaś Ktoś zrobi /czy nie zrobi/ po takowym 'pobudzeniu do myślenia' [
dotyczy to również mnie] -- to każdego osobista sprawa, z czego nikt nie musi się nikomu tłumaczyć. Odrzucam tryb osądu i połajanek wobec Kogokolwiek; chyba, że Ktoś sam się 'o to prosi' poprzez swoje wyzywające i nieregulaminowe pisanie.
Przy spokojnym referowaniu racji [= jak wyżej] -- każdy może
jakie chce racje przedkładać. Każdego wolność osobista - w tym, co pisze, w co wierzy lub nie.
Nikogo nie pozbawiam radości, jaką mu dają wierzenia jakieś, przynależność gdzieś tam czy nie przynależność. Ma satysfakcję i spełnienie - tego Kogoś radość i spełnienie. Jeżeli i dany Ktoś identycznie spojrzy na moje radości i moje wierzenia - nic, tylko przyklasnąć takiemu podejściu i postawie Kogoś.
Ale jednak... wielu tutaj na Forum 'z misją': taką lub inną 'misją'. Nie trzeba być zaraz jakimś etatowym "funkcjonariuszem", jak mnie kąśliwie określił jeden z Userów [chociaż żadnym 'funkcjonariuszem' - nie jestem, rzecz jasna], żeby poczuć się w roli 'przedkładacza' <misyjnych treści> na Forum. Takowe zapędy i ciągoty widać nawet u...
Dlatego też, Userze 'Blyy'. Dowody, które to TY masz przedłożyć [nie ja!] - to jedno. Jednak, raczej, nie powinno Ciebie obchodzić, co ja potem z tym pocznę: o ile takowe dowody - jako dowody - przedłożysz; póki co, niestety, NIE.
Niech Cię też nie zajmuje jakaś ew. 'hipokryzja' Kogoś [tak przez Ciebie odbierane], bo to nie ma nic do rzeczy. To nie ja przypuszczam 'szturm antyszabatowy', 'proniedzielny', 'pro..', 'anty...' -- lecz np. Ty, Userze 'Blyy'.
Użyłem przenośni o tzw. "nerwowej reakcji skroni", dając w "...". Ja bowiem niczym się nie denerwuję; bo nie mam z czego się denerwować.
Za to Ty, jakkolwiek oponujesz, to jednak dało się dostrzec nie bynajmniej obojętną postawę, np. przy tematyce "preegzystencja" czy teraz "szabatu".
Ja tylko 'pobudzam do myślenia' i dalej... bez osądu i bez uskoków, ale TY JUŻ bardziej emocjonalnie podchodzisz.
Piszesz, że 'reaguję nerwowo na posiadających odmienne zdanie od mojego'...? Jakże to, skoro nie przekraczam trybu 'pobudzania do myślenia', nie zaś w stylu: "Ja tu takie prawdy i argumenty przytaczam, a ten /ci/ dalej oporni; tkwią dalej przy swoim uważaniu, przecież...".
Pokaż mnie jeden mój post, gdzie tak reaguję...
To raczej: wielokrotnie wobec mnie 'tupano nogami', łajano mnie, robiono wycieczki
ad personam i
ad institutio.
Zatem: ma być o >szabacie< [wg 'kryterium zawężąjącego', które podałem], a NIE o tym, 'w czym kto hipokryta czy nie?'; kto i jak miałby się z czegoś tłumaczyć.
Nikt z niczego się nie musi tłumaczyć, Userze o nicku 'Blyy'.
Nawet przy dowodach --
każdy ma prawo postać przy swoim. TAKIE JA POSIADAM PODEJŚCIE. A Ty, Userze 'Blyy'...?
Stephanos, ps. EMET