Daniel_dn pisze:Prawo Boże to Dekalog, a nie Prawo Mojżeszowe, bo jak można pogodzić śmierć za jego nie przestrzeganie z przykazaniem "nie zabijaj". Jeżeli ktoś nie widzi sprzeczności to postradał rozum albo jest niemoralny, a w najgorszym wypadku wierzy w innego boga.
"Bóg bowiem powiedział: "Czcij ojca i matkę, a temu, kto złorzeczy ojcu lub matce, śmierć!""
(Mt 15,4)
Wierzysz w innego boga niż wierzy Jezus, skoro w przeciwieństwie do niego podważasz fakt,
że to prawdziwy Bóg (posługując się Mojżeszem) nakazał karę śmierci za złorzeczenie rodzicom...
Jesteś niemoralny skoro masz inną moralność niż Ojciec, który określił, jaką ona być powinna.
Postradałeś rozum, jeśli uważasz, że wiesz lepiej jak powinno być niż sam Bóg,
który wymyślił, zaplanował i stworzył wszystko, więc najlepiej wie jak to działa.
"Mojżesz zdobył w Egipcie wszechstronne wykształcenie, odznaczając się siłą słowa i czynu.
Gdy skończył czterdzieści lat, zapragnął odwiedzić swoich braci Izraelitów.
Zobaczył wtedy, jak któregoś z nich krzywdzono. Wziął go w obronę i pomścił udręczonego, zabijając Egipcjanina.
Sądził bowiem, że znajdzie zrozumienie u swoich rodaków, że przez niego Bóg chce ich wybawić. Oni jednak nie zrozumieli go."
(Dz 7,22-25)
Czy według tego fragmentu Nowego Testamentu postępowanie Mojżesza było wtedy dobre czy złe? Na jakiej podstawie?
Co powiedziałbyś Mojżeszowi o tym wydarzeniu?
Czy nie zapytałbyś jak wtedy Izraelici: "Kto Cię uczynił naszym sędzią?" (Dz 7,27.35)?
Mojżesz wtedy zabił człowieka, ale miał słuszne powody żeby zabić, postąpił właściwie i Słowo Boże tak właśnie to przedstawia.
Gdyby jedyną podstawą oceny tego wydarzenia miał być Dekalog, o czynie Mojżesza trzeba by napisać inaczej.
Boże Prawo zawiera ogólne i
bezwarunkowe przepisy, które określają jak należy zawsze właściwie postępować;
a także określone z góry
uwarunkowane wyjątki przeznaczone dla tych, którzy łamiąc słuszne Przykazania zrzekli się ochrony,
jaką Prawo zapewnia sprawiedliwym, uczynili się wyjątkami i
sami ściągnęli na siebie wyrok śmierci (Kpł 20,9.11-13.16.27).
To nie jest zmiana Prawa, bo Prawo zawierało wszystkie te przepisy od samego początku, są tylko zapisane kolejno...
Warunkiem wykonania kary śmierci jest udowodnienie popełnienia przestępstwa przez zgodne zeznania dwóch świadków.
Popełnienie grzechu oznacza, że przestępca nie chce ani przestrzegać Prawa, ani korzystać z jego przywilejów;
bo nikt nie mógłby z nich korzystać, gdyby ktoś swoim złym postępowaniem uniemożliwiał to innym.
Nie ma problemu kary wobec ludzi, którzy postępują właściwie (również po poprawie), ale coś należy zrobić z tymi,
którzy nie chcą przestrzegać Prawa, a swoim grzechem
krzywdzą innych. Znasz jakieś rozwiązanie?
Jeśli nie chcą się nawrócić i poprawić, trzeba się ich pozbyć, ale to nie zemsta, tylko
ratunek i przestroga dla innych,
którzy widząc to mają przestraszyć się konsekwencji złego postępowania i więcej go nie naśladować (Pwt 21,21).
Morderstwo dokonane z powodu gniewu i nienawiści (to Jezus określił jako istotę grzechu - Mt 5,22) to coś innego,
niż wykonanie wyroku śmierci, który nie jest motywowany pragnieniami ani emocjami np. rzucających kamienie,
ale wykonaniem polecenia Boga. Żaden człowiek nie stanowi Prawa, sam nie sądzi, nie ma nic do powiedzenia,
jest tylko narzędziem, wykonawcą sprawiedliwości Stwórcy, który z każdym może postąpić tak, jak chce - sprawiedliwie;
czyli oddając każdemu według jego uczynków.
Sędzia nie może określać kary, tylko sprawdzać winę i odczytywać wyrok.
Jeśli za Boże Prawo uznajesz tylko Dekalog, to odrzucasz surowe wyroki, które wydają Ci się niekorzystne,
ale
przekreślasz też Przykazania Miłości (Pwt 6,4-6; Kpł 19,18-19), które Prawo podaje poza Dekalogiem.
Surowe wyroki są groźbą tylko dla przestępców, dla sprawiedliwych to błogosławieństwo, które oddala od nich zło.
Bóg postanowił słusznie, żeby zabijać zatwardziałych grzeszników; ludzie teraz ich tolerują i zło na świecie narasta,
przestępcy nie tylko nie mają powodów, aby zrezygnować ze złego postępowania, ale domagają się uznania go za właściwe.