20,8 Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić.
20,9 Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia.
20,10 Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram.
20,11 W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.
Powyższy cytat jest z Dekalogu w wersji Biblii Tysiąclecia. W innych wydaniach brzmi to inaczej, ale w zasadniczej kwestii sens pozostaje ten sam. Do czego zmierzam? A no do tego, że z powyższego tekstu wcale nie wynikają dni tygodnia. To jest nadinterpretacja wynikająca ze rozumienia słowa "dnia". W każdym języku występują słowa dwuznaczne, które w zależności od kontekstu przyjmują odpowiednie znaczenie. W tych wypadkach to kontekst decyduje o znaczeniu słowa. Tak jest i z naszym słowem "dniem". Można by było przyjąć, że dzień to jest doba 24 godzinna pokrywająca się z obrotem Ziemi wokół swojej osi. Ten sposób pojmowania doby nie pasuje do wielkości dzieła stworzenia jakim jest Ziemia i wszystkiego co w niej. Nie pasuje z ludzkiego punktu widzenia z ograniczeniami ciała. Takie dzieło wymaga milionów, a może i nawet miliardów lat. Czy zatem doba nie jest definicją innego okresu czasu? Jeżeli tak, to dzieło stworzenia trwało 6 takich okresów. Zatem Bóg stworzył Ziemię w 6 milionów, a może 6 miliardów lat. Tego nie wiemy dokładnie, bo Dekalog tego nie precyzuje. Następna doba jest odpoczynkiem, dniem szabatu. Dla Boga to milion czy miliard lat. Mamy teraz taki okres gdy Bóg odpoczywa i już nie pracuje przy dziele tworzenia.
Przy takim rozumieniu powyższy cytat z Dekalogu należy przyjąć za ustanowienie określonego cyklu twórczego. Każde dzieło po stworzeniu, czyli ukończeniu jego budowy, uzyskuje wszystkie swoje cechy aby móc go nazwać tylko dla niego przeznaczonym słowem. Od tego momentu staje się dobrem o określonych cechach.
Człowiek wykonujący pracę twórczą ma czynić to samo. Po skończonym dziele ma 1/6 okresu przeznaczyć na odpoczynek i świętowanie. Dopiero potem może rozpocząć pracę przy nowym dziele.
Taki sposób rozumienia burzy wszystkie przyjęte do tej pory normy, w tym też dni tygodnia. Ale na tym forum nikogo to nie przekona i ponownie zacznie się chocholi taniec kopistów.