Gdybym chciał się całkowicie wzorować na naukach biblijnych, np. dotyczących małżeństw, to zupełnie nie wiedziałbym jak postępować, komu wierzyć.
Co z tego, że biblijny Jezus mówi tak, czy siak odnośnie małżeństw, skoro Sam już na wstępie podważył to co mówił dalej.
Skoro prawo miało nie być zmieniane i nawet jedna kreska miała z niego nie spaść dopóki nie przeminie niebo i ziemia, to wszystkie nauki Jezusa zaczynające się na : ''słyszeliście, że powiedziano wam,
a ja wam powiadam '' są niczym więcej jak podważeniem tego zakazu, przed którym z całą surowością przestrzegał, aby go nie łamano.
W związku z tym na samym początku należałoby się zastanowić, nie nad szczegółami nauk Jezusa ( choćby nawet były bardziej ludzkie niż w ST ), lecz czy On w ogóle był uprawnionym do zmian, przed którymi Sam zresztą też przestrzegał i komu tak naprawdę wierzyć.
Oczywiście to dotyczy osób, którzy w Biblii widzą monolit i honorują zarówno nowy, jak i stary testament.
Takich groteskowych i wręcz prowokacyjnych sytuacji w Biblii mamy więcej. Ta jest jedną z nich.