Weźmy przypadek Łazarza. Umarł, złożony był w grobie. Pan Jezus przywrócił go do życia, ale to nie było zmartwychwstaniem, to było wskrzeszeniem, czyli powrotem do kontynuowania życia w tym samym ciele. Łazarz później umarł raz jeszcze, pomimo, że Łazarz w Pana Jezusa wierzył. Tak jest z każdym człowiekiem, z każdym. Fizyczne życie kończy się śmiercią ciała. Tak było od Adama, przyjście Pana Jezusa nic tu nie zmieniło, tak jest dzisiaj, że każdy umiera w ciele. Wobec tego, słowa Pana Jezusa 'Kto we mnie wierzy nie umrze" jakże mogą dotyczyć fizycznego życia w ciele? Niemożliwe, żeby kłamał więc jak to rozumieć? Czy ktoś nie dozna śmierci fizycznej? Każdy dozna.
Jakby fizyczna śmierć w ciele była tą autentyczną śmiercią, o której mówił Pan Jezus, to jak odnieść takie słowa Pana, w odniesieniu do swojej śmierci cielesnej:
A teraz odchodzę do tego, który Mnie posłał...
Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca...
Albo słowa apostoła Pawła:
Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne...
Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania.
Śmierć cielesna jest przejściem stąd tam. Dla Pana Jezusa była powrotem do Ojca, dla Pawła przejściem do bezpośredniego obcowania z Chrystusem.
Oto Słowo Pańskie:
Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.
Wierzysz w to?
Umrzesz cieleśnie i w proch się obrócisz? Jeśli wierzysz w te słowa Pana Jezusa to w jaki sposób nie umrzesz?