EMET:
Rzecz nader ciekawa, iż Ci, którzy uderzają [eufemizm] w ŚJ [śJ] odnośnie
przyjętej przez Nich fonetycznej [też: fonematyka] wymowy /oraz zapisu do odczytu/ Imienia Boga Biblii [całej, nie zaś jeno Ksiąg Starego Przymierza] per „Jehowa” [też z „Y”, „v” oraz z „h” na końcu - np. w realiach jęz. angielskiego] -- sami z lubością przytaczają z literatury ŚJ opinię: „nie wiemy, jak dokładnie w czasach starożytnych wymawiano Imię Boga...” → sami ochoczo powołują się na „poprawną” [jak twierdzą] formę „Jahwe” [oraz niuanse], posiłkując się np. autorytetem „światowej sławy hebraistów” czy też popularnie lansowanemu wśród biblistów [czy wszystkich?] poglądowi o potwierdzonej [jakoby bezsprzecznie?] formie brzmieniowej Imienia Boga - „Jahwe” [ew. z niuansami]. Zatem: skoro taka niepewność... – poprzez przyjmowanie za swoją/e/ opinię z literatury ŚJ – to skąd dualizm w ochoczym lansowaniu formy „Jahwe” [z niuansami]?
Nic nie wnosi posiłkowanie się tzw. ‘formułą Tetragrammatonu’, bowiem… Jak ma się zachować czytający na głos tekst Biblii – w tym i BH – kiedy natrafia na owe ponad ‘6800’ miejsc z JHVH [ew. niuanse]? Sztucznością byłoby np. ‘fonematyzacja’ w rodzaju: „Jodhewawhe”; „Judhejwawhej” czy jakoś podobnie [też niuanse]. Na przykładzie
Psalmu 27:1, byłoby np. tak: „Jodhewawhe [ew. niuanse] moim światłem i mym wybawieniem. Kogóż mam się lękać? Jodehewawhe [ew. niuanse] twierdzą mego życia. Kogóż mam się bać?” [
stylizacja oddania wg wariantu PNŚ]. Jakoś bowiem trzeba fonetycznie wyartykułować zapis >JHVH< [ew. niuanse]; ‘z polska’: „Jodhawuha”. Jak się zachować w śpiewanych pieśniach ku chwale Boga JHVH? Jeśli bowiem w Przekładzie /na jęz. ang./ rabina mamy notację „YHWH”, to i tak nie unikniemy jakowejś reakcji przy czytaniu, raczej. Są zwolennicy tezy, żeby ‘każdy sam w sumieniu odczytał fonetycznie jak mu sumienie podpowiada’; również znana taktyka rabinacka z: „Adonaj”, „Elohim”; „HaSzem” czy tp.
Kiedy wglądałem w tekst ‘Talmudu Bawli’ [
vide posty moje na Forum…], to okazało się, że nawet w tych miejscach ‘TB’, gdzie mamy
jawne przytoczenia z ‘BH’, i tak nawet nie ma JHVH, lecz najrozmaitsze ‘zastępczości’,
np. - poza HaSzem - litera D[aleth] z ‘ukośną kreseczką’. Mamy też rozmaite tzw. ‘eufemizmy’ [tak napiszę] takie, aby tylko Imienia nie zapodać nawet w zapisie bezsamogłoskowym! Wiadomo, że w wydaniach ‘BH’ tzw. Żydów ortodoksyjnych mamy przy Imieniu ‘ogołocenie’ z zapisu samogłoskowego [jaki mamy jednak np. w ‘Edycji Pardes Lauder’] tak, aby... jakiś czytający nawet nieopatrznie nie odczytał z samogłoskami [jak, jak?]. W takiej notacji i zwokalizowaniu ‘jak widać’, to… jak się formalnie oczytać powinno? Skoro nie ma zżymania się na odczyt [i zapis!] per „Jeho” [„Yeho”] przy imionach teoforycznych własnych [o czym już było pisane], to już przy odczycie Imienia… jak to i było pisane. To właśnie owe ukierunkowywanie rabinackie na „Adonaj”; „Elohim”; „HaSzem” – właśnie jest tzw. ‘ręcznym sterowaniem’ i wymuszaniem praktyki.
Ktoś powie, że: „prawowierny Żyd czy inny czytający i tak wie, że mamy tutaj Imię Boga jako takie”, ale co począć w sytuacjach, kiedy mamy w jednym wersecie ‘BH’ zarówno „JHVH”, „Adonaj”, jak np. w
Izaj 3:15 – ‎
נְאֻם־אֲדֹנָ֥י יְהוִ֖ה צְבָאֽוֹת – <
nᵊŭm-`ªdhōnāj jᵊhvĭ(h) cᵊbhā`ôth > /= <
nᵊŭm-`ªdhōnāj jᵊhvĭ(h) cᵊwā`ôth >/ = „brzmi wypowiedź Wszechwładnego Pana, Jehowy Zastępów” [‘PNŚ’]. W ang. ‘Przekładzie Żydów ortodoksyjnych’ tak mamy: „the word of My Lord, HASHEM/ELOHIM, Master of Legions.” [THE STONE EDITION]. Por. teź werset
Ezech 20:5. A gdyby jeszcze wgląd w teksty takie, gdzie mamy „Elohim” [czy w odmianach gramatycznych]? Stosować ‘uskoki’ na modłę podejścia rabinackiego czy…? Np. rabin Fox w swoim Przekładzie w miejscach, gdzie w ‘BH’ mamy < ‘adhonaj jhvh >, oddał: „My Lord, YHWH”. Nie zżyma się Fox, kiedy imiona na „Jeho” pisze, jak to i przy imieniu „Jozue” [pełna forma: „Jehoszua”]: „Yehoshua” [np. w
Num 11:28]. Przy skróconej formie Imienia Boga – „Jah” – już nie mamy takiego zżymania się [też w Przekł. żydowskich], chociaż
nie ma konsekwencji zawsze i wszędzie [niekiedy nadgorliwie mamy poprzez formę pełną Imienia]. Ciekawie „sobie radzą” w tekstach typu
Izaj 12:2 [„Jah JHVH”]; 26:4 [„Jah JHVH”]; 38:11 [„Jah,.. Jah”]…
Jako przykład zamierzonej [bądź niezamierzonej] ‘wpadki’ [?] podawałem fragment komentarza ks. Paciorka w ‘Tomie’ omawiającym Ks. Rodzaju [Tom I / część 3], gdzie czytamy: „
Pozostałe wersety badacz ten łączy z Jahwistą (w. 22) oraz Jehowistą (ww. 23. 25-26).” – strona 557, Edycja Św. Pawła, 2015r. Że też mu „ręka nie zadrgała”, kiedy pisał: „Jehowistą”…
Osobiście, gdy pisuję na Forum, Imię Boże zwykłem pisywać w notacji JHVH [„V” - gdyż tak trans. literę v[av]], nie ‘krusząc kopii’ o inne zapisy. Jednak: nie zżymam się,
co oczywiste, na formę „Jehowa”, którą stosują ŚJ: tak w Przekładzie NŚ, jak i w literaturze czy w rozmowach [nie tylko ze współwyznawcami obojga płci...] np. Nie targają mną tzw. >wewnętrzne spory< co do
poprawności bądź niepoprawności formy brzmieniowej Imienia Boga.
Świadomy też jestem tego, że na stronach www można znaleźć rozmaite tzw. wersje Ksiąg SP, gdzie zapis imion własnych [w tym i Imienia Boga Biblii] jest pisywany raczej ‘wyobrażeniowo’; np. w formie zaczynającej się na „Jahu”. Jednak: to są jeno prywatne jakieś zapisy wg kogoś tam oczekiwań interpretacyjnych, nie zaś wg wydań krytycznych BH.
Stephanos, ps. EMET