Tajemnica imienia
Kościół katolicki nakazał wiernym, by przestali używać imienia Boga Jahwe i zastąpili je słowem Adonai, czyli Pan. To nawiązanie do wielowiekowej tradycji judaistycznej. Co to zmieni w stosunkach pomiędzy katolikami i żydami?
Kaziu, nie bij jej, bo się spocisz - zawołała mama do synka, gdy wychyliła się przez okno i zobaczyła, jak jej pociecha okłada koleżankę kułakami. Użyte przez zaniepokojoną mamusię imię "Kazio" nie zawiera żadnej tajemnicy. Stanowi jedynie prosty sposób zwracania się do dziecka, męża, brata lub znajomego.
Ostatecznie mamusia mogłaby imię zupełnie pominąć i zawołać "kochany synku" lub "mój mały". Tego rodzaju sytuacja nie wyczerpuje jednak wszystkich możliwości zastosowania imienia w ludzkim życiu. Starożytni Egipcjanie na przykład wierzyli, że imię odzwierciedla duszę człowieka. Wiara ta pozwalała na magiczne zabiegi, za których pomocą można było przez imię oddziaływać na inną osobę. W moc imienia wierzyło też wiele starożytnych ludów. Panowało pośród nich przekonanie, że dobra znajomość czyjegoś imienia daje władzę nad osobą, która je nosi. Może dlatego w popularnych dziełach ezoterycznych dziś jeszcze można znaleźć analizy głębokiego sensu imion własnych.
Imię nie jest zatem sprawą obojętną, i to nie tylko ze względu na jego magiczne właściwości. Przypomnijmy, że człowiek, który radykalnie zmienia swoje życie, nieraz też zmienia imię. I tak Jakub stał się Izraelem, czyli tym, który "zmaga się z Bogiem", Szaweł został Pawłem, Karol Wojtyła - Janem Pawłem II, a w czasach poprzedzających Sobór Watykański II zakonnik już na początku nowicjatu otrzymywał nowe imię. Wraz z nim przybierał nową tożsamość. Jest więc w nas świadomość, dzisiaj już coraz rzadsza, że miano człowieka czy rzeczy wynika z ich istoty, a nie tylko z umowy międzyludzkiej. A jeśli imię człowieka czy rzeczy nie jest sprawą dowolną, to cóż dopiero powiedzieć o imionach czy imieniu Boga! W wielu kulturach i religiach nie tylko wyrażało ono jego atrybuty, lecz także przechowywało je i przetwarzało.
Było więc, by uciec się do technicznej metafory, transformatorem boskiej energii, ujmując zaś rzecz religijnie - sakramentem, czyli częścią rzeczywistości stworzonej, w którą wkroczył Bóg. W judaizmie, chrześcijaństwie oraz islamie imię Boga stanowiło tajemnicę pełną nieskończonej mocy. Dość przywołać Psalm 91, w którym Bóg mówi: "Wywyższę go, przeto, iż poznał imię moje", lub Księgę Joela, która głosi, że "każdy, kto będzie wzywał imienia Pana, będzie wybawiony" (3, 5). Bóg jest przecież jeden jedyny i nadane Mu miano, skoro wynika z samej Jego istoty, służy poznaniu Go, nie zaś odróżnianiu od innych bogów.
Szczególną świadomość tajemnicy i mocy boskiego imienia przejawiali żydzi, którzy już przeszło dwa tysiące lat temu poniechali używania go w mowie i piśmie - z wyjątkiem Biblii. Wiele wskazuje na to, że była to mniej lub bardziej świadoma decyzja podjęta przez rabinów i mędrców. Jeden z nich, Abba Saul, głosił, że kto wypowiada niedające się wysłowić imię Boga, nie będzie miał udziału w przyszłym życiu. Imię Boga uznano za zbyt święte, by można je było wymawiać publicznie. Tylko raz do roku, w Jom Kippur (Dzień Pojednania), wypowiadał je arcykapłan, bo tylko on znał jego wymowę. Wtedy ci, którzy byli w pobliżu, padali na ziemię, zaś stojący dalej powtarzali: "Niech będzie błogosławione Jego imię, na wieki wieków". Po dziś dzień, kiedy w czasie nabożeństwa w synagodze czytany jest fragment Pięcioksięgu, nigdy nie wypowiada się imienia Boga. Zastępuje je słowo "Adonai", czyli Pan.
I oto teraz Kościół katolicki nakazuje wszystkim swoim wiernym, by przestali używać rozpowszechnionego od dawna imienia Boga "Jahwe" i zastąpili je słowem "Adonai". Do wszystkich konferencji episkopatu na świecie nadeszło niedawno rozporządzenie w tej sprawie, podpisane przez prefekta watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kardynała Francisa Arinze. "Jahwe" ma zniknąć z liturgii, modlitw i pieśni kościelnych. Uzasadniając tę decyzję, kardynał Arinze pisze, że żydzi wzbraniali się przed użyciem bożego imienia, ponieważ wyrażało ono nieskończoną wielkość i majestat Boga. Głośne jego wymawianie stanowiło zatem profanację. Watykański dokument stwierdza, że zgodnie z hebrajskim zwyczajem imię Boga ma pozostać niewypowiedziane. Zwłaszcza że tak dyktuje odwieczna tradycja chrześcijańska. W żadnym ze znalezionych rękopisów Nowego Testamentu nie pojawia się już hebrajski Tetragrammaton, czyli imię Boga pisane: YHWH. Pierwszy oficjalnie uznany katolicki przekład Biblii na łacinę - tak zwana Wulgata - wszędzie zastępuje to imię słowami Dominus (Pan) oraz Deus (Bóg). Watykański dokument podkreśla, że chrześcijanie nigdy nie używali imienia YHWH, a Chrystus w Nowym Testamencie jest ukazany jako Adonai. Czego zatem dotyczy rozporządzenie Stolicy Apostolskiej?
Przede wszystkim Chrystusa. W Liście do Filipian cytowanym przez kardynała Arinze apostoł Paweł pisze: "Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię" (2, 9). O jakie tu imię chodzi? Odpowiedź jest prosta: Pan. "Wszelki język [będzie] wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem" (2, 11) - kardynał Arinze ponownie przywołuje św. Pawła, po czym cytuje Księgę Izajasza, gdzie Bóg mówi: "Ja, Pan, a takie jest moje imię" (42, 8 ). Przypisanie tego właśnie imienia Zmartwychwstałemu Chrystusowi - czytamy dalej w dokumencie Stolicy Apostolskiej - dokładnie odpowiada proklamowaniu jego boskości. Odpowiada również Bogu Izraela i Mesjaszowi wiary chrześcijańskiej.
Dobitnie mówiąc, że Chrystus jest Panem, dokument podkreśla: Chrystus jest Bogiem - być może wbrew szerzącym się już od XIX wieku poglądom, jakoby ośrodkiem chrześcijańskiej wiary był tylko "prosty cieśla z Nazaretu". Rozporządzenie Stolicy Apostolskiej sugeruje - między wierszami - jeszcze wiele innych rzeczy. Spróbujmy do nich dotrzeć i zapytać, co wynika z zastąpienia imienia YHWH słowem Adonai? Przede wszystkim większa wspólnota z Żydami, czyli - jak określił ich kiedyś Jan Paweł II - starszymi braćmi w wierze. Bo też Kościół, choć powraca do własnej odwiecznej tradycji, wyraźnie nawiązuje do żydowskiej praktyki zwracania się do Boga. I to nie tylko dlatego, że zabrania użycia świętego dla żydów imienia YHWH, polecając zastąpić je hebrajskim słowem "Adonai" lub jego odpowiednikami we współczesnych językach, lecz także dlatego, że odwołuje się do żydowskiej, choć zarazem chrześcijańskiej wrażliwości religijnej. Wprawdzie watykański dokument został przez większość żydowskich środowisk nieodnotowany, być może nawet niezauważony, dostrzegł go jednak Stanisław Krajewski, żydowski współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Dostrzegł i ocenił bardzo pozytywnie. "Wspólny zakaz wymawiania imienia Bożego łączy szczególnie mocno" - powiedział.
Czy chodzi tu o wspólnotę obyczaju i zewnętrznego gestu? Nic podobnego. Chodzi o wspólnotę wrażliwości duchowej. Mimo iż żydzi zawsze się z Bogiem wadzili i nawet targowali, od niepamiętnych czasów żyją w przekonaniu, że z majestatem nieskończonej tajemnicy nie należy się zbytnio spoufalać. Bo co innego kłócić się z Bogiem, który występuje jako partner człowieka, co innego zaś uchylać rąbka jego tajemnicy i narażać się na działanie straszliwej mocy, wypowiadając jego imię.
Chrześcijanie oczywiście myśleli podobnie. Też byli przekonani, że niepojęty Bóg nieskończenie przekracza ludzki rozum, niemniej Bóg wcielony, zwłaszcza wcielony w słodkie dzieciątko Jezus, zdawał się zachęcać do pewnej poufałości. Poza tym Kościół katolicki, choć nigdy nie stracił z oczu niepojętej istoty Boga, w nauczaniu starał się go tak precyzyjnie określać, jakby był na wyciągnięcie ręki. A w miarę postępującej sekularyzacji i zaniku poczucia tajemnicy chrześcijanie poczęli nieświadomie zakładać, że imiona "Jahwe" czy "Jezus Chrystus" to tylko nazwy własne typu "Jan Kowalski". Stąd zresztą biorą się pewne nieporozumienia ekumeniczne. Zwolennicy tzw. ekskluzywizmu, czyli poglądu głoszącego absolutną wyższość chrześcijaństwa nad innymi religiami, chętnie powołują się na słowa Piotra z Dziejów Apostolskich, który powiedział: "I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni" (4, 12). Rzeczywiście innego imienia nie ma, tyle że nie chodzi tu o imię własne Jezus Chrystus, lecz o Pana Niebios i Ziemi, o Najwyższą Rzeczywistość, znaną innym religiom w innych postaciach i formach.
Watykański dokument wyraźnie mówi, że imię Chrystusa - Pan odpowiada Bogu Izraela. Pamiętajmy też, że dla mistyków i ludzi głęboko wierzących imię Boga nigdy nie było równoznaczne z nazwą własną. Było objawieniem i obecnością jego wewnętrznej tajemnicy. Św. Bernardyn ze Sieny (1380-1444) wierzył, że wszystko, co Bóg stworzył dla zbawienia świata, zawarte jest w imieniu Jezusa. Abraham Abulafia, średniowieczny mistyk żydowski, uczył, że imię Boga jest czymś absolutnym, ponieważ wyraża ukryty sens i całość istnienia. Olivier Clement, współczesny francuski teolog prawosławny, pisze, że imię zarówno przywołuje, jak i wywołuje obecność Boga. Przywołuje tym samym istotę miłości, ponieważ Bóg jest miłością. Dla prawosławia imię Boga jest szczególnie ważne, ponieważ w tym nurcie chrześcijaństwa do dziś żyje stara tradycja modlitwy Jezusowej, która jest niczym innym, jak wzywaniem imienia Bożego.
Kallistos Ware, wybitny angielski teolog prawosławny, niejednokrotnie powraca w pismach do tajemnicy imienia. Cytuje na przykład apokryficzny tekst chrześcijański z II wieku, który mówi: "Imię Bożego Syna jest wielkie i bezmierne oraz podtrzymuje cały świat". Kallistos Ware podkreśla, że w Starym Testamencie, a także w wielu kulturach starożytnych, dusza człowieka i jego imię były właściwie tym samym. W imieniu obecna była cała jego osobowość i cała energia. Poznać czyjeś imię to tyle, co zyskać wgląd w jego wnętrze.
Dlatego właśnie tajemniczy posłaniec, który walczy z Jakubem, odmawia podania swego imienia. W tradycji żydowskiej zrobić coś w czyimś imieniu lub wzywać czyjegoś imienia to akty niezwykłej wagi i mocy. Wzywać czy-jegoś imienia to uobecnić tego człowieka. W imieniu Boga zawarte są jego moc i chwała. To imię to uobecniona świętość, Emmanuel, czyli Bóg z nami. W Nowym Testamencie demony są wypędzane w imię Jezusa i ludzie odzyskują zdrowie.
Tak więc imię Boga - choć podtrzymuje cały świat i jest pełną nieskończonej mocy tajemnicą - przywołuje także Jego realną obecność, a tym, którzy Go wzywają, otwiera drogę w głąb najwyższej rzeczywistości. W tradycji hebrajskiej - jak pisze współ-czesny mistyk żydowski Arthur Green - YHWH jest "zatrzymanym w ruchu czasownikiem" i oznacza tego, który był, który jest i który będzie. Imię Boga zatem nieskończenie nas przewyższa; niepodobna nad nim panować, nie wolno wzywać go nadaremno. Człowiekowi oddanemu modlitwie czy medytacji jest ono znane i zarazem nieznane. Nieznane, ponieważ wyraża istotę niepojętego Boga; znane, bo go objawia ludziom i całemu światu. Tej prawdy świadomi są i żydzi, i chrześcijanie. Arthur Green twierdzi, że w głębi doświadczenia religijnego żydów imię Boga jest zawsze znane. Wprawdzie nikt nie śmie go wypowiadać, lecz wyrażone omownie można usłyszeć w sercu każdej żydowskiej modlitwy.
Imieniu Boga poświęcił też wnikliwe i głębokie rozważania Karl Barth, największy teolog ewangelicki XX wieku. Bóg odsłania się całemu stworzeniu w swoim imieniu - pisał - i w tym samym imieniu człowiek go poznaje. Lecz imię Boga to zarazem sam Bóg. Nic więc dziwnego, że człowiek naprawdę religijny - żyd i chrześcijanin - powinien do imienia podchodzić z najwyższą czcią, nie wypowiadać go, lecz chować w sercu. W Kościele katolickim, w którym na ogół prym wiedzie teologiczna jasność i prawna precyzja, watykański dokument poszerza sferę tajemnicy.
Krzysztof Dorosz
źródło aby zobaczyc musisz sie zarejestrowac