wuka pisze: ↑24 lut 2024, 20:17
Nigdy na literackim (a jestem bardzo aktywna) nie spotkała mnie żadna przykrość. Piszę pd tak dawna, jak na wyznaniowych. To naprawdę kuriozum, że wśród ludzi wierzących, z automatu uznających się za pełnych miłości, miłosierdzia; uznających się za uczniów i wyznawców Jezusa, który głosił tak wspaniałe idee dla kazdego, kto ma choćby trochę inne poglądy niż wy, macie tylko ostracyzm, pogardę, wyrzucanie, krytykę i biczowanie.
Masz rację, Bobo. Wyznania chrześcijańskie, osoby związane z chrześcijaństwem nie są moimi bliskimi, nigdy nie byli, zawsze traktowano mnie źle, jako obcą, bez miłości i miłosierdzia. Tylko wynocha, precz, wywal ją, głosisz dziwne rzeczy, nie pasujesz do nas.
Wśród ludzi zajmujących sie historią (aktywność na forach, archeologią, literaturą jestem lubiana, ceniona. Chociaż bardzo często mamy całkiem różne spojrzenie na konkretne książkowe pozycje i zawzięcie umiemy dyskutować, to nigdy, przenigdy z powodu różni zdania nikt nikofo nie wyrzuca i nie traktuje jak śmiecia.
Nieziem przelał dziś czarę goryczy, a ty podsumowałeś.
Masz rację, masz rację, masz rację.
W sumie wiedziałam, że niepotrzebnie włażę, gdzie mnie nigdy nie chcieli.
To nie są słowa dorosłej kobiety ale sześcioletniej dziewczynki, którą kiedyś byłaś, i której traumy nosisz. Nikt Ci nie może dać złości, goryczy, frustracji czy smutku. Jeśli coś się w Tobie porusza, znaczy że masz to w sobie. Czara goryczy jest Twoja, i masz ją od dzieciństwa. Od kilku lat jestem mimowolnym świadkiem tego, jak reagujesz, a to fajnie Ci jest jak ktoś napisze coś z czym się zgadzasz, a jak inaczej to zabierasz zabawki i wychodzisz z forum, jak ta mała obrażona dziewczynka. Po czasie wracasz mając nadzieje, że my się zmieniliśmy, a jest znowu tak samo. Wiesz dlaczego? bo to nie my piszący jesteśmy Twoim problemem ale Ty sama z sobą masz problem, i zamiast się tym zająć, uciekasz w czytanie książek, i wracasz jak ta sama dziewczynka, a tylko Ty sama w sobie możesz sprawę z dziewczynką załatwić. To nie jest tylko z Tobą tak, bo inni też mają traumy dzieciństwa. Ja sam w wieloma się jeszcze zmagam, ale będąc ostatnio w tematach rozwoju osobistego zaczynam rozumieć mechanizmy, w których działamy poprzez nieświadomość i powtarzamy ciągle te same schematy, mając nadzieje, że kiedyś będzie inaczej, podczas gdy robimy ciągle to samo.
Co trzeba zrobić? Spotkać się z sobą małą, dziewczynką, która w wieku przedszkolnym stanęła w obliczu sytuacji, której wtedy nie była w stanie sprostać, ukochać to dziecko, przytulić, porozmawiać z pełnym zrozumieniem i wytłumaczeniem sobie samej, że teraz już jestem dorosła, że już nie muszę reagować w sposób dziecięcy, że tamta lekcja się zakończyła, a jako dziecko byłaś właściwą, i nie ma potrzeby w Tobie cokolwiek zmienić, i nie ma żadnej Twojej winy, że nie umiałaś wtedy sprostać. Brakło wsparcia od dorosłego, może od rodziców, a Ty od tamtego czasu aż dotąd niesiesz to doświadczenie. Już teraz nie musisz bo jesteś dorosła, i możesz inaczej wybierać, i sama decydować.
To takie trochę psychologiczne podejście, ja sam to u siebie stosuję, a dlatego o tym piszę bo to działa.
Aha, wziąć możemy od kogoś tylko wtedy gdy nie uważamy siebie mądrzejszych. Ja natomiast nie jestem ekspertem, a tylko dzielę się własnym zrozumieniem. Podaję do rozważenia, decyzje każdy podejmuje sam, co uważa za słuszne.