Och, pierdzielisz nietechnicznie... Dostrzegam bardzo "techniczny" argument. Domyślam się, że pisząc o jakiejś "stali w przekroju", chciałbyś uniknąć tematu spalania paliwa lotniczego.Boa pisze:O tej "stali w przekroju" to pierdzielisz nietechnicznie i od rzeczy, więc nawet się nie odniosę
Zatem coś najistotniejszego. Nafty lotniczej nie da się spalić w warunkach, jakie istniały w WTC, w taki sposób, aby zagroziła konstrukcji nośnej. By ze spalania nafty osiągnąć temperaturę stanowiącą zagrożenie dla stalowej konstrukcji nośnej budynku, należałoby do pożaru dostarczać ogromne ilości tlenu (czyli nie powietrza). W zamkniętej przestrzeni budynku, zapalona nafta zużyła niemal natychmiast cały istniejący tlen, uwalniając sporą ilość ciepła. Ciepło spowodowało błyskawiczną przemianę nafty w opary, które rozprężając się, wydostawały się na zewnątrz budynku i dopiero tam następował zapłon gorących oparów paliwa w zetknięciu z powietrzem. Jakby Ci to Boa napisać. Naftę da się spalić jedynie wówczas, kiedy istnieje odpowiedni dopływ tlenu, bez tlenu nie ma spalania. Co ważne, ciepło wytworzone z tej nafty, która się w środku spaliła, zostało pochłonięte przez ciekłą naftę i ta w następstwie odparowała, rozprężając się na zewnątrz i tam ulegając spalaniu. Co istotne, ciekła nafta "zabezpieczyła" budynek w środku, pochłaniając ciepło powstałe w wyniku spalania, więc ciepła wewnątrz budynku wytworzyło się niewiele, a dodatkowo to ciepło, które się wytworzyło, pochłonęło paliwo, niejako zabezpieczając konstrukcję stalową przed rozgrzaniem do temperatury krytycznej.
Dziwne, co nie? Wszyscy widzieli potężny ogień i doszli do wniosku, że było tam bardzo gorąco. A to nie ta bajka.
No ale jakbyś chciał poczytać obliczenia ściśle techniczne na ten temat, to polecam tekst Eury, czy raczej tłumaczenie. Ale co Ty z tego zrozumiesz?