Co jakiś czas słychać o uzdrowieniach z raka przez nieżywych, rzekomo żyjących ludzi.
Ostatnio lekarzem okazał się być nawet nieżyjący od 38 lat kardynał Wyszyński
Szkoda, że działa tak rzadko… nie potrzebowalibyśmy medycyny, chemioterapii, nauki;
ach… gdyby tylko ten umarły już dawno człek działał skuteczniej, niźli tylko raz na czterdzieści lat.
Po cóż nam nauka, po co medycyna?… wystarczy tylko zanosić doń modły?
Ciekawe, że praktycznie 100% ludzi, żeby móc się wyleczyć i żyć, musi poddawać się chemioterapii i wszelkim operacjom.
Jeden na ileś przypadków dostępuje rzekomego uzdrowienia przez nieżywego człowieka.
Korzystają z dorobku nauki i medycyny, a swoje wyleczenie przypisują jakiemuś bóstwu, miast lekarzom.
Ponoć przez wstawiennictwo u jakiejś najwyższej istoty.
Czy Jahwe/Jehowa/Allah/Śiwa/Odyn/Perun przyprawił już komuś odciętą nogę lub rękę?
Ciekawe, że rzekome uzdrowienia/cuda dzieją się zawsze w ramach wydarzeń możliwych do zaistnienia.
A czy wyrosły już komuś amputowane kończyny?
Czy zanoszenie modłów do tego, lub tamtego nieżywego, sprawiło, że komuś odrosły ręka lub noga?
Amputowani
Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy
- Marius Bienius
- Posty: 1088
- Rejestracja: 09 wrz 2012, 19:47
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Amputowani
"Zobaczyć świat w ziarnku piasku, niebiosa w jednym kwiecie z lasu,
W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, w godzinie nieskończoność czasu"
W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, w godzinie nieskończoność czasu"