Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Tutaj możesz podzielić się radami odnośnie sposobów leczenia a także otrzymać pomoc w tej sprawie

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: wuka »

Bobo pisze:
26 maja 2021, 12:05
Tylko, że Jezus upoważnił ludzi do rozpatrywania grzechów.
Zawsze dziwi mnie ta niekonsekwencja. Chrystus odpuszcza grzechy (choć Jezus uczył, że to jego Ojciec robi) i to się uznaje, ale, gdy Jezus upoważnia ludzi do tego, to już jego słów się nie respektuje.
To takie wybiórcze bo... wygodne. Od Jezusa nie usłyszysz, że grzech jakiś nie został wybaczony... To taka ucieczka od prawdy 😀
Czyli przyznajesz, że spowiedź w krk i odpuszczanie przez księdza jest biblijne? No to pójde do spowiedzi, jak nagrzeszę.
Osobny temat załóż, jak odpuszcza się grzechy w poszczególnych odłamach chrześcijaństwa, bo z tego co mi wiadomo - każdy sobie rzepkę skrobie i każdy się opiera na Biblii. Czyli tysiąc denominacji i każda ma rację. To rzeczywiście jest bardzo konsekwentne. Spowiedź uszna, ogólna, rozmowa z pastorem, rozmowa z starszym, sąd nad złoczyńcą...i tak dalejjjj
Ojciec dał Chrystusowi pełną władzę, w tym sądzenia, odpuszczania. Zrozum: Ojciec i Syn to jedno/jedność.
A teraz sorki, mam obowiązki ;-)

Awatar użytkownika
Bobo
Posty: 16721
Rejestracja: 03 mar 2007, 17:12

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Bobo »

Nie chodzi mi o formę odpuszczania grzechów. Wypowiedź Jezusa wyraźnie wskazuje, że to ma nastąpić w zborze.
Na tym polega niekonsekwencja.
Wyobraź sobie, że dostałaś mandat i chcesz się odwołać. Czy piszesz do prezydenta o anulowanie? Nawet jak napiszesz, to odpowiedź pewnie będzie brzmiała:
Pani wuko, rząd, który reprezentuję, upoważnił administracje niższego szczebla, która się tą sprawą zajmie. Czy pani sprawa jest szczególna i czy się pani odwołała?

No sorry wuka, ale takie wnioski wciąż mnie upewniają, że:
1. Nie słucha się Jezusa, aby należeć do Jego zboru
2. Wymówką jest to, że nie człowiek, ale Jezus będzie sądził. Naprawdę kazdą sprawę?
3. Będzie sądził oddzielając owce od kóz, ale to kwestia przyszłości.

Oczywiście, że twoja postawa wskazuje, że nie wszystko, co powiedział Jezus ci się podoba. Tak samo było w czasach, gdy przebywał na ziemi.
Jednak... jednak... wuka! Uczniowie Jezusa respektują WSZYSTKO co powiedział Jezus a nie tylko wybrane fragmenty, które pasują.
Chrystianizm to nie restauracja, gdzie ktoś z menu wybiera sobie to co lubi a reszta nie brana jest pod uwagę.
Zbawienie jest warunkowe. Nie ma ucieczki od tego.
Oszołomstwu mówię NIE!

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: wuka »

Bobo pisze:
26 maja 2021, 13:40
Nie chodzi mi o formę odpuszczania grzechów. Wypowiedź Jezusa wyraźnie wskazuje, że to ma nastąpić w zborze.
Na tym polega niekonsekwencja.
Wyobraź sobie, że dostałaś mandat i chcesz się odwołać. Czy piszesz do prezydenta o anulowanie? Nawet jak napiszesz, to odpowiedź pewnie będzie brzmiała:
Pani wuko, rząd, który reprezentuję, upoważnił administracje niższego szczebla, która się tą sprawą zajmie. Czy pani sprawa jest szczególna i czy się pani odwołała?

No sorry wuka, ale takie wnioski wciąż mnie upewniają, że:
1. Nie słucha się Jezusa, aby należeć do Jego zboru
2. Wymówką jest to, że nie człowiek, ale Jezus będzie sądził. Naprawdę kazdą sprawę?
3. Będzie sądził oddzielając owce od kóz, ale to kwestia przyszłości.

Oczywiście, że twoja postawa wskazuje, że nie wszystko, co powiedział Jezus ci się podoba. Tak samo było w czasach, gdy przebywał na ziemi.
Jednak... jednak... wuka! Uczniowie Jezusa respektują WSZYSTKO co powiedział Jezus a nie tylko wybrane fragmenty, które pasują.
Chrystianizm to nie restauracja, gdzie ktoś z menu wybiera sobie to co lubi a reszta nie brana jest pod uwagę.
Zbawienie jest warunkowe. Nie ma ucieczki od tego.
Ma nastąpić w zborze. Czyli ja nie mam innego wyjścia, jak przyłączyć się znowu do KrK. Co mi radzisz? Jak wiesz spowiedź tam jest na ucho, nie przeszkadza mi to. Ale z całym dobrodziejstwem inwentarza musze wejść w te struktury. Czyli Eucharystia, Maryja wieczna dziewica i milion innych bzdur.
To jedna kwestia.
Mylisz się posądzając mnie o wybiórczość nauk. Przyjmuje je w całości, ale chcąc nie chcąc muszę je zastosować do swoich warunków życiowych.
Żadna wymówka, tak napisano w Biblii, że Ojciec WSZYSTKO przekazał Synowi, zrównał Go z Sobą w każdym aspekcie.
Ja też respektuję WSZYSTKO, to mnie się wydaje, że wiele denominacji nagina, przekręca, pomija, uzupełnia o własne nadinterpretacje itd. słowa Jezusa. Ja co najwyżej mogę coś źle zrozumieć, ale chyba nikt w świecie jak dotąd nie zrozumiał wszystkiego dokładnie tak, jak Jezus nauczał. O wykonywaniu zaleceń nie ma co wspominać. Przykazanie główne Jego brzmi: miłujcie się. Krótko-kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.
Jasne, że jest warunkowe, utracalne, a często łudzące i tak samo nawrócenie. Ale tylko w niektórych denominacjach. Wszystko zalezy z jakiej szkoły się wyszło, jakie po drodze się poznało. Jednym słowem - chrześcijaństwo to totalny zamęt, zamęt nauk, wykladni, nakazów i wszystkiego. Nie dla mnie.
O zbawienie się nie martwię, bo ono zalezy nie ode mnie. Ja mogę zrobic co w mojej w mocy. Są sprawy na które nie mam wpływu i moge mieć nadzieję, że "jakoś to będzie".
Ludzi i denominacji NIE BĘDĘ już słuchać. Nawet jeśli błądzę to biore na klatę.
Wszyscy mają trochę racji i trochę kłamstw.
Ale po co mnie wciągasz w osobiste zwierzenia I tak za chwilę poczytasz mi to jako błędy, wady i jakąś przykrą uwagą poczęstujesz :-(

Nieziem
Posty: 888
Rejestracja: 25 sty 2021, 23:47

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Nieziem »

Bobo pisze:
26 maja 2021, 11:00
Zawsze mnie zastanawia to:
Większość piszących to odnalezione zagubione owce. Przypowieść Jezusa wskazuje jednak na 99 owiec NIE zagubionych. Dlaczego ich ignorować? Zagubiona owca należała do stada i zapewne zna swoich pobratymców. Jednak te zagubione, choć uważają że Pasterz je odnalazł, to mimo wszystko do stada z innymi owcami nie przyłączają się 😀
Jezus wskazuje na tą jedną zagubioną, a nie na 99 nie zagubionych. Jednakże to nie znaczy, że te drugie ignorował. Widzę to tak, że mam znać głos Pasterza, i to jest priorytet. Co mi z tego, że będę w stadzie, jeśli nie będę znać głosu Pasterza. Jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną.
Jak piszę, to zdaję sobie sprawę z tego, że może być tak, iż na sto czytających tylko jedna zrozumie, o czym piszę. Ze wzgledu na tę jedną osobę warto pisać. W tym temacie chciałbym jednak koncentrować się na temacie zdrowia.

Nieziem
Posty: 888
Rejestracja: 25 sty 2021, 23:47

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Nieziem »

Po dłuższym,  wyjątkowym wysiłku pojawiają się tzw. zakwasy. Nie od razy, a zazwyczaj dwa dni później po wysiłku. Mięśnie bolą,  oj bolą.  Powiedzieć można, że jesteśmy chorzy,  przecież jest ból. A jednak zazwyczaj inaczej podchodzimy do sprawy. Co robimy? Tabletki? Zastrzyki? Hospitalizacja? Nic z tych rzeczy. Robimy z tym NIC. Mija dzień, mija drugi, z upływem dni mija ból. Samoistnie. 
Tak działa organizm. Tak działa Matka Natura, tak Ojciec Bóg zaplanował. 
Spodobała mi się taka myśl: Natura jest matką,  a nie macochą. Ona nie przewidziała dla mnie nic wrogiego. Samo zdrowie. W pełni. Ona wspiera mnie na każdym kroku.
Na powyższym przykładzie z zakwasami,  zobaczmy jak to robi. Dlaczego się pojawiły? Wcześniej poniekąd zaburzyłem mój naturalny rytm aktywności. Nadprogramowy wysiłek zmusił organizm do dodatkowej pracy. Takie nadgodziny. W wyniku intensywnej pracy organizmu wytworzyły się dodatkowe komórki w mięśniach,  tak aby mięśnie mogły podołać większym wymaganiom. Gdy wysiłek ustał, organizm odpoczywa. Ale jakoś drugiego dnia stwierdza obecność dodatkowych komórek, których teraz już nie potrzebuje. Ich nie potrzebuje, więc potrzebuje się ich pozbyć. I to robi. Ból pojawia się między innymi w tym celu, aby człowiek organizmowi nie przeszkadzał w tym. Jak boli jakaś część ciała, człowiek ma tendencję słuszną do mniejszego używania danego narządu. Po kilku dniach nie ma w organizmie tamtych dodatkowych, zbędnych komórek, i przestaje człowiek odczuwać ból. Tak działa Matka, tak zaplanował Ojciec.
Ten schemat działania można zaobserwować, przenieść na inne dolegliwości organizmu człowieka. 
A jeśli tak Projektant zaplanował,  że organizm sam wie, jak ma powrócić do równowagi- jakże ważne jest, aby to rozumieć, i w tym nie przeszkadzać. Nie ingerować w trybiki dobrze funkcjonującego mechanizmu. 

Nieziem
Posty: 888
Rejestracja: 25 sty 2021, 23:47

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Nieziem »

wybrana pisze:
26 maja 2021, 14:11
Nieziem, owszem mamy immunologiczny system obronny, ale ponieważ zyjemy w skażonej naturze, nie zawsze działa on wystarczająco. Nasze powietrze którym oddychamy jest skażone. Pokarmy, ktorze zjadamy są skażone. Dlatego wspomagamy się farmakologicznie, by ten system wspomóc.
Ja wierzę, że coronawirus jest groźnym wirusem dla tych u których system obronny jest słaby, by go zwalczyć.
Owszem utworzono otoczkę horroru wokół niego i to nie było dobre z walką ludzi z nim, ale nie można mówić, że on nie istnieje. Medycyna dużo ludziom pomaga. Ja gdyby nie operacja pierwsza 35 temu, to bez niej bym nie żyła. Teraz nadal żyję już prawie 2 lata po drugiej operacji. Były to guzy na rdzeniu kręgowym i żaden system obronny w moim organizmie nic by nie zrobił.
Nie zabieram medycynie tego, co czyni dobrze. Uważam jednak, że oprócz dobrego czyni też sporo szkód.
Oczywiście przypadek "uleczenia" raka u Ciebie jest pozytywny. Czy medycyna powiedziała Ci, dlaczego zachorowałaś? Skąd wziął się ten rak? Dlaczego tam? Dlaczego powrócił? Z tego, co się orientuję, medycyna konwencjonalna nie daje odpowiedzi na takie pytania. Alternatywna medycyna daje. 
To nie jest żaden cud czy nieszczęście, że do kogoś rak przychodzi/u kogoś pojawia się rak. Rak jest konsekwencją tego, jak człowiek radzi sobie w życiu. Gdy sobie nie radzi dłuższy czas, wtedy przychodzi rak. W zależności od sfery życia, w której sobie nie radzimy,  w danym miejscu, w konkretnym organie ciała rak się pojawia. Pojawia się by człowieka wspierać. Nie po to aby człowieka zabić. Rak nie jest chorobą. Nie jest zły. Zła natomiast jest nieznajomość BOŻYCH PRAW odnośnie życia. Rak jest ich częścią, jest sposobem wsparcia człowieka w trudnych chwilach. Wiem jak to brzmi- głupio. Wiem jakie to jest- mądre. Logiczne i sensowne. Jeśli się obierze właściwą perspektywę patrzenia na "chorobę".
Życie człowieka można przedstawić na wykresie jako sinusoida. Nad kreską aktywność,  pod kreską odpoczynek. Odchylenia na wykresie są czymś naturalnym, człowiek nie jest robotem. Jednakże, gdy zdarza się, że linia życia nie schodzi poniżej kreski czyli człowiek trwa w ciągłej aktywności, i trwa to, i trwa, wtedy organizm włącza tryb awaryjny, np. produkuje extra komórki aby wzmocnić nieustanną działalność ciała. Ważne: nie chodzi tu o aktywność fizyczną, ale o aktywność umysłu; z jakiegoś powodu (i my możemy wiedzieć, jaki to powód) nie możemy przestać o czymś myśleć, nie możemy normalnie spać, skupić się, cieszyć się, bo to coś nas zajmuje, "pożera". Pierwotnie się nie zdarzało aby taka aktywność trwała i trwała, więc też nadmiar nowych komórek nie odkładał się na tyle by utworzyć guza. Gdy człowiek zakończył aktywność, gdy linia życia zeszła pod kreskę, organizm pozbywał się tych extra komórek (jak w przykładzie zakwasów w poprzednim poście). Do tego celu aktywował drobnoustroje specjalnie po to istniejące w ciele.
Ja tego nie  wymyśliłem. Inni przede mną to ZAOBSERWOWALI. Przebadali wiele przypadków "chorób". Dostrzegli w tym PRAWIDŁOWOŚĆ. Zaczęli łączyć kropki, i obraz pojawiał się coraz wyraźniejszy. Nie ma cudów. "Choroba" i "wyleczenie" są częściami PRAW BOŻYCH. Wpisanych w życie. Mnie to przekonuje.
Metanoja to zmiana drastyczna, a nie kosmetyczna. 180'(stopni). To nie Bóg i jego projekt się zmienia. To ja na to wszystko niewłaściwe patrzyłem. Tak jakbym teraz stanął na głowie aby wszystko właściwie postrzegać. Z tym, że jest odwrotnie. To medycyna stoi na głowie. 
(Odnośnie pojęć takich jak "immunologiczny system obrony" albo "groźny wirus"- dla mnie są to medyczne dogmaty. Rozumiem, że powszechnie przyjęte i uznane. Dogmaty utrudniające zrozumienie prawdy. Takie jest moje zdanie.)

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: wybrana »

Nieziem, główną przyczyną naszych chorób jest środowisko w jakim zyjemy. Powietrze jest skażone, żywność jest skażona. Już roślina nim wyda owoc jest wstanie rozwoju skażona. Zyjemy w świecie w którym już od dziecka jesteśmy podtruwani. Silniejszy genetycznie organizm bardziej się broni, lecz słabszy nie daje rady. Również duży ma wpływ nasz sposób odżywiania, by się nie objadać i jeść składniki, które mniej szkodzą zdrowiu. Są ludzie, co całe życie dużo palili i żyją długo, ale są tacy, co nigdy nie palili i zmarli młodo na raka płuc. Trudno to rozsądzić, czy mamy wyznaczoną godzinę? Myślę, że tego nikt nie jest wstanie rozsądzić. Ja wiem jedno, że Bóg nas wspomaga poprzez posyłanie do nas pomocnych ludzi.
Opiszę Ci mój przypadek.
Do lekarza neurochirurga do którego ja marzyłam by się dostać na prywatną wizytę w celu konsultacji - czeka się pół roku po zapisaniu.
Odebrałam wynik tomografu komputerowego w środę z którego dowiedziałam się, że mam dużego guza. Od razu jeszcze w samochodzie Syn dzwoni do pewnego miasta, by mnie umówić do prywatnej przychodni na prywatne badanie rezonansem w celu dokładnego potwierdzenia. Za trzy dni w sobotę jestem na badaniu rezonansem magnetycznym. Wychodzę z badania a tam prosi mnie na rozmowę lekarz, bo tam również są prywatne gabinety lekarskie. Wynik rezonansem miałam mieć dopiero w poniedziałek, ten lekarz, który był również właścicielem całej tej przychodni- pyta się mnie, czy pani wie co ma? Ja odpowiadam- wiem mam dużego guza na rdzeniu. A on mówi, że w moim przypadku jest niezbędny wysokiej rangy specjalista. Ja się popłakałam i powiedziałam mu jak 30 lat temu miałem podobną opeeacje i całkowity po niej bezwład rąk i nóg. Powiedziałam, że chodze do takiego lekarza miejscowego szpitala który jest juz na emeryturze. Ten pan nic mi nie mówiąc wyjął telefon i przy mnie zadzwonił do wybitnego lekarza. Powiedział- pomóż tej pani, bo to bardzo ciężki przypadek. Za tydzień u tego lekarza miałam konsultację a za niecały miesiąc operację w Klinice Wojskowej.
Anioły jednak są na świecie. Lekarz, który nie był radiologiem zwrócił na mnie uwagę i mi tak bardzo pomógł.
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: RM »

Światłem ciała jest oko. Jeśli tedy oko twoje jest zdrowe, całe ciało twoje jasne będzie. A jeśliby oko twoje było chore, całe ciało twoje będzie ciemne. Mt 6,22-23 bw

Bardzo ciekawa wypowiedź Jezusa, o której kiedyś napiszę w kontekście duchowym. W tym temacie a propos medycyny.
Wzrokiem przyswajamy największą cześć wiedzy o świecie dookoła nas. Zatem oko jest światłem ciała. Co to znaczy: oko jest zdrowe? Mniej więcej oznacza to, że przyswajamy fakty i obrazy w sposób prawidłowy - czyli taki, w jaki Stwórca chce abyśmy je widzieli i rozumieli. Jeśli tak przyswajamy obraz świata, ciało pozostaje jasne. To ciało będzie napełnione jasnością. Tutaj należy pamiętać o wielokrotnie powtarzającej się w pismach zależności: światłość - ciemność. Światłość, to treści pochodzące od Boga, to prawda. Ciemność to treści oddalające od Boga, to fałsz. Co zatem wnioskować o chorym oku? Chore oko nie wpuszcza do ciała światła pochodzącego od Boga, zatem ciało jest pogrążone w ciemności.
W innym miejscu Jezus powiedział: Przyszedłem na ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą, widzieli, a ci, którzy widzą, stali się ślepymi. A gdy to usłyszeli ci faryzeusze, którzy z nim byli, rzekli mu: Czy i my ślepi jesteśmy? Rzekł im Jezus: Gdybyście byli ślepi, nie mielibyście grzechu, a że teraz mówicie: Widzimy, przeto pozostajecie w grzechu. J 9,39-41
Dwa fragmenty, które doskonale oddają rzeczywistość naszej medycyny i akademickich lekarzy. Medycyna autorytarnie deklaruje, że wie. Zaś lekarze naukowo utwierdzeni medycyną, są przekonani, że widzą i rozumieją. Niestety, wychodzą z błędnych założeń i paradygmatów, zatem są też prowadzeni do fałszywego wnioskowania.
Nawet w takiej banalnej sprawie jak szczepienia, nie mają świadomości, że są takie procesy, które jest stosunkowo łatwo zapoczątkować, ale czy będzie się można z nich wycofać, wówczas, kiedy okaże się że w szerokim spektrum są rujnujące.

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: wybrana »

Bardzo pouczający słowa czytamy w Ewangeli Filipa

" Nie bój się ciała i nie kochaj go!

Jeśli się go boisz, to będzie nad tobą panowało.

Jeśli zaś je kochasz, to cię pochłonie i podporządkuje."
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

Nieziem
Posty: 888
Rejestracja: 25 sty 2021, 23:47

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Nieziem »

wybrana pisze:
10 cze 2021, 16:28
Nieziem, główną przyczyną naszych chorób jest środowisko w jakim zyjemy. Powietrze jest skażone, żywność jest skażona. Już roślina nim wyda owoc jest wstanie rozwoju skażona. Zyjemy w świecie w którym już od dziecka jesteśmy podtruwani. Silniejszy genetycznie organizm bardziej się broni, lecz słabszy nie daje rady. Również duży ma wpływ nasz sposób odżywiania, by się nie objadać i jeść składniki, które mniej szkodzą zdrowiu. Są ludzie, co całe życie dużo palili i żyją długo, ale są tacy, co nigdy nie palili i zmarli młodo na raka płuc. Trudno to rozsądzić, czy mamy wyznaczoną godzinę? Myślę, że tego nikt nie jest wstanie rozsądzić. Ja wiem jedno, że Bóg nas wspomaga poprzez posyłanie do nas pomocnych ludzi. (...)
Z jednej strony mówi się nam, że nasze zdrowie zależne jest od tego, co jemy (dieta), i jak żyjemy (aktywność fizyczna lub jej brak). Z drugiej strony zauważamy,  że paradoksalnie jest tak, że ci aktywni i zdrowo się odżywiający też chorują, i też "potrafią" umrzeć młodo.  
Stąd dla mnie wniosek, że dieta i aktywność, owszem, mają wpływ na zdrowie, ale nie decydują o zachorowaniu. Generalizuję tutaj, bo w jakimś stopniu może to decydować, ale uważam, że w marginalnym wymiarze. 
Przykład guza na kręgosłupie jest ciekawy. Tutaj  nie widzę jakiegokolwiek związku jego pojawienia się,  z tym co jemy, i ile czasu siedzimy na kanapie/w fotelu zamiast spacerować. Ale skoro taki guz się pojawił, to musiał mieć swoją przyczynę. Jeśli nie dieta i aktywność, to co go spowodowało? Czy organizm sam z siebie, bez przyczyny zewnętrznej podejmuje działania w formie produkcji dodatkowych komorek? Jeśli tak to w jakim celu? Po co wytwarza taki guz? Samodestrukcja? Czy może jednak jest to inwazja z zewnątrz? Tutaj nie potrafię sobie wyobrazić żadnego scenariusza. Kto, co i w jaki sposób miałoby spowodować namnożenie się komórek w organizmie,  tak że ostatecznie tworzą one guza? 
Kiedyś spotkałem się z taką tezą, że np. jak się mocno uderzyłem w głowę,  to po latach, w tym miejscu może pojawić się guz, w sensie rakowym, nie taki,  co od razu po uderzeniu pojawia się na czole. Czyli wedle tej tezy,  mógł kręgosłup przyjąć jakiś mocny cios, uderzenie, kopnięcie, i po latach uaktywnić to miejsce (powodując ból), które po prześwietleniu i skanach wykazuje obecność narośli, którą następnie można chirurgicznie usunąć. 
Mój obecny stan wiedzy wyklucza taką możliwość, aby rak kręgosłupa mógł być wynikiem fizycznego uderzenia w to miejsce, które zdarzyło się kiedyś tam w przeszłości.  
Jak już pisałem wcześniej, uważam, że źródła pojawienia się/zaistnienia raka kręgosłupa należy szukać we własnej historii, w przeżyciach osobistych,  które były dla nas życiowo trudne, wymagające,  bolesne,  a nawet traumatyczne. Uważam,  że rak jest wynikiem PSYCHICZNEGO CIOSU (a często serii psychicznych ciosów), który był naszym udziałem w przeszłości. 
Według praw natury konflikty mające swoje objawy na kręgosłupie wiążą się z poczuciem własnej wartości. To takie życiowe sytuacje, w których mówimy: "Nie dam rady, jestem za słaba, nie zniosę tego dłużej, nie przetrzymam tego, dorobek mojego życia zniszczony (i inne takie)". To konflikty utraty własnej wartosci zwiazanej z osobowością, całościowa utrata własnej wartości. Samoocena niezwykle krytyczna,  własny stan postrzegany jako totalne załamanie.  Może to się wiązać z poczuciem braku szacunku lub "zawodu na całej linii". Te przykłady nie wyczerpują możliwości, jakie mogły wystąpić, i w efekcie doprowadziły do takich objawów na kręgosłupie. 
A sam kręgosłup czym jest? To jest fizyczny fundament człowieka. Czyli, jak sama nazwa wskazuje, odnoszą sie do niego fundamentalne wartości. Jeśli w fundamentalnych sprawach mieliśmy życiowe przejścia, na fizycznym fundamencie mamy tego oznaki. Ja sam miałem ponad 10 lat temu poważne problemy z kręgosłupem, przeszedłem też jedną operację chirurgiczną, drugą miałem zapowiedzianą, ale dzięki Bogu,  bez niej funkcjonuję całkiem sprawnie. W moim przypadku nie powiązałem jeszcze zdarzeń z przeszłości, ale uważam, że takie były, i one wpłynęły na utratę bądź załamanie poczucia mojej osobistej wartości. Moja pamięć na tę chwilę nie pozwala mi jednak przypomnieć sobie jaka była treść tamtego przeżycia.

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: wybrana »

Jeżeli mielibyśmy wydać ocenę przyczyny powstania guza, to powiem Ci, że traumatyczne przeżycia ma większość ludzi, bo niczyje życie nie jest różami usłane. Każdy ma problemy i swoje przeżycia- czasem większe a czasem te mniejsze wydają się dużymi. Tak jak mowi przysłowie - nie ma domu, co nie ma rumu.
Gdybyśmy w tym mieli rozpatrywać przyczynę guza, to przynajmniej co druga osoba by go miała.
Jakie są przyczyny chorób? Tak dosłownie nikt tego nie wie.
Ja mam też pewne takie przemyślenia, że to szatan ma pewną swoją władzę nad nasz ciałem i to on nas doświadcza chorobami, gdy nasza odporność fizyczna- psychiczna jest osłabiona.
Może ma też znaczenie nasza motywacją życia. Po pierwszej operacji lekarz mówił, że może guz odrosnąć. Moją motywacją życiową było wychowanie 3 dzieci. Przez ponad 30 lat nie robiłam prześwietleń kręgosłupa, bo specjalnie nie miałam dodatkowych odczuć, że powinnam je zrobić. Gdy po 35 latach zrobiłam prześwietlenie, to z 4 kręgu odrósł do 3 kręgu. Rósł długo i był bardzo duży. Teraz myślę, że to moje szczęście, że prędzej nie robiłam prześwietlenia, bo mogłam spokojnie wychować dzieci. Żyłam z jego wzrostem ponad 30 lat, sle to właśnie wola życia i oddanie się dzieciom sprawiło, że Żyłam bardzo aktywnie i nie rozczulałam się nad sobą.
Dla lekarzy jestem zawsze zaskoczeniem. Obecnie gdy ktoś mnie widzi, to trudno mu uwierzyć, że jest po dwóch takich operacjach.
Myślę, że motywacją życia daje siłę życia.
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

Nieziem
Posty: 888
Rejestracja: 25 sty 2021, 23:47

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Nieziem »

Zgadzam się z wieloma powyższymi obserwacjami, tylko inne wnioski wyciągam. Zakładam duże prawdopodobieństwo, że gdyby przebadać całe społeczeństwo to by się potwierdziło to, o czym piszesz, że co druga osoba by miała guza. Dodatkowe komórki są czymś normalnym, i nie zawsze powodują 'choroby'. Organizm tworzy je samoistnie w konkretnym celu, i jak już nie są potrzebne, usuwa je samoistnie, np. poprzez kaszel. Zapalenie płuc jest przykładem tego. Przeżywałem problemy natury egzystencjalnej, dodatkowe komórki w płucach zaistniały aby wzmocnić przyswajanie tlenu z powietrza, aby ten z kolei dał mi więcej możliwości do działania w sytuacji kryzysowej. Gdy moja sytuacja życiowa wróciła do normy, że już się nie obawiam, czy dam radę funkcjonować, wtedy organizm pozbywa się tych komórek, w skrócie to opisując, poprzez działanie mikrobów, i poprzez takie reakcje ciała jak kaszel. Z płuc taka jest droga usuwania niepożądanych elementów. Z innych organów odbywa się to inaczej, np. przez nos z wydzielinami nosa, albo przez układ pokarmowy i wydalniczy.
Medycyna usuwa dodatkowe komórki (występujące w formie guza) chirurgicznie.
Piszesz, że nikt nie zna przyczyn chorób. Dodajesz sugestię, że to szatan nas chorobami doświadcza. Ja w tym wątku wskazuję, że jest inaczej. Wskazuję wyraźnie na źródło większości chorób, ale to nie jest rozumiane, może ze względu na to doktrynalne przeświadczenie, że nikt tego nie może wiedzieć. Można to wiedzieć, i są tacy, którzy wiedzą. Dziwna jest ta ludzka maniera, że 'głupi się urodziłem to i głupi umrę'. Ja uważam, że jak się szuka, to się znajdzie, jak się pyta, to się otrzyma odpowiedź. Jedno życie masz, dlaczego uważasz, że Bóg nie chce Ci wszystkiego objawić już tutaj? Oczywiście, że chce, ale dopóki nie ma miejsca ma nowe, nie można nic przyjąć.
Gdy lekarz po pierwszej operacji powiedział, że guz może odrosnąć, niedźwiedzią przysługę Ci zrobił. Od tamtąd miałaś to 'z tyłu głowy', że tak właśnie będzie. Ja uważam, że po pierwszej operacji przez kolejne 30 lat te dodatkowe komórki mogły być na kręgosłupie, i wykonywały przypisaną im pracę (bo nie jest tak, że natura stwarza sobie coś bez powodu, więc te komórki też były celowe, a nie przypadkowe). Gdy dzieci podrosły i się usamodzielniły, wtedy przestałaś się martwić, czy podołasz (bo już podołałaś!), i skończył się problem, i skończyła potrzeba tych dodatkowych komórek. Organizm był gotowy na pozbycie się guza. Zazwyczaj temu procesowi towarzyszy ból więc człowiek idzie do lekarza. Jak prześwietlenia wykazują narośl, może nastąpić chirurgiczna interwencja. Uważam jednak, że organizm ma potencjał do samodzielnego jego usunięcia. (Mam nadzieję, że używanie przykładu Twojej dolegliwości w przedstawianiu mojego rozumienia "choroby" nie jest nadużyciem, ale jakby co, mogę pisać używając innych przykładów.)

Nieziem
Posty: 888
Rejestracja: 25 sty 2021, 23:47

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Nieziem »

"Pacjentka, której mąż był alkoholikiem, przypisuje mu winę za to, że przez swoją chorobę alkoholową zniszczył wszystko. Po śmierci męża (rozwiązanie konfliktu u żony) powstał mnogi nowotwór złośliwy nerek. Nałóg alkoholowy przeżywany był nieświadomie jako konflikt związany z płynami (alkohol - płyn)."

To cytat z książki o BioLogicznym leczeniu. Jak przeczytałem kilka dni temu, przyznaję, że byłem w szoku, bo od razu skojarzyłem fakty. Podobnie przecież zdarzyło się w mojej rodzinie. Ojciec alkoholik zostawił rodzinę, i przez ponad 20 lat jakby nie istniał. Gdy umarł, niedługo potem u mamy stwierdzono nowotwór nerek, który następnie chirurgicznie usunięto. To nie znaczy, że zawsze w ten sposób to przebiega, w tym konkretnym przypadku było tak, że moja mama przez te wszystkie lata (nawet gdy mąż nie był już częścią Jej życia) nosiła w sobie ten alkoholowy problem (chociaż nie był Jej ale męża), i dopiero śmierć doprowadziła do zakończenia konfliktu. Przez te wszystkie lata dodatkowe komórki mogły być na nerce, ale nie dawały żadnych oznak, aż do czasu po pogrzebie, gdy organizm zaczął usuwać guza. Pojawił się ból, wizyty u lekarza, diagnoza, operacja. Mama przeżyła jeszcze kilka lat.
Sama obecność guza nie oznacza bólu czy choroby. Podobnie jak obecnie pozytywny test na wirusa nie oznacza choroby. Ból pojawia się zazwyczaj dopiero w fazie, gdy guz ma być usuwany.

Nieziem
Posty: 888
Rejestracja: 25 sty 2021, 23:47

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: Nieziem »

Placebo czyli wiara w dobre działanie czegoś. 
Nocebo czyli wiara w szkodliwe działanie czegoś.  
Tak jak wierzysz, tak ci się stanie.
To dowód na to, że choroby i leczenie mają podłoże psychiczne. 
Gdy mówisz "będziesz chory" to wmawiasz chorobę, a jak ktoś uwierzy, to będzie chory.
Często mówisz "czuję, że mnie bierze" albo "będę chory", no i często jesteś chory.
Mat.15.28
...wielka jest wiara twoja; niechaj ci się stanie, jak chcesz. 

https://youtu.be/cRR-_D5FN-8

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Re: Jezus uzdrawia. Lekarze leczą.

Post autor: wybrana »

Nieziem pisze:
18 cze 2021, 18:03
Placebo czyli wiara w dobre działanie czegoś. 
Nocebo czyli wiara w szkodliwe działanie czegoś.  
Tak jak wierzysz, tak ci się stanie.
To dowód na to, że choroby i leczenie mają podłoże psychiczne. 
Gdy mówisz "będziesz chory" to wmawiasz chorobę, a jak ktoś uwierzy, to będzie chory.
Często mówisz "czuję, że mnie bierze" albo "będę chory", no i często jesteś chory.
Mat.15.28
...wielka jest wiara twoja; niechaj ci się stanie, jak chcesz. 

https://youtu.be/cRR-_D5FN-8
Duża jest moc wiary i nawiązując do tego co ty napisałeś bardzo mądre są te pouczenia, które przeczytałam w E. Filipa

Nie bój się ciała i nie kochaj go!

Jeśli się go boisz, to będzie nad tobą panowało.

Jeśli zaś je kochasz, to cię pochłonie i podporządkuje.
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

ODPOWIEDZ

Wróć do „Zdrowie”