Dziękuję,
EMET.
Zgadzaliśmy się na tym forum w bardzo niewielu sprawach. Raptem mieliśmy podobną negatywną opinię o lekcjach religii (a tak naprawdę katolickich katechezach) w szkołach, chcieliśmy prawdziwego tłumaczenia NT z koine (choć uważałam i uważam nadal, że to nierealne), godziliśmy się na pogląd, że jałmużna jest sprawą prywatną i nie powinna być werbalnym cepem na forum. Ale w żadnym ważnym, przynajmniej "biblijnie", temacie zgadzać się nie mogliśmy, skoro jesteśmy tak różni. Tyle, że nie przeszkadzało nam to pisać obok siebie, w różnych wątkach, bez przepychanek słownych czy ataków.
Dziękuję za komplement (bo tak odbieram całą Twoją wiadomość) i podkreślam, że Twój post nie był dla mnie intelektualnym labiryntem, nie potrzebowałam pomocy żadnej Ariadny. Tak po ludzku miło mi, że napisałeś co napisałeś. Pokój.
Luba pisze:"Andżelika_FS"... nudzisz sie...?....nie wiesz, co począc ze sobą...?
To moze swiadczyc o kiepskiej jakości twojego życia.....
Mogłoby świadczyć o kiepskiej jakości mojego życia, gdybym rzeczywiście nudziła się lub nie wiedziała co począć ze sobą. Ale nie. Nie nudzę się. Oraz wiem, co począć ze sobą. Skąd w ogóle pomysł, że jest inaczej? Ponieważ napisałam post na biblijne forum? Jestem tu jakieś osiem miesięcy dużej niż Ty, więc mogłabym mieć wyższe statystyki. A mimo to. Ty piszesz średnio 1,1 postów dziennie (1094 łącznie). Ja piszę średnio 0,41 postów dziennie (516 łącznie). Przez długi czas nie pisałam, bo nie miałam ochoty pisać. No to komu właściwie się nudzi i nie wie co ze sobą począć? Jeśli już chcesz używać erystyki, to może chociaż zadbaj, by Twoje argumenty przeszły podstawową kontrolę faktów?
Luba pisze:Usatysfakcjonowalas sie chociaz troche tą swoją psychologią za dychę...?
Tak na wstępie, co to w ogóle znaczy <usatysfakcjonować się czymś> (np. psychologią za dychę)? Poprawnie językowo byłoby <zaspokoić się czymś>, <zadowalać się czymś>. Jeśli już koniecznie ma być od satysfakcji, to proponuję następnym razem "usatysfakcjonowała cię chociaż trochę ta twoja psychologia za dychę" zamiast językowego łamańca, którego byłaś łaskawa użyć.
Zaś
ad rem odpowiedź jest prosta. Nie było w moim poście ani grama psychologii (której
nota bene nie lubię, nie poważam, staram się unikać). Tylko prosta ekonomia teorii komunikacji. Jeśli nie wiesz o czym piszę to normalnie zapytaj, a ja normalnie odpowiem.
Luba pisze:A przykazania są po to, żeby je lamac
Nie brzmiałoby to źle bez kontekstu. Ale:
1.
wuka zarzuca Ci coś.
2. Odpowiadasz jej przykazaniem.
3. W samym cytacie przykazania łamiesz owo przykazanie.
4. Zwracam uwagę na ten fakt.
5. Twierdzisz, że przykazania są po to, żeby je łamać.
Otóż to oznacza, nie mniej i nie więcej, że nie odpowiedziałaś
wuce. Ja tam nie mam zamiaru ładować się w dyskusję między wami. Ale skoro podważenie sensowności własnej odpowiedzi kwitujesz, że owa odpowiedź może nie mieć sensu (bo przykazania są do łamania), to może jednak odpowiedz na pierwotny zarzut bez przykazań (które są według Ciebie mało warte).
Tutaj chciałam napisać o kolejnych elementach Twojego postu, które mi zgrzytają (w kontekście teorii komunikacji), czyli nadmiarowych wielokropkach, nadmiarowych emotkach i znakach diakrytycznych, które czasem są, a czasem ich nie ma, ale sobie odpuszczam. Jeszcze zdążymy do tego wrócić.
Pokój, Siostro.