Pulapka na Darwina

Dyskusje o powstaniu świata itp.

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Dezerter
Posty: 3631
Rejestracja: 16 sie 2009, 22:50
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: Dezerter »

problem czasu, a raczej tego, że tak naprawdę czasu wcale nie ma :idea:
przedstawia ciekawy wykład, który ostatnio oglądałem i polecam wszystkim zainteresowanym:
Wykład dra Piotra Koca podzielony został na 4 części: fizyczną, antropologiczną, psychologiczną i część „poza granicami nauki". Rozumienie pojęć w fizyce zależy od roli, jaką pojęcia te odgrywają w ramach zmatematyzowanej teorii fizycznej. Dr Koc przedstawił koncepcję, zgodnie z którą czas nie odgrywa żadnej roli na fundamentalnym poziomie fizyki i może być traktowany jako złudzenie tworzone przez system poznawczy. W części antropologicznej wskazał, że ludy pierwotne żyjące w sposób, w jaki nasz gatunek żył w plejstocenie, nie posługują się pojęciem czasu. Przedstawił także jeden z nowszych artykułów opublikowanych w Science zdający raport z badań wskazujących, że błądzenie myślami w czasie związane jest z negatywnym nastrojem a najbardziej szczęśliwi ludzie zasadniczo myślą tylko o chwili obecnej. Wychodząc „poza granice nauki" prelegent nawiązał także do wschodnio-filozoficznych koncepcji, które głoszą podobne stwierdzenia.

Wykład odbył się w ramach III serii wykładów otwartych "Granice Nauki" zatytułowanej "Stawiamy pytania" zorganizowanej przez portal GraniceNauki.pl oraz Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych.
http://www.youtube.com/watch?v=V_bdMJwb ... _SDLtff6xA
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie
http://zchrystusem.pl/

Awatar użytkownika
tropiciel
Posty: 4957
Rejestracja: 11 kwie 2013, 17:39

Post autor: tropiciel »

Cyprian
Mnie chodzi o fizyczną definicję czasu, a nie filozoficzną. Fizyka już dość dawno oddzieliła się od filozofii
Niestety to nie jest prawda, że fizyka oddzieliła się od filozofii. Fizycy w dalszym ciągu uprawiają filozofię, tylko że często nie mając podstaw wiedzy ontologicznej schodzą w swych rozważaniach na manowce. Proponuję zapoznać się z dziełami H. Poincarego, W.Heisenberga, A. Einsteina, D. Bohma. Aby nie robić boga ze współczesnej nauki ludzkiej proponuję przestudiować dzieła Thomasa Kuhna oraz Paula Feyerabenda.
Nie jest to dobra definicja, ponieważ samo " wcześniej " i " później " jest już określeniem czasu. Nie można czasu wyjaśnić czasem. Czas mierzymy zawsze za pomocą jakiegoś wzorcowego ruchu.
Nie mówię, że definicja jest doskonała, ale " wcześniej " i " potem " to właśnie pewna ogólna miara ruchu. A ruch jest zmianą. Oczywiście jest wiele miar i wszystkie te miary są względne, a wzorce są ustalane przez człowieka. Jeśli się sprawdzają w jakimś modelu nauki to są przydatne dopóki nie wymyśli ktoś nowego modelu, który jest bardziej funkcjonalny.
Warto postudiować dzieła Kuhna i Feyerabanda, aby nie wpadać w zachwyt nad ludzkimi wymysłami, których jak pokazuje historia nauki było wiele.

Jest natomiast trudność definicyjna. Jest też coś więcej: łatwo możemy wyobrazić sobie przeszłość i przyszłość, trudniej teraźniejszość.

To jest jeden z największych problemów człowieka. Jezus zachęcał, aby zajmować się teraźniejszością - Mt. 6 : 34. Kiedyś aktualny dalajlama zapytany co go najbardziej zdumiewa w ludzkości odpowiedział bardzo trafnie: " Człowiek, ponieważ poświęca swoje zdrowie by zarabiać pieniądze. Następnie poświęca pieniądze, by odzyskać zdrowie. Oprócz tego jest tak zaniepokojony swoją przyszłością, że nie cieszy się z teraźniejszości; w rezultacie nie żyje ani w teraźniejszości, ani w przyszłości; żyje tak jakby nigdy nie miał umrzeć, po czym umiera, tak naprawdę nie żyjąc. "

______________________

http://biblia-odchwaszczona.webnode.com

Awatar użytkownika
.Cyprian.
Posty: 1481
Rejestracja: 26 lut 2012, 18:19

Post autor: .Cyprian. »

tropiciel pisze:Cyprian
Mnie chodzi o fizyczną definicję czasu, a nie filozoficzną. Fizyka już dość dawno oddzieliła się od filozofii
Niestety to nie jest prawda, że fizyka oddzieliła się od filozofii. Fizycy w dalszym ciągu uprawiają filozofię, tylko że często nie mając podstaw wiedzy ontologicznej schodzą w swych rozważaniach na manowce. Proponuję zapoznać się z dziełami H. Poincarego, W.Heisenberga, A. Einsteina, D. Bohma. Aby nie robić boga ze współczesnej nauki ludzkiej proponuję przestudiować dzieła Thomasa Kuhna oraz Paula Feyerabenda.
Owszem, część z nich uprawia filozofię, bo chcą, ale są wtedy filozofami i fizykami. Natomiast fizyk nie musi być filozofem. Praca fizyka polega na określaniu(poszukiwaniu) postulatu zgodnego z doświadczeniem (bo w każdej teorii jest jakiś postulat = fundament), znajdowaniu równań ruchu (nie ma fizyki gadanej, jak filozofia), rozwiązywaniu ich, konstruowaniu modelu zjawisk, jak-najszerszego. Fizyk w ogóle nie musi być filozofem. I to miałem na myśli, mówiąc o oddzieleniu.
tropiciel pisze:
Nie jest to dobra definicja, ponieważ samo " wcześniej " i " później " jest już określeniem czasu. Nie można czasu wyjaśnić czasem. Czas mierzymy zawsze za pomocą jakiegoś wzorcowego ruchu.
Nie mówię, że definicja jest doskonała, ale " wcześniej " i " potem " to właśnie pewna ogólna miara ruchu. A ruch jest zmianą. Oczywiście jest wiele miar i wszystkie te miary są względne, a wzorce są ustalane przez człowieka. Jeśli się sprawdzają w jakimś modelu nauki to są przydatne dopóki nie wymyśli ktoś nowego modelu, który jest bardziej funkcjonalny.
Podtrzymuję, to co powiedziałem. Ani definicja nie jest dobra, ani czas nie jest miarą ruchu, nawet ogólną. Czas nie opisuje ruchu, nie mierzy go, ponieważ samo określenie, że ruch trwał jakiś czas nic o tym ruchu nie mówi. Dopiero pełne, czaso-przestrzenne charakterystyki określają ruch, jak już pisałem. Jeśli już by tak mówić, to raczej ruch jest miarą czasu. W drugą stronę to nie zachodzi. Miara musi ruch opisywać, mierzyć jakoś. Prędkość ruch opisuje, bo określa jak szybko ciało się przemieszcza. Przyspieszenie określa jak szybko zmienia się prędkość. A czas? Jak go opisuje? Nic nie wiadomo z opisu: Ciało poruszało się 3 sekundy. Zatem na pewno sam czas nie jest miarą ruchu.
tropiciel pisze: Warto postudiować dzieła Kuhna i Feyerabanda, aby nie wpadać w zachwyt nad ludzkimi wymysłami, których jak pokazuje historia nauki było wiele.
Oczywiście, że nie wpadam w zachwyt nad fizyką. Historia fizyki pokazuje, że jest to nauka pomyłek. Cały czas prostowano pomyłki. Fizyka opiera się też na tzw. idealizacjach, np. wahadło matematyczne - punktowa masa zawieszona na nieważkiej, nierozciągliwej nici. A tak naprawdę przecież nie ma punktowej masy, a jakakolwiek nić jest zawsze rozciągliwa jakoś i na pewno coś waży. To są uproszczenia modeli. Czasami konieczne, czasami wygodne. Należy też wziąć pod uwagę, że zaproponowane powyższe propozycje książkowe są również owymi ludzkimi wymysłami.

Fizyka na tyle się wykształciła, że można ją zgłębiać bez żadnej ludzkiej filozofii. A czym naprawdę jest Mądrość i jak naprawdę Ją miłować, mamy pisane w Biblii.

Artaxerxes

Post autor: Artaxerxes »

.Cyprian. pisze:Ja sądzę, że wszystkie dni były 24-godzinne. Nie upieram się jednak przy tym, bo zdaję sobie sprawę z trudności interpretacyjnych. Mam jednak nadzieję, że zostaną one pokonane.
Sprawa jest bardzo prosta Cyprianie. W Biblii napisano wyraźnie o dniach. 24godzinnych dniach. I tak jest napisane w Biblii. Różnego rodzaju kościoły i kościółki próbują przekonać, że one posiadły prawdę najprawdziwszą i wiedzą (być może w wyniku jakiegoś nadprzyrodzonego zdarzenia) że dzień oznacza coś innego niż dzień. Jedni zapewniają że to 1000 lat, inni że 7000, a jeszcze inni (i to jest chyba najgłupsze) że są to okresy różnej długości. Wszystko to jest funta kłaków warte, bo w Biblii jest napisane 7 dni literalnych. Nikt nie ma w to obowiązku wierzyć, tak jak i w całą Biblię, jednak co napisano to napisano. Niektórzy zapewniają, że wierzą w Biblię, jednocześnie wkładając tam słowa własnych interpretatorów. Tymczasem interpretacja jest to zupełnie inna rzecz. Interpretować to mogę sobie różnie, ale faktem pozostaje, że napisano siedem dni zwykłych. Możliwości jest bardzo wiele. Np. Mojżesz mógł podzielić poemat o stwarzaniu po to, by wytłumaczyć Izraelitom, że maja przestrzegać sabat, bo być może dni tam wcześniej nie było... kto wie. Ale w momencie, gdy ten poemat o stwarzaniu stał się Pismem świętym (bo wcześniej przez stulecia tkwienia na tabliczce klinowej nim nie był) to od tego momentu, jest to okres siedmiodniowy i Bóg miał takie życzenie aby to w ten sposób zapisać. I już. Księga Exodus, którą przytoczyłeś jest bardzo dobrym dowodem na faktyczne dni. Wystarczy postawić się w sytuacji pastucha z XV w. p.n.e., który słysząc te słowa nie zastanawiał się nad filozoficzno-teologicznym przesłaniem, lecz rozumiał tak jak napisano. Nastał wieczór i nastał poranek i kończył się dzień taki, a taki... Być może to alegoria, ale wiara w Boga Wszechmogącego (w którego tu wielu nie wierzy) zakłada, że Bóg mógł wszystko sobie stworzyć w sekundę. Nie potrzebuje on miliardów lat...

EMET
Posty: 11235
Rejestracja: 04 wrz 2006, 17:31

Post autor: EMET »

Artaxerxes pisze:
.Cyprian. pisze:Ja sądzę, że wszystkie dni były 24-godzinne. Nie upieram się jednak przy tym, bo zdaję sobie sprawę z trudności interpretacyjnych. Mam jednak nadzieję, że zostaną one pokonane.
Sprawa jest bardzo prosta Cyprianie. W Biblii napisano wyraźnie o dniach. 24godzinnych dniach. I tak jest napisane w Biblii. Różnego rodzaju kościoły i kościółki próbują przekonać, że one posiadły prawdę najprawdziwszą i wiedzą (być może w wyniku jakiegoś nadprzyrodzonego zdarzenia) że dzień oznacza coś innego niż dzień. Jedni zapewniają że to 1000 lat, inni że 7000, a jeszcze inni (i to jest chyba najgłupsze) że są to okresy różnej długości. Wszystko to jest funta kłaków warte, bo w Biblii jest napisane 7 dni literalnych. Nikt nie ma w to obowiązku wierzyć, tak jak i w całą Biblię, jednak co napisano to napisano. Niektórzy zapewniają, że wierzą w Biblię, jednocześnie wkładając tam słowa własnych interpretatorów. Tymczasem interpretacja jest to zupełnie inna rzecz. Interpretować to mogę sobie różnie, ale faktem pozostaje, że napisano siedem dni zwykłych. Możliwości jest bardzo wiele. Np. Mojżesz mógł podzielić poemat o stwarzaniu po to, by wytłumaczyć Izraelitom, że maja przestrzegać sabat, bo być może dni tam wcześniej nie było... kto wie. Ale w momencie, gdy ten poemat o stwarzaniu stał się Pismem świętym (bo wcześniej przez stulecia tkwienia na tabliczce klinowej nim nie był) to od tego momentu, jest to okres siedmiodniowy i Bóg miał takie życzenie aby to w ten sposób zapisać. I już. Księga Exodus, którą przytoczyłeś jest bardzo dobrym dowodem na faktyczne dni. Wystarczy postawić się w sytuacji pastucha z XV w. p.n.e., który słysząc te słowa nie zastanawiał się nad filozoficzno-teologicznym przesłaniem, lecz rozumiał tak jak napisano. Nastał wieczór i nastał poranek i kończył się dzień taki, a taki... Być może to alegoria, ale wiara w Boga Wszechmogącego (w którego tu wielu nie wierzy) zakłada, że Bóg mógł wszystko sobie stworzyć w sekundę. Nie potrzebuje on miliardów lat...
EMET:
Takie słowa:
'Różnego rodzaju kościoły i kościółki próbują przekonać, że one posiadły prawdę najprawdziwszą i wiedzą (być może w wyniku jakiegoś nadprzyrodzonego zdarzenia) że dzień oznacza coś innego niż dzień.".

Czyżbyś Ty, Userze, w odróżnieniu od owych 'kościołów' i 'kościółków', znał ową prawdę i był owej prawdy piewcą?
Owszem, piszesz dalej o czymś takim jak "interpretacja", ale w ujęciu takim/Twoim - jak wyżej - jakoś to blednie :-(

Pisałem już o tym, że tekst Biblii daje przyzwolenie na traktowanie hebrajskiego wyrażenia - oddanego przez "dzień" - jako niekoniecznie dogmatycznie zawsze i wszędzie li tylko 24-godzinnego dnia [typu: słoneczny, czy księżycowy].

Stawia się zarzut o tzw. dowolności ustalania długości owego 'dnia stwarzania'...
Zamiast tego uważa się - zręcznie, zresztą - iż "Bóg mógł w 1 sekundę..." [definicję pojęcia "sekunda" nietrudno znaleźć :->]; skoro 'dla Niego nie ma nic niemożliwego' [pisałem o tym we wcześniejszym swoim post...] - to mógł w dowolnej długości okresie stworzyć i uczynić. Coś na zasadzie: "pomyśleć i strzelić palcem". Powiedzmy, że mógł, ale czy tak postąpił?

Zarzut 'interpretacyjności rozumowania' - odnośnie długości 'dni stwarzania' - w istocie dotyczy i tych, którzy twierdzą, iż to "były literalne 24 godziny = 24x3600 sekund= 86400 sekund.
Załóżmy c = 300 000 km/s.
Skoro pisano o 'miliardach lat świetlnych', to przyjmijmy: 14,7 mld lat świetlnych.
rok świetlny [przyjmijmy 365 dni] = 365x24x3600[km] = 31536000[km].
14,7 mld lat świetlnych = 463579200000000000[km] = 4635792x10¹¹[km]
Jeśli się pomyliłem - proszę o korektę.

Pisano tu o 'możliwości innej szybkości światła'...
Jednak jest to jedynie podejście ewentualnościowe i domniemywaniowe.
Ja zapytam rezolutnie: jakaż ta szybkość powinna w przeliczeniu być, żeby owe "14,7 mld lat świetlnych" można 'koncyliacyjnie...'? Prosiłbym o konkrety.
O ile jedynym argumentem ma być teza, iż: "dla Boga nie ma nic niemożliwego" - to raczej, tym sposobem, wszystko dałoby się udowodnić, gdyż...
Ileż to razy czytaliśmy na Forum, że: "to tylko dla ludzi jest niepojęte"; "to wielka tajemnica wiary"; "Bogu zarzucasz niemożność!?". Jednak: jakiż to argument?
Ponadto: jak to jest z... '7 dniem'?

Taka dygresja --
Oglądałem kiedyś pewien film sensacyjny, gdzie pada takie stwierdzenie wysokiego rangą policjanta do innego też 'niekrawężnika': "Wszyscy jesteśmy winni, panie Matei..." [napisałem wg wymowy fonetycznej, jak zapamiętałem: ja, E.].
Trawestując, chciałbym napisać: <<Wszyscy tutaj na Forum jesteśmy interpretatorami>>. O ile nawet, to bardziej decyduje jakaś - Kogoś - siła argumentacji rzeczowej i odbiór tejże przez Innych. Jestem bardzo, ale to bardzo, powściągliwym przy słaniu ku Komuś i czemuś określeń typu: "kościoły i kościółki... " [zastosowałem tzw. 'skrót myślowy', rzecz jasna ;-) ]

Bardziej - przynajmniej ja, E. - nastawiam się na podejście: <<Pobudzanie do myślenia Innych, samemu będąc - przez Tych Innych - do myślenia pobudzanym>>. Dalszy zaś Kogoś [oraz swój] wybór -- pozostawiam do rozstrzygnięć każdego sumienia itp.
Unikam słania razów i osądów tak, żeby nie robić z siebie jakiegoś z jedynie słuszną i z jedynie poprawną wykładnią i interpretacją.

Mamy tutaj Forum dyskusyjne [równoprawnych, jak uważam, Dyskutujących], nie zaś Forum osądu: z jakąś - też - sankcyjnością.
Kto bowiem - tutaj, na Forum - ten 'sędzia', kto 'recenzent', kto 'wykładacz poprawności rozumienia', kto...? :aaa:
Chciałoby się powiedzieć [napisać] za ap. Pawłem: "Obecnie znam częściowo" [z 1 Kor 13:12]. :-|

Stephanos, ps. EMET
„Wielu będzie biegać tu i tam [po hebrajsku: < jᵊszōṭᵊṭû >], i nastanie obfitość prawdziwej wiedzy” -- Daniela 12:4b; ‘PNŚ-2018’, Przypis.

EMET
Posty: 11235
Rejestracja: 04 wrz 2006, 17:31

Post autor: EMET »

EMET:
Póki co, to rozważam wypowiedź z Exodus 20:11a.
Jak dojdę do jakiejś konstatacji - napiszę. ;-)

Stephanos, ps. EMET
„Wielu będzie biegać tu i tam [po hebrajsku: < jᵊszōṭᵊṭû >], i nastanie obfitość prawdziwej wiedzy” -- Daniela 12:4b; ‘PNŚ-2018’, Przypis.

Awatar użytkownika
.Cyprian.
Posty: 1481
Rejestracja: 26 lut 2012, 18:19

Post autor: .Cyprian. »

EMET pisze: Zarzut 'interpretacyjności rozumowania' - odnośnie długości 'dni stwarzania' - w istocie dotyczy i tych, którzy twierdzą, iż to "były literalne 24 godziny = 24x3600 sekund= 86400 sekund.
Załóżmy c = 300 000 km/s.
Skoro pisano o 'miliardach lat świetlnych', to przyjmijmy: 14,7 mld lat świetlnych.
rok świetlny [przyjmijmy 365 dni] = 365x24x3600[km] = 31536000[km].
14,7 mld lat świetlnych = 463579200000000000[km] = 4635792x10&#185;&#185;[km]
Jeśli się pomyliłem - proszę o korektę.
W wykolorowanym zapomniałeś jeszcze pomnożyć przez prędkość światła. Powinno być:
rok świetlny [przyjmijmy 365 dni] = 365x24x3600[s]x300000[km/s]=9,4608×10&#185;&#178; km (z dokładnością do czterech miejsc po przecinku). I w związku z tym 14,7 mld lat świetlnych=1,3907376×10&#178;&#179;[km]

Z tym, że te ok. 14 mld lat (lat w sensie czasu) odnosi się do wieku według oficjalnej wersji. Natomiast, jeśli chodzi o "średnicę" w latach świetlnych, to podają inną --> Wszechświat.

Artaxerxes

Post autor: Artaxerxes »

Wystarczy uderzyć w stół a nożyce (Świadkowie) same się odezwą.
Czapka gorze...
EMET pisze:Czyżbyś Ty, Userze, w odróżnieniu od owych 'kościołów' i 'kościółków', znał ową prawdę i był owej prawdy piewcą? Owszem, piszesz dalej o czymś takim jak "interpretacja", ale w ujęciu takim/Twoim - jak wyżej - jakoś to blednie :-(
A no widzisz. Sam się afiszujesz przynależnością do grupy, której członkiem najprawdopodobniej nie jesteś, wierzysz w jakąś sektę i od razu zareagowałeś jak byk na czerwoną płachtę. Aż tak cię boli to, że musisz wierzyć w jedynie słuszna wykładnię i propagować jako "prawdę"?
Pisałem już o tym, że tekst Biblii daje przyzwolenie na traktowanie hebrajskiego wyrażenia - oddanego przez "dzień" - jako niekoniecznie dogmatycznie zawsze i wszędzie li tylko 24-godzinnego dnia [typu: słoneczny, czy księżycowy].
Na takiej zasadzie to wszystko można udowodnić. Tekst biblijny daje tez przyzwolenie na traktowanie np. słowa syn, jako wnuk i potomek. Nie znaczy to, że Kain i Abel nie byli synami Adama. Zresztą nie tylko hebrajski pozwala na takie interpretacje, jednak jedynie dyletant, któremu o tym powiedziano, może podpierać się tak słabym argumentem, by udowodnić to czego nie napisano.
Stawia się zarzut o tzw. dowolności ustalania długości owego 'dnia stwarzania'...
Zamiast tego uważa się - zręcznie, zresztą - iż "Bóg mógł w 1 sekundę..." [definicję pojęcia "sekunda" nietrudno znaleźć :->]; skoro 'dla Niego nie ma nic niemożliwego' [pisałem o tym we wcześniejszym swoim post...] - to mógł w dowolnej długości okresie stworzyć i uczynić. Coś na zasadzie: "pomyśleć i strzelić palcem". Powiedzmy, że mógł, ale czy tak postąpił?
To czy tak postąpił to tego nie wiemy. Biblia podaje że stwarzał w sześć dni. Normalnych 24-godzinnych dni. Nie ma podstaw do sądzenia, że słowo dzień jest użyte w jakimś innym znaczeniu niż podstawowe, bowiem każdy dzień kończy się nastaniem wieczoru i poranku - a nie znam tak długich, różnych w swej długości okresów które tez kończyłyby się wieczorem i porankiem. Dlatego nie ma podstaw do innego rozumienia, tym bardziej, ze przez tysiąclecia ludzie tak to właśnie rozumieli - jako sześć/siedem dni. A skoro dzień nie oznacza dnia, to czemu w Przekładzie Nowego Świata przetłumaczono dni, poranki i wieczory na dni, poranki i wieczory, jeśli oznacza to coś innego hmmm....? Polak czytający P.N.Ś. nie musi znać niuansów języka hebrajskiego i jak czyta dzień, to rozumie dzień zwłaszcza w kontekście wieczora, poranku i - co ważne - tygodnia z dniem odpoczynku. A jeżeli tak nie jest, no to czemu P.N.Ś. wprowadza czytelników w błąd?
Zarzut 'interpretacyjności rozumowania' - odnośnie długości 'dni stwarzania' - w istocie dotyczy i tych, którzy twierdzą, iż to "były literalne 24 godziny = 24x3600 sekund= 86400 sekund.
Załóżmy c = 300 000 km/s.
Skoro pisano o 'miliardach lat świetlnych', to przyjmijmy: 14,7 mld lat świetlnych.
rok świetlny [przyjmijmy 365 dni] = 365x24x3600[km] = 31536000[km].
14,7 mld lat świetlnych = 463579200000000000[km] = 4635792x10&#185;&#185;[km]
Jeśli się pomyliłem - proszę o korektę.

Pisano tu o 'możliwości innej szybkości światła'...
Jednak jest to jedynie podejście ewentualnościowe i domniemywaniowe.
Ja zapytam rezolutnie: jakaż ta szybkość powinna w przeliczeniu być, żeby owe "14,7 mld lat świetlnych" można 'koncyliacyjnie...'? Prosiłbym o konkrety.
Jeżeli prędkość światła ma wyznaczać dni stwarzania w Genesis, to tak samo miliony lat ewolucji muszą ci wyznaczyć pojawienie się bakterii, ryb, roślin, zwierząt i ludzi... No bo co? Chcesz zasłaniać się tym, że u Pana Boga nie ma nic niemożliwego i mógł te organizmy stworzyć w całości? :shock:
O ile jedynym argumentem ma być teza, iż: "dla Boga nie ma nic niemożliwego" - to raczej, tym sposobem, wszystko dałoby się udowodnić, gdyż...
Ileż to razy czytaliśmy na Forum, że: "to tylko dla ludzi jest niepojęte"; "to wielka tajemnica wiary"; "Bogu zarzucasz niemożność!?". Jednak: jakiż to argument?
Czy zatem Bóg posłużył się ewolucją człowiekowatych do wyprodukowania Adama? Chyba nie chcesz powiedzieć że: "dla Boga nie ma nic niemożliwego" lub wypisywać frazy iż: "to tylko dla ludzi jest niepojęte"; "to wielka tajemnica wiary"; "Bogu zarzucasz niemożność!?", bo raczej, tym sposobem, wszystko dałoby się udowodnić...

No chyba, ze ty wiesz lepiej, że w symbolicznym dniu stworzono realne zwierzęta.
Symboliczny szósty dzień trwał miliony lat, a krowa pojawiła się ni stąd ni zowąd...

Ba! Biedne rośliny przez miliony lat fotosytezowały bez... słońca, i zapylały się... bez pszczół! To dopiero cuda na kiju... :-D
Taka dygresja --
Zgrywanie cwanego omnibusa nie za bardzo ci wychodzi, przykro mi... :cry:
Próbujesz niby inteligenckim cwaniakowaniem zasłonić nielogiczne niekonsekwencje tego co głosisz...
Trawestując, chciałbym napisać: <<Wszyscy tutaj na Forum jesteśmy interpretatorami>>. O ile nawet, to bardziej decyduje jakaś - Kogoś - siła argumentacji rzeczowej i odbiór tejże przez Innych. Jestem bardzo, ale to bardzo, powściągliwym przy słaniu ku Komuś i czemuś określeń typu: "kościoły i kościółki... " [zastosowałem tzw. 'skrót myślowy', rzecz jasna ;-) ]


A teraz widzimy system: ja nie jestem taki be, bo wszyscy są tu też be...

Interpretować sobie można jak kto chce. Nie można jedynie wpierać, że wie się lepiej co jest napisane niż napisane. Napisane jest 7 dni, a jak ja to interpretuję to inna sprawa. Jeżeli interpretuję to jako alegorię/7000/49000 lat/miliardy lat, to nie mogę twierdzić, że jest to nauka biblijna, bo tak daleko idąca interpretacja nie jest nauką biblijną... i nie mogę twierdzić, że w Genesis nie napisano że świat powstał w 6 dni a 7go Bóg odpoczął... a zwłaszcza, że Bóg odpoczywa miliardy lat... bo tego tam nie napisano... Każdy człowiek, który czyta Biblię ma prawo wierzyć że świat powstał w 6 dni - bo tak napisano, tak czyta i tak rozumie. Nie musi znać hebrajskiego ani teologii Strażnicy, aby wierzyć poprawnie.

Tymczasem Przebudźcie się krzyczy z okładki:
"Prawdziwa Historia stwarzania"
Jak gdyby była jakaś ukryta i trzeba by było jakiś niesamowitych poszukiwań, aby ją odkryć...
http://www.jw.org/pl/publikacje/czasopisma/g201403/

Już na początku Przebudźcie się wpiera, że propaguje to co napisano w Biblii:
Istnieje spora różnica między tym, co na temat stwarzania mówi Biblia, a tym, co ludzie wiedzą na temat tej relacji biblijnej.

Czytamy tam dalej:
Wiele osób nie zdaje sobie jednak sprawy, że pod wpływem przywódców chrześcijaństwa, w tym kreacjonistów i innych fundamentalistów, powstały rozmaite opowieści dotyczące stwarzania, które wypaczyły to, co naprawdę mówi Biblia. Historie te pozostają w jawnej sprzeczności z faktami naukowymi. Chociaż nie mają nic wspólnego z Biblią, to skłoniły niektórych do odrzucenia relacji biblijnej, do uznania jej za zwykłą legendę.

I już na początku czytelnik się dowiaduje że:
- przywódcy chrześcijaństwa są be
- kreacjoniści i fundamentaliści są be
- to co mówią o stwarzani jest be, i nie ma tego w Biblii
- i są sprzeczna z faktami naukowymi (!)
- te opowieści, które są be, nie mają nic wspólnego z Biblią... :-/

Czyli twierdzenie, że Bóg stworzył świat w 6 dni nie ma nic wspólnego z Biblią!
Tak uczy "Przebudźcie się!" z tego roku... :-/
W dodatku, mówienie o sześciu dniach, to wina przywódców chrześcijaństwa, kreacjonistów i fundamentalistów... bo w Biblii nic a nic takiego nie ma... :aaa:

Co więcej, okazuje się, ze fakty naukowe decydują o tym, co jest napisane w Biblii!
Faktem naukowym jest np. że człowiek i małpa pochodzą od wspólnego przodka... :roll:
Tylko, czy rzeczywiście jest to napisane w Biblii? :shock:
(Nie porównuje tu wierzeń, lecz to co jest rzekomo naprawdę napisane w Genesis)

Dalej podano dalsze dogmaty i twierdzenia nt. tego co rzeczywiście napisano w Biblii, a czego zwykły prosty czytelnik nie potrafi tam przeczytać, bo potrzebuje do tego czasopisma aby mu wyjasniło:

- Biblia nie popiera twierdzenia kreacjonistów i innych fundamentalistów, że poszczególne dni stwarzania trwały 24 godziny.
- Zgodnie ze sprawozdaniem biblijnym każdy z sześciu dni mógł trwać tysiące lat.

- Najwyraźniej poszczególne dni stwarzania były długimi okresami, w czasie których Jehowa Bóg przygotowywał Ziemię na mieszkanie dla człowieka.


Szkoda tylko, że nie da się tego nigdzie w Biblii przeczytać.
A wy to głosicie jako naukę biblijną i najprawdziwszą!
A wszyscy inni, to jacyś analfabeci, zwodziciele i oszołomi, którzy wierzą i propagują 6 dni...

Mamy tutaj Forum dyskusyjne [równoprawnych, jak uważam, Dyskutujących], nie zaś Forum osądu: z jakąś - też - sankcyjnością.


Tu nie chodzi o ocenianie interpretacji, ale o czytanie tego co napisano.
Jak ktoś swoją interpretację wpycha do tekstu, to to już nie jest rozmowa o interpretacji a o tekście.
Zwłaszcza, jeżeli śle się kalumnie i obwinia o całe zło innych, a samemu wie się naj.

Bo co innego jest napisać:
ja myślę, że jest to alegoria, poemat, który w prosty sposób miał wyjaśnić stwarzanie.
A co innego:
Biblia wcale nie mówi o 6ciu dniach, lecz o tysiącach/milionach lat... a ci którzy twierdzą że o 6ciu dniach, to są wprowadzający w błąd przywódcy chrześcijaństwa, fundamentaliści i kreacjoniści którzy ponoszą winę za to, że wielu odrzuciło Biblię...

Widzisz różnicę cny mędcze? Czy jesteś pobudzony do myślenia? Czy to pobudzenie jest w stanie wyjść poza ramy ideologii jednie słusznej i jedynie natchnionej?

Kto bowiem - tutaj, na Forum - ten 'sędzia', kto 'recenzent', kto 'wykładacz poprawności rozumienia', kto...? :aaa:


Księga i język polski.

Chciałoby się powiedzieć [napisać] za ap. Pawłem: "Obecnie znam częściowo" [z 1 Kor 13:12]. :-|


A chciałoby się powiedzieć za apostołem Piotrem:
nasz brat Paweł8 według danej mu mądrości napisał do was, 16 jak również we wszystkich listach, w których mówi o tym. Są w nich trudne do zrozumienia pewne sprawy, które ludzie niedouczeni i mało utwierdzeni opacznie tłumaczą, tak samo jak i inne Pisma9, na własną swoją zgubę.

Co ty żeś właśnie zrobił...
Bo Paweł pisał o sprawach duchowych, a nie o materialnych.
Biblia jest materialna i słowa ma literalne.

Biblia jest pełna - i wszystko co w niej napisano jest znane.
I w tej Biblii napisano: 6 dni, 6 wieczorów i poranków, i 7my dzień, sabat.
I w tej Biblii napisano w ks. Exodus, że są to takie same dni, w których żydzi mieli odpoczywać i pracować...
I w tej Biblii nie napisano, że owe dni, wieczory i poranki, należy traktować w jakiś hiperdługaśny sposób...

Awatar użytkownika
Bobo
Posty: 16709
Rejestracja: 03 mar 2007, 17:12

Post autor: Bobo »

Co to ma być? Rethel? Czy Artaxerxes... :evil:
Czy admini mogą to jakoś sprawdzić? :roll:
Ręce opadają na taką tyradę... :-|

Bob
Posty: 1165
Rejestracja: 28 mar 2013, 11:07

Post autor: Bob »

Doceń wysiłek, jaki wkłada Rethel, w maskowanie swojej tożsamości przez powstrzymywanie się od napierniczania w enter co trzy wyrazy "dla dobra czytelnika" :mrgreen:

Żyd

Post autor: Żyd »

Bob pisze: napierniczania w enter
Lepiej napierniczać w domofon... Houston czy mnie słychać ? :-D

Żyd

Post autor: Żyd »

Bobo pisze:Co to ma być? Rethel? Czy Artaxerxes...
Nie to "Kwatera Główna"... nie załapałeś ?

Awatar użytkownika
nesto
Posty: 4218
Rejestracja: 02 kwie 2012, 12:06
Lokalizacja: były katolik

Post autor: nesto »

Żyd, w co wierzysz?

Żyd

Post autor: Żyd »

nesto pisze:Żyd, w co wierzysz?
Zrobię dla Ciebie wyjątek i odpowiem... aczkolwiek nie lubię się tym chwalić.
Wierzę w Boga Jehowe-Jahwe i jego syna Jezusa Chrystusa.
Coraz mniej wierzę ludzią z ichniejszymi interpretacjami przypisującymi sobie kierownictwo boże.
Samozwańczych wybrańców jest teraz obecnie na pęczki i trzeba dokładnie sprawdzać co mówią
i piszą.

A wracając do twego pytania to wierzę też w szatana, opisany jest w Biblii i nie sposób w niego nie wierzyć. Jeśli w to nie wierzysz to i nie wierzysz Biblii.

Awatar użytkownika
nesto
Posty: 4218
Rejestracja: 02 kwie 2012, 12:06
Lokalizacja: były katolik

Post autor: nesto »

Ja oczywiście nie wierzę.
Każdy szuka...

ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreacjonizm vs. ewolucjonizm”