wuka pisze:
Jakimś przedziwnym trafem i przypadkiem "Prawdziwe słowa" Celsusa zaginęły.
Mnie to się w ogóle bardzo dziwne wszystko wydaje. Jak coś pisemnego z czasów Jezusa to w niewytłumaczalny znika, ginie...A dopiero duuużo lat po Chrystusie powstają Ewangelie, które w żaden sposób nie można zweryfikować, bo też sa kopie z kopii o setki lat późniejsze.
To, że nie było chrześcijan chętnych do przepisywania krytyków chrześcijaństwa, nie powinno nikogo dziwić - ale fakt, że zatracono Ewangelię Hebrajczyków czy Kyriakon Papiasza (a jeszcze w XIII w. można było w klasztorze w Langwedocji zapoznać się z jego tłumaczeniem pt. "Librum de verbis Domini"), w którym spisano nauki wymienionych imiennie uczniów konkretnych apostołów bądź wspomnienia potomków bohaterów Dz, to już jest straszliwy dramat, którego nic nie usprawiedliwia. Nawet fakt, że prawdopodobnie większa część ich zawartości, po gruntownym wybieleniu wszelkich kontrowersji, trafiła do Ew Mt oraz do Ew Łk+Dz.
wuka pisze:
W dodatku jedyną na prawie 100% pewną (Jana) nie chciano włączyć do kanonu Pisma i długi czas uważano jako gnostycką.
Najmniej zniekształcona przez redaktorów i najbliższa nauczaniu apostołów jest Ew Mk. Ew Jn została przeredagowana w tak wielkim stopniu, że trudno coś więcej powiedzieć o jej oryginalnej postaci. Archeologicznie rzecz biorąc, istnieje grupa tekstów spokrewnionych formalnie (Papyrus Egerton 2 i Papyrus Oxyrhynchus 5072), które mogą mieć jakiś związek z zaginionym pierwowzorem Ew Jn, ale z drugiej strony nie wiadomo do końca jakiej natury miałby to być związek:
porwali się niosąc razem kamienie, aby Go kamienować. I podnieśli swe ręce przeciw niemu przełożeni, aby ująć Go i wydać ludowi, i nie mogli Go ująć, ponieważ jeszcze nie nadeszła godzina Jego wydania. On sam, Pan, wyszedł z ich rąk i oddalił się od nich.
[...]
a ponieważ oni odmawiali wobec jego dziwnego żądania wtedy Jezus, który szedł, zatrzymał się na brzegu rzeki Jordanu i wyciągnąwszy swą prawicę zaczerpnął wody
(P. Egerton 2)
1 [...]
2 [...] po [...] wyznasz [...]
3 [...]nauczycielem, lecz ja się ciebie[...]
4 [...]moim uczniem. I wstydowi twojemu [...]
5 [...]nie będzie końca. Tak, mówię wam, kto [...]
6 [...]swoją bardziej niż mnie, ten nie jest [...]
7 [...]uczniem. Jeśli zatem uczonym w Piśmie[...]
8 [...]do Jerozolimy. Jeśli jednak[...]
9 [...]ale oto K-lestwo [...]
10 [...]przed tobą[...]
(P. Oxyrhynchus 5072)
Dysponujemy też jeszcze innym ciekawym fragmentem. Otóż w Ew Jn przytaczany jest słowo w słowo dialog prowadzony na osobności (!) przez Filipa i Natanaela, który lubił szukać ochrony przed słońcem w cieniu figowego drzewa. Natanael ów pojawia się w P. Berl. 11710, gdzie w dialogu prowadzonym między Natanaelem a Jezusem, Rabbi mówi mu:
ΝΗΘΑΝΑΗΛΑ ΠΟΡΕΥΟΥ ΕΝ ΤΩ ΗΛΙΟ [Ναθαναήλ πορεῦου ἐν τῷ ἡλίῳ]
Nēthanaēla poreuou en tō hēlio [hēliō]
Natanaelu, krocz w słońcu.
Fragmentu powyższego brak we wszelkich wariantach tekstu nowotestamentowego.
Forma imienia Natanael (Ne-ethanae-ela) bardziej przypomina hebrajską:
נְתַנְאֵ֖ל
nə-ṯan-’êl -> Nethane-el
niż tę znaną z NT:
Ναθαναὴλ
Nathanae-el
(Jn 1,45 nn, 21,2)
wuka pisze:
Jednocześnie nakazuje się wierzyć w całe Pismo, jako Słowo Boga. Czyżby Bogu nie zależało, aby Jego spisane i do wierzenia podane treści były tak nieweryfikowalne, często sprzeczne (tak, wiem, że patrząc na całość i mocno wysilając intelekt oraz czytając wiele literatury pobocznej dowodzi się jedności i spójności Biblii)?
Nie można dowieść niesprzeczności NT, a ci, co próbują, uprawiają w istocie dwójmyślenie, czyli doktrynalny totalitaryzm. Stąd wiara w natchnienie
całego Pisma stanowić musi ugięcie się przed nakazanym doktrynalnie dwójmyśleniem i gwałt na zdrowym rozsądku.
Dlatego ja rozróżniam w Piśmie sferę natchnioną Duchem Boga i skażoną przez ludzką niedoskonałość bądź subiektywizm poznawczy. Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia ze sprzecznościami, tam NT z całą pewnością nie jest natchniony. Ale w tych miejscach, gdzie jest, tam Słowo Boga posiada moc odmiany ludzkiego myślenia i wzbudzenia w tych, którzy rozpoznają duchowo Jego boskość, królowania Boga, który jest Duchem, i który jest Miłością.
wuka pisze:
A może nie jest to tak ważne, jak nam się wydaje? Może wystarczy wierzyć, że jest Bóg i szanować Go, żyć porządnym życiem, a dogmaty i nauki (co człowiek to nauka, co kraj to obyczaj, co denominacja to inna wykładnia itd.) zostawić intelektualistom?
Istnieje jedno duchowe chrześcijaństwo, a ci, co je dzielą, wyinterpretowując ze Słowa partykularne doktryny i dogmaty, sieją zamęt i podział od samych początków chrześcijaństwa,
Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał (Jn 6,44 -
każdy, kto rozpoznaje Jezusa jako Tego, który wypowiada Słowo Boga, jest uczestnikiem
jednego Królestwa Boga w człowieku - a żadne królestwo nie może być podzielone, bo wtedy koniec z nim).
Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie (Jn 6,45 - Duch Boga obecny w wiernych odpowiada za owo wewnętrzne przekonanie o prawdziwości przesłania Nauczania Jezusa - i ten Duch obecny we wszystkich chrześcijanach czyni z nas wszystkich jedno wyznanie: jedno duchowe Królowanie Boga, który trwa w nas).
Wtedy przemówił Jan: «Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię Twoje wypędzał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami». Lecz Jezus mu odpowiedział: «Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami». (Łk 9,49-50)
Celsus był człowiekiem o prymitywnej duchowości i nie rozumiał podstaw judaizmu, o chrześcijaństwie nie wspominając. Mimo to fragmenty jego filipików mają wartość historyczną, pozwalają bowiem ustalić wspólny mianownik dla stanowiska chrześcijan (manipulujących - choć w dobrej wierze - zawartością swoich tekstów) oraz ich przeciwników (którzy nawet dziś potrafią bezpardonowo kłamać swoim dzieciom - no cóż, też w dobrej wierze - na temat żydów mesjanistycznych). Wspólna treść obu alternatywnych wersji ujawnia niepodważalny fundament historii o Jezusie: istniał naprawdę, dokonywał czynów nadprzyrodzonych, część życia spędził w diasporze, itp.
ΛΕΓΕΙ ΙΗΣΟΥΣ ΟΥΚ ΕΣΤΙΝ ΤΕΘΑΜΜΕ
ΝΟΝ Ο ΟΥΚ ΕΓΕΡΘΗΣΕΤΑΙ ☩