nesto pisze:booris pisze:"Król francuski Filip IV Piękny był zadłużony u templariuszy.
A Flawiusz?
A Faryzeusz Józef Flawiusz był zadłużony u Rzymian - Wespazjana.
Niedługo później Wespazjan, Cesarz Rzymski, był zadłużony u Faryzeusza Józefa Flawiusza, zawdzięczając mu jak i Żydom współpracującym z Józefem, wylansowanie go na Cesarza Imperium Rzymskiego.
Zobaczmy jak opisuje początek tych zadłużeń sam Faryzeusz Józef Flawiusz.
Jest to okres kiedy po powrocie z Rzymu (wiosną roku 66), gdzie Faryzeusz Józef Flawiusz razem z Faryzeuszem Pawłem, Papieżycą Sabiną i jej przyjacielem Saphoniusem Tigellinusem, człowiek niskiego pochodzenia, zamianowanego za wstawiennictwem Papieżycy w 63 r. po Chr. prefektem pretorianów, podpalili Rzym, i zwalając winę na Piotrowych Chrześcijan zmasakrowali ich, objął dowództwo nad żydami w Judei, i razem z nimi zaatakował Minejczyków / Nazarejskich Chrześcijan w Galileli.
Na pomoc Minejczykom / Nazarejczykom Rzymianie wysłali Wespazjana, który szybko rozprawił się z żydami, ale jego trybuni zaprzyjaźnieni pewnie jeszcze w Rzymie z Faryzeuszem Flawiuszem, uratowali Faryzeuszowi Flawiuszowi życie.
Za darowane życie Faryzeusz Flawiusz odpłacił się Wespazjanowi, używając swoich wpływów wśród Żydów w Rzymie, mianowaniem Wespazjana na Cesarza Imperium Rzymskiego.
WOJNY ŻYDOWSKIE
KSIĘGA III
Rozdział VIII
1. Rzymianie zaczęli poszukiwać Józefa, gdyż i sami byli nań rozwścieczeni, i wódz ich bardzo sobie tego życzył. Uważał on bowiem, że jego ujęcie może decydująco zaważyć na dalszym przebiegu wojny. Badano więc dokładnie zwłoki i ludzi w kryjówkach, lecz Józefowi udało się, chyba z Bożą pomocą, przekraść podczas zajmowania miasta przez sam środek nieprzyjaciół i wskoczyć do pewnej głębokiej cysterny, która jedną stroną łączyła się z szeroką, niewidoczną dla patrzących z góry jaskinią. Tam zastał czterdziestu ukrytych przedniejszych mężów i zapas żywności, który mógł wystarczyć na bardzo długo. Podczas dnia nie opuszczał kryjówki, gdyż wszystko było w ręku nieprzyjaciół.
Dopiero w nocy wyszedł na wierzch, aby szukać jakiejś drogi ucieczki i zorientować się w rozstawieniu straży. Ale że ze względu na niego wszystko dookoła tak było strzeżone, iż nie sposób było się skryć, zszedł z powrotem do jaskini. Tu przez dwa dni pozostawał w ukryciu, a w trzecim wydała go pewna przebywająca z nim niewiasta, którą pochwycono.
Wespazjan wysłał zaraz z wielkim pośpiechem dwóch trybunów, Paulinusa105 i Gallikanusa, z poleceniem, aby dali mu porękę bezpieczeństwa i nakłonili go do wyjścia z kryjówki.
2. Skoro tedy ci przybyli na miejsce, wezwali owego męża, aby tak postąpił, przyrzekając mu, że nic złego mu się nie stanie, lecz nie zdołali niczego wskórać. Józef nie dowierzał im, gdyż był przekonany, że Rzymianie z pewnością nie przepuszczą człowiekowi, który tak bardzo dał się im we znaki, a nie brał pod uwagę szlachetnego usposobienia wysłańców. Obawiał się więc, że chcą go wywabić i oddać na stracenie.
W końcu Wespazjan przysłał trzeciego trybuna, Nikanora106, którego Józef dobrze znał i z którym od dawna był zaprzyjaźniony. ”
w po przybyciu przedkładał mu, że Rzymianie są z natury łaskawi dla tych, których w końcu wezmą do niewoli107, a dowódcy więcej podziwiają go dla jego męstwa niż nienawidzą. Życzeniem wodza jest (ciągnął dalej), aby go przyprowadzono nie po to, żeby pomścić się ó zemstę bowiem mógłby wziąć na nim, nawet gdyby nie chciał wyjść z kryjówki - lecz dlatego, że pragnie uratować tak dzielnego męża. Dodał jeszcze, że ani Wespazjan nie przysłał przyjaciela po to, iżby zastawić nań pułapkę i w ten sposób maskować tym, co najpiękniejsze, to jest przyjaźnią, tak haniebny postępek, jakim jest wiarołomność, ani sam też nigdy nie zgodziłby się przybyć w celu oszukania swojego przyjaciela.
3. Gdy Józef ciągle wahał się nawet mimo zapewnień Nikanora, rozzłoszczeni żołnierze rzucili się, aby podpalić grotę, lecz dowódca powstrzymał
ich od tego kroku, pragnąc owego męża dostać żywym w swoje ręce.
Gdy Nikanor nie przestał nań nalegać, a do uszu Józefa dochodziły także pogróżki wrogiego tłumu, przypomniały mu się owe sny nocne, w których Bóg objawił mu, jakie nieszczęścia spadną na Żydów i jak potoczą się przyszłe losy władców rzymskich.
Józef umiał tłumaczyć sny i wykładać sens dwuznacznych wypowiedzi Bożych. Będąc sam kapłanem i wywodząc się z rodu kapłańskiego, dobrze znał proroctwa ksiąg świętych. Nawiedzony dzięki nim natchnieniem Bożym w owej godzinie, przypomniał sobie swoje niedawne straszne widzenia senne i zaniósł do Boga taką oto cichą modlitwę: "Jeśli wolą Twoją jest, aby plemię żydowskie, któreś stworzył, rzucić na kolana i żeby szczęście przeszło zupełnie na stronę Rzymian108, i wybrałeś duszę moją, aby przepowiedziała przyszłe wydarzenia, chętnie poddam się Rzymianom i ocalę życie, lecz świadczę się Tobie, że pójdę do nich nie jako zdrajca, lecz jako twój sługa".

4. Po tej modlitwie gotów już był poddać się Nikanorowi. Ale gdy dzielący z nim kryjówkę Żydzi zmiarkowali, że Józef skłonny jest ulec namowom Rzymian, otoczyli go gromadą i poczęli wołać: ”Zaiste! Prawa ojczyste winny by gorzko zapłakać, a Bóg, który dał Żydom dusze zdolne do pogardy śmierci, spuściłby swoje zawstydzone oczy!109. Aż tak miłe ci jest, Józefie, życie, że mógłbyś oglądać światło dzienne oczyma niewolnika? Jakże prędko zaparłeś się siebie samego! Iluż to ludzi przekonywałeś, aby umierali za wolność. Fałszywa więc była twoja sława jako dzielnego męża, fałszywa także twoja sława jako człowieka rozumnego, jeżeli spodziewasz się znaleźć ratunek u tych, z którymi tak zawzięcie wojowałeś, i jeśli chcesz przyjąć z ich rąk, zakładając, że jest to pewne, darowanie życia. Ale jeśli szczęście wojenne Rzymian tak cię oślepiło, że zapomniałeś o sobie samym, na nas spada obowiązek obrony dobrego imienia ojcÛw naszych. Wyciągniemy do ciebie prawicę i miecz: jeśli zadasz sobie śmierć dobrowolnie, umrzesz jako wódz żydowski, jeśli poniesiesz ją wbrew swej woli, zginiesz jako zdrajca".
To powiedziawszy wyciągnęli swoje miecze ku niemu, grożąc, że go zabiją, gdyby chciał poddać się Rzymianom. " ...
Pozdrawiam
George