siema chopie dziękujemyAnna01 pisze:Cześć Chłopaki
oj chyba jest bo brak odzewu heheAnna01 pisze:Za godzinę powiem Wam czy ciasto jest dobre.
Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy
Ja za królową zup uważam dobry rosół, a z niego właściwie można już wszystko co tylko się wymyśli. Rosół to uniwersalna baza i od niego trzeba zaczynać budować smaki zup, a nawet sosów mięsnych. Może wieczorem zapodam przepis na rosół jaki gotuję ja, a może nawet ugotuję i zrobię zdjęcie jak wygląda, jednak smaku nie da się tu przenieść. Uwielbiam eksperymentować w kuchni i jeść to co zrobię. Moja żona codziennie rano w pracy wygospodarowuje chwilę na szukanie tego co by chciała zjeść. Posyła mi link, ja robię zakupy, i gotuję. Zwykle muszę te przepisy lekko modyfikować by smakowały z lekką polską nutą, by wreszcie miały nasz smak i jakość. Pracuję właściwie w domu i tylko raz dwa razy w tygodniu muszę do bazy w Warszawie, więc mam czas na kuchnię. Robotę muszę zrobić i nie jest ważne w jakich godzinach. Liczą się tylko tygodnie, lub miesiące jak robota jest większa, więc jest kiedy rozkoszować się dobrą kuchnią. Nawet dobra kiełbasa swojska powinna być z dobrym rosołem w mięsie. Wtedy nie jest zbyt sucha i smakuje tak wybornie, że nie sposób tego porównać z czymkolwiek co można kupić w sklepie.Dżej pisze:Dziękuję :) Podałem przepis znajomemu, heh. Sam zwykle wolałem zupy pomidorowe lub mleczne, ale chętnie też bym spróbował.
Ile ja bym oddała za taką pracę........ ale nie mam pomysłuZAMOS pisze:Pracuję właściwie w domu i tylko raz dwa razy w tygodniu muszę do bazy w Warszawie, więc mam czas na kuchnię. Robotę muszę zrobić i nie jest ważne w jakich godzinach. Liczą się tylko tygodnie, lub miesiące jak robota jest większa, więc jest kiedy rozkoszować się dobrą kuchnią.
Praca w domu niesie za sobą wiele niebezpieczeństw i tak można się całkowicie rozleniwić i w nieskończoność wszystko odkładać na później, ale też można popaść w pracoholizm. Przerobiłem oba stany dopiero po ośmiu latach takiej pracy wypracowałem sobie system w którym wszystko się równoważy. Jak znalazłem taką pracę? Otóż postanowiłem już nic nie robić i żyć z aktywów jakie zgromadziłem gdy dobrze mi się wiodło. Policzyłem wszystko i wyszło mi, że jak nie będę zbyt rozrzutny to mi wystarczy do końca życia, więc firmy posprzedawałem i z dnia na dzień stałem się bezrobotny i wolny. Może nie uwierzysz, ale pracowałem po 18-20 godzin dziennie. Bez urlopów i weekendów przez 25 lat. Zdarzały się oczywiście wolne dni, ale zwykle było to spowodowane tym, że ktoś coś tam zawalił i musiałem czekać, więc czasem troszkę poleżałem, ale czułem się wtedy jakoś winny tego, że nic nie robię. To chory stan z którego trudno się wygrzebać, ale się udało. Po kilku miesiącach namówili mnie bym pilnował inwestycji pod względem finansowym i jakości poprawności wykonawczej realizowanych obiektów, lub jak wystąpi jakiś dziwny problem muszę go szybko rozwiązać, tak więc łatwizna i jak się ma dobry zespół można się obijać i brać za to jeszcze kaskę.KobietaZMagdali pisze:Ile ja bym oddała za taką pracę........ ale nie mam pomysłu
Moja żona też nie lubiła, bo ich nigdy nie jadła, ale jak ją wreszcie namówiłem by spróbowała, to zdanie zmieniła. Musisz jej krewetki zrobić. Ładnie ozdobić talerz i tak podać by choć spróbowała. Myślę, że zdanie zmieni.Dżej pisze:A mama nie cierpi krewetek...heh.