CZŁOWIEK Z GALILEI

Miejsce na wklejki artykułów o tematyce biblijnej, religijnej itp. (tutaj szczególnie pamiętamy o punkcie 13 regulaminu forum)

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Anna01
Posty: 4971
Rejestracja: 20 maja 2006, 10:03
Lokalizacja: Warszawa

CZŁOWIEK Z GALILEI

Post autor: Anna01 »

CZŁOWIEK Z GALIELI

W czasie gdy Jezus przyszedł na świat, Judejczycy przepełnieni byli entuzjastycznym przeczuciem pojawienia się cudownej istoty.
Wyczekiwali dowodu potwierdzającego, że Jehowa istotnie zamierza dotrzymać Umowy z wybranym ludem.
Kapłani, ulegając powszechnemu prądowi, stopniowo zaczęli wprowadzać w swoje księgi ideę pomazańca Mesjasza, który przyjdzie wypełnić przyrzeczenie.

W księdze Targal, stanowiącej komentarze do Prawa, rabinowie głosili: Jakże pięknym będzie królewski Mesjasz, wywodzący się z domu Judy. Opasze swe biodra i ruszy do walki z wrogami, w której padnie wielu królów.

Ten ustęp ukazuje, czego powinni się spodziewać Judejczycy.
Mieli oczekiwać wojowniczego, mściwego Mesjasza (według tradycji ‘pierworodnych Egiptu’ i zniszczenia Babilonu), który zdruzgocze wrogów Judy ‘żelazną pałką’ i ‘rozbije ich jak wazę glinianą’; który przyniesie im światowe imperium i dosłowne spełnienie plemiennego Prawa..
Tak przez pokolenia przepowiadali faryzeusze i Lewici.

Idea pokornego Mesjasza, głoszącego ‘kochaj swoich wrogów’, ‘pogardzanego i odrzuconego przez lud’, ‘frasobliwego’, nie znajdywała oddźwięku w umysłach ludu; nawet gdyby przypomniano mu słowa Izajasza (które zyskały na znaczeniu dopiero za życia i po śmierci Jezusa).

Mimo to, ta pokorna i głosząca miłość istota mieniąca się Mesjaszem, przez wielu została za niego uznana!

W kilku słowach Jezus odrzucił całą masę przepisów rasowych, narzuconą na wcześniejsze prawo moralne i jak archeolog odsłonił pogrzebane wartości. Faryzeusze od razu uznali go za najniebezpieczniejszego ‘proroka, sny miewającego’ .

Fakt, że znalazł on wśród Judejczyków tak wielu zwolenników, wykazuje, że nawet w masie ludu pragnącego wojowniczego nacjonalistycznego Mesjasza i wyzwoliciela spod jarzma rzymskiego, znaleźli się tacy, którzy podświadomie zdawali sobie sprawę, że w istocie byli bardziej uwięźnieni duchowo przez faryzeuszy, niż przez Rzymian.
Tym niemniej, masy mechanicznie zaakceptowały zarzut polityków faryzejskich, że człowiek ten jest świętokradcą i fałszywym Mesjaszem.

Postawa ta obarczyła następne pokolenia Judejczyków dziedzictwem rozdzierających wątpliwości, nie stłumionych nawet ich bluźnierczą naturą (bowiem w pobożnym domu żydowskim nie wolno nawet wymieniać imienia Jezusa).
Czy Mesjasz istotnie się pojawił i został odtrącony przez Żydów; a jeśli tak, jaka przyszłość czeka ich pod Prawem?

Kim był ten człowiek? Jeszcze jednym paradoksem historii Syjonizmu jest fakt, że chrześcijańscy telodzy i duchowni często upierają się przy żydowskim pochodzeniu Jezusa, podczas gdy mędrcy judajscy zaprzeczają temu (rabinowie syjonistyczni, którzy czasem na zebraniach politycznych czy ‘międzywyznaniowych’ głoszą , że Jezus był Żydem, nie są

60

potwierdzeniem tego wyjątku, gdyż nie powtarzają tego w środowisku żydowskim, a na użytek nie-żydowkich słuchaczy czynią to w celach politycznych) [1]

W naszym stuleciu, publiczne stwierdzenie ‘Jezus był Żydem’ zawsze używane jest dla celów politycznych. Często stosuje się je dla uśmierzenia objekcji co do wpływu Syjonizmu na politykę międzynarodową, lub co do syjonistycznej inwazji Palestyny, tak jakby fakt żydowskiego pochodzenia Jezusa miał usprawiedliwiać wszystkie postępki czynione w imieniu Żydów. Oczywisty jest tu brak związku, lecz masy dają się brać na lep frazesów. Dochodzi do tak paradoksalnych sytuacji, że stwierdzenie jak najbardziej obraźliwe dla ortodoksyjnych Żydów, często używane jest przez nie żydowskich polityków i duchownych dla pozyskania ich względów.

Angielska formuła ‘Jew’ (Żyd) jest niedawna i nie wiąże się z żadnym armaickim, greckim czy rzymskim określeniem ‘Judaity’ lub ‘Judejczyka’, jakie używane były za życia Jezusa. W istocie, angielski rzeczownik ‘Żyd’ ma tak nieokreślony sens, że słowniki, skądinąd skrupulatnie przestrzegające definicji, w tym wypadku zadawalają się absurdalnym określeniem: ‘osoba rasy hebrajskiej’. Także państwo syjonistyczne nie zdobyło się na prawne sformułowanie tego określenia (co wydaje się naturalnym, gdyż Tora – czyli Prawo, wymaga czystego pochodzenia judejskiego; a w całym świecie trudno było by znaleźć jedną osobę spełniającą ten warunek).

Tak więc jeśli stwierdzenie ‘Jezus był Żydem’ ma jakikolwiek sens, należało by je odnieść do warunków ówczesnej epoki. W tym wypadku oznaczałoby jedną z trzech rzeczy, lub wszystkie naraz: że Jezus pochodził z plemienia Judy (a więc był Judejczykiem); że mieszkał w Judzie (był ??????jak po polsku) ; że był religii żydowskiej (jeśli w tym czasie istniała taka definicja wyznania).

A więc, znów mamy rasę, zamieszkanie i religię.

Książka ta nie jest rozprawą rozstrzygającą o rasowym pochodzeniu Jezusa – zadziwiające, że duchowni chrześcijańscy pozwalają sobie na wygłaszanie podobnych sądów. Jeśli czytelnik zechce zająć w tej sprawie jakieś stanowisko, powinien polegać na własnej opinii.

Nowy Testament nie podaje genealogii Marii, choć jego trzy ustępy wskazują na jej Dawidowy rodowód. Św. Mateusz i Sw Łukasz wyprowadzają pochodzenie Józefa od Dawida i Judy – lecz Józef nie był rodzonym ojcem Jezusa. Źródła judaistyczne kwestionują wszystkie te wzmianki o pochodzeniu, argumentując że wstawione one zostały później dla uwiarygodnienia ich wcześniejszymi proroctwami.

Co do miejsca zamieszkania, Św. Jan stwierdza że Jezus urodził się w Betlejem w Judei, podczas wyprawy jego matki z Galilei na spis powszechny;

61

źródła judaistyczne znów argumentują, że wstawka ta został dokonana dla zgodności jego urodzenia z proroctwem Micheasza głoszącym, że ‘władca wyjdzie z Betlejem.’

Encyklopedia Żydowska podkreśla, że rodowym miastem Jezusa był Nazaret. Istotnie, ogólnie przyjmuje się, że Jezus był Galilejczykiem, niezależnie od miejsca urodzenia. Galilea, gdzie spędził on większość życia, była politycznie odrębna od Judei, miała własnego tetrachę rzymskiego i dla Judei była ‘krajem zagranicznym’ (Graetz). Małżeństwa między Judejczykami a Galilejczykami były zabronione, a jeszcze przed narodzeniem Jezusa, wszystcy Judejczycy mieszkający w Galilei zostali zmuszeni przez księcia machabejskiego Simona Tharasi do przeniesienia się do Judei.

Tak też, pod względem rasowym i politycznym Galilejczycy byli odrębni od Judejczyków.

Pozostaje więc pytanie, czy religia tego Galilejczyka mógłaby zakwalifikować go do określenia dzisiejszym mianem ‘Żyda’. Oczywiście, najbardziej zacięty sprzeciw wyrażają tu autortytety Judejskie – podobne stwierdzenie, choć często wygłaszane publicznie, w synagodze mogłoby spowodować rozruchy.

Trudno dociec, co rozumieją przez to sformułowanie odpowiedzialni mówcy publiczni. W czasach Jezusa nie istniała żydowska, czy nawet judejska religia. Było wyznanie Jehowy, dzielące się na rozmaite sekty faryzeuszy, sadyceuszy i eseńczyków, które kłóciły się miedzy sobą i współzawodniczyły w obrębie świątyni o zyskanie władzy nad ludem. Były one nie tylko sektami, lecz także ugrupowaniami politycznymi, z których najpotężniejszym byli faryzeusze, powołujący się na ‘ustną tradycję’, przekazaną Mojżeszowi przez Boga.

Jeśli dzisiejszymi Żydami są Syjoniści (które to roszcznie przyjęte zostało przez wszystkie zachodnie mocarstwa), wynika stąd że odpowiadającą im partią w czasach Jezusa byli w Judei faryzeusze. Przeciw nim kierował Jezus swój główny atak. Ganił także sadyceuszów i pisarzy, lecz jak ukazuje Ewangelia, uważał faryzeuszy za wrogów Boga i ludzi i na nich przede wszystkim skupiał swoją wzgardliwą krytykę. Atakował w nich i w ich religii dokładnie to samo, co dzisiejsi syjoniści uważają za wyróżniające cechy Żydów – żydowstwo i judaizm.

Religia Jezusa była bez wątpienia przeciwieństwem wiary dzisiejszego ortodyksyjnego Żyda, czy ówczesnego faryzeusza.

Nikt z całą pewnością nie może stwierdzić, kim i czym był Jezus. Domniemania nie-żydowskich polityków brzmią równie fałszywie, co drwiące i szydercze paszkwile o ‘bękarcie’, rozpowszechniane w ghetach żydowskich.

Niezwykła waga jego uczynków i nauki usuwają w cień wszystkie inne względy. Z uwzględnieniem hierarchii, podobnie się sprawa ma z Szekspirem. Inspiracja jego dorobku jest tak wyraźna, że mało istotnym jest, czy on sam, czy kto inny jest jego autorem, mimo ciągnących się próżnych sporów.

Syn cieśli z Galilei najwidoczniej nie miał formalnej edukacji: I dziwowali się Żydowie, mówiąc: Jakoż ten umie Pismo, gdyż się nie uczył?

62

Co bardziej znamienne, nie chodził do szkoły rabinackiej, ani nie był szkolony na kapłana. Zaświadczają o tym jego wrogowie faryzeusze; gdyby należał do ich klanu, nie pytali by: Skądże temu to wszystko? a co to za mądrość, która mu jest dana, że się i takie mocy dzieją przez ręce jego?

Na ponurym tle Prawa lewickiego i tradycji faryzejskiej, przeciw której wystąpił ten niewykształcony młody człowiek po przyjściu do Judei, nauka jego sprawia wrażenie olśniewającej rewelacji; światła ujrzanego po raz pierwszy. Nawet dziś, człowieka studiującego krytycznie Stary Testament, ośepia nagłe przejście w pełnię światła Kazania na Górze, jak gdyby o pólnocy pojawiła się pełnia słońca.

W chwili gdy Jezus przyszedł ‘wypełnić’ Prawo, obrosło ono olbrzymią masą prawodawstwa, obezwładniającą swoją niezmierną zawikłością. Tora była jedynie początkiem; narzucono na nią wszelkiego rodzaju interpretacje, komentarze i rabiniczne nakazy. Mędrcy, na podobieństwo pobożnych jedwabników, osnuli go jeszcze gęstszą nicią, starając się złapać w nią każdą możliwą czynność człowieka - pokolenia prawników pracowały nad rozwiązaniem zagadnienia, że w sabat nie wolno jeść jajka, którego większa część wyszła z kury przed ukazaniem się drugiej gwiazdy na niebie.

Już wtedy Prawo wraz z towarzyszącymi komentarzami zapełniłoby całą bibliotekę, a dojście do jego jądra poprzez narosłe warstwy wymagałoby kilkuletniej pracy zespołu prawników z całego świata.

Nieuczony młodzieniec z Galilei jednym wyciągnięciem palca odwalił zaskorupiałą masę, oddzielając prawdę od herezji. Sprowadził całe ‘Prawo i Proroctwa’ do dwóch podstawowych przykazań: Kochaj Boga i bliźniego jak siebie samego.

Stanowiło to zdemaskowanie i potępienie herezji, jaką przez stulecia Lewici i faryzeusze oplątali Prawo.

Księga Lewitikusa zawierała wskazówkę „kochaj bliźniego jak siebie samego’, lecz ograniczała pojęcie ‘bliźniego’ do braci Judejczyków. Jezus przywrócił zapomnianą dawną tradycję miłości bliźniego bez względu na różnice rasowe, czy wyznaniowe. Jasno wynika to z jego słów: Nie mniemajcie, abym przyszedł rozwiązywać zakon albo proroki; nie przyszedłem rozwiązywać, ale wypełnić. Zaraz też wyjaśnia ich znaczenie: Słyszeliście, iż rzeczono..... będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela twego; Aleć Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjacioły wasze.(Zręcznym argumentem dowodzi się czasem, że w Starym Testamencie nie ma dosłownego przykazania nakazującego ‘nienawiści nieprzyjaciela’. Jednakże znaczenie słów Jezusa jest jasne; niezliczone nawoływania do morderstw i masakry sąsiadów nie będących ‘bliźnimi’, w jakie obfituje Stary Testament, nie wyrażają nic innego, jak nienawiść i wrogość).

Było to otwarte wyzwanie rzucone faryzeuszom w ich interpretacji Prawa, a tym bardziej zaostrzała je wyraźna odmowa Jezusa przyjęcia na siebie roli narodowego wyzwoliciela i zdobywcy, jaką proroctwa przypisywały Mesjaszowi. Być może, przyjęciem tej roli zyskałby sobie więcej zwolenników i poparcie faryzeuszy.

63

Odmowa jego była ponownie dosadna i jasna: Królestwo moje nie jest z tego świata.... albowiem oto królestwo Boże wewnątrz was jest.... Sprzedawajcie majętności wasze, a dawajcie jałmużnę; gotujcie sobie mieszki, które nie wiotszeją, skarb, którego nie ubywa w niebiesiech, gdzie złodziej przystępu nie ma, ani mól psuje.

Wszystko, co tymi prostymi słowami głosił, było spokojnym lecz bezpośrednim wyzwaniem rzuconym najpotężniej w tym czasie warstwie w mieście, a także uderzeniem w podstawy wiary od wieków budowanej przez tą sektę.

Kazanie na Górze kilkoma słowami zbiło nauki zawarte wna setkach stron Starego Testamentu,. Przeciwstawiło miłość nienawiści, miłosierdzie - zemście, życzliwość - złej woli, braterstwo - segregacji, sprawiedliwość - dyskryminacji, potwierdzenie - zaprzeczeniu; życie - śmierci. Rozpoczęło się błogosławieństwami (podobnie jak rozdziały Deutronomy zawierające błogosławieństwa przeplatane klątwami), ale na tym się kończy podobieństwo.

Błogosławieństwa oferowane przez Deuteronomy były natury materialnej - zdobycze terytorialne, łupy i rzeź – wzamian za ścisłe przestrzeganie tysięcy ‘statutów i praw’, niejednokrotnie podżegających do morderstwa. Kazanie na Górze nie przyrzekało korzyści materialnych, lecz po prostu nauczało, że takie cnoty jak moralne życie, pokora, dobre uczynki, miłosierdzie, czystość, spokój i wytrwałość, są błogoławieństwem i zostaną duchowo wynagrodzone.

W Deuteronomy po ‘błogosławieństwach’ następują ‘klątwy’. Kazanie na Górze nie straszy klątwami; nie żąda ‘ukamieniowania na śmierć’ grzesznika, czy ‘obwieszenia go na drzewie’, ani też nie obiecuje rozgrzesznia za cenę obmycia rąk w krwi jałówki. W najgorszym wypadku będzie on ‘ostatnim w królestwie niebieskim’, a dla cnotliwego największą nagrodą będzie, że ‘będzie wielkim nazwany w królestwie niebieskiem.’

Młody Galilejczyk nigdy nie propagował uniżności, lecz wewnętrznej pokory. Na jednym punkcie był nieprzejednany: w pogardzie dla faryzeuszy.

Nazwa faryzeusz oznacza kogoś, kto ‘trzyma się z daleka od osób i rzeczy nieczystych’. Według Encyklopedii Żydowskiej, ‘Jezus różnił się od faryzeuszy jedynie w stosunku do nieczystego i brudnego pospólstwa’. Dobre sobie - ‘jedynie’! W istocie, wielka przepaść dzieliła ideę bóstwa plemiennego od pojęcia boga uniwersalnego; wiarę opartą na nienawiści od nauk zalecających miłosierdzie. Wyzwanie było wyraźne i faryzeusze je podjęli. Poczęli zastawiać na niego pułapki, podobnie jak wcześniej na Jeremiasza: ‘Całe moje otoczenie wyczekiwało okazji, mówiąc: Może się przypadkiem potknie, a wtedy zatryumfujemy nad nim i zemścimy się nad nim.’

Faryzusze śledzili go i wypytywali: Dlaczego wasz mistrz jada z szynkarzami i grzesznikami? (co według Prawa było przestępstwem). Jezus był mistrzem w debacie i w wymykaniu się z zastawionych pułapek,

64

i natychmiast spokojnie odparowywał: Nie potrzebująć zdrowi lekarza, ale ci, co się źle mają.... bom nie przyszedł wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty

Nie przestając go śledzić, podpatrzyli że jego uczniowie zrywają kłosy żyta i jedzą je w sabat (przestępstwo wobec Prawa). Oto uczniowie twoi czynią, czego się nie godzi czynić w sabat. Prześladowali go podobnymi zarzutami, odnoszącymi się zawsze do obrządku, a nigdy do wiary, czy zachowania się: Czemu uczniowie twoi przestępują ustawę starszych? albowiem nie umywają rąk swych, gdy mają jeść chleb. Obłudnicy! dobrze o was prorokował Izajasz, mówiąc: Lud ten przybliża się do mnie usty swemi, i wargami czci mię; ale serce ich daleko jest ode mnie. Lecz próżno mię czczą, nauczając nauk, które są przykazania ludzkie.

Było to otwarte kłamstwo: Prawo, jak argumentował, nie jest prawem boskim, lecz prawem Lewitów i faryzeuszy - przykazaniem ludzkiem.

Od tego momentu nie było mowy o kompromisie, gdyż Jezus odwrócił się od faryzeuszy i zawoławszy do siebie ludu, rzekł im: Słuchajcie, a rozumiejcie. Nie to, co wchodzi w usta, pokala człowieka; ale co wychodzi z ust, to pokala człowieka.

Tymi słowami Jezus wyszydził publicznie jedną z najbardziej zazdrośnie strzeżonych prerogatyw kapłanów, dotyczącą całej masy zakazów dietetycznych regulujących rytuał uboju, odsączanie krwi, odrzucenie ‘tego co zdechło’, itp. Zakazy te, choć przypisywane Mojżeszowi, były ‘przykazaniami ludzkimi’, do których przestrzegania faryzeusze przywiązywali jak największą wagę. Jak czytelnik pamięta, Ezekiel, któremu Pan rozkazał zjeść łajno dla ‘odkupienia niegodziwości ludu’, usprawiedliwiał się ścisłym przestrzeganiem przepisów rytuałów dietetcznych i ostatecznie uzyskał złagodzenie pokuty. Nawet uczniowie Jezusa tak głęboko byli przesiąknięci tradycją dietetyczną, że nie potrafili zrozumieć, dlaczego ‘co wychodzi z ust, to pokala człowieka’, a nie to co wchodzi’. Pytali o wyjaśnienie tego powiedzenia, mówiąc ‘iż Faryzeuszowie, usłyszawszy tę mowę, zgorszyli się.’

Dla faryzeuszy prosta odpowiedz, jaką dał Jezus, brzmiała jak najgorsza herezja: ‘Jeszczeż nie rozumiecie, iż wszystko, co wchodzi w usta, w brzuch idzie, i do wychodu bywa wyrzucono?. Ale co z ust pochodzi, z serca wychodzi, a toć pokala człowieka. Albowiem z serca wychodzą złe myśli, mężobójstwa, cudzołóstwa, wszeteczeństwa, złodziejstwa, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa. Toć jest, co pokala człowieka: ale jeść nieumytemi rękoma, toć nie pokala człowieka.’

W myśl Prawa ta ostatnia uwaga stanowiła karalne przestępstwo i sprowokowała faryzeuszy do rozpoczęcia akcji zmierzającej do zadania śmiertelnego ciosu. Przygotowali słynną pułapkę słowną: ‘Tedy odszedłszy Faryzeuszowie uczynili radę, jako by go usidlili w mowie.’ Zawierały się w niej dwa zasadnicze pytania: ‘Komu należy składać daninę?’ i ‘Kto jest bliźnim?’. Niewłaściwa odpowiedz na pierwsze pytanie ściągnęłaby

65

na niego karę ze strony obcych władców – Rzymian. Niewłaściwa odpowiedz na drugie pytanie umożliwiłaby faryzeuszom zadenuncjowanie go przed obcym władcą jako gwałciciela ich własnego Prawa, i domagania się jego ukarania.

Metoda ta, o jakiej wspomniał już Jeremiasz, jest ciągle w użyciu w dwudziestym wieku. Każdy, kto brał udział w debacie publicznej, musiał zetknąć się ze zręcznie przygotowanymi podstępnymi pytaniami, na które w danym momencie trudno odpowiedzieć. Zawodowi dyskutanci znają sposoby ominięcia podobnych pułapek (np. odmówienie odpowiedzi, czy odpowiedzenie pytaniem na pytanie). W odróżnieniu od podobnych uników, pełna odpowiedz na takie pytania, pozwalająca jednocześnie na ominięcie pułapki i na zachowanie własnego zdania, jest jednym z najtrudniejszych dylematów, postawionych przed człowiekiem. Wymaga ona najwyższej bystrości umysłu, przytomności i poczucia logiki. Pod tym względem odpowiedzi Jezusa na te dwa pytania stanowią nie przemijający przykład, do jakiego śmiertelnik może jedynie aspirować.

‘Nauczycielu! Wiemy... że w prawdzie drogi Bożej uczysz; Godziż się dać czynsz cesarzowi, czyli nie? Mamyż go dać, czyli nie dać?’ (pytanie brzmiało szczerze i nie wrogo). ‘A on poznawszy obłudę ich, rzekł im: Czemuż mię kusicie?.... Oddawajcież tedy, co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu. I dziwowali mu się.’

Przy następnej okazji, ‘A oto niektóry zakonnik powstał, kusząc go i mówiąc: Nauczycielu! co czyniąc odziedziczę żywot wieczny?’ W odpowiedzi, Jezus ponownie odrzucił cały bagaż Prawa Lewitów, ograniczając się do dwu podstawowych przykazań: ‘Będziesz miłował Pana, Boga twego, ze wszystkiego serca twego... a bliźniego twego, jako samego siebie.’ I tu nastąpiła pułapka w postaci pytania: ‘I któż jest mi bliźni?’

Jakiż śmiertelnik zdobył by się na odpowiedz, jaką dał Jezus? Męczenników nie brakuje – niewątpliwie niektórzy, nawet podobnie jak Jezus wiedząc że stawką jest ich życie, odpowiedzieli by zgodnie z własnym przekonaniem. Lecz Jezus poszedł dalej - rozbroił swoich inkwizytorów podobnie, jak zręczny szermierz wytrąca rapier z ręki przeciwnika. Próbowano go skusić do otwartego stwierdzenia, że ‘poganin’ jest również bliźnim, co groziło mu karą za zaprzeczenie Prawu. W istocie taki sens miała jego odpowiedz, lecz jej formą potrafił odprawić inkwizytorów i wprawić ich w zakłopotanie, rzadko zdarzające sie prawnikom.

Nauki Lewitów i faryzeuszy stanowiły, iż jedynie Judejczycy są ‘bliźnimi’, a ze wszystkich pogan najbardziej wrogo odnosiły się do Samarytan (ze względów zaznaczonych wcześniej w tej książce). Nieczystym i występnym było samo dotknięcie Samarytanina (zakaz ten utrzymuje się w mocy do dzisiejszych czasów). Celem pytania było wydobycie od Jezusa stwierdzenia stawiającego go w kolizji z prawem. To, że w odpowiedzi posłużył się właśnie przykładem Samarytanina, było dowodem odwagi i geniuszu, przekraczającego ludzką miarę:

W przypowieści tej pewien człowiek, napadnięty przez rozbójników, porzucony jest przez nich jako nieżywy.

66

Przechodzący ‘kapłan, ... także i Lewita’ (uszczypliwa krytyka tych, którzy szukali okazji, aby go skazać na śmierć), ‘przyszedłszy i ujrzawszy go, pominął.’ W końcu ‘Samarytanin niektóry jadąc, przyjechał do niego, a ujrzawszy, użalił się go. A przystąpiwszy zawiązał rany jego, a nalawszy oliwy i wina, i włożywszy go na bydlę swoje, wiódł go do gospody, i miał staranie o nim’. ‘Któryż tedy z tych trzech zda się tobie bliźnim być onemu, co był wpadł między zbójców?’

Przyparty do muru kapłan nie mógł się zdobyć na skalanie języka słowem ‘Samarytanin’; odpowiedział więc: ‘Ten, który uczynił miłosierdzie nad nim.’ Tym samym bezwiednie potępił tych, w których imieniu przemawiał – ‘kapłanów’ i ‘Lewitów’.

‘Rzekł mu tedy Jezus: Idźże, i ty uczyń także.’ Kilkoma prostymi słowami zmusił Jezus swojego prześladowcę do zniszczenia jego własnymi ustami całej rasistowskiej herezji, na której wznosiło się Prawo.

Mr Montefiore, umiarkowany krytyk żydowski, zarzucił Jezusowi, że ze swego przykazania ‘miłujcie nieprzyjacioły wasze’, jako jedynych wyłączył faryzeuszy, dla których nie zdobył się na jedno dobre słowo.

Uczeni mogą kwestionować tą uwagę. Jezus wiedział, że faryzeusze mogą uśmiercić jego, czy kogokolowiek, kto odważy się ich zdemaskować. Prawdą jest, że szczególnie atakował on faryzeuszy i skrybów, widząc w nich sektę odpowiedzialną za wynaturzenie Prawa. W potępieniu jej posunął się do wyjątkowej ostrości:

’Lecz biada wam, nauczeni w Piśmie i Faryzeuszowie obłudni! iż zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi; albowiem tam sami nie wchodzicie, ani tym, którzy by wnijść chcieli, wchodzić nie dopuszczacie..... ! iż obchodzicie morze i ziemię, abyście uczynili jednego nowego Żyda; a gdy się stanie, czynicie go synem zatracenia, dwakroć więcej niżeliście sami.... ! iż dawacie dziesięcinę z miętki i z anyżu i z kminu, a opuszczacie poważniejsze rzeczy w zakonie, sąd i miłosierdzie i wiarę.... ! iż oczyszczacie kubek z wierzchu i misę, a wewnątrz pełne są drapiestwa i zbytku..... iżeście podobni grobom pobielanym, które się zdadzą z wierzchu być cudne, ale wewnątrz pełne są kości umarłych i wszelakiej nieczystości....... ! iż budujecie groby proroków, i zdobicie nagrobki sprawiedliwych.......I mówicie: Byśmy byli za dni ojców naszych, nie bylibyśmy uczestnikami ich we krwi proroków.. A tak świadczycie sami przeciwko sobie, że jesteście synowie tych, którzy proroki pozabijali.. I wy też dopełniacie miary ojców waszych. Wężowie! rodzaju jaszczurczy!’

Są krytycy, którzy uważają te ostatnie słowa za zbyt ostre. Jednakże, gdy się je rozważy w kontekście trzech poprzednich zdań, widocznym jest że są wyraźną aluzją do zbliżającego się końca, skierowaną przez skazańca pod adresem swych przyszłych katów. W takim momencie trudno wymagać bardziej delikatnych sformułowań. (Tym niemniej, nawet śmiertelny wyrzut ‘I wy też dopełniacie miary ojców waszych’, kończy się sentencją ‘Ojcze! odpuść im: boć nie wiedzą, co czynią.’)

Zbliżał się koniec. ‘Tedy się zebrali przedniejsi kapłani i Faryzeuszowie’

67

(Sanhedrin) pod przewodnictwem najwyższego kapłana Kaifasza, aby ułożyć plan przeciwko człowiekowi, podważającemu ich autorytet i Prawo. Jedyny Judejczyk wśród galilejskich uczniów, Judasz Iskariot przyszedł ‘, a z nim wielka zgraja z mieczami i z kijami od przedniejszych kapłanów, i od nauczonych w Piśmie i od starszych’ do ogrodu Gietsemańskiego i pocałunkiem śmierci wydał człowieka, którego szukali.

Warto przyjrzeć się osobie Judasza. W dudziestym wieku został on dwukrotnie kanonizowany – raz w Rosji podczas rewolucji bolszewickiej, a nastepnie w Niemczech po klęsce Hitlera. Te dwa epizody wskazują że sekta, która na początku ery okazała się w Jerozolimie potężniejsza od Rzymu, potwierdziła swoją przemożną władzę w dwudziestym wieku na Zachodzie.

Według św. Mateusza, Judasz potem się powiesił, a sądząc po rodzaju śmierci jaką wybrał - ‘przeklętej od Boga’, uczynek jego nie przyniósł mu szczęścia. Dla syjonistów pokroju dr Kasteina, Judasz jest postacią sympatyczną. Dr Kastein wyjaśnia, że był on porządnym człowiekiem, rozczarowanym co do Jezusa, co skłoniło go do ‘skrytego’ zerwania z nim (określenie ‘skryte zerwanie’ mogło się pojawić jedynie w literaturze syjonistycznej).

Kierujący Sanherdrinem faryzeusze najpierw postawili Jezusa przed tym, co dzisiaj możnaby określić mianem ‘sądu żydowskiego’. Być może, dzisiaj właściwszym określeniem byłby ‘sąd ludowy’, gdyż zgodnie z jego scenariuszem został on ‘wskazany’ przez donosiciela, ujęty przez gawiedz, doprowadzony przed nielegalny trybunał i skazany na śmierć na mocy fałszywego świadectwa.

Jednakże ‘mędrcy’, którzy podobnie jak dzisiejsi ‘doradcy’, kierowali wtedy biegiem wypadków, wynaleźli oskarżenie grożące karą śmierci zarówno według swojego ‘Prawa’, jak i prawa rzymskich władców. Jezus zgrzeszył przeciwko ‘Prawu Mojżeszowemu’, mieniąc się Mesjaszem; a wobec prawa rzymskiego popełnił zdradę głosząc się królem żydowskim.

Gubernator rzymski Piłat próbował wszystkich sposobów, aby uchylić się od ponagleń władczych ‘mędrców’, żądających kary śmierci dla tego człowieka.

Piłat był prototypem brytyjskich i amerykańskich polityków dwudziestego wieku. Bardziej niż czegokolwiek innego, obawiał się potęgi sekty. Jego żona nalegała, aby się nie angażował w tą sprawę. Zwyczajem polityków próbował bezskutecznie zepchnąć odpowiedzialność na kogoś innego - na Heroda Antipasa, który był tertrarchą Galilei. Następnie próbował ograniczyć się do biczowania Jezusa, lecz faryzeusze upierali się przy karze śmierci i grozili denuncjacją Piłata w Rzymie: ‘Jeźli go wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarskim.’

Była to grożba, przed która Piłat się ugiął, podobnie jak w dwudziestym wieku kolejni gubernatorzy brytyjscy i przedstawiciele ONZ uginali się przed szantażem zniesławienia ich w Londynie, czy Nowym Jorku. Widocznie Piłat, podobnie jak politycy w dziewietnaście wieków później, wiedział że jeśli będzie się opierał, jego własny rząd potępi go i usunie.

68

Podobieństwo między Piłatem, a politykami międzywojennymi jest wyraźne (a przynajmniej jeden z nich zdawał sobie z niego sprawę, gdy dzwoniąc do potężnego rabina Nowego Jorku, poprosił żartem, aby poinformowano Wielkiego Kapłana Kaifasza, iż chce z nim rozmawiać Piłat.)

Piłat uczynił jeszcze jedną próbę, aby przekazać sprawę w inne ręce: ‘Weźmijcież go wy, a według zakonu waszego osądźcie go.’ Mądrzy doświadczeniem stuleci, faryzuesze pokrzyżowali mu plany: ‘Nam się nie godzi zabijać nikogo’.

Ostatecznie próbował on uratować Jezusa, dając ‘ludowi’ do wyboru ułaskawienie Jezusa, lub Barabasza – rozbójnika i mordercę. Prawdopodobnie Piłat nie miał większych złudzeń co do woli ‘ludu’, gdyż musiał wiedzieć że jest on synonimem ‘motłochu’, idącego zawsze za wolą rządzących sekt. Istotnie, ‘przedniejsi kapłani i starsi namówili lud, aby prosili o Barabasza, a Jezusa, aby stracili.’

W dzisiejszych czasach, sekta równie skutecznie potrafi manipulować motłochem.

W miarę upływu czasu, coraz bardziej wyrazista staje sie ta wyjątkowa scena końcowa. Jedynie umysł faryzejski potrafił opracować tak szyderczy rytuał, który dzisiaj uwypukla zwycięstwo ich ofiary: szkarłatna szata, imitacja berła, cierniowa korona i drwiąca pantomina hołdu. Droga Kalwarii, ukrzyżowanie między dwoma łotrami – był to dzień, w którym Rzym uległ intrygom faryzeuszy, podobnie jak czterysta lat wcześniej uczyniła to Persja wobec Lewitów.

Ci sami faryzeusze, którzy nauczyli lud Judei wiary w przyjście Mejasza, ukrzyżowali pierwszego pretendenta do tej roli. Dali tym do zrozumienia, że Mesjasz ma dopiero przyjść. Według faryzeuszy, król Dawidowy jeszcze się pojawi, aby objąć w posiadanie królestwo ziemskie. Oczekiwanie to przetrwało do dzisiaj.

W swojej rozprawie o historii Judaizmu, dr Kastein poświęca jeden rozdział życiu Jezusa. Wyjaśniwszy że Jezus był wykolejeńcem, kwituje ten epizod charakterystycznym zwrotem: ‘Jego życie i śmierć są naszą sprawą.’


(1) Czołowy organizator syjonistyczny w Stanach Zjednoczonych w latach 1910-50, rabin Stefan Wiese, użył tego sformułowania ze względów czysto politycznych, aby zwieść nie-żydowską publiczność. Na podobnym ‘międzywyznaniowym’ zebraniu w Carnegie Hall w Christmastide w 1925 roku stwierdził on, że ‘Jezus był Żydem, nie chrześcijaninem (Chrześcijaństwo powstało po śmierci Jezusa).

Za tą wypowiedz został ekskomunikowany przez Ortodoksyjny Rabinat Stanów Zjednoczonych, podczas gdy Stowarzyszenie Duchownych Chrześcijańskich ‘powitało go jako brata’. Charakterystyczny jest jego dalszy komentarz: ‘Nie wiem, co było bardziej bolesne – akceptowanie mnie jako brata przez chrześcian, czy gwałtowne potępienie ze strony rabinów.’


http://www.controversyofzion.info/Contr ... pol_10.htm
Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
Rzym. 13:10

Awatar użytkownika
Manna z nieba
Posty: 3453
Rejestracja: 28 mar 2013, 21:43

Post autor: Manna z nieba »

Dzięki Aniu za oddzielenie się i za link :-)
Ci, którzy przemawiają w imieniu Boga powinni pokazać listy uwierzytelniające.

Awatar użytkownika
Anowi
Posty: 10038
Rejestracja: 02 wrz 2007, 14:28
Lokalizacja: Bóg wie

Post autor: Anowi »

Anna01 pisze:Św. Mateusz i Sw Łukasz wyprowadzają pochodzenie Józefa od Dawida i Judy – lecz Józef nie był rodzonym ojcem Jezusa.
usynowił go z chwilą zabrania Marii do swego domu, od tamtej chwili Józef był ojcem nowonarodzonego Jezusa. Aby Jezus nie był bękartem - został wpisany do rodowodu Józefa. Jezus wiedział, ze jest adoptowanym dzieckiem

(Łk 2:48) Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. (49) Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?

a tak pouczał uczniów:

(Łk 9:48) i rzekł do nich: Kto przyjmie to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki.
nie jest bogaty ten, kto posiada wiele,
tylko ten, kto niewiele potrzebuje.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”