Henoch do nieba nie poszedł, jedynie jest napisane, że Bóg go zabrał.Wasiczek pisze: W Biblii jest napisane, że Henoch i Eliasz zostali zabrani przez Boga.
Ja osobiście myślę, że obaj zostali zabrani do nieba, ale na forum
nike starłem się z poglądem, że Bóg przeniósł ich w inne miejsce i
że niemożliwym jest, by trafili do nieba, bo:
Ponadto nikt nie wstąpił do nieba oprócz tego,
który z nieba zstąpił — Syna Człowieczego.
(Jana 3:13)
Gdzie go zabrał? Nie mam pojęcia. Żydowska tradycja, która znalazła
odzwierciedlenie w Księdze Henocha interpretuje to wydarzenie jako
przeniesienie go w inne miejsce, z którego potem prorokował. Tego
właśnie zwrotu używa pisarz listu do Hebrajczyków - że Bóg przeniósł
go i przed przeniesieniem otrzymał świadectwo, że bardzo spodobał
się Bogu. Jakkolwiek żydowskie interpretacje czasami są pomocne w
zrozumieniu skąd wzięły się różne sformułowania, nauki czy tez nawet
interpretacje chrześcijańskie, to jednak często są one bardzo baśniowe
oparte na gdybologii stosowanej i trzeba do nich podchodzić z dużą
ostrożnością, stawiając na pierwszym miejscu oczywiście Biblię.
Przeniesienie Henocha na Ziemi jest całkiem bez sensu, bowiem skoro syn
Metuszelach miał z nim kontakt (wg ks. Henocha) to czemu nie zanotowano
ile lat żył? W księdze Henocha o ile dobrze kojarzę (ale mogę się mylić bo
jej całej nigdy nie zmogłem a fragmenty czytałem lata temu) Henoch ma
już lat coś z górą pięćset. Z Biblii wiemy, że Henoch na Ziemi egzystował
jednak lat 365 i potem go nie było bo Bóg go zabrał. Gdyby nadal gdzieś
był i wysyłał listy do rodziny, to owo sformułowanie nie miałoby żadnego
sensu. Zatem list do Hebrajczyków należy czytać w świetle Księgi Rodzaju.
Wiemy zatem, że:
1) Bóg zabrał Henocha.
2) Przeniósł go.
3) Nie było go nigdzie na Ziemi w owym czasie.
4) Nigdzie nie powiedziano, że poszedł do nieba.
5) Niebo niebu nie równe.
Gdzie go Bóg zabrał przenosząc - nie mam zielonego pojęcia bo Biblia o tym nie mówi.
Jednakże Niebo to nie jest jedno jedyne miejsce u Pana Boga za piecem, lecz pojęcie
bardzo szerokie, oznaczające nie tylko to konkretne miejsce (a raczej wymiar!) gdzie
"jest" Bóg (bo on jest jako jestestwo, a nie lokalizacja) ale także nieboskłon ziemski,
wszechświat, a także różne inne wymiary gdzie przebywają istoty anielskie. Ileż tego
jest, jakie to są rzeczywistości, jakie wymiary - nikt tego nie wie. Dlatego ewentualne
wzięcie Henocha do jakiejś innej rzeczywistości w rozumieniu naszym - przyziemnym
określa się mianem "do nieba" ale nie ma to nic wspólnego z miejscem "przebywania"
Boga, bowiem on jest sam w sobie nieskończony i "dostęp do niego" prawdopodobnie
ma tylko Jezus. Dlatego wcale nie kłóciłoby się to ze stwierdzeniem Jezusa iż do nieba
nikt nigdy nie wstąpił poza tym, który z nieba zstąpił - bo to inny wymiar i inny real.
Puszczając wodze fantazji, można zaryzykować stwierdzenie, że Henoch został zabrany/
/przeniesiony na inną planetę - to tez łapie się pod pojęcie niebo w rozumieniu nie tylko
starożytnych, ale także naszym. Henoch równie dobrze mógł zostać przeniesiony w czasie,
no bo czemu by nie? Najważniejsze w tym wszystkim jest biblijne stwierdzenie, że Henoch
został zabrany/przeniesiony aby nie ujrzał śmierci. Zatem twierdzenie, ze Bóg go zabił,
albo przeniósł w inne miejsce na ziemi gdzie potem i tak umarł po kilkuset latach samotności
i zgryzoty (w nagrodę!!!) nie ma absolutnie żadnego sensu ani krztyny logiki.
Z Eliaszem jest podobna sprawa - mógł być zabrany do jakiegoś nieba, czyli we współczesnej
terminologii do innego wymiaru lub na inną planetę. Czemu by nie. Z całą pewnością nie mógł
trafić tam gdzie był Jezus, bowiem do tego nieba nikt nigdy nie wstąpił.
Sprawa listu Eliasza... hmmm.... a bo jednemu żydowi na imię było Eliasz?
Biblia mówi jedynie o liście proroka Eliasza - nie mówi nic o Eliaszu z Tiszbe.
Eliaszów było wielu - ale żaden nie śmiał zagrać przy Jankielu...
W Biblii występuje jeszcze co najmniej trzech innych, a było
ich pewnie i więcej w owych czasach. Wśród proroków także.
Poza tym, księga Kronik jest źródłem późniejszym, która często
podaje imiona w innej wersji, bardziej współczesnej dla piszącego,
lub tez bardziej starożytnej - jeśli korzystał z bardzo starego źródła.
Nie ma w tym nic dziwnego.
Jest jeszcze taka opcja że ktoś pomylił Eliasza (Elijahu) z Eliaszem (Elisza).
Kolejna możliwość, to to, że Elizeusz był duchowo zwany "ben Eliasz" (syn
Eliasza) a potem zostało samo Eliasz, wszak Elizeusz nazywa Eliasza ojcem:
Elizeusz przez cały czas widział to i wołał: „Ojcze mój,
ojcze mój, rydwanie wojenny Izraela i jego konnico!”
(II Królów 2:12)
trzeba też mieć na uwadze, że Elizeusz nie kazał szukać
Eliasza członkom swojego zakonu prorockiego - myśleli
oni, właśnie to co niektórzy, że Eliasz zmienił lokalizację.
Jak widać możliwości jest wiele.
Żydzi chyba wierzyli, ze Eliasz
poszedł do nieba. Wierzyli też
w różną liczbę (3, 7, 9 itp) nieb.
Paweł wspomina że zna kogoś kto porwany był w wizji do trzeciego, gdzie jest Raj.
Stąd wiemy, ze termin niebo mieści w sobie coś więcej niż "miejsce" gdzie jest Bóg.
Przecież starożytni nie znali terminów astronomicznych, fizycznych czy science fiction,
które my dziś bez problemu rozróżniamy. Dla nich Bóg był gdzieś tam gdzie chmury
i planety - wszystko zapewne razem, bo tyle byli w stanie zrozumieć. Bóg mówił do
nich ichnim językiem i wszystko co nie było z ziemi było z nieba. Np. Synów Bożych
(upadłych aniołów) sprzed potopu my byśmy dziś nazwali E.T. - a starożytni ludzie z
kolei mieli inną terminologię, czasem być może już dla nas dziś i nie zrozumiałą...
Wiadomo, ze Eliasz został zabrany "do nieba", a Henoch nie umarł.
Nie ma co spekulować, ale możliwości jest wiele i nie powodują one jak widzisz sprzeczności w Piśmie.
To tylko ograniczenie umysłowe czytelnika i ograniczony zasób słów starożytnych stwarza problem.
Spekulacyj należy unikać, ale czasem są niezbędne. Niestety, wielu spekulacje traktuje jak prawdę
objawioną - co jest totalnym nieporozumieniem, bo teoria i domysł, to nie "fakt biblijny" - ale może
wyjaśniać wiele i pomóc zrozumieć, że rzekoma sprzeczność, wcale taką nie jest. Trzeba pamiętać,
że starożytni nie znali się na fizyce kwantowej ani nie wiedzieli także co to jest teoria względności.
I chociaż terminologię miewali ubogą, to wyrażali nią w sposób przystępny prawdę biblijną, bożą.
Aha... i jeszcze jedno: w księdze Zachariasza, ktoś, kto w Apokalipsie przypomina Eliasza z opisu,
stoi przed Panem Ziemi, jako pomazaniec... to bardzo ciekawa sprawa, która do końca nie jest tak
jasna, ale zabranie Eliasza wiele by tu wyjaśniło, zwłaszcza, ze pojawia się on w wizji przemienienia,
oraz ta osoba z Zachariasza odgrywa jedną z kluczowych ról w czasie Apokalipsy... Pożywiom, uwidim.