tropiciel pisze:Jeśli cokolwiek z Archanioła Michała, byłoby przeniesione do łona Marii przy wykorzystaniu jej genów - to tak powstały Jezus nie byłby dokładnym odpowiednikiem pierwszego człowieka Adama. Gdyby życie Jezusa było kontynuacją życia Michała - to nie ma mowy o równowartości tak rozumianego Jezusa z życiem Adama.
Podążając tym tokiem rozumowania, należałoby m. innymi przyjąć że:
1.
Jeśli cokolwiek z Adama (stworzonego z prochu ziemi),
było przeniesione do łona Ewy
przy wykorzystaniu jej genów - to tak powstały potomek Adama
nie był dokładnym odpowiednikiem pierwszego człowieka Adama, bo nie powstał z prochu ziemi tylko został urodzony przez Ewę...
2.
Jeśli cokolwiek z każdego z potomków Adama (ogólnie mężczyzn),
było przenoszone do łona ich małżonek (ogólnie kobiet),
przy wykorzystaniu ich genów - to żaden tak powstały człowiek
nie był dokładnym odpowiednikiem pierwszego człowieka Adama i nikt z nas nie jest, bo nikt nie został ukształtowany z prochu ziemi, tylko
przy wykorzystaniu kobiecych genów...
Innymi słowy, jako nie będący "
dokładnymi odpowiednikami pierwszego człowieka Adama", bo urodzeni z kobiet a nie ukształtowani z prochu ziemi bezpośrednio przez Pana Boga, nie podlegamy pod złożony przez Pana Jezusa Okup
3. I wreszcie, ponieważ Adam został stworzony przez Pana Boga z prochu ziemi i tchnięcie weń Bożego Ducha żywota, a Pan Jezus, cieleśnie, z ciała Marii poprzez jej "zacienienie" Świętym Duchem Bożym, to niestety, ale zgodnie z przyjętym tokiem rozumowania Tropiciela, "
Nie ma mowy o równowartości życia Pana Jezusa z życiem Adama"
To tylko przykładowe paradoksy wynikające z tego typu rozumowania.
Można uniknąć takich paradoksów przyjmując oczywistą dla mnie prawdę, że wszelkie życie pochodzi od Pana Boga. To życie to Duch Boży, tchnienie życia od Pana Boga. Dzięki tym tchnieniom żyją wszystkie istoty, zarówno niebiańskie jak i ziemskie. Takie tchnienie na poziomie niebiańskim miał Jednorodzony Umiłowany Syn Boży. Dobrowolnie oddał je Ojcu "
wyniszczając samego siebie", przestając istnieć jako Istota Duchowa. Zaistniał ponownie, z Woli Pana Boga, zrodzony z Marii jako człowiek. CZŁOWIEK jak wszyscy inni, tylko że doskonały i nieobarczony grzechem Adamowym. Podobnie jak Adam przed zgrzeszeniem. Poddany jednak wszystkim ludzkim niedolom i słabościom z wyjątkiem grzechu. Wypełniwszy w tej sytuacji co do "joty i przecinka" Zakon Boży, miał prawo żyć wiecznie, ale dobrowolnie oddał to życie, dostarczając w ten sposób Okupu za WSZYSTKICH ludzi. (np. 1 Tym 2:6)
tropiciel pisze:Podbnie sprawa wygląda w przypadku poglądów tych denominacji, które wprawdzie odrzucają dogmat trynitarny, ale przyjmują preegzystencję Jezusa jako mniejszego Boga czy anioła.
Nie "
mniejszego Boga czy anioła", tylko Syna Bożego, Logosa, "
Początek Stworzenia Bożego" (Obj 3:14), który jest "
obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego stworzenia" (Kol 1:15-17), itp.
Jednorodzonego Umiłowanego Syna Bożego, który "zgłosił się na ochotnika" do dzieła wypełnienia Planu Bożego (Iz 6:8-10), a potem "
wyniszczył samego siebie, przyjąwszy kształt niewolnika, stawszy się podobny ludziom; I postawą znaleziony jako człowiek, sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg nader go wywyższył i darował mu imię, które jest nad wszystkie imię" (Filipian 2:7-9)
Powątpiewanie że Pan Bóg może Swojego Ducha (tchnienie żywota), przenieść z jednej istoty do drugiej, jest w istocie powątpiewaniem w Moc Pana Boga.
Jest zaprzeczaniem, że Pan Bóg Swoją Wszechmocą, był w stanie umożliwić Swemu Synowi wykonanie Dzieła, które Syn chciał dobrowolnie i ochotnie dla Ojca wykonać.
Negowanie preegzystencji Syna Bożego, jest w istocie bardzo poważnym umniejszaniem zasług Pana Jezusa, w wypełnieniu Planu Bożego i Dzieła Okupu. De-facto nie różniącym się wiele od umniejszania tych zasług poprzez twierdzenia niektórych, że tak naprawdę to Pan Jezus nie cierpiał, ba nie umarł, bo cierpiała i umarła tylko jego cząstka, ciało, jedna z jego natur, ta niby ludzka natura...
Ale ON UMARŁ, NIE ISTNIAŁ przez trzy dni JAKO CIAŁO i DUCH, którego w ostatnim tchnieniu oddał Panu Bogu. I ZMARTWYCHWSTAŁ MOCĄ PANA BOGA, wrócił do Ojca, Który "nader Go wywyższył", dając Mu nieśmiertelność, Imię ponad wszelkie imię i "Posadził" po Prawicy Swojej. Ale za ziemskiego życia cierpiał i duchowo i cieleśnie bo był tu na ziemi człowiekiem jak każdy z nas, tyle że bezgrzesznym i doskonałym, co tylko te cierpienia czyniło bez porównania większymi w porównaniu z naszymi. A kto wie, czy najbardziej nie cierpiał, dobrowolnie rezygnując z Niebiańskiej Chwały, której się zrzekł "
wyniszczając samego siebie, przyjmując kształt niewolnika, stając się podobny ludziom"...
Nic mi do wierzeń Tropiciela i podzielających jego poglądy, ale proszę aby i moje uszanować i agresywnymi tekstami nie straszyć i nie deprecjonować, zawsze mając w pamięci, że
"
Teraz bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie moje jest cząstkowe, ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany." (1 Kor 13:12)