W OBRONIE BOGA

Sprzeczności w Biblii, krytyka etyki biblijnej itp.
Dział przeznaczony przede wszystkim dla tych, którzy nie wierzą w boskie natchnienie Biblii. Obowiązuje wewnętrzny regulamin

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

W OBRONIE BOGA

Post autor: ata333 »

Kochani.. duzo sie dzieje ostatnio u nas...
forum wrze.. m.innymi z powodu odmiennie rozumianej tresci pojecia NATCHNIENIE dotyczacego Pisma..

to.. ze opisy dotyczace Boga Jego natury i charakteru.. w S.T sa poprzez DOSLOWNE, LITERALNE ich zrozumienie.. wprost jak dla mnie powodem szkalowania DOBREGO IMIENIA BOGA.. i niemal bluznierswtem w stosunku do Niego.. zalozylam ten temat..

aby pokazac jak chrzescijanie wyznajacy zasade SOLA SCRIPTURA.. w tym NATCHNIENIA Pisma.. wywodzacego sie z tej zasady.. bardzo sie myla.. przypisujac Bogu.. cechy ..widziane i rozumiane jedynie z punktu widzenia starozytnych.. prymitywnych jeszcze badz co badz spolecznosci.. ktore np.. pojecie SPRAWIEDLIWOSCI widzieli /rozumieli w taki oto jeszcze BARBARZYNSKI sposob:


(Ps 44(43),6l; BT)

"Dzięki Tobie nacieramy na naszych wrogów i naszych napastników depczemy w imię Twoje"


(Ps 58, 11)

Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę, myje swoje nogi we krwi niegodziwca.

czyzby Bog naprawde sam tak rozumial kwestie sprawiedliwosci.. i tak nakazywal nam maluczkim poslusznym Jego woli.. tak ja ROZUMIEC..
czy pragnie.. abysmy dyszeli nienawiscia i zadza przelania krwi.. w imie JEGO sprawiedliwosci.. ???

o tym chcialabym w tym watku pisac.. ;-)

c.d.n.
Ostatnio zmieniony 26 gru 2014, 13:38 przez ata333, łącznie zmieniany 2 razy.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

ZASADA SOLA SCRIPTURA ORAZ POJECIE NATCHNIENIA WERBALNEGO:


co nam mowi zasada SOLA SCRIPTUA:

z wiki:

"Sola scriptura (łac. jedynie Pismem) – jedna spośród pięciu zasad protestantyzmu, stanowiąca formalną zasadę teologiczną, w odróżnieniu od zasad materialnych – solus Christus, sola gratia oraz sola fide. Głosi, że Pismo Święte jest samowystarczalnym źródłem wiary chrześcijańskiej, a w konsekwencji – jedynym autorytetem Kościoła rozstrzygającym w kwestiach wiary i praktyki. Stąd też, w myśl zasady sola scriptura, a w przeciwieństwie do doktryny katolickiej i prawosławnej, protestantyzm nie uznaje tradycji i ustaleń Kościoła za samodzielne normatywne instancje dla wiary chrześcijańskiej (są to co najwyżej normy podporządkowane autorytetowi Pisma Świętego)."

z tej zasady wywodzi sie nastepujace rozumienie pojecia NATCHNIENIE Pisma.. ;-)

z wiki:

Natchnienie Biblii

Biblia Lutra z 1534 r.

Zasadniczo w protestantyzmie występują dwa poglądy dotyczące natchnienia Biblii. Jedno można określić mianem koncepcji natchnienia myśli, drugie koncepcją natchnienia werbalnego (opowiadają się za nią m.in. luteranie wyznający[21]). Biblia zatem nie tylko zawiera Słowo Boże, ale faktycznie nim jest[22]. Natchnienie werbalne zakłada, że Duch Święty w sposób bezpośredni kierował doborem poszczególnych słów przez biblijnych pisarzy, uwzględniając jednak wszelkie aspekty ich człowieczeństwa, w tym styl, indywidualność, czy sposób wyrazu[23]. Koncepcja natchnienia myśli (uznawana m.in. przez adwentystów dnia siódmego[24]) zakłada natomiast, iż otrzymane od Boga objawienie zostało spisane przez autora jego własnymi słowami. Nie przeczy to jakkolwiek nieomylności Biblii, zgodnie z przekonaniem, iż w procesie natchnienia Duch Święty czuwał, aby używane przez pisarza słowa poprawnie wyrażały przekazaną w objawieniu myśl[24].


tak wiec widze,, ze mnostwo chrzescijan na tym forum..(nawet ku mojemu zdziwieniu KATOLICY -Dezerter, Maximus ) w zasadzie wiekszosc uznaje zasade NATCHNIENIA WERBALNEGO,, ktore znaczy: (wkleje jeszcze raz).. :

"Natchnienie werbalne zakłada, że Duch Święty w sposób bezpośredni kierował doborem poszczególnych słów przez biblijnych pisarzy, uwzględniając jednak wszelkie aspekty ich człowieczeństwa, w tym styl, indywidualność, czy sposób wyrazu"

z tego wychodzi nam owa DOSLOWNOSC/LITERALNOSC rozumienia slowa zawartego w S.T..a opisujacego nam Naszego Boga..

tylko co z tego wynika..?

ano tylko to.. ze Bog opisywany przez owczesnych ludzi, majacych duze ograniczenia w DUCHOWYM PZNANIU BOGA,, posiada cechy LUDZKIE.. a nie BOSKIE.. .. czyli cechy ANTROPOMORFICZNE..
czyli:

"Antropomorfizm (z greckiego "anthropos" - człowiek, "morfe" - kształt), w religioznawstwie i etnologii przypisywanie ludzkich cech istotom, którym one z natury nie przynależą: zwierzętom i tworom przyrody nieożywionej, a zwłaszcza bóstwom; w tym ostatnim przypadku rozróżnia się antropomorfizm fizyczny (obdarzanie bóstwa nadnaturalną urodą, siłą, sprawnością itp.) i psychiczny (tzw. antropopatyzm - obraz "osobowości" bóstwa budowany za pomocą pojęć czerpanych z psychologii człowieka)."

Wystepuje na niemal wszystkich etapach rozwoju religii - od wierzeń pierwotnych po wielkie wyznania monoteistyczne, gdzie jednak pełni funkcje czysto użytkowe, metaforyczne (teologiczna analogia)"



i tu przyklad ,, ktory podalam wczesniej.. a ktory bardzo ladnie nam na to wskazuje.:

iz.. kiedy mowa o SPRAWIEDLIWOSCI BOZEJ.. ludzie,, ktorzy uznaja NATCHNIENIE WERBALNE PISMA..
rozumieja.. ja tak jak rozumieli owczesnie zyjacy .. ktorzy bedac pod wplywem swiata rzadzacego sie barbarzynskimi prawami przelewu niewinnej krwi.. (w tym dzieci i niemowlat, kobiet w ciazy)..

rozumieli ja wlasnie w taki okrutny i wrecz barbarzynski sposob:

Ps 58, 11

Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę, myje swoje nogi we krwi niegodziwca .

(Ps 44(43),6l; BT)

"Dzięki Tobie nacieramy na naszych wrogów i naszych napastników depczemy w imię Twoje"

c.d.n..
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

jfs300

Post autor: jfs300 »

po pierwsze to o czym piszesz, to nie jest esencja zasady
''sola scripura''
bo ona ma w założeniu głownie to ,ze nic nie moze być
natchnione poza Pismem Świętym
a jak wiemy tak nie jest do konca
[i nie mówię tutaj o gnostycznych gadkach, czy pseudoewangeliach
zeby nie było]
Ale odbieglismy od tematu
Jak odpowiesz na to niewygodne i unikane wielokrotnie przez was pytanie:

Dlaczego Jezus nigdy nie skrytykował zapisów w Starym Testamencie?
wrecz przeciwnie zwykł mawiać:

''
Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. 19 Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. 20 Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.
''

Przecież gdyby tST tak potwarzało jego Ojca
to oczywistym jest i bezdyskusyjnym, ze nie zostawiłby tej sprawy bez echa???
A jeszcze odwrotnie, wielokrotnie powoływał się na cytaty z ST do swej nauki
BA! sam sobą wypełniał proroctwa ze Starego Testamentu!
To w Starym Testamencie jest proroctwo o Mesjaszu, czyli o nim samym.

Czy nie pomyslalas ze być moze jednak to Twoje rozumienie pisma
Starego Testamentu
jest niedoskonałym?
sama wiesz ze nie staje sie w miejscu w poznaniu
Ale powiem Ci ze w przypadku takiego typu poznania, to nie trzeba
uzupełnienia danych ,tylko totalnego przełomu
a dokładnie - z poszerzeniem horyzontow rozumienia

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

teraz chce napisac.. jaki obraz Boga maluja nam autorzy S.T.. nadajac Bogu cechy ANTROPOMORFICZNE: i zyczylabym sobie.. zeby kazdy chrzescijanin zadal sobie w swoim sercu i sumieniu wychowanym na naukach Jezusa.. czy taki naprawde jest JEGO OJCIEC.. Bog.. ktorego Jan nazywa w swej Ewangelii MILOSCIA.. ??

Joz 10:7-11

" Wyruszył Jozue z Gilgal wraz z całym swym zbrojnym ludem i wszystkimi dzielnymi wojownikami. I rzekł Pan do Jozuego: Nie bój się ich, albowiem oddałem ich w twoje ręce, żaden z nich nie oprze się tobie. I natarł na nich Jozue niespodziewanie po całonocnym marszu z Gilgal. A Pan napełnił ich strachem na sam widok Izraela i zadał im wielką klęskę pod Gibeonem. Ścigano ich w stronę wzgórza Bet-Choron i bito aż do Azeki i Makkedy. Gdy w czasie ucieczki przed Izraelem byli na zboczu pod Bet-Choron, Pan zrzucał na nich z nieba ogromne kamienie aż do Azeki, tak że wyginęli. I więcej ich zmarło wskutek kamieni gradowych, niż ich zginęło od miecza Izraelitów."

Liczb 25:4

" Leczy Pan rozgniewał się na Izraela i rzekł do Mojżesza: Zbierz wszystkich naczelników ludu i wbij ich na pal [yaka] przed Panem w słońcu, a odwróci się płomienny gniew Pana od Izraela.

znalazlam tez informacje.. iz termin yaka oznacza powolne tortury poprzez rozczłonkowywanie, nabijanie na pal, rozrywanie lub powieszenie

to nastepne fragmenty :

"A jeśli całe miasto zbacza na złą drogę? Zgadza się. Całe miasto spłynie krwią. Co do jednej osoby. I jednego bydlęcia. Pójdą pod topór mężczyźni, kobiety, dzieci, osły i barany. Nie będziesz miał dla nich litości. A to co zostanie spalisz jako ofiarę całopalną dla Pana. Bez litości zabijesz mieszkańców tego miasta ostrzem miecza, wymordujesz wszystko, co w nim jest, także jego bydło, zabijesz ostrzem miecza, a cały jego łup zgromadzisz na środku placu i doszczętnie spalisz."



"A jeśli to twoja matka, brat lub ojciec w swej niegodziwości odciągają cię od kochającego Boga i każą czcić jakieś Baale i Szeory? Tak, zgadza się. Zostaną zgładzeni. Twoje oko nie zlituje się nad nimi. Nawet nad własną matką."


1Sm 15:1-30 br

"(1) Powiedział Samuel do Saula: To mnie posłał Jahwe, żebym cię namaścił na króla Izraela, Jego ludu. Posłuchaj tedy, co mówi Jahwe. (2) To mówi Jahwe Zastępów: Widziałem wszystko, co Amalekici uczynili Izraelitom, zagradzając im drogę, gdy wychodzili z Egiptu. (3) Idźcie teraz, zaatakujcie Amalekitów i obłóżcie klątwą całe ich mienie. Nie miejcie nad nimi żadnej litości. Wymordujcie wszystkich mężczyzn i kobiety, młodzież i niemowlęta jeszcze przy piersi, woły i owce, wielbłądy i osły.

oblozenie klatwa to ofiara CHARAM..

cekawa jestem swoja droga w jaki sposob Bog mowil do Samuela, Dawida, itd.. ??


V Mojż 13:15-17,


13:15 To gdy wyśledzisz, zbadasz i dowiesz się dokładnie, a okaże się prawdą i rzeczą pewną, że taką obrzydliwość uczyniono pośród ciebie,
13:16 To bez litości zabijesz mieszkańców tego miasta ostrzem miecza, wymordujesz wszystko, co w nim jest, także jego bydło, zabijesz ostrzem miecza,
13:17 A cały jego łup zgromadzisz na środku placu i doszczętnie spalisz całe miasto wraz z całym jego łupem, jako ofiarę całopalną dla Pana, Boga twego, i pozostanie na wieki ruiną, nie będzie już odbudowane.


"Jeśli córka kapłana zbezcześci się przez nierząd, to bezcześci swojego ojca. Będzie spalona w ogniu."

a teraz o karaniu zwierzat (bydla)..

Exodus21:28-29

(28) Jeśli byk zabodzie na śmierć mężczyznę, albo kobietę to należy ukamienować byka i nie jeść jego mięsa; a właściciel byka jest wolny. (29) Jednak jeśli to był byk bodliwy od wczoraj i przedwczoraj, i ostrzeżono o tym jego właściciela, a go nie pilnował, więc zabił kobietę, albo mężczyznę to byk będzie ukamienowany, a nadto i jego właściciel stracony.


ofiara calopalna zlozona przez Jeftego ze swojej corki.. :

Sdz 11:30-39 nbg-pl

"(30) Tam to Iftach ślubował ślub WIEKUISTEMU, mówiąc: Jeśli poddasz synów Ammonu w moje ręce, (31) wtedy kiedy szczęśliwie wrócę to, co wyjdzie naprzeciw mnie z drzwi mojego domu, będzie poświęcone WIEKUISTEMU, albo złożę je na całopalenie. (32) Tak Iftach pociągnął przeciwko synom Ammonu, by z nimi walczyć, a WIEKUISTY poddał ich w jego ręce. (33) Zatem ich pobił wielkim porażeniem od Aroeru, aż do Minnit dwadzieścia miast, i aż do Abel Kramim; tak, że synowie Ammonu ukorzyli się przed synami Israela. (34) A gdy Iftach przybył do Micpy, do swego domu, z bębnami i pląsami wyszła na jego spotkanie jego córka. Była ona jego jedynaczką; oprócz niej nie miał ani syna, ani córki. (35) A gdy ją spostrzegł, rozdarł swoje szaty i zawołał: O, moja córko! Jak głęboko mnie skruszyłaś; ty sama wtrącasz mnie w nieszczęście! Przecież wobec WIEKUISTEGO otworzyłem me usta, więc nie mogę już tego cofnąć. (36) Zatem mu odpowiedziała: Mój ojcze! Jeśli otworzyłeś twoje usta wobec WIEKUISTEGO, zatem postąp ze mną według tego, co wyszło z twoich ust. Przecież WIEKUISTY dał ci pomstę na twoich wrogach Ammonitach. (37) Jednak powiedziała do swego ojca: Niech mi to będzie uczynione: Puść mnie jeszcze na dwa miesiące, abym poszła, weszła na góry i opłakiwała moje dziewictwo; ja oraz moje towarzyszki. (38) Więc rzekł: Idź! I ją zwolnił na dwa miesiące. Zatem poszła ze swoimi towarzyszkami i po górach opłakiwała swoje dziewictwo. (39) Jednak po upływie dwóch miesięcy wróciła do swego ojca i spełnił nad nią swój ślub, jaki ślubował. Zaś ona nie poznała nigdy mężczyzny. I stało się to obyczajem w Israelu.".


ofiary calopalne z ludzi: CHARAM:



Kpł 27, 28-29

"Jeżeli kto poświęci co ze swej własności dla Pana jako "cherem": człowieka, bydlę albo część gruntu dziedzicznego - to ta rzecz nie będzie sprzedana ani wykupiona. Każde "cherem" jest rzeczą najświętszą dla Pana. Żaden człowiek, który jest poświęcony dla Pana jako "cherem", nie może być wykupiony. Musi on być zabity "
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Awatar użytkownika
Anna01
Posty: 4971
Rejestracja: 20 maja 2006, 10:03
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Anna01 »

ata333 pisze:z tego wychodzi nam owa DOSLOWNOSC/LITERALNOSC rozumienia slowa zawartego w S.T..a opisujacego nam Naszego Boga..

tylko co z tego wynika..?
Wynika z tego, że gdy ginie (przechodząca przez pasy) kobieta z malutkim dzieckiem potrącona przez pijanego kierowcę, wielu powie "Tak chciał Bóg" i będą o tym święcie przekonani.
Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa.
Rzym. 13:10

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

dlaczego napisalam wczesniej.. ze dziwie sie.. iz taka postawe zgodna z verbalnym natchnieniem pisma.. podzielaja tez na tym forum KATOLICY..

po pierwsze.. gdyz kk oficjalnie nie podziela tej wiary.. w takie wlasnie natchnienie..
a podziela wiare wg. tych tez:

http://www.analizy.biz/marek1962/solascriptura.htm

m.innymi mamy tutaj:

"Ewangelia jest w Kościele "źródłem wszelkiej zbawczej prawdy i zasad postępowania" (Sobór Trydencki DS. 1501;NR 87;BF III 10) Jednak sobór ostrzegł "by nikt, kto polega na własnej roztropności w rzeczach dotyczących wiary i moralności, a wchodzących w skład doktryny chrześcijańskiej, i kto nagina Pismo św. do swoich poglądów, nie ośmielił się dawać objaśnień Pisma Świętego wbrew sensowi, ktory utrzymywała i utrzymuje święta Matka Kosciol. Rzecza bowiem Kościoła jest sądzić o prawdziwym sensie i tłumaczeniu Pisma Świętego. Niech nikt także nie komentuje Pisma św. wbrew powszechnej zgodzie Ojców"(DS 1507;NR 93) (BF III 14)"


a kosciol jak widac nie podziela wizerunku Boga.. malowanego wg.. ludzkiego,, owczesnego rozumienia objawienia i sprawiedliwosci:

i tak np. Ojciec Jacek Salij OP, właśc. Eugeniusz[1] (ur. 19 sierpnia 1942 w Budach na Wołyniu) – polski teolog, tomista i znawca duchowości dominikańskiej, filozof, kapłan rzymskokatolicki, dominikanin, tłumacz, pisarz i publicysta.

pisze na temat ofiary Jeftego:


http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_16.htm

CÓRKA JEFTEGO


Postanowiłem sobie czytać regularnie Pismo Święte. Nie chcę poprzestać na tym, żeby je po prostu czytać, ale szukam w nim słowa Bożego. Sęk w tym, że trafiam czasem na fragmenty, w których nie umiem dostrzec żadnego pokarmu dla mojej duszy. Ale to mi jeszcze nie przeszkadza. W końcu nie dla mnie jednego Pismo Święte napisane, a zresztą jestem na razie jeszcze kiepski w rozpoznawaniu słowa Bożego.

Prawdziwym problemem stał się dla mnie dopiero jedenasty rozdział Księgi Sędziów, a konkretnie ślubowanie Jeftego. Jakby nie interpretować tego epizodu, nie da się przeskoczyć faktu, że Jefte zabił własną córkę w ofierze Bogu i Pismo Święte go za to nie potępia. Dlaczego w Piśmie Świętym znajdują się takie historie? W czym mogą nas one wzbogacić duchowo? Oto główne pytania, na które nie umiem udzielić sobie odpowiedzi.

Przede wszystkim ciśnie mi się pod pióro uwaga następująca: nigdy dość przypominania, że Pismo Święte nie jest zbiorem umoralniających opowieści. Przede wszystkim jest ono historią Bożego działania wśród ludzi. Wśród ludzi rzeczywistych, a więc wśród takich, z których jedni całym sercem szukają Boga, inni dopiero zaczynają przeczuwać, że szukać Go można i trzeba, jedni wydają się cali prześwietleni łaską Bożą, w innych łaska znajduje sobie zaledwie jakiś prześwit.
Do tego trzeba dodać ograniczenia, wynikające z usytuowania w tym oto czasie i w tej oto przestrzeni, a nade wszystko -- okaleczenia, jakie człowiek nosi w sobie wskutek swojej grzeszności. Do takich właśnie ludzi, do ludzi rzeczywistych, "wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg przez proroków, zaś w dniach ostatecznych przemówił do nas przez Syna" (Hbr 1,1). Zatem w Piśmie Świętym powinniśmy szukać nieomylnego świadectwa o owym przychodzeniu Boga do ludzi, do ludzi rzeczywistych, podobnie jak my ułomnych i pogrążonych w takiej lub innej ciemności.


Historia Jeftego to jedna z kart tych dziejów przedzierania się światła Bożego przez ludzkie ciemności. Jak się wydaje, kluczowy moment dla zrozumienia tej biblijnej postaci stanowi zauważenie, że Jefte jest już sługą Boga Prawdziwego, a jeszcze nie monoteistą. Sądzi naiwnie, że istnieje wielu bogów, z tym, że on sam poczuł się wezwany do służby Bogu Izraela. Oto co mówi do króla Ammonitów: "Czyż nie posiadasz tego wszystkiego, co Kemosz, bóg twój, pozwolił ci posiąść? Tak samo i my posiadamy wszystko, co Pan, Bóg nasz, pozwolił nam posiąść" (Sdz 11,24). Trudno o bardziej przekonujący dowód, że Jefte jest przykładem człowieka początkującego w wierze, który -- podobnie jak dziecko zaczynające chodzić -- potrafi postawić nieporadnie zaledwie pierwsze w niej kroki i raz po raz upada.

A przecież jest coś bardzo wielkiego w jego wierze. Nie wynikała ona z faktu urodzenia się Izraelitą. Był on synem nierządnicy, wypędzonym z ojczystej ziemi przez przyrodnich braci, legalnych synów swego ojca. Podjęcie służby na rzecz ludu Bożego i w imię Boga Izraela było jego świadomym wyborem. Dopiero na tle tych istotnych elementów biblijnego przekazu o Jeftem możemy próbować zrozumienia tajemniczej historii jego ślubowania.

Wnikliwą próbę odtworzenia sensu, zawartego w tej historii, podjął Lion Feuchtwanger w powieści Jefte i jego córka. Wybitny pisarz, chociaż uważał się za człowieka niewierzącego i odrzucał nadprzyrodzony wymiar Biblii, zrekonstruował z całą pieczołowitością religijny korzeń, z którego wyrasta nieszczęsne ślubowanie Jeftego. Mianowicie, dla Feuchtwangera był to szczególnie dramatyczny akt w procesie wyzwalania się z henoteizmu -- czyli z takiej wiary w jednego Boga, która nie wyklucza istnienia innych bogów -- w kierunku pełnego monoteizmu. Bardzo trafnie, moim zdaniem, wprowadza pisarz wątek przezwyciężania przez Jeftego pokusy, żeby swą córkę wydać za króla Ammonitów, co automatycznie pociągnęłoby za sobą jej odejście od kultu Boga Izraela. W innej postaci pokusa ta natarczywie wraca do Jeftego, kiedy ta właśnie rodzona córka okazała się ofiarą nieopatrznego ślubowania: odchodząca od zmysłów jego żona podejmuje wówczas rozpaczliwie wysiłki, żeby przymusić najpierw swego męża, następnie zaś samą córkę do opuszczenia ziemi izraelskiej i oddania się w opiekę jakiemuś innemu bogu. Jednak nie chciał Jefte ratować życia ukochanej córki za cenę odstępstwa od swego Boga. Również sama zainteresowana wolała oddać życie, niż odejść od Boga swojego ojca.

Można powiedzieć: to tylko fantazja pisarska. Owszem, to prawda, ale domysły te genialnie harmonizują z tymi okruchami historii Jeftego, które przekazuje Biblia. Przecież to właśnie w opisie biblijnym z takim naciskiem podkreślono, że córka Jeftego oddała się na żertwę ofiarną z całą dobrowolnością. Toteż Ojcowie Kościoła dopatrują się w tym szczególe podobieństwa do ofiary, jaką złożył za nas Jednorodzony Syn Boży.

Tradycja zarówno żydowska, jak chrześcijańska jednogłośnie piętnuje Jeftego za tak niemądre ślubowanie, a zarazem wychwala jego córkę za oddanie się Bogu i wielkoduszność. W Starożytnościach biblijnych Pseudo-Filona -- ten żydowski utwór pochodzi być może z II wieku przed Chr., ale nie jest wykluczone, że powstał dopiero w I albo nawet w II wieku ery chrześcijańskiej -- znajdujemy następującą interpretację omawianej tu historii: "I zapłonął Pan gniewem i rzekł: Oto modlił się Jefte, że złoży mi w ofierze wszystko, co wyjdzie mu naprzeciw. A jeśli pies wybiegnie pierwszy naprzeciw Jeftemu, czy psa złoży mi w ofierze? Oto teraz modlitwa Jeftego skieruje się przeciwko jego pierworodnemu dziecku, które jest owocem jego łona, będzie to prośba przeciwko jego jedynej córce. Ja zaś wyzwolę mój lud nie ze względu na niego, ale dzięki modlitwie, jaką zanosił Izrael" (39,10).

Natomiast córka Jeftego przedstawiona jest w Starożytnościach jako prawdziwa bohaterka wiary. Oto jak wyjaśnia ona swoją chęć pójścia w góry, zanim się odda na ofiarę: "Nie smucę się z tego powodu, że umieram ani nie jest mi przykro, iż oddaję duszę moją, ale że ojciec mój niewłaściwie się modlił. Gdybym zaś nie oddala się dobrowolnie na ofiarę, lękam się, że śmierć moja nie zostałaby przyjęta i na próżno oddałabym duszę moją. To opowiem górom, a potem wrócę" (40,3). Toteż zasłużyła sobie, zdaniem Pseudo-Filona, na następujący wyrok Boży: "Widzę, że ona jest mądrzejsza niż jej ojciec i dziewica ta rozumie więcej niż wszyscy tutejsi mędrcy. Dzięki swej prośbie otrzyma swą duszę, a śmierć jej będzie zawsze droga przed moim obliczem" (40,4).

Szczególnie godną uwagi analizę teologiczną ślubowania Jeftego przeprowadził św. Augustyn (Quaestiones in Heptateuchum, lib.7, q.49; PL 34,810-822). Augustyn zakłada jako aksjomat, że Bóg nigdy nie miał upodobania w ofiarach z ludzi, zaś Jefte uczynił coś, czego Prawo Boże wyraźnie zakazuje. To prawda, że zażądał kiedyś Bóg takiej ofiary od Abrahama, ale też nie dopuścił do jej spełnienia. Zdaniem św. Augustyna, nieodpartym dowodem na to, że ślubowanie Jeftego nie pochodziło od Boga, jest Boże milczenie. Gdyby to Bóg natchnął go do tego ślubowania, z pewnością przeszkodziłby mu -- podobnie jak przeszkodził Abrahamowi -- w jego zrealizowaniu.

Zarazem broni św. Augustyn całokształtu dzieła Jeftego. Wielkim mężom Bożym zdarzały się przecież niekiedy takie grzechy, które -- choć same w sobie ciężkie -- były popełniane w dobrej woli. W ten sposób wielki Gedeon kusił Boga, nie zdając sobie sprawy z tego, że to Go obraża (por. Sdz 6, 36-40). Otóż grzech męża Bożego, zwłaszcza popełniony w takim nastawieniu, nie szkodzi całości jego dzieła, jakie dokonuje on w Duchu Świętym. I odwrotnie: poszczególny czyn dobry, dokonany pod natchnieniem samego nawet Ducha Świętego, nie sprawia jeszcze, że bezbożnik przestaje być odrzucony przez Boga. Tu św. Augustyn przywołuje postać odrzuconego króla Saula, przez którego Bóg wyświadczył przecież swojemu ludowi sporo dobra, oraz postać niegodziwego Kajfasza, który -- pod natchnieniem Ducha Świętego -- prorokował o zbawczym sensie śmierci Pana Jezusa.

Zatem nieszczęsne ślubowanie Jeftego nie przekreśla tego, że był on wielkim mężem Bożym, którym Bóg posłużył się do obrony swojego ludu. Św. Augustyn stara się nawet dopatrzyć w niemądrym ślubowaniu Jeftego jakiegoś dobra: Jefte sądzi przecież -- co prawda, niesłusznie -- że ma obowiązek dopełnienia ślubu i dopełnia go wbrew sobie, w przekonaniu, że poddaje się w ten sposób woli Bożej. To prawda, że ciężko się pomylił, ale stało się to nie wskutek jego złej woli, ale dlatego, że nie zna on jeszcze dostatecznie swojego Boga i nie zdaje sobie sprawy z tego, że takie śluby Bogu się nie podobają. Tyle św. Augustyn.

Pyta Pan, w czym ta historia może nas wzbogacić duchowo. Osobiście cenię ją sobie zwłaszcza z trzech powodów.

Po pierwsze, historia Jeftego uprzytamnia mi wielką prawdę o miłości Bożej: że ogarnia nas ona nawet wówczas, kiedy jesteśmy jeszcze pogrążeni w ciemnościach. Kochający nas Bóg będzie cierpliwy wobec naszych ciemności, jeśli tylko staramy się otwierać na Jego światło i jeśli zależy nam na tym, żeby ogarnęło nas ono jak najwięcej.

Po wtóre, niezwykle ważna jest w tej historii postać córki Jeftego. Wzbogaca ona istotnie zapowiedź ofiary Syna Bożego, która jest zawarta już w opisie ofiary Izaaka. Mianowicie, córka Jeftego przyjmuje swój los dobrowolnie i w miłości do Boga i Jego ludu. Ponadto, jest ona dla nas obrazem postawy, którą należy zająć w obliczu dotykającego nas i nie dającego się uniknąć zła, nawet jeżeli spada ono na nas z powodu czyjejś głupoty lub złej woli.

Wreszcie po trzecie, historia Jeftego stanowi ostrzeżenie, że nie wolno składać bezbożnych ślubowań, złożonych zaś nie wolno wykonywać. W tym aspekcie jest ona paralelna do słynnej przysięgi króla Heroda.
Ostatnio zmieniony 26 gru 2014, 15:48 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

ten sam czlowiek.. czyli Ojciec Jacek Salij w swej ksiazce: "PYTANIA NIEOBOJETNE" pisze na temat zabijania przez Izraelitow Kanaanejczykow:


http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_14.htm


CZY BÓG KAZAŁ WYMORDOWAĆ NARODY KANAANU?


Nie mam nic przeciwko temu, że prawo wojenne starożytnego Izraela było równie okrutne jak u narodów ościennych. Ale w Księdze Jozuego bezpardonowe zabijanie pokonanych wrogów jest przedstawione jako nakazane przez Boga. Przeciw temu się buntuję. Bóg jest przecież Stwórcą wszystkich ludzi i zależy Mu na dobru wszystkich Iudzi, nie tylko jednego narodu. Co najwyżej starożytnym Izraelitom mogło się wydawać, że Bóg ich kocha przeciwko innym narodom.

Wyjdźmy od Pańskiego spostrzeżenia, że prawo wojenne starożytnego Izraela prawdopodobnie nie różniło się w swoim okrucieństwie od obyczajów narodów ościennych. Zachowała się kamienna inskrypcja Meszy, króla Moabu, z IX wieku przed Chr., gdzie chwali się on, że zmasakrował izraelskie miasto Ataroth: "Zabiłem wszystkich, siedem tysięcy mężów, chłopców, kobiet, dziewcząt i służebnic, ponieważ poświęciłem ich bogu Asztar-Kemosz".

Wyciągnijmy zatem pierwszy wniosek wiary z tego faktu, że ówcześni Izraelici byli równie okrutni jak ludy okoliczne: Pan Bóg nie czekał z miłością do nich, aż przewyższą poziomem moralnym swoich sąsiadów. Ukochał ich takich, jakimi byli: moralnie nieokrzesanych, mało rozumiejących to, co duchowe. Ukochał ich i dopiero pod wpływem Jego miłości zaczęli się zmieniać na lepsze. Zresztą ukochał ich nie dla nich samych, ale dla wszystkich narodów: z nich, właśnie z nich, miał się narodzić Zbawiciel wszystkich narodów. Dlaczego właśnie z nich, a nie z jakiegoś innego narodu? Oczywiście, że mógłby się narodzić z każdego innego narodu, mógłby -- gdyby chciał narodzić się również z Kananejczyków. Jednakże spodobało się Bogu, aby właśnie w tym narodzie przyszedł do wszystkich ludzi Zbawiciel świata.

Tę prawdę o Bożej miłości -- że Bóg nie czeka z miłością, aż człowiek stanie się jej wart -- starajmy się zauważać na co dzień. Przecież tak samo postępował Pan Jezus: okazywał swoją miłość nawet prostytutkom i celnikom, i ta miłość ich przemieniała. Ba, nawet na apostołów wybrał ludzi mało rozumiejących to, co Boże: cierpliwie ich kształtował na głosicieli Dobrej Nowiny, aż wreszcie zesłał na nich Ducha Świętego. W ten sam sposób okazuje nam swoją miłość dzisiaj. Okrucieństwo ludzkie nie jest zapewne dziś mniejsze niż dawniej, zmieniły się tylko jego formy. Jak ludzie przed wiekami, tak i my często nie jesteśmy świadomi naganności swoich okrucieństw. Dopiero jeśli otworzymy się na miłość Bożą, będzie nas ona przemieniać i przywracać naszym sercom kształt prawdziwie ludzki.

Tutaj ktoś może mi zarzucić: Ale przecież mordowanie ludów Kanaanu zostało w Starym Testamencie przedstawione jako wypełnianie woli Bożej! Otóż przypomnijmy sobie ogólne zasady czytania słowa Bożego. Pierwszym naszym obowiązkiem jest próbować dotrzeć do tego sensu, który chciał w tekście umieścić jego ludzki autor. Księga Jozuego powstała, jak wiadomo, najwcześniej na początku monarchii (XI wiek przed Chr.), a może nawet w czasach króla Jozjasza (VII wiek przed Chr.). Zatem pierwsi jej czytelnicy nie mogli odczytać w niej zachęty do mordowania innych narodów. Owszem, z wewnętrzną aprobatą czytali o krwawym podboju Kanaanu, ale była to już dla nich historia. Proszę sobie uważnie przeczytać cały ten fragment od szóstego do dwunastego rozdziału Księgi Jozuego, a nie będzie Pan miał wątpliwości, że głównym jego przesłaniem jest prawda, iż sam Bóg był Wodzem, wprowadzającym swój lud do ziemi obiecanej. To, że prawda ta została wyrażona w kategoriach ówczesnej -- dopiero kiełkującej ku duchowi Ewangelii -- mentalności, powinno nas pobudzać raczej do dziękczynienia niż do buntu przeciw słowu Bożemu: bo oto mamy jeszcze jedno świadectwo, że Pan Bóg schodzi w proch naszej skażonej grzechem ziemi, aby nas podnosić ku sobie.

Powyższe spojrzenie dotyczy historycznej warstwy tekstu biblijnego: już w niej znajdują się interpretacje religijne, na które zwróciliśmy uwagę. Jednak chrześcijanin czyta przecież Stary Testament już w duchu Ewangelii. Wydarzenia z czasów wchodzenia ludu Bożego do ziemi Kanaan są jedynie niedoskonałym obrazem rzeczy przyszłych: wejścia do ziemi łaski Chrystusowej, a ostatecznie -- do ziemi obiecanej życia wiecznego. Bóg jest naszym Wodzem przede wszystkim w tym zwycięskim pochodzie. Toteż w klątwie na ludy Kanaanu Ojcowie Kościoła dopatrywali się klątwy na nasze grzechy: ta klątwa jest nieodwołalnie słuszna. Mowy nie ma o wejściu do ziemi obiecanej, jeśli tej klątwy nie będziemy się starali wypełnić do końca. I choćby nasze grzechy i jakiekolwiek ciemne siły były siedmiokrotnie potężniejsze od naszego dobra, przecież za sprawą takiego Wodza niewątpliwie zwyciężymy.

Ludy Kanaanu są w Starym Testamencie uosobieniem najcięższego odstępstwa ku bałwochwalstwu. Stąd prorocy często nawiązywali do ich losu, aby grozić Izraelitom, że podzielą go, jeśli będą niewierni Bogu. Wyludnienie, według proroków, jest konieczną karą za społeczne odstępstwo od Boga: "Runą miasta wyludnione i domy będą bez ludzi, a pola zostaną pustkowiem. Pan wyrzuci ludzi daleko, tak że zwiększy się pustka wewnątrz kraju. A jeśli jeszcze dziesiąta część [ludności] zostanie, to i ona powtórnie ulegnie zniszczeniu -- jak terebint lub dąb, z których pień tylko zostaje po zwaleniu. Pniem jego jest święte nasienie" (Iz 6,11-13; por. 64,9-11). Zauważmy to ostatnie zdanie, bo mówi ono o ocalonej reszcie ludu, którą -- w ostatecznym wymiarze -- jest sam Chrystus, Syn Boży.

"Spoglądam, a oto nie ma człowieka -- biada prorok Jeremiasz -- ptactwo niebieskie wszystko odleciało. Spoglądam, a oto kraj żyzny -- pustkowiem i wszystkie jego miasta zburzone przez Pana, przez Jego gniew srogi. Bo tak mówi Pan: <Pustkowiem się stanie kraj cały, choć nie dokonam pełnej zagłady>" (Jr 4,25-27; por. Lm 1,4). Sam Pan Jezus używał tej groźby, że za niewierność Bogu czeka nas wyludnienie: "Oto wasz dom zostanie wam pusty" (Mt 23,38). Niekoniecznie (choć również) chodzi tu o wyludnienie biologiczne, bardziej o to wyludnienie, o którym wspomina Księga Syracha: "Lepiej umrzeć bezdzietnym niż mieć dzieci bezbożne. Przez jednego mądrego miasta się zaludnią, a pokolenie żyjących bez Prawa zmarnieje" (16,3n).

Podsumujmy powyższe refleksje: Jeden Bóg wie, jaki jest los ostateczny tamtych Kananejczyków, którzy zginęli w czasach Jozuego. W Piśmie Świętym stali się oni symbolem odstępstwa i kary za nie. My natomiast bardzo zważajmy, aby przekleństwo, które spadło na nich w sferze symbolicznej, nie spotkało nas w wymiarze ostatecznym.

Ostatecznie problem ludów kananejskich rozwiązany został w Ewangelii. Jeden Kananejczyk znalazł się nawet w gronie dwunastu apostołów, mianowicie Szymon (por. Mt 10,4 i Mk 3,18 -- szkoda, że w Biblii Tysiąclecia nazywa się go Szymonem Gorliwym, podczas gdy tak jest on nazwany jedynie w Ewangelii św. Łukasza 6,5).

Zatrzymajmy się dłużej nad spotkaniem Chrystusa Pana z Kananejką (por. Mt 15,21-28). Najpierw Pan Jezus dobitnie przypomina starotestamentalne przeciwstawienie ludu Bożego i Kananejczyków: "Jestem powołany tylko do owiec, które zginęły z domu Izraela". Przypomina nawet, że jest to lud przeklęty: "Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom i rzucić psom". Kananejka przeszła jednak zwycięsko przez tę próbę, której poddał ją Pan Jezus, jej wiara nie załamała się. Toteż usłyszała słowo największej pochwały, jaką na ziemi można otrzymać od Chrystusa: "O niewiasto, wielka jest twoja wiara!"

Nie możemy więc już mieć żadnej wątpliwości, że Chrystus przyszedł zbawić wszystkie narody. Nawet zdawałoby się przeklętych przez Boga Kananejczyków.
Ostatnio zmieniony 26 gru 2014, 15:49 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

tak wiec widzimy.. ze obraz Boga przedstawiony przez autorow S.T.. jest znieksztalcony.. poprzez powazne braki chocby w DUCHOWYM POZNANIU i DOSWIADCZENIU BOGA..

owczesni ludzie.. opisywali rzeczy.. ktorych jeszcze nie rozumieli w pelni.. jak np.. Boza sprawiedliwosc..
ktora na owczesne czasy opisywali jako przesiaknieta.. ludzka nienawiscia i rzadza barbarzynskiej ZEMSTY.. ;-)

dobrze.. chociaz.. ze KrK.. to dostrzega i BRONI PRAWDZIWEGO WIZERUNKU BOGA .. ;-)
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

jfs300

Post autor: jfs300 »

czy ktoś odpowie??

Dlaczego Jezus nigdy nie skrytykował zapisów w Starym Testamencie?


Skoro nawet wypełniał proroctwa, to czemu tłumaczy się tak jakby się ST rozumiało?
Wszak pouczenia Nowego Testamentu też na pozór gdy ktoś ich niezna bywają nieznośne.
Więc moze warto sie przyjrzeć swojej teologii , a nie bardziej zapierać

jfs300

Post autor: jfs300 »

A jeszce jedno kazał słuchac Faryzeuszy
mimo ze do nauki Tory
dorzucali także swoje trzy grosze z tradycji Żydowskiej
powiedzial o nich tak:
więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie.
Skąd ato masz pewność o właściwym rozeznaniu?
A pomyslalas , co bedzie jeśli prawe wyroki Boże pomawiasz?
To ze ich nie rozumiesz, okej okej , niejeden nie rozumie
ale czemu wykazujesz się taką gorliwością w tym?
Co by było jakby jakiś totalny pacyfista np kazał zamknąć szpital
bo zabija bakterie z chorób
A on jest przeciw zabijaniu
Ile osob by umarło??
Gdyby nie byo szpitali
Tutaj jest sytuacja podobnego pokroju.

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

jfs300 pisze:Skąd ato masz pewność o właściwym rozeznaniu?
a skad wiesz.. ze to Twoje rozeznanie jest dobre.. i lepsze od mojego... ??

moje ma swoje zrodlo w sumieniu wychowanym/szkolonym na naukach Jezusa .. a wiec N.T.. ;-)

w ewangeli Jana umilowanego ucznia Jezusa ten wlasnie uczen nazywa Boga MIloscia..a nie np.sprawiedliwoscia..

pytanie dlaczego... ??

warto sie zastanowic.. ;-)

Pawel pisze kilkakrotnie..w swych listach iz ZAKON WYPELNIAMY POPRZEZ MILOSC..

a nie SPRAWIEDLIWOSC...


i znowy rodzi sie pytanie .. dlaczego..?

moja odpowiedz jest prosta.: gdyz TYLKO MIlosc jest zrodlem najdoskonalszej sprawiedliwosci.. ;-)

taka sprawiedliwoscia wywodzaca sie z Milosci.. Chrystus wypelnil caly Zakon...


gdyz Milosc/Milosierdzie sa kwintesencja Bozego PRAWA i JEGO BEZGRZESZNEJ NATURY i prowadza nas do rzeczywistosci Krolestwa Bozego..

nie zas NIENAWISC i RZADZA KRWAWEJ ZEMSTY.. ;-)

a swoja droga Ty jfsie chyba mianujesz sie Katolikiem.. ?????? ;-)
Ostatnio zmieniony 26 gru 2014, 21:32 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

jfs300

Post autor: jfs300 »

Pawel pisze kilkakrotnie..w swych listach iz ZAKON WYPELNIEMY POPRZEZ MILOSC..

a nie SPRAWIEDLIWOSC...
A czemu to przeciwstawiasz, przecież elementem miłosci
jest sprawiedliwość
gdyz TYLKO MIlosc jest zrodlem najdoskonalszej sprawiedliwosci..
Ale miłośc to nie jest poklepywanie za każdym razem , ale także czasem
dosyć sromotne pouczanie
Za czasów przed Mesjaszem nie było zbawienia przez Chrzest ,
Chrystusa jesze nie było
ale byli ludzie , ktorzy musieli sobie radzić w tych krwawych czasach
gdzie każde plemie było do siebie wrogie jak stado węży
Wymyslili niekonczące sie odwety
W ktorych prawo ''oko za oko'' to było realne okazanie miłosierdziA!
był naród ktorego prowadził Bóg , on miał sie wyróżniać prawością
Jak zabijac to grzesznikow, jak karać to tych , ktorzy gdyby przeżyli
rozwalili by tę cywilizacje :(
Tak było , ludzie musieli
przygotowywać grunt pod Mesjasza
Coz wiec dziwnego?
Dlaczego przypisujesz im moralność taką
juz za Cywilizacji Chrystusa?
(bo nawet po jego śmeirci
trzeba było to niestety ''wywalczyć''
a dziś .. jest walka duchowa a wróżbitów i wolnościowco
i innych nie brakuje, ja sie o nich boje czy Pan pozwoli , ze umra w nieświadomosci?
)
Ostatnio zmieniony 26 gru 2014, 16:06 przez jfs300, łącznie zmieniany 1 raz.

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Anna01 pisze:
ata333 pisze:z tego wychodzi nam owa DOSLOWNOSC/LITERALNOSC rozumienia slowa zawartego w S.T..a opisujacego nam Naszego Boga..

tylko co z tego wynika..?
Wynika z tego, że gdy ginie (przechodząca przez pasy) kobieta z malutkim dzieckiem potrącona przez pijanego kierowcę, wielu powie "Tak chciał Bóg" i będą o tym święcie przekonani.
tak sie tez owszem zdarza..
ale ja widze.. duzo grozniejsze efekty takiego literalnego rozumowania:
mianowicie ludzie maja ZATWARDZONE SERCA.. nie umiejac zrozumiec czym jest przebaczenie wywodzae sie z Milosci..a nie SPRAWIEDLIWOSCI..

sprawiedliwosc to sankcje.. za dany czyn.. potepienie.. w S.T widziane poprzez przelewanie krwi

a Milosc to przebaczenie.. czyli DANIE DRUGIEJ I TRZECIEJ szansy... i tak bez konca jak naucza Jezus.. zapytany przez faryzeuszy... ile razy nalezy przebaczac.. ;-)

odpowiada im bowiem 77 razy... a ta liczba oznacza nieskonczona ilosc razy... ;-)
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

jfs300

Post autor: jfs300 »

ata333 pisze:odpowiada im bowiem 77 razy... a ta liczba oznacza nieskonczona ilosc razy.
Ale kto trzyma urazę do tych ludów?
Chyba ze ''chrześcijanie'' , ktorzy są wrogami nnych chrześcijan
i sie powołuja, przez pozorną analogię, tylko po to , zeby dokopać

Awatar użytkownika
KobietaZMagdali
Posty: 2125
Rejestracja: 12 sty 2014, 16:47
Lokalizacja: ze wsi :)

Post autor: KobietaZMagdali »

jfs300 pisze:po pierwsze to o czym piszesz, to nie jest esencja zasady
''sola scripura''
bo ona ma w założeniu głownie to ,ze nic nie moze być
natchnione poza Pismem Świętym
a jak wiemy tak nie jest do konca
[i nie mówię tutaj o gnostycznych gadkach, czy pseudoewangeliach
zeby nie było]
odrzucając zasadę sola scripta stwierdza się jedynie, że Biblia jest podstawowym, ale nie jedynym źródłem prawd o Bogu. Nie zaprzecza się w żadnym stopniu natchnieniu Biblii.

Uporządkujmy kilka spraw:

1. Biblia to zbiór umoralniających opowieści. Nie ma czarno-białych bohaterów i oczywistych morałów na końcu. To historia żywych i prawdziwych ludzi, żyjących tysiące lat temu w świecie dopiero formujących się cywilizacji nie znających praw człowieka w dzisiejszym wymiarze.

2. Biblia nie jest jednolita i nie do wszystkich ksiąg podchodzimy tak samo. (biblos to księgi nie księga) Inne są księgi historyczne inne prorockie a inne te, które uznajmy za przypowieści. Trzeba umieć je czytać.

3. To, ze pewne rzeczy nie tłumaczy sie dosłowie i literalnie nie znaczy, że są nienatchnione. Inaczej wszystkie rzypowieści Jezusa trzeba by uznań za nienatchnione. Ojcowie kościoła często tłumaczyli wierze zdarzeń z nt duchowo nie literalnei a mimo to do głowy im nie przyszło by uznawać ST za nienachniony. Mocno bronili ST prze Marcjonem, który postanowił go wykluczyć a w efekcie tego sam został wykluczony. Jego poglądy nie pomogły wierze w jezusa, ale ją okroiły:

Zaledwie trzydzieści kilka lat po śmierci ostatniego z Apostołów pojawił się w Kościele niejaki Marcjon, który usiłował odciąć wiarę chrześcijańską od Starego Testamentu. To właśnie on wprowadził do naszej europejskiej kultury ten gruntownie fałszywy stereotyp, że Stary Testament przedstawia Boga zupełnie inaczej niż Ewangelie. Uwierzywszy w Boga miłości, którego głosił nam Jezus -- twierdził Marcjon w swoim dziele pt. Antytezy -- powinniśmy odrzucić Stary Testament i głoszonego w nim Boga okrutnego, wiecznie rozgniewanego i sztywnie sprawiedliwego.

W konsekwencji tych poglądów również Nowy Testament zaczął Marcjonowi przeszkadzać. Usunął więc z Nowego Testamentu te księgi, których nawet on nie potrafił nagiąć do swojej nauki. I tak z czterech Ewangelii pozostała mu tylko Ewangelia Łukasza (ją też zresztą okroił), z dwudziestu trzech pozostałych ksiąg łaskę w jego oczach uzyskało tylko dziesięć listów Apostoła Pawła. Toteż nic dziwnego, że we wszystkich miastach, do których się kolejno przenosił, Kościół wykluczał go ze społeczności wiernych: w latach trzydziestych II wieku nauka Marcjona została potępiona przez Kościół w jego rodzinnej Synopie nad Morzem Czarnym oraz w Smyrnie w Azji Mniejszej, zaś w roku 144 przez Kościół w Rzymie.


4. Natchnienie nie równa się opętanie. Ludzie piszący ST mieli swój rozum i swoje odczucia. Wiec jeżeli Pan przyzwolił na coś ze względu na ich grzeszna naturę to nie odbierał im potem możliwości pisania o tym, nie wymazywał im pamieci, nie robił prania mózgu.

Zamiast wyrzucać kolejno Księgi moze poszukaj jakiś wskazówek jak czytać owe księgi. Polecam gorąco Świderkównę
&#8222;Odpędzanie wilków, zagrażających Bożej owczarni, jest na pewno czymś chwalebnym, ale czyni się to modlitwą, przykładem życia, głoszeniem słowa Bożego i przekonywaniem -- a nie poprzez zadawanie gwałtu. Gwałt zadawany w obronie prawdy nie tylko krzywdzi konkretnych ludzi, ale kompromituje prawdę, ci zaś, którzy się do niego uciekają, choć ich intencją było odpędzenie wilków, sami się w wilków przemieniają.&#8221;

http://www.youtube.com/watch?v=l_lp-owKS6E

ODPOWIEDZ

Wróć do „Sprzeczności w Biblii”