Zgadza się . Teraz podałeś właściwą definicję egoizmu . Ponieważ we wcześniejszym poście podałeś inną definicję egoizmu cyt:Henryk pisze:Pomijając, czy się jest, czy tylko bywa, to taka jest definicja egoizmu:efroni pisze:Nie , źle rozumiesz . Nie taka jest definicja egoizmu . Egoistą się nie bywa , egoistą się jest .
Egoizm (łac. ego – ja) – nadmierna albo wyłączna miłość do siebie. Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Odnosi wszystko do siebie, patrzy na świat poprzez pryzmat „ja”, nie uznaje wewnętrznie systemu wartości społecznie akceptowanychegoizmpostawa charakteryzująca się nadmierną lub wyłączną miłością samego siebie, podporządkowaniem własnym potrzebom interesów innych ludzi, myśleniem wyłącznie o sobie i swoich korzyściach; egocentryzm, egotyzm, samolubstwo, sobkostwo, samolubność
Aby być egoistą, to muszę kochać bliźniego, jak siebie samego.
Taka jest definicja egoizmu?
Wiec Ci odpowiedziałem cyt: Nie taka jest definicja egoizmu
I tu się mylisz . Owszem , nie ma takiego zalecenia, że mamy kochać swojego wroga jak przyjaciela i nie muszę pękać z wysiłku by to stwierdzić .Henryk pisze: Egoizm z miłością bliźniego raczej niewiele ma wspólnego.I tu mylisz się. Nikt z ludzi nie będzie kochał swego wroga na równi z przyjacielem. Nawet Ty!Kochaj bliźniego swego jak siebie samego znaczy, że powinieneś kochać swojego bliźniego [swojego wroga] tak samo jak kochasz samego siebie .
Jest to niemożliwością i nie tego wymaga Bóg.
Choć byś pękł z wysiłku, to nie znajdziesz takiego zalecenia! - („Kochaj swego wroga jak przyjaciela”)
Ale jest zalecenie że mamy kochać swojego bliźniego jak siebie samego .
A z przypowieści Jezusa o miłosiernym Samarytaninie jednoznacznie wynika, że mamy kochać swojego bliźniego [swojego wroga] jak siebie samego.
W oczach Żydów Samarytanie uchodzili za wrogów . A w innym miejscu Jezus naucza , że mamy kochać swoich nieprzyjaciół .
Nigdy nie mówiłem i nie pisałem a nawet nie sugerowałem, że kocham swoich wrogów .Henryk pisze: Wroga mam jedynie traktować sprawiedliwie.
Zresztą sam więcej nie oczekuję od swojego bliźniego, którego miłuję!
Od wroga odsuwam się, nie chcę mieć nic z nim do czynienia, nie zapraszam go do domu, nie pozdrawiam na ulicy.
Ale muszę być takiego usposobienia, aby być gotowym uczynić jemu jakieś dobro, gdyby tylko o to prosił, lub potrzebował pomocy.
Jeśli powiesz, że kochasz swych wrogów, to zwyczajnie kłamiesz.
Mało tego , ani Ciebie ani nikogo innego nie kocham tak jak kocham samego siebie
Wyjątkiem od tej reguły jest żona , dzieci , wnuki ... no może jeszcze przyjaciel .
Nie tylko tym cytatem ale całym tym postem ujawniasz swoją przewrotną naturę .Henryk pisze:Ależ żywisz do mnie nieskrywaną „sympatię”…Tym przerośniętym zdziwieniem , tym kpiącym pytaniem ujawniasz złą skłonność swojej natury
A przecież nie jestem nawet jeszcze … Twym wrogiem.
I jaką naturę pokazujesz?
- Przyjacielu...
Prawda jest taka że jesteś złośliwy w stosunku do każdego [ nie tylko w stosunku do mnie]
kto nie zgadza się z tym co tu piszesz i ten post w pełni to potwierdza.
A to czy już jesteś moim wrogiem , czy jeszcze nim nie jesteś, nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia .