Ależ w Piśmie jest Ewangelia Tomasza. Cytuje ją Paweł (1 Kor 2,9) oraz Łukasz (Łk 12, 13-14; 17,20-21); także Klemens Aleksandryjski (Kobierce 2, 9, 45, 5; 5, 14, 96, 3) uważał zapisy zawarte w tej ewangelii za natchnione. A skoro już mówimy o kształcie kanonu na długo przed jego ostatecznym ukształtowaniem się (II w.), to warto przypomnieć, że dla Justyna Męczennika kanoniczna i natchniona była Ewangelia Hebrajczyków, podobnie jak dla Tacjana, którego dzieło "Diapente" ("z pięciu") znane jest dziś jako "Diatessaron" ("z czterech"). Warto również i to przypomnieć, że perykopa nieznana Janowi, lecz obecna w Ew Hbr, została dopisana do Ew Jn - któryś z jej redaktorów najwyraźniej uznał, że zapisy Ew Hbr jednak są natchnione, skoro włączył je do Jana. A i Łukasz, jak to wykazałem uprzednio, uznawał za natchnionych nie dwóch swoich poprzedników, a "wielu", z których wypisywał. Stąd prosty wniosek, że autorzy tekstów tworzących kanon za natchnione uważali nie tylko te teksty, które dziś znamy z kanonu. Zresztą, możemy przeczytać o tym wprost w ostatecznej konkluzji nowotestamentowych ewangelii:Pokoja pisze: Jest 66 ksiąg Pisma Świętego, uznanych za natchnione. Nie ma w nim Ewangelii Tomasza.
Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać. (Jn 21,25)
Co więcej, o tym, że cztery ewangelie nie mają żadnego monopolu na słowa wypowiedziane przez Jezusa, świadczą listy Pawła (1 Kor 11), Dzieje Apostolskie (20,35), jak również pisma Justyna, Klemensa Aleksandryjskiego i Orygenesa.
Tak więc na każde spisane słowo Jezusa pozostające poza kontekstem NT patrzeć należy jak na potencjalny bezcenny skarb - i oceniać ich natchnienie za pomocą Ducha Tego, który w nas mieszka, czyniąc tym samym nie członkami danej religii wedle przepisów człowieka, ale chrześcijanami wedle Ducha jedności, w którym zanurzył nas Mesjasz.
Bez kłamstwa i w Duchu, który jest z Boga.Pokoja pisze: A jak jest prawdziwie?
Był sobie raz pewien młodzieniec, któremu się zdawało, że dobre postępowanie w zupełności wystarczy, by wejść do Królestwa. Kiedy się okazało, jak bardzo się mylił, odszedł zasmucony (Mk 10).Pokoja pisze: Z powyższych tekstów wynika, że Syn Boży odrzucał zło, a wybierał dobro, dlatego stał się Zbawicielem dla tych, którzy przyjęli jego naukę.
A co z wszystkimi błędami chronologicznymi, historycznymi, stylistycznymi, leksykalnymi oraz niespójnościami, które grubą warstwą zalegają grecką wersję ewangelii? Cóż mi powiesz na ich temat?Pokoja pisze: Ci jednak, którzy jej nie przyjęli, pochłania obecnie „ogień kontrowersji”. Nie można wybiórczo traktować Słowa Bożego, ale należy rozpoznawać i odrzucać zło, wynikające z ludzkich naleciałości w trakcie tłumaczenia na język narodowy.
A ja Ci powiadam, że nie ma między nimi żadnej różnicy:Pokoja pisze: Istnieje przepaść między tymi, którzy uznają to zło, jako dzieła pisarzy oryginału, a tymi wierzącymi, którzy po przefiltrowaniu tego zła, szukają i wybierają oryginalnie natchnione Słowo Boże w całym Piśmie Świętym.
Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»(1 Kor 12,3).
«Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. (Mt 16,16-17)
Jezus nie przyniósł podziałów - lecz przykazanie miłości. Podziały stworzyli ci, co chwycili za miecz by zabijać i za ogień, by palić, odrzucając tym samym Ewangelię Jezusa. Kto bowiem tworzy podziały, odrzuca i bliźniego, i Ewangelię, która jest z Boga będącego Miłością (1 Jn 4,8).