EMET pisze:O ile się nie mylę, mamy tutaj Forum o nazwie: Forum biblijne.
ShadowLady już za mnie odpowiedziała. Słowo "biblijne" można różnie interpretować, bo znaczy tyle co "odnosząc się do Biblii", a to też robię. W tym konkretnym temacie akademicko staram się, ale nie inni forumowicze, także wierzący, też się tylko do tego ograniczają, więc nie widzę w tym i nic złego, ani nie przyzwoitego. Ale o tym niżej.
Stąd też mniej mnie [np. mnie] interesuje akademizm [tak, jak Ciebie], a bardziej to, co wynika z treści edycji krytycznych 'Biblii Hebraica' oraz greckiego Nowego Przymierza.
Mnie np. niekoniecznie frapuje archeologia czy ogólnie historia. Bardziej, jeśli już, to: filologia tekstu oraz nauki ścisłe, zwłaszcza: matematyka oraz fizyka [np. te].
Ale mnie interesuje i interesuje innych, w tym wierzących co potwierdza też ten temat. Nie widzę więc powodów dla których miałbym jej nie przytaczać i skupiać się tylko na niej, skoro nawet wierzący to robią w tym temacie. Widocznie postać teologiczna Księgi Henocha w ogóle wierzących na tym forum nie interesuje. Wystarczy przeczytać sobie mój komentarz w tym temacie z 2015-12-06, 14:20, gdzie podałem tylko odnośnik w Księdze Rodzaju o synach Bożych co pobrali ziemskie kobiety; gdzie wskazałem (nie cytowałem) źródło jakim jest List Barnaby, gdzie jest mowa o Księdze Henocha; zaledwie wzmiankowałem, że Księge Henocha znaleziono w Qumran; oraz zarzuciłem, że Księga Henocha ma postać apokalipsy, tak jak Apokalipsa Jana. To wszystkie. W zasadzie trudno nawet nazwać ten post akademickim, skoro to tylko krótkie wzmianki, bez odnośników czy cytowania kogokolwiek. I tak sobie komentarz mój żył, ja nic nie pisałem a rozmowy w tym temacie same szły i prowadziły je tylko osoby wierzące. Odpisałem dopiero 2015-12-25, 12:23, czyli po 19 dniach, bo temat mnie nie ruszał. W tym czasie dyskusję prowadziła wierząca ShadowLady, wierzący Tropiciel i wspomniał coś wierzący Henryk. Wszystkie ich posty miały bardziej charakter akademicki, a zero teologii. Dyskusja tyczyła się o zwoje czy o to czy w Judzie to jest cytat czy nie (co ma akademickie podłoże), a Tropiciel nawet zaczął przytaczać opinie różnych uczonych (co jest iście akademickim podejściem). Wtedy widzę, że moja działka i skoro poruszają tylko akademicką kwestię Księgi Henocha, więc i ja się podłączyłem. Później do nas dołączył Cyprian, który też porusza w zasadzie tylko akademickie wątki, dotyczące zwojów oraz porównywał określone cytaty (jak słowa Mojżesza z Pięcioksięgu i Henocha z Listu Judy, podczas przytaczaniu wyglądu fragmentu z Qumran). Więc ja muszę pisać inaczej? Sami wierzący piszą tylko w akademicki sposób na temat Księgi Henocha, by ją zaaprobować lub podważyć. Temat teologii Księgi Henocha żadnego z wierzących forumowiczów widocznie nie interesuje (lub się boją zacząć temat), interesuje ich tylko podejście akademickie, więc i tutaj czuję się dobrze w takim wątku, bo tutaj jestem jak wszyscy, mi obojętne czy temat ma czysto akademicki charakter czy czysto teologiczny czy mieszany. Nikt z wierzących nie porusza teologii Księgi Henocha, nie interesuje Was, trudno. A przecież Księga Henocha to ogromna ilość miejsc, żywych istot, opowieści, podróży, gdzie Henoch przez różne miejsce wędrował, gdzie wiele widział, gdzie jest tam pokazana przyszłość aniołów i ludzi, porusza więc i sprawy moralne, teologiczne też jak choćby mesjanizm. Nikt tych wątków nie chce poruszyć, żadnego wierzącego nie interesuje teologia Księgi Henocha, którą ograniczają tylko bo ogólnego (nie szczegółowego!) motywu buntu aniołów w związku z Księgą Rodzaju. Reszta ich nie interesuje, chcą więc tylko akademicki charakter, i ja więc taki robię, czemu miałbym zachowywać się inaczej w danym wątku, skoro rozmówcy zachowują się tak samo?
Co do podejścia czysto akademickiego to takie podejście może być budujące dla wierzących, którzy mogą poczuć wenę, by pisać rozprawy teologiczne. Ja dobrze pamiętam dość, w tym dziale, o księdze Pieśń nad Pieśniami. Ja tam polemizowałem (jak dobrze pamiętam?), głównie akademicko, bo chciałem omawiać pierwotny zamysł autora tej księgi, czyli kiedy nie było w planach, że stanie się częścią kanonu, a więc omawianie miało charakter akademicki. Ja byłem zwolennikiem, że jest to opis przedstawiający dwojga zakochanych sobie ludzie, ich relacje, w tym erotyczne i to w zasadzie wszystko, gdzie nie było w nim pierwotnie chrześcijaństwa, mesjanizmu itp. O tym, że później dołączono ją do kanonu i nadano charakter religijny i o nim sam napisałem, w kontekście Adama i Ewy, że oni reprezentowali idealny związek przed upadkiem, taki jak w Pieśni nad Pieśniami (niejako troszkę więc teologii poruszyłem, ale to też akademickie podejście, bo nadano jej przecież wymiar religijny chcąc nie chcąc kiedy dołączyła do kanonu, niezależnie od pierwotnego zamysłu autora). Z RM znaleźliśmy wspólny język, ja bardziej skupiałem się na podejściu akademickim, ale nie tylko, a on pisał głównie rozprawy teologiczne oraz przemyślenia i pisuje je do dziś, co potwierdza ten temat w tym wątku:
LINK. Dzisiaj nawet RM napisał dwa posty w tym temacie. Widać, że temat bardzo go wciągnął. Nie wiem czy moje posty miały w tym udział czy nie, ale moje posty na pewno przyczyniały się do tego, że moi zwolennicy lub oponenci chętniej pisali teologiczne posty na ten temat, bo trzeba wszystkim odpowiedzieć. Jak więc widać rozprawa nawet czysto akademicka może być budująca i przyczyniać się lub wzmacniać chęć do poruszania problemów teologicznych. RM mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko, ale jego osoby użyje jako porównania. Wątek skupia się na akademickim podejściu i żaden wierzący nie chce być RM'em z tematu Pieśń nad Pieśniami, by po kolei przedstawiać teologię Księgi Henocha. Jeśli jakaś postać przyjmie postawę RM'a w tym wątku, tzn. że będzie czuł potrzebę i wenę, by rozmawiać na temat teologii Księgi Henocha, nie wiem czy się włączę, ale na pewno poczytam z chęcią. Póki co nie widzę żadnej inicjatywy ze strony wierzących, by ich interesowała teologia Księgi Henocha, tak jak RM interesowała teologia Pieśni nad Pieśniami, i to mniej w wymiarze boskim, a bardziej na relacjach kobieta-mężczyzna, w tym erotycznych sprawach. Trochę dziwne byłoby, by ode mnie oczekiwać postaw teologicznych za czy przeciw czemuś, skoro samych wierzących to nie interesuje w odniesieniu do Księgi Henocha. Czasem pisywałem teologiczne rozprawy o tym, że zmartwychwstaniu porównywanym do snu na podstawie greckich słówek (nawet były użytkownik Bartek aż się ucieszył z tego postu i napisał, że sobie go musi zapisać), o rodzeństwie Jezusa, nawet na temat boskości Jezusa, na temat szabatu i wiele innych, które jedni popierali, inni nie, ale sami też wtedy pisali własne teologiczne poglądy na dany temat. Sam tego chciałem, bo inni też w tym uczestniczyli. Działało to w dwie strony. Tutaj tego nie widzę, widzę chęć tylko akademickiego podejścia, by zaaprobować lub zdyskredytować. Więc i ja to robię. Jak byłaby ciekawa dyskusja teologiczna, może sam bym się podłączył jakby mnie zainteresowała.
Gdyby nawet, jak piszesz, Moderatorze, pisywał tutaj ktoś uznający 'kanon' z "ks. Henocha" czy jakąś księgą z nurtu "nowotestamentalnych" [poza znanymi nam z edycji gr. "NT"], to i tak wypadałoby, żeby ten ktoś - w swoich wywodach na Forum - przywoływał owe "księgi" na takiej samej zasadzie, jak to tu czynią inni na Forum, ale... ponosił by konsekwencje z tego wynikające w wywodach: doktrynalnych, moralnych i innych. Nie wystarczyłoby jedynie 'zastawić się' tym, że: "dla mnie ks. Henocha wchodzi w skład kanonu i dalej...".
I pewnie ten wierzący, by tak robił. Deiści i ateiści z natury nie są w stanie tak robić, by to co cytują wdrażać w życie, ale to znaczy, że mają milczeć? Nie wydaje mi się, a forum też to jest otwarte dla nich. Rozmowy akademickie też mogą być bardzo budujące i przyczynić do większej chęci zgłębiania teologii, tak jak myślę, że z RM wspólnie tą drogą poszliśmy, ja wspierałem akademicko i trochę teologii, a on za to pisał głównie o teologii i poglądy mieliśmy niemal identyczne i było mi miło.
"Poznajcie, co macie przed oczyma, a odkryjecie wszelkie tajemnice. Albowiem nie ma rzeczy ukrytej, która odkryta by? nie mo?e" Ewangelia Tomasza 5