Prawo mówi tak:
"Czuwajcie wiernie nad wykonywaniem tego wszystkiego, co ja wam nakazuję, niczego nie dodając ani nie ujmując."
(Pwt 13,1 / Pwt 12,32)
Skoro Jezus wypełnił całe Prawo, to musiał to zrobić również w odniesieniu do tego nakazu,
a zatem nie dodał nic ani nie odjął z Prawa Bożego, choć większość "chrześcijan" sugeruje inaczej;
ale wiernie przestrzegał i nauczał przestrzegania wszystkiego - jak sam stwierdził w Mt 5,17-20;
a wszyscy jego uczniowie, w tym także my, jesteśmy zobowiązani, żeby postępować tak samo.
Tym, co zmieniło się w wyniku nauczania Jezusa, jest stosunek ludzi do Prawa,
który wcześniej bywał przejawiany przez pojedyncze osoby - proroków, np. Daniela;
ale ogólnie żydzi byli to tego nastawieni niewłaściwie - traktując Przykazania jako ciężar,
a nie błogosławieństwo - zbiór pouczeń pomagających uczynić ich życia lepszymi.
Z tego względu pod przymusem i groźbą kar przestrzegali tego, co było egzekwowane,
ale gdy tylko mieli nieco więcej swobody, buntowali się przeciw temu.
Eleazarze bardzo lubie Twoje posty..jakos tak do mnie trafiaja..
napisales dokladnie to,,o czym na forum czesto pisze..ale byc moze nie potrafie tego tak wyraziscie jak Ty przekazac..:)
wczesniej Zydzi podchodzili do Prawa w sposob LITERALNY..czyli swa MILOSC a raczej MILOSIERDZIE okazywali poprzez UCZYNKI PRAWA..uwazali,,ze skoro wykonuja uczynki wobec blizniego i Boga tzn..ze ich kochaja..
inaczej..skoro czynie dobro..tzn..kocham..TAKA MILOSC NIE JEST UCZUCIEM..JEST MILOSCIA TYLKO Z NAZWY,,POWIERZCHOWNA..
wtedy wlasnie takie..literalne, BEZDUSZNE,, POSLUSZENSTWO SLOWU..staje sie dla czlowieka...jarzmem..
gdyz Zrodlem..wykonywania Prawa..jest SLEPE POSLUSZENSTWO ( ich oczy byly zakryte)
Jezus pokazal nam,,ze istnieje inne ZYWE zrodlo..ZYCIA..
tym zrodlem jest MILOSC..
i jezeli ja postawmy na pierwszym miejscu..wszystko stanie sie proste i latwe..i przyjemne..
tzn..PRAWO BOZE..stanie sie blogoslawienstwem..radoscia ,,wytchnieniem,,i wolnoscia..
i przyjdzie jak gdyby samo z siebie..:)..nie bedzie przymusem..nakazem,,udreczeniem..
a ja bym powiedzialla nawet wiecej..wtedy nawet jak uchybimy w czyms..zgrzeszymy..to taki grzech bedzie wybielony i odpuszczony..bo jego zrodlem bedzie ,,nie zlo i zadza..ale MILOSC..a bladzic i mylic sie jest rzecza ludzka)..:)
Miłości do bliźniego tak na prawdę nie da się nikomu nakazać,
albo kocha się szczerze, z serca, z własnej woli, albo udaje się, że się kocha.
Jeśli ktoś mówi "Miłuję, bo tak nakazuje mi Prawo", to jakby przyznał, że nie miłuje.
Właściwe podejście jest w drugą stronę: "Miłuję, więc przestrzegam Prawa".
Miłość powinna być przyczyną, a nie skutkiem posłuszeństwa Bogu.
o tym wlasnie pisalam..
a zrodlem naszej wiary nie jest NAKAZ czy tez STRACH ,,ale nasza MILOSC zrodzona z MILOSCI CHRYSTUSA, ktory sam oddal swe zycie za kazdego z nas..:)"Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Chrystusem, narodził się z Boga,
a każdy, kto miłuje Tego, który zrodził, miłuje również Tego, który z Niego został zrodzony.
Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, iż Boga miłujemy i wypełniamy Jego przykazania.
Na tym bowiem polega miłość do Boga, że wypełniamy Jego przykazania.
A przykazania Jego nie są trudne, ponieważ wszystko, co zrodziło się z Boga, zwycięża świat,
a zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest wiara nasza."
(1 J 5,1-4)
MILOSC BOGA..OBJAWIONA CZLOWIEKOWI W POSTACI UKRZYZOWANEGO,, POCHANBIONEGO,, z powodu naszych WIN,, Jezusa Chrystusa..zrodzila w sercach naszych milosc ..prawdziwa..z ktorej to rodza sie uczynki wiary i milosci..
"A teraz proszę cię, Pani*, nie tak, jakbym ci dawał jakieś nowe przykazanie, lecz przykazanie, które mieliśmy od początku, abyśmy się wzajemnie miłowali.
A miłość polega na tym, abyśmy postępowali według Jego przykazań; jest to przykazanie, o którym już od początku słyszeliście. Postępujcie według niego."[/i]
(2 J 1,5-6)
Nakazy Prawa są nie tyle poleceniem miłowania, co właściwym sposobem okazywania tej miłości.
dokladnie..sa one tak jak juz napisalismy..wynikiem MILOSCI..
sa wyryte nie na tablicach a w SERCU CZLOWIEKA..prawdziwie milujacego..
Bobo pisze:Nowość polegała na tym, że Jezus nadaje miłości inny wymiar. Jak zaznacza: 'jak Ja was umiłowałem'.
Takiej miłości typu...
Nikt nie ma miłości większej niż ta, gdy ktoś daje swą duszę za swoich przyjaciół (Jana 15:13)
... ST nie oczekiwał.
nie zapominajmy,,iz Chrystus umarl nie tylko za przyjaciol,,ale i za NIEPRZYJACIOL..poniewaz umarl rowniez za tych..ktorzy go zabili..aby i Oni mieli szanse zostac bracmi, przyjaciolmi Chrystusa..:)
Mojżesz taką miłość okazał:
"Nazajutrz Mojżesz tak mówił do ludu: Dopuściliście się wielkiego grzechu.
Ale teraz ja chcę pójść do יהוה; może zdołam [Go] przebłagać za ten wasz grzech.
Wrócił więc Mojżesz [na górę] do יהוה i rzekł: Zaprawdę lud ten dopuścił się wielkiego grzechu, bo zrobili sobie boga ze złota.
A gdybyś jednak raczył darować im ten grzech? Jeżeli zaś nie, wymaż mnie raczej z księgi, którą napisałeś!
Wtedy יהוה rzekł do Mojżesza: Tylko tego wymażę z mojej księgi, kto zgrzeszył przeciwko mnie."
(Wj 32,30-33)
Powiedziałbym nawet, że Mojżesz był gotów ofiarować więcej niż Jezus (gdyby mógł),
bo wymazanie z Księgi Życia to nie jest chwilowa śmierć, ale oddanie życia wiecznego,
z czego Jezus nigdy nie rezygnował, a Bóg takiej ofiary nie oczekiwał.
ciekawe spostzrezenie..ale z tego co pamietam..w N.T..takie podejscie bylo zganione przez Jezusa..:)
Bog jest bowiem zazdrosny ..ale tak ZDROWO zazdrosny ( taka zadrosc nie uchybia MILOSCI) o dusze kazdego czlowieka..ZBAWIENIE POWINNO BYC DLA NAS WAZNIEJSZE OD LUDZKIEGO ZIEMSKIEGO ZYCIA..nawet ZYCIA PRZYJACIOL..:)
ShadowLady86 pisze:Pytanie, jak pojmujemy definicję "bliźni". Według Starego Testamentu bliźnim był inny Żyd.
Obce ludy najeżdżano i mordowano, czemu jakby nie patrzeć, Bóg niejednokrotnie przyklaskiwał.
zgadzam sie calkowicie...Bog nie byl ZLY..ale SPRAWIEDLIWY..i to matematycznie sprawiedliwy..i ta sprawiedliwosc chcial ukazac w S.T.Nie jest to prawda.
Wskazane narody owszem zostały przez Boga potępione z powodu nieprawości, której nie wyrzekły się mimo setek lat napomnień;
co do innych Bóg dał jednak wyraźny zakaz, że atakować ich nie wolno, bo nawet ziemi pod stopami zabrać im nie można.
Ogólnie (oprócz kilku wyjątków) Boże Prawo nakazuje traktować obcych/przybyszów tak samo jak rodaków,
jest o tym mowa w tym samym rozdziale Księgi Kapłańskiej, co Przykazanie Miłości Bliźniego:
"Także i winnicy swojej nie obieraj do szczętu: nie zbieraj gron, które w niej poupadały,
lecz zostaw je dla biedaka i dla przybysza. Jam jest יהוה, wasz Bóg."
(Kpł 19,10)
"Kiedy przybysz osiedli się u was, w waszym kraju, nie uciskajcie go.
Niech ten przybysz osiadły pośród was będzie traktowany jak rodak;
masz go miłować tak jak samego siebie, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej.
Jam jest יהוה, wasz Bóg."
(Kpł 19,33-34)
Inna sprawa, że taki "przybysz", skoro miał być traktowany jak rodak, to musiał przyjąć Prawo,
a zatem nie będąc Żydem (w sensie narodowości) musiał stać się żydem (w sensie religijności),
ale co do tego sytuacja nie zmieniła się w chrześcijaństwie.
ja uwazam..ze sie jednak zmienila...bo nie tylko brata w wierze..mamy Milowac..ale tez NIEPRZYJACIOL SWOICH..:) czyli obcy (poganin) nie musi zostac chrzescijaninem..aby doznac chzrescijanskiej milosci ze strony..chrzescijanina
"Według jednego Prawa będziecie sądzić przybysza i tubylca, bo Jam jest יהוה, wasz Bóg."
(Kpł 24,22)
ShadowLady86 pisze:Być może Jezus rozszerzył pojęcie bliźni
Albo raczej przywrócił do pierwotnego rozumienia to, co obłudni żydzi w międzyczasie wypaczyli...
zgadzam sie..
Bobo pisze:Nowość, panie Parmenidesie, nowość. Wystarczy ocenić postawę pierwszych chrześcijan w porównaniu z żydami przestrzegającymi przykazania z Kapłańskiej.
1. Żyd, gdy wróg atakował chwytał za miecz i zabijał wroga. Chrześcijanin, ma miłować nieprzyjaciół i się za nich modlić. Już nie łapie za miecz.
2. Żyd nie wchodzi do domu poganina. Chrześcijanin przełamuje to i zanosi dobrą nowinę wchodząc.
3. Żyd, gdy bratu groził wróg, zabijał wroga. Chrześcijanin, gdy bratu groził wróg, nie zabijał wroga, ale oddaje swoje życie za brata.
W sprzyjających warunkach można oddać życie za brata i liczyć na to, że to go ocali;
a co jeśli wrogom nie robi różnicy, czy zabiją jedną osobę czy dwie, a może i ucieszą się z dwóch ofiar?
Co gdyby ktoś chciał doszczętnie wyniszczyć Twoją religię wraz ze wszystkimi wyznawcami,
a nie tylko "przekonać" do wyparcia się wiary?
Prowokować ataku na pewno nie należy, ale bywa, że bronić trzeba,
szczególnie innych, słabszych, własne życie można oddać.
zgadzam sie calkowicie..uwazam iz skoro nasze zycie jest najcenniejsze dla Boga..
i mamy prawo sie bronic jak i naszych rodzin przed ewentualnym napastnikiem..to rowniez mamy prawo bronic naszych przyjaciol,,znajomych..sasiadow.. i rodakow...przed ewentualnym okupantem..a jak to bedziemy robic,,czy za pomoca.naszych rak..czy narzedzi..to juz chyba kwestia naszych sumien..
Chrześcijanie nie chwytają za miecz i nie walczą, bo teraz nie jest na to czas, ale jeszcze będzie.
Od kiedy Bóg obiecał dać Abrahamowi ziemię Kanaan zarówno on sam, jak i Izaak i Jakub żyli tam jako przechodnie
i dawali zamieszkującym ją narodom świadectwo o Bogu, a te narody nie nawróciły się ani nie poprawiły;
przeciwnie, po wielu latach udało im się zwieść nawet proroków jak Balaam, który nauczył ich jak oszukać Izraela,
właśnie dlatego Żydzi po tym jak sami byli niesłusznie ciemiężeni w Egipcie, stali się narzędziem gniewu Boga.
My jesteśmy w tej samej sytuacji co Abraham i jego potomkowie - obiecano nam Ziemię zamieszkałą przez bezbożników,
puki jest czas głosimy im prawdę i staramy się uratować kogo się da, będziemy jeszcze przez nich prześladowani,
ale w końcu Bóg posłuży się nami aby zniszczyć zło na świecie i ustanowić dla nas swoje Królestwo,
Królestwo, w którym będzie obecny wśród nas - Niebo i Ziemię jednocześnie.
uwazam..ze to odwazne stwierdzenie,,iz Bog posluzy sie swoimy wybrancami..raczej uwazam,,ze Jego dzieci beda ofiarami...czas pokaze..:)
mysle ze niektorzy postepowali zgodnie z Duchem Milosci...a pozostali wg LITERY..dlatego chybiali celu..:)A co do nie wchodzenia do domów pogan, to to również mija się z prawdą...
Mojżesz wielokrotnie bywał na dworze faraona, zwiadowcy Izraelscy nawrócili rodzinę Rachab w Jerychu,
Moabitką była Rut, Samson ożenił się z Filistynką, Dawid również znalazł schronienie u obcych,
wysłał też posłów by odnowili przymierze z nowym królem Ammonitów - zdecydowanie w jego pałacu,
jest też Daniel, Mordechaj i inni żydzi pełniący funkcje na dworach królów Babilonu i Persji...
Oczywiście te wszystkie przykłady nie mogą świadczyć o wszystkich Izraelitach,
ale są to najznamienitsze osoby w ich dziejach i to właśnie oni postępowali zgodnie z Prawem,
ich stosunek do pogan należy uznać za właściwy, a inne za odstępcze od Bożych Przykazań...
nie rozumieli Bozych intencji.. nie znali Bozego Ducha Milosci..bo sie na niego zamkneli..
zamkneli swe oczy..zatkali uszy..poddali sie z wlasnej woli...( a moze i z niewiedzy.z nie zrozumienia ) pod jarzmo PRAWA..
Jest różnica między tym, co jest Bożym Prawem i ludzkimi tradycjami, które później tak nazwano.
Ocenianie postawy żydów czy chrześcijan to jedno, a porównywanie Prawa w różnych czasach to co innego;
Prawo zawsze było takie samo, praktyczne różnice wynikały z błędów interpretacji i odstępstw, dodatków.
tez pozwole sie nie zgodzic..w 100%..gdyz..chrzescijan jednak ZAKON nie obowiazywal..dlatego..podjeto decyzje..aby chrzescijanom..nie nakazywac obrzezywania..
obrzezanie to symbol BYCIA ZYDEM..a bedac zydem..trzeba wykonywac PRAWO..ZAKONU
przynajmniej ja na dzien dzisiejszy tak to rozumiem..:)
oczywiscie..ale jak napisalam wyzej..Chrystus wg mnie uwolnil chrzescijan od ciazaru Zakonu..nie tylko..pokazujac nam nowe zrodlo..czyli Milosc jako podstawe do jego (zakonu..jego uczynkow) wykonywania..ale literalnie uwolnil nas od PRAWA obowiazujacego w S.T...Bobo pisze:tniała.[Henryk pisze:Mat 5:43 bpd " Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz kochał swego bliźniego i będziesz nienawidził swego nieprzyjaciela."
Choć wydaje się, że Jezus w Mateusza 5:43 cytuje Kapłańską 19:18 to... można zauważyć, że w Kapłańskiej nie ma myśli o nienawiści do nieprzyjaciela.
Najprawdopodobniej Jezus cytuje tutaj nie tyle fragment z Kapłańskiej, co cytuje Tradycję Ojców, która wypaczyła tą myśl. Na ogół, kiedy Jezus powołuje się na Biblię, poprzedzał zwrotem: Napisano... Czyż nie czytaliście...? A tutaj poprzedził zwrot: Słyszeliście.... Pewnie dlatego, że wyczytać tego nie można było nigdzie, natomiast Tradycja Ustna... już istniala
calkiemi logiczne..wiec mozliwe;)
Parmenides pisze:Lecz te znaki zrobiły też coś więcej. Jakby jednoznacznie wyodrębniły i określiły różne słowa (ich znaczenie) zapisywane przy pomocy tych samych samogłosek. Dziwne, ale o tym jakoś się za dużo nie mówi, a w każdym razie ja się z tym nie spotkałem. A w słowniku znajdziemy wiele słów, które maja te same litery, ale dzięki znakom samogłoskowym znaczą zupełnie co innego. Dziś traktujemy to jak coś naturalnego.
I teraz spójrzmy jak wygląda słowo „bliźni” w Kpł.19.18. : רע - „rea” (synowie ludu twego to „bene ameka” - coś zupełnie innego). /oryginalnych znaków samogłoskowych nie mogę tu wpisać – słowa hebrajskie przedstawiam zgodnie z wymową zapisana łacińskimi literami – do sprawdzenia w każdym słowniku/. Rea to w zapisie spółgłoskowym (wyżej przedstawionym dwie litery: resz – ain.
Jeśli zajrzymy do słowników (np. do Briksa) to stwierdzimy, że najważniejszym znaczeniem tych dwóch liter jest „zło”. Jako rzeczownik „roa” a jako przymiotnik („zły”) – „ra”. Ale mamy też wyodrębnione slow „rea”, które znaczy (m.in) „bliźni”. I pozornie wszystko się zgadza i jest w porządku.
Tylko, że w czasach zarówno tworzenia Księgi Kapłańskiej, jak i w czasach Jezusa nie było tych samogłosek. Można więc bez wątpliwości założyć, że te dwie litery oznaczały zło. To podstawowe pojęcie, przeciwieństwo dobra („tow”). A czy istniało również to drugie znaczenie? Nie wiem. Może tak, może nie. Ale jeśli tak, to należało znać pewien zakres ustnie przekazywanej tradycji, że było też związane z inną wymową inne znaczenie tych dwóch liter. I można założyć, że nie wszyscy je znali. A może wprowadzone przez soferów znaki samogłoskowe stworzyły takie znaczenie, bo dawne nie przystawało już do nowej epoki, chociażby dlatego, że nie mogło konkurować z ideami głoszonymi przez chrześcijaństwo. A może nawet, to właśnie było ich podstawową rolą? Bo nie jest to jedyny zauważony przeze mnie przypadek o takim charakterze.
Więc jak mogło wyglądać tłumaczenie tej frazy w czasach Jezusa? „Będziesz miłował zło swoje jak siebie samego” oraz domyślnie w oparciu o pierwszą część wersu również zło „synów ludu twego”. A Jezus wprowadził zupełnie nową naukę. Wiemy jaką. Przeciwstawną pod wieloma względami Staremu Zakonowi. I mógł śmiało i prawdziwie głosić, że była nowa. Bo była. A stara z Kpł 19.18 dobrze korespondowała z zaleceniami wymordowania całych ludów, kobiet, dzieci. Bo nawet zło, byle własne, trzeba kochać.
I tak należy odczytywać ten wers ST.
Oczywiście to tylko moja teoria.W słowniku znalazłeś rdzenie słów, które są jednakowe; ale niestety nie sprawdziłeś w jakiej formie występują one w tekście...
"Zło" jest z reguły zapisywane jako "gołe": "רע", podczas gdy "bliźni swój" zawiera dodatkowe litery: "לרעך"...
Co więcej słowo w tej samej formie jak w Kpł 19,18 występuje też w dwóch ostatnich Przykazaniach Dekalogu (Wj 20,16-17; Pwt 5,20-21),
a chyba nie uważasz, że nie wolno składać fałszywego świadectwa przeciw... złu? Czy to w ogóle jest możliwe?
Nie da się również pożądać żony, domu, pola, sługi, służebnicy, wołu, osła, ani żadnej rzeczy [należącej do]... zła.
Kontekst pokazuje więc jasno, że to słowo na pewno oznacza [też] bliźniego - osobę, którą należy traktować uczciwie.
oczywiste..
interesujace,,Możemy jeszcze spekulować co do biblijnego znaczenia słowa "mój bliźni",
po polsku ma ono podobną formę jak "bliźniak", więc wskazuje na kogoś podobnego...
Skoro po hebrajsku jest ono podobne do "zła", to z czego to wynika albo co pokazuje?
Omawiany tu werset Kpł 19,18 mówi:
"Nie bądź mściwy i nie chowaj urazy do współrodaków, ale miłuj bliźniego jak samego siebie! Jam jest יהוה."
Przedstawione do tej pory interpretacje łączą słowo "bliźni" ze "współrodakiem" (co dalej uogólniono również na przybyszów),
ale bazując na informacji, którą wniosłeś do tematu, spróbujmy połączyć je ze wcześniejszym słowem z tego zdania, np.:
"Nie bądź mściwy i nie chowaj urazy do współrodaków, ale miłuj tego, kto wyrządził ci zło jak samego siebie! Jam jest יהוה."
Czy takie rozumienie daje się wpisać również w Dekalog?
"Nie składaj fałszywego świadectwa [nawet] przeciw temu, kto wyrządził ci zło."
"Nie będziesz pożądał żony, domu, (...) [nawet] tego, kto wyrządził ci zło."
W tej postaci te Przykazania mogą mieć inną, ale niekoniecznie gorszą, raczej dużo silniejszą wymowę,
dokładnie to, czego nauczał Jezus, znacznie więcej niż w jego czasach rozumieli przez to żydzi;
którzy rzeczywiście ograniczyli zakres zastosowania Przykazań do swoich rodaków.
Prawa nie wymyślił Mojżesz, on jedynie przekazywał to, co objawiał mu Bóg,
ten sam, jedyny Bóg, który jest Stwórcą wszystkiego i nie ma innego,
byłoby więc dziwne, gdyby popełniał błędy i zmieniał swoje postanowienia.
Ojciec raczej reaguje na nasze błędy - przypomina i poprawia to, co ludzie zepsuli
i to my powinniśmy się dostosować do doskonałości Boga, a nie Bóg do naszych wad;
przecież chodzi o to, żeby nas uczynić lepszymi, a nie Ojca zdeprawować!
To drugie jest niemożliwe.
ofiarowujac ludzkosci swa Milosc..wskrzesil w naszych sercach to SAMO uczucie..ktore rodzi DOBRO..a usmierca ZLO..
bezduszne.zas ..slepe...posluszenstwo..nigdy nie bylo Bogu mile..bo nie przynosi owocu..a przysparza udreczenia..czlowiekowi..
a Bog prawgnie Jedynie naszego SZCZESCIA I RADOSCI..:):)
tym optymistycznym,,,mam nadzieje,,ze nie nad wyraz.. akcentem zakoncze ten post..(jak zwykle przydlugi..)..
pozdrawiam serdecznie..:)