Kierowanie się dobrem...

Znaczenia poszczególnych terminów biblijnych, takich jak: anioł, duch, chrzest, nawrócenie

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Biblia zawiera Prawdę.
Co to znaczy?
To znaczy, że daje nam odpowiedź na podstawowe pytania,ważne dla człowieka i ludzkości. Kim jest człowiek. Kim jest Bóg. Jaka relacja łączy człowieka i Boga. Jak człowiek powinien myśleć. Jakimi kryteriami się kierować. Jakie cele osiągać. Na jakim fundamencie budować.
Ale też Biblia określa to, czego człowiek powinien unikać. Wskazuje:
Kim człowiek nie jest. Jaki Bóg nie jest. Jakiego typu relacja nie powinna łączyć człowieka i Boga. Jak człowiek nie powinien myśleć. Jakich kryteriów unikać. Do jakich celów nie zmierzać. Na jakim fundamencie nie budować.
Problemy ze zrozumieniem Biblii i jej przekazu wynikają z pomieszania przez religie tych dwóch grup wytycznych. Jak się je pomiesza powstaje ogromna liczba kombinacji, co widać.
Biblia nie rości sobie pretensji do poprawności chronologicznej, historycznej, nie jest wiernym odwzorowaniem przeszłości, a fakty historyczne są w niej pomieszane z obrazami alegorycznymi oraz metaforami. Co dla wielu jest tak trudne, Biblia posługuje się tuż obok zapisów historycznych, metaforami. To jest szczególnie trudne dla ludzi, których myślenie jest ukształtowane na fundamencie logiki greckiej. Z tej perspektywy Biblia prezentuje się jak mitologia.
Biblia nie spełnia wielu innych wymogów logicznego myślenia współczesnego społeczeństwa zachodniego, dlatego jest przedmiotem krytyki i drwin wielu intelektualnych środowisk. Tutaj chrześcijaństwo wprowadziło pojęcie wiary, jako antidotum na krytykę środowisk ateizujących. W ten sposób dochodzi do sytuacji, w których ateiści ośmieszają naiwne stanowiska chrześcijan, a chrześcijanie mówią, ja wierzę, że Bóg mógł tak zrobić. Te wzajemne podchody powodują, że ludziom nie tylko umyka główne przesłanie Biblii, ale stopniowo stają się niezdolni do rozumienia jej treści, skupiając się się na wątkach, które w Biblii nie stanowią treści jej rzeczywistego przekazu.
cdn

[ Dodano: 2014-05-24, 16:16 ]
Kim jest człowiek?
Jest bytem fizycznym i duchowym.

Stworzony z prochu ziemi jako ssak. Jest istotą fizyczną pokrewną zwierzętom. Zatem w przestrzeni biologicznej kieruje się tymi samymi mechanizmami zachowania, co zwierzęta. Ma potrzebę jedzenia, snu, rozmnażania się. Fizyczne bezpieczeństwo człowieka, tak jak i zwierząt polega na posiadaniu własnego terytorium, schronienia (domu, mieszkania), zabezpieczenia pożywienia, relacji społecznych, dominowania oraz rywalizacji o pierwszeństwo. Tak pojmowany człowiek jest częścią dobra, czyli wkomponowuje się w kryterium dobra, wg którego został stworzony świat.

Stworzony na obraz Boga, jako istota duchowa. W tej sferze człowieka cechuje przede wszystkim zdolność do myślenia abstrakcyjnego (obca ssakom) oraz zdolność do podejmowania działań uwarunkowanych tym myśleniem. Człowiek, jako istota duchowa niesie w sobie potrzebę bycia w relacji z Bogiem, poznawania Go i przybliżania się do niego.

Fizyczność i duchowość jest połączona emocjami, czyli duszą. Dusza to bufor pomiędzy ciałem i duchem, którego celem jest utrzymywanie całego człowieka w harmonii (równowadze). Dusza to niepowtarzalny i jednostkowy wymiar każdego człowieka. To, co określa szczególność każdego pojedynczego człowieka, to jego dusza - emocjonalność. Ciało i duch człowieka kontaktują się pomiędzy sobą za pośrednictwem duszy. Dusza trwająca w radości, szczęściu, pokoju jest jakby nagrodą zarówno dla ducha, jak i ciała. Dlatego zarówno fizyczną, jak i duchową potrzebą człowieka jest doświadczanie radości i pokoju w sferze emocjonalnej, zaś istotą Prawdy, jest prowadzenie człowieka do osiągania tego właśnie celu, czyli spełniania się.

Kim człowiek nie jest.
Nie jest tylko istotą duchową i nie jest tylko istotą fizyczną. To oznacza, że kiedy człowiek szuka drogi do spełniania tylko w przestrzeni fizycznej (np. praca zawodowa, gromadzenie majątku, dążenie do władzy), jego dusza cierpi. Podobnie, kiedy człowiek dąży tylko do spełnienia w przestrzeni duchowej, kosztem ciała (asceza), jego dusza cierpi.
cdn

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Poprzednie dwa posty połączyły się w jeden, ale już wszystko wróciło do normy - jak widzę.

Kim Jest Bóg.
No może nie kim jest w sensie ogólnym, ale w przestrzeni budowania relacji z człowiekiem. Bóg chce budować z człowiekiem relację szczególną, opartą na miłości i zaufaniu. Dlatego nie umiejscowił człowieka w szeroko pojętym świecie, ale w ogrodzie. Ogród to wyłączona (jakby ogrodzona) z całości świata część rzeczywistości. Część na której, za sprawą miłosierdzia Boga, działają inne zasady niż w otaczającej nas rzeczywistości. Tak więc, o ile świat został stworzony w oparciu o kryterium dobra, o tyle ogród został wyłączony spod poznania dobra, zaś posadowiony na fundamencie miłosierdzia i łaski.
Bóg jest Władcą (Elohim), ale z człowiekiem chce budować relację jako Ojciec. Tą część Prawdy o Bogu objawił Jezus.
Z powodu błędu w ogrodzie, człowiek poznał Boga jako Władcę, a utracił poznanie Boga Ojca. Cały ST, to historia opisująca starania człowieka w budowaniu relacji Bogiem Władcą. Bogiem Władcą, czyli tym obliczem Boga, które podtrzymuje istnienie rzeczywistości i kieruje się kryterium dobra. Jezus objawił Boga Ojca, czyli to oblicze Boga, którego człowiek powinien szukać i do niego zmierzać. Dlatego znajdujemy w NT teksty o wyrwaniu ludzi ze świata i połączeniu z Bogiem.
Cechy Boga, które są ważne dla człowieka i na których człowiek powinien skupić swoje poznanie to miłosierdzie, łaska i dążenie do intymnej więzi. Nawrócenie - czyli metanoja - to zmiana myślenia. W tym myślenia o Bogu. Człowiek staje się zdolny do budowania bliskiej, intymnej więzi z Bogiem, tylko wówczas, kiedy przestaje się kierować poznaniem Boga Władcy - Elohim. Bo ten napawa lękiem i pragnieniem ukrycia się (patrz 3 rozdz. Gen.)
To bardzo ważna część zrozumienia istoty Boga. ST wprowadza nas w poznanie tej części osoby Boga, która powinna był zawsze pozostać na zewnątrz ogrodu. Jezus objawia nam Prawdę o Bogu. Dlatego Bóg Jezusa i JHVH to dwa tak przeciwstawne oblicza Boga. Zaś nawrócenie - metanoja, to m. in. zrozumienie, że są dwie drogi do poznania Boga. Jedna doprowadza nas do poznania Stworzyciela, twórcy dobra; druga do poznania Boga Ojca, kierującego się miłością, łaską i wybaczaniem. Wszyscy, którzy z uporem maniaka dążą do pozniania Boga poprzez drzewo poznania dobra i zła, muszą sobie uświadomić, ze ta droga jest możliwa tylko jeśli człowiek zna dobro w sposób całkowity. Dlatego Boga należy poznawać tylko poprzez Jezusa, nigdy Mojżesza. Dlatego też Jezus nauczał, że tylko on jest drogą do Boga, a nie np. Mojżesz.
cdn.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Na zewnątrz ogrodu mogą się poruszać w sposób bezpieczny tylko ci, którzy znają dobro. Człowiek nigdy dobra nie poznał. Poznał je tylko w sposób powierzchowny oraz subiektywny. Dlatego ludzie kierujący się rozróżnianiem pomiędzy dobrem i złem i usiłujący wybierać dobro, błądzą - czyli trwają w grzechu. Dlatego ludzie doświadczają tak wiele nieporozumień, konfliktów, braku jedności oraz wzajemnej nieufności. Dla przykładu, Kobieta kieruje się swoim subiektywnym poznaniem dobra, które jest różne od subiektywnego poznania dobra, którym kieruje się mężczyzna. Skutek jest taki, że ludzie oddalają się od siebie i postrzegają nawzajem jako nieprzyjaciele.
Jak widać z historii, prawo jako uniwersalna regulacja rozróżniania pomiędzy dobrem i złem, nie sprawdziło się i nie sprawdza się coraz bardziej. Już minęło wystarczająco wiele czasu, a człowiek zebrał wystarczająco wiele negatywnych doświadczeń, aby pojąć, że prawo, nawet tak doskonałe, jak przekazane Mojżeszowi, nie jest drogą, która prowadzi do celu. Poznanie Boga, jakie człowiek osiągną poprzez prawo, jest toksyczne i zdecydowanie do Boga zniechęca, a nie przybliża. Podobnie relacje międzyludzkie budowane na fundamencie prawa, prowadzą do wzajemnej kontroli i nieufności.
Dla duchowego rozwoju niesłychanie ważne jest rozróżnienie pomiędzy Prawem a Prawdą. Prawo (Mojżeszowe) zostało nadane człowiekowi po to, aby był gotowy na przyjęcie Prawdy przyniesionej przez Pomazańca. To nie Prawo ma być zapisane w sercach ludzi nowego przymierza, ale Prawda.
Jasne jest także, ze ludzie starego przymierza nie rozróżniali pomiędzy Prawem i Prawdą, ponieważ Prawda nie została jeszcze objawiona. Znali tylko pojęcie Prawa Bożego. Zaś owe Prawo Boże w pełni objawił Jezus.
cdn

Awatar użytkownika
Parmenides
Posty: 2011
Rejestracja: 10 sie 2011, 14:53
Kontakt:

Post autor: Parmenides »

Podoba mi się co napisałeś, ale trochę się z tym nie zgadzam. Uważam, że człowiek może poznać 'dobro', bo pojęcie to zostało stworzone dla niego, a nie dla Boga, On jest poza takimi rozróżnieniami. Tak jak komenda „leżeć” czy „stój” jest dla psa, a nie dla jego pana, choć on doskonale ją rozumie, zresztą lepiej od adresata.
Również uważam, że kobieta winna najpierw kierować się dobrem (swojego) mężczyzny, a dopiero później własnym i vice versa. Na tym polega prawdziwy związek, nie ma wtedy istotnych problemów i wtedy „są jednym ciałem”. I wiem, że takie przypadki bywają.

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

Parmenides pisze:Również uważam, że kobieta winna najpierw kierować się dobrem (swojego) mężczyzny, a dopiero później własnym i vice versa. Na tym polega prawdziwy związek, nie ma wtedy istotnych problemów i wtedy „są jednym ciałem”. I wiem, że takie przypadki bywają.
Parmenidesie tez tak uwazam,,i to jest wlasnie wzajemna Milosc...ktorej uczy nas Chrystus... ;-)

mamy dbac o wspolmalzonka jak o swoje cialo...wtedy jest to calkowita jednosc...:)
czyli dawac..dawac i dawac...w zamian nic nie zadajac...
a skoro nasza druga polowka bedzie robic to samo w stosunku do nas..bedzie to pelnia Milosci i sprawiedliwosci..tej Boskiej..idealnej..ktora jest wynikiem prawdziwej Milosci..

to oczywiscie jest Ideal..do ktorego powinnismy dazyc...

a to wszystko implikuje cala reszte ,,o ktorej m.innymi pisze RM... ;-)

Prawo do Milosci ma sie tak mniej wiecej jak PIESC DO OKA... :)
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Parmenidesie,
wszyscy kierujemy się dobrem. Czy świadomie, czy też nieświadomie, chęć czynienia dobrze jest podstawową motywacją ludzi. Gdybyśmy znali dobro w sposób całkowity, owoce naszych działań byłyby pozytywne. Tymczasem , jak pokazuje historia, największy postęp techniczny i technologiczny następował w czasie wojen oraz dla potrzeb militarnych. Ludzie utrzymują pokój w sposób siłowy. Lada iskra w różnych częściach świata prowadzi do niewyobrażalnych szaleństw (była Jugosławia, Rwanda).
To prawda, że człowiek zachowuje zdolność do poznania dobra. Problem jest w tym, że poznawanie dobra to droga niebezpieczna i bardzo toksyczna. Jest to myśl bardzo trudna do zaakceptowania, że poznawanie dobra prowadzi do negatywnych skutków. My, ludzie, nie jesteśmy skłonni do przyjmowania myśli w tak oczywisty sposób sprzecznych w odniesieniu dla naszej struktury wartości.
Po raz pierwszy uświadomiłem sobie ten temat, kiedy po jakieś koszmarnej awanturze małżeńskiej, zdecydowaliśmy - żona i ja - iż należy to odtworzyć i wyjaśnić od początku do końca. Wówczas okazało się, że oboje chcieliśmy dobrze. Z tym, że każde z nas rozumiało dobro inaczej i broniliśmy po prostu własnych racji. Wtedy zaczęło do mnie docierać, co znaczy opis, ze w raju było drzewo poznania dobra i zła, ale ludzie nie powinni byli z niego zrywać owoców.
Ten wizerunek świata, z którym mamy do czynienia w sensie teraźniejszym i przeszłym, to efekt działania ludzi, którzy kierowali się dobrem. Nawet, jeśliby poprosić uczestników sporów na tym forum o wyjaśnienie przyczyn niechęci wobec adwersarzy, to okaże się, że każdy kieruje się subiektywnie pojmowanym dobrem. A to pragnienie kierowania się dobrem, prowadzi ludzi do przymusu kierowania się własną racja, nawet wówczas, kiedy ranią innych.
Ogród (Raj), nawet jeśli był wydzielony z całej stworzonej rzeczywistości, to i tak istniał w świecie stworzonym w oparciu o kryterium dobra. To, że drzewo poznania dobra i zła rosło w ogrodzie, w moim przekonaniu oznacza, że człowiek musiał i musi mieć kontakt z dobrem, czyli je poznawać. Nie powinien był jednak zrywać owoców, czyli ukonstytuować swojego życia na poznawaniu dobra i kierowaniu się kryterium dobra dla kreowania swojego życia. Tym bardziej, że istniała alternatywa w postaci drzewa życia.
Ta alternatywa jest bardzo prosta. Sprowadza się do zmiany myślenia z czynienia dobrze, na pragnienie dawania drugiemu człowiekowi życia. Czyli piszę o takim postępowaniu, w którym człowiek porzuca pragnienie wyrządzania dobra swojemu bliźniemu, a zastępuje to pragnieniem bycia dla bliźniego źródłem życia. Każdy, kto spróbuje tego w praktyce, zobaczy, że to nie są filozoficzne rozważania, ponieważ chęć bycia dla bliźniego źródłem życia skutecznie blokuje wszelkie toksyczne aktywności, które - o dziwo - mają rację bytu, kiedy kierujemy się wobec bliźniego chęcią wyrządzania mu dobra.

Awatar użytkownika
Parmenides
Posty: 2011
Rejestracja: 10 sie 2011, 14:53
Kontakt:

Post autor: Parmenides »

RM pisze:wszyscy kierujemy się dobrem. Czy świadomie, czy też nieświadomie, chęć czynienia dobrze jest podstawową motywacją ludzi.
No i tutaj się z Tobą zdecydowanie nie zgodzę. Dawno stwierdzono, że większość motywów, które kierują ludźmi - a dotyczy to przeważającej większości, choć oczywiście rzadko bywa biało/czarne, występują różne pomieszania i konfiguracje – nie ma z dobrem (jakkolwiek pojmowanym) wiele wspólnego. Na to nakłada się jego subiektywne pojmowanie, o czy zresztą piszesz. Jest to zresztą jeden z podstawowych zarzutów wobec filozofii Platona, a w konsekwencji rzutujący na całą filozofię europejską – że człowiek chce być dobry, dąży do stawania się lepszym i doskonalszym. Historia, psychologia i zwykłe życiowe doświadczenie uczą, jak daleko odbiega to od prawdziwego obrazu.
Problem jest w tym, że poznawanie dobra to droga niebezpieczna i bardzo toksyczna.
Również się się nie zgadzam, zapewne zdarzają się takie przypadki, ale nie można generalizować. Jest to znacznie przesadzone i udramatyzowane.
Jest to myśl bardzo trudna do zaakceptowania, że poznawanie dobra prowadzi do negatywnych skutków.
Co najmniej dyskusyjne.
Ten wizerunek świata, z którym mamy do czynienia w sensie teraźniejszym i przeszłym, to efekt działania ludzi, którzy kierowali się dobrem.
No wybacz, ale to już nonsens. Kogo masz tu na myśli? Rzymskich cezarów, np. Kaligulę lub Nerona? A może Hitlera, Stalina, Pol Pota czy Mao Tse Tunga?? Że o bardziej współczesnych postaciach nie wspomnę.

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

RM pisze:Ta alternatywa jest bardzo prosta. Sprowadza się do zmiany myślenia z czynienia dobrze, na pragnienie dawania drugiemu człowiekowi życia. Czyli piszę o takim postępowaniu, w którym człowiek porzuca pragnienie wyrządzania dobra swojemu bliźniemu, a zastępuje to pragnieniem bycia dla bliźniego źródłem życia. Każdy, kto spróbuje tego w praktyce, zobaczy, że to nie są filozoficzne rozważania, ponieważ chęć bycia dla bliźniego źródłem życia skutecznie blokuje wszelkie toksyczne aktywności, które - o dziwo - mają rację bytu, kiedy kierujemy się wobec bliźniego chęcią wyrządzania mu dobra.
o tym wlasnie pisze Parmenides tutaj..:
Parmenides pisze:Również uważam, że kobieta winna najpierw kierować się dobrem (swojego) mężczyzny, a dopiero później własnym i vice versa. Na tym polega prawdziwy związek, nie ma wtedy istotnych problemów i wtedy „są jednym ciałem”.
byc zrodlem zycia..po prostu kochac.. ;-)

Ten wizerunek świata, z którym mamy do czynienia w sensie teraźniejszym i przeszłym, to efekt działania ludzi, którzy kierowali się dobrem.
raczej swoim wlasnym... ;-)
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Awatar użytkownika
Dezerter
Posty: 3631
Rejestracja: 16 sie 2009, 22:50
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: Dezerter »

ata333 pisze:Parmenides napisał/a:
Również uważam, że kobieta winna najpierw kierować się dobrem (swojego) mężczyzny, a dopiero później własnym i vice versa. Na tym polega prawdziwy związek, nie ma wtedy istotnych problemów i wtedy „są jednym ciałem”. I wiem, że takie przypadki bywają.


Parmenidesie tez tak uwazam,,i to jest wlasnie wzajemna Milosc...ktorej uczy nas Chrystus... ;-)
Przyłącze się do tego zgodnego chóru z radością, że takie zrozumienie głębokie nastąpiło
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie
http://zchrystusem.pl/

Awatar użytkownika
Dezerter
Posty: 3631
Rejestracja: 16 sie 2009, 22:50
Lokalizacja: Inowrocław
Kontakt:

Post autor: Dezerter »

Posty RM
Wysłany: 2014-05-23, 19:31

- nie mam zastrzeżeń :-D

[ Dodano: 2014-05-24, 16:16 ]
- zgadzam się ze wszystkim za wyjątkiem tego:
Fizyczność i duchowość jest połączona emocjami, czyli duszą. Dusza to bufor pomiędzy ciałem i duchem, którego celem jest utrzymywanie całego człowieka w harmonii (równowadze). Dusza to niepowtarzalny i jednostkowy wymiar każdego człowieka. To, co określa szczególność każdego pojedynczego człowieka, to jego dusza - emocjonalność. Ciało i duch człowieka kontaktują się pomiędzy sobą za pośrednictwem duszy.
Dusza to nie emocje :-? , nie tylko - , to intelekt/rozum/umysł, charakter - cała istota czyli część naszej osobowość, część naszego ja (całość stanowi dusza + duch nasz)
moje poglądy na ten temat szeroko wyłożyłem i jak mniemam obroniłem w tym wątku - zapraszam tam do szerszej dyskusji o składnikach człowieka
http://biblia.webd.pl/forum/viewtopic.php?t=3360

Wysłany: 2014-05-27, 10:37
- gratuluję zrozumienia i poznania - oczywiście zgoda - podzieliłem się z innymi tym precyzyjnym zrozumieniem Boga - dzięki

Wysłany: Dzisiaj 10:01
- zgadzam się z większością ...
ale nie ze wszystkim:
prawo, nawet tak doskonałe, jak przekazane Mojżeszowi, nie jest drogą, która prowadzi do celu. Poznanie Boga, jakie człowiek osiągną poprzez prawo, jest toksyczne i zdecydowanie do Boga zniechęca, a nie przybliża. Podobnie relacje międzyludzkie budowane na fundamencie prawa, prowadzą do wzajemnej kontroli i nieufności.
za mocno powiedziałeś! - nie zgadzam się z taką stanowczością - ja widzę to o wiele łagodniej:
prawo, nawet tak doskonałe, jak przekazane Mojżeszowi, nie jest doskonałą drogą, która prowadzi do celu. Poznanie Boga, jakie człowiek osiągną poprzez prawo, jest niedoskonałe i może do Boga zniechęcać, a nie przybliżać[/b].
- tak bym ja to ujął

Wysłany: Dzisiaj 19:00
- zgadzam się ze wszystkim aż do tego momentu :
To, że drzewo poznania dobra i zła rosło w ogrodzie, w moim przekonaniu oznacza, że człowiek musiał i musi mieć kontakt z dobrem, czyli je poznawać. Nie powinien był jednak zrywać owoców, czyli ukonstytuować swojego życia na poznawaniu dobra i kierowaniu się kryterium dobra dla kreowania swojego życia. Tym bardziej, że istniała alternatywa w postaci drzewa życia.
Ta alternatywa jest bardzo prosta. Sprowadza się do zmiany myślenia z czynienia dobrze, na pragnienie dawania drugiemu człowiekowi życia. Czyli piszę o takim postępowaniu, w którym człowiek porzuca pragnienie wyrządzania dobra swojemu bliźniemu, a zastępuje to pragnieniem bycia dla bliźniego źródłem życia. Każdy, kto spróbuje tego w praktyce, zobaczy, że to nie są filozoficzne rozważania, ponieważ chęć bycia dla bliźniego źródłem życia skutecznie blokuje wszelkie toksyczne aktywności, które - o dziwo - mają rację bytu, kiedy kierujemy się wobec bliźniego chęcią wyrządzania mu dobra.
proste to to nie jest - ja tego nie rozumiem - ktoś rozwinie wyjaśni?
ale pozdrawiam serdecznie i gratuluje zrozumienia, ogarnięcia całości i poznania głębokiego
Nie czyńcie tak jak ci przeciw którym występujecie
http://zchrystusem.pl/

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Parmenides,
jaki wizerunek Hitlera przedstawiałaby historia, jeśliby Niemcy wygrali II wojnę? Z pewnością krańcowo odmienny od tego, który akceptujemy współcześnie. W takiej sytuacji Hitler byłby mężem opatrznościowym świata, a jego dzieła definiowałyby dobro! Niemcy nie poszli po 1933 roku za Hitlerem w sposób przypadkowy. To, co Hitler obiecywał Niemcom, w ich hierarchii wartości było DOBRE. Cały, podkreślam cały, naród niemiecki wierzył, że wizja Hitlera jest dobra. Zatem, czy pojmowanie dobra na skalę narodu może być toksyczne?
Stalin w Rosji nie ma tak jednoznacznie negatywnej oceny, jak nam się wydaje. Tam wielu ludzi ciągle wierzy, ze Stalin był wielkim i dobrym przywódcą, poza tym wygrał wojnę i uczynił ZSRR supermocarstwem. Dlaczego Putin ma w Rosji tak silną pozycję? Bo w jakimś stopniu swoją postawą nawiązuje do postaci takich jak Stalin, Lenin. Daje Rosjanom poczucie bycia silnym, a to trafia w ich świadomość tego, co jest dla nich dobre.
Dobro na podstawowym poziomie (nie morduj, nie kradnij, nie kłam) jest raczej powszechnie akceptowane. Ale dobro ma też głębsze poziomy np. dać homoseksualistom te same prawa, co heteroseksualnym? To jest wyzwanie z zakresu pojmowania dobra. Co jest dobre, powszechne uprawianie roślin GMO (co pozwoli ograniczyć niedobory żywości na świecie), czy zakaz upraw GMO, dla ochrony sprawdzonego, tradycyjnego rolnictwa? Gdyby człowiek znał dobro w sposób całkowity, potrafiłby w takich tematach wypracować wspólne stanowisko oparte na wybraniu tego, co jest dobre i odrzuceniu tego, co jest złe. Tutaj niestety zdolność do posługiwania się dobrem przez człowieka już nie sięga.
Ciągle uważasz, że zdanie o tym, że kierowanie się dobrem prowadzi do toksycznych skutków, jest udramatyzowaniem tematu?

Dezerterze,
miło, że aż w tak wielu kwestiach się zgadzamy. Co do duszy, masz słuszność. Ja skoncentrowałem się tylko na aspekcie emocjonalnym.
Odnośnie prawa, będę jeszcze o tym pisał.
Odnośnie ostatniego akapitu.
Postrzegam opis z ks. Rodzaju, jako spójny i logicznie uporządkowany. W pierwszym opisie stworzenia dowiadujemy się o stworzeniu ziemi. Wszystko, co czynił Bóg było dobre, a połączone w całość bardzo dobre. Tam czytamy także o stworzeniu człowieka, który został stworzony do zarządzania światem stworzonym wg dobra. Zatem, jakieś poznanie dobra musiał mieć, aby zarządzać rzeczywistością, której istnienie było oparte na kryterium dobra.
Ale sam człowiek, wg opisu z drugiego rozdziału, został umieszczony w ogrodzie, który był przestrzenią wydzieloną z całości (jakby wygrodzoną) i tam (w ogrodzie) obowiązywały inne prawidła niż na zewnątrz ogrodu. O tym mówi opis, że wśród zwierząt przyprowadzanych do człowieka nie znalazła się pomoc odpowiednia dla niego. Człowiek w ogrodzie został wdrożony do innego systemu funkcjonowania niż ten, który obowiązywał poza ogrodem. Symbolizuje to drzewo życia i zakaz poznawania dobra i zła. Warunkiem dostępu do drzewa życia było nie kierowanie się poznaniem dobra i zła.
Zatem opis ten doprowadza nas do poznania i zrozumienia istoty dobra oraz uświadamia nam, że dobro jest wartością nieosiągalną dla człowieka. Możemy je poznawać tylko cząstkowo, subiektywnie. Dobro jest cechą Boga i tylko On je zna w sposób całkowity. Domyślam się, że zamieszanie wprowadza kwestia dobra, którym nie powinniśmy się kierować, ale jednocześnie zachowujemy jakąś zdolność do jego poznawania. To trochę jak z autobusem. Nie musisz mieć prawa jazdy kat. D i znać się na mechanice, żeby pojechać autobusem. Musisz tylko spełnić określone wymagania, mieć bilet , czekać na przystanku i wiedzieć który autobus oraz dokąd. Z dobrem wygląda to nieco bardziej restrykcyjnie. Człowiek nie tylko nie musi wiedzieć jak dobro "działa" na głębszych poziomach, ale wg Biblii, powinien unikać poszukiwania tej wiedzy. Człowiekowi wystarczy do spełnionego istnienia w świecie znajomość Prawdy - spożywania owoców z drzewa życia.
Prawda jest kluczem, który pozwala człowiekowi funkcjonować w świecie stworzonym wg kryterium dobra, bez konieczności znania dobra, w sposób, który nie zaburza równowagi (harmonii), czyli nie generuje zła.
Jestem przekonany, że kierowanie się dobrem należy usunąć z dwóch podstawowych wymiarów funkcjonowania człowieka; z relacji z Bogiem oraz z relacji z bliźnim. Zatem pytanie, czy Bóg jest dobry? - nie istnieje! Istnieje aksjomat: Bóg jest dobry. Kwestia: jak wychować swoje dzieci, aby wyrosły na dobrych ludzi - nie istnieje. Istnieje kwestia: jak być dla swoich dzieci źródłem życia i nauczyć je bycia źródłem życia dla innych.
Nasze myślenie jest ukształtowane przez prawo. Dlatego w sposób naturalny i bez zastanawiania się poszukujemy tego co dobre. Tak było też ukształtowane myślenie Żydów, którzy zabili Jezusa. Nawrócenie - metanoja, to odejście od myślenia ukształtowanego na fundamencie prawa i uczenie się myślenia ukształtowanego na fundamencie Prawdy. Prawda objawiona przez Jezusa jest kluczem do życia w zgodzie z dobrem, ale bez konieczności jego (dobra) poznawania. W wielu sprawach naszego życia, dawanie bliźniemu tego, co przynosi mu życie, jest równocześnie dobre. Dlatego uzyskamy potwierdzenie, że nasza działanie było dobre. Jednak w sytuacji takiej, kiedy zrozumienie dobra moje i mojego bliźniego różnią się (a nawet są antagonistyczne), dążenie do dobra prowadzi do walki. W takich sytuacjach, kierowanie się pragnieniem bycia życiem dla bliźniego przynosi pokój i błogosławieństwo, zamiast walki i siłowego przekonywania do własnego dobra.
pozdrawiam

Awatar użytkownika
Listek
Posty: 7838
Rejestracja: 31 mar 2013, 21:25
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: Listek »

Życie w Królestwie Bożym opiera się na sprawiedliwości, której wykładnią jest doskonałe Prawo Boże.Dlatego Jezus Chrystus pokazał nam jak z serca żyć nie łamiąc żadnego Bożego przykazania.Jezus jest naszym wzorem posłuszeństwa względem Ojca.

Każde słowo od Boga jest Prawdą, a kto od prawdy odchodzi na prawo lub lewo jest odstępcą od nauki Bożej.Jezus pokazał właściwą DROGĘ do domu Ojca. Każdy kto odwrócił się od łamania Prawa Bożego może nią iść za swoim Zbawicielem.

W modlitwie do Ojca Jezus powiedział:

J 17:17 bt "Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą."

Pozdrawiam
Twa sprawiedliwość to wieczna sprawiedliwość, a Tora Twoja jest prawdą Ps.119,142
"I będzie ci jako znak na ręce twojej i jako przypomnienie między oczyma twoimi, aby prawo Boga było zawsze w ustach twoich." Wj 13:9

ata333
Posty: 7729
Rejestracja: 20 mar 2012, 23:01

Post autor: ata333 »

RMie....nie wywolana do tablicy jednak odpowiem..bo sprawa jest banalnie prosta i niepotzrebnie ja komplikujemy..:)

Hitler, Stalin, Zydzi kierowali sie DOBREM...rozumianym bardzo ..bardzo subiektywnie..dobrem o bardzo zawezonym zakresie..
w zasadzie wiec Dobrem wlasnym..podbudowanym wlasnym EGO..czyli WLASNYMI INTERESAMI..


nie bylo tu miejsca na Dobro..co najmniej ogolu..nie mowiac juz o dobru przede wszystkich blizniego..czyli drugiego czlowieka..

Oni na pewno nie chcieli DAWAC..oni..chcieli tylko BRAC...


powtorze wiec..nie kierowali sie tu DOBREM ogolu...czyli Dobrem,,ktorego fundamentem jest Milosc,,ta o ktorej w prostych..jednoznacznych Slowach uczyl Pawel,, Jan i sam Jezus..


tylko Milosc pozwala byc zrodlem zycia dla innych... ;-)
Ostatnio zmieniony 30 maja 2014, 22:57 przez ata333, łącznie zmieniany 1 raz.
"Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia")

Awatar użytkownika
Queza
Posty: 6155
Rejestracja: 30 mar 2012, 17:52
Lokalizacja: Bieszczady

Post autor: Queza »

Zgadza się ata333, działali z niskich pobudek i mieli pełną świadomość charakteru ich czynów.
Mówicie, że kierowali się dobrem, jak by nikt nie chciał kierować się akurat złem, a czemuż to?
Jeżeli już się czymś kierowali to mogło być to również zło. Jakie drzewo takie i owoce.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Aby właściwie wejrzeć w sytuację Niemców w latach 30 - tych, nie można patrzeć na to z perspektywy roku 2014. Trzeba postawić się w ich sytuacji. Oni szukali najlepszych rozwiązań i wybrali najlepiej pojęte dobro. Wybierali Katolicy i Protestanci, a więc ludzie, którzy mieli poznanie i zrozumienie dobra pojmowanego przez pryzmat dekalogu czy miłości bliźniego, której byli nauczania w swoich kościołach. Z ich perspektywy Hitler był mężem opatrznościowym Niemiec. Aneksja Austrii i Czechosłowacji zostały w Niemczech przyjęte z radością. Notowania Hitlera szczytowały. Wojna z Polską wygrana w błyskawicznym tempie była kolejnym triumfem dobra wybranego przez naród niemiecki.
Kiedy niemieckie łodzie podwodne prowadziły bezwzględną i wyniszczającą wojnę, topiąc wszystko, co wpłynęło w zasięg torped, niemiecki naród świętował triumf swojego wojennego oręża. Dopiero kiedy alianckie bomby zaczęły rujnować ich miasta, zorientowali się, ze coś z tym dobrem jest nie tak. Wcześniej tego nie chcieli zauważać.
Ata, rzecz nie jest tak prosta, jak chcesz ją postrzegać.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pojęcia”