Dezerter pisze: A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni7, tak potrzeba, by wywyższono7 Syna Człowieczego, 15 aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne8. 16 Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17 Albowiem Bóg nie posłał9 swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. 18 Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. 19 A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. 20 Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. 21 Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu».
Tak jak wąż na pustyni był ratunkiem przed śmiercią od ukąszenia węża, tak podporządkowanie własnego umysłu (myślenia) Jezusowi, jest drogą do życia. Kto wierzy w Jezusa, nie podlega potępieniu, a ponieważ potępienie jest składową sądu, zatem nie podlega pod sąd.
A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki
Jest to wyraźne nawiązanie do proroctwa Zachariasza. Sąd polega na tym, że ludzie pozostali przy swoim sposobie rozumowania, pomimo, że Jezus objawił Ojca i Prawdę, która prowadzi do wybawienia. Co oznaczają: światło i ciemność w tym zdaniu? Światło to nauczanie Jezusa, to możliwość poddania swojego umysłu pod zupełnie nowe rozumowanie. Ciemność jest tym, co ludzie mieli przed Jezusem, czyli Prawo. Prawo ukształtowało myślenie ludzkości w kierunku śmierci i sądu. To zdanie przeciwstawia światłość ciemności, czyli Prawdę pochodzącą od Jezusa, przeciwstawia Prawu. Sąd polega na tym, że ludzie nie przyjęli zbawienia, której źródłem była Prawda, ale pozostali przy Prawie, czyli przy tej drodze, którą znali i rozumieli. to, że uczynki ludzi były złe, także należy rozumieć we właściwy sposób. Ja osobiście nie znam człowieka, który świadomie i celowo kierowałby się czynieniem zła. Wszyscy ludzie których znam, kierują się pragnieniem czynienia dobra. Skąd zatem w czasach poprzedzających Jezusa, miałaby istnieć taka powszechność czynienia zła przez ludzi? To właśnie jest nawiązanie do drogi poznania dobra i zła. Tą drogą podążali ludzie przez Jezusem, i ta droga została opisana jako umiłowanie ciemności, jako wykonywanie zła.
Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu
W tym fragmencie, nieprawość nie jest przeciwstawiona prawu, ale jest przeciwstawiona prawdzie. Należałoby oczekiwać, że Jan napisze, iż każdy, kto dopuszcza się nieprawości nienawidzi prawa, napisał jednak, że nienawidzi prawdy.
To jest spore zamieszanie dla człowieka kierującego się myśleniem, że Bogu podoba się czynienie dobra i unikanie zła. Cała etyka naszej kultury jest oparta na fundamencie odróżniania dobra od zła. Ale sąd jest właśnie integralną częścią tego sposobu rozumowania. Sąd jest w to rozumowanie wpisany i nie istnieje możliwość, aby kierować się odróżnianiem dobra od zła i uniknąć sądu. W rzeczywistości, do której prowadzi człowieka Jezus, nie ma już sądu, zatem nie chodzi o to, że Jezus umożliwia człowiekowi skorzystanie na sądzie z łaski, ale chodzi o to, że podążając za Jezusem, unikamy sądu całkowicie. Więc to, co nazwałeś sądem światłości, wg mnie oznacza, możliwość przejścia z jednej rzeczywistości do drugiej. Opuszczenie rzeczywistości, w której sąd jest integralną częścią obowiązującego porządku, a wejście do rzeczywistości, w której sąd po prostu nie istnieje, czyli rzeczywistości, która jest posadowiona na miłosierdziu i łasce, a nie na prawie.