Śmierć

Znaczenia poszczególnych terminów biblijnych, takich jak: anioł, duch, chrzest, nawrócenie

Moderatorzy: kansyheniek, Bobo, booris, Junior Admin, Moderatorzy

ODPOWIEDZ
RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Śmierć

Post autor: RM »

Sporo ostatnio myślałem nad pojmowaniem śmierci, jej duchowym znaczeniem i ogólnym rozumieniem.
Co to jest śmierć?
Śmierć to jest oddzielenie od Boga, który jest źródłem życia. Jednak w powszechnym rozumieniu, śmierć to jest ustanie funkcji ciała. Zatem jest wielce prawdopodobne, że większość pod pojęciem śmierci, rozumie coś innego niż mówi o śmierci Bóg.
W ogóle to są dwie śmierci. Tak temat jest ujęty w Objawieniu, gdzie czytamy o śmierci drugiej, tak nauczał Jezus (Łk 12, 4-5), tak temat ujmował Paweł, wreszcie tak wynika z z dwóch drzew w Ogrodzie.
Po raz pierwszy temat śmierci pojawia się w kontekście Drzewa Poznania Dobra. Jednak z opisu wynika, że po spożyciu owocu poznania dobra nikt nie umarł. Oczywiście , religie to wyjaśniają, że przed spożyciem owocu śmierci nie było. Spróbujmy sobie wyobrazić populację ludzi po tysiącach lat rozmnażania, gdyby nikt nie umierał. :lol:
Co było rzeczywistą konsekwencją spożycia owocu? - odcięcie od Drzewa Życia i to właśnie jest śmierć, o której Bóg przestrzega w Gen 2,17. Zatem na początku pojawia się tylko kwestia śmierci duchowej - odcięcia od źródła życia. Temat śmierci fizycznej nie jest poruszany. Dlaczego? Ponieważ nie był istotny. Wszystkie istoty fizyczne (stworzone z prochu ziemi) umierają i pierwszy człowiek także nie był stworzony do fizycznej nieśmiertelności. Po prostu, na początku percepcja śmierci fizycznej była inna, ponieważ człowiek miał świadomość swojej duchowej natury, która jest nadrzędna nad naturą fizyczną. Po spożyciu owocu poznania dobra, percepcja śmierci fizycznej stała się diametralnie inna, uzyskała znaczenie dominujące.
Tak właśnie ukształtowana jest świadomość wszędzie dookoła nas. Ludzie wiążą swoje cele, pragnienia, marzenia, nadzieję itd. z fizycznym funkcjonowaniem tutaj na ziemi. Nawet jeśli istnieją jakieś migawki o życiu wiecznym, to dotyczą istnienia po śmierci fizycznej, czyli środowiska i przestrzeni, o której gdyba się na podstawie pewnych fragmentów z pism. Zatem ludzie mają umiejscowiony swój skarb w przestrzeni fizycznej, o której Jezus powiedział: Powiadam zaś wam, przyjaciołom moim, nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic do zrobienia. Jak można mówić: nie bójcie się śmierci fizycznej? No można, kiedy się ma świadomość ukształtowaną tak jak na początku, kiedy percepcja śmierci fizycznej była inna, drugorzędna.

Awatar użytkownika
radek
Posty: 4138
Rejestracja: 03 sty 2013, 13:19
Lokalizacja: Choszczno
Kontakt:

Post autor: radek »

Zgodnie z kolejnością zdarzeń związaną z logiką drzewa życia to Wąż spowodował poddanie się pod sąd pierwszych ludzi. wiemy też, że Smok miał zostać związany na tysiąc lat przez Anioła zstępującego z nieba, po czym miało nastąpić odzyskanie tych, którzy wytrwali w Miłości Bożej, a więc nad śmiercią jest jeszcze Miłość

Mat 24:12-13 eib "(12) Z powodu szerzącego się bezprawia miłość wielu oziębnie. (13) Lecz ten, kto wytrwa do końca, zostanie ocalony."

Ap 21:3-4 eib "(3) I usłyszałem donośny głos. Rozległ się od strony tronu. Głosił: Oto namiot spotkania Boga oraz ludzi! Będzie z nimi mieszkał. Oni będą Mu ludem. A będzie z nimi sam Bóg — ich Bóg. (4) Otrze też wszelką łzę z ich oczu. Nie będzie już śmierci ani bólu, krzyku ani znoju; ponieważ pierwsze rzeczy — przeminęły."
‭‭Ewangelia według św. Jana 3:21 BW1975‬‬
[21] Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego są dokonane w Bogu.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Trochę refleksji na temat porodu.
Poród z zasady jest trudnym i traumatycznym wydarzeniem, bolesnym i bardziej niosącym lęk niż nadzieję. Poród bezpowrotnie kończy okres ciąży, zatem można go też nazwać śmiercią życia płodowego. Świat małego dziecka uwarunkowany ciążą, rozpada się bezpowrotnie, a on sam opuszcza bezpieczne i spokojne łono matki, rodząc się do samodzielnej egzystencji . Opuszcza świat, który ukształtował jego wszystkie, dotychczasowe doświadczenia. Opuszcza świat, w którym był otoczony matką, żył w niej, chociaż nigdy jej widział (Dz. Ap. 17,28). Ona kształtowała jego pierwsze doświadczenia, dostarczając do jego świata bodźce, świadomość bezwarunkowej miłości, zaopatrując go i chroniąc własną osobą. Poród to z jednej strony opuszczenie łona matki, z drugiej, narodzenie do pełnego jej (matki) poznania. Czy ktoś po narodzeniu i doświadczeniu życia fizycznego, chce powrócić do łona matki, do poprzedniego życia?
Uważam, że doświadczenie porodu, powinno wzbudzać w każdym człowieku refleksje związane ze śmiercią fizyczną. Tak jak nie mamy możliwości ucieczki przed porodem, tak też nie mamy możliwości ucieczki przed śmiercią fizyczną. Tak jak poród jest śmiercią życia płodowego, tak też śmierć ciała jest końcem fizycznej egzystencji. Jeśli jednak człowiek w fizycznym istnieniu upatruje jedyny sens swojego istnienia, to z pewnością śmierć ciała musi przerażać.
Częścią zmiany myślenia, jaka dokonuje się w człowieku poprzez poddanie Chrystusowi i dopuszczenie do siebie Ducha Prawdy, jest zmiana postrzegania śmierci fizycznej. Oswojenie śmierci do postrzegania jej jako kolejnej bramy, którą przekracza się tylko w jedną stronę, czyli bez możliwości powrotu. Częścią tego oswajania śmierci fizycznej jest kierowanie swojego życia w stronę uzyskiwania sytości, zaspokojenia, czyli stanu gotowości na odejście.
Większość ludzi tego nie pojmuje i nie kierują swojego życia w stronę sytości. Kształtują swoje życie w sposób chaotyczny, gonią za ulotnymi i bezwartościowymi doświadczeniami, gromadzą skarby, które w chwili śmierci ciała, pozostawią innym. Co więcej, ludzie zbierają doświadczenia, które z perspektywy przyszłego istnienia są nie tylko bezwartościowe, ale i szkodzą. Jedyne co zabiorą ze sobą przechodząc przez bramę śmierci fizycznej, to jest ich świadomość, którą ukształtowali nie zawracając sobie głowy takimi pierdołami jak Chrystus. Dodam, zabiorą świadomość, która nie tylko się na nic nie przyda, ale będzie stanowiła dla nich obciążenie.

wuka
Posty: 8850
Rejestracja: 25 cze 2016, 10:40

Post autor: wuka »

RM pisze: Jedyne co zabiorą ze sobą przechodząc przez bramę śmierci fizycznej, to jest ich świadomość,
Cudny cały post.
Dodam, że ta świadomość żyje poza naszym ciałem cały czas. Coś tak, jak:było, jest i będzie.
Sądzono, że świadomość jest częścią mózgu, wytwarzaną przezeń. Aż do połowy XXw.,
Już teraz można sprawdzić ten fakt.
Miło, że mamy podobne zdanie w tej sprawie.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Wuka pisze:Dodam, że ta świadomość żyje poza naszym ciałem cały czas.
Tak jak napisałaś. Jednak większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Ludzie są tak silnie związani z własnym ciałem, że postrzegają własną świadomość, jako integralną część fizycznej egzystencji. Tak myśląc, ustawiają się na pozycji zdobywania jedynie fizycznych doświadczeń, co z kolei jeszcze mocniej łączy ich świadomość z fizyczną egzystencją i tak koło się domyka i napędza.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Jezus był przede wszystkim Mistrzem. Współcześnie słabo rozumiemy pojęcie mistrza, ponieważ społeczeństwo odeszło od takiej formy kształtowania myślenia. A przecież, aby rozumieć sens uczniostwa (bycia uczniem), przede wszystkim koniecznym jest zrozumienie treści i sensu osoby mistrza. Stąd mamy na pęczki uczniów, którzy zupełnie nie pojmują, kim jest mistrz. To generuje mnóstwo konsekwencji, np. w kwestii nauczania i nauczycieli. Mistrz uczy swoich uczniów myśleć, uczy ich określonej percepcji otaczającego świata, zależności pomiędzy szeroko pojmowanymi procesami, stawiania celów i spełniania się.
Dzisiaj mamy do czynienia z nauczycielami (kaznodziejami), którzy biorą jakiś fragment pism i budują na tym fundamencie jakiś przekaz. Ich ograniczeniem jest zupełny brak kompleksowego rozumienia pism, a w szczególności nauczania Jezusa. Jak Jezus myślał?, w którą stronę chciał prowadzić swoich uczniów?, na jakie przeszkody natrafiał w kontaktach z ludźmi?, czego nie powiedział, ze względu na ograniczenia myślenia uczniów?
To głupie jest, kiedy ktoś bierze jakiś fragment wypowiedzi Jezusa i buduje na tym wzniosłe wizje, a nie ogarnia całości nauczania Jezusa. Taki styl rozumowania służy jedynie podpieraniu tez swojej religii, wypowiedziami Jezusa. Niezależnie od iluzji, jakoby Jezus był w centrum.
Śmierć jest jednym z takich tematów, które zostały przez religie wypaczone ponad wszelką miarę.
Co Jezus mówił o śmierci?
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł ze śmierci do żywota

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie ujrzy na wieki

Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, zanim nie ujrzą Królestwa Bożego, nadchodzącego w mocy


Co mówił o śmierci swojego ciała?

Ja odchodzę, a wy mnie szukać będziecie i w grzechu swoim pomrzecie; dokąd Ja odchodzę, wy pójść nie możecie

Słyszeliście, że powiedziałem wam: Odchodzę i przychodzę do was. Gdybyście mnie miłowali, tobyście się radowali, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest niż Ja

A teraz odchodzę do tego, który mnie posłał, i nikt z was nie pyta mnie: Dokąd idziesz?

Dlatego Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego.

Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca


Jezus nauczał o śmierci fizycznej jako o bramie, którą się przekracza raz i w jedną stronę. Rozróżniał świat i swoje Królestwo. Śmierć ciała nie jest równoznaczna ze śmiercią świadomości. Przekroczenie granicy Królestwa Bożego nie jest równoznaczne ze śmiercią fizyczną, ale każdy człowiek może przekraczać tą granicę już w czasie trwania życia fizycznego.
Każdy z przytoczonych powyżej fragmentów można by szeroko omówić w kontekście całego nauczania Jezusa, ale to jest zbyt duże przedsięwzięcie. Niemniej mam nadzieję, że osoby które czytają, i czytały moje wcześniejsze posty, będą się potrafiły zidentyfikować z tematem śmierci i ogarnąć to pojęcie w kontekście wykraczającym poza religijne treści.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie ujrzy na wieki. Rzekli mu Żydzi: Teraz wiemy, że masz demona. Abraham umarł i prorocy, a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie zazna na wieki. Czyś Ty większy od ojca naszego, Abrahama, który umarł? Także prorocy umarli. Za kogo się uważasz?

Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba! Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych.

Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych. Jesteście w wielkim błędzie


Powyższe fragmenty, ukazują jak bardzo postrzeganie śmierci może różnić i polaryzować ludzi. Żydzi (pewnikiem faryzeusze, czyli wierzący w zmartwychwstanie), postrzegają Abrahama i proroków, jako martwych. Skoro tak rozumują o swoich duchowych autorytetach, to i perspektywa, z którą konfrontuje ich Jezus jest dla nich nie do przyjęcia. Można by z tego dialogu stworzyć pewien uniwersalny schemat. Błędne postrzeganie śmierci, ustawia człowieka na pozycji antagonistycznej wobec Jezusa. Żydzi rozumują z perspektywy takiej, że wszyscy przodkowie umarli, zatem są martwi w całym zakresie ich istnienia. Jezus jednak postrzega przodków jako żyjących ( w domyśle, w przestrzeni duchowej), co wyraził w innym miejscy słowami określającymi przodków, jako żywych. Rozumowanie Żydów o śmierci określił jako trwanie w wielkim błędzie. Ten błąd oczywiście trwa, ponieważ jego ciągłość przenosi się poprzez religie.
Ważną składową uczniostwa jest skorygowanie postrzegania śmierci. Bez tego kroku, nauczanie Jezusa może mieć zabarwienie demoniczne lub tchnąć megalomanią, o czym czytamy powyżej, w przytoczonym cytacie.

chryzolit
Posty: 4264
Rejestracja: 19 maja 2013, 20:09
Kontakt:

Post autor: chryzolit »

RM.
Czy wierzysz w reinkarnacje.?
Pozdrawiam.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Chryzolit pisze:Czy wierzysz w reinkarnacje.?
Nie.

chryzolit
Posty: 4264
Rejestracja: 19 maja 2013, 20:09
Kontakt:

Post autor: chryzolit »

R.M-Dzięki.
To co dzieje się z człowiekiem po śmierci?
Jeżeli możesz odpowiedzieć to proszę.?
Pozdrawiam.

wybrana
Posty: 4380
Rejestracja: 17 mar 2017, 23:08
Lokalizacja: Polska

Post autor: wybrana »

A czy więcej tu piszących może powiedzieć, że wierzy w reinkarnację. Ja wierzę, że nasze dusze, które są nie zbawione sa powoływane ponownie do życia tu na ziemi w celu naprawy, poprawy, oczyszczenia i otrzymują nową szanse na zbawienie. Życie na ziemi widzę jako czyściec. Być może z duchowego czyśca te dusze są tu ponownie wcielone w nowe życie, by coś naprawić. Dusze zbawione idą do nieba. Dusze, co całkowicie odrzuciły Boga i uczyniły dużo zla - idą do piekła. A wy jak uważacie?
JEZUS MOIM ZBAWCĄ

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Chryzolit pisze:To co dzieje się z człowiekiem po śmierci?
Ąby dojść do śmierci, muszę zacząć od narodzin. Człowiek rodzi się jako istota fizyczna posiadająca duszę. Dusza to mniej więcej kompletna świadomość i pamięć. Życie fizyczne to jest czas dany człowiekowi, aby ukształtował swoją duszę w taki sposób, by po śmierci fizycznej dusza połączyła się z duchem i stała się częścią duchowego świata istniejącego w symbiozie z Bogiem. Człowiek rodzi się jako istota fizyczna, ponieważ opuszczając Ogród, umarł duchowo, czyli odłączył się od źródła życia. Zatem aby odbudować pełnię swojej istoty, człowiek powinien podjąć decyzję o narodzeniu do życia duchowego. To dokonuje się poprzez uznanie Jezusa swoim Panem i Mistrzem i podążanie za nim. Dalsza część życia powinna być kształtowana w takim kierunku, aby dusza człowieka nabywała doświadczeń duchowych, nie cielesnych. Duchowych, czyli takich, które przygotowują człowieka na przyszłą (po śmierci fizycznej) relację z Bogiem. Czyli człowiek powinien nabyć takie doświadczenia i pamięć, które uczynią go synem bożym, tj. istotą zdolną do trwania w relacji z Bogiem. Jeśli człowiek nie podąża tą ścieżką - czyli żyje jedynie swoim fizycznym życiem, wówczas jego doświadczenia i pamięć są wypełnione takimi treściami, które czynią jego duszę niezdolną do połączenia się z duchem, zatem niezdolną do istnienia w relacji z Bogiem.
Stąd są dwie możliwości po śmierci fizycznej: albo człowiek (rozumiany jako świadomość i pamięć) jest zdolny do połączenia z Bogiem, albo pozostaje w oddaleniu od Niego. Ta druga alternatywa jest popularnie nazywana piekłem, natomiast pierwsza niebem.
Nie znajduję tutaj miejsca dla reinkarnacji, z tego względu, iż jeśliby dusza wielokrotnie inkarnowała w różne ciała, wówczas byłaby zlepkiem mnóstwa treści pochodzących od różnych osób, zatem byłaby pozbawiona konkretnej tożsamości i nie byłoby jej można połączyć z konkretnym człowiekiem.
Nie uzupełnię tego postu o fragmenty pism, bo powstałby spory elaborat i byłoby to mniej przejrzyste.
Taka jest moja perspektywa rozumienia istnienia człowieka po śmierci fizycznej.
Pozdrawiam Chryzolicie.

chryzolit
Posty: 4264
Rejestracja: 19 maja 2013, 20:09
Kontakt:

Post autor: chryzolit »

Czy masz jakieś zródła,którymi się kierujesz,na które sie powołujesz?-R.M.
Czy tez bazujesz w tej idei na przekazie biblijnym.
Pozdrawiam.

LwiPazur
Posty: 323
Rejestracja: 25 lip 2016, 19:24

Post autor: LwiPazur »

Dokładnie RM, doskonale to wszystko ująłeś. Na duszy są wyryte pamięć i świadomość, reinkarnacji nie ma.

RM
Posty: 3679
Rejestracja: 20 mar 2012, 20:37

Post autor: RM »

Wszystko, co napisałem to są moje przemyślenia wynikające Biblii. Oczywiście na sposób myślenia nakładają się doświadczenia zebrane w życiu.

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pojęcia”