Koziołek ofiarny
Kłopoty Jarosława Rafała Stanisława Koziołka zaczęły się 13 stycznia 2004 roku. Dokładnie w 42. urodziny
Radny Jarosław Koziołek doznał objawienia - poczuł, że jest Synem Bożym. Takiej sytuacji nie przewiduje żadna ustawa, więc stargardzcy rajcy obradują w obecności natchnionego Duchem Świętym i dotkniętego mentalnymi stygmatami kolegi.
Niewidzialne stygmaty otwierają się radnemu Koziołkowi zwykle na sesjach rady miejskiej. - Kiedy ktoś zaczyna kombinować przeciwko mnie, czuję kłucie w dłoni lub w stopie - mówi radny. - Pan Bóg tak dalece to doprecyzował, że ból zależy od skali niechęci: czasem czuję, jak mi jeden gwóźdź wbijają, a czasem cztery. Przy panu odczuwam tylko małą wibracyjkę w ręce, co interpretuję jako lekką nieufność.
Najwięcej gwoździ wbili w radnego politycy, których do niedawna uznawał za swoich kolegów. A ukrzyżowali go 31 stycznia tego roku. Podczas tej sesji radny Koziołek poczuł w sobie cztery gwoździe, otwartą ranę w boku, gorejące serce i koronę cierniową - przestał bowiem być wiceprzewodniczącym rady miejskiej.
- Został zagrożony główny plan Pana Boga wobec mnie, który zakładał moją obecność w polityce jako świętego - mówi Koziołek. - Politycy gasną przy mnie, więc szukając sposobu, by mi dopiec, mówią: "Koziołek, idź się lecz".
Pytania o badania
Kłopoty Jarosława Rafała Stanisława Koziołka zaczęły się dwa lata wcześniej, 13 stycznia 2004 roku. Dokładnie w 42. urodziny. Radny wstał rano, podszedł do kartki papieru i zapisał ją automatycznie od góry do dołu. Czuł wewnętrzną potrzebę uzewnętrznienia tego, co siedziało w środku. - Miałem świadomość, że Pan Bóg zleca mi jakąś ważną misję - wspomina. Rozdawał skserowaną kartkę z objawieniem i złożył zapytanie do prezydenta miasta: czy Stargard jest gotowy na przyjęcie Syna Bożego? "Jestem Synem Boga Wszechmogącego, jedynego i prawdziwego Boga Izraelitów" - odczytał oświadczenie i dodał, że Jezus Chrystus obdarzył go w pełni Duchem Świętym, by przygotował świat na jego przyjście. Szczegółów niezbędnych przygotowań nie zdradza.
- Wtedy chyba po raz pierwszy pojawiło się publicznie pytanie, czy ja jestem zdrowy psychicznie. Na szczęście miałem aktualne badania lekarskie, bo akurat starałem się o pracę w ochronie.
A zaświadczenie stwierdzało jasno: "Jarosław Koziołek posiada zdolność fizyczną i psychiczną do wykonywania zadań pracownika ochrony fizycznej".
Innej reakcji rady niż co najmniej sceptyczna spodziewać się nie mógł. Bo zanim odczytał radnym swoje oświadczenie, był już z oświadczeniem u proboszcza. - Zanim trafię z tym do biskupa, chciałbym jako pierwszej osobie na drodze służbowej opowiedzieć o objawieniu księdzu proboszczowi - powiedział duchownemu Koziołek. Uczciwie przedstawił problem. Powiedział, że po Soborze Watykańskim II Kościół powinien brać pod uwagę objawienia osób świeckich. Dodał, że nigdy wcześniej, nie licząc drobnego incydentu sprzed 20 lat, gdy po przebudzeniu poczuł, że przy jego łóżku stoi Jezus Chrystus, coś tak cudownego mu się nie przytrafiło.
Ksiądz proboszcz powiedział tylko, że nie chce mieć z tym nic wspólnego. Po bliższym zapoznaniu się z objawieniami powiedział: - Jarek, jesteś chory. Przynieś mi zaświadczenie od lekarza, to może ci uwierzę.
Do biskupa od dwóch lat Koziołek mimo usilnych starań dostać się nie może.
- Dopiero gdy oświadczenie zaniosłem do mediów i poszło w Polskę, rozpoczęła się szeroka dyskusja - wspomina Koziołek.
Nic niepokojącego
Jednak media, zamiast skupić się na meritum, zbyt dużo miejsca poświęciły problemowi braku regulacji prawnych w wypadku pojawiania się objawień. Publicyści "Głosu Szczecińskiego" zauważyli, że jeśli radny doświadczający objawienia nie zagraża sobie ani innym osobom, to nie ma prawnej możliwości pozbawienia go mandatu. Wygaśnięcie mandatu jest możliwe tylko w przypadku odmowy złożenia ślubowania, zrzeczenia się mandatu lub skazania prawomocnym wyrokiem.
Gdy okazało się, że brak prawnych możliwości odesłania wiceprzewodniczącego na specjalistyczne badania, Aleksander Buwelski, szef klubu radnych PO, rozpoczął zbieranie podpisów pod wnioskiem o odwołanie Koziołka z funkcji.
Wniosek nie trafił pod obrady, bo wśród 23 radnych nie udało się zdobyć wymaganych sześciu podpisów poparcia.
Murem za Koziołkiem stanęli radni SLD. Nie pierwszy raz - dwa miesiące wcześniej Jarosław Koziołek, radny Prawa i Sprawiedliwości, działacz Solidarności i Katolickiego Zrzeszenia Kolejarzy Polskich, kandydat na posła z list PiS, przyłączył się niespodziewanie do koalicji z SLD.
Dzięki temu Sojusz obsadził swoimi ludźmi komisje rady i stanowisko przewodniczącego. SLD razem z Koziołkiem miał 12 głosów w 23-osobowej radzie i mógł wygrywać wszystkie głosowania.
Radny Koziołek mówi, że nie miał innego wyjścia, jak przyłączyć się do lewicy.
Gdy zjawił się u niego komornik i zażądał spłaty 15 tysięcy pożyczki z biura pracy, którą podżyrował koledze, tylko przewodniczący powiatowego SLD Mirosław Dawidowicz gotów był pospieszyć mu z pomocą. Załatwił u SLD-owskiego starosty rozłożenie wierzytelności na raty i zaproponował stanowisko wiceprzewodniczącego rady miejskiej. Komornik Koziołka już więcej nie nachodził.
- Nikt nie miał wątpliwości - mówi Grzegorz Drążek, stargardzki dziennikarz "Głosu Szczecińskiego" - że w zamian za poparcie polityczne wykorzystano chorego człowieka.
- Nie zauważyliśmy niepokojących sygnałów w jego zachowaniu - twierdził po objawieniach Koziołka Dawidowicz. - Sojusz nigdy nie pytał swoich członków o to, jaką wiarę wyznają, nie mieszamy się w tę kwestię.
Koziołka zaś wziął na stronę i powiedział: - Jarek, to jest twoja prywatna sprawa. Ja w to nie wnikam.
Rzucony na pożarcie
Po śmierci papieża wiceprzewodniczący ponowił apel, by Stargard przygotował się na przyjście Syna Bożego. Wtedy przyjechał Polsat z kamerą. Radny Koziołek powiedział telewizji, że jego wiara jest tak wielka, iż mógłby zostać papieżem.
Ta wypowiedź nie wywołała już w mieście gniewu, tylko współczucie. - Gdy zrobiliśmy sondę uliczną, zwykli ludzie mówili, że trzeba pomóc choremu człowiekowi i należy go odizolować od polityki - mówi Grzegorz Drążek. - Radni Sojuszu upierali się jednak, że dopóki na sesji nie przeszkadza, to nie można interweniować. A po sesji ma prawo mówić, co chce, bo jest wolność słowa.
Do niedawna trudno było się oficjalnie dowiedzieć, co radni lewicy zamierzają zrobić z problemem Koziołka.
Adam Kisio, przewodniczący rady miejskiej z SLD, na każde pytanie o wiceprzewodniczącego odpowiada tak samo: - Nie będę wypowiadał się na temat Jarosława Koziołka. To i tak duży postęp, bo kilka miesięcy temu, gdy pytano go o to samo przed kamerami, w ogóle nie odpowiadał, tylko kręcił przecząco głową.
Dopiero teraz, w styczniu, gdy radny Koziołek ogłosił na konferencji prasowej, że został przez Boga namaszczony na premiera, radni lewicy odwołali go z funkcji wiceprzewodniczącego (przy trzech głosach przeciwnych i trzech wstrzymujących się).
- Wykalkulowali, że lepiej go teraz odwołać, niż za kilka miesięcy tłumaczyć się z tego podczas kampanii wyborczej - mówi redaktor Drążek. - Zresztą Koziołek przestał być dla nich sterowalny i nie mieli żadnego wpływu na to, jak on głosuje.
Wyborcy decydują
Zdaniem Aleksandra Buwelskiego, radnego PO, przykład Jarosława Koziołka pokazuje, że prawo powinno regulować rozwiązywanie tego typu problemów. - Nie twierdzę, że opinia psychiatry ma być ważniejsza od tysiąca głosów wyborców - mówi Buwelski. - Ale przecież nie można jej zupełnie ignorować.
Zwłaszcza że Koziołek cztery lata temu ubiegał się o stanowisko prezydenta Stargardu i w wyborach zdobył bardzo duże poparcie, zajmując trzecie miejsce. - Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby został prezydentem - zastanawia się Buwelski. - W imieniu miasta mógłby zaciągać wielomilionowe zobowiązania i można by go usunąć tylko w drodze referendum.
To i tak lepiej niż teraz, bo pojedynczego radnego w ogóle nie można pozbawić mandatu.
- Objawy wskazują na zaburzenia psychotyczne - twierdzi Marek Juraszek, szczeciński psychiatra, chociaż bez zbadania pacjenta nie podejmuje się postawić jednoznacznej diagnozy. - Chorzy cierpiący na tego typu schorzenia mają urojenia, omamy i często doznają zdarzeń nadprzyrodzonych. Najprostszym sposobem odsunięcia od władzy osób chorych byłby przepis wprowadzający obowiązkowe badania psychiatryczne, co od lat postuluję - mówi doktor Juraszek.
Przeciwnikiem majstrowania przy ustawie jest profesor Michał Kulesza, twórca prawa samorządowego. Jego zdaniem przykład Stargardu pokazuje, jak ważny jest każdy głos.
- Każdy wyborca musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce, by reprezentował go Syn Boży, czy facet znający się na problemach miasta. I ponosić odpowiedzialność takiego wyboru - mówi profesor Kulesza. - Ośmieszylibyśmy się, gdybyśmy wprowadzili przepis, że każdy kandydat powinien przejść badania psychiatryczne.
Czekając na cud
Jarosław Koziołek mimo przykrości, które go spotykają, nie żałuje decyzji o ujawnieniu się. Choć rodzina wstydzi się go, przez co radny czasem musi mieszkać poza domem. I choć brat chce zmienić przez niego nazwisko. I mimo że wytykają go palcami na ulicy, to wie, że jako radny nie może sobie niczego zarzucić.
Z optymizmem patrzy w przyszłość. Choć ma pewne obawy związane z najbliższymi wyborami samorządowymi. Na pewno nie wystartuje z list PiS. Na pewno nie z list SLD.
- Jedyna sensowna partia, z którą mógłbym się związać, to LPR - mówi Koziołek.
Lecz musiałby się zdarzyć cud, by LPR zaprosiła go na swoje listy. Bo przecież trzech radnych Ligi głosowało za jego odwołaniem.
- Nie będę w to ingerował - mówi Koziołek. - Nie mam zamiaru robić cudów na zamówienie. Cud zgodnie z regułą teologiczną musi być wpisany w logikę zdarzeń.
http://wiadomosci.onet.pl/1312969,2677, ... skart.html
Na przykład na naszym forum mamy tego typu głosy:
to ze Duch Święty wkroczył w osobowość Koziołka i mu ją zmienił nie ma wątpliwosci.agneess pisze: Za każdym razem, gdy mówimy "Wierzę w Ducha Świętego", mamy na myśli to, iż wierzymy, że istnieje Bóg żywy, który może i pragnie wkroczyć w osobowość człowieka i zmienić ją. :D
Jest jeszcze taka opinia na naszym forum:
Koziołek chyba na tej samej drodze otrzymał Ducha Świętego. Dlaczego więc pozostali współobywatele jego miasta, zamiast się cieszyć i dziekowac Bogu za taki dar chcą go wysłać na kuracje i odebrać mandat?Anna01 pisze: Wiele razy proszę Boga o odpowiedź na nurtujący mnie temat i wtedy Bóg zsyła na mnie Ducha Świętego czyli ZROZUMIENIE. I wdzięczna jestem za to Bogu.