|
Forum biblijne
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE. ZAPRASZAMY www.biblia.webd.pl
|
Maryja zawsze dziewica.. ???? czy aby na pewno.. ?? |
Autor |
Wiadomość |
ata333
Pomógł: 331 razy Dołączył: 20 Mar 2012 Posty: 7729
|
Wysłany: 2015-01-08, 21:19 Maryja zawsze dziewica.. ???? czy aby na pewno.. ??
|
|
|
mysle.. ze bardzo duzo w tym temacie napisala ShadowLady czerpiac wiedze.. m.innymi z ksiazki J. Meiera "Jezus, Zyd pospolity".. (Jesus - Marginal Jew).. (jesli sie myle Shadow,, prosze mnie poprawic..)..
ja ostatnio znalazlam tez bardzo wymowny argument.. w artykule na temat argumentow Meiera wlasnie :
"W jaki sposób V. Messori odnosi się do samych argumentów ks. Meiera?
Pierwsza wzmianka w chrześcijańskich tekstach, lecz nie apokryficznych, znajduje się ok. 160 roku u Egezypa, który dobrze znał palestyńską rzeczywistość (stamtąd pochodził i znał niektórych potomków rodziny Jezusa) i który wspomina, że przynajmniej jeden z „braci” był w rzeczywistości kuzynem. A zatem takimi mogli być i pozostali. Egezyp wyjaśnia to jednym zdaniem wtrąconym bez śladu dyskusji czy sprzeciwu, sprawiając wrażenie kogoś, kto powtarza coś, o czym wszyscy dobrze wiedzą. Przez kolejne dwa wieki, a nawet więcej, nie ma bowiem żadnych problemów, aż do ok. 380 roku, gdy pojawia się książeczka pewnego Elwidiusza, ciemnoskórego laika. Wdał on się w płomienną dysputę na temat wyższości celibatu zakonnego nad małżeństwem Wybuch fenomenu życia mniszego (niemalże jako czegoś w zastępstwie męczeństwa), po wprowadzeniu wolności przez Konstantyna, zaowocował przewartościowaniem dziewictwa i taką nieufnością wobec stosunków małżeńskich, iż wzbudziło to żywą reakcje. Pamflet Elwidiusza wpisywał się w tę polemikę i „opierał się nie na starej Tradycji, lecz na pewnej egzegezie Nowego Testamentu, całkiem pomylonej, uprawianej po dyletancku”. To słowa Blinzlera. To, do czego dążył ciemnoskóry polemista, to zbicie argumentów zwolenników wyższości dziewictwa poprzez wykazanie, że również Józef i Maryja założyli rodzinę, w której, poza Pierworodnym, mieli jeszcze wiele innych dzieci. Nie opierał się on zatem na pogłębionych tekstach wiary, ale na z góry ukierunkowanej tezie, przeznaczonej do obrony własnego stanowiska ( Tamże ).
Tutaj właśnie rozpoznajemy słabość argumentacji Messoriego, albowiem rzeczywiście Hegezyp odróżnia kuzyna od brata – o tym właśnie donosił ks. Meier – i Jakuba, właśnie nazwał „bratem”, a nie „kuzynem”. Przecież od Euzebiusza z Cezarei, bo to właśnie on cytuje Hegezypa, dowiadujemy się o dalszych kolejach losu rodziny brata Jezusa, Judy:
Z rodziny Pańskiej żyli jeszcze wnukowie Judy, tak zwanego brata Pańskiego według ciała ( HE 3, 20, 1 ).
Problemu dziewictwa Matki Pana nie było w II w. po Chr., ponieważ najstarsi pisarze wczesnochrześcijańscy po prostu go nie znali. Ignacy Antiocheński i św. Justyn twierdzili jedynie, że Jezus narodził się z Dziewicy ( por. Ignatius Antiochenus, Ad Ephesios 18, 2; 19, 1; Ad Smyrneos 1, 1; Justinus Martyr, Dialogus cum Tryphone 23, 3; 48, 2-3; 78, 3; 84, 1-2; 100, 3; 113, 4; 120,1 ). Poglądy Hegezypa na tę sprawę już znamy, a św. Ireneusz twierdził, że Jezus powstał z Maryi, która dotąd była Dziewicą ( ex Maria quae adhuc erat Virgo ), co wyraźnie sugeruje, iż Lyończyk zakładał jej Dziewictwo jedynie do czasu zrodzenia Zbawiciela ( św. Ireneusz, Adversus hereses III 21, 10 ). Stanowisko to podzielał Orygenes ( por. In Lucam hom. 14, 7; zob. M. Starowieyski, Mariologia Orygenesa , PSP 36, 5-29, spec. s. 13-20 [Bogurodzica Dziewica]; C. Vagaggini, Maria nelle opere di Origene, Roma 1942; H. Crouzel, La théologie mariale d’Origène, SCh 87, Paris 1962, s. 11-64 ). Klemens Aleksandryjski nieco rozszerzył to pojęcie, uznając dziewictwo Maryi za nie naruszone ante partum, ale też in partu, na co miała niewątpliwie wpływ literatura apokryficzna ( por. Stromata VII 93, 7 – 94, 1, tłum. J. Niemirska-Pliszczyńska: Klemens Aleksandryjski, Kobierce II, Warszawa 1994, s. 295 ). Tymczasem – Messori – stara się wmówić czytelnikowi, że „ciemnoskóry” egzegeta Helwidiusz ( kolor skóry Messori podkreślił dwukrotnie ), wpadł na ten pomysł dopiero w IV wieku, i polemikę z nim musiał podjąć – od niechcenia – „aryjczyk” św. Hieronim, który położył ciemnoskórego na łopatki. Pierwszy historyk Kościoła Euzebiusz z Cezarei napisał:
Wówczas też Jakub, zwany bratem Pańskim, – bo i jego nazywano synem Józefa, Józef zaś uchodził za ojca Chrystusa, a zaślubiona mu Dziewica, zanim jeszcze zamieszkali ze sobą, znalazła się z Ducha Świętego…w stanie błogosławionym ( HE 2, 1, 2 ).
Euzebiusz z Cezarei zatem podkreślił, że Maryja znalazła się w ciąży, zanim zamieszkała z Józefem – to właśnie odróżnia od siebie Jezusa i Jakuba: pierwszy narodził się w sposób dziewiczy, a drugi dopiero po ich wspólnym zamieszkaniu. Nic też nie wskazuje, żeby sama Maryja była stawiana, przez wszystkich wczesnych ojców Kościoła za wzór postępowania dla chrześcijan. Św. Paweł w ogóle o Niej nie wspomina nadmieniając jedynie, że Jezus narodził się z Niewiasty – co nie jest zbyt odkrywcze, Tertulian wskazywał, że Jezus potępił niewierność Maryi ( Tertulian, De Carne Christi VII ), a Jan Chryzostom komentując zdarzenie z Kafarnaum stwierdził:
To co Maryja chciała uczynić, umotywowane było Jej wybujałą ambicją; pragnęła Ona pokazać zebranym ludziom swą władzę nad Synem. Nie miała jeszcze pojęcia o Jego wielkości ( Jan Chryzostom, Homilia XLIV in Matt. )
Gdyby Messori poświęcił trochę swojego czasu, to mógłby z łatwością odkryć, że droga Matki Jezusa z Nazaretu do Matki Boga z Efezu nie biegła w prostej linii, a czarny Helwidiusz nie był koszmarem, który pojawił się w IV wieku, a ks. Meier nie jest skandalistą, lecz wybitnym naukowcem, który w swoich dociekaniach nie kieruje się kolorem skóry, swoimi poglądami lub też swoim chciejstwem, lecz stosuje twardą metodologię historyka, która może – choć nie musi – prowadzić do wniosków, do których on sam – być może – nie chciałby dojść.
calosc swietnego swoja droga artyklu TUTAJ .. |
_________________ "Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia") |
|
|
|
|
radek
mężczyzna
Pomógł: 284 razy Wiek: 41 Dołączył: 03 Sty 2013 Posty: 2996 Skąd: Choszczno
|
Wysłany: 2015-01-12, 13:30
|
|
|
A ja odważę się powiedzieć, że dla mnie wszystkie Kobiety są dziewicami. Wiem, że mówiąc w ten sposób nadaję głębsze znaczenie temu słowu. Kto jak kto, ale Ty Ata333 myślę, że zrozumiesz co znaczy nie widzieć w Kobiecie grzechu Ktoś wreszcie powinien wstawić się za Kobietami
J 8:10-11 bt "(10) Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: Kobieto, gdzież [oni] są? Nikt cię nie potępił? (11) A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz."
Ostatnie zdanie powyższego fragmentu można rozumieć jako wyraz szacunku do wolnej woli tej Kobiety, ale można też traktować je jako wyraz podległości Jezusa względem tej Kobiety ze względu pewnego rodzaju prośbę - Aby Jezus(odtąd) nie był dla Niej prowokacją do grzechu.
1Kor 4:5 bt "Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamysły serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę." |
_________________ Lewa szala już nie wzbiera, Prawa decyduje teraz
Mat 3:2 eib "(2) (...) Królestwo Niebios jest blisko."
|
|
|
|
|
ShadowLady86
Administrator
Wyznanie: Chrześcijanin
Pomogła: 273 razy Wiek: 38 Dołączyła: 14 Sty 2012 Posty: 4440
|
Wysłany: 2015-01-12, 20:09
|
|
|
Posiadam kilka artykułów księdza Meiera i bardzo lubię go czytać. Z niecierpliwością czekam na wydanie tomów A Marginal Jew: Rethinking the Historical Jesus w Polsce. Bo sprowadzanie książek z zagranicy to jednak ciężki wydatek dla portfela. Może się kiedyś doczekam
W weekend, jak będę mieć więcej czasu, trochę obszernie skomentuję ten artykuł. Ciekawe, że autor poruszył kwestię "Marii, matki Jakuba Mniejszego i Jozesa/ Józefa". Istnieją ślady w Tradycji informujące, że tą kobietą była matka Jezusa (uważano tak w czasach wiary w wieczyste dziewictwo!). Dopiero po wystąpieniu Hieronima w IV wieku, kobietę tą zaczęto identyfikować z Marią, żoną Kleofasa i jednocześnie z siostrą Marii, matki Jezusa (!). Jak ktoś jest ciekawy szczegółów, to zapraszam TUTAJ. |
|
|
|
|
ata333
Pomógł: 331 razy Dołączył: 20 Mar 2012 Posty: 7729
|
Wysłany: 2015-01-12, 22:27
|
|
|
ShadowLady86 napisał/a: | Posiadam kilka artykułów księdza Meiera i bardzo lubię go czytać. Z niecierpliwością czekam na wydanie tomów A Marginal Jew: Rethinking the Historical Jesus w Polsce. Bo sprowadzanie książek z zagranicy to jednak ciężki wydatek dla portfela. Może się kiedyś doczekam |
dla mnie moze nie jest takim wydatkiem.. ale przyznam szczerze.. ze takie ksiazki wole czytac w jezyku ojczystym.. dzieki ktoremu latwiej jest wychwycic wszystkie subtelnosci tresci...
zreszta co tu duzo mowic.. moja corka.. ktora uczy sie jezyka juz 12 lat.. zdaje sobie doskonale sprawe.. ze nigdy nie bedzie mowic i rozumiec jak rodowity anglik..
nawet kolezanka majaca meza anglika.. (mezatka od 4 lat).. robi wciaz mnostwo bledow jezykowych..
angielski jezyk.. pomimo prostej gramatyki.. ma ogromny zasob slownictwa... i to jest najwiekszy problem dla uczacych sie tego jezyka..
na komentarz czekam z niecierpliwoscia.. |
_________________ "Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia") |
|
|
|
|
ata333
Pomógł: 331 razy Dołączył: 20 Mar 2012 Posty: 7729
|
Wysłany: 2015-01-12, 23:24
|
|
|
ShadowLady86 napisał/a: | Z niecierpliwością czekam na wydanie tomów A Marginal Jew: Rethinking the Historical Jesus w Polsce. Bo sprowadzanie książek z zagranicy to jednak ciężki wydatek dla portfela. Może się kiedyś doczekam |
ja rowniez czekam..
ale tez czekam dla przeciwwagi na polskie przeklady ksiazek M. Licona (The Resurrection of Jesus) i N.T Wright,a... ( m.innymi: "Zmartwychwstanie" .. i " Jesus").. |
_________________ "Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia") |
Ostatnio zmieniony przez ata333 2015-01-13, 00:05, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
ShadowLady86
Administrator
Wyznanie: Chrześcijanin
Pomogła: 273 razy Wiek: 38 Dołączyła: 14 Sty 2012 Posty: 4440
|
Wysłany: 2015-01-13, 16:43
|
|
|
Posty o grzechach wszelakich zostały przeniesione TUTAJ |
|
|
|
|
ata333
Pomógł: 331 razy Dołączył: 20 Mar 2012 Posty: 7729
|
Wysłany: 2015-01-14, 15:50
|
|
|
ja pozwole sobie tym razem wkleic caly artykul dotyczacy wnioskow na temat rodzenstwa Jezusa ( w tym Jakuba Sprawiedliwego) ktore autor wyciaga na podstawie znakomitego dziela ksiedza J. Meier,a ..
przypominam ,,ze to wielotomowe dzielo .. nazwane jest najlepszym jak dotad naukowym opracowaniem Jezusa historycznego.. i co najciekawsze posiada ono.. imprimatur kk ..
jakie nasuwaja sie nam wnioski.. ????
przede wszystkim, o ewidentnym przeklamywaniu PRAWDY ewangelicznej przez owczesny kosciol...
a nawet duzo dalej idace.. ..
http://teologia.deon.pl/m...johna-p-meiera/
Ks. Meier chciał napisać obiektywną publikację o Jezusie, którą mógłby przeczytać katolik, protestant, Żyd czy tez ateista, a w tym celu musiał zadawać pytania i udzielać na nie odpowiedzi, nie zgodnie z konfesyjną wizją Kościoła, którego jest przedstawicielem, lecz z pozycji chłodnego obiektywizmu historyka. Zdumienie badacza żydowskiego jest więc niejako potwierdzeniem tego, że zamiar napisania książki o Jezusie, którą mógłby zaakceptować ateista, Żyd i chrześcijanin, udał się wyśmienicie. Jaki więc obraz Jezusa wyłania się z pracy badacza? Po przedstawieniu schematu tego obrazu zaznajomimy się z najbardziej kontrowersyjną tezą księdza, albowiem – według niego – najbardziej prawdopodobna jest opinia, że bracia i siostry Jezusa byli Jego naturalnym rodzeństwem.
I) Problem braci Jezusa w pismach wczesnych ojców Kościoła i w Nowym Testamencie.
a) Ogólna charakterystyka Jezusa w ujęciu ks. Meiera.
W pierwszym tomie swojej monumentalnej pracy ks. Meier zajmuje się życiem Jezusa ze szczególnym uwzględnieniem problematyki Jego rodzeństwa. Uczony zdecydowanie stwierdza, że istnienie historycznej postaci Jezusa jest obecnie uważane za pewne. Wystarczającym do tego świadectwem jest wzmianka u historyka żydowskiego Józefa Flawiusza, która – choć zdradza rękę chrześcijańskiego interpolatora – daje nam ważną informację o Jego rzeczywistym istnieniu. Pomimo tak ubogiego zewnętrznego poświadczenia w źródłach, które – według badacza – jest cechą charakterystyczną nawet dla tak wielkich postaci, jak Aleksander Wielki, teorie o mityczności Nazarejczyka można odłożyć do lamusa.
Jezus nie był buntownikiem, ani też nie zamierzał w swoim świecie zmieniać nieznośnych warunków bytu poprzez zmiany społeczne. Choć dystrybucja dóbr materialnych daleka była od sprawiedliwości, to nie odznaczała się ona jakimś wyjątkowym bezprawiem na tle palestyńskich, rzymskich, czy też mezopotamskich standardów.
Nazarejczyk dorastał i żył w miarę spokojnych czasach. Mimo niepokojów politycznych i religijnych w Galilei nie stacjonowały legiony rzymskie, ponieważ prowincja była zarządzana przez marionetkowego władcę: Heroda Antypasa. Jak na ówczesne warunki Jezus nie był biedny; gdyby zechciał, mógłby kontynuować karierę cieśli i bogacić się. Prawdopodobnie nigdy nie był żonaty, a później został celibatariuszem. Jezus zgodził się z przesłaniem apokaliptycznego proroka Jana Chrzciciela i przyjął chrzest z jego rąk, a następnie został jego uczniem. Po pewnym czasie odłączył się od Jana i rozpoczął samodzielną działalność wędrownego kaznodziei – egzorcysty. Powołał dwunastu jako profetyczny znak dla Izraela, którego wezwał do nawrócenia i odnowy moralnej.
Kobiety odgrywały bardzo dużą rolę w Jego ruchu i traktowane były na równi z Jego uczniami. Ks. Meier twierdzi, że nie były one nazywane uczniami, ponieważ w języku hebrajskim i aramejskim nie ma odpowiednika dla „kobiety ucznia”. Jezus zabronił rozwodów, ale właściwie nie wiemy dlaczego; ksiądz wyraża przypuszczenie, iż Nazarejczyk mógł być wrażliwy na sytuacje kobiet w społeczeństwie żydowskim.
Nie było konfliktów pomiędzy Jezusem a faryzeuszami; antagonistyczne debaty z nimi zostały zmyślone przez chrześcijan drugiej generacji i nie są historyczne. Samego Jezusa bardzo interesowała interpretacja Tory, jednak dla pierwszego pokolenia chrześcijan nawróconych z pogaństwa, debaty te były mało interesujące i zrozumiałe, dlatego też nie zostały utrwalone i zapisane, a przez to przepadły dla historii. Jezus nie widział żadnego zła w etyce i prawie żydowskim. Głównym przesłaniem Jezusa była: miłość, miłosierdzie, troska o ubogich, życzliwość oraz zakaz odwetu – co czyni Go wyjątkowym na tle konkurentów. Wielu ludzi mu współczesnych uważała Go za cudotwórcę. Jezus nie głosił, iż jest Mesjaszem Dawidowym. Nie rozumiał swojej śmierci jako ofiary za grzechy ludzkości. Nie uważał siebie za Boga. Chciał zmienić judaizm, a nie tworzyć nowej religii pozostającej poza jego obrębem. Jezus uważał, że obecny porządek zmierza do apokaliptycznego końca. Jezus, który nie przewiduje, iż znalazł się w czasach ostatecznych, a świat znalazł się u progu Nowej Ery – nie jest Jezusem historycznym.
b) Bracia Jezusa. Świadectwa nieanonimowe.
Ks. Meier odnotowuje, że kwestia dziewictwa Maryi na przestrzeni pierwszych czterech wieków nie była jednolita. Istniało wiele poglądów na ten temat, a nikt nie był ekskomunikowany za zajmowanie jakiegokolwiek stanowiska w tej sprawie. Ks. Meier podkreśla, że Hegezyp, Tertulian i św. Ireneusz uważali, że bracia Jezusa byli Jego braćmi rodzonymi. Odnosząc się do Hegezypa ks. Meier stwierdza:
Jego świadectwa, o nauczaniu biskupów w wielkich miastach Cesarstwa Rzymskiego, są wysoko cenione przez obrońców tradycyjnej eklezjologii katolickiej. Jednak jego obrońcy zwykle milczą, gdy chodzi o wzmianki o braciach Jezusa ( s. 329 ).
Dlaczego tak ważne są ustalenia ks. Meiera, w których odnosi się do Hegezypa? Powodują one zupełnie inna perspektywę postrzegania późniejszego uzasadnienia i pomysłu św. Hieronima na to, że bracia Jezusa to tak naprawdę Jego kuzyni; argumenty te stały się niewiarygodne. Św. Hieronim uważał bowiem, że greckie adelphos ( brat ) może oznaczać kuzyna. Ks. Meier postanowił ustalić, co miał do powiedzenia, w tej sprawie ojciec Kościoła z II w. po Chr.
W „Historii Kościoła” Euzebiusza ( 2, 23, 4 ), Hegezyp odnosi się do „brata Pańskiego” [ho adelphos tou kyriou] Jakuba, który był nazywany przez wszystkich „Sprawiedliwym”. Podczas opisu męczeństwa tegoż „Jakuba Sprawiedliwego” ( czyli Jakuba nazywa „bratem Pańskim” zarówno Paweł, jak i Hegezyp ) Hegezyp wspomina również „wujka” i „kuzyna” ( anepsion! ) Jezusa ( 4, 22, 4 ). Hegezyp jest więc zdolny do precyzyjnego odróżniania pomiędzy bratem, wujkiem a kuzynem Jezusa ( s. 329 ).
Św. Hieronim wskazał Septuagintę ( LXX ) jako przykład przekładu z języka hebrajskiego i aramejskiego, w którym nie ma odpowiednika słowa kuzyn. Hebrajskie `ah lub równoważne mu aramejskie `aha miałoby wskazywać na ten związek. Słabość argumentów św. Hieronima ks. Meier obnażył również ( a może przede wszystkim! ), gdy przeszedł do analiz Listów św. Pawła. W Liście do Galatów ( 1, 19 )[b] św. Paweł pisze o Jakubie bracie Pańskim ( iakobon ton adelphon tuo kyriou ), a w 1 Kor 9, 5 wzmiankuje o braciach Pańskich ( hoi adelphoi tou kyrion ). Ks. Meier stwierdza, że św. Paweł odnosi się do ludzi, których zna osobiście i którzy wciąż żyją i działają w Kościele, w czasie, w którym on o nich pisze. Tworzy więc na własna rękę, bez presji ustalonej tradycji lub wzoru. Św. Paweł odnosi się do tych ludzi jak do braci – nie kuzynów. Ważną konkluzją ks. Meiera jest jego myśl, że nie było lepszego odpowiednika greckiego dla kuzyna w Nowym Testamencie, jak anepsios, które było znane w Kościołach Pawłowych, ponieważ występuje w Kol 4, 10 ( s. 326 ). O ile można – z wielką trudnością! – utrzymywać tezę, że ewangeliści przekładając jakieś teksty aramejskie na język grecki ( koine ) mogli oddać słowo kuzyn jako brat, to przecież św. Paweł nie tłumaczył tekstów, lecz pisał je od razu w języku greckim. Ks. Meier rozważał wszystkie możliwości, włącznie z argumentem, że wyrażenie brat Pański było używane w przenośni, ale odrzucił również i tę możliwość:
Cała teoria wczesnego rozwoju chrześcijaństwa, która twierdzi, że język aramejski dopiero został zastąpiony na późniejszym etapie przez Grekę, ignoruje istnienie Żydów chrześcijan, którzy mówili tylko po grecku w Jerozolimie i współuczestniczyli w budowie Kościoła od samego początku ( helleniści w Dz 6 ). Przypuszczalnie ci chrześcijańscy Żydzi w Jerozolimie, bez wątpienia znali Jakuba i innych „braci Pana” osobiście, a nazywali ich „hoi adelphoi tou kyriou” ( „bracia Pańscy” ), a nie „hoi anepsioi tou kyriou” ( „kuzyni Pańscy” ). Ich użycie nie powstało po pewnym czasie szanowanego aramejskiego sposobu wysławiania się, aby dopiero z czasem stać się czymś stałym i tradycyjnym ( s. 326 )[/b].
Wnioski te można potwierdzić, odwołując się do świadectwa historyka żydowskiego Józefa Flawiusza, który opisał Jakuba i Jezusa niezależnie od św. Pawła. W Starożytnościach żydowskich Józef pisze o Jakubie, bracie Jezusa, zwanego Chrystusem ( Ant 20, 200 ). Przez fakt, że Flawiusz nazwał go bratem Jezusa, a nie Pana, wskazał kierunek księdzu do wysnucia ważnego i istotnego wniosku, że nie był to niezmienny tytuł, który wykluczałby jakieś dokładniejsze objaśnienie ( s. 327 ).
Ks. Meier wspomniał również o teorii Epifaniusza, który utrzymywał, że bracia i siostry Jezusa, to Jego rodzeństwo przyrodnie. Hipotezę tę wydaje się wspierać napisana w II w. po Chr. Protoewangelia Jakuba. Ksiądz określił to Pismo jako szaloną i zarazem pomysłową opowieść ludową, która jest skandalicznie niedokładna w kwestii zwyczajów żydowskich… jest to rozwiązanie wymyślone po fakcie, aby wesprzeć nową ideę wieczystego dziewictwa Maryi, która nie była powszechnie nauczana, aż do drugiej połowy wieku IV ( s. 324 ).
Ks. Meier postanowił również dokładnie przyjrzeć się przykładom św. Hieronima, aby w końcu dojść do wniosku, że wiele fragmentów, w których w rzeczywistości `ah oznacza kuzyna, jest bardzo mało – być może tylko jeden ( s. 325 ). Ten przykład można znaleźć w 1 Krn 23, 22. Wyrażenie przetłumaczone tutaj jako krewni jest odpowiednikiem hebrajskiego `aha; w LXX zostało to oddane jako adelphoi ( dosł. bracia ). Z poprzedniego wersetu wynika, że Eleazar i Kisz są synami Machliego, co właściwie oznacza, że córki Eleazara poślubiły kuzynów. To, że osoby te są kuzynami, wynika bezpośrednio z tekstu! Ks. Meier konstatuje:
Nie ma takiego wyjaśnienia w tekstach Nowego Testamentu dotyczących braci Jezusa. Jest wręcz przeciwnie, regularność, z jaką bracia Jezusa są utożsamiani z Matką, sprawia dokładnie przeciwne wrażenie (s.325).
c) Świadectwa anonimowe.
- Ewangelia według św. Marka:
Tutaj po raz pierwszy spotykamy się z imieniem Matki Jezusa – Maryja. Nazwy tej nie przekazały najstarsze warstwy tradycji ( Q, proto – Paweł ). Sam fakt rodzeństwa mamy dobrze potwierdzony: Jakub jest wspomniany przez niezależnego historyka Flawiusza i Apostoła Pawła, który również nadmienia, że Jezus miał więcej braci, a św. Marek podaje nam ich imiona. Czy Maryja z Nazaretu pojawia się w tej Ewangelii jedynie w towarzystwie braci Jezusa? Tak! Maryja w najstarszym przekazie synoptycznym zawsze występuje wraz z braćmi Jezusa. Postanawia Ona wraz z nimi i siostrami Jezusa powstrzymać Go, albowiem Rodzina doszła do wniosku, iż Nazarejczyk odszedł od zmysłów ( Mk 3, 21 ). Tradycyjna egzegeza tłumaczy, iż są to kuzyni, jednak możliwość taką można wykluczyć, gdyby bowiem, Maryja chciała powstrzymać Jezusa za pomocą autorytetu dalszej rodziny, to po co trudziłaby na wyprawę z Nazaretu do Kafarnaum wszystkich kuzynów Jezusa, a nawet kuzynki ( Mk 3, 32 ), pomijając wujostwo Jezusa, które w tej sytuacji, znając zwyczaje żydowskie, miałoby kluczowe znaczenie. Jeśli natomiast weźmiemy pod uwagę, iż były to siostry Jezusa, to ich obecność jest jak najbardziej zrozumiała, albowiem Nazarejczyk jako pierworodny powinien zadbać o ich posag. Zaniepokojone o swoją przyszłość, pojawiają się wraz z Matką i braćmi, by wyjaśnić sytuację, ponieważ głowa Rodziny ( pierworodny ) opuścił ich, a w patriarchalnym społeczeństwie to właśnie On powinien przejąć obowiązki Józefa. Obecność sióstr Jezusa, właściwie wyklucza możliwość, iż w tej perykopie mogło chodzić św. Markowi o kuzynostwo. O ile wydaje się już dziwna podróż wszystkich kuzynów Jezusa z Marią do Kafarnaum, to dodatkowo jeszcze obecność kuzynek – bez ich rodziców – uczyniłaby to opowiadanie całkowicie niezrozumiałym.
W Ewangelii św. Marka występuje kobieta Maria, określana jako matka Jakuba i Jozesa:
1. Czyż nie jest to ów cieśla, syn Marii, i brat Jakuba, i Jozesa, i Judy,i Szymona ( Mk 6, 3 ).
2. Były też niewiasty, które się przypatrywały z daleka, między nimi Maria Magdalena i Maria, Matka Jakuba Mniejszego, i Jozesa i Salome ( Mk 15, 40 ).
3. Ale Maria Magdalena i Maria, matka Jozesa, przyglądały się, gdzie go złożono ( Mk 15, 47 ).
4. A gdy minął sabat, Maria Magdalena i Maria Jakubowa, i Salome nakupiły wonności ( Mk 16, 1 ).
W części manuskryptów oraz rękopisach pochodzących z tradycji syryjskiej przed imieniem „Jozesa” umieszczony jest rodzajnik he, co mogłoby sugerować, że są tam wymienione nie trzy, a cztery kobiety. Świadectwa, wspierające lekcję z rodzajnikiem nie znajdują potwierdzenia w najważniejszych kodeksach, a lista niewiast z Mk 15, 40 pozostawiałaby wtedy jedną z nich bez imienia, dlatego tłumaczenie Biblii Warszawskiej należy uznać za poprawne.
Bracia Jezusa w trakcie odrzucenia w Nazarecie są wymienieni w następującej kolejności:
– Maria – matka Jezusa; bracia: Jakub, Jozes, Juda, Szymon.
Następnie spotykamy kobietę określaną w trojaki sposób:
1) Maria – matka Jakuba i Jozesa
2) Maria – matka Jozesa
3) Maria Jakubowa.
W pierwszym wariancie dwaj pierwsi bracia są wymienieni w takiej samej kolejności jak w Mk 6, 3, a ewangelista stwierdza, że są to synowie Marii. Później ta osoba jest nazywana matką Jozesa albo Marią Jakubową. Kontekst, jak i opis zdarzeń, jednoznacznie sugeruje, że Maria odpowiadająca każdemu z tych trzech wariantów, to ta sama osoba. Nie ma żadnych powodów, aby Mk 6, 3 oddzielać od kobiety określanej jako Maria, matka Jakuba i Jozesa. Świadczy o tym zachowana poprawna kolejność braci Jezusa, a także logika: przecież gdyby św. Marek miał tu kogokolwiek innego na myśli, musiałby to wskazać, w jakiś wyraźny sposób ze względu na to, że Jakub, brat Jezusa, był znany całej wspólnocie i każdy czytający ten logion, skojarzyłby dwóch wymienionych braci z rodziną Jezusa i Jego Matką. [b]Natomiast nie ma podstaw, by utożsamiać tego Jakuba, z Jakubem, synem Alfeusza ( Mk 3, 18 ), ponieważ Marek prawdopodobnie po to dodał do Jakuba przydomek Mniejszy, aby odróżnić go od innych osób, które w jego piśmie nosiły to samo imię. Określenie Jakuba mianem Mniejszego, nie jest próbą określenia wieku lub wzrostu, lecz wskazaniem na późniejsze otwarcie się brata Jezusa na Jego orędzie, w przeciwieństwie do Jakuba, syna Alfeusza, który według św. Marka został powołany już na samym początku. Św. Marek określił Maryję jako Jego Matkę, mając na myśli Jezusa, i istotne jest pytanie: dlaczego teraz zrezygnował z tego określenia i nazwał Ją, matką Jakuba i Jozesa? Jezus zmartwychwstały przechodzi do innej formy egzystencji, zatem za powodami, dla których św. Marek mógł zrezygnować z takiej formy określenia Maryi, mogły stać względy teologiczne: Jakub i Jozes należą do tego eonu wobec tego Maryja, nadal pozostaje ich Matką. Nie można też zapominać, że cały opis kobiet patrzących na Mękę Jezusa rozgrywa się już po perykopie, w której Jezus odrzucił więzy krwi na rzecz rodziny duchowej, a więc św. Marek – idąc tym torem rozumowania – mógł określić Marię jako matkę Jakuba i Jozesa. Przecież w tym trzyczęściowym opisie, nadaje Jej miano matki Jozesa, a przecież nie oznacza to, że przestała Ona być matką Jakuba. Próby wyjścia z tej sytuacji poprzez identyfikacje tej osoby z siostrą Maryi są nieprzekonywujące, ponieważ nadanie imienia Maria, dwóm siostrom, w jednej rodzinie, jest nieprawdopodobne. Nawet jeśli ktoś odrzuca wyżej wymieniona identyfikację, to fakt, że ona jest w ogóle możliwa, jest sam w sobie zastanawiający.
Ewangelia według św. Mateusza.
-
Ewangelia według św. Mateusza została poszerzona o relację z dzieciństwa Nazarejczyka. Izraelowi nie były obce mity dzieciństwa ( Noe, Melchizedek, Mojżesz ), które dotyczyły przeszłych bohaterów ich historii i religii, tym bardziej zasługiwał na nie chrześcijański bohater eschatologiczny królewskiego profetyzmu zbawienia – Jezus z Nazaretu. Jednak włączenie takiej relacji w tekst Ewangelii, musiało spowodować opuszczenie wzmianki zanotowanej przez św. Marka, o tym, że Rodzina Jezusa myślała o Nim, jako o Osobie niespełna rozumu. Z pierwotnej relacji najstarszego synoptyka wynika, że Maria nie miała żadnej szczególnej przed wiedzy dotyczącej Jezusa. Nic u św. Marka nie wskazuje, aby Rodzina Nazarejczyka była wcześniej odwiedzana przez rzesze anielskie, czy to w wizjach rzeczywistych, czy też sennych, ewentualnie akustycznych, albowiem wtedy raczej ucieszyłaby się Ona z faktu, że Jej Syn wreszcie podjął prorockie przeznaczenie, a nie stawiałaby Mu Ona kolejnych trudności i posądzała o utratę zmysłów.
Samo odrzucenie w Nazarecie jednak św. Mateusz zachował, nadając mu następującą formę:
Czyż nie jest to syn cieśli? Czyż matce jego nie jest na imię Maria, a braciom jego Jakub, Józef, Szymon, i Juda? A siostry jego, czyż nie są wszystkie u nas? ( Mt 13, 55 – 56 ).
Bracia i siostry Jezusa są tu zestawieni z Jego Ojcem i Matką. Czytelnik nie odnosi wrażenia, aby chodziło w tym wypadku o kuzynów: dlaczego bowiem nie wymieniono ich rodziców, a tylko Rodziców Jezusa? – nic nie uprawnia do takiego wniosku: Ojciec, Matka, bracia i siostry – to Rodzina Jezusa. Św. Mateusz wyjaśnia, skąd mogli wziąć się liczni domownicy Nazarejczyka:
A gdy Józef obudził się ze snu, uczynił tak, jak mu rozkazał anioł Pański i przyjął żonę swoją. Ale nie obcował z nią, dopóki nie powiła syna, i nadał mu imię Jezus ( Mt 1, 24 – 25 ).
- Ewangelia według św. Łukasza.
Św. Łukasz działa podobnie do schematu znanego z pierwszego synoptyka. Ewangelia Dzieciństwa, także na nim wymusza pominięcie wzmianki o oskarżeniu Jezusa o szaleństwo. Niemniej jednak św. Łukasz, określa Jezusa jako pierworodnego Syna Maryi, co sugeruje, że Nazarejczyk miał rodzeństwo. Przeciwko tej interpretacji bardzo często jest wysuwany argument, że jedna z inskrypcji nagrobnych, także zawiera takie określenie dziecka, pomimo, iż kobieta ta zmarła przy jego połogu i już dzieci nie miała. Oto treść wzmiankowanej inskrypcji:
Ten grób to grób Arsinoe, przechodniu…Przeznaczenie przywiodło mnie w bólach porodowych przy powiciu mego pierwszego dziecka do kresu życia…Ten grobowiec kryje w swym wnętrzu moje ciało, ale dusza moja uleciała do świata sprawiedliwych. Epitafium Arsinoe. Rok 25, 2 miesiąca Mechir [28 stycznia 5 r. p. n. e. ?] ( J. Meleze – Modrzejewski, „Żydzi nad Nilem”, przeł. Joanna Olkiewicz, Kraków 2000, s. 168 ).
Z niczym takim się u ewangelisty nie spotykamy: Maria cieszy się dobrym zdrowiem, a sam św. Łukasz nadmienia, że znalazła się Ona wraz z braćmi Jezusa w Jerozolimie, i uczestniczyła w radosnych i ekstatycznych początkach chrześcijaństwa ( Dz 1, 14 ). Wyżej wzmiankowane epitafium nie jest w stanie nam w niczym pomóc, albowiem mianem pierworodnego określano przede wszystkim dziecko przychodzące jako pierwsze w licznych rodzinach. Biorąc pod uwagę, że w trakcie redagowania Ewangelii św. Łukasza, istniała tylko Ewangelia św. Marka, to takie określenie, musiało być rozumiane jednoznacznie. Jeśli św. Łukasz chciałby w sposób bezsprzeczny zaprzeczyć tradycji Markowej, to wtedy mógłby użyć zamiast słowa prototokos ( pierwszy urodzony ), określenia znanego przecież w Nowym Testamencie, a zarazem bardzo precyzyjnego – monogenes ( jedyny urodzony; zob. J 3, 16 ).
Często apologeci dziewictwa Maryi powołują się na tekst Łk 2, 41 i nieobecność rodzeństwa Jezusa w trakcie opisywanej przez św. Łukasza pielgrzymki do Jerozolimy z okazji Pesach ( Łk 2, 39 – 52 ). Należy jednak wziąć pod uwagę, że nie wiemy, czy przed braćmi Jezusa nie urodziły się Jego siostry, a nie miały one przecież obowiązku pielgrzymkowego. Rodzeństwo posiadali zarówno Józef, jak i Maryja, a biorąc pod uwagę ówczesne zwyczaje: to miałyby one godziwą opiekę podczas nieobecności rodziców. Poza tym bardziej jest prawdopodobne, że Rodzice stracili Jezusa „z oczu”, ponieważ zajmowali się innymi dziećmi ( młodszymi ). Większa gromadka dzieci mogłaby spowodować taką niefrasobliwość. Maryja właśnie w tej Ewangelii – pomijając wartość historyczną tej relacji! – odbywa podróż z Nazaretu do Betlejem, w końcowym stadium ciąży, a zaraz po porodzie udaje się do Jerozolimy, aby poddać się rytuałowi oczyszczenia. Jak wynika z narracji Łukasza, pomimo karmienia piersią kilkumiesięcznego Jezuska, Maryja w najlepsze pielgrzymuje na Święto Paschy ( Łk 2, 41 ). Mówimy przecież o skończonej odległości pomiędzy Nazaretem a Jerozolimą, a jest ona podobna do tej, jaka istnieje pomiędzy Krakowem a Zakopanem. Pątników chętnie nocowano w okolicznych domostwach i jeśli omijano tereny Samarytan, to taka podróż nie była żadną uciążliwością, nawet dla licznej rodziny. Poza tym to nie rodzeństwo Jezusa jest w centrum uwagi tej perykopy, a budzenie się powołania młodego Nazarejczyka.
Ewangelia według św. Jana.
Ewangelia św. Jana w trzech miejscach odnosi się do rozważanej kwestii. Po raz pierwszy, w tej Ewangelii, spotykamy braci Jezusa wraz z Jego Matką na weselu w Kanie Galilejskiej ( J 2, 1 – 12 ). Na uroczystości tej przebywa również Nazarejczyk wraz ze swoimi uczniami. Maryja prosi wtedy swojego Syna o cud, a On odpowiada jej słynnym: Quid mihi tibi est, mulier? ( Czego chcesz ode Mnie, Niewiasto? ).
Ben – Chorin czyni w związku z tym następującą uwagę: „ Jeśli któreś ze słów Jezusa są autentyczne, to zapewne te twarde i tak jawnie nieuzasadnione słowa karcące matkę, którą publicznie kompromituje, gdyż kto miałby takie słowa zmyślić?” ( cyt. za: W. Fricke, „Ukrzyżowany w majestacie prawa: osoba i proces Jezusa z Galilei”, Uraeus 1996, s. 101 ).
Chociaż tradycja Janowa nie powołuje się na synoptyczne odrzucenie rodzinnych więzów krwi na rzecz duchowej rodziny słuchaczy z Kafarnaum, to jednak, charakter zwrotów Jezusa do Matki, wydaje się być z tą tradycją zbieżny: Jezus nie nazywa Maryi, Matką, a stosuje do niej określenie, identyczne z tym, które używa u św. Jana na oznaczenie Samarytanki ( J 4, 21 ), czy też w tradycji synoptycznej, na rzecz obcej, uzdrawianej kobiety ( Łk 13, 12 ). W dialogu tym czuć rezerwę i daleko posunięty dystans pomiędzy obiema postaciami: Maria oddana ziemskim sprawom i Jezus oddany niebiańskiemu posłannictwu. Sytuacja zatem w rodzinnym domu Jezusa była pełna napięć – również pomiędzy rodzeństwem, zanim zaakceptowało ono posłannictwo swojego krewnego:
Rzekli więc do niego bracia jego: Odejdź stąd i idź do Judei, żeby uczniowie twoi widzieli dzieła, które czynisz. Nikt bowiem nic w skrytości nie czyni, jeśli chce być znany. Skoro takie rzeczy czynisz, daj się poznać światu. Bo nawet bracia jego nie wierzyli w niego. Wtedy Jezus powiedział do nich: Czas mój jeszcze nie nadszedł, lecz dla was zawsze jest właściwa pora. Świat nie może was nienawidzić, lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe. Wy idźcie na to święto; Ja jeszcze nie pójdę na to święto, ponieważ mój czas jeszcze się nie wypełnił. To im powiedział i pozostał w Galilei. A gdy bracia poszli na święto, wtedy i On poszedł, nie jawnie, lecz jakby po kryjomu ( J 7, 1 – 10 ).
Jezus pielgrzymuje zatem do Jerozolimy, nie z własną Rodziną, ale niejako na swoją rękę. Z tekstu wyraźnie wynika, że bracia Jezusa mieszkają wraz z Nim w jednym domu, a wcześniej wielokrotnie pielgrzymowali wspólnie do Świątyni. Tradycja Janowa zna również niewiarę braci Jezusa w Jego misję, a Nazarejczyk właśnie z tą wiarą w siebie wiąże zbawienie.
A to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym ( J 6, 40 ).
Dlatego też, na Krzyżu powierza swoją Matkę, umiłowanemu uczniowi, a nie pozostawia Jej braciom nie wierzącym w Niego ( J 19, 25 – 27 ). W tradycji żydowskiej apostaci – a takimi są bracia Jezusa w Jego oczach – nie mogli godnie wypełniać swoich obowiązków zwłaszcza wobec Matki, o której zbawienie Syn miał obowiązek zadbać.
Ewangelia według św. Jana podaje nam zupełnie inną, niż synoptyczna, listę niewiast pod Krzyżem:
A stały pod krzyżem Jezusa matka jego i siostra matki jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena ( J 19, 25 ).
Św. Jan jest pod tym względem zadziwiający, ponieważ, ani razu w swojej Ewangelii nie nazywa Matki Jezusa, Marią, a w tej sekwencji, wręcz przeczy tradycji synoptycznej identyfikując to imię z Jej siostrą. Czy zatem w jednej rodzinie, dwie siostry, mogły zostać obdarzone jednakowym imieniem? Nie można wykluczyć, że taki przypadek nastąpił w jakiejś żydowskiej rodzinie; wśród ludów semickich, a zdarza się to często do tej pory w wielodzietnych rodzinach muzułmańskich, roi się od rodzeństwa noszącego to samo imię. Bliżej naszych czasów, w trakcie Wojny Sukcesyjnej Austriackiej ( 1741 – 1748 ), na przeciw siebie stanęły dwie siostry: Maria Józefa i Maria Amelia – przykłady takie można mnożyć. Zredagowana około II wieku Ewangelia Filipa zdaje się wspierać zupełnie inną interpretację:
Trzy szły z Panem cały czas: Maryja, Jego matka, Jego siostra i Maria Magdalena – ta, którą nazywano Jego towarzyszką. Zatem były trzy Marie – Jego matka, Jego siostra i Jego towarzyszka ( Ewangelia Filipa 32 ).
[b]Według tej tradycji za Jezusem szła: Jego Matka, Jego siostra i ulubiona uczennica Maria Magdalena.
Biorąc pod uwagę przepaść czasu, dzielącą relację św. Marka od relacji św. Jana, skłonni bylibyśmy uznać z góry, że narracja św. Jana nie ma żadnej wartości historycznej i poznawczej w porównaniu z najstarszym synoptykiem. Byłby to wszakże osąd nie do końca sprawiedliwy. Przypuszcza się bowiem, że św. Jan redagując swoją tajemniczą Ewangelię oparł się na bardzo wczesnym i zaginionym źródle: Ewangelii Znaków, która była pismem niezależnym od tradycji synoptycznej. Nieoczekiwanie wsparł św. Jana, Hegezyp donosząc:
A po męczeństwie Jakuba Sprawiedliwego….został biskupem ustanowiony Szymon, syn stryja Chrystusowego, Kleofasa ( HE 4, 22, 8 ).
Zatem mąż, siostry Maryi, niejaki Kleofas, spłodził Szymona, kuzyna Jezusa, który został następcą Jakuba, brata Jezusa, po jego męczeńskiej śmierci.
Otóż pierwszy był Jakub, zwany bratem Pańskim, drugi po nim był Szymon ( 4, 5, 3 ).
I teraz następuje kluczowy dla naszych rozważań fragment. Jak zapewne każdy zauważył, Hegezyp precyzyjnie określił pokrewieństwo Szymona i czy w takim razie nazywał on go kuzynem, czy też bratem Pańskim?
I oto wszyscy jednomyślnie oświadczyli, że Szymon, syn Kleofasa, o którym wspomina również Ewangelia, godzien jest otrzymać stolicę tamtejszego zgromadzenia; miał on być KUZYNEM ZBAWICIELA, Hegezyp bowiem opowiada, iż Kleofas, był bratem Józefa ( HE 3, 11, 1 ).
Zagadka wydaje się być rozwiązana: Maria jest nazywana siostrą Matki Jezusa, ponieważ kobieta o tym imieniu została żoną brata Józefa, nazywanego przez św. Jana i Hegezypa – Kleofasem, i dlatego też – prawdopodobnie – mogła nosić to samo imię, a Szymon w tym układzie jest kuzynem Jezusa ze strony Jego przybranego ojca – Józefa.
Niektórzy apologeci Dziewictwa Maryi uważają, że Jakub Sprawiedliwy, zwany bratem Pańskim jest synem Marii i Alfeusza, który ma być identyczny z Kleofasem. Jak widać taka identyfikacja nie jest możliwa, nigdy Alfeusz nie jest nazywany Kleofasem i vice versa; Euzebiusz za Hegezypem, nazywa Jakuba: bratem Jezusa i synem Józefa, a Szymona nazywa: kuzynem Jezusa i synem Kleofasa. Klemens w VII księdze Zarysów stwierdził:
Dwóch zresztą było Jakubów; jeden zwany „Sprawiedliwym”, którego strącono ze szczytu Świątyni i na śmierć zatłuczono wałkiem foluszniczym, i drugi, który został ścięty ( HE 2, 1, 5 ).
Dzięki Ewangelii św. Jana oraz relacji Hegezypa wzrosło prawdopodobieństwo, że synoptyczna kobieta – Maria matka Jakuba i Jozesa, to również Matka Jezusa.
d) Autentyczność perykop ewangelicznych.
Nie wszystkie przekazane nam historie w Ewangeliach zdarzyły się naprawdę. Ks. Meier stosuje do ustalenia autentyczności opowiadań m.in. kryterium zażenowania oraz kryterium wielokrotnego poświadczenia w źródłach pomiędzy, którymi nie zachodziła filiacja. Dlatego też konflikt pomiędzy Nazarejczykiem, a Jego Rodziną, ksiądz zalicza do zdarzeń, które odzwierciedlają prawdziwe relacje pomiędzy Matką i rodzeństwem a historycznym Jezusem. Umieszczenie takiej tradycji przez ewangelistów na pewno nie poprawiało wizerunku ich Mistrza, a z kolei, o konflikcie zgodnie informują synoptycy i św. Jan.
Ewangelista Jan wprowadza symboliczną scenę ofiarowania Matki Jezusa umiłowanemu uczniowi:
A gdy Jezus ujrzał matkę i ucznia, którego miłował, stojącego przy niej, rzekł do matki: Niewiasto, oto syn twój! Potem rzekł do ucznia: Oto matka twoja! I od owej godziny wziął ją uczeń do siebie ( J 19, 26 – 27 ).
Większość badaczy jest zgodna z tym, że nie jest to rzeczywista relacja z męki. Zupełnym nieprawdopodobieństwem jest, aby Rzymianie pozwolili buntownikowi rozmawiać ze swoim uczniem w trakcie egzekucji. Dowodzący żołnierz mógłby przecież założyć, że Jezus wydaje jakieś ostatnie polecenia, które mogą być wymierzone w Rzymian. Synoptycy postrzegają to wydarzenie zupełnie inaczej:
Były też niewiasty, które się przypatrywały z daleka, między nimi Maria Magdalena i Maria, matka Jakuba Mniejszego, i Jozesa, i Salome ( Mk 15, 40 ).
Starsza warstwa trzyma zatem kobiety z daleka od miejsca egzekucji, i to jest najbardziej prawdopodobna relacja. Za stworzeniem przez św. Jana sceny pod Krzyżem, stały zapewne względy teologiczne, a nie historyczne.
Opowieść św. Łukasza, o zagubieniu się Jezusa w Świątyni, także wydaje się być częścią tworzenia zadziwiającej autobiografii Nazarejczyka. Takie opowieści odzwierciedlają prawdopodobnie jedynie wierzenia chrześcijan z końca I w. po Chr. i spotykamy je w większości biografii starożytnych ludzi; nawet sam historyk Józef Flawiusz przytacza podobny epizod ze swojego dzieciństwa, pozbawiony jednak boskiego elementu, który miał mu się przydarzyć w wieku czternastu lat.
Teolodzy utrzymują, że Maria, nie posiadała już więcej dzieci, ponieważ złożyła śluby dziewictwa. Małżeństwo z Józefem było tylko formalne i nie miało na celu prokreacji. Należy od razu podkreślić, że posiadanie dzieci dla Żydówki, w tamtym okresie, było powodem do dumy, a ich brak był powodem hańby ( Łk 1, 25 ). Nie znamy przypadku takiego ślubowania w Biblii hebrajskiej. Teza ta jest nie do obrony, co przyznaje również strona optująca za tradycyjnym ujęciem tego tematu:
Wprawdzie w Qumran spotykamy żyjących w stanie bezżennym, ale były to zawsze wspólnoty, a nie małżeństwa i nie można się powoływać na nie jako wzór dla Maryi i Józefa. Ich dziewicze małżeństwo to następstwo specjalnego powołania Bożego ( ks. R. Bartnicki, ” Ewangelia Dziecięctwa Jezusa w aspekcie kerygmatycznym”, Śląskie Studia Historyczno – Teologiczne XIII, 1980, s. 216 ).
Przekładając to na język bardziej zrozumiały, duchowny chce powiedzieć, że złożenie takich ślubów, byłoby po prostu cudem. Historycy są oskarżani, że w swoich opracowaniach nie biorą pod uwagę, możliwości zaistnienia cudu. Cud już z samej definicji jest najmniej prawdopodobnym zdarzeniem, i historyk zawsze powinien starać się brać go pod uwagę, dopiero w sytuacji, w której nie jest w stanie, w inny racjonalny sposób poradzić sobie z wytłumaczeniem jakiejś sytuacji. Dopuszczenie możliwości cudownych zdarzeń, nie ułatwiłoby pracy historykom, ponieważ jak miałby pracować badacz dopuszczający ponadnaturalne zdarzenia, gdyby zetknął się z takim tekstem Tytusa Liwiusza ( 59 r. przed Chr. – 17 r. po Chr. ):
W społeczeństwie pełnym podniecenia wskutek tak wielkiego napięcia wojennego,…meldowano o wielu znakach wróżebnych. W Tarracynie piorun uderzył w Świątynię Jowisza, a w Satrykum w Świątynię Matki Matuty…Poza tym mówiono, że w Albie widziano dwa słońca, a we Fregellach jasny dzień powstał wśród nocy. Na terenie pól przynależnych do Rzymu przemówił wół. Ołtarz Neptuna w Cyrku Flaminiusza ociekał obficie krwią….We Fruzynonie przyszło na świat jagnię z głową świni, a w Syneusie wieprz z głową ludzką ( Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, red. O. Jurewicz, Ossolineum, s. 24 – 25 ).
To teolog jest w zupełnie innym położeniu, ponieważ treści, które promuje są nie tylko wyrazem prawdopodobieństwa, ale tworzą podstawy wiary i ją wyjaśniają. Dlatego ks. Meier nie został potępiony za poglądy, które wyraża, a Hans Kung, teolog, został upomniany przez Kongregację Nauki i Wiary:
Pomniejszanie Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, znajdują się ponadto w innych książkach opublikowanych przez profesora H. Kunga, z niewątpliwym uszczerbkiem dla różnych istotnych prawd wiary katolickiej ( na przykład dotyczących „współistotności” Chrystusa z Ojcem i Błogosławionej Dziewicy Maryi ), ponieważ jest im nadawane inne znaczenie niż to, które przyjął i rozumie Kościół ( Kongregacja Nauki i Wiary, Deklaracja o niektórych aspektach nauczania teologicznego profesora Hansa Kunga, Christi Ecclesia: Rzym – siedziba Świętej Kongregacji Nauki i Wiary, 15 grudnia 1975 ).
Za bardzo zbieżne twierdzenia ks. Meier dostaje imprimatur, a teolog, H. Kung ze swoimi poglądami musi pozostać poza Kościołem – to różnica pomiędzy twierdzeniami historycznymi, a teologicznymi. Te pierwsze, nie są wiążące dla teologii i dogmatyki Kościoła – warto o tym pamiętać!
II) Ks. Meier w ogniu krytyki.
a) Polskie echo.
W Polsce prace ks. Meiera są znane jedynie wąskiemu gronu specjalistów, do tej pory nie doczekaliśmy się polskiego wydania monografii księdza, która została opublikowana już w większości języków świata i wszędzie stała się bestsellerem. Niemniej jednak nawet w naszym kraju, ks. Meier już został zaatakowany przez Pawła Lisickiego, a zdecydowanie w jego obronie musiał stanąć ks. Krzysztof Paczos ( zob. Portal Płock, Awantura o Jezusa. Czy jest ich dwóch? [ dostęp: 19:04, 10. 02. 2014], http://www.portalplock.pl/pl/334_informacje/6230_awantura_o_jezusa_czy_jest_ich_dwoch.html ). Mamy więc przedsmak tego, co może wydarzyć się gdy poglądy ks. Meiera staną się znane szerszemu gronu czytelników. Autor artykułu, bowiem z przekąsem zauważył: W kuluarowych komentarzach po zakończonym spotkaniu, dało się słyszeć zdumienie uczestników, ze to świecki publicysta musiał niejako bronić tradycyjnego nauczania Kościoła na temat boskości Jezusa oraz dogmatu o dziewictwie Maryi ( Tamże ). Tak jakby autor artykułu nie wiedział, że ks. Meier swoje wnioski oparł na źródłach, a zatem nie mógł on kłamać tylko i wyłącznie dla dobra sprawy: jest on historykiem, ale i także chrześcijaninem. Jak mówi Katechizm kościoła katolickiego, artykuł 2486:.
Kłamstwo ( ponieważ jest wykroczeniem przeciw cnocie prawdomówności ) jest prawdziwym wykroczeniem przeciw drugiemu człowiekowi. Dotyka jego zdolności poznawania, która jest warunkiem każdego sądu i każdej decyzji.
Jeśli zatem ks. Meier – podchodząc do tematu zapewne całkiem szczerze – doszedł, do takich, a nie innych wniosków, to nie można z tego powodu robić mu żadnych zarzutów, ponieważ ma on obowiązek mówić prawdę. Należy wykazać, iż myli się on w swoich wnioskach i przedstawić mu logiczną argumentację na to, że pisma Nowego Testamentu nauczają o dziewictwie Matki Bożej, a pierwsze generacje chrześcijan, których poglądy znamy z listów włączonych w skład Pisma Świętego, podkreślają ten fakt, i czynią z niego ważną część ich przesłania.
b) Vittorio Messori kontra ks. Meier.
Pod ogniem ostrej krytyki tezy ks. Meiera znalazły się w publikacji V. Messoriego Opinie o Maryi ( Fronda 2007 ). Warto jednak zaznajomić się z tą krytyką, albowiem zachodzi poważna obawa, iż polemika ta osiągnęła bardzo niski poziom intelektualny, merytoryczny, a nawet zeszła – moim zdaniem – z granic dobrego smaku. Spójrzmy w jaki sposób próbuje polemizować nadworny apologeta „ortodoksów”:
`Wał ochronny jakby przełamał się. Każdy w łonie tego samego Kościoła myśli, że ma prawo do wypowiadania swego „według mnie”. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku (na tych, którzy są w moim wieku, robi wciąż wrażenie nazywać tak XX wiek), bodaj największym dziełem chrystologii historycznej, ogłoszonym natychmiast klasyką i przetłumaczonym na najważniejsze języki, była opasła praca w kilku tomach pod tytułem Jesus: a Marginal Jew, „Jezus: Żyd pospolity”. Uwaga, kim jest autor: można o nim powiedzieć wszystko, z wyjątkiem tego, że był „pospolity”. Przepisuje notę biograficzną umieszczoną na obwolucie: „John P. Meier, kapłan katolicki, wcześniej profesor Nowego Testamentu w Catholic University of America w Waszyngtonie, obecnie profesor Nowego Testamentu w Notre Dame University stanu Indiana. Były przewodniczący Catholic Biblical Association oraz redaktor naczelny przeglądu Catholic Biblical Quarterly. Prawdopodobnie najznakomitszy znawca Biblii swego pokolenia”.Może być ktoś lub coś bardziej „katolickie” i bardziej autorytatywne niż ów profesor, wielebny John P. Meier? Na tej samej obwolucie znajdują się krótkie opinie innych sław uniwersytetów oraz instytutów oficjalnie podległych Rzymowi, wyrażających swój entuzjazm. W miejscu podziękowań wyrażanych przez autora, w amerykańskim stylu, zamieszczona jest długa lista nazwisk, reprezentujących elitę znawców nauk biblijnych, nie tylko z USA. Wydanie włoskie zostało przygotowane przez wydawnictwo należące do pewnego zgromadzenia zakonnego, więc propozycja zdaje się, w sposób oczywisty, przekonująca.
[b]Dlatego też przeraża – użyty czasownik nie wydaje mi się przesadzony – w jaki sposób ten słynny akademik Notre Dame University, ów czołowy ideolog Kościoła amerykańskiego, kończy dwadzieścia pełnych stronic, poświęconych zagadnieniu, na którym się teraz skupimy: „Jeśli – pomijając wiarę oraz sukcesywne nauczanie Kościoła – historyk czy egzegeta zostanie poproszony o wyrażenie swej opinii o Nowym Testamencie i tekstach patrystycznych, które przebadaliśmy, uznawanych zazwyczaj jako źródła historyczne, wówczas najbardziej prawdopodobną hipotezą będzie ta, że bracia i siostry Jezusa byli prawdziwymi braćmi”. A więc wewnątrz rozdziałów tego imponującego dzieła „najbardziej prawdopodobna hipoteza” przemienia się w pewność: Meier przewiduje, że w domu nazaretańskim wraz z rodzicami było przynajmniej siedmioro dzieci, jeśli nie więcej, jako owoc normalnych stosunków małżeńskich. Wisienką na owym przerażającym torcie jest kościelne imprimatur, przyznane 25 czerwca 1991 roku przez wielebnego Patricka Sheridana, wikariusza generalnego diecezji New York. Takie zdają się być przekonania klerykalnej inteligencji, która mimo wszystko, uważa się za katolicką (i uzyskuje od biskupów „sprawdzone, można drukować” lub przynajmniej pochlebne wprowadzenie), ustawiając się razem w szeregu z kolegami protestantami… Lecz co niepokoi i zaskakuje, to fakt, że bibliści i teologowie katoliccy zdają się nie pojmować prawdy oczywistej: zamiana rodziny z Nazaretu na jakąkolwiek inną, w której podejmuje się współżycie i płodzi dzieci, nie jest wcale czymś drugorzędnym i nieistotnym, jakby to była taki sobie głupotka, mogąca zainteresować jedynie jakiegoś dewota, przywiązanego do oleodruków Świętej Rodziny. Niepokoi, powtarzam, i zaskakuje, bowiem jeśli ci, o których mówi Nowy Testament, mieliby być naprawdę braćmi, zrodzonymi przez to samo łono, z którego wyszedł Jezus, nie tylko zaprzeczyłoby się całej Tradycji, lecz nadto usunęłoby się jeden z elementów fundamentu budowli, jaką jest wiara katolicka. Więcej nawet: chrześcijańska – biorąc pod uwagę, że prawosławni negowanie niepokalanej czystość Theotókos uznają za jedną z „aberracji Zachodu”, której nie są w stanie zrozumieć i która budzi w nich wstręt. A, jak powiedziałem, podobna negacja obudziłaby gniew ojców reformacji. Wreszcie sprowokowałaby, jak już gdzie nie gdzie widzieliśmy, irytację samych muzułmanów, którzy nic, tylko porwaliby za kamienie, by ukamienować bluźniercę zaprzeczającego wiecznej i całkowitej czystości Matki Jezusa, przedostatniego wielkiego Proroka, Błogosławionego, który przygotowuje drogę Mahometowi` (V. Messori, Opinie o Maryi, Apologetyka [dostęp: 13:17, 01. 06.2010], http://www.apologetyka.ka...maryi-rodzial-l )
V. Messori najpierw próbuje przeciwstawić wykształcenie ks. Meiera Jezusowi, który – według niego – nie jest tak pospolity jak Żyd, którego opisuje. Następnie stara się sprowadzić problem podważania historyczności Dziewictwa Matki Jezusa jedynie do poglądu, który wyraża inteligencja katolicka, która w przeciwieństwie do dewotów, czyli pobożnego ludu, podziela pogląd protestantów. Aby nadać tym kalumniom jakiegoś dramatyzmu, wszyscy zostają przez niego ostrzeżeni możliwymi sankcjami ( ukamienowanie ) ze strony wyznawców islamu. Zapewne byłoby to rozwiązanie tej kwestii najszybsze i niewymagające jakichkolwiek argumentów merytorycznych, a zapewne, w krótkim czasie, doprowadziłoby to do momentu, w którym istnieliby tylko ludzie wyznający jedyny i słuszny pogląd. Na szczęście nie ma już powrotu do tych wymarzonych, przez niektóre osoby czasów.
W jaki sposób V. Messori odnosi się do samych argumentów ks. Meiera?
Pierwsza wzmianka w chrześcijańskich tekstach, lecz nie apokryficznych, znajduje się ok. 160 roku u Egezypa, który dobrze znał palestyńską rzeczywistość (stamtąd pochodził i znał niektórych potomków rodziny Jezusa) i który wspomina, że przynajmniej jeden z „braci” był w rzeczywistości kuzynem. A zatem takimi mogli być i pozostali. Egezyp wyjaśnia to jednym zdaniem wtrąconym bez śladu dyskusji czy sprzeciwu, sprawiając wrażenie kogoś, kto powtarza coś, o czym wszyscy dobrze wiedzą. Przez kolejne dwa wieki, a nawet więcej, nie ma bowiem żadnych problemów, aż do ok. 380 roku, gdy pojawia się książeczka pewnego Elwidiusza, ciemnoskórego laika. Wdał on się w płomienną dysputę na temat wyższości celibatu zakonnego nad małżeństwem Wybuch fenomenu życia mniszego (niemalże jako czegoś w zastępstwie męczeństwa), po wprowadzeniu wolności przez Konstantyna, zaowocował przewartościowaniem dziewictwa i taką nieufnością wobec stosunków małżeńskich, iż wzbudziło to żywą reakcje. Pamflet Elwidiusza wpisywał się w tę polemikę i „opierał się nie na starej Tradycji, lecz na pewnej egzegezie Nowego Testamentu, całkiem pomylonej, uprawianej po dyletancku”. To słowa Blinzlera. To, do czego dążył ciemnoskóry polemista, to zbicie argumentów zwolenników wyższości dziewictwa poprzez wykazanie, że również Józef i Maryja założyli rodzinę, w której, poza Pierworodnym, mieli jeszcze wiele innych dzieci. Nie opierał się on zatem na pogłębionych tekstach wiary, ale na z góry ukierunkowanej tezie, przeznaczonej do obrony własnego stanowiska ( Tamże ).
Tutaj właśnie rozpoznajemy słabość argumentacji Messoriego, albowiem rzeczywiście Hegezyp odróżnia kuzyna od brata – o tym właśnie donosił ks. Meier – i Jakuba, właśnie nazwał „bratem”, a nie „kuzynem”. Przecież od Euzebiusza z Cezarei, bo to właśnie on cytuje Hegezypa, dowiadujemy się o dalszych kolejach losu rodziny brata Jezusa, Judy:
Z rodziny Pańskiej żyli jeszcze wnukowie Judy, tak zwanego brata Pańskiego według ciała ( HE 3, 20, 1 ).
Problemu dziewictwa Matki Pana nie było w II w. po Chr., ponieważ najstarsi pisarze wczesnochrześcijańscy po prostu go nie znali. Ignacy Antiocheński i św. Justyn twierdzili jedynie, że Jezus narodził się z Dziewicy ( por. Ignatius Antiochenus, Ad Ephesios 18, 2; 19, 1; Ad Smyrneos 1, 1; Justinus Martyr, Dialogus cum Tryphone 23, 3; 48, 2-3; 78, 3; 84, 1-2; 100, 3; 113, 4; 120,1 ). Poglądy Hegezypa na tę sprawę już znamy, a św. Ireneusz twierdził, że Jezus powstał z Maryi, która dotąd była Dziewicą ( ex Maria quae adhuc erat Virgo ), co wyraźnie sugeruje, iż Lyończyk zakładał jej Dziewictwo jedynie do czasu zrodzenia Zbawiciela ( św. Ireneusz, Adversus hereses III 21, 10 ). Stanowisko to podzielał Orygenes ( por. In Lucam hom. 14, 7; zob. M. Starowieyski, Mariologia Orygenesa , PSP 36, 5-29, spec. s. 13-20 [Bogurodzica Dziewica]; C. Vagaggini, Maria nelle opere di Origene, Roma 1942; H. Crouzel, La théologie mariale d’Origène, SCh 87, Paris 1962, s. 11-64 ). Klemens Aleksandryjski nieco rozszerzył to pojęcie, uznając dziewictwo Maryi za nie naruszone ante partum, ale też in partu, na co miała niewątpliwie wpływ literatura apokryficzna ( por. Stromata VII 93, 7 – 94, 1, tłum. J. Niemirska-Pliszczyńska: Klemens Aleksandryjski, Kobierce II, Warszawa 1994, s. 295 ). Tymczasem – Messori – stara się wmówić czytelnikowi, że „ciemnoskóry” egzegeta Helwidiusz ( kolor skóry Messori podkreślił dwukrotnie ), wpadł na ten pomysł dopiero w IV wieku, i polemikę z nim musiał podjąć – od niechcenia – „aryjczyk” św. Hieronim, który położył ciemnoskórego na łopatki. Pierwszy historyk Kościoła Euzebiusz z Cezarei napisał:
Wówczas też Jakub, zwany bratem Pańskim, – bo i jego nazywano synem Józefa, Józef zaś uchodził za ojca Chrystusa, a zaślubiona mu Dziewica, zanim jeszcze zamieszkali ze sobą, znalazła się z Ducha Świętego…w stanie błogosławionym ( HE 2, 1, 2 ).
Euzebiusz z Cezarei zatem podkreślił, że Maryja znalazła się w ciąży, zanim zamieszkała z Józefem – to właśnie odróżnia od siebie Jezusa i Jakuba: pierwszy narodził się w sposób dziewiczy, a drugi dopiero po ich wspólnym zamieszkaniu. Nic też nie wskazuje, żeby sama Maryja była stawiana, przez wszystkich wczesnych ojców Kościoła za wzór postępowania dla chrześcijan. Św. Paweł w ogóle o Niej nie wspomina nadmieniając jedynie, że Jezus narodził się z Niewiasty – co nie jest zbyt odkrywcze, Tertulian wskazywał, że Jezus potępił niewierność Maryi ( Tertulian, De Carne Christi VII ), a Jan Chryzostom komentując zdarzenie z Kafarnaum stwierdził:
To co Maryja chciała uczynić, umotywowane było Jej wybujałą ambicją; pragnęła Ona pokazać zebranym ludziom swą władzę nad Synem. Nie miała jeszcze pojęcia o Jego wielkości ( Jan Chryzostom, Homilia XLIV in Matt. )
Gdyby Messori poświęcił trochę swojego czasu, to mógłby z łatwością odkryć, że droga Matki Jezusa z Nazaretu do Matki Boga z Efezu nie biegła w prostej linii, a czarny Helwidiusz nie był koszmarem, który pojawił się w IV wieku, a ks. Meier nie jest skandalistą, lecz wybitnym naukowcem, który w swoich dociekaniach nie kieruje się kolorem skóry, swoimi poglądami lub też swoim chciejstwem, lecz stosuje twardą metodologię historyka, która może – choć nie musi – prowadzić do wniosków, do których on sam – być może – nie chciałby dojść.
Messori wciąż podtrzymuje argumentację św. Hieronima, ale co to znaczy? Należy zaznajomić się z tokiem rozumowania starożytnego egzegety: Jakub, brat Pański jest zaliczany do Apostołów ( Ga 1, 19 ), a jeśli słowo Apostoł odnosi się tylko do Dwunastu, to w tej grupie należy szukać Jakuba. Św. Hieronim nie próbuje go łączyć z Jakubem, synem Zebedeusza, ponieważ jak mówią Dzieje Apostolskie ( 12, 2 ), jego egzekucja nastąpiła przed wydarzeniami, o których mówi św. Paweł ( Ga 1, 19 ). Co prowadzi go do wniosku, że Jakuba, brata Jezusa, należy utożsamić z drugim Apostołem Jakubem, synem Alfeusza. Św. Hieronim łączy też, dwa ważne wersety ze sobą: Czyż nie jest to ów cieśla, syn Marii, i brat Jakuba, i Jozesa ( Mk 6, 3 ), z kobietą patrzącą na Mękę Jezusa: Marią matką Jakuba i Jozesa ( Mk 15, 40 ). Wyprowadza z tych powiązań następujący wniosek: Jakub, brat Pański – Jakub, syn Alfeusza oraz Jakub Mniejszy to te same postacie. W końcu łączy to wszystko z kobietami wymienionymi w Ewangelii według św. Jana ( 19, 25 ), które występują tam w następującej kolejności: Matka Jezusa, siostra Matki Jezusa – Maria, żona Kleofasa i Maria Magdalena. Argumenty te przekonują go do tego, że Jakub jest synem siostry Matki Jezusa Marii, a więc jest Jego kuzynem, nie bratem. Św. Hieronim niezgodność pomiędzy synoptycznym Alfeuszem, a Janowym Kleofasem, sztucznie harmonizuje, twierdząc, że Kleofas to Alfeusz. Jakub jest nazywany bratem, ponieważ język hebrajski nie znał precyzyjnego określenia na oznaczenie „kuzyna”, i za pomocą słowa „bracia”, wyrażano różne koligacje rodzinne.
Skupmy się wstępnie na ostatnich akordach tej mętnej argumentacji. Odpowiedź jaką dał na nią polski badacz Jezusa historycznego, filolog Dariusz Kot, nie nastraja optymistycznie do takich zabiegów:
„Brak stabilności cechuje hebrajskie `ach, nie zaś greckie adelphos. Jak pisze bez owijania w bawełnę Kilmon, paleolog `posługiwanie się starotestamentalnym hebrajskim idiomem, aby interpretować kontekst nowotestamentalnej greki jest absurdem`…Powyższe analizy są imponujące: omawia się bardzo szczegółowo aż dziewięć różnych układów pokrewieństwa. I właśnie ta gruntowność w zakresie przedstawionego materiału obraca się przeciwko końcowym wnioskom – gdy tylko uświadomimy sobie, że temu bogactwu materiału ze Starego Testamentu nie towarzyszy…ani jeden przykład z Nowego…Czym można tłumaczyć, że słowa ADELPHOS zachowało swą stabilność w NT, pomimo jej utraty w tłumaczeniach ST z hebrajskiego? Zacznijmy od uświadomienia sobie, że Septuagintę i Nowy Testament rozdzielają trzy stulecia: trzy stulecia greckiego wpływu na kulturę semicką. Kilmon przede wszystkim podkreśla jednak fakt, że NT ` został napisany w grece jako swym ORYGINALNYM języku`. Greka – inaczej niż języki semickie – posiadała rozbudowane nazewnictwo na inne, niż brat relacje pokrewieństwa, w związku z czym pisząc od razu po grecku, autorzy NT mogli bez problemu używać dokładnych określeń stopnia pokrewieństwa. Gdy ktoś np. był kuzynem, nazywano go kuzynem, nie bratem ( por. Kol 4, 10 gdzie w tłumaczeniu z języków semickich mielibyśmy zapewne ADELPHOS, natomiast w tekście pisanym od razu po grecku mamy dokładne ANEPSIOS, kuzyn ). Podobnie ADELPHOS używany do opisu braci Jezusa, to bardzo precyzyjna greka i oznacza z tego samego łona…Podobnie jak w przypadku słów ADELPHOS i ANEPSIOS, piszący po grecku autorzy mieli klarowny wybór pomiędzy PROTOTOKOS ( pierwszy urodzony ) i MONOGENES ( jedyny urodzony ). Gdyby Jezus nie miał rodzonych braci, zostałaby użyta forma taka, jak w znanym fragmencie J 3, 16, gdzie mowa nie o Jezusie – synu Maryi, lecz o Jezusie Synu Boga: Ponieważ Bóg tak umiłował świat, że dał swego jednorodzonego ( monogenh ) Syna, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. W moim przekonaniu, Jezus w pismach Nowego Testamentu to jedyny Syn Boga i pierwszy z synów Marii” ( D. Kot, Bracia Jezusa, Kosciol.pl [dost. 27. 06. 2006, 22:07:19], http://www.kosciol.pl/art...060616100719999 ).
Świadectwa pozabiblijne, też nie potwierdzają tezy jakoby braćmi Pańskimi byli kuzyni Jezusa: wspomniany już historyk żydowski, Józef Flawiusz, nazywa Jakuba, bratem Jezusa, a pierwszy historyk Kościoła Euzebiusz z Cezarei pisze w swym dziele o Jakubie, zwanym bratem Pańskim – bo i jego nazywano synem Józefa ( Ant 20, 200, HE 2, 1, 2 ). Założenie, że funkcja Apostoła odnosi się tylko do Dwunastu, jest nie do utrzymania, ponieważ tym mianem określano św. Pawła, Barnabę, Sylasa, Andronika i Junię ( Dz 14, 4. 15, 22; Rz 1, 1. 16, 7; 1 Kor 1, 1. 9, 6; 2 Kor 1, 1; Ga 1, 1 ) – a jeśli tak, to cała wyjściowa argumentacja św. Hieronima upada. Tym bardziej, że w świetle najnowszych badań historyczno – krytycznych, prowadzonych przez profesora egzegezy Nowego Testamentu, Joachima Gnilkę, wynika, że w czasach św. Pawła, a także w tradycji wczesnochrześcijańskiej, Dwunastu nie nazywano Apostołami!!! Trzeba też zwrócić uwagę na to, że w najstarszych warstwach tradycji nazywa się ich nie „dwunastu Apostołów”, lecz po prostu „Dwunastu”…Mk zawsze mówi tylko o Dwunastu. Słowo „Apostoł” występuje jedynie w 6, 30, ale nie jest ono tam jeszcze terminus technicus. Dopiero „Dzieje” Łukasza konsekwentnie rozwijają koncepcję dwunastu Apostołów ( J. Gnilka, Pierwsi chrześcijanie. Źródła i początki Kościoła, Kraków 2004, s. 240 ). Głównym założeniem św. Hieronima była identyfikacja Jakuba jako Apostoła, a następnie powiązanie go z Jakubem z Dwunastu – jest to błąd. Jakub Apostoł powinien być poszukiwany poza Dwunastką; zatem Jakub, syn Alfeusza nie jest Jakubem, bratem Pańskim. Przed 383 r. nikt nigdy w pismach ojców Kościoła, nie wyjaśniał tego problemu, aż w tak zawiły sposób. Wszystko to świadczy jedynie o tym, że wyżej wymieniona teoria, została ukształtowana tylko po to, aby uprawdopodobnić Dziewictwo Maryi. Właśnie ten materiał dowodowy, świadczący o tym, że Jezus miał rodzeństwo, jest na tyle przytłaczający, że katolicki ksiądz John Meier uczciwie przyznał, że pisma wczesnochrześcijańskie czytane jako źródła historyczne, w zwykły sposób, pomijający późniejszą tradycję, prowadzą do twierdzenia, że bracia i siostry Jezusa byli prawdziwym rodzeństwem, i że gdyby św. Paweł miał na myśli kuzyna, a nie brata, użyłby zapewne słowa „anepsios” w Liście do Galacjan i w Liście do Koryntian, zamiast „adelphos” ( s. 326 ).
Wyraźnie już widać, że apologeci Dziewictwa Maryi coraz bardziej gubią się pod naporem faktów w swoich coraz bardziej skomplikowanych i – nie bójmy się użyć tego słowa – niedorzecznych teoriach. Messori przywołuje nową hipotezę, która ma uratować Dziewictwo Maryi oraz rozwiązać wszelkie problemy, które nasuwają się przy tradycyjnym ujęciu tego tematu:
Obecny punkt widzenia uściśla Gianfranco Ravasi. Jego ranga jako biblisty zarazem otwartego i prawowiernego nie potrzebuje potwierdzenia: „W Nowym Testamencie «bracia» oznaczają grupę ściśle określoną. Są to uczniowie związani z nazaretańskim klanem Jezusa. Tworzyli oni rodzaj szczególnej wspólnoty, mającej pełnomocnictwa do zaproponowania własnego kandydata na pierwszego biskupa Jerozolimy. W wersecie Ewangelii św. Marka 3,33 («Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką») Jezus zdaje się ograniczyć ich przywileje i sprowadzić do poziomu wierności Słowu Boga. Nigdy nie są nazywani «synami Maryi», to określenie zarezerwowane dla Chrystusa. W tym świetle, bardziej niż na określenie «genealogiczne», zdanie «bracia i siostry Jezusa» wskazywałoby na grupę nacisku” ( V. Messori, Tamże ).
Zatem bracia Jezusa nie byliby już nawet Jego rodziną, lecz Jego uczniami, którzy w Niego nie wierzą! Cóż to za dziwni uczniowie? Hipoteza ta w świetle fragmentu Ewangelii według św. Jana jest nie do utrzymania:
Rzekli wiec do niego bracia jego: Odejdź stąd i idź do Judei, żeby i uczniowie twoi widzieli dzieła, które czynisz…Bo nawet bracia jego nie wierzyli w niego ( J 7, 3. 5 ).
Uczniowie są tu wyraźnie oddzieleni od braci Jezusa , i ci drudzy w Niego nie wierzą, nie mogą być wobec tego Jego uczniami. W tym konkretnym przypadku może chodzić jedynie o braci cielesnych ( według ciała jak mówi Euzebiusz z Cezarei ), ponieważ uczniami i duchowymi braćmi Jezusa ( w myśl interpretacji synoptycznej ) są wszyscy ci, którzy są posłuszni nauce Pana Jezusa. Niestety greka Nowego Testamentu jest na tyle precyzyjna, że zna ono słowo, którego użyliby ewangeliści, gdyby zdarzyli się „fałszywi bracia”, którzy udawaliby jedynie uczniów Pana – tym słowem jest określenie PSEUDADELPHOS ( ψευδάδελφος ).
Epilog.
Protestanci określają Jakuba, jako syna Maryi, i tak samo określali go starożytni ebionici. Ewangelie nic nie wspominają o poprzednim małżeństwie Józefa, jest to późniejsza legenda, mająca pogodzić fakt istnienia braci Jezusa z dziewictwem Maryi. Nikt kto czytałby Nowy Testament bez uprzedniego założenia, że Maryja jest dziewicą, a Jego bracia kuzynami, nie doszedłby sam do takich wniosków.
W swojej pracy ks. Meier poddał to, oczywiście, bardziej dokładnym analizom, niż można to zaprezentować, w krótkim streszczeniu. W każdym bądź razie, każdy kto chciałby obecnie bronić tezy o dziewictwie Matki Jezusa, ma przed sobą bardzo trudne zadanie. Rozważania ks. Meiera są bardzo dokładne i drobiazgowe. Ksiądz wydaje się, że nie chciał pominąć, w swoich dywagacjach jakiegokolwiek elementu, który mógłby przemawiać na rzecz historyczności dziewictwa Maryi. W podsumowaniu swoich wywodów stwierdził:
W Nowym Testamencie nie ma ani jednego przykładu, gdzie w bezsprzeczny sposób „brat” oznaczałby „kuzyna”, podczas gdy istnieją liczne przypadki jego rozumienia jako „brata rodzonego” ( pełnego lub przyrodniego ). To jest naturalny sens adelphos u Pawła, Marka, Jana, Mateusza i Łukasza…Użycie Pawła jest szczególnie znaczące, bo…mówi o „bracie” i „braciach Pana”, jako ludziach, którzy są znanymi, cenionymi i wciąż żyjącymi w czasach, w których on o nich pisze. Jego określenie „brata” jest niezależne od szanowanej ewangelicznej kilkudziesięcioletniej tradycji…Skutkiem tego, z czysto filologicznego i historycznego punktu widzenia, najbardziej prawdopodobna jest opinia, że bracia i siostry Jezusa byli Jego rodzeństwem ( s. 331 – 332 ).
Genealogy of the Family of Jesus
Meier, John P. A Marginal Jew: Rethinking the Historical Jesus – The Roots of the Problem and the Person. Tom I. New York: Doubleday, 1991.
|
_________________ "Respekt wynikajacy ze zrozumienia stoi dla mnie zawsze ponad respektem bioracym sie z ignorancji."(D. Adams - "Łosoś zwątpienia") |
|
|
|
|
janwisniewski68
Droga prawdy
Pomógł: 25 razy Wiek: 68 Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 2050 Skąd: w - wa
|
Wysłany: 2015-10-14, 20:06
|
|
|
tropiciel napisał/a: | din
Cytat: | Trza by tu uwzględnić fakt że np Bóg rozmawiał z Mojżeszem jak osoba z osobą... |
Dokładnie mówiąc w 2 Moj. 33 : 11 napisane zostało : " I rozmawiał JEHOWAH z Mojżeszem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem, "
Tu nie ma nic na temat osoby. Nikt nie wie na czym polegała ta rozmowa i w jaki sposób Bóg Mojżeszowi przekazywał informacje. To nie Bóg został stworzony na podobienstwo ludzkie ( choć w przypadku wielu prymitywnych religii w tym bardzo znanych z pewnoscią tak właśnie jest ). Biblia mówi, że to człowiek został stwrzony na podobieństwo Boga, lecz na pewno nie w sensie fizycznym.
Z pewnością napawa nadzieją i otuchą, że Bóg może w taki sposób rozmawiać z człowiekiem tak jak to było w przypadku Mojżesza. Należy jednak pamiętać, że Bóg Wszechmocny to nie człowiek.
_____________________________________
http://biblia-odchwaszczona.webnode.com |
Skoro Jezus jest synem człowieczym to kto jest jego Ojcem? |
_________________
|
|
|
|
|
amiko
Wyznanie: Słowianin
Pomógł: 128 razy Dołączył: 09 Wrz 2006 Posty: 3486
|
Wysłany: 2015-10-14, 21:45
|
|
|
janwisniewski68
Cytat: | Skoro Jezus jest synem człowieczym to kto jest jego Ojcem? |
Jezus był fizycznym ciałem,którego ojcem był Józef.W fizyczny ciele zamieszkał jako duch przybyły z Nieba Chrystus,Syn Boży. |
_________________ Bo ja nie wstydzę się ewangelii chrystusowej o obecnym w nas wszystkich Chrystusie,Słowie Bożym (Kol.1.24-28).Jest On bowiem mocą i Mądrością Bożą (1 Kor.1.24) ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. |
|
|
|
|
janwisniewski68
Droga prawdy
Pomógł: 25 razy Wiek: 68 Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 2050 Skąd: w - wa
|
Wysłany: 2015-10-14, 22:11
|
|
|
ratao napisał/a: | janwisniewski68
Cytat: | Skoro Jezus jest synem człowieczym to kto jest jego Ojcem? |
Jezus był fizycznym ciałem,którego ojcem był Józef.W fizyczny ciele zamieszkał jako duch przybyły z Nieba Chrystus,Syn Boży. |
Jezus nie był fizycznym ciałem Bo Jezus znaczy wybawienie o Boga a ciało fizyczne nie wybawia. Tak jak ja nie jestem fizycznym ciałem tylko ciałem duchowym w fizycznym ciele ,wybawienie przyszło z nieba a fizyczne ciało jest ziemskie z ziemi .
(48) Jam jest chleb życia. (49) Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. (50) To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. (51) Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata.
Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało > Jezus tu nie mówi o swoim ciele fizycznym tylko o swoim ciele duchowym !!!
(63) Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.
(19) Wiem bowiem, że to mi wyjdzie na zbawienie dzięki waszej modlitwie i pomocy, udzielanej przez Ducha Jezusa Chrystusa, |
_________________
|
|
|
|
|
booris
Wyznanie: Dub & Motocykl
Pomógł: 180 razy Dołączył: 17 Kwi 2015 Posty: 3022 Skąd: Amsterdam,Londyn,Barcelona
|
Wysłany: 2015-10-15, 00:55
|
|
|
ratao napisał/a: | Jezus był fizycznym ciałem,którego ojcem był Józef.W fizyczny ciele zamieszkał jako duch przybyły z Nieba Chrystus,Syn Boży. |
Jozef nie byl ojcem Jezusa.Byl jego ojczymem,Chyba ze Jozef byl Bogiem... |
_________________ Mówię tylko do tych którzy chcą mnie słuchać
Ci którzy nie chcą nie obchodzą mnie
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
Ściana i tak zawsze swoje wie
https://www.youtube.com/watch?v=Hbq5UyaM8sk |
|
|
|
|
amiko
Wyznanie: Słowianin
Pomógł: 128 razy Dołączył: 09 Wrz 2006 Posty: 3486
|
Wysłany: 2015-10-15, 07:05
|
|
|
janwisniewski68
Cytat: | Jezus nie był fizycznym ciałem Bo Jezus znaczy wybawienie o Boga a ciało fizyczne nie wybawia. Tak jak ja nie jestem fizycznym ciałem tylko ciałem duchowym w fizycznym ciele ,wybawienie przyszło z nieba a fizyczne ciało jest ziemskie z ziemi . |
Masz rację.Wynika z tego:
-w Niebie,przed przybyciem na Ziemię,Jezus był duchem,Synem Bożym,
-po przybyciu na Ziemię,Jezus był duchem,który zamieszkał w fizycznym ciele,którego rodzicami byli Maria i Józef,
-przez zamieszkanie w fizycznym ciele,Jezus stał się Synem Człowieczym,pozostając jednocześnie jako duch Synem Bożym,
-po śmierci fizycznego ciała,Jezus jako duch powrócił do Nieba.
booris
Cytat: |
Jozef nie byl ojcem Jezusa.Byl jego ojczymem,Chyba ze Jozef byl Bogiem.. |
Józef był ojcem fizycznego ciała,w którym zamieszkał jako duch,przybyły z Nieba Jezus. |
_________________ Bo ja nie wstydzę się ewangelii chrystusowej o obecnym w nas wszystkich Chrystusie,Słowie Bożym (Kol.1.24-28).Jest On bowiem mocą i Mądrością Bożą (1 Kor.1.24) ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. |
|
|
|
|
booris
Wyznanie: Dub & Motocykl
Pomógł: 180 razy Dołączył: 17 Kwi 2015 Posty: 3022 Skąd: Amsterdam,Londyn,Barcelona
|
Wysłany: 2015-10-15, 11:33
|
|
|
ratao napisał/a: | booris
Cytat:
Jozef nie byl ojcem Jezusa.Byl jego ojczymem,Chyba ze Jozef byl Bogiem..
Józef był ojcem fizycznego ciała,w którym zamieszkał jako duch,przybyły z Nieba Jezus. |
Jozef ozenil sie z kobieta,ktora byla w ciazy przed slubem.Nie odeslal jej tylko dlatego,ze mu jakis aniol cos naszeptal do ucha.Wedlug NT,Jozef nie dotknal Marii dopoki nie urodzila.Potem ponoc tez nie,jak twierdza katolicy.Chociaz NT wyraznie mowi o braciach i siostrach Jezusa.Nie odbieraj Bogu syna |
_________________ Mówię tylko do tych którzy chcą mnie słuchać
Ci którzy nie chcą nie obchodzą mnie
Po co mam czas tracić na mówienie do ściany
Ściana i tak zawsze swoje wie
https://www.youtube.com/watch?v=Hbq5UyaM8sk |
|
|
|
|
janwisniewski68
Droga prawdy
Pomógł: 25 razy Wiek: 68 Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 2050 Skąd: w - wa
|
Wysłany: 2015-10-15, 11:44
|
|
|
ratao napisał/a: | janwisniewski68
Cytat: | Jezus nie był fizycznym ciałem Bo Jezus znaczy wybawienie o Boga a ciało fizyczne nie wybawia. Tak jak ja nie jestem fizycznym ciałem tylko ciałem duchowym w fizycznym ciele ,wybawienie przyszło z nieba a fizyczne ciało jest ziemskie z ziemi . |
Masz rację.Wynika z tego:
-w Niebie,przed przybyciem na Ziemię,Jezus był duchem,Synem Bożym,
-po przybyciu na Ziemię,Jezus był duchem,który zamieszkał w fizycznym ciele,którego rodzicami byli Maria i Józef,
-przez zamieszkanie w fizycznym ciele,Jezus stał się Synem Człowieczym,pozostając jednocześnie jako duch Synem Bożym,
-po śmierci fizycznego ciała,Jezus jako duch powrócił do Nieba.
booris
Cytat: |
Jozef nie byl ojcem Jezusa.Byl jego ojczymem,Chyba ze Jozef byl Bogiem.. |
Józef był ojcem fizycznego ciała,w którym zamieszkał jako duch,przybyły z Nieba Jezus. |
Zgadzam się z tym co napisałeś !!
A Józef tylko pełnił obowiązki "Ojca" |
_________________
|
|
|
|
|
janwisniewski68
Droga prawdy
Pomógł: 25 razy Wiek: 68 Dołączył: 21 Mar 2009 Posty: 2050 Skąd: w - wa
|
Wysłany: 2015-10-15, 11:45
|
|
|
booris napisał/a: | ratao napisał/a: | booris
Cytat:
Jozef nie byl ojcem Jezusa.Byl jego ojczymem,Chyba ze Jozef byl Bogiem..
Józef był ojcem fizycznego ciała,w którym zamieszkał jako duch,przybyły z Nieba Jezus. |
Jozef ozenil sie z kobieta,ktora byla w ciazy przed slubem.Nie odeslal jej tylko dlatego,ze mu jakis aniol cos naszeptal do ucha.Wedlug NT,Jozef nie dotknal Marii dopoki nie urodzila.Potem ponoc tez nie,jak twierdza katolicy.Chociaz NT wyraznie mowi o braciach i siostrach Jezusa.Nie odbieraj Bogu syna | To nie mówią katolicy tylko apokryfy a dużo katolickich doktryn pochodzi z apokryfów !
Gdy Maryja ukończyła 12 lat arcykapłani na polecenie Anioła w cudowny sposób wybrali dla niej męża, aby był opiekunem i stróżem dziewictwa (sic!) tej dwunastolatki opuszczającej świątynię.
Tak się bowiem składa, że według apokryfów Maryja ślubowała Bogu zachowanie dziewictwa do końca życia. Do tej roli wybrany został owdowiały starzec o imieniu Józef, który przed małżeństwem z Maryją miał już czwórkę dzieci. Proto-Ewangelia Jakuba opisuje to w ten sposób:
Gdy wszyscy wdowcy przybyli do świątyni, kapłan wziął od nich różdżki. Zaniósł je do świątyni i modlił się nad nimi, lecz gdy oddawał je kolejnym wdowcom, nie zobaczył żadnego znaku. Dopiero gdy wziął ostatnią i podawał Józefowi, wyleciała z niej gołębica i usiadła na głowie Józefa: był to widzialny znak, że to on właśnie miał wziąć do siebie Maryję – co też wyraźnie powiedział kapłan. Jednak Józef przeraził się bardzo: nie tylko był starcem, lecz także miał dorosłe dzieci – w ten sposób stanie się pośmiewiskiem dla całego Izraela! Ale kapłan surowo go upomniał, przypominając wydarzenia z dziejów Izraela historię tych, którzy sprzeciwiali się woli Bożej (…). Na te groźne słowa Józef zrezygnował z dalszego oporu i wziął pod opiekę Maryję. |
_________________
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
•
|